Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Rzetelność rekonstrukcyjna,
     
Theodorus
 

Teodor
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 5.008
Nr użytkownika: 1.771

:)
Stopień akademicki: M¹drala
Zawód: Asystent muzealny
 
 
post 18/08/2011, 7:42 Quote Post

Po wielu off topach w różnych wątkach, dotyczących różnych elementów wyposażenia, charakteru imprez itd chciałbym się zapytać jakie macie zapatrywania na wierność rekonstrukcji.
Uważam, że każdy rekonstruktor powinien dążyć do jak najwierniejszego odtworzenia wyposażenia wybranej postaci. Przykładowo jako Rzymianin kompletuję wyposażenie z początku II w ne. Wzoruję się na wybranych płaskorzeźbach (podstawa do metopy z Adamclissi), freskach (co do ciuchów) i znaleziskach z konkretnego miejsca i czasu. Stroje staram się by były z materiałów przynajmniej ze splotem zbliżonym do oryginałów (większość to wełna ręcznie tkana), a wyposażenie by wyglądało jak konkretne egzemplarze znane z wykopalisk (oczywiście z dostosowaniem rozmiarów itd).
A jak to u Was wygląda? Czy sprzęt i strój powinny być wykonywane z najbardziej zbliżonych materiałów do oryginałów czy po prostu jako takie powinny wyglądać? Czy ważne czy miecz jest kuty czy tylko by wyglądał jak konkretny z epoki? Czy dopuszczacie kompilowanie strojów i wyposażenia z szerokiego obszaru, np miecz z kuźni Konstantynopola u XIII wiecznego rycerza na terenach francuzkich? Jakie naciągnięcia dopuszczacie, a czego się wystrzegacie? Rozumiem też, że wszystko się zmienia, ewoluuje. Kiedyś wełna na stroje to był w 90% flausz, teraz jest rzadkością.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
Leśny
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 110
Nr użytkownika: 11.017

Karol
Stopień akademicki: Maestro
Zawód: kreatywny ksiêgowy
 
 
post 18/08/2011, 13:49 Quote Post

Osobiście dążę do jak najwierniejszego zrekonstruowania stroju i wyposażenia (z pewnymi wyjątkami, o czym za chwilę).
Odtwarzam łucznika angielskiego z lat 1371-1400. Okres trzydziestu lat, czyli symbolicznie czas jednego pokolenia, uważam za optymalny. Z jednej strony, moda na przestrzeni 30 lat nie zmieniła się diametralnie w II połowie XIV wieku a z drugiej strony taki zakres dat umożliwia mi skorzystanie z dość bogatej bazy źródłowej.
Większość posiadanych przeze mnie rzeczy to rekonstrukcje konkretnych znalezisk z terenów Anglii i Francji. Ewentualnie, z braku artefaktów - nagrobki. Nie dopuszczam tutaj przemieszania terytorialnego, na zasadzie, "barbuta z Włoch, płaty z Visby ale tak w ogóle to jestem yeomenem spod Yorku". Ciuchy wierzchnie mam uszyte na podstawie ilustracji z epoki (głównie "Book of Hunt") a jeśli chodzi o szczegóły techniczne szycia, to wzoruję się na wykopaliskach z Grenlandii i Szwecji (tu niestety muszę iść na kompromis - nie sądzę zresztą, że między Anglią a Skandynawią zachodziły jakieś wielki różnice w aspekcie kroju czy szycia). Ale... nie stosuję wełny tkanej ręcznie. I tu pytanie do Ciebie Theodorusie, bo napisałeś " Rozumiem też, że wszystko się zmienia, ewoluuje. Kiedyś wełna na stroje to był w 90% flausz, teraz jest rzadkością." Czy dobrze zrozumiałem, że flausz w rekonstrukcji uważasz za coś nagannego? Bo ja używam flauszu z premedytacją. Z tego, co wiem, stał się dość powszechny już w XIII wieku. Widziałem parę razy ręcznie tkane wełenki po sfoluszowaniu i muszę stwierdzić, że dla laika flausz z wełny tkanej ręcznie nie różni się właściwie niczym od takiego z wełny tkanej maszynowo. Przynajmniej, jeżeli to flausz mocno zbity. Stąd mój myk, żeby unikać sukna, a używać właśnie "udającego" tkany ręcznie flauszu.
No i tu odpowiedź na Twoje pytanie, czy sprzęt i strój mają być jak..., czy wyglądać jak...
Dla mnie limitem są środki finansowe. Jeżeli wełna wygląda na ręcznie tkaną, to nie przepłacę. Hełmu kutego z jednego kawałka stali też nie kupię, bo choć mój jest zespawany z dwóch połówek, to przecież po wszyciu materacowania w ogóle tego nie widać. A że dla łucznika hełm jest w warunkach współczesnej zabawy jedynie ozdobą, to nie wywalę trzech tysięcy na taki z jednego kawałka.
Nie toleruję natomiast przedmiotów, które podrabiają rekonstrukcje w sposób nieudolny, czyli np. łuki z laminatu, wełny z zawartością sztucznych domieszek, współczesne patenty, jak np. skórzane, pancerne rękawice u Wikingów. Podsumowując - jak coś wygląda, jak zrobione w XIV wieku i po organoleptycznym zbadaniu nie można stwierdzić, czy metoda jakiej użyto do wytworzenia przedmiotu jest współczesna czy "zgodna ze sztuką", to dla mnie jest wszystko ok.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Theodorus
 

Teodor
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 5.008
Nr użytkownika: 1.771

:)
Stopień akademicki: M¹drala
Zawód: Asystent muzealny
 
 
post 18/08/2011, 14:11 Quote Post

Co do flauszu, to różni się jak dla mnie bardzo od foluszowanej. Różnica jest na tyle, przy tych wełnach które przez lata widziałem i kiedyśużywałem, że rozpozna się to z kilku metrów. Dlatego naciskałem i naciskam na wszystkie 3 sekcje epokowe u mnie by się wyzbyły tego materiału. Ale jeśli masz materiał porównawczy nie różniący się zasadniczo od współczesnego flauszu (albo flausz zbliżony do oryginału), to to co innego.
Co do hełmu, to właśnie tu jak dla mnie jest bariera cenowa. Hełm dla legionisty cesarsko-galijski I to też ok 3 tysi :/ . 4 razy mniej płacę za spawany. Tu koszt wymusza i na mnie ustępstwo w historyczności.
Co do łuków z laminatów, to zawsze wolałem proste łuki drewniane. Niestety nie do każdej epoki/postaci pasują. Chcąc sobie postrzelać od czasu do czasu zainwestowałem w laminat zdając sobie sprawę z jego niehistoryczności. Koszt jak się orientowałem (w czasie zakupu, bo pamiętam ciągle naszą dyskusję w temacie obok) wychodził 10 większy przy kompozycie naturalnym. Jednak łucznikiem nie jestem, a na pokazy dla gawiedzi wystarczy taki według mnie. W końcu to nie element stały mojej rekonstrukcji.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
lancelot
 

Żelazna pięść
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 12.521
Nr użytkownika: 36.860

bogumil chruszczewski
Stopień akademicki: rebajlo
Zawód: Podstarza³y wilk
 
 
post 18/08/2011, 21:11 Quote Post

Jeżeli "umawiamy się na rekonstrukcję" to im wierniej, tym lepiej, bez żadnych kompromisów, jeżeli o pokazy dla "ludzkości" to juz bez takiego "ultrasa", szkoda sprzętu...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
Theodorus
 

Teodor
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 5.008
Nr użytkownika: 1.771

:)
Stopień akademicki: M¹drala
Zawód: Asystent muzealny
 
 
post 19/08/2011, 8:54 Quote Post

Zgadzam się, choś z jednym uszczególnieniem - dla kogo pokaz? Dla Dzielnicy im więcej sprzętu na festynie tym bardziej zadowoleni. Dla np muzeów ważny jest poziom prezentacji (choć niezawsze)
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
Świętosław
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.555
Nr użytkownika: 28.302

 
 
post 26/08/2011, 14:17 Quote Post

Dla mnie ważny jest poziom rekonstrukcji, ale w sumie wszystko zależy od tego do jakiej drużyn i epoki się trafi, we wczesnym średniowieczu, większość ludzi się przyłącza bo chce sobie powalczyć a sprzęt jest tańszy niż w późnym, bo za dużo nasłuchali się wiking metalu, i stad jest bardzo dużo ludzi którzy nie są w sumie zainteresowani historią.
Są też jeszcze różnej maści neonaziści.
Zresztą z tego co zauważyłem epoka jest bardzo ważna jeśli chodzi o poziom, wczesne to mrok, i ogólniej późniejsze epoki to bardziej koszernie, bo nawet jeśli ktoś chce tylko machać szabelką/MP40 to jest duża presja otoczenia, wymagania itp.
A starożytność jest chyba najlepsza jeśli chodzi o poziom, tak mało jest grup wczesnych że tam raczej przypadkowi ludzie się nie znajdują.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
Theodorus
 

Teodor
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 5.008
Nr użytkownika: 1.771

:)
Stopień akademicki: M¹drala
Zawód: Asystent muzealny
 
 
post 26/08/2011, 17:50 Quote Post

Co do wczesnego to częściowo się zgadzam. Jednak sam znam drużyny mające bardzo wysoki poziom rekonstrukcji, dbające jako grupa i każdy członek z osobna o każdy najmniejszy detal jak i takie, które ze zwykłych worków i kawałków płaskownika robią swoje stroje i wyposażenie. Tak kiedyś było w każdej epoce, teraz nie.
Co do nazioli, to świry wszędzie się trafią. Na wczesne jeździłem i byli także naziole, jako minimalny procent czy nawet promil, choć po pijaku widoczni czasem - zaznaczam CZASEM tylko. Wyba w każdej zbieraninie, nie ważne czy w rr czy w innym ruchu tacy się znajdą :/ Na późne ze to spotkałem sporo , nie wiem czy to dobre określenie, ultrakatoli - tylko jedyna wiara, Wielka Polska Katolicka itd. Troche zbyt dosłowne podejście do ideałów rycerza. Na starożytność jak na razie jest za mało chętnych w tym kraju by tworzyły się dziwne grupy - mało imprez więc zamknęły by sobie drogę do nich. Za to jak chodzi o poziom reko, to są i świetnie rekonstruujący każdy aspekt za który się wezmą, takie łączące Xenę i historię (związane to z brakiem wiedzy i dojścia do materiałów oraz podejściem "oj, to że nie znaleźli nie znaczy, że takich karwaszy jak pożyczone od kolegi z wczesnego też nie używali")
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
Świętosław
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.555
Nr użytkownika: 28.302

 
 
post 27/08/2011, 6:21 Quote Post

Oczywiście są we wczesnym bardzo dobre grupy, niestety jest ich dosyć mało, moja grupa której nazwy nie będę wymieniał wink.gif, koncentrowała się na walce, ale była dosyć wierna historycznie, ale samo skupienie na walce jest złe.
W sumie jeszcze jedna bardzo negatywna cecha wcześniaków, obwieszanie się jak choinka, młoty thora, toporki peruna, masa ozdób ze srebra i złota, na każdym palcu pierścień, i wyglądają lepiej niż jarlowie.
Tak samo gdybologia która tak samo chyba dotyczy starożytności, jak te wszystkie nieszczęsne bizanty, skórzane lamelki itp, ale magiczne połączenie tarcza migdałowa, hełm giermund i szabla, i jest pojedynkowy turbo wiking.

A nazistów jest chyba najwięcej we wczesnym właśnie, w moim mieście jest grupa która składa się tylko z takich.
We wczesnym jest to o tyle specyficzne że są ludzie którzy gadają o wielkiej białej słowiańskiej polskiej, i tacy którzy tatuują sobie hailujących wikingów.
Mój znajomy zajmujący się druga wojną mówi że u nich są bardzo bardzo uważni względem kandydatów, szczególnie że odtwarzają też wermacht i SS.

Jeszcze trochę of topową sprawą jest walka, we wczesnych to chyba najłatwiej o kontuzje, mało pancerza dosyć mocna walka, i dużo nieodpowiedzialnych ludzi, np jak u mnie w grupie ktoś nowy niby od 2-3 miesięcy w grupie ale był może na z 5 treningach, a że nie umie walczyć to dają mu topór duński, bo łatwy wink.gif, a to że bardziej niebezpieczny to co innego.
A mam dziwne wrażenie że w innych epokach jest łatwiej.

I jeszcze jeden of top, bo trochę nie warto zakładać nowego tematu dla jednego pytania.
Zauważyłem że o ile ludziom się podoba walka wczesna/późna itp, to ludzie dużo bardziej lubią oglądać strzały z broni palnej, i nie ważne czy to hakownice czy muszkiety ale ludziom się to bardzo podoba, chociaż uczciwie trzeba przyznać że strzał z pojedynczego muszkietu jest strasznie głośny.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej