|
|
Siemion M. Budionny
|
|
|
|
Czy to prawda, że jego armia była najlepszą w czasie rewolucji . Czy ktoś mógłby mi coś powiedzieć o szlaku bojowym 1Konnej Armii . Na czym polegał talent Budionnego oprócz twardej głowy .
|
|
|
|
|
|
|
|
Siemion M Budionny służył w wojsku od 20 roku życia. W samej rewolucji nie posiadał jeszcze swojej "armi" - był bodajże d-cą pułku (wcześniej sierżantem dragonów w carskiej armii), i brał udział w rozbrajaniach białogwardzistów. Dopiero poczas wojny domowej, w lutym 1919r. utworzył zalążki armii konnej, i w tymże roku brał juz udział w walkach z gen. Wranglem nad Donem, oraz z gen. Denikinem pod Woroneżem. Jako - takie wykształcenie zdobywa dopiero w 1923r., kończąc Wojskowa Akademię. I tu chciałby napomknąć słówko o jego armii (a raczej bandzie nieokrzesanych bandytów, morderców i złodzieji). Samo sformowanie tej jednostki nastręczyło Sowietom sporo kłopotów - próby nauczenia jazdy konnej robotników zakończyły się niepowodzeniem - Armia Czerwona musiała zwerbować kozaków. W skład konarmii wchodziło niemal 17 000 kawalerzystów, jednostki artylerii, pięć pociągów pancernych. Armia ta miała swój specyficzny sposób walki - działała jako jeden oddział, swą masą bez trudu przełamując front, dewastując następnie zaplecze przeciwnika, odcinając zaopatrzenie, paląc, zabijając i łupiąc wszystko na swojej drodze, wzbudzając wśród ludności cywilnej i wojska paraliżujący strach. W/g opisów pastwiła się nad ludnościa cywilną (szczególnie żydami), rabując, gwałcąc i mordując bez litości, znęcając się nad jeńcami (np. pojmanym wrogim oficerom "dla zabawy" niekiedy przybijano gwoździami epolety do ramion). Podczas wojny Polsko - bolszewickiej jego konarmia zostaje ściągnięta z Kaukazu, i w błyskawicznym tempie (miała do przebycia 1 600km, poruszała się z prędkością 100km/dziennie!) udaje się w kierunku frontu. Przełamanie następuje 05.06.1920r. pod Koziatyniem, nasze wojska są zaskoczone, i zmuszone do odwrotu. Front południowy cofa się, pod naporem 14Armii i resztek 12-tej, oraz konnicy Budionnego, grasującej na tyłach. Tym, który pierwszy sobie z nia poradził, był 34-letni generał...Rydz - Śmigły!. Odkrył on mianowicie, że konarmia omija ufortyfikowane ośrodki oporu, nie potrafi walczyć z ufortyfikowaną i okopaną piechotą. Dodatkowo d-ca południowego frontu Jegorow popełnia błąd strategiczny - postanawia zdobyć Lwów (niektórzy twierdzą, że za podszeptem komisarza politycznego, niejakiego J. Stalina), stwarzając coraz większą lukę między frontem południowym, a północnym gen.Tuchaczewskiego. Reszta jest powszechnie znana, warto by jednak napomknąć o epilogu, jaki spotkal konarmię - między 30 sierpnia a 2 września gen. Sikorski zdołał otoczyć 4 dywizje kawalerii Budionnego w dolinie o długości dwudziestu, a szerokości siedmiu kilometrów. Wykonano wspaniałą szarżę (bodajże ostatnią tak wielką w dziejach Europy), masakrując 1konną. Nielicznym niedobitkom udało sie wyjść z pogromu...
pzdr.
|
|
|
|
|
|
|
|
Budionny był przede wszystkim zdolnym warlordem, przywódcą bandy kawaleryjskiej, która dopiero w 1919 została dołączona do RKKA. Podobno Budionnemu dano legitymację partyjną i samochód, by zgodził się walczyć dla czerwonych. Budionny miał odpowiedzieć: "Samochód dobra rzecz". Legitymację schował do kieszeni mówiąc "Jeść nie woła"
Natomiast Budionny w dużym stopniu przywłaszczył sobie zasługi faktycznego twócy sowieckiej kawalerii Borysa Dumienki, którego później Czeka rozstrzelało w Rostowie. Niestety, nie znam szczegółów sprawy
Jeszcze parę cytatów z opinii: Grigorij Biesiedowski: "Jest anachronizmem na koniu - barwną osobowością, przynoszącą na pamięć napoleońskich generałów kawalerii, wielkich pijaków i rębajłów, których jedyną ambicją było [przejechać au triple galop po brzuchach piechoty"
Tuchaczewski: "Pod względem operacyjnym, obok Uborewicza, jest najzdolniejszym dowódcą, oczywiście, jako były podoficer, bywa prostacki (!) "
prof. Wieczorkiewicz: "Wojskowy talent, nie poparty solidnymi studiami i własną pracą, z czasem się jednak mocno zdewaluował i w latach 30. Budionny stał się figurę mocno już anachroniczną".
Francuski sztab generalny (ocena wywiadu z Moskwy): Powszechnie uważany jest za pijaka i nicość.
Gen. Brusiłow: "Ledwo-ledwo umiał podpisywać swoje nazwisko i za niego inni musieli pisać artykuły i rozkazy"
wszystkie cytaty z "Łańcucha śmierci" prof. Wieczorkiewicza (wyd. 1, 2001, s. 597-598)
|
|
|
|
|
|
|
|
Jak dla mnie to Budionny jest jedną z najciekawszych postaci w dziejach Armii Czerwonej. Żołnierzem był on jeszcze przed wojną z Japonią, następnie uczestniczył w I Wojnie Światowej, gdzie wykazał się dużą odwagą. W 1918 r. stanął na czele zbieraniny łotrów, która to banda walczyła z Armią Ochotniczą. Jak już wspomniano Budionny został przez bolszewików przekupiony. Sformował korpus jazdy, jednak został on szybko rozgromiony przez białogwardzistów. Kiedy we wrześniu 1919 r. sowieci wreszcie uzmysłowili sobie jakie korzyści płyną z posiadania dużej ilości jazdy Budionnemu zlecono utworzenie 1 Armii Konnej, której legenda narodziła się w dość przypadkowy sposób - otóż czerwonoarmiści uderzyli w bok związanych pod Orłem sił białogwardyjskich i weszli jak nóż w masło. Ogólna przewaga liczebna wojsk bolszewickich zmusiła Ochotników do odwrotu na południe, przez obszar działań Budionnego. Wtedy to właśnie miał mieć miejsce wymyślony przez radziecką propagandę wielki marsz 1 Armii Konnej, w rzeczywistości był to pościg za wykrwawionym i chwilowo praktycznie nie zdolnym do walki przeciwnikiem. Sprawę udziału Budionnego w wojnie z Polską znacie doskonale więc nie będę się tu nie potrzebnie rozpisywał. Kolejnym wielkim konfliktem zbrojnym w którym walczył- od 1935 r. marszałek -Budionny była II Wojna Światowa. Okazało się, że człowiek wyznający doktrynę wojenną sprzed kilku wieków nie nadaje się na wodza, ponieważ jego przeciwnikiem jest nowoczesna armia. Stąd też rozliczne klęski ponoszone na południowym odcinku frontu w pierwszych miesiącach wojny. Potem Stalin skierował swojego kolegę na tyły, gdzie przydzielono mu mniej odpowiedzialne zadania. Żył długo i szczęśliwie, zmarł w 1973 r. Pochowany na Placu Czerwonym w Moskwie.
Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
Budzionny "prawdziwie proletariacki dowódca",jak go określił Stalin,miał niewątpliwie zasługi w trakcie wojny domowej oraz konfliktu z Polską.Dostąpił w związku z tym wielu zaszczytów (m.in.jako jedna z 21 osób otrzymał "почётное революционое оружие")i stał się jedną z ikonek ZSRR.Jego wykształcenie ogólne pozostało na na etapie elementarnej szkoły wiejskiej,a wojskowe ograniczalo się do kursu specjalnego w Akademii Wojskowej im.M.Frunzego.Jego nieudolnośc w pierwszych miesiącach wojny z Niemcami spowodowała odsunięcie go na boczny tor (w styczniu 1943r. zostł głównodowodzącym kawaleri i dowodził nią do maja 1953r. kiedy rozformowano ten typ wojsk).O jego poglądach na temat nowoczesnej doktryny wojennej świadczy stwierdzenie,że "wojna motorów,mechanizacja i chemia to wymysły wojskowych specjalistów z armii carskiej,a na razie najwazniejszy jest koń".Tym bardziej dziwi mnie opinia Tuchaczewskiego przytoczona w jednym z postów Tuchaczewski: "Pod względem operacyjnym, obok Uborewicza, jest najzdolniejszym dowódcą, oczywiście, jako były podoficer, bywa prostacki (!) "
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Gronostaj @ 23/06/2008, 9:18) Kolejnym wielkim konfliktem zbrojnym w którym walczył- od 1935 r. marszałek -Budionny była II Wojna Światowa. Okazało się, że człowiek wyznający doktrynę wojenną sprzed kilku wieków nie nadaje się na wodza, ponieważ jego przeciwnikiem jest nowoczesna armia. Stąd też rozliczne klęski ponoszone na południowym odcinku frontu w pierwszych miesiącach wojny.
W pierwszych miesiącach wojny na południu dowodzili Kirponos, Timoszenko i Żukow (dwaj ostatni, jako przedstawiciele STAWKI, próbując ręcznie zmontować kontrataki wojsk zmechanizowanych).
Kirponos zginął w czasie wychodzenia z okrążenia pod Kijowem. Timoszenko dowodził do połowy 1942, kiedy to został odwołany ze stanowiska po klęsce pod Charkowem. Potem byli Watutin i Malinowski.
Budionny teoretycznie dowodził tzw. "kierunkiem", czyli całością sił wchodzących w skład frontów południowo-zachodniego (okręg kijowski) i południowego (odesski). W praktyce jednak tego typu koordynacja pracy frontów do końca 1942 prawie w ogóle nie działała na żadnym z kierunków strategicznych (a już najmniej na początku wojny).
Oczywiście w 1941 Budionny nie był już zdolny do poważnej pracy sztabowej i Stalin trzymał go (tak samo jak Woroszyłowa) przy sobie jako lojalnego kumpla (pozbawionego ambicji politycznych) z dawnych czasów. Ale nie zwalałbym na Budionnego winy za 1941 na Ukrainie. Jego rola była tam czysto tytularna.
|
|
|
|
|
|
|
|
O swoistej legendzie, która otaczała Budionnego, świadczyć może historyjka przytoczona przez Curzia Malaparte. Jak wiadomo, włoski pisarz i korespondent wojenny cieszy się zasłużoną opinią notorycznego blagiera. Jednakże nawet jeśli ta opowieść nie jest do końca autentyczna, to raczej sobie Malaparte jej z palca nie wyssał, tylko zapewne oparł na jakiś obserwacjach o charakterze generalnym, które potem ujął we właściwy sobie, zgrabny i celny sposób.
Otóż w czasie niemieckiej ofensywy latem 1941 prące do przodu oddziały zmotoryzowane wermachtu przechodziły niejednokrotnie przez kozackie chutory. W osadach tych praktycznie w ogóle nie było młodych mężczyzn, bo w większości byli w wojsku albo ewakuowano ich w celu późniejszego zmobilizowania. Na małych ławeczkach przed domostwami siadywali natomiast starzy, wąsaci kozacy i patrzyli na przetaczające się kolumny niemieckie. Ponoć uśmiechali się pobłażliwie pod wąsem, kiwali głowami i mówili do Niemców: - Poczekajcie poczekajcie. Budionny czeka na was za Bohem. Parę dni minęło, wojska niemieckie przeszły Boh, a kawaleryjskiej kontrofensywy ani śladu. Staży kozacy z kolejnych chutorów tak samo jak ci poprzedni uśmiechali się i mówili: - Poczekajcie poczekajcie. Budionny czeka na was za Dnieprem. Zdobycie Kijowa i przejście Dniepru też nic nie zmieniło. Kolejni starzy kozacy uśmiechali się szeroko do Niemców i grozili im palcami: - Budionny czeka na was za Donem!
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(tuliusz1971 @ 21/01/2009, 22:26) (w styczniu 1943r. zostł głównodowodzącym kawaleri i dowodził nią do maja 1953r. kiedy rozformowano ten typ wojsk). Nieprawda. RKKA nigdy nie pozbyła się jazdy, tak jak to miało miejsce w innych siłach zbrojnych, zaś po Budionnym, od 1953 do 1961 r. funkcję dowódcy kawalerii ZSRS pełnił Oka-Gordowikow, postać równie barwna i nieszablonowa co sam dowódca 1 Konarmii.
QUOTE(Baszybuzuk @ 22/01/2009, 10:58) Budionny teoretycznie dowodził tzw. "kierunkiem", czyli całością sił wchodzących w skład frontów południowo-zachodniego (okręg kijowski) i południowego (odesski). W praktyce jednak tego typu koordynacja pracy frontów do końca 1942 prawie w ogóle nie działała na żadnym z kierunków strategicznych (a już najmniej na początku wojny). Oczywiście w 1941 Budionny nie był już zdolny do poważnej pracy sztabowej i Stalin trzymał go (tak samo jak Woroszyłowa) przy sobie jako lojalnego kumpla (pozbawionego ambicji politycznych) z dawnych czasów. Ale nie zwalałbym na Budionnego winy za 1941 na Ukrainie. Jego rola była tam czysto tytularna. Nie zgadzam się. W 1941 r. Stalin nadal wierzył w Budionnego i dopiero klęski poniesione w pierwszym miesiącu wojny przekonały dyktatora o tym, że legendarny marszałek może już tylko robić za ikonkę.
QUOTE(Baszybuzuk @ 22/01/2009, 10:58) O jego poglądach na temat nowoczesnej doktryny wojennej świadczy stwierdzenie,że "wojna motorów,mechanizacja i chemia to wymysły wojskowych specjalistów z armii carskiej,a na razie najwazniejszy jest koń". Nigdy nie sądziłem, że komunista może mi tak zaimponować.
Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Gronostaj @ 22/01/2009, 15:29) Nie zgadzam się. W 1941 r. Stalin nadal wierzył w Budionnego i dopiero klęski poniesione w pierwszym miesiącu wojny przekonały dyktatora o tym, że legendarny marszałek może już tylko robić za ikonkę.
Bardziej zakładałbym, że po prostu nie miał "kim robić", a Budionnemu ufał jako staremu kumplowi. Z tym, że tego typu koordynacja międzyfrontowa jeszcze wtedy nie działała - Budionny był więc sobie nominalnym dowódcą... a tak naprawdę pośrednikiem w przekazywaniu rozkazów STAWKI do dowódców frontów. Zupełnie zbędne stanowisko.
Ujmę sprawę tak. Klęska kierunku południowego nastąpiła bez wiekszego udziału Budionnego. Jego poglądy na motoryzację też nie miały dla tej klęski większego znaczenia. Natomiast kiedy Stalin zastąpił go Timoszenką, naprawił kilka błędów jednocześnie:
- Timoszenko jednoczesnie dostał dowództwo odbudowanego frontu południowo-zachodniego, mial więc pod sobą konkretne wojska zamiast być tylko przekaźnikiem,
- Dał dowództwo komuś, kto miał rzeczywiste, w miarę świeże doświadczenie w dowodzeniu wojskami oraz w pracy nowoczesnego sztabu.
Budionny ani był winien, ani nie winien klęskom na Ukrainie. Ani nie pomagał, ani za dużo nie szkodził. Ot, stary piernik, wyciągnięty z emerytury w akcie desperacji.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Baszybuzuk @ 22/01/2009, 17:03) QUOTE(Gronostaj @ 22/01/2009, 15:29) Nie zgadzam się. W 1941 r. Stalin nadal wierzył w Budionnego i dopiero klęski poniesione w pierwszym miesiącu wojny przekonały dyktatora o tym, że legendarny marszałek może już tylko robić za ikonkę.
Bardziej zakładałbym, że po prostu nie miał "kim robić", a Budionnemu ufał jako staremu kumplowi. Z tym, że tego typu koordynacja międzyfrontowa jeszcze wtedy nie działała - Budionny był więc sobie nominalnym dowódcą... a tak naprawdę pośrednikiem w przekazywaniu rozkazów STAWKI do dowódców frontów. Zupełnie zbędne stanowisko. Widzę, że masz pojęcie o tym o czym piszesz, więc zapytam oto co sądzisz na temat rzeczywistej ważności funkcji dowódcy kawalerii ZSRR, które to stanowisko piastował Budionny. Czy było to kolejne w końcowym etapie jego kariery stanowisko "reprezentacyjne", czy też może miał w tej randze jeszcze coś do powiedzenia? Nie chodzi mi tutaj o rolę konnicy w działaniach wojennych na Froncie Wschodnim ( ta była bezsprzecznie bardzo duża), a o rzeczywiste strategiczne możliwości decyzyjne płynące z piastowania rzeczonego stanowiska.
QUOTE(Baszybuzuk @ 22/01/2009, 17:03) Budionny ani był winien, ani nie winien klęskom na Ukrainie. Ani nie pomagał, ani za dużo nie szkodził. Ot, stary piernik, wyciągnięty z emerytury w akcie desperacji. Eeee tam, jakby odtworzyli 1 Konną i przekazali mu nad nią dowództwo to nauczyłby on Niemców szacunku dla RKKA.
Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Baszybuzuk @ 22/01/2009, 16:03) Budionny ani był winien, ani nie winien klęskom na Ukrainie. Ani nie pomagał, ani za dużo nie szkodził. Ot, stary piernik, wyciągnięty z emerytury w akcie desperacji.
Ktoś jednak tej klęski był winien. Budionny jako dowódca kierunku był najbliżej Stalina, tymczasem nie podjął praktycznie większej próby wpłynięcia na wodza i skłonienia go do wycofania wojsk spod Kijowa nim ostatecznie znalazły się w pułapce. Nie mówię tu o rzecz jasna o jawnym przeciwstawieniu się Stalinowi do tego "marszałek o wielkich wąsach i małym rozumie" zdolny nie był (zresztą mało kto był). Budionny zrobił jednak bardzo niewiele by zapobiec katastrofie.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Krzysztof M. @ 22/01/2009, 20:13) Budionny zrobił jednak bardzo niewiele by zapobiec katastrofie. Dokładnie. Niby taki charyzmatyczny dowódca-wręcz człowiek legenda, a nie potrafił wziąć spraw w swoje ręce. Nie wierzę w to, że nawet przy chorej organizacji dowodzenia wyższego szczebla marszałek ZSRS ze sporym doświadczeniem bojowym nie był w stanie wziąć spraw w swoje ręce. Taki pachołek i lizus swojego starego kolegi.
Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Gronostaj) Taki pachołek i lizus swojego starego kolegi. Pragnę zauważyć, że w ówczesnym ZSRR każdy polityk i wojskowy miał de facto następującą alternatywę: albo by pachołkiem i lizusem, albo siedzieć w gułagu/leżeć w dole z kulą w potylicy. Dopiero pod wrażeniem klęsk i obecności Niemców parę kilometrów od Moskwy Stalin zaczął od czasu do czasu łaskawie słuchać tego, co mieli do powiedzenia jego generałowie.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Ironside @ 22/01/2009, 21:57) QUOTE(Gronostaj) Taki pachołek i lizus swojego starego kolegi. Pragnę zauważyć, że w ówczesnym ZSRR każdy polityk i wojskowy miał de facto następującą alternatywę: albo by pachołkiem i lizusem, albo siedzieć w gułagu/leżeć w dole z kulą w potylicy. Tak, ale Budionny był pachole szczególne, zresztą sam to chyba zauważyłeś.
Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Gronostaj @ 22/01/2009, 18:58) Widzę, że masz pojęcie o tym o czym piszesz, więc zapytam oto co sądzisz na temat rzeczywistej ważności funkcji dowódcy kawalerii ZSRR, które to stanowisko piastował Budionny. Czy było to kolejne w końcowym etapie jego kariery stanowisko "reprezentacyjne", czy też może miał w tej randze jeszcze coś do powiedzenia? Nie chodzi mi tutaj o rolę konnicy w działaniach wojennych na Froncie Wschodnim ( ta była bezsprzecznie bardzo duża), a o rzeczywiste strategiczne możliwości decyzyjne płynące z piastowania rzeczonego stanowiska.
No ba, a Woroszyłowa zrobił dowódcą Sztabu Partyzanckiego. To się Klim narobił i nadowodził!
Powiem tak - dowódca kawalerii całej RKKA to w przełożeniu na polskie "generalny inspektor wojsk pancernych/lotnictwa/artylerii" itp. Czyli gość który nie dowodzi, ale pilnuje, żeby kawaleria miała dobre konie, wygodne siodła, dyskutuje z projektantami nowy, bardziej ergonomiczny kształt strzemion i rozważa wymianę szabli wzór 36 na szablę wzór 38m.
W przypadku wojsk które mają kluczowe znaczenie dla pola walki, rola takiego głównego dowódcy, szczególnie jeśli na bezpośrednie dojście do Stalina jest niebanalna. Natomiast w przypadku kawalerii, która choć nadal istniała, jednak była już tylko pomocniczym rodzajem wojsk, w dodatku bez perspektyw rozwojowych, było to stanowisko typu "kopniak w górę" (tzn. awans na stanowisko, na którym osoba nie może dużo szkodzić).
QUOTE(Krzysztof M. @ 22/01/2009, 19:13) Ktoś jednak tej klęski był winien. Budionny jako dowódca kierunku był najbliżej Stalina, tymczasem nie podjął praktycznie większej próby wpłynięcia na wodza i skłonienia go do wycofania wojsk spod Kijowa nim ostatecznie znalazły się w pułapce. Nie mówię tu o rzecz jasna o jawnym przeciwstawieniu się Stalinowi do tego "marszałek o wielkich wąsach i małym rozumie" zdolny nie był (zresztą mało kto był). Budionny zrobił jednak bardzo niewiele by zapobiec katastrofie.
No, a Żukow twierdził, że on sam za to zrobił dużo.
Wprawdzie mamy na to tylko twierdzenie Żukowa, bo Timoszenko wspomnień chyba nie napisał, ale cóż, takie życie.
Ujmę to tak - wina była nie na poziomie kierunku, ale na poziomie STAWKI. Worek pod Kijowem był wynikiem działania które nie mogło być skontrowane jedynie działaniem kierunku południowego, bo grupa Guderiana uderzała przez teren będący pod kontrolą kierunku zachodniego.
Sprawy komplikuje to, że w STAWCE wtedy był niezly bajzel, dowódców rzucano do dowodzenia jednym frontem, odwoływano do centrali, wysyłano na drugi koniec kraju i tak w kółko macieju. Chyba tylko Stalin nie jeździł.
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|