Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony < 1 2 3 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Beer - Szewa 1917, Jarosław Wojtczak
     
wysoki
 

X ranga
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 20.847
Nr użytkownika: 72.513

Rafal Mazur
Stopień akademicki: magazynier
 
 
post 14/05/2020, 15:53 Quote Post

QUOTE(demsza @ 14/05/2020, 16:22)
Mapy jak na Hbeki przystało niepowalają. Chociaż jedna mnie powaliła, lecz w niezbyt pozytywnym znaczeniu. To ostatnia mapka (s. 276) przedstawiająca, a właściwie to mająca przedstawiać kampanię palestyńską i marsz na Damaszek (1917 – 1918). Niestety nic na niej nie ma poza zaznaczonymi miejscowościami i liniami kolejowymi. Chyba że chłopaki z antypodów (i reszta) jechali pociągiem do Damaszku  smile.gif .
*


Powiem szczerze, że własnie takie, czyli bez zaznaczania przebiegu działań, wolę wink.gif.
Przede wszystkim skala mapy (w ogóle tego rodzaju map w książkach o małym formacie) powoduje, że gdyby tam wszystko zaznaczyć zrobi się trudny do odczytania gąszcz wydarzeń.
Ja sobie w razie potrzeby kseruję kilka sztuk od razu powiększając i na tych kserówkach zaznaczam ołówkiem ruchy lub pozycje.
 
User is offline  PMMini Profile Post #31

     
demsza
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 178
Nr użytkownika: 36.264

Marian Marunski
Zawód: handlowiec
 
 
post 14/05/2020, 16:13 Quote Post

Ja jednak wolałbym aby tam były jakieś strzałki oznaczające ruchy wojsk, tak dla orientacji. Ten sposób na mapki typu "zrób to sam" jest całkiem spoko, tyle że nie każdy ma czas aby czytając kreślić mapę. Dlatego na mapkach lubię widzieć strzałki smile.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #32

     
demsza
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 178
Nr użytkownika: 36.264

Marian Marunski
Zawód: handlowiec
 
 
post 21/06/2020, 15:08 Quote Post

Przeczytałem całkiem niedawno i musze uznać, iż pozycja ze względu na temat jest całkiem ciekwa. Dobrze wypełnia lukę na polskim rynku w tej kwestii, a mianowicie walk Ententy z Turkami na Synaju, w Palestynie i Syrii. Obiektywnie i ogólnie jest to całkiem dobry i interesujący HaBek. Trzeba jednak przyznać, że Autor jest Wielkim Kompilatorem. W pracach popuarno – naukowych nie jest to, wg. mnie, czymś złym, ale dobrze jest, gdy przy tym procesie czuje się zaangażowanie w temat samego Autora. A mam wrażenie, że w tej pozycji (że o Bosworth 1485 nie wspominając) trochę tego pierwiastka mniej w porównaniu z jego pozycjami z dziejów obu Ameryk XIX w. Albo Autor obniżył nieco loty, albo ja stałem się bardziej krytyczny. To zmiejszenie zaangażowania Autora najbardziej widoczne jest w popełnianych przez niego „kalek” z tłumaczenia, które można było unikną (a któ®e tez powinna wg. mnie wyłapać Korekta). Uderza to najbardziej podczas opisywaniu relacji żołnierz a jego koń (s. 52 – 54), a poza tym kłują w oczy takie sformułowania jak: „lesni drwale” (a jacy mieliby być? To nie krasnale, żeby dzielić ich na leśnych, górskich czy ogrodowych smile.gif , s. 52), „sztuczne karmienie” (s. 54), „wyższy/wysoki grunt” (s. 194, 248), „potrzaskana bateria” (s. 108) czy „wozy z klapami” (s. 193). Poza tym raczej dziwnie brzmi „zasięg wzroku treckich dział” (s. 194).
Poza tym wypadałoby podać namiary jak się juz coś cytuje (s. 127, 190, 193), nawet jeżeli cytat pochodzi od tajemniczego tureckiego historyka (s. 162), czy równie enigmatycznego historyka brytyjskiego (s. 163). A to, że Jarosław Wojtczak może tak zrobić świadczy przypis na s. 165. Poza tym cytuje Kressa von Kressensteina i jego „Z Turkami do Kanału Sueskiego”, ale bodajże tylko dwukrotnie (s. 195, 197), a szkoda, bo częstsze opieranie się o tą pozycję sprawiłoby, że druga strona konfliktu byłaby bardziej nakreślona. Ale pewnie dzieje się tak, gdyz Autor nie posiada tej pozycji w bibliografii i z tego powodu cytuje ją pośrednio. Tak samo dzieje się z owym tajemniczym tureckim historykiem czy historyka wojskowości Liddel – Haeta (s. 172).
Mapy są jakie są, a więc mało dokładne, tak iż w np. na mapce tytułowej bitwy nie ma zaznaczonych pozycji tureckiego 67 i 81 pp; nie oznaczono działań 7BK, że chociażby zatakowała Ras Ghannam, ale z mapki można dowiedzieć się, że pułkiem rezerwowym w szarży na Beer Szewę był 11 LHR, bo tego brak w tekście (s.206). Poza tym na mapach brakuje sporo miejsc o których Autor pisze w tekście, co ma miejsce także w wielu innych pozycjach z tej serii (i nie tylko).
Pod Beer Szawą szarżowali chłopaki z Antypodów wymachyjąc długimi bagnetami. Kawaleria Austarlijska była bowiem swego rodzaju dragonią, która poruszała się konno, ale walczyła pieszo posługując się karabinami. Nie mieli szabel ani lanc (s.50) więc nieco dziwi zdjęcie z rekonstrukcji bitwy gdzie grupa kawalerzystów ma lance... Ale pod Semakh szarżowali juz z szablami, które pożyczyli (bo chyba to ma Autor na myśli urzywając słowa „zapożyczonych”) od kawalerii indyjskiej (s. 241).
Zaskakuące jest to, że Turcy, gdy Australijczyce na nich szarżowali pod Beer Szewa, zapomnieli obniżyć celowniki i pociski przelatywały nad głowami atakujących rolleyes.gif (s. 209). Ostatecznie większe straty poniosły konie niż ludzie po stronie ententy: 56 poległych wobec 70 zabitych koni, i 58 rannych wobec ok. 100 zranionych koni.
To tak kilka uwag. A na koniec, po przeczytani ksiązki, mam wrażenie, że powinna nosić tytuł „Gaza 1917” lub też „Gaza – Beer Szewa 1917”. Sporo miejsca Autor poświęcił walką o Gazę (trzy bitwy s. 134 – 217), a jej zdobycie umożliwiło Brytolą ruszyć w głąb państwa osmańskiego, do Palestyny. Poza tym bitwa o Beer Szawa była, co zresztą sam Autor pisze, tylko częścią większej bitwy właśnie o Gazę. J. Wojtczask napisał, że „szybkie zdobycie Beer Szewy zakończyło pierwszą fazę trzeciej bitwy o Gazę” (s. 213). Poza tym stwierdzenie, iż bitwa pod Beer Szewą „była punktem zwrotnym w kampanii na Bliskim Wschodzie [podczas I wojny światowej to akurak prawda, bo zadecydowała o wycofani się Turką z Gazy – to moja uwaga] i W CAŁEJ HISTORII ŚWIATA. (s. 258), to już taka kalka, bo brzwi jak anglosaskie przechwałki.
Podsumuwują warto sięgnąć po tego HaBeka, bo temat ciekawy, ale są niedociągnięcia i przeoczenia, co zdarza się, jednak nie wpływają one znacząco na główny temat, i Czytelnik po przeczytaniu tej pozycji ma podstawowe wyobraźenie na temat walk w tamtym rejnie. Osobiście liczę, że teraz Jarosła Wojtczak pobędzie w temacie i zafunduje Czytelniką np. „Galipolii 1915” albo – co byłoby jeszcze ciekawsze – pozycję o walkach brytyjsko – tureckich w Mezopotamii.
 
User is offline  PMMini Profile Post #33

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.903
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 14/12/2021, 2:46 Quote Post

Również jestem po lekturze tego HBeka i uczucia mam mieszane z przewagą saytsfakcji jednak. Czemu mieszane to potem, na razie o tej satysfakcji. Wynika ona przede wszystkim z faktu, że bardzo słabo znam ten temat, więc zainteresowanie przy lekturze mnie nie opuszczało, a pan Wojtczak ma lekkie pióro.
Poza tym spodobał mi się pomysł konstrukcyjny tej książki polegający na tym, że na poczatku na kilku stronach przedstawione zostały wydarzenia w telegraficznym skrócie, co pozwalało mi podczas dalszej lektury lepiej skupić się na szczegółach. Ale już do proporcji mam zastrzeżenia. Moim zdaniem książka powinna się kończyć na zdobyciu Jerozolimy przez wojska Allenby'ego. Dałoby to ok. 50 stron na materiały dotyczące samej bitwy i wydarzeń z nią bezpośrednio związanych. W ogóle, o ile, jak pisałem, podoba mi się ogólna konstrukcja książki (streszczenie na samym początku, przedstawienie teatru działań i wydarzeń do niego prowadzących, wojskowośc obu stron ze zwróceniem uwagi na formacje będące tej bitwy bohaterem, sama bitwa, skutki bitwy-działania do końca wojny) to moim zdaniem proporcje są tu jednak zachwiane; autor rozpisuje sie o rzeczach mało z tytułową bitwą (a nawet kampanią) związanych, co odbywa sie kosztem wydarzeń głównych. Powyższego jebnak nie traktowałbym jako wady książki- w końcu autor ma prawo wybrać konstrukcję książki jaka mu pasuje, a pewnie znajdzie wielu czytelników, którym ta się właśnie spodoba. Poza tym i to jest duży plus- książka daje dobre pojęcie o co w ogóle chodziło na bliskowschodnim teatrze działań. I w ogóle i w szczególe.

Teraz minusy. Te tkwią głównie w szczegółach. Zacznijmy od takiej sprawy:

QUOTE(Drobnikow)

Jestem też ciekaw, czy autor przedstawił różne punkty widzenia na temat rzekomego wpływu fortelu majora R. Meinertzhagena na plany armii tureckiej?


No, właśnie: nie przedstawił. To jest kejs niejakiego kapitana Richarda Meinertzhagena, który będąc w wywiadzie Eg. Sił Exp. wpadł na pomysł zmylenia Turków i go zrealizował. (Wedle pana Wojtczaka) Chodziło o spreparowanie planów ofensywy i upozorowanie zdobycia ich przez Turków. Wojtczak podaje, że to sie udało i na tym kończy sprawę. Tymczasem okazuje się, że kwestia nie jest taka jednoznaczna, że co do owego kapitana jest dużo podejrzeń, że to konfabulant, że to nie on wpadł na ten pomysł ani go nie zrealizował a i Turcy tez się nie dali nabrać. Ale autor w ogóle nie wspomina tu o żadnych wątpliwościach, choć nawet cytowany przez niego w kilku miejscach Kressenstein o tym pisze. Takie nieprzedstawienie wątpliwości to poważny mankament, bo podważa zaufanie do autora co do czytanego tekstu.
Podobnie z cytatami; Wojtczak wiele razy cytuje czyjeś teksty, ale często nie wiadomo co to jest. Np.na stronie 179 czytamy: "Transport, zaopatrzenie, służba medyczna są absolutnie perfekcyjne. Wszyscy są szczęśliwi i rozpromienieni." pisał entuzjastycznie w sierpniu porucznik Wilson z brytyjskiej 5. brygady kawalerii. Koniec. Nie wiadomo gdzie pisał, do kogo pisał ani po co- w dzienniku? wspomnieniach? raporcie? liście do żony? W indeksie osobowym jest adnotacja, że por. Wilson wystepuje tylko w tym miejscu, więc nie ma co się spodziewać, że gdzie indziej jest wyjaśnienie a w bibliografii żaden Wilson nie występuje. Zagadka. Tak się nie robi.
Zdarzają się też niekonsekwencje z nazwami miejsc- w tekscie jest tak, na mapie nieco inaczej. Mapy zadowalające- najczęściej można na nich znaleźć miejscowości wspomniane w tekście i, co za tym idzie prześledzić na mapach wydarzenia.

Bibliografia króciótka przy czym głownie anglosaska, co zrozumiałe. Trudno powiedzieć w jakim stopniu rzeczywiście użyta w tekście, bo przypisów jest tyle, co kot napłakał. Poza tym, czy np. "Dzieje kawalerii od podków do gąsienic" Romana Jarymowicza rzeczywiście się przydały do pisania tego HBeka? Można mieć wątpliwośći.

Co do w/w kwestii czy politykę pakować do tego typu książek, to zgadzam się z Krzysztofem M.- trzeba, tylko też trzeba wiedzieć ile.

QUOTE(demsza)
  Poza tym stwierdzenie, iż bitwa pod Beer Szewą „była punktem zwrotnym w kampanii na Bliskim Wschodzie [podczas I wojny światowej to akurak prawda, bo zadecydowała o wycofani się Turką z Gazy – to moja uwaga] i W CAŁEJ HISTORII ŚWIATA. (s. 258), to już taka kalka, bo brzwi jak anglosaskie przechwałki.
Myślałem, że z krzesła spadnę jak o tym świecie przeczytałem. Na Bliskim Wschodzie- owszem, ale bez przesady z PWS, a o świecie to ju nawet nie ma co komentować.
I zgadzam się, że adekwatniejsza nazwa książki byłaby Gaza-Beer Szewa 1917, choc pewnie dla Austarliczyków to drugie jest ważniejsze; to taki ich Kircholm. Czy raczej Rokitna, tyle, że udana.

Mimo minusów- HBek moim zdaniem godny polecenia.

Ten post był edytowany przez emigrant: 14/12/2021, 12:35
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #34

3 Strony < 1 2 3 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej