Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Od Náchodu do Wersalu 1866-1871 - M. Suchacki
     
wysoki
 

X ranga
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 20.848
Nr użytkownika: 72.513

Rafal Mazur
Stopień akademicki: magazynier
 
 
post 22/03/2017, 10:13 Quote Post

Witam!

Zapraszam Szanownych Forumowiczów do dyskusji o książce Marcina Suchackiego pt. OD NÁCHODU DO WERSALU 1866-1871.




QUOTE
Notka o książce:

Wsparci ogniem artyleryjskim żołnierze 25 batalionu strzelców  wdarli się do Wenzelsberga, zajmując otoczony solidnym murem cmentarz ewangelicki i pobliskie sady owocowe.
Z naprzeciwka nadchodzili już jednak Westfalczycy z 37 regimentu fizylierów i Wielkopolanie z Pięćdziesiątki Ósemki, wsparci przez półtora kompanii własnych jegrów, w zielonych uniformach trudnych do dostrzeżenie pośród okolicznych zarośli. Co ważniejsze jednak, obok jegrów przybyły także dwie baterie dział pod majorem Meisznerem. 12 armat pruskich w krótkim czasie stłamsiło ogień Austriaków, mogących wystawić tylko połowę tych luf co przeciwnik. Wśród wybuchających jaszczy rakuska bateria musiała wycofać się paręset metrów w tył. Pojawienie się granatowych mundurów na lizjerach lasów skłoniło wodza austriackiej awangardy, generała majora Moritza Hertwecka von Hauenberstein, do pchnięcia w ich stronę dwóch batalionów Czterdziestki Jedynki, lecz te zawróciły w popłochu, gonione przez zwycięzców. Osłonę zapewnił uciekającym III baon z 56 regimentu, z flanki kontratakujący pewnych swego Prusaków – zanim Niemcy zmienili front, najśmielsi Galicjanie już im siedzieli na karkach...


Spis treści:

Wstęp
I Náchod 1866: ostatnia bitwa pana pułkownika
II Froeschwiller 1870: żołnierska opowieść
III W marszu i na polu walki: z dziejów żołnierskiej niedoli w latach 1870–1871
IV Czy w rytm Mazurka Dąbrowskiego?  Polacy w armii pruskiej podczas wojny francuskiej (1870–1871)
Aneksy
Bibliografia
Spis map


Notka o autorze:

Marcin Suchacki (1979), historyk z wykształcenia i pisarz z zamiłowania. Od lat podąża śladami wielkich wojen II poł. XIX wieku. W naszym Wydawnictwie opublikował dotąd trzy książki, teraz oddaje do rąk Czytelników czwartą. Opowiada ona o wybranych wątkach z wojennych dziejów Prus.  Na jej kartach Autor w oparciu o nieznane sobie wcześniej źródła i opracowania na nowo przedstawia bitwy opisane przezeń uprzednio w „Od Custozzy do Loigny 1866-70. Z dziejów wojen o zjednoczenie Niemiec i Włoch” . Tekst ów tchnie głębokim humanitaryzmem, którego personifikację stanowi osoba ks. Fryderyka Wilhelma, towarzysząca Czytelnikom od samego początku książki.


http://wanax.pl/index.php?p1755,od-n-chodu...rsalu-1866-1871
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 26/04/2017, 17:05 Quote Post

Drodzy Forumowicze!
Książka niewielka, ale liczę, że zainteresuje niektórych spośród Was.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
obodrzyta
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.844
Nr użytkownika: 88.774

Stopień akademicki: mgr historia
 
 
post 25/05/2017, 12:39 Quote Post

Lekturę ostatniej pracy Marcina Suchackiego ograniczyłem na razie tylko do wstępu, I rozdziału wraz z rozbudowanym aneksem nr 1 - dotyczących starcia pod Nachodem, oraz bibliografii.

Czytając pierwszy rozdział, konfrontowałem zawarte w nim informacje z krytykowaną przez autora książką G. Wawro "Wojną Austrii z Prusami i Włochami z 1866 roku" (Oświęcim 2014) - zauważając kilka istotnych różnic w opisie szczegółów tej bitwy.

I tak:

1)BITNOŚĆ i WOLA WALKI ŻOŁNIERZY POLSKIEGO POCHODZENIA.
Wawro określa żołnierzy z sądeckiego 20-go Regimentu, jako tych "którzy szybko schronili się w trawie" i potem "znaleźli schronienie" (145 s.). Na następnej stronie Wawro cytuje wspomnienia kpt. Butterwecka: "Rozkazałem im dołączyć do nas i posłuchali, choć niechętnie" czy "Jonak nakazał marsz ale Węgrzy uparcie odmawiali, chcąc oczyszczenia szeregów z Polaków". Zdumiewa u Wawry to, że w przeciwieństwie do rakuskiego 20-go Regimentu, gdzie podkreślony jest jego skład narodowościowy - brakuje takiego odniesienia do zwycięskich pruskich pułków, wśród których był przecież też 3-ci poznański Regiment Piechoty nr 58, składający się głównie z Polaków.
Stonewall natomiast, być może odrobinę zbyt subiektywnie i emocjonalnie, opisuje na stronach obu swoich prac ("Od Custozzy..." i "Od Nachodu...") Cwancygierów z 20-go, Regimentu jako wartościowych żołnierzy. Wymówki płk Butterwecka za unikanie walki, wobec siedzących przy trakcie "dwudziestaków", są tu tłumaczone jako odmowa walki z rodakami po przeciwnej stronie. Pozytywne oceny autor odnosi też do piechurów z 3-go poznańskiego Regimentu.

2)OKOLICZNOŚCI POSTRZELENIA PŁK. WIMPFFENA.
Amerykański historyk w swojej książce (148s.) twierdzi, powołując się w przypisie na relacje płk Peinlicha, jakoby płk Wimpffen "trafiony został kulą w głowę, gdy szedł na czele kolumny szturmowej" (Użyte jest przy tym określenie "stracony" sugerujące mimowolnie jego śmierć na polu walki). Stonewall przedstawia ten epizod bitwy zupełnie odmiennie: "w chwili, gdy zawracał konia, kula wystrzelona przez kogoś z pruskiej tyraliery uderzyła w lewe ramię pułkownika" (18 s.) i (por. Feliks Weber) "dojrzał rannego Wimpffena, wciąż pozostającego w siodle" (...) "dobiegł do konia przełożonego i chwycił go za uzdę" (19 s.). Czyli nie w głowę - tylko w ramię, i nie gdy szedł - tylko gdy jechał konno. Polski historyk podaje wyraźnie (22 s.), że "tego samego dnia (t.j. 27 czerwca - obodrz.) noszowi dostarczyli na zamek rannego dowódcę 20 galicyjskiego pułku piechoty" oraz, że pruski następca tronu "jeszcze wieczorem owego 27 czerwca odwiedził w jego murach (t.j. zamku zamienionego na wojskowy szpital - obodrz.) pierwszych pacjentów". Wobec tego grafika A. Hoffmana ilustrująca "spotkanie księcia Fryderyka Wilhelma z pułkownikiem Alfonsem hrabią von Wimpffen na pobojowisku pod Nachodem" - wprowadza w błąd (nie pobojowisko, tylko szpital na zamku?).

Inne uwagi, już poza rozbieżnościami Wawro vs. Suchacki.

3)AUTORSKIE DIALOGI W TEKŚCIE.
Nieco kontrowersyjnym zabiegiem, zdaniem obodrzyty, jest wprowadzenie do tekstu fikcyjnych dialogów "powstałych w wyobraźni Marcina Suchackiego". Autor argumentuje i uzasadnia użycie takiego środka literackiego w przypisie nr 2: "Tym niemniej dialogi takie i uczucia mogły zaistnieć w bitwie pod Nachodem" (8 s.). Piszący te słowa nie jest zwolennikiem takich praktyk w pracach historycznych. Tym niemniej wzrasta przez to plastyczność narracji, a po lekturze w pamięci pozostanie błyskotliwa rozmowa szeregowców: Józefa Dyrdonia, Michała Bańkowskiego, Macieja Podgórnego i Wicentego Wąsa (zwłaszcza filozoficzna wypowiedź o sensie pracy w polu tego ostatniego).

4)ANEKSY.
Na uwagę zasługują też bardzo interesujące aneksy na końcu pracy, jak ten nr 1 liczący aż jedenaście stron (na 72 strony pracy ogółem). Z tego aneksu dowiedziałem się o jakże różnym losie, dwóch materialnych przejawów pamięci o poległych Polakach w obcych mundurach: istniejącym do dzisiaj w nachodzkim lesie tzw. Krzyżu Wimpffena z poświęconemu "padlym synum Polsky" i ich dowódcy; oraz o wystawionym w czwartą rocznicę bitwy monumencie w Poznaniu upamiętniającym żołnierzy 1-go poznańskiego pułku nr 58 - który to pomnik został zniszczony w 1920r przez poznańską młodzież (!).

5)BIBLIOGRAFIA.
Bibliografia książki zawiera wyłącznie pozycje cytowane wprost w przypisach, co jest przejawem zarówno uczciwości naukowej jak i profesjonalizmu autora. Na bibliografię składa się trzynaście źródeł narracyjnych z epoki (za wyjątkiem ... "Rozmów z katem" K. Moczarskiego, odnoszącym się do wyjaśnienia mitu postaci germańskiego herosa Hermanna z Lasu Teutoburskiego!) oraz 64 opracowania i oczywiście sienkiewiczowska nowela "Bartek Zwycięzca". Zarówno w źródłach jak i w opracowaniach dominują pozycje zagraniczne (niemieckie z austriackimi, angielskie z amerykańskimi, oraz francuskie - w tym nawet jedna wydana w 1901r w Oranie). Jak na tak skromnych rozmiarów "suplement" do "Od Custozzy ...", jest to solidna i podkreślająca znajomość tematyki przez autora, bibliografia. Jedynym jej mankamentem jest przywołanie w kategorii prasy tylko krakowskiego "Czasu" i warszawskiego "Tygodnika Ilustrowanego" - brakuje tu "Dziennika Poznańskiego" aby uzupełnić tematykę książki z opiniami z zaboru pruskiego, zwłaszcza że bohaterami pracy są też żołnierze z Wielkopolski.

6)BIAŁE PLAMY.
W tym miejscu obodrzyta bardzo prywatnie i nieobiektywnie stwierdza, że zawodem tylko dla niego, jest brak jakichkolwiek odniesień w książce - do walk i losów żołnierzy 1-go poznańskiego Regimentu Piechoty nr 18. Może przy kolejnej pracy autor skreśli chociaż kilka słów także o tych wojakach.

7)PODSUMOWANIE.
Podsumowując obodrzyta pomimo, że przeczytał tylko część książki, to rekomenduje kolejną pracę pióra Stonewall'a wszystkim miłośnikom historii militarnej XIX wieku, bolejąc tylko nad niezbyt szczęśliwą formą "suplementu" w postaci serii "Pola Bitew". Przy ewentualnym wznowieniu obu prac sugeruję zamieszczenie ich w ramach jednego wydania.

Dziękuję Stonewallu, twoja praca to kawał dobrej historycznej i literackiej roboty!

Ten post był edytowany przez obodrzyta: 25/05/2017, 14:58
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Lord Mich
 

Capitaine
********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 3.516
Nr użytkownika: 15.415

Michal Piekarski
Zawód: :)
 
 
post 25/05/2017, 15:37 Quote Post

Zamieścisz uwagi poświęcone dalszej części pracy?
Pozdrawiam!
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
obodrzyta
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.844
Nr użytkownika: 88.774

Stopień akademicki: mgr historia
 
 
post 25/05/2017, 18:11 Quote Post

Obodrzyta, próbując zyskać na czasie potrzebnym do dalszej wnikliwej lektury, pozostawia tymczasem wolne pole na forum, na kilka słów riposty skreślonych przez autora pracy.

 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 25/05/2017, 18:22 Quote Post

Obodrzyto!
Dziękuję za garść uwag, a przede wszystkim za słowa uznania pod moim adresem. Nie jesteś w tym odosobniony.
http://historykon.pl/od-nachodu-do-wersalu...-1871-recenzja/

A teraz pokrótce odniosę się do poszczególnych punktów Twojej recenzji.

Ad. 1
W swoim opisie bitwy Geoffrey Wawro posługuje się dwoma etnonimami: „Hertwek’s Poles” i „Jonak’s Hungarians” (odnośnie ostatnich używa określenia „their regimental colonel Count Alfons Wimpffen”). Te wyrażenia wymagają z mojej strony wyjaśnienia, gdyż o tym amerykański historyk już nie pisze. Ci pierwsi to 56 galicyjski pułk piechoty z brygady Hertwecka (pan Geoffrey zgubił literę „ce” w nazwisku generała”, ci drudzy zaś… 20 galicyjski pułk piechoty z brygady Jonáka (szanuję czeskie znaki fonetyczne i staram się prawdziwie oddać narodowościową mozaikę monarchii habsburskiej)! Oba pułki były złożone w przygniatającej większości z Polaków pochodzących z dwóch obecnych województw: małopolskiego i śląskiego. Pierwszy z oddziałów jest w niezasłużony sposób ganiony przez autora zza Atlantyku, a drugi z kolei bardzo wychwalany. Wawro w swojej książce notorycznie umniejsza i przekłamuje zasługi austriackich pułków złożonych z żołnierzy polskiego pochodzenia. Náchod jest tego jednym z przykładów. Opis natarcia brygady Herwecka i postawy Pięćdziesiątki Szóstki jest wręcz karygodny. Proszę porównać drugi akapit podrozdziału o tej bitwie w oryginale książki pana Geoffreya z moją pracą. Te opisy kompletnie do siebie nie przystają, bo przystawać nie mogą. Wawro manipuluje do tego stopnia i miesza fakty w takiej mierze, że aż trudno w to uwierzyć (tym bardziej w kontekście jego pozycji w świecie nauki). Na szczęście żołnierzy Wimpffena uznał za „Węgrów”, więc nie szczędził im pochwał. Ten kuriozalny błąd w identyfikacji etnicznej Dwudziestaków sprawił, że przynajmniej ich historii nie przekłamał. Powtórzmy to raz jeszcze: pułkownik Alfons hrabia von Wimpffen stał na czele pułku złożonego niemal z samych Polaków! Ten pułk na przestrzeni swoich dziejów doczekał się wielu pozytywnych ocen. Zajrzyjcie chociażby do wspomnień znanego również z pracy Wawry generała Antona von Mollinarego. Zetknął się od z Dwudziestakami jeszcze jako młody oficer w bitwie pod Novarą, tej samej która ozdobiła Wojskowym Krzyżem zasługi innego młodzieńca, ówczesnego sztabowca Alfonsa Wimpffena.

Ad. 2
Sprawcą zamieszania odnośnie okoliczności zranienia hrabiego Alfonsa nie jest ani pułkownik Peinlich, ani nawet Geoffrey Wawro. Nie posiadam polskiego przekładu książki tego ostatniego, ale z cytatu przez Ciebie zamieszczonego wnioskuję, że tłumacz popełnił błąd. Amerykański dziejopis bowiem tak o tym pisał: „who had been shot down at the head of a storm column”, czyli „który został zastrzelony na czele kolumny szturmowej”. „Head” oznacza tutaj „czoło kolumny”, a nie głowę oficera. Nie ma tu nic o żadnym „chodzeniu”, a wszyscy oficerowie austriackiej piechoty od pełnego porucznika wzwyż ruszali z reguły do walki w siodłach własnych wierzchowców. Etat pułku nie przewidywał koni tylko dla jednej grupy oficerów, czyli podporuczników. Wedle relacji świadków Wimpffen został zraniony przebywając w siodle, a z konia zdjęto go dopiero w jakiś czas potem, gdy porucznikowi Weberowi udało się wyprowadzić pułkownika w bezpieczne miejsce. Bezpośrednią przyczyną śmierci dowódcy Dwudziestaków, która nastąpiła w blisko miesiąc po bitwie, okazały się komplikacje wynikające z amputacji lewej ręki, którą odcięto wysoko, bo pod samą pachą. Co ciekawe, sam moment zranienia hrabiego pokazuje towarzysząca tekstowi Wawry ilustracja, ukazująca austriacki atak pod Wysokowem. Ów odchylony do tyłu pan dosiadający siwego wierzchowca to nie kto inny jak Wimpffen. Tego jednak amerykański historyk nie podał.

Spotkanie księcia Fryderyka Wilhelma z rannym dowódcą Dwudziestaków odbyło się w bliżej nieokreślonym miejscu położonym na terenie samego miasta Náchod. Nie wykluczone, że był to dziedziniec zamku książąt Schaumburg-Lippe, jego wnętrza były dopiero adaptowane na przyszły szpital. Rannych szeregowców z galicyjskiej Dwudziestki Fryderyk widział w dwóch położonych na pobojowisku punktach sanitarnych, które wizytował jeszcze w dniu bitwy.

Ad. 3
„Ostatnia bitwa pana pułkownika” jest opowiadaniem osnutym na kanwie bitwy pod Náchodem. To mój swoisty debiut fabularny. Pisząc go, trzymałem się ściśle rzeczywistego przebiegu bitwy, a losy poszczególnych postaci malowałem podług zachowanych przekazów. Tym niemniej pozwoliłem sobie na pewną „licentię poeticę”, wyrażoną poprzez dialogi i opis przeżyć tak szeregowców, jak też ich przełożonych. Uczyniłem to jednak w granicach prawdopodobieństwa i z uczciwym przyznaniem, co w tej opowieści dałem od siebie. Rozmowa żołnierzy, na jaką się powołałeś, jest fikcyjna, choć gradobicie w okolicach nowego Sącza jak najbardziej historyczne. Czyny owych rozmówców są równie historyczne, „klumpa” Wincentego Wąsa walczyła w takim właśnie składzie i w takich okolicznościach. Sztandarowy Józef Dyrdoń istotnie został postrzelony w udo, a jedyne, czego tutaj zabrakło, to fakt, że żołnierz ów zmarł w náchodzkim lazarecie w przeddzień zgonu tytułowego pułkownika. Przemieściłem w czasie odejście z szeregów sierżanta Michała Przybyszowskiego, umiejscawiając je bezpośrednio po zajęciu Václavic przez zgrupowanie prowadzone przez pana Alfonsa, ale ta scena ma swoją rolę w tej opowieści, pokazując stosunek Wimpffena do podwładnych. W istocie Michał walczył do końca bitwy. Pomimo odniesionych ran po trafieniu wszystkich oficerów przejął dowództwo kompanii. Dopiero po zdaniu jej dowódcy batalionu na punkcie zbornym pułku poprosił o zgodę na odejście do szpitala. Miał strzaskane ramię i ranę uda, ale do lazaretu w twierdzy josefovskiej udał się pieszo i o własnych siłach. Postać ta jednak wymaga jeszcze wielu badań, istnieją bowiem przesłanki co do jej ewentualnego udziału w powstaniu styczniowym. Przybyszowski przy tym nie pasował do stereotypu „ciemnego austriackiego podoficera”, jaki malują autorzy anglosascy, bo to facet z wyższym wykształceniem.

Ad. 4 i 5
Pozostaje mi tylko podziękować za słowa uznania.

Ad. 6
Powód jest nader trywialny. Korzystam z zasobów Staatsbibliothek zu Berlin, czyli tamtejszej Biblioteki Państwowej. Wszystkie egzemplarze monografii 1 poznańskiego pułku piechoty nr 18, ongiś tam się znajdujące, przepadły w pożodze. Trudno jest do tej książki dotrzeć, a była ona przecież tworzona podle akt pułkowych, które w odniesieniu do wojsk pruskich tamtego okresu niemal w całości uległy zniszczeniu podczas II wojny światowej.

Ad. 7
A może teraz pora na beletrystykę? To już zależy od oceny „Ostatniej bitwy pana pułkownika” przez czytelników.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
obodrzyta
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.844
Nr użytkownika: 88.774

Stopień akademicki: mgr historia
 
 
post 25/05/2017, 19:16 Quote Post

Obodrzyta w sieci wyszukał poniższą ilustrację dotyczącą spotkania pruskiego następcy tronu z rannym oberstem Alfonsem von Wimpffen, która przedstawia miejsce tego zdarzenia chyba na ulicy Nachodu albo przy murze cmentarnym albo przy okalającym zamek? Na pobojowisko to nie wygląda...

http://kvh-ostrava.cz/images/wimpffenb.jpg
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 25/05/2017, 19:29 Quote Post

Szanowny Przedmówco!
Ulica lub plac w mieście to lokalizacje wysoce prawdopodobne. Z dziennika prowadzonego przez księcia Fryderyka Wilhelma wynika, że nie był to żaden z dwóch odwiedzonych przez niego punktów sanitarnych, ani też miejsce określone przezeń jako „szpital dla oficerów”, gdzie również zawitał. Nie był to też zamek, bo wedle dynasty on dopiero miał stać się szpitalem. O miejscu spotkania pisze po prostu jako o znajdującym się „w samym mieście Náchod”. Wimpffenowi mieli towarzyszyć inni ranni oficerowie sądeckiej Dwudziestki.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
obodrzyta
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.844
Nr użytkownika: 88.774

Stopień akademicki: mgr historia
 
 
post 25/05/2017, 19:47 Quote Post

Na przytoczonej przeze mnie ilustracji podpis informuje jakoby akcja działa się na "Am schlachtfelde von Vysokow (bei Nachod)" - czyżby był to jednak Wysoków a nie Nachod?

Ten post był edytowany przez obodrzyta: 25/05/2017, 19:51
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 25/05/2017, 20:06 Quote Post

Obodrzyto!
Podpis do ilustracji informuje tylko, o którą bitwę chodzi. W nomenklaturze austriackiej zwano ją starciem pod Wysokowem, a w pruskiej bojem pod Náchodem. W tle przedstawionej sceny widnieje kościół św. Wawrzyńca w Náchodzie właśnie. Wyżej, ponad kościołem, wznosi się zamek, ale on przy tej jakości reprodukcji ledwo tylko majaczy. Niewykluczone, że grafika przedstawia rzeczywiste miejsce spotkania i została uczyniona podle szkicu robionego z natury w chwili ukazanego tak zdarzenia.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
obodrzyta
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.844
Nr użytkownika: 88.774

Stopień akademicki: mgr historia
 
 
post 25/05/2017, 23:08 Quote Post

Dziękuję Stonewall za fachowe i logiczne wyjaśnienie problemu lokalizacji miejsca spotkania.
Jako uzupełnienie tej kwestii pomocne mogą być dwie poniższe panoramy.
widok Nachodu z 1850r od strony południowej:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...hod_um_1850.jpg
widok Nachodu z 1860r od strony zachodniej:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...om_the_west.jpg

W nawiązaniu do opisanego w aneksie nr 1 tzw. Krzyżu Wimpffena, z przytoczonym fragmentem napisu na tym monumencie - odnalazłem w necie pełny tekst inskrypcji w języku czeskim:

ČESTNÉ PAMÁTCE
ZDE ODPOČÍVAJÍCÍM PADLÝM SYNŮM
POLSKY VOJÍNŮM PĚŠÍHO PLUKU ČÍS.20
A JEJICH VELITELI
PLUKOVNÍKU HRABĚTI ALFONSU
Z WIMPFFENŮ
DNE 27.ČERVNA 1866

ZDE V PÁNU ODPOČÍVÁ
52 DŮSTOJNÍKŮ A VOJÍNŮ

Poniżej współczesna fotkę pomnika, znajdującego się w lesie koło Vaclawic (czwarty licząc od góry):
http://www.vets.cz/vpm/mista/obec/6298-/?vp-page=2

Na tej stronce są też jeszcze trzy inne monumenty z Vaclawic z inskrypcjami dedykowanymi poległym żołnierzom 20-go Regimentu Piechoty z Nowego Sącza:
- setnika Ludwika Koprivy [Koprzywy?] i setnika Aloisa Stransky [Alojzego Strańskiego?]
- setnika Edwarda Hornika, wystawiony przez matkę
- miejsce ataku dwóch batalionów 20-go Regimentu i zranienia jego dowódcy pułkownika Alfonsa Wimpffena, wystawiony przez Komitet 1866 [?].

PS
Wymienieni wyżej Ludwik Koprziwa, Alois Stranski i Edward Hornik - wymienieni są też na tablicy pamiątkowej w bazylice w Nowym Sączu:
http://kvh-ostrava.cz/images/deska.jpg
Interesujące jest to, lista zawiera bardzo mało polskich nazwisk (dotyczy chyba tylko kadry pułku).
Napis w języku czeskim na Krzyżu Wimpffena, został dodany do monumentu dopiero w okresie pomiędzy 1932-1981, bowiem oryginalny byłby zapewne tak jak inne napisany "neogotykiem" w języku niemieckim, i wątpliwe jest czy zawierałby pierwotnie odniesienie do "poległych synów Polski"?
Komitet 1866 to współczesna organizacja zrzeszająca czeskich pasjonatów historii:
http://kvh-ostrava.cz/report/wimpffen.html
Poniżej filmik wspomnianego wyżej Komitetu 1866, dotyczący prac renowacyjnych przy tym pomniku [Krzyż Wimffena -. patrz od 1:30 filmu]:
https://www.youtube.com/watch?v=tdnf4xRpFdw
W jednym z ujęć filmu widać fotki tego pomnika wg stanu: przed 1918r, w 1932r i w 1981r i dokładnie widać, że przykręcona tablica z inskrypcją w języku czeskim występuje dopiero na najmłodszym zdjęciu.
Swoją drogą budzi podziw praca jaką wykonali Czesi, dbając o pamięć o żołnierzach 20-go Regimentu Piechoty.
Wzruszająca jest też zainscenizowana przy pomniku salwa honorowa w historycznych mundurach.

Ten post był edytowany przez obodrzyta: 26/05/2017, 7:35
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 26/05/2017, 21:26 Quote Post

Obodrzyto!
Kapitanowie Kopřiva, Stransky i Hornik byli Czechami. Ostatni z nich pochodził z Václavic, a zatem poległ na ziemi rodzinnej. Polakiem okazał się natomiast równy im stopniem Władysław Thullié, który w roli dowódcy dywizjonu zginął w starciu z pruskimi dragonami. Polskie nazwiska dominują na imiennych wykazach poległych, rannych i zaginionych podoficerów i szeregowców 20 pułku. Nigdy nie opublikowano pełnej takiej listy, tym niemniej setki osób odnajdziesz w niedawno zdigitalizowanej księdze strat wojsk austriackich w wojnie roku 1866. Dwudziestacy spod Náchodu znajdują się na stronach: 398-404 oraz 775-777. Niech nikogo nie myli, że tam piszą o „Skalitz” i o datach 26 i 28 czerwca 1866. To są wykazy dla bitwy pod Wysokowem, stoczonej 27 czerwca.
http://data.onb.ac.at/rec/AC07052533
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 27/06/2017, 8:56 Quote Post

Drodzy Forumowicze!
Dziś 151 rocznica bitwy pod Náchodem, a zatem wszystkich tych, którzy jeszcze nie czytali mojej najnowszej książki, zapraszam na małą wyprawę w czasie. Niech wstępem do niej i zachętą do lektury wspomnianej pozycji staną się początkowe zdania napisanego przeze mnie opowiadania, poświęconego tejże batalii.

Dochodziła 7.15, gdy w środę 27 czerwca 1866 roku pluton jazdy, idący kłusem drogą od Náchodu ku Neustadt, zatrzymał się na chwilę przed wioską Vchroviny. Nie byli to jednakże przybrani w szkarłatne czapki ułańskie i ciemnozielone mundury żołnierze 8 galicyjskiego pułku ułanów, przeczesującego tamtą okolicę w poszukiwaniu wroga. Szare płaszcze skrywały bowiem chabrowe uniformy, charakterystyczne dla pruskich dragonów, a na głowach jeźdźców widniały czarne pikielhauby. U lewego boku każdego z nich zwisała kawaleryjska szabla, konieczna w razie walki z siodła, lecz o prawe udo opierał się odtylcowy karabinek, umożliwiający skuteczną walkę również w szyku pieszym. Młody oficer, idący w przedzie, zeskoczył z wierzchowca u stóp niewielkiego wzniesienia, pozwalającego objąć wzrokiem okolicę spowitą licznymi zagajnikami. Jego nazwisko bardziej pasowało do któregoś z huzarów Jego Cesarskiej Mości Franciszka Józefa I, lecz wątpliwe, aby podporucznik Beoczy potrafił rozmówić się z kimkolwiek w mowie Madziarów. Jego przodek, wzorem wielu innych węgierskich protestantów, jeszcze za czasów Fryderyka Wielkiego oddał własną szablę i konia antyhabsburskim Hohenzollernom. Teraz bystre oczy lejtnanta, wsparte soczewkami lornetki, miały wypatrywać tych, którzy nadal służyli panom z dalekiego Wiednia. Żołnierze, stojący na drodze, z uwagą śledzili każdy ruch przełożonego. Nerwowe gesty młodzieńca nie uszły ich uwadze. „Zum Teufel!” odezwał się ktoś. „Psiakrew!” wtórował mu inny. Po kilku minutach Beoczy zbiegł w pośpiechu. „Sierżancie! Pilny meldunek dla generała Loewenfelda!”, rzekł wręczając przywołanemu podoficerowi zwitek papieru. Ten zasalutował i odjechał w kierunku Náchodu, wioząc wieści o dwóch nieprzyjacielskich brygadach piechoty w kolumnie marszowej dochodzących już do Vrchovin i o nieznanych siłach wroga sunących bocznymi drogami gdzieś w stronę Wenzelsberga.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.586
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 10/11/2018, 15:23 Quote Post

Drodzy Forumowicze!
Obodrzyta w poście z 25 maja ubiegłego roku linkował czarno-białą ilustrację, przedstawiającą pruskiego następcę tronu podczas spotkania z rannymi żołnierzami 20 galicyjskiego pułku piechoty. Dziś daję Wam możliwość zobaczenia dzieła Fritza Neumanna w kolorze. Pragnę przy tym zwrócić uwagę, że pośród wojaków w białych kurtkach z czerwonymi wyłogami znajdował się m.in. kadet sierżant Józef Wiercioch, polski patriota wcielony karnie do wojska habsburskiego (w późniejszych latach twórca uzdrowiska w Szczawnicy), któremu Prusacy przestrzelili łokieć. Jego biogram załączam poniżej, tym bardziej że autorzy z Wikipedii idąc tropem Polskiego Słownika Biograficznego mylnie oznaczają Sadowę jako miejsce zranienia Wierciocha (późniejsze nazwisko Kołączkowski), a jego pułk nader enigmatycznie nazywają „budapesztańskim” (w istocie sądeccy Dwudziestacy tylko stacjonowali nad Dunajem przed wybuchem wojny siedmiotygodniowej). Dzieje sądeckiej jednostki to ciekawy przyczynek do dziejów weteranów powstania styczniowego w szeregach austriackich, bo służyła w niej niemała ich liczba, a nazwiska niektórych z nich na trwałe weszły do annałów wojny 1866 roku. Na kartach napisanej przez siebie książki domniemywałem tylko, że sierżant Michał Przybyszowski, który pomimo własnych ran przejął dowództwo kompanii, gdy ta utraciła wszystkich oficerów, należał do tej grupy. Od tego czasu ustaliłem, że Przybyszowski istotnie walczył w polskim powstaniu, podobnie jak przedstawiony przeze mnie w mojej pierwszej książce kapral Ignacy Kwiatkowski. Żałuję tylko, że pochowany w Nowym Sączu Feliks Borkowski, który we własnym pamiętniku nader szeroko przedstawił swoje losy w trakcie nadwiślańskiego zrywu i poźniejszej gehenny pod rakuskimi sztandarami, udziałowi w zmaganiach z Hohenzollernami poświęcił zaledwie dwa zdania. Tym niemniej memuary Borkowskiego stanowią wstrząsający zapis tego, co czekało dezerterów z armii Najjaśniejszego Pana po powrocie zza Wisły, więc ich stronnice również linkuję poniżej. Niech w przededniu rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości służą one poznaniu jak krętymi i bolesnymi drogami nasi przodkowie zmierzali ku temu celowi. Nielicznym tylko wiarusom spod Náchodu, tym w pruskich i austriackich mundurach, dane było doczekać wolnej Polski. Józef Kołączkowski miał to szczęście i to jego w dobie nadchodzącej nawały bolszewickiej wizytował w Szczawnicy sam premier odrodzonej Rzeczypospolitej, Wincenty Witos. Kołączkowski przeżył Bismarcka i Wilhelma I, przeżył też Włodzimierza Lenina. Odszedł z tego świata, gdy jego ojczyzna zdążyła już okrzepnąć.

http://www.bildarchivaustria.at/Preview/19790511.jpg
https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Ko...2%C4%85czkowski
http://mbc.cyfrowemazowsze.pl/dlibra/docme...rids=220&lp=101
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
obodrzyta
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.844
Nr użytkownika: 88.774

Stopień akademicki: mgr historia
 
 
post 11/11/2018, 0:47 Quote Post

QUOTE(Stonewall @ 25/05/2017, 20:06)
Niewykluczone, że grafika przedstawia rzeczywiste miejsce spotkania i została uczyniona podle szkicu robionego z natury w chwili ukazanego tak zdarzenia.

http://www.bildarchivaustria.at/Preview/19790511.jpg



Wypada napisać tylko (nawiązując do Arkadego F.) "Thank You Stonewall, Thank You...", za "odnalezienie" i "wrzucenie do tematu" kolorowej grafiki Fritza Neumanna.

Ten zasłużony niemiecki batalista żył w latach 1881-1919, dlatego też niestety grafika raczej nie mogła powstać ze szkicu, zrobionego bezpośrednio w trakcie sceny spotkania Kronprinza z pułkownikiem Wimpffenem z 1866r?

Ten post był edytowany przez obodrzyta: 11/11/2018, 1:01
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej