|
|
Południowo-amerykański Bestiariusz
|
|
|
|
Za ktoś jakieś potwory i bestie z mitologii ludów ameryki południowej? Głównie chodzi mi o te z andyjskiej mitologii i brazylijskiej.
|
|
|
|
|
|
|
|
U Inków i w ogóle w tradycji andyjskiej masz Suq'a Machula - "Złośliwych Dziadów" - duchy dziadów, pradziadów i w ogóle ludzi poprzednich epok, egzystowali oni w głębi ziemi usiłując wrócić do świata żywych - mogło to im się udać np. podczas aktu seksualnego, gdyż potrafili przybrać postać osoby bliskiej lub bardzo atrakcyjnej i uwodzić pięknym śpiewem. Mając wątpliwości należało oddać mocz na dłoń i przyłożyć ją do domniemanego Suq'a Machula - podobno znikały wtedy od razu (ja też bym zniknął po czymś takim...)- pozostawała po nich tylko kość, kontakt z taka kością był bardzo niebezpieczny i mógł przynieść nawet śmierć w postaci nieuleczalnej choroby wycieńczającej ofiarę...Po konkwiście narodził się mit Zarzynaczy - były to demony objawiające się w postaci Europejczyków, które pożądały tłuszczu wytapianego ze schwytanych Indian, wykorzystując go do robienia leków (współczesne wersje głoszą że indiański tłuszcz amerykanie wykorzystują do budowy rakiet bo ten przesąd jest nadal (!) bardzo silny w zapadłych andyjskich wioskach...). Zarzynacze ubierali się w czarne skóry i poncha z wełny wigonia, żyją w górach i napadają nocami...Wracając do inkaskich demonów - określano je mianem "zupay", sprowadzały one choroby, kalectwo i skazy cielesne (uważane za wielkie nieszczęście - jeżeli podczas ceremonii przekłuwania ucha szlachetnie urodzonemu chłopcu rozerwano omyłkowo małżowinę wyłączało go to faktycznie z udziału w życiu publicznym i okrywało rodzinę prawdziwa żałobą...). Oczyszczaniu od złych demonów słuzyły coroczne rytuały Zitwa Killa, odbywane podczas święta Ouya Rami ku czci księżyca - na czas święta Cuzco musieli opuścić wszyscy cudzoziemcy, chorzy i kalecy czyli ludzie rytualnie nieczyści - po religijnych uroczystościach w cztery strony świata ruszały biegiem 4 stuosobowe oddziały młodych wojowników, którzy w najbliższej rzece obmywali się pospiesznie, w rytualny sposób spłukując zmazy i zło całej społeczności. Ponieważ demony lubiły nawiedzać ludzi we śnie aby je odpędzić myto się rano w najbliższej rzece, by "zło spłynęło do morza", okładano się wiązkami słomy (co ponoć wypłaszało demony z ciała) itd. W bestiariuszu można umieścić też "waka" lub "huaca" - czyli miejsce lub przedmiot w którym skupiała się moc bogów (koncepcja "waka" jest kluczowa dla zrozumienia andyjskich religii) - mogły to być świątynie, góry, jaskinie, kamienie, groby, figury bóstw itd wiele z tych "waka" było związane z kolejnymi władcami - dom władcy stawał się "waka" po jego śmierci (jego mumia miała nadal zresztą dwór, ludność zależną, posiadłości ziemskie i zapoczątkowywała swoisty "ród" stołecznej arystokracji - zmarły władca nadal rządził razem z innymi i żyjącym, jest to dość trudne do zrozumienia dla nas i świadczy jednoznacznie o tym jak obcy był świat Inków) - "waka" układały się w 42 linie mocy wybiegające ze Świątyni Słońca w Cuzco - opieka nad taka linią lub "waka" była wielkim przywilejem dziedziczonym przez określone wspólnoty rodowo - terytorialne lub rodowe. W "waka" moc boska objawiała się bezpośrednio choć nie były one bóstwami (dla pospólstwa takie rozróżnienie raczej jednak nie istniało, dlatego "święte" głazy, groty itd w których doznać można było wizji wyższych istot można zaliczyć do "bestiariusza":)). Ze zwierząt szczególne znaczenie miała puma - uważana za uosobienie męskiej siły (ale i męskiej seksualności) - wierzono, że dzieli się ona z potrzebującymi pokarmem, bywało więc że jej schematyczne rysunki umieszczano na domostwach, co zapewnić miało dostatek. Z obfitością związany był też "Czarny Ptak" - "chiwakli", który w jakimś stopniu odpowiedzialny był za sadzenie ziemniaków i ich obfite zbiory. Górskie jelenie z kolei w ludowych wierzeniach nosiły skarby duchów gór, przynależne były więc do świata duchów, przynajmniej w pewnym sensie. Wzmiankowane duchy gór to Panowie - "apu", lokalne bóstwa poszczególnych górskich szczytów, których kult był przejawem ludowej religijności - Panowie Ausangate i Salgantay są tradycyjnymi opiekunami regionu Cuzco - wg. ludowej legendy byli to potężni ludzie, którzy po śmierci zamienili się w dwa górskie szczyty (ich kult miesza się obecnie z chrześcijaństwem - konkretnie z Sanktuarium Gwiezdnego Śniegu, miejscu uważanym za miejsce objawienia Jezusa...). Ptakami górskich bóstw były kondory, odpowiedzialni są oni za siewy i zbiory, za opiekę nad mieszkającymi na zboczach gór ludźmi - i tak podczas wojny saletrzanej gdy żołnierze chilijscy otoczyli Peruwiańczyków nad Czarnym Jeziorem wezwany na pomoc Pan Ausangate spowodował że kule napastników chybiały, potem zaś w odwrocie potopili się oni w wezbranych górskich strumieniach...W dniu Sądu Ostatecznego szczyt góry Ausangate sczernieje ponoć od ludzkich grzechów - w tym dniu na ziemię powróci też Prawdziwy Inka, który naprawi zło tego świata, by mógł się on na nowo odrodzić...Ale to już inna historia
Jeżeli chodzi o plemiona żyjące w dżungli to wielką rolę w ich "demonicznym bestiariuszu" odgrywał zawsze jaguar - uosobienie siły i przebiegłości, swoisty "demon dżungli", budzący lęk i szacunek. Bardzo trudno jest w ogóle pisać o ludach brazylijskich jako całości - wielka różnorodność plemion, z których wiele miało odrębne mity i obrzędowość nie ułatwia uogólnień i tworzenia "brazylijskiego bestiariusza"...
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|