Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
6 Strony « < 3 4 5 6 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Ewangelia Tomasza, Początki chrześcijaństwa
     
123hopp
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 379
Nr użytkownika: 34.091

Bogdan Nowakowski
Stopień akademicki: mgr
Zawód: emeryt
 
 
post 6/10/2008, 9:08 Quote Post

"Mystowie do morza" - hasło rzucane w ateńskim Eleusinionie na wstępie Wielkich Misteriów, - miałoby przynależeć wg mnie pierwotnie do misteriów czysto ateńskich, zwanych później "Małymi".

Gdy rozważymy warunki mitotopograficzne tej ateńskiej odrębności okaże się, że pierwotne "ziemskie" centrum Aten oznaczone było TUMULUSEM DEUKALIONA. Istniał on jeszcze w czasie, gdy świątynię Zeusa właśnie wykończoną z polecenia cesarza Hadriana, można było nazwać "nowoczesną" - jak w tekście szanownego Periegety (Pauzaniasza). Naocznie stwierdziłem, że na miejscu tumulusa rozpościera się teraz kompleks ruin późniejszych łaźni rzymskich i bizantyjskiej świątynki. Centralne znaczenie tego miejsca potwierdza informacja, iż obok tumulusa rozwierała się "CZELUŚĆ" GAI, poprzez którą wsiąk(a)ły do Świata Podziemnego wody Potopu. Uważnemu wędrowcowi nie umknie fakt, iż nazwa "Olympieion" dopełnia ten zespół znaczeń pojęciem "Świata Bogów", wokół którego wszystko inne się "obraca".

Tuż na SE, na miejscu świątyni Hekate, odnajdujemy kaplicę Agia Fotini http://www.athensinfoguide.com/wtschurches/agiafotini.htm
oraz fundamenty świątynki Artemis Agrotera, zabudowane zrujnowanymi domami. http://www.artemisagrotera.org/en/history.asp
Od kilkunastu lat toczy się o nie bój miejscowych mieszkańców z developerami, przy niewyraźnej postawie władz, które już dawno temu zarządziły wywłaszczenie ruin. Moim zdaniem, wszystkie czynności przygotowawcze Małych Misteriów odbywały się pomiędzy wspomnianymi świątynkami, na brzegu Ilissosu. Zachowany fragment jego doliny, ochrzczony dumną nazwą "ALSOS" (Święty Gaj), to teraz plugawe śmieciowisko. Zapach pieczonej dla mocy podziemnych WIEPRZOWINY już dawno się stąd ulotnił na rzecz smrodu benzyny z przelotowej ulicy Ardittou.

Gdyby ktoś chciał z tego miejsca podążać do zatoki Falerońskiej, aby odszukać miejsce kąpieli mystów, najlepiej wsiąść do Coastal Train, podążającego od Syntagmy poprzez gminę Nea Smyrni do Palio Faliron (Paleo Phaleron). Kolejna świątynia Agia Fotini, wraz z dobrze utrzymanym pobliskim świętym gajem (Alsos)- przy przystanku Plateia, znaczy może stację postojową mystów. http://www.southofathens.info/neasmyrni.html Antyczne wybrzeże położone jest teraz o 250-350 m w głębi lądu a obecne przylądki to dawne wysepki. Nie jest więc łatwo odszukać miejsce, gdzie niektórzy mystowie w czasie rytualnej kąpieli doznawali WIZJI NIMF. Należy chyba wysiąść na przystanku o nazwie Mousson i podążać na prawo - równolegle do wybrzeża w stronę obecnego końcowego odcinka Ilissosu.

Ponad żmudne poszukiwania w gwarze i zaduchu wielkiego 5-milionowego miasta przełożyłem jednak wędrówki po stokach Parnasu. A więc; po pierwsze - świątynia Pronoi (od PRO NOUS!?), matki Deukaliona, którą przechrzczono na Atenę Pronaia, - pilnująca wejścia do prastarej wyroczni...

A wracając do Ewangelii Tomasza. Przy dość powszechnej dostępności i akceptacji różnorakich misteriów w początkach naszej ery, pewna wstępna teza wydaje się rozsądna. Otóż; koncepcja misteriów polegających na wchodzeniu w łączność (jedność) nie z lokalnym a z wszechświatowym "Synem Bożym" byłaby nowością, która mogła stanowić źródło gnostycznych "objawień", powołujących się na słowa JEZUSA (wiecznie) ŻYWEGO. I oczywiście prestiż takich misteriów byłby wyższy od naszeptywań nimf - zlokalizowanych obecnie zapewne w jakiejś kawiarni nad Zatoką Falerońską.
 
User is offline  PMMini Profile Post #61

     
acentaur
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 219
Nr użytkownika: 42.153

Andrzej Wawrzun
Stopień akademicki: mgr
Zawód: chemik
 
 
post 7/10/2008, 22:17 Quote Post

Witaj 123hopp,
QUOTE
Otóż; koncepcja misteriów polegających na wchodzeniu w łączność (jedność) nie z lokalnym a z wszechświatowym "Synem Bożym" byłaby nowością, która mogła stanowić źródło gnostycznych "objawień", powołujących się na słowa JEZUSA (wiecznie) ŻYWEGO.

alez wlasnie wtedy, w czasie trwania misteriow przynajmniej ci epoptai
dowiadywali sie o tym, ze jest tylko jeden i ze jest on immanentny.
Ta idea tkwi wprawdzie w evangelii Tomasza ale jakby z innego punktu widzenia, cos co bardziej przypomina dalekie echo.
pozdrawiam
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #62

     
123hopp
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 379
Nr użytkownika: 34.091

Bogdan Nowakowski
Stopień akademicki: mgr
Zawód: emeryt
 
 
post 8/10/2008, 8:20 Quote Post

"Jedność" może dotyczyć nieba. Nawet jednak niebiański bóg władający piorunami mógł być już przypisany do określonej góry, np. w wyniku obserwacji regularnych odmian pogody w górskiej kotlinie. W sensie mitotopograficznym, Ziemia pierwotnie nie była "jedna", tylko podzielona była na domeny bogiń, z którymi współżyli legendarni przodkowie odrębnych grup ludzkich.

Towarzyszące im misteria w ich pierwotnej formie bezpośredniego oddziaływania miejscowych bóstw na nieświadomość ludzką, wywodzą się naturalnie jeszcze sprzed okresu panhelleńskiego. Dopiero w nim największą sławę zdobyły przetransformowane na użytek szerokiej publiczności misteria miasteczka Eleuzis. Delfy - znane powszechnie może jedynie z wyroczni Gai i Apollina, przyciągnęły mnie do siebie możliwością prześledzenia na podstawie opisu Pauzaniasza w tym terenie misteriów Tyjad, wieńczonych sprowadzaniem Dionizosa z góry Parnas w dół do świata ludzi.

Dążenie do poszerzania jedności wpisane jest w funkcjonowanie "dróg świętych" i pielgrzymek. Z antycznego punktu widzenia, Jezus to może Heros Jerozolimy (por."Drugi Adam"). Cesarstwo Rzymskie dostarczyło mu dróg dla szybkiego rozszerzenia jego władztwa. Jednak to nie Cesarstwo a Kościół (Ecclesia) był Oblubienicą Jezusa. A więc tylko w Kościele i przez niego mogły dokonywać się chrześcijańskie misteria, z punktu widzenia nacechowanego jeszcze antyczną mito-logiką.

Jednak obok misteriów "masowych", istniały zawsze elitarne. Tyjady rekrutowane były m.in. spośród arystokracji miast Centralnej Grecji - kobiet opiekujących się lokalnymi kultami Dionizosa. Arystokratyczne misteria ateńskiego Akropolis, nawiązujace do autochtonicznych legendarnych władców - są odrębne od tych masowych - eleuzyjskich. Pośród takich elitarnych grup można chyba szukać korzeni praktyk i poglądów m.in. obejmowanych później mianem gnostycyzmu.

W czasie misteriów można było zapewne przede wszystkim przeżyć własną osobistą wewnętrzną "jedność" jako produkt działania lokalnych "psychoenergii" ziemskich i niebiańskich. Od tego stanu do "jedności
ze światem" można dojść różnymi drogami. Intelektualna obróbka powyższych odczuć wydaje mi się ślepym zaułkiem. Kolejna droga nie poddaje się w zasadzie werbalizacji ale spróbujmy... - "Jedność" winna "wypływać" poprzez mysta na jej własnych warunkach!? W ten sposób chyba powróciliśmy do niewyrażalnego sensu określenia "Słowa Jezusa Żywego".
 
User is offline  PMMini Profile Post #63

     
acentaur
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 219
Nr użytkownika: 42.153

Andrzej Wawrzun
Stopień akademicki: mgr
Zawód: chemik
 
 
post 8/10/2008, 22:30 Quote Post

Witaj 123hopp,
QUOTE
"Jedność" może dotyczyć nieba. Nawet jednak niebiański bóg władający piorunami mógł być już przypisany do określonej góry, np. w wyniku obserwacji regularnych odmian pogody w górskiej kotlinie. W sensie mitotopograficznym, Ziemia pierwotnie nie była "jedna", tylko podzielona była na domeny bogiń, z którymi współżyli legendarni przodkowie odrębnych grup ludzkich.

chcialbym tu poddac pod rozwage troche inna interpretcje.Twoje przemyslenia sa bardzo spojne i dobrze uargumentowane. Ale jak wiesz istnieje wiele prawd i nieskonczenie wiele reczywistoci. Masle , ze obok Twojej interpretacji znajdzie sie nieco miejsca na troche inna. A wlasciwie jestem niemal tego pewny.
Czyli tak, ze wzgledu na burzliwa historie europy i azji mniejszej sila rzeczy powstala sytuacja dogodna wlasnie do wielu lokalnych wierzen. Ale ta lokalnosc nalezy rozumiec nieco szerzej, cos raczej jako
aspekt lokalny tego samego boga, do podkreslenie jakiegos szczegolnego zwiazku, ograniczonego do tego
terenu. No moze nie wszyscy zdawali sobie z tego sprawe ale wlasnie "elity" tak. Mysle, ze dotyczy to
wszystkich "elit" niezaleznie od regionu i narodowosci. Mysteria funkcjonujce wtedy, niekiedy o masowym uczestnictwie to zawsze sprawa innego rytualu dla elit, innego dla mas plus oprawa. W Eleusis nie bylo inaczej, tylko ciekawe dlaczego tam preferowano jako ofiare biedna swinke. wink.gif
I jestem pewien, ze kulminacja bylo poznanie faktu jednosci i immamentnosci oraz pare takich drobnostek dla nielicznych a uczucie wsparcia u lokalnego boga dla reszty. To , ze inny obraz przetrwal do dzisiejszych czasow to juz inna historia.
Co do wplywu na gnoze i wczesne chrzecijanstwo to chyba dobrze sie zgadzamy. smile.gif
QUOTE
"Jednosc" winna "wyplywac" poprzez mysta na jej wlasnych warunkach!

dla dzisiejszych naginaczy rzeczywistosci w celu dopasowania do aktualnego modelu jest to niemozliwe. confused1.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #64

     
123hopp
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 379
Nr użytkownika: 34.091

Bogdan Nowakowski
Stopień akademicki: mgr
Zawód: emeryt
 
 
post 9/10/2008, 8:40 Quote Post

Jednoczesne postrzeganie jedności i lokalności świata nadmaterialnego to chyba warunek wstępny ciągłego kontaktu z nim. Alienacja od Wszechistnienia rozpoczyna się może od wytępienia w naszym otoczeniu fizycznych zakotwiczeń tych jego nadnaturalnych aspektów, które są na "naszą miarę". Pozytywne wzorce zapewnia tutaj może jedynie buddyzm tybetański, który miał podobno przekształcić lokalne demony w strażników (jedynie prawdziwej!?)wiary. Cóż; na szczęście możemy zagłębić się też w bon, jeśli ta triumfalna ogólnikowa "fanfara" nas nie zadowala.

W kontekście słów "Jezusa Żywego" warto wspomnieć TRADYCJĘ TERTONÓW, odkrywających tu i ówdzie (chyba głównie w jaskiniach medytacyjnych) całkiem nawet obszerne wypowiedzi dawnych mistrzów. A więc niekoniecznie trzeba było kontaktować się z Jezusem w czasie jego fizycznego żywota, aby móc usłyszeć jego słowa. Tu już zakładam oczywiście zdolność recypientów tych "słów" do włączania się w Umysł Świata. Szkoda jednak, że nic nie wiemy o "lokalnych" warunkach, w jakich odbiór tych słów występował.

Nie da się ukryć, że tzw. Wyrocznia Apollina w Delfach trochę mnie rozczarowała. Jest to firmowany przez Apolla starożytny polityczno-ekonomiczny show. Na szczęście miejscowi archeolodzy tego nie ukrywają i poszukiwania skromnych rzeczywistych początków trwają. Ten "prawdziwy" OMFALOS bez ozdóbek, który obecnie stoi poniżej Skarbca Ateńczyków, przypisuje się już do świątyni Neoptolemosa, trochę wyżej na zboczu. Po latach, uznaje się wyniki dociekań J.Fontenrose ujęte w "Python: A Study of Delphic Myth and Its Origins" (np. Biblio a. Tannen, New York, 1974). A więc ta ostatnia świątynia pierwotnie należała do Pyrrhosa, identyfikowanego z Deukalionem, mężem Pyrrhy. I stąd wyruszały Tyjady stromym żlebem na szczyty Parnasu...

A ta słynna tajemnica wyroczni - jakieś gazy, opary!? No cóż; pierwotnie funkcjonowała ona tylko raz do roku i na tym prawdopodobnie kończy się lokalna "nadnaturalna rzeczywistość" a zaczyna polityka. Scenariusz pozyskiwania ŻYWYCH SŁÓW syna Gai, być może zachował się w strzępach lokalnych mitów. A więc to raz do roku Dionizos wydobywał swoją Matkę z Podziemi. Pytia mogła udzielać przepowiedni na kolejny okres wegetacyjny poprzez jej funkcjonowanie w roli matki i żony Pytona - "aspektu wykonawczego" Dionizosa. Wystarczy zejść po paru schodkach do ciemnej komory Żródła Muz (Kassotis) i pomedytować tam chwilę, aby wczuć się w jej rolę. Może usłyszycie też tam parę krytycznych żywych słów.
 
User is offline  PMMini Profile Post #65

     
acentaur
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 219
Nr użytkownika: 42.153

Andrzej Wawrzun
Stopień akademicki: mgr
Zawód: chemik
 
 
post 22/10/2008, 21:01 Quote Post

Witaj 123hopp,
znowu ugrzezles w jakiej komorze Muz i medytujesz w samotnosci. Posun sie troche i zrob nieco miejsca to porozmawiamy. Pan gromowladny
nie ma czasu dogladac starozytnych ruin wiec mozna ten czas wykorzstac. W Grecji raz do roku ale bardziej na polnoc sadzono dlugo, ze cztery razy byla okazja posluchac tajemniczych slow Pytii.
Pewnie jedno i drugie bylo prawda. Ciekawi mnie jak to sie stalo, ze ci specjalisci od ewangelii dostapili laski pana burz i blyskawic?
Co stalo naprawde za tymi marnymi namiastkami starozytnej mysli?
pozdrawiam
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #66

     
123hopp
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 379
Nr użytkownika: 34.091

Bogdan Nowakowski
Stopień akademicki: mgr
Zawód: emeryt
 
 
post 23/10/2008, 8:46 Quote Post

Jak zawsze; światem doczesnym - przybrane w odwieczną wolę bożą realizowaną przez legendarnego, ewentualnie ubóstwionego (por. Euhemeros) przodka, - rządziły INTERESY OLIGARCHII.

W muzeum delfickim stoi sobie ilustrująca tą tezę płaskorzeźba pochodząca prawdopodobnie z archaicznej świątyni, zbudowanej przez Alkmeonidów - arystokratyczną rodzinę wypędzoną ostracyzmem przez lud z Aten. Na szczęście, tłum wylewający się z czarterowych autobusów rozdeptuje głównie teren wyroczni. Do muzeum zaglądają jedynie nieliczne osoby można więc tej płaskorzeźbie przyjrzeć się dokładnie w spokoju. Odwieczny - bo w kształcie ósemki, Pyton staje na ogonie i z wysuniętym językiem syczy na Heraklesa, sprężonego do ataku; tak jakby chciał Pytona zdusić. Zaraz, zaraz... jesteśmy przecież na terenie najsławniejszej świątyni Apollina i to on właśnie miał zabić Pytona raz na zawsze!?

No dobrze; ale co robią te dwie postacie chronione przez Heraklesa!? - Jakiś starszy pan zasłania uszy młodzieńcowi; czy po to, by nie słyszał zewu Pytona!? Ale przecież Pyton to tylko aspekt psychoenergetyczny (niezniszczalny "zoon") Dionizosa, który współrządzi świątynią wraz z... no właśnie z kim - razem z Heraklesem, czy Apollem!? Kontrowersję krótko załatwia stwierdzenie, iż Alkmeonidzi w pewnym momencie porzucili Heraklesa - patrona swojego rodu, na rzecz Apolla i tak zaczęło formować się tutejsze panhelleńskie centrum polityczno-ekonomiczne... oraz płytka opowieść o wyroczni delfickiej, którą wciska się turystom i dzieciom.

Kto chce poznać "organiczną" prawdę, niech rusza w góry drogą szalejących Tyjad. Na wysoczyźnie, po prawej stronie szlaku, wznosi się wzgórze z ruinami wałów Lykorei. To prawdopodobnie pierwotna siedziba delfickiego Apolla w czasach, gdy jeszcze był skromnym przywódcą tutejszych kolędników - wilkołaków. Zaglądał wtedy jedynie raz do roku do świątyni Neoptolemosa-Pyrrhosa (Deukaliona), aby swoim wyciem zaanonsować doroczny potop Wody Życia i pociągnąć za sobą w góry kultową procesję, przybraną w skóry wilków. Nie, nie kpię sobie z szanownych imci historyków. Opracowanie Josepha Fontenrose - "Pyton: A Study of Delphic Myth and its Origins" daje podstawę do takiego obrazu. Kolejna pozostałość przedapollińskiego kultu w Delfach to fragmenty Drzewa Życia - kolumny w formie olbrzymiego akantu, eksponowane w muzeum. Na jego szczycie tańczą trzy szalejące Tyjady - córy Deukaliona.

Jaka jest "organiczna prawda" ukryta za Ewangelią Tomasza!? Tu nie mam na myśli narracji, którą można użyć do ustalania hierarchii społecznej. - Jeśli "On słyszał Żywe Słowa", wówczas stanowi centrum, wokół którego można skupić wiernych pączkującej sekty. Mnie interesuje raczej z jakich doświadczeń każdego z wiernych wywodziła się ta wiara w "drugorzędne" objawienie i dlaczego tych Żywych Słów nie było dane słyszeć bezpośrednio każdemu z nich. "Sophia; stupid"!? Deszcz lał za oknem kawiarenki. Miejscowy nauczyciel machnął ręką na moje szczere wyznanie, iż właśnie idę pogadać sobie z Ateną Pronoia i podsumował - "Panie; to wszystko diablice - całe to żeńskie towarzystwo". Puste skalne nisze po wotach i posągach nimf, rozsiane po miasteczku, przyznawały mu rację.
 
User is offline  PMMini Profile Post #67

     
Apollo
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 437
Nr użytkownika: 46.353

 
 
post 2/11/2008, 17:00 Quote Post

Witam

Wszyscy wiemy, ze słowa zmartwychwstałego spisane w ewangelii Tomasza wszystkich wprowadzają w zakłopotanie. Obecnie już chyba nikogo nie dziwi fakt, że dokument ten jest tekstem mistycznym i z reguły tak jest pojmowany. Jeżeli natomiast uzna się ewangelię Tomasza za "ewangelię wieczystą" podobnie jak to uczynili mistycy wszech czasów, to nauki w niej zawarte mogą się stać kluczem do zrozumienia największych tajemnic chrześcijaństwa, a szczególnie sekretu Jezusowego przesłania. Niewątpliwie zaś jednym z takich kluczy otwierających bramę nieznanego jest fragment zawierający misterium raju.....
QUOTE
.....Rzekł Jezus: "Błogosławiony ten, który istniał zanim się stał. Gdy będziecie moimi uczniami i będziecie słuchać słów moich, te kamienie będą wam służyły. Pięć drzew bowiem macie w raju. Nie poruszają się latem ani zimą, a liście ich nie spadają. Kto je pozna, ten nie zakosztuje śmierci".....(log. 19)
Tak się akurat składa, że na dobra sprawę to wogóle nie wiemy o jakim raju i o jakich drzewach jest tutaj mowa. Co prawda w ewangeliach kanonicznych Jezus wspominał o raju, ale wzmianki te w zasadzie nie wyjaśniają nam niczego. Byc może bardziej zbliżymy się do rozwikłania zagadki jego symboliki, jeżeli zwrócimy uwagę, że w języku oryginalnym nosi on miano "paradisus-ogród szczęśliwości". Mało kto wie, że owo łacińskie słowo wywodzi się wprost ze staroirańskiego słowa "pairidaeza", zrodzonego ze zbitki dwóch słów: pairi (ogród) oraz daeza (jednostkowa jaźń, irańska aeza - odpowiednik greckiej pneumy)....

Tak więc "Pairidaeza" występuje już w Aweście jako niebiański ogród, elizjum Irańczyków oraz przestrzeń w zaświatach przeznaczona dla zmarłych. Prorok Zoroaster "Pairidaezą" nazywał miejsce pobytu ludzi sprawiedliwych i bogobojnych. Wiara ta później znalazła swoje odzwierciedlenie w manicheizmie a obecnie w islamie. Jeżeli więc Chrystus miał na myśli taki ogród szczęśliwości kiedy zwracał się do łotra na krzyżu to niewykluczone że wpływ na jego wyobrażenia wywarły idee Iranu.....


C.D.N
 
User is offline  PMMini Profile Post #68

     
123hopp
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 379
Nr użytkownika: 34.091

Bogdan Nowakowski
Stopień akademicki: mgr
Zawód: emeryt
 
 
post 2/11/2008, 21:46 Quote Post

"Paradeisos" z jego drzewami i liśćmi to nie tylko jakaś idea zawieszona w nieokreślonej przestrzeni, dokąd Boga odesłano po odcięciu go skalpelem od Natury. Raju szukano w Mezopotamii ale przecież na kolejnych niższych szczeblach hierarchii mitotopograficznej można go odnaleźć w każdej dobrze zlokalizowanej świątyni, domu, czy ciele ludzkim, pogrążonym w mistycznym zjednoczeniu. Również ogrody klasztorne otoczone krużgankami do medytacyjnych spacerów - określane bywały jako "paradyż".
 
User is offline  PMMini Profile Post #69

     
Apollo
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 437
Nr użytkownika: 46.353

 
 
post 3/11/2008, 11:34 Quote Post

Witam

W przeciwieństwie do irańskich wyobrażeń wydaje się, że Biblia umiejscawia rajski ogród nie tyle w zaświatach co na ziemi. Niemniej raj z Ewangelii Tomasza to nie miejsce na granicy wschodu i zachodu jak sugeruje teologia, ale pewien stan ducha - co wyraźnie zaznaczyłeś zwracając uwagę na medytacyjne gaje, które przerodziły się we współczesne klasztorne ogrody. Całkiem realnym jest, że Eden jest częścią składową starożytnej tradycji tego rodzaju miejsc, gdzie nawiązywano mistyczną łączność z bóstwem. Ażeby to bardziej uwypuklić musimy sięgnąć do hebrajskiego tłumaczenia księgi Genesis, gdzie możemy znaleźć znamienne słowa pominięte przez współczesnych badaczy, a mianowicie:
QUOTE
.....strumień źródlany tryskał z wnętrza ziemi, zraszając ziemię chmurą wodną....(Gen. 2.6)
Szczegół ten jest na tyle istotny na ile pozwala wyprowadzić prawdziwą etymologię słowa Eden. Tak więc źródło, czy też strumień źródlany zwie się Ed, a przeto Raj oznacza wtedy "ogród przy źródle", bądź "ogród położony w krainie źródła" - źródło tryskało z wnętrza ziemi. Ziemia zaś to po hebrajsku Admi, z niej to i wody źródlanej ulepił Jahweh człowieka. Jeśli nie damy zwieść się fabularno - mitycznej wykładni tej opowieści, to zauważymy, że każde słowo formułujące tę opowieść odnosi się do elementu transcendentnego. Mamy więc ogród, strumień źródlany, ziemię, wodę tryskającą ze źródła, tchnienie życia itd. Każde z tych słów ma swoje hieroglificzne znaczenie, gdzie Ed-źródło to nic innego jak łono rodzące człowieka. Tak więc idąc tym tropem zrozumiemy, że ziemia jest ciałem człowieka (Admi), woda tryskająca ze źródła - energią życia, a nawet życiem samym w sobie - vis vitalis, czyli tchnieniem. Dopiero teraz staje się oczywiste dlaczego Jezus umieścił Łazarza w "łonie Abrahama". Abraham jest w tym przypadku symbolem praczłowieka Adama, protoplasty wszystkich ludzi (zob. łuk 16. 19-31).....

A zatem pójść do raju (wypowiedź Jezusa na krzyżu) to nic innego jak "powrócić do źródła życia", tudzież dotrzec do źródła nieśmiertelności. Oto dlaczego m.in. Jezus nazywał się Ben-Adam (syn człowieczy). Był tym który celebrował mistyczny kontakt ze źródłem, był nieśmiertelny i to wyjaśnia nam kolejny passus z ewangelii Tomasza:
QUOTE
.....Nie jestem Mistrzem dla ciebie, gdyż wypiłeś i nasyciłeś się wodą ze wzburzonego źródła, które odmierzyłem.....(log 13)
Tak więc Tomasz wszedł w posiadanie największego sekretu Jezusa - nieśmiertelności. Poznanie zatem tajemnicy życia jest uwarunkowane właściwym zrozumieniem wszystkich mów Chrystusa w tej ewangelii. Natomiast ci którzy tego dostąpią będą zwani "Synami Bożymi" po hebrajsku "Benei ha Elohim".......

Pozostaje nam jeszcze kwestia która spędza sen z oczu większości religioznawców poszukujących znaczenia owych pięciu drzew rosnących w Raju opisanych przez Tomasza, które są ....nieruchome tak zimą, jak i latem,. A ich liście nigdy nie opadają. Kto pozna je, nie zakosztuje śmierci..

O jakich drzewach mówił Chrystus...?

C.D.N
 
User is offline  PMMini Profile Post #70

     
123hopp
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 379
Nr użytkownika: 34.091

Bogdan Nowakowski
Stopień akademicki: mgr
Zawód: emeryt
 
 
post 3/11/2008, 15:08 Quote Post

Jezus chyba mówił o drzewach iglastych, które w Indiach nie rosną. Mnie niepokoi co innego. Zanik u ludzi odruchowej zdolności odnajdywania "raju" w najbliższym otoczeniu i w sobie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #71

     
Apollo
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 437
Nr użytkownika: 46.353

 
 
post 4/11/2008, 14:26 Quote Post

Witam

A wszystko to wydaje się być winą przewodników, którzy odwracają ludzi od przeżywania religii w samym sobie. Ludzie są za bardzo skierowani na zewnątrz. Historia jasno pokazuje że chrześcijaństwo uległo ewolucyjnej degradacji. Zaczęło się wszystko od mistycyzmu (pneumy) a obecnie przechodzi niższy etap intelektualnej psyche zmierzającej w stronę najzwyklejszego materializmy (soma, sarx). No ale wracając do tematu pięciu drzew o których wspomniał Chrystus to mamy nie lada zagadkę do rozwiązania. Bowiem Biblia wspomina jedynie o dwóch drzewach, poznania dobra i zła oraz o drzewie życia. Opowieść tą Jezus z pewnością dobrze znał, a więc dlaczego do niej się nie odwoływał...? Wiemy również że Jezus dobrze znał szamański symbol kosmicznego drzewa jako obrazu harmonijnego wszechświata będącego misterium Królestwa Bożego (zob. Mat. 13.31-32). Jednakże symbol ten skrywa znacznie głębszą tajemnice. Pięć drzew wyrasta z Ed-źródła. A piątka coś zatem musi wyrażać, coś czego symbolem jest pięć drzew....

Tak więc analizując Nowy Testament możemy zauważyć, że Jezus tylko trzykrotnie wspomina o czymś co nigdy nie przemija. A najlepiej swoją myśl wyraził w kazaniu na górze, oznajmiając:
QUOTE
......Nie myślcie że przyszedłem rozwiązać zakon i proroków. Zaprawdę powiadam wam: Dopóki Niebo i Ziemia nie przeminą, ni jedna jota nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie.....(zob. Mat. 5.17-18)
Na tej podstawie Michael V.Mouriell wysunął wniosek że owe pięć drzew rosnących w raju ewangelii Tomasza odnosi się do niczego innego jak pięcioksięgu Mojżesza, a zatem Tory. MIchael V.MOuriell miałby rację gdyby nie to, że nauka Jezusa tylko w minimalnym stopniu była inspirowana religią żydowską. Analiza wypowiedzi Jezusa wyraźnie dowodzi, że chociaż znał on Torę, Psalmy i cytował Proroków, to jednak nie tyle komentował on Zakon, co wyzwalał ludzi z jego nadmiernego formalizmu. Tak więc Jezus komentując Zakon miał na myśli bardziej swoje słowa aniżeli bezduszne przepisy prawa. A oznajmił to m.in. w słowach:
QUOTE
.....Niebo i Ziemia Przeminą ale słowa moje nie przeminą....por.Łuk 21.33
Stoimy tu więc niejako u źródła.... w obliczu duchowej esencji Tory, albo inaczej: Tory Jeszuy Ben Adama .....

Czyżby zatem pięć drzew w Raju było słowem Chrystusa Zmartwychwstałego...?


C.D.N
 
User is offline  PMMini Profile Post #72

     
pakalk
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 132
Nr użytkownika: 48.318

£ukasz
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 4/11/2008, 15:15 Quote Post

"Tak więc Jezus komentując Zakon miał na myśli bardziej swoje słowa aniżeli bezduszne przepisy prawa" - ja bym powiedzial jednak, ze mial bardziej na mysli ducha Prawa, a nie litere ("raczej milosierdzia pragne niz ofiary"). I nie wysuwalbym wnioskow o minimalnym oparciu na judaizmie.

Bede sie przygladal jak rozwinie sie ten watek smile.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #73

     
Apollo
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 437
Nr użytkownika: 46.353

 
 
post 4/11/2008, 20:54 Quote Post

Witam

Ps. przepraszam za brak polskich znakow....


Zgadza sie....chodzi o ducha a nie litere, a wiec bardziej wewnetrzna (ezoteryczna) tresc. Co do minimalnej inspiracji Judaizmem to reprezentuje szkole nieco inna od tej ogolnie przyjetej, gdzie Chrzescijanstwo stanowi raczej gleboka (tzn. duchowa) synteze nie tylko Judaizmu, ale i religi osciennych....

Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini Profile Post #74

     
123hopp
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 379
Nr użytkownika: 34.091

Bogdan Nowakowski
Stopień akademicki: mgr
Zawód: emeryt
 
 
post 5/11/2008, 9:52 Quote Post

Wielość znaczeń to zasada konstrukcji wszelkich eposów, czy ksiąg świętych. - Czy to będzie Mahabharata (Bhagavadgita), czy księga Genesis - przepełnione są one alegoriami, mogącymi służyć jako katalizatory przeżyć inicjacyjnych. Ku temu celowi prowadzi podobno "myślenie analogizujące", ktorego produktem są m.in. mity. Każda religia ma swoją elitarną ścieżkę osobistego kontaktu z Bogiem. Czy wszystkie prowadzą do tego samego Jedynego Boga!? Świat(fizyczny)podobno istnieje jedynie dzięki równowadze przeciwstawnych sił. Sprzeciw i walka o swoje racje byłaby więc czynnością podtrzymującą jego istnienie. Stąd; (pozorna) wielość i różnorodność religii i kultur winna być podtrzymywana a nie likwidowana. Przygotowują one przecież bojowników, którzy kreują Świat. Dopiero chyba z tymi zastrzeżeniami można próbować fragmentarycznych sondaży metafizycznej wspólnoty całej ludzkości.

Pięć niewzruszonych ksiąg Tory to wspaniałe drzewa rosnące nazewnątrz nas. Gdy Apollo w Delfach wzywa "Poznajcie samych siebie", czy usłuchawszy Jego wezwania dotrzemy również wewnątrz nas do świętego gaju pełnego wiedzy wszelakiej!? Jezus ostrzega nas jednak, że to miłość a nie wiedza winny być naszym celem. Może więc lepiej zatrzymać się przy "czwartym drzewie" i zdać resztę na inherentną mądrość Żywego Kosmosu... A co z tą zagadkową zasadą stanowiącą, że to "ubodzy duchem" są wybrańcami; ich ma być Królestwo Niebieskie czy też może oni odziedziczą Świat!?

Czy chodzi o prostych parobków uznojonych pracą w polu jak te woły boże!?
Delektowanie się wysiłkiem swojego ciała jest niewątpliwie jedną z tych nieskomplikowanych powszechnie cenionych radości. Określenie "Ubodzy duchem" dotyczy jednak może raczej takich poszukiwaczy Ducha, którzy nie narzucają Jemu postaci, w jakiej ma się im ukazać ani rodzaju darów, jakie ma przynieść. Zresztą, czy nie otrzymujemy ich już na samym początku życia!? Trzeba chyba wpierw pokwapić się do miejsca, gdzie leży ten zakopany "talent" i dowiedzieć się wreszcie dokładnie chociażby tego, jaki był pierwotny Zamiar Boży towarzyszący powołaniu nas do życia.

I znowu błąd!? W powtarzanej machinalnie prostej formule "W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego" miałaby tkwić jakaś głęboka metafizyczna zasada!? Nasza jednostkowa wola - uformowana jako najniższy wspólny mianownik społeczeństwa, w którym tkwimy, nie powinna być narzucana owej Trójcy (Boski Plan - Nadzór - Wykonanie), to święta racja. Ale jak osiągać zgodność naszej woli z "Wolą Bożą" bez analizowania tej ostatniej!? Tu otwiera się obszerna przestrzeń dla dyskutowania rozgraniczeń pomiędzy szamanizmem i mistycyzmem oraz magią i religią. - Może jednak zamiast dopinać moje dywagacje jak te inkaskie sznureczki "kipu", wziąłbym się za dogłębne przestudiowanie Ewangelii Tomasza!? Cóż, kiedy mam do dyspozycji tylko angielskie tłumaczenie zamieszczone w "The Gnostic Bible" ( ed. W.Barnstone a. M.Meyer; wyd. Shambhala, Boston - London, 2003). Czy jest
gdzieś dostępne polskie tłumaczenie na necie!?
 
User is offline  PMMini Profile Post #75

6 Strony « < 3 4 5 6 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej