Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Polscy Rusini/Łemkowie w operacji Preszowskiej, Przymusowe wcielania w Armii Czerwonej
     
lucyna beata
 

niespotykanie spokojny bieszczadzki troll
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.245
Nr użytkownika: 43.086

Lucyna Psciuk
Zawód: przewodnik
 
 
post 7/12/2010, 7:04 Quote Post

W ostatni weekend byliśmy na szkoleniu zorganizowanym przez Pro Carpathię na naturalnym dukielskim polu walki jak Słowacy nazywają teren operacji karpacko-preszowskiej. Szkolił nas dr. Jozef Rodak , były dyr. wojskowego muzeum w Świdniku. Samo szkolenie mimo pewnej bariery językowej było bardzo ale to bardzo interesujące. Mimo tego nie znalazłam odpowiedzi na pewne pytanie. Zarówno Wykładowca jak i Koledzy przewodnicy nie mogli mi udzielić odpowiedzi na pytanie: czy polscy Rusini byli przymusowo wcielani do Armii Czerwonej, w tym do Batalionów Karnych biorących udział w operacji? Jeżeli tak, a wszystko wskazuje na to, że tak, to na jakiej podstawie prawnej? Wiem, że o tym problemie prawie nie mówi się w publikacjach, jest on chyba nieopracowany. Dr. Rodak tylko słyszał od Polaków o wcielaniach , źródła zresztą milczą na ten temat. Szansę, że w nich znajdzie się odpowiedź są znikome, gdyż nie była nawet prowadzona ewidencja,a żołnierze byli anonimowi, gdyż nie posiadali nawet identyfikatorów. Zresztą radziecki żołnierz biorący udział w ofensywnie żył przeciętnie 8 dni, całe kompanie poległy na polach minowych (to było mięso przeciwminowe, tych żołnierzy, szczególnie z karnych batalionów posyłali na pewną śmierć, po jednej i po drugiej stronie ogień z karabinów maszynowych, a z tyłu z bezpiecznej odległości NKWD, jeżeli żołnierz nie chciał zginąć od wroga, zabijali go swoi, miał przy tym świadomość odpowiedzialności zbiorowej, za jego postępowanie mogła odpowiedzieć jego rodzina). Około 10 lat temu na kursie przewodnickim oprowadzał nas po polu bitwy Kolega przewodnik, który jako młodziuteńki Łemko został siłą wcielony i po bardzo krótkim przeszkoleniu, zresztą 1 karabin na 10 i drabina aby przejść przez zwłoki kolegów, wysłany na pole bitwy. Nie pamiętam jego nazwiska, on nam opowiadał iż nie tylko na terenie ZSRR całe wsie ukraińskie, oczywiście mężczyźni, zostały wcielone do Armii Czerwonej. O wcielaniu Ukraińców mówił nam też dr. Rodak. Czy podobnie było u nas?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.503
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 7/12/2010, 10:59 Quote Post

QUOTE
Zarówno Wykładowca jak i Koledzy przewodnicy nie mogli mi udzielić odpowiedzi na pytanie: czy polscy Rusini byli przymusowo wcielani do Armii Czerwonej, w tym do Batalionów Karnych biorących udział w operacji?


Tak, traktowano ich jako część narodu ukraińskiego, więc wg sowietów podlegali mobilizacji. Chyba bez podstawy prawnej, raczej na podstawie "ideologiczno-mitycznej" smile.gif Część karpackich Rusinów zgłosiła się na ochotnika do Armii Czerwonej. Jeden z uczestników bitwy Myhijło Kinasz tak wspominał:

Zostałem zmobilizowany do Armii Czerwonej w sierpniu 1944 roku. Z mojej wsi Steniatyn koło Sokala poszło wtedy do wojska około 200 mężczyzn. Z wojny wróciła mniej niż połowa. Wiedzieliśmy, że front jest gdzieś w Karpatach. Większą cześć drogi do frontu szliśmy na piechotę. Nie mieliśmy wtedy jeszcze mundurów i byliśmy ubrani po cywilnemu. Nasza kolumna liczyła chyba parę tysięcy ludzi. Karmiono nas bardzo źle, dlatego większość jadła to, co miała jeszcze z domu. Kto miał piniądze, próbował coś kupować od miejscowej ludności, jednak okazało się to niebezpieczne.

Po obu stronach drogi, w odstępie 10 metrów jeden od drugiego, szli żołnierze uzbrojonego konwoju. Na noc zamykano nas w szopach albo innych pomieszczeniach. Mimo tego dużo chłopców uciekało. Nie chcieli walczyć w Armii Czerwonej. Już przed samym frontem rozstrzelano dwóch chłopców, których uznano za dezerterów. Znałem ich obu, byli to Jarosław Chudoba ze Sokala i Wasyl Gawroński ze Steniatyna. Pierwszy miał 18 lat, a drugi był jeszcze młodszy. Wydaje mi się, że nie chcieli uciekać z wojska - prawdziwi dezerterzy robili to w nocy. Ci chłopcy w biały dzień zaszli do jednej gospody, żeby, jak mówili, kupić tam mleka. Złapał ich tam oficer polityczny, który powiedział, że chcieli się tam ukryć. Obaj chłopcy zostali rozstrzelani, przy czym dziesięciu spośród nas po raz pierwszy dano karabiny. Uważam jednak, że te karabiny były nabite ślepymi nabojami, ponieważ po tym jak, jak do osądzonych oddano salwę, żaden z nich nie został nawet ranny. Obu zastrzelili oficerowie z NKWD. Ci z NKWD w czasie egzekucji stali tuż obok osądzonych, co świadczy, że chyba się nie obawiali, że trafi ich jakaś kula. Mundury i broń rozdano nam dopiero przed samą linią frontu. Mundury dostaliśmy stare, zdjęte z zabitych, ale dobre, wyprane i pocerowane. Na niektórych uniformach można było poznać ślady kul czy odłamków. Z całego wyposażenia dostaliśmy tylko nowe buty. Były one amerykańskie, bardzo dobrej jakości, niektórzy bardzo się cieszyli, ponieważ chyba jeszcze w życiu nie nosili tak nowych i silnych butów. Niestety, wielu z nas tych butów nie nosiło zbyt długo. Zanim wysłano rekrutów do okopów, wywołano ludzi z wyższym wykształceniem. Mimo, że nie miałem takiego wykształcenia, jednak się zgłosiłem. Przydzielono mnie do kompanii moździerzy kal. 82 mm jako ładowniczego. Moje przeszkolenie wojskowe polegało na tym, że oficer pokazał jak sie wrzuca pocisk do moździerza, jak się doczepia do pocisku woreczki z prochem dodatkowego ładunku i zapytał mnie czy dobrze słyszę i czy rozumiem język rosyjski. Cała ta nauka nie trwała wiecej niż 15 minut. Już potem dowiedziałem się, że rekrutów pobranych na Ukrainie Zachodniej na ogół ćwiczono bardzo krótko, niektórych po 5 dni, a niektórych (jak mnie) od razu rzucano do walki. Nacieraliśmy w kierunku na Duklę. Nauczyłem się ładować moździerz tak szybko, żeby jednocześnie w powietrzu było aż 5 pocisków. Pierwszy jeszcze nie upadł na ziemię, a piąty już wystrzeliłem. W toku natarcia zostałem wstrząśnięty ogromem strat poniesionych przez Armię Czerwoną. W paru miejscach poznawałem zabitych żołnierzy z mojej kolumny poborowej po nowych butach. Na jednej ze ścieżek, którą szliśmy, trafiliśmy na tak dużą liczbę zabitych, że przyszło nam przez parę minut iść dosłownie po trupach. Było ich tak dużo, że nie dało się obejść.

Mieliśmy trudności z zaopatrzeniem w amunicję. Przywożono ją końmi i zostawiano parę kilometrów od naszych pozycji. Nosiliśmy pociski na sobie. Przez cały czas natarcia każdy z nas miał na sobie co najmniej po dwa pociski do moździerza zawieszone na zawiązanym na szyi sznurku. Ja byłem nieco silniejszy od kolegów, dlatego nosiłem aż po cztery. Sprzętu górskiego nie mieliśmy, więc pewnego razu omal nie zginąłem, kiedy spadłem ze skały z tymi pociskami. Na szczęście nie eksplodowały. 28 września zostałem ranny odłamkami niemieckiego pocisku, który eksplodował na drzewie. Dostałem parę odłamków w nogę i w rękę. Zameldowałem o tym , że jestem ranny dowódcy, który powiedział, żebym sam szedł do szpitala. Ostatkiem sił, żeby nie stracić przytomności, jakoś się doczołgałem do szpitala polowego, skąd odwieziono mnie do Krosna. Tam w szpitalu, mieszczącym się w fabryce mebli, leczono mnie przez dwa miesiące. Dwa odłamki, po jednym w ręce i nodze, i tak nie zostały usunięte. Nosze je do dziś


Warto dodać, że olbrzymie starty miała też armia czechosłowacka (6000 zabitych!!! w tym gen gen Sazavsky świeżo przybyły z Anglii - polskie starty pod Monte Cassino to coś koło tysiąca), a i tak o połowicznym sukcesie zadecydowało przeprowadzenie przez Łemków oddziałów Armii Czerwonej przez Baranie i groźba okrążenia Niemców. Nie bez przyczyny droga Łysa góra – Iwla nosiła miano drogi śmierci...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
lucyna beata
 

niespotykanie spokojny bieszczadzki troll
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.245
Nr użytkownika: 43.086

Lucyna Psciuk
Zawód: przewodnik
 
 
post 7/12/2010, 11:17 Quote Post

Dziękuję. :)Na pw dostałam linki, zabieram się do czytania.
Jeżeli chodzi o Korpus liczył 16 500 żołnierzy: 9 000 Czechów, przeważnie kolonistów z Wołynia, to ci, którzy nie zgodzili się wstąpić do Armii Czerwonej, 2 3000 Słowaków, a pozostali to Karpatorusini. Korpus jak piszesz stracił około 6 000 żołnierzy.
Czy możesz polecić jakieś ciekawe książki. Mam tylko materiały pokonferencyjne "Tędy szli" i broszurę, którą dostałam na ostatnim szkoleniu, a o której za chwilę skrobnę kilka słów. Z tego co orientuję się chyba w tym tysiącleciu nie wydano nic więcej o operacji dukielsko-preszowskiej.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 7/12/2010, 11:19 Quote Post

QUOTE(carantuhill @ 7/12/2010, 10:59)
Warto dodać, że olbrzymie starty miała też armia czechosłowacka (6000 zabitych!!! w tym gen gen Sazavsky świeżo przybyły z Anglii


1.630 zabitych i zaginionych, 4.069 rannych i chorych.

QUOTE(carantuhill @ 7/12/2010, 10:59)
- polskie starty pod Monte Cassino to coś koło tysiąca),


924 zabitych, 345 zaginionych i 2930 rannych. Nie mam danych na temat chorych wink.gif

Ten post był edytowany przez wojtek k.: 7/12/2010, 11:21
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
szapur II
 

X ranga
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 12.130
Nr użytkownika: 63.609

Stopień akademicki: magazynier:)
Zawód: student
 
 
post 7/12/2010, 11:24 Quote Post

O operacji dukielsko-preszowskiej wydano trochę w PRL, choćby przez to, że w jakiejś tam jednostce komisarzem politycznym był Leonid Breżniew smile.gif, oczywiście w takim ujęciu o stratach, czy trudnościach nie było mowy.

Ten post był edytowany przez szapur II: 7/12/2010, 11:25
 
User is online!  PMMini Profile Post #5

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 7/12/2010, 11:38 Quote Post

QUOTE(szapur II @ 7/12/2010, 11:24)
O operacji dukielsko-preszowskiej wydano trochę w PRL, choćby przez to, że w jakiejś tam jednostce komisarzem politycznym był Leonid Breżniew smile.gif, oczywiście w takim ujęciu o stratach, czy trudnościach nie było mowy.


Rzuć okiem tutaj:

http://rus-sky.com/history/library/w/w06.htm#_Toc536603400

Straty rosyjskie - 26.843 zabitych i zaginionych, 99.368 rannych i chorych.
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.503
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 7/12/2010, 11:39 Quote Post

QUOTE
1.630 zabitych i zaginionych, 4.069 rannych i chorych.


No niech będzie smile.gif , z pośpiechu przepisując z tygryska wziąłem straty jako liczbę zabitych smile.gif

QUOTE
Czy możesz polecić jakieś ciekawe książki.


Janusz Andrusikiewicz - Boje o przełęcz Dukielską (wrzesień - październik 1944) - WIERCHY 1968 rocznik 37 - http://www.turnia.pl/antykwariat/showlist....=WC&i=20054&kl=
Witold Szymczyk - Przez Dolinę Śmierci i przełęcz Dukielską - http://www.turnia.pl/antykwariat/showlist.php?i=17114

Ten post był edytowany przez carantuhill: 7/12/2010, 11:39
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
lucyna beata
 

niespotykanie spokojny bieszczadzki troll
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.245
Nr użytkownika: 43.086

Lucyna Psciuk
Zawód: przewodnik
 
 
post 7/12/2010, 11:49 Quote Post

Tę ostatnią gdzieś tam mam, idę odgrzebać.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
lucyna beata
 

niespotykanie spokojny bieszczadzki troll
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.245
Nr użytkownika: 43.086

Lucyna Psciuk
Zawód: przewodnik
 
 
post 9/12/2010, 10:04 Quote Post

Na prośbę Kolegi z tego Forum poszukałam informacji o przewodniku, który nas swego czasu szkolił na polu bitwy. Ten starszy pan już nie żyje. Drążąc temat natrafiłam na dziwne informacje. Ten przewodnik nigdy nie był w Armii Czerwonej i nie brał udziału w operacji preszowsko-dukielskiej. Jego jakże sugestywna opowieść to był tylko wymysł. Przepraszam za wprowadzenie błąd.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
szapur II
 

X ranga
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 12.130
Nr użytkownika: 63.609

Stopień akademicki: magazynier:)
Zawód: student
 
 
post 9/12/2010, 10:18 Quote Post

A ja znałem człowieka, który na sądecczyźnie został wcielony do RKKA, dokładniej w Krynicy, czyli musiał być wcielony w I 1945 r. Swój udział w II wś zakończył na okolicach Pragi, dodam przeżył.
 
User is online!  PMMini Profile Post #10

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.503
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 9/12/2010, 10:47 Quote Post

QUOTE(szapur II @ 9/12/2010, 11:18)
A ja znałem człowieka, który na sądecczyźnie został wcielony do RKKA, dokładniej w Krynicy, czyli musiał być wcielony w I 1945 r. Swój udział w II wś zakończył na okolicach Pragi, dodam przeżył.
*




Szczęściarz. Dodam jeszcze, że Moskalenko więcej szczęścia miał w dolinie Skawy, gdzie też Niemcy mocno się usadzili i trzymali się cały tydzień (o intensywności walk świadczą dwie kwatery Armii Czerwonej w Makowie i Suchej Beskidzkiej). Na szczęście pod groźbą okrążenia, wycofali się.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
lucyna beata
 

niespotykanie spokojny bieszczadzki troll
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.245
Nr użytkownika: 43.086

Lucyna Psciuk
Zawód: przewodnik
 
 
post 8/03/2012, 17:34 Quote Post

Coś przez przypadek znalazłam, mam nadzieję, że także Was zaciekawi
Jan Łopuski "Losy Armii Krajowej na Rzeszowszczyźnie sierpień-grudzień 1944" str. 143
"Natomiast drugie zagadnienie ilustruje meldunek inspektora przemyskiego "Radwana" z 7 VIII 1944 r. (0/13 do VIII/0014):
"Za Sanem już w niektórych miejscowościach zarządzono pobór do wojska i zaznaczają, że ukraińców odsyłają do Armii Czerwonej a Polaków do wojsk Berlinga. Dnia 6 VIII w m. Sieniawa odszedł transport 200 ludzi przeważnie ukr. nasi uciekają za San."
Meldunek ten potwierdza informację odnotowaną w cytowanej rozmowie "Godzięby" z oficerami Berlinga, że mobilizację Polaków po wschodniej stronie przeprowadzała Armia Czerwona, korzystając przypuszczalnie z "zlecenia" PKWN. Wzmianki w meldunkach i raportach AK wskazują, że mobilizacja ta przybierała formę obław i łapanek."
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej