Życie codzienne w PRL-u - kliknij, aby przejść na forum
historycy.org > Historia Polski > POLSKA LUDOWA > Stosunki gospodarczo-społeczne
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19
zajączek
QUOTE
Cos mi swita w glowie ta kolej i karbid,ale dokladnie nie pamietam.Do czego potrzebowano karbidu na kolei i budowach?

Do spawania gazowego w wytwornicach acetylenu.

Ale ze przy torach mozna było znaleźć karbid? Przecież musiał być szczelnie zamknięty, nawet w transporcie!
Może koledze kunigasowi chodziło o siarkę?

A oprócz karbidu potrzebne były zapałki i dobra puszka po farbie z dziurką w dnie jako otworem zapałowym.
I przeogromne zapasy śliny ... wink.gif
konto usunięte 051218
QUOTE
I przeogromne zapasy śliny ...


Lub wody, albo innego płynu smile.gif
Pamiętam też domowa produkcję "V1" wink.gif - z korka z butelki po wódce wyciągało się papierowy krążek uszczelniający, robiło się w korku dziurkę gwoździem, sypało się saletrę z cukrem (w odpowiednich proporcjach), zatykało się wzmiankowanym krążkiem, zaginało delikatnie rant korka, i "Wunderwaffe" była gotowa smile.gif Pamiętać należało jednak o dziwnych (i zmiennych) trajektoriach lotu smile.gif
kunigas
QUOTE(zajączek @ 30/03/2010, 14:15)
Ale ze przy torach mozna było znaleźć karbid? Przecież musiał być szczelnie zamknięty, nawet w transporcie!
Może koledze kunigasowi chodziło o siarkę?

No przecież wiem co zbierałem :-) , nie wiem skąd się brał ten karbid na torach , szło się torami od Wschodniej do Olszynki Grochowskiej albo odwrotnie i zawsze coś się znalazło , trzeba było mieć duży zapas śliny żeby próbować czy to własnie karbid.Siarkę zdrapywało się z zapałek , najlepsze były sztormówki.
zajączek
Karbid po kilku godzinach na wolnym powietrzu zamienia się w białawy proszek. Wapno.
kunigas
QUOTE(zajączek @ 30/03/2010, 18:15)
Karbid po kilku godzinach na wolnym powietrzu zamienia się w białawy proszek. Wapno.
*


No to już nie wiem co zbierałem :-), przpominało to zwykły kamień , ścierało się warstwę wierzchnią i to co było pod spodem do strzelania się nadawało.
gtsw64
QUOTE
Korki sprzedawali w tekturowych pudelkch wysypanych trocinami, bo latwo eksplodowaly.Pistolety tez byly fajne,metalowe i w sporym wyborze

Taką broń kupowało się na odpustach.
QUOTE
Karbid po kilku godzinach na wolnym powietrzu zamienia się w białawy proszek. Wapno.

Dokładnie. Należało go przechowywać w słoiku dobrze zakręconym.
A z niezbyt miłych wspomnień to wiosenno - świąteczne porządki do których jako dziecko byłem zapędzany.
kunigas
QUOTE
Karbid po kilku godzinach na wolnym powietrzu zamienia się w białawy proszek. Wapno.
QUOTE
Dokładnie. Należało go przechowywać w słoiku dobrze zakręconym.

Zabili mi koledzy ćwieka z tym karbidem bo wyglądałoby na to że używałem jakiejś dziwnej substancji nie będącej karbidem.Nie znam się na chemii ( w liceum naciągana trójka ) i trochę pogooglowałem i tak na wikipedii mamy natępujący tekst : "na powietrzu pokrywa się wodorotlenkiem wapnia i węglanem wapnia, pod wpływem pary wodnej i dwutlenku węgla"
Na portalu chemików mylab czy jakoś tak : "Karbid jest surowcem technicznym stosowanym w spawalnictwie. Jak każdy węglik, również karbid, jest bardzo twardy. Pozostawiony na powietrzu wygląda jak biały kamień."
To ja jednak pozostaję przy tym że zbierałem i używałem karbidu.


mariusz 70
Ja tez pamietam,ze po jakies produkty na kolej biegalismy.Wlasnie do pirotechnicznych eksperymentow byly nam potrzebne.Ale szczegolow juz nie daje rady sobie przypomniec, wlasnie o karbid chyba chodzilo.Moze naiwnie tak to po prostu nazywalismy confused1.gif
gtsw64-te swiateczne porzadki to faktycznie bylo okropienstwo,a do tego nadchodzila wiosna i rozpoczynaly sie niewolnicze prace na dzialce wacko.gif
gtsw64
QUOTE
,a do tego nadchodzila wiosna i rozpoczynaly sie niewolnicze prace na dzialce

A ja miałem 10 - cio hektarową wink.gif smile.gif
mariusz 70
To chyba bylo juz gospodarstwo,a nie dzialka.Nasza liczyla chyba jakies 600 m/k.
gtsw64
QUOTE
To chyba bylo juz gospodarstwo,a nie dzialka

Oczywiście.
Jak wspominacie "śmingus dyngus" ze swoich lat młodości.
Kiedyś żaden nastolatek (a zwłaszcza młoda panienka) nie miała prawa być suchą. Im bardziej zamoczona tym miała większe powodzenie.
A dziś takie oblewanie to chamstwo i można dostać mandat (dawniej było lepiej?)
Baszybuzuk
QUOTE(gtsw64 @ 6/04/2010, 21:06)
QUOTE
To chyba bylo juz gospodarstwo,a nie dzialka

Oczywiście.
Jak wspominacie "śmingus dyngus" ze swoich lat młodości.
Kiedyś żaden nastolatek (a zwłaszcza młoda panienka) nie miała prawa być suchą. Im bardziej zamoczona tym miała większe powodzenie.
A dziś takie oblewanie to chamstwo i można dostać mandat (dawniej było lepiej?)
*



Skoro w maju polewała władza, to miesiąc wcześniej można było się polewać prywatnie. wink.gif

Chociaż wydaje mi się, że np. po mieście biegania z wiadrami do np. autobusu miejskiego nie było, sprawy załatwiało się zwykle w obrębie znanych ulic? W każdym razie nawet wtedy polewanie symboliczne nie było, jedną z ulubionych zabaw dyngusowych było zrzucanie z okna balonów z wodą. rolleyes.gif
mariusz 70
Wlasnie wchodzac na poczte na Wirtualnej Polsce znalazlem informacje o karach za polewanie woda.Na naszym osiedlu "swietowano" na calego czyli wiadra i worki z woda z balkonow.Dla kobiet faktycznie sadny dzien,ale o ile pamietam przestrzegano niepisanego zwyczaju,ze polewa sie tylko do poludnia.Stad msza wieczorna miala zdecydowanie zenska oprawe.
Z tym chamstwem to ja sie troche zgadzam,jak kobita wydala na swieta na fryzjera,do tego jakas kiecke jasna zalozyla,a pozniej szczeniaki na nia wylali kilka wiader z brudnego potoku to sie miala prawo zdenerwowac.Dostac w glowe workiem z woda spadajacym z 5-go pietra tez przyjemnosc watpliwa.
gtsw64
QUOTE
Skoro w maju polewała władza, to miesiąc wcześniej można było się polewać prywatnie

Lanie to specjalność PRL (nie koniecznie wodą wink.gif )
QUOTE
Z tym chamstwem to ja sie troche zgadzam,jak kobita wydala na swieta na fryzjera,do tego jakas kiecke jasna zalozyla,a pozniej szczeniaki na nia wylali kilka wiader z brudnego potoku to sie miala prawo zdenerwowac.

Całkowita racja.
Jak dobrze pamiętam to oblewano wtedy jedynie panny . Mężatki i starszych (nie należących do "młodzieży" nie polewano - zachowywano szacunek - czego obecnie jest coraz mniej)
teemem
Gdyby przypadkiem kogoś interesowało, czy rozmowy kontrolowane rzeczywiście były kontrolowane...
W roku 82 rozmawiałem sobie przez telefon, z pracy, z koleżanką. Niewinny flircik od słowa do słowa przeszedł w regularne świntuszenie. W końcu któreś z nas stwierdziło, że przecież rozmowa jest kontrolowana. Znaczy się, ktoś nas podsłuchuje. No biedny człowiek, wredną ma robotę. Ciekawą, ale niebezpieczną, może mu paść na rozum albo co gorsze. Ale nic to, w końcu ma kolegów, po dniu podsłuchiwania mogą wymienić poglądy, doświadczenia, w praktyce może. I tak dalej.
Przy domniemanych relacjach podsłuchującego z psem milicyjnym (dokładniej z suką) rozmowa została rozłączona.
gtsw64
QUOTE
Przy domniemanych relacjach podsłuchującego z psem milicyjnym (dokładniej z suką) rozmowa została rozłączona.

Znając stan PRL -owskiej telekomunikacji może była to po prostu usterka techniczna smile.gif
teemem
QUOTE(gtsw64 @ 30/05/2010, 23:29)
usterka techniczna
*


Wykluczyć nie można, ale nie przypominam sobie, żeby w PRL rozmowę mi tak po prostu rozłączyło. W tym przypadku nastąpiło to w apogeum wrednego, przyznaję, naigrywania się z podsłuchiwacza.
gtsw64
QUOTE
Wykluczyć nie można, ale nie przypominam sobie, żeby w PRL rozmowę mi tak po prostu rozłączyło

Mnie to się zdarzyło niejednokrotnie.
Ale zdecydowanie częściej nie mogłem sie po prostu połączyć.
emigrant
QUOTE(gtsw64 @ 31/05/2010, 14:12)
Ale zdecydowanie częściej nie mogłem sie po prostu połączyć.


Czasami na połączenia międzymiastowe trzeba było czekać 12 godzin (Słupsk - Radom np.)
balum
Jak tylko spadł dzesz, to nie mozna sie było połaczyc z Mokotowa na Żoliborz.
kunigas
Swoją drogą ciekaw jestem jak technicznie rozwiązano kontrolowanie rozmów.Telefonów nie było aż tyle co dziś , jednak parę milionów abonentów było.Bezpośrednie kontrolowanie wydaje się raczej nierealne z powodu braku odpowiedniej ilości podsłuchujących.Także nagrywanie wszystkich rozmów jak leci wydaje się przedsięwzięciem przerastającym ówczesne możliwości.Przypuszczam że stale kontrolowano telefony konkretnych osób figurujących w kartotekach SB , pozostałe rozmowy kontrolowane były wyrywkowo.
emigrant
QUOTE(kunigas @ 7/06/2010, 11:54)
Przypuszczam że stale kontrolowano telefony konkretnych osób figurujących w kartotekach SB , pozostałe rozmowy kontrolowane były wyrywkowo.

Oczywiście, że tak. Inaczej to w ogóle nie byłoby możliwe. Plus zainstalowano we wszystkich centralkach nagranie: "rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana".

Pamiętam, że w latach 80-tych do dobrego tonu należało podczas rozmowy telefonicznej pozdrowić podsłuchującego pana... wink.gif
mariusz 70
My takich problemow nie mielismy.W stoczniowych blokach telefonow po prostu profilaktycznie nie zakladano,a corocznie skladane podania o taki luksus nie spotykaly sie ze zrozumieniem.I tak bylo jak pamietam u wszystkich sasiadow,blok dalej nasi klasowi koledzy z rodzin wojskowych telefony posiadali.
Listy zagraniczne za to potrafily przychodzic otwarte.Nie wiadomo tylko czy to pazerni pocztowcy,czy czujna UB wykazywala sie ciekawoscia.
balum
Za to z automatów przy pomocy widelca można było dzwonic bezpłatnie.
emigrant
QUOTE(balum @ 7/06/2010, 13:19)
Za to z automatów przy pomocy widelca można było dzwonic bezpłatnie.
*


Rzadko który w ogóle działał...
mariusz 70
Albo na warsztatach sie wiercilo w monecie dziurke,przewlekalo sznurek i byl zeton wielokrotnego uzytku.Sluzyl tez w salonie z bilardami fliperowymi.
Baszybuzuk
To może nie PRL, ale swego rodzaju komentarz do tego, jak działał "człowiek PRLu" - jak również automaty telefoniczne...

Znajomy pływał do Szwecji na promach i kiedyś dzwoniąc, zauważył szwedzkiego montera otwierającego automat telefoniczny... po czym klącego na czym świat stoi, kiedy wysypały się z niego polskie monenty. Waga którejś z naszych x-złotówek (nie pamiętam której) idealnie pasowała (a przelicznik był BARDZO korzystny) - w rezultacie szwedzkie państwo socjalne wspomagało nie tylko swoich, ale również "pomysłowych" obywateli Polski.
emigrant
QUOTE(Baszybuzuk @ 7/06/2010, 13:26)
Waga którejś z naszych x-złotówek (nie pamiętam której) idealnie pasowała (a przelicznik był BARDZO korzystny) - w rezultacie szwedzkie państwo socjalne wspomagało nie tylko swoich, ale również "pomysłowych" obywateli Polski.


To samo było z norweską koroną i naszymi małymi dziesiątkami, tymi z Prusem i Mickiewiczem.
cukier
Wracając do telefonów, to w moim 11-piętrowym bloku telefon miał tylko jeden sąsiad i to ten najwrednieszy, o którym wieść niesie, że donosił na sąsiadów...
mariusz 70
A ktos mial moze przyjemnosc dzwonic w tych czasach za granice? Wymagalo to odpowiednich ceremoni i przygotowan.Dzwonilo sie z kabin na poczcie wczesniej zamawiajac rozmowe.Czekac na polaczenie mozna tez bylo bardzo dlugo.
gtsw64
QUOTE
Listy zagraniczne za to potrafily przychodzic otwarte.Nie wiadomo tylko czy to pazerni pocztowcy,czy czujna UB wykazywala sie ciekawoscia.

Raczej pazerni pocztowcy.
SB (bo UB zlikwidowano w 1954 roku) byli bardziej dyskretni smile.gif
mariusz 70
Otwarte paczki to byl niemal standard.Jak sie wdzialo stepelek: PRZESYLKA USZKODZONA to juz mozna bylo byc pewnym,ze polowe zrabowali.
konto_usuniete_28.02.16
QUOTE
Listy zagraniczne za to potrafily przychodzic otwarte.Nie wiadomo tylko czy to pazerni pocztowcy,czy czujna UB wykazywala sie ciekawoscia.

Raczej pazerni pocztowcy.
SB (bo UB zlikwidowano w 1954 roku) byli bardziej dyskretni smile.gif

Pocztowcy , do dziś Poczta Polska jest mi winna około 100 DM confused1.gif , ile to będzie w euro ? czas Wielkiejnocy i Bożego Narodzenia to były żniwa dla pracowników ww instytucji , na Slasku wiekszosc z nas miała rodziny w Bundesrepublice a głupie 10 DM w PRL urastało do rangi znaczącej kwoty ( pisaliśmy w tym temacie o zarobkach w Polsce Ludowej )
gtsw64
QUOTE
PRZESYLKA USZKODZONA to juz mozna bylo byc pewnym,ze polowe zrabowali.

No właśnie. Czy ktoś za to odpowiadał i czy był jakieś reklamacje i odszkodowania?
Baszybuzuk
Można było wpisać swoje żale do specjalnej książki (najlepsze były te wiszące w sklepach/urzędach na sznurkach z doczepionymi długopisami)... biggrin.gif
mariusz 70
biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif
Usmialem sie.
Raz sie do takiej ksiazki wpisalem.Pojechalismy z kolegami na biwak do Ilawy.Jakos tak pozno tam trafilismy,a na nastepny dzien mialo byc Boze Cialo.Piwa juz w sklepach nie bylo,wiec perspektywy wypoczynku byly niewesole.Wreszcie znalezlismy jakis sklepik gdzie piwo owszem bylo,ale pani juz zamykala.Ciezko sie wtedy ze sklepowymi gadalo,a ta byla szczegolnie nieludzka.Wreszcie musielismy przed nia ukleknac,to ja rozsmieszylo i nam sprzedala.Za to zrobilismy jej za dwa dni wpis na trzy strony do tego kajetu.Ze czysto,uprzejmie, sympatycznie jak w Peweksie i takie tam.Nie mam pojecia,czy ktos wogole te dyrdymaly w tych ksiazkach czytal.
fodele
Pamiętam, że zwłaszcza w okresie przedświątecznym moi rodzice otrzymywali "nietknięte" przesyłki listowe z byłej Jugosławii. Koperty zawierały dwustronne kartki pozbawione części ozdobnej smile.gif Stronę ze ślicznym (zakładam) obrazkiem pracownicy poczty zatrzymywali dla siebie...
carantuhill
QUOTE(mariusz 70 @ 8/06/2010, 8:38)
Otwarte paczki to byl niemal standard.Jak sie wdzialo stepelek: PRZESYLKA USZKODZONA to juz mozna bylo byc pewnym,ze polowe zrabowali.
*




To była norma. Jeśli pieniądze nie były dobrze schowane, to nic nie zostawało. Tata opowiadał, jak kiedyś dostał przesyłkę, oczywiście otwartą, z jakimiś starymi szmatami. I był list, w którym jego wujek z hameryki pisał, co wysyła do Polski. Oczywiście niczego takiego się w paczce nie ostało. Ale syn urzędniczki pocztowej jeszcze długo paradował w koszule Beatlesów rolleyes.gif
zajączek
Kontrolą poczty i przesyłek z zagranicy zajmowało się w MSW tzw "biuro w". Więc nie Poczta.
Kontroli podlegały też listy wysyłane przez żołnierzy zasadniczej służby wojskowej którzy "zbrodniczo" (szpiegostwo to zbrodnia) pisali do domu: "mamusiu jestem w ... (nazwa miejscowości) w jednostce nr ... (numer) na kompani (numer kompani) a mój dowódca nazywa się Kowalski".
Może wydać się to wszystko śmiesznie ale w prokuraturze wojskowej mina mogła rzednąć każdemu.

Pocztowcy zaś na własną rękę prześwietlali (dosłownie, służyła do tego lampa z zainstalowaną silną żarówką) listy pod kątem ewentualnej zawartości "walorów" w liście.
Byłem przypadkowym świadkiem takiej sceny, a działa się w wagonie pocztowym. To było zwykłe złodziejstwo.
widiowy7
Taki przykład z mojej branży. Pewna drukarnia z Warszawy, sprowadzała farby drukarskie z RFN. W formie hermetycznie zamykanych puszek.Na powierzchni farby był krążek tektury.
I tam czasami ci niemieccy robotnicy dawali jakieś tam gadżety, lub parę marek.
A kretyn magazynier rozpakował cały transport.
No cóż, musiał sprzedać samochód biggrin.gif
mariusz 70
No dobrze,a wiec niemal usankcjonowane i praktykowane na masowa skale urzedowe zlodziejstwo.A co z kontrolami,skad ta bezkarnosc i niezwykle po prostu chamstwo. Dzisiaj takie zjawisko to szok,dlaczego wtedy to tak pokornie znosilismy confused1.gif
Gaweł II
QUOTE
No dobrze,a wiec niemal usankcjonowane i praktykowane na masowa skale urzedowe zlodziejstwo.A co z kontrolami,skad ta bezkarnosc i niezwykle po prostu chamstwo. Dzisiaj takie zjawisko to szok,dlaczego wtedy to tak pokornie znosilismy  confused1.gif

Nie wszyscy. Kolega raczył zapomnieć o ludziach którzy działali w tym czasie w podziemiu, siedzieli w więzieniach, byli bici i poniżani. I choć wydawało się że komuna jest nie do pokonania, trwali.

mariusz 70
Nie zapomnialem Gawle,bron Boze.Chodzilo mi nie tyle o wladze co o pracownikow Poczty Polskiej,tzn.tych nieuczciwych oczywiscie.Zreszta nie tylko poczty,takich codziennych patologi byla cala masa i chory system sprawial,ze niejako traktowalismy podobne wynaturzenia za cos naturalnego.Ba nawet komedie o tym krecono,a my sie z takich zjawisk smielismy.
Od kilku lat kupuje co miesiac ksiazki w Polsce(paczka zwykla)i za kazdym razem mam nawyk,ze jestem zdziwiony ze nic nie zginelo.A jest to przeciez sytuacja najnormalniejsza,a nie jakis fenomen.
emigrant
Po wprowadzeniu stanu wojennego otrzymywało się listy rozcięte z jednej strony i spięte tam spinaczem a na stronie frontowej była pieczątka z napisem: ocenzurowano w ramce. Dotyczyło zwłaszcza korespondencji zagranicznej ale i krajowej też.
Arbago
PRL to rzeczywiście trochę inny świat. Jak się patrzy na filmy to miejsca, które obecnie są ruiną, tam tętnią życiem. W pociągach jest czysto, uprzejmi kelnerzy w wagonach Wars, działają ośrodki wczasowe i hotele, w lokalach odbywają się dancingi... Teraz pociągi są zniszczone (na przykład przez "graficiarzy" wyskrobujących bohomazy na szybach), do Warsa raczej nikt nie pójdzie, ośrodki wczasowe jeżeli nie zostały wykupione przez prywatnych inwestorów to popadły w ruinę, PRL-owskie lokale zamieniły się w mordownie...
Najbardziej mi żal ośrodków wczasowych do których jeździli pracownicy poszczególnych zakładów. W ich ośrodkach na morzem na przykład teraz wypoczywają Niemcy... Polaków nie stać na wypoczynek w ich kiedyś własnych ośrodkach (bo one były zakładowe w PRL, czyli pracowników).
emigrant
QUOTE(Arbago @ 15/11/2011, 20:19)
PRL to rzeczywiście trochę inny świat. Jak się patrzy na filmy to miejsca, które obecnie są ruiną, tam tętnią życiem. W pociągach jest czysto, uprzejmi kelnerzy w wagonach Wars,...

Ty co? Jakiś scenariusz alternatywnej historii sobie opowiadasz? Czyste pociągi i uprzejmi kelnerzy? I nawet mewy nad plażami latały z większym wigorem, nie? wink.gif
saywiehu
QUOTE(emigrant @ 15/11/2011, 21:24)
QUOTE(Arbago @ 15/11/2011, 20:19)
PRL to rzeczywiście trochę inny świat. Jak się patrzy na filmy to miejsca, które obecnie są ruiną, tam tętnią życiem. W pociągach jest czysto, uprzejmi kelnerzy w wagonach Wars,...

Ty co? Jakiś scenariusz alternatywnej historii sobie opowiadasz? Czyste pociągi i uprzejmi kelnerzy? I nawet mewy nad plażami latały z większym wigorem, nie? wink.gif
*


Łoo matkoo smile.gif Pamiętam np. wakacyjne wyjazdy w Bieszczady. Żeby nie stać w trójkę w śmierdzącym kiblu (wariant optymistyczny) przez kilkaset km, jeździliśmy 150 km do Szczecina, żeby zająć miejsca w przedziałach. Czyli musieliśmy nadłożyć 300 km, żeby przejechać następne 700. W sumie kolej niewiele się zmieniła od tego czasu, ale raczej na plus.
Pomijając to, że do wielu miejsc już się pociągiem nie dojedzie, a można było...
Arbago
Pozwólcie, że zacytuje sam siebie: "jak się patrzy na filmy". Musicie jednak przyznać, że wiele obiektów tętniących życiem w PRL, po 1989 roku popadło w ruinę. Zakłady poupadały, ludzie popadli w nostalgię. Tym chyba należy tłumaczyć późniejsze sukcesy SLD w 1993 i 2001 roku.
emigrant
QUOTE(Arbago @ 15/11/2011, 21:14)
Pozwólcie, że zacytuje sam siebie: "jak się patrzy na filmy".

Zależy na jakie. Proponuję obejrzeć niektóre Kroniki Filmowe. Np. te pokazujące sceny wsiadania do pociągów przez okna w sezonie... rolleyes.gif
Arbago
Wieczór już i zmęczony jestem nielicho, więc przepraszam za te "dziwne" trochę nie w moim stylu posty w tym temacie. Czysty pociąg i uprzejmy kelner z Wars to chyba migawka w mojej głowie z serialu "Tulipan", z roku 1987. Ja sam urodziłem się w 1982 roku i moje osobiste wspomnienia z PRL są raczej mgliste. smile.gif
To jest wersja pozbawiona grafik. Jeżeli chcesz przejść do głównego forum kliknij tutaj.