Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Tomasz Moore - Utopia. Najwazniejsze fragmenty,
     
bladzio
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 13
Nr użytkownika: 10.656

 
 
post 8/03/2007, 13:08 Quote Post

Tomas More, Utopia, pod red. J.Smoczyński, Lublin 1993
(fragmenty)
Wyspa Utopia ciągnie się w pasie
środkowym, najszerszym, na dwieście
tysięcy kroków; znaczna jej część niewiele
jest węższa i od środka stopniowo zwęża się
ku punktom końcowym. Kształt całej wyspy
przypomina ćwiartkę księżyca [...]. Ten
wielki jakby basen wypełnia woda morska,
lecz ponieważ otaczające go półkolem
wybrzeże stanowi dobrą osłonę od wiatrów
przeto te masy wód robią wrażenie raczej
spokojnego jeziora niż rozhukanego morza.
Całe go wgłębienie tworzy z tej strony wyspy
jakby jeden rozległy port i umożliwia
okrętom przybijanie do brzegu w każdym
punkcie, co jest bardzo dogodne dla
mieszkańców.
[...] Pierwotnie nazywała się ona Abraksa,
nową zaś nazwę otrzymała zwycięskiego
zdobywcy Utopusa. Dzielny ten wojownik
zaraz w pierwszej wyprawie opanował ów
kraj i ludność jego nieokrzesaną i dziką
doprowadził do takiego stanu cywilizacji i
kultury, że dziś potomkowie jej przodują
niemal wszystkim narodom. Kazał on
przesmyk długości piętnastu tysięcy kroków
odciąć w tym miejscu, gdzie Abraksa łączyła
się z większym lądem; tak powstała wyspa.
[...]
W Utopii jest 54 przestronnych i
wspaniałych miast. Mowa ich mieszkańców i
obyczaje, urządzenia i prawa są zupełnie
jednakowe. Wszystkie miasta założone są
według jednego planu i takie same mają
budynki, jeśli tylko pozwalają na to warunki
miejscowe. Najmniejsza odległość między
miastami wynosi 24000 kroków, największa
zaś wymaga jednego dnia drogi pieszej.
Corocznie z każdego miasta trzej starsi i
doświadczeni obywatele udają się jako
posłowie do miasta do Amaurotum na
obrady, dotyczące wspólnych spraw całej
wyspy. To miasto jest stolicą, ponieważ leżąc
w środku kraju najbardziej odpowiada
wszystkim posłom. [...]
[...] Żadnemu miastu nie zachciewa się
rozszerzać swoich posiadłości, ponieważ
mieszkańcy ich nie uważają się za właścicieli
ziemi, lecz raczej za włodarzy. Wśród pól
widać wszędzie domy, zaopatrzone w sprzęty
gospodarskie i odpowiednio urządzone;
służą one za mieszkania obywatelom,
których miasta wysyłają kolejno na wieś.
Każda rodzina wiejska składa się
przynajmniej z 40 osób, mężczyzn i kobiet,
oraz dwóch niewolników i podlega
kierownictwu dwojga poważnych
rozumnych ludzi, to jest ojca i matki
rodziny. [...]
Kto pozna jedno miasto Utopii, pozna
wszystkie, tak dalece podobne są do siebie, o
ile tylko pozwala na to naturalne położenie
miejsca. [...] Każdy dom ma bramę od ulicy i
tylną do ogrodu. [...] Każdy może swobodnie
wejść: tak dalece nie ma tam żadnej
własności prywatnej. Nawet domy zmieniają
co dziesięć lat, losując, który komu ma
przypaść w udziale. [...]
2. Zespoły złożone z 30 rodzin wybierają
sobie corocznie urzędnika, którego w swoim
dawnym języku nazywają syfograntem,
nowszym zaś filarchem. Dziesięciu
syfograntów wraz ze swymi 300 rodzinami
podlega władzy zwierzchnika, którego
niegdyś zwano traniborem, obecnie zaś zwą
go protofilarchem. Wreszcie wszyscy
syfogranci w liczbie 200, złożywszy
przysięgę, że wybiorą człowieka według
swego przekonania najodpowiedniejszego,
przystępują do tajnego głosowania, po czym
ogłaszają księciem jednego z czterech
kandydatów, przedstawionych im przez lud.
Każda bowiem z 4 dzielnic miasta zgłasza
senatowi jednego kandydata.
Władza księcia jest dożywotnia, chyba że
budzi on podejrzenie, jakoby dążył do
tyranii. Traniborów wybierają corocznie,
lecz nie zmieniają ich bez ważnego powodu.
Wszystkich innych urzędników zastępuje się
po roku nowymi.
Co trzy dni, a czasem w miarę potrzeby
częściej, schodzą się traniborowie na narady
z księciem; omawiają sprawy państwowe i
jeśli są jakieś spory prywatne – zdarza się to
bardzo rzadko – rozstrzygają je w krótkim
czasie. Na każdym posiedzeniu senatu
obecni są dwaj syfogranci, każdego dnia
inni.
Prawo wymaga, aby wniosek, dotyczący
spraw ogólnopaństwowych, wpierw
omawiany był przez trzy dni w senacie,
zanim pójdzie pod głosowanie i stanie się
uchwałą. Zbieranie się poza senatem i
zgromadzeniem publicznym w sprawach
ogólnych podlega karze śmierci. Te
postanowienia zmierzają do tego, aby
uniemożliwić sprzysiężenie się księcia z
traniborami, narzucenie narodowi tyranii
oraz zmianę konstytucji. [...]
3. Uprawa roli jest w Utopii tym zajęciem, z
którym wszyscy muszą być obeznani,
zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Do niego
zaprawiają się wszyscy od wczesnej
młodości, dzieci poucza się bądź
teoretycznie w szkołach, bądź wyprowadza
się je na sąsiadujące z miastem pola jakby
dla rozrywki, gdzie nie tylko przyglądają się
pracy, lecz także same pracują, rozwijając
przy tej sposobności swoje siły fizyczne.
Poza znajomością uprawy ziemi, która – jak
wspomniałem – obowiązuje wszystkich,
każdy kształci się w jakimś szczególnym
rzemiośle; oto główne rzemiosła, które mają
tam ważne znaczenie: sporządzanie tkanin
wełnianych i lnianych, roboty murarskie,
kowalskie i ciesielskie.
Wszyscy mieszkańcy wyspy noszą odzież
jednakowego kroju bez względu na wiek;
jeśli w ubiorze są pewne różnice, mają one
tylko na celu odróżnienie mężczyzn od
kobiet oraz bezżennych od żonatych. Odzież
jest ładna, wygodna i stosowna zarówno do
pory letniej, jak zimowej, a sporządza ją
sobie każda rodzina. [...]
Głównym i prawie jedynym zajęciem
syfograntów jest troskliwe zapobieganie, aby
nikt nie siedział bezczynnie; każdy powinien
rzetelnie oddawać się swemu rzemiosłu. Nie
trzeba jednak sądzić, że Utopianie pracują
bez przerwy od wczesnego rana do późnej
nocy i zamęczają się jak woły robocze. Takie
mozolne życie byłoby cięższe niż dola
niewolnika. A przecież prawie wszędzie poza
Utopią rzemieślnicy takie właśnie prowadzą
życie.
Mieszkańcy Utopii dzielą dobę na 24 równe
godziny, z czego tylko sześć przeznaczają na
pracę fizyczną [...]. Czas wolny między
godzinami pracy, snu i posiłków każdy może
zużytkować według swego upodobania; nie
znaczy to jednak, by wolno mu było
marnować czas na głupstwa i próżniactwo,
przeciwnie, godziny wolne od pracy
powinien z pożytkiem poświęcić jakiemuś
innemu zajęciu odpowiednio do swego
zamiłowania. [...] najczęściej na kształceniu
się naukowym.
Codziennie bowiem rano przed wschodem
słońca odbywają się wykłady publiczne, na
które obowiązkowo uczęszczają tylko
wybrani [...], poza tym jednak mnóstwo
mężczyzn i kobiet bez względu na zawód
uczęszcza dobrowolnie na różne wykłady
[...]. Lecz jeśliby ktoś w tych wolnych
chwilach wolał doskonalić się w swym
rzemiośle, nikt mu w tym nie przeszkadza
[...] chodzi tu o ludzi niezdolnych do
żadnego myślenia naukowego. [...]
Otóż w Utopii [...] praca fizyczna trwa tam
krócej, a jednak zapewnia ogólny dostatek.
[...] wobec obfitości wszystkich środków do
życia urzędnicy zatrudniają niekiedy w razie
potrzeby wielką ilość ludzi przy naprawie
uszkodzonych dróg publicznych; gdy zaś
tego rodzaju roboty są niepotrzebne,
zapowiadają publiczne ograniczenia czasu
pracy [...].
Przecież głównym celem całego ustroju
społecznego Utopii, obok zaspokojenia
koniecznych potrzeb ogólnych, jest
zapewnienie wszystkim obywatelom jak
największej ilości czasu, aby, oderwawszy się
od trosk materialnych, mogli swobodnie
poświęcać się kulturze duchowej. W tym
bowiem upatrują życie szczęśliwe. [...]
4. Ludność miasta składa się z rodzin [...].
Ludność każdego miasta powinna składać
się z 6000 rodzin, nie licząc senatu, żadna
zaś rodzina nie może posiadać mniej niż 10,
a więcej niż 16 dorosłych osób. Ilości dzieci
nieletnich nie można z góry ograniczać. [...]
gdy bowiem jakaś rodzina zanadto się
powiększa się, wówczas nadmiar dzieci
przydziela się rodzinie uboższej w
potomstwo. Podobnie jak jakieś miasto
posiada więcej mieszkańców, niż powinno
mieć, wtedy tą nadwyżką uzupełniają słabiej
zaludnione miasta. A jeśliby przypadkiem
nastąpiło przeludnienie na całej wyspie, w
takim razie wysiedlają z każdego miasta
pewną ilość obywateli i na najbliższym
lądzie stałym [...] zakładają osadę zgodnie ze
swoimi zwyczajami i proponują miejscowej
ludności wzajemne współżycie. Jeśli natrafią
na ludzi dobrej woli [...] tworzą jedną
społeczność ku pożytkowi jednych i drugich.
[...] Lecz jeśli tubylcy wzbraniają się przyjąć
prawa osadników, wówczas ci wypędzają ich
z tego obszaru ziemi, [...] zgodnie z
naturalnym porządkiem mają oni
[przybysze] prawo wykorzystać je dla swego
wyżywienia.
Całe miasto podzielone jest na 4 równe
części. W środku każdej dzielnicy jest rynek,
gdzie można wszystko dostać. Tutaj zwozi
się do składnic dorobek pracy wszystkich
rodzin, a potem sortuje się wyroby i
przechowuje się w magazynach. Każdy ojciec
rodziny przychodzi tu i prosi o to, czego on
sam bądź też jego rodzina potrzebuje, i
otrzymuje bez pieniędzy czy jakiegoś innego
wynagrodzenia. Dlaczegoż bowiem miano by
czegoś odmawiać im, skoro wszystkiego jest
pełno i nie ma obawy, aby ktoś zażądał
więcej, niż potrzebuje? Bo i któż
przypuszczałby, że człowiek mający
pewność, iż nigdy nie zabraknie mu niczego,
będzie żądał rzeczy niepotrzebnej. I
rzeczywiście obawa, aby w przyszłości nie
być czegoś pozbawionym, jest tą przyczyną,
która sprawia, że wszystkie stworzenia są
chciwe lub drapieżne, jedynie zaś w
człowieku szczególnym powodem chciwości
jest jeszcze pycha; ona to właśnie budzi w
nim fałszywą ambicję, aby starał się
zabłysnąć przed innymi nadmiarem
bogactw. [...]
5. [...] jeśliby ktoś samowolnie, bez listu od
księcia, przekroczył granicę swej prowincji i
został przychwytany, naraża się na haniebne
skutki: [...] karę, a w razie ponownego
wykroczenia traci wolność.
Jeśliby komuś przyszła ochota zrobić
wycieczkę na pola, okalające miasto, wolno
mu to uczynić za zgodą swego ojca rodziny
oraz swej żony.
Jednak do jakiejkolwiek wioski przyjdzie,
nie prędzej dadzą mu jeść, aż wykona tyle
pracy, ile mają tam zwyczaj wykonywać [...].
Pod tym warunkiem wolno każdemu wyjść z
miasta na przyległe pola; będzie bowiem tak
samo pożyteczny, jak gdyby pozostał w
mieście.
[...] w Utopii pod żadnym pozorem nie
wolno oddawać się próżniactwu i lenistwu.
Nie ma tam ani jednej winiarni czy piwiarni,
ani domu rozpusty, nie ma żadnej
sposobności do zepsucia, żadnych brudnych
nor ani tajemnych schadzek. Ciągły dozór
publiczny zmusza wszystkich bądź do
ustalonej zwyczajem pracy, bądź do
przyzwoitej rozrywki. W ślad za takimi
obyczajami całego społeczeństwa musi iść
dostatek, a ponieważ z tego dobrobytu
korzystają wszyscy równomiernie, przeto w
Utopii nie wiedzą, co to jest biedny lub
żebrak.
Do senatu stołecznego miasta Amaurotum
wysyła się corocznie po trzech posłów z
każdego miasta. Skoro tylko stanie się
wiadome, że w jednej okolicy jest nadmiar
pewnych produktów, w innej zaś niedobór,
wówczas miasto zasobniejsze wyrównuje
niedostatek drugiego, i to bez żadnego
wynagradzania. [...] Tak więc wszyscy
mieszkańcy tej wyspy stanowią jakby jedną
rodzinę. [...]
Mieszkańcy Utopii w życiu codziennym nie
posługują się pieniędzmi [...]. Tymczasem
złoto i srebro, z których biją monety, mają
dla nich tylko taką wartość, jaką im dała
natura; każdy zaś widzi, że, jeśli chodzi o
użyteczność, jedno i drugie ustępuje wobec
żelaza; bez żelaza bowiem ludzie nie mogą
obejść się, tak samo jak bez ognia i wody,
podczas gdy złoto i srebro z natury swej nie
posiadają żadnych takich właściwości, iż
byśmy w codziennym życiu brak tych
kruszców musieli odczuwać jako poważną
niedogodność. Jedynie głupota ludzka
nadała im tak wysoką wartość z powodu ich
rzadkości. Nawet natura, ta najlepsza matka,
ukryła je głęboko w swym łonie jako marne i
nieprzydatne, natomiast udostępniła nam
to, co najpożyteczniejsze, a więc powietrze,
wodę i glebę. [...] wszystko zmierza do tego,
aby złoto i srebro były u nich w pogardzie.
Inne narody utratę tych metali znoszą z
bólem serca, natomiast jeśliby los zażądał
naraz od Utopian wyrzeczenia się wszystkich
skarbów, nikt nie sądziłby, że poniósł stratę
choćby jednego grosza. [...]
6. Przed naszym przybyciem Utopianie nic
nie słyszeli o wszystkich tych filozofach,
których nazwiska słyną w naszym świecie;
jednakże i oni osiągnęli niemal to samo, co
my, w dziedzinie muzyki, dialektyki,
arytmetyki i geometrii. W tym dziale
filozofii, który odnosi się do etyki, poruszają
te same zagadnienia, co my; zastanawiają
się, jakie dobra przydatne są duszy i ciału
człowieka oraz wszystkim tworom, które
poza nimi istnieją, i zadają sobie pytanie, czy
dobrymi wypada nazywać wszystkie rzeczy
stworzone, czy wyłącznie dary duchowej
natury. Rozprawiają o cnocie i rozkoszy, lecz
pierwszym i zasadniczym zagadnieniem jest
dociekanie, czy szczęście ludzkie zależy od
jednego, czy od większej ilości warunków.
Lecz w tym względzie można by ich posądzić
o zbytnie hołdowanie epikureizmowi, gdyż w
rozkoszy upatrują bądź jedyny, bądź
największy czynnik ludzkiego szczęścia. Na
obronę zaś tej moralności, która nie wyrzeka
się rozkoszy, powołują, rzecz dziwna,
również religię, choć ona jest poważna,
surowa i nieustępliwa. Nigdy bowiem nie
rozprawiają na temat szczęścia bez oparcia o
pewne zasady wzięte z religii i filozofii, które
łączą z rozumowaniem filozoficznym, gdyż
sądzą, że bez ich pomocy zwykły
przyrodzony rozum nie wystarcza i jest za
słaby, aby zbadać, od czego zależy
prawdziwe szczęście.
Oto najważniejsze zasady ich religii: Dusza
jest nieśmiertelna i z łaski Boga stworzona
do szczęścia. Po życiu doczesnym
przeznaczona jest nagroda za nasze cnoty i
dobre uczynki, kara zaś za ciężkie
przewinienia.
[...] w razie odrzucenia tych zasad człowiek
musiałby być chyba obrany z rozumu, jeśliby
nie dążył do zapewnienia sobie rozkoszy w
sposób godziwy lub niegodziwy; wówczas
zaś miałby dbać tylko o to, aby mniejsza
przyjemność nie była mu przeszkodą w
używaniu większej, lub żeby żadna rozkosz
nie pociągała za sobą cierpienia. Jeśliby zaś
ktoś niewierzący dążył do cnoty drogą
ciernistą i uciążliwą i nie tylko wyrzekał się
w życiu przyjemności, lecz nawet
dobrowolnie poddawał się cierpieniu bez
nadziei osiągnięcia z tego jakiejś korzyści,
byłoby to, według mieszkańców Utopii,
szczytem głupoty; jakaż to bowiem korzyść,
jeśli po śmierci żadnej nie otrzymasz
nagrody, choć całe życie doczesne spędzisz
wśród przykrości, to znaczy nieszczęśliwie.
Na szczęście jednak są oni przekonani, że
nie każda rozkosz jest źródłem szczęścia,
lecz jedynie dobra i godziwa; do niej bowiem
jakby do najwyższego dobra pociąga naturę
naszą nawet cnota, której przeciwnicy
epikureizmu przypisują wyłącznie zdolność
uszczęśliwiania ludzi. Przez cnotę rozumieją
życie zgodne z naturą, z takim bowiem
zamiarem stworzył nas Bóg. Ten zaś tylko
idzie za przewodnictwem natury, kto w
unikaniu jednych rzeczy oraz w pożądaniu
innych posłuszny jest rozumowi. Otóż
rozum pobudza ludzi przede wszystkim do
umiłowania i uwielbiania majestatu Boga,
któremu zawdzięczamy życie i to, że
możemy być szczęśliwi. Po wtóre rozum nas
poucza i zachęca, abyśmy w miarę możności
sami żyli niefrasobliwie i wesoło i wszystkim
innym dopomogli do prowadzenia takiego
samego życia, a to we względu na wspólne
węzły, które łączą nas z bliźnimi. [...] Sama
więc natura – powiadają Utopianie –
wskazuje nam życie przyjemne, czyli błogie
uczucie zadowolenia, jako cel naszych
wszystkich czynności, cnota zaś polega na
tym, aby żyć według wskazań rozumnej
natury. I niewątpliwie słusznie – mówią oni
– natura wzywa ludzi, aby wzajemnie
pomagali sobie i przysparzali radości życia,
żaden bowiem człowiek nie zajmuje w
świecie tak wyjątkowego stanowiska, żeby o
niego wyłącznie dbała Opatrzność, która
wszystkich ludzi bez wyjątku, obdarzonych
taką samą postacią, jednakową otacza
troskliwością i miłością. Natura również
nakazuje nam pilnie baczyć, abyśmy,
pomnażając własne korzyści, nie krzywdzili
drugich.
7. Dlatego sądzą Utopianie, że należy
zachowywać nie tylko prywatne umowy, lecz
także ustawy publiczne, które prawnie
ogłosił dobry władca lub jednomyślnie
zatwierdził wolny od tyranii i sideł postępu
lud w sprawie słusznego podziału tych
wszystkich dóbr, które uprzyjemniają życie.
[...] Jeśli chodzi o [...] przestępstwa, prawo
nie ustanawia żadnej stałej kary, lecz
uchwala ją senat zależnie od wielkości
przewinienia. Mężowie karzą swe żony,
rodzice zaś dzieci, chyba że przestępstwo jest
tak ciężkie, iż wymaga publicznego ukarania.
Zwykłą karą za największe zbrodnie jest
niewola; Utopianie bowiem sądzą, że dla
zbrodniarzy jest ona nie mniej przykra niż
śmierć, a państwo ma z tego większy
pożytek, niż gdyby natychmiast winowajców
zabito i z oczu ludzkich usunięto: człowiek
pracujący, mówią oni, pożyteczniejszy jest
niż trup, ponadto widoczny przykład jego
kary przez dłuższy czas może innych
odstraszać od popełnienia podobnej
zbrodni. Lecz jeśliby tacy niewolnicy byli
krnąbrni i buntowali się, wtedy dopiero
zabijają ich jak nieposkromione dzikie
zwierzęta, skoro więzienie i kajdany nie
mogły utrzymać ich w uległości.
Natomiast tym, którzy cierpliwie znoszą
swój ciężki los, nie odbiera się wszelkiej
nadziei, ponieważ pod wpływem
długotrwałej kary okazują szczery żal,
świadczący, że pamięć zbrodni więcej ich
dręczy niż kara; w takich razach łaska
księcia lub głos ludu zjednywa im
łagodniejsze warunki niewoli, a nawet
przywraca im wolność. [...]
8. Praw mają bardzo mało, a jednak
wystarczają one przy ich urządzeniach. To
właśnie zarzucają szczególnie mieszkańcy
Utopii innym narodom, że mimo wielkiej
ilości kodeksów zawierających ustawy i
komentarze, nie można u nich utrzymać
ładu. Utopianie sądzą, że wielką
niesprawiedliwością jest krępować
jakichkolwiek ludzi prawami, których za
wiele jest, aby można je było przeczytać, lub
zanadto są ciemne, by ktoś mógł je
zrozumieć. Dlatego w Utopii nie ma żadnych
adwokatów, którzy przebiegle bronią spraw i
chytrze tłumaczą ustawy; uważają bowiem
za rzecz pożyteczną, aby każdy sam bronił
swej sprawy i to samo wyznał przed sędzią,
co miał powiedzieć adwokatowi. [...]
Prawa, powiadają Utopianie, ustanawia się
jedynie w tym celu, aby każdemu
przypomnieć jego obowiązki. Subtelne
tłumaczenie ustaw poucza niewielką ilość
ludzi wykształconych, natomiast prostsze i
jaśniejsze brzmienie ustaw dostępne jest dla
wszystkich, a szczególnie dla pospólstwa,
które najbardziej potrzebuje przestrogi; [...]
Człowiek z ludu swoim chłopskim rozumem
nie zgłębiłby tego [skomplikowanego
prawa], zabrakłoby mu również czasu, który
musi poświęcać na zdobywanie środków do
życia. [...]
9. W Utopii spotyka się różne wierzenia
religijne [...]. Lecz największa i
najrozumniejsza zarazem część
mieszkańców nie ma nic wspólnego z tymi
kultami, ale wierzy w jedną istotę boską,
nieznaną, wieczną, nieskończoną,
tajemniczą, która przewyższa wszelkie
pojęcie ludzkie i wypełnia wszechświat swą
wszechmocą, a nie ogromem cielesnym; tę
istotę nazywają ojcem. Jemu jedynie
przypisują początek, wzrost, postęp, zmiany
oraz koniec wszystkich rzeczy i nikomu poza
nim nie oddają czci boskiej. [...] Skoro
jednak dowiedzieli się od nas o istnieniu
Chrystusa [...] trudno uwierzyć, jak
ochoczym sercem przyjęli oni tę naukę. [...]
Jest jednak w Utopii dość dużo ludzi, którzy
z pobudek religijnych nie zajmują się nauką,
żadnym nie oddają się badaniom i nigdy nie
mają czasu na wytchnienie lub rozrywkę; na
szczęśliwość wieczną starają się zasłużyć
wyłącznie przez pracę i spełnianie dobrych
uczynków względem bliźnich. [...]
Gdziekolwiek bowiem jest jakaś robota
przykra, ciężka połączona z zabrudzeniem
się, od której ludzie zwykle ze wstrętem i
zniechęceniem odwracają się, bojąc się
trudu i zmęczenia, oni dobrowolnie i z
uśmiechem podejmują się wykonać ją w
całości; innym starają się zapewnić spokój i
wygodę, sami zaś bez przerwy pracują i
trudzą się, nie żądając za to żadnej
wdzięczności; nie ganią również sposobu
życia innych, ani nie wychwalają swego. Im
bardziej uniżają się w swych usługach, tym
większym u wszystkich cieszą się
szacunkiem.
Kapłanów wybiera lud tak samo jak
urzędników i to w tajnym głosowaniu dla
uniknięcia stronniczości; nowo wybranych
poświęca kolegium kapłańskie każdego
miasta. Do kapłanów należy przewodnictwo
w sprawach dotyczących czci boskiej oraz
troska o religijne obrzędy; oni są jakby
sędziami obyczajów. Wielki to wstyd, jeśli
kogoś zawezwą przed ich sąd, aby otrzymał
naganę za zdrożne życie. Jak oni mają prawo
do upominania i nagany, tak rzeczą książąt i
urzędników jest więzić i karać sądownie
ludzi występnych; kapłani mogą jedynie
wykluczyć kogoś z udziału we wspólnych
nabożeństwach, jeśli życiem swym daje
wielkie zgorszenie, i tej kary wszyscy boją się
najwięcej. Ona bowiem okrywa ich wielką
hańbą [...], jeśli czym prędzej nie okażą
skruchy kapłanom, muszą z rozkazu senatu
iść do więzienia i ponosić karę za
bezbożność. Kapłani wychowują dzieci i
dorastającą młodzież, i najpierw większy
nacisk kładą na urobienie moralnego
charakteru niż na wiedzę ściśle naukową;
dokładają wiele starań, aby w delikatne i
uległe dusze dzieci wpoić zdrowe zasady,
służąc dobru własnego państwa. skoro
bowiem one głęboko utkwią w młodocianych
umysłach, towarzyszą potem ludziom
dorosłym poprzez całe życie i wielce
przyczyniają się do pomyślnego stanu
państwa; upadek zaś jego jest wynikiem
występków, które pochodzą z przewrotnych
przekonań.
Żonami kapłanów są najcnotliwsze z ludu
kobiety. Niewiasty dopuszcza się również do
godności kapłańskiej, lecz rzadziej; na
kapłanki wybiera się tylko wdowy w
podeszłym wieku.
Żaden urząd w Utopii nie cieszy się
większym poważaniem niż stan kapłański, i
to tak dalece, że jeśliby ktoś z jego
przedstawicieli dopuścił się nawet czynu
hańbiącego, nie podlega sądowi ludzkiemu;
pozostawiają go do osądzenia Bogu i tylko
własnemu sumieniu, sądzą bowiem, że
mimo ciężkiej jego winy nie godzi się
śmiertelną ręką dotykać go, skoro w tak
szczególny sposób poświęcił się Bogu jakby
na ofiarę. [...]
10. [...] ustrój tego państwa, które [...] nie
tylko najlepiej jest urządzone, lecz także jest
jedynym, które może zupełnie słusznie
nazywać się rzeczpospolitą. Gdzie indziej
bowiem ci, którzy zawsze na ustach mają
dobro publiczne, dbają tylko o swój własny
interes, tu natomiast, gdzie nie ma żadnej
własności prywatnej, wszyscy poważnie
troszczą się o sprawy publiczne i w obu
wypadkach nie można się temu dziwić. Jeśli
bowiem chodzi o inne kraje, któż nie wie, że
jeśliby prywatnie nie zabiegał o własne
interesy, zginąłby z głodu pomimo
kwitnącego stanu państwa; toteż
konieczność przynagla każdego, aby raczej o
sobie myślał niż o państwie; czyli o swoich
rodakach. Natomiast w Utopii, gdzie
wszystko należy do wszystkich, nikt nie
wątpi, że nikomu nie zabraknie niczego, co
potrzebne do osobistego użytku, byleby
spichlerze publiczne były pełne; w tym
bowiem kraju nie rozdziela się skąpo dóbr
narodowych. Nie widać tam ani biednych,
ani żebraków i choć nikt nie nazywa niczego
swoją własnością, każdy jest bogaty. Czy jest
bowiem jakieś milsze bogactwo niż to, które
pozwala nam żyć wesoło i spokojnie bez
żadnych trosk? Któż nie pragnie takich
warunków życia, aby nie potrzebował
niepokoić się o swe utrzymanie, słuchać aż
do znudzenia ustawicznych narzekań i próśb
żony, obawiać się ubóstwa dla syna, kłopotać
się o posag dla córki – lecz aby był spokojny
o utrzymanie i pomyślność swoją i
wszystkich swoich, żony, dzieci, wnuków,
prawnuków i najdalszych potomków, który
długi szereg widzą w swej wyobraźni ojcowie
szlachetnego rodu? Takie warunki życia
zapewnia w Utopii państwo zarówno
inwalidom, jak i zdolnym do pracy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 10/03/2007, 15:13 Quote Post

No i miodzio. Ale niby co mamy z tym cytatem zrobić??
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Coobeck
 

Moderator IV 2004 - IV 2014
*********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 6.350
Nr użytkownika: 696

 
 
post 12/03/2007, 13:08 Quote Post

Vitam
Ja to rozumiem jako zaproszenie do dyskusji z podaniem na tacy materiałów źródłowych... a o czym konkretnie dyskutować? A, to już sprawa chętnych do dyskusji, jak postawią temat.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
krzystofer
 

Semper Invictus
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.602
Nr użytkownika: 1.005

 
 
post 16/03/2007, 9:32 Quote Post

Ktoś kiedyś napisał, że tacy 'idealiści' to najczęściej oszuści, czasem wariaci.
Nie wiem czy ktokolwiek chciałby w tym wyśnionym kraju zamieszkać - tak jak nikt nie chce powrotu Ustroju Minionego. Największa szkoda, że Utopia weszła już do języka potocznego i bywa często przytaczana jako ten kraj doskonały, wiecznego szczęścia.
A sam opis - pamiętacie państwo 'międzynarodówkę lat 70', niejaką 'Imagine' J. Lennona ?
Nie bez powodu był nazywany najgłupszym z Beatlesów.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
telpsyhora
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 2
Nr użytkownika: 42.604

Agnieszka Komisarska
Zawód: uczeñ
 
 
post 9/03/2008, 22:37 Quote Post

[quote=krzystofer,16/03/2007, 9:32]
Ktoś kiedyś napisał, że tacy 'idealiści' to najczęściej oszuści, czasem wariaci.
Nie wiem czy ktokolwiek chciałby w tym wyśnionym kraju zamieszkać - tak jak nikt nie chce powrotu Ustroju Minionego.

Hm, może i teraz nikt by nie chciał, ale dla ludzi epoki renesansu wolność nie była tak ważna jak dla nas, ludzi XXI wieku.A przynajmniej nie w takim samym kontekście. Przecież nie bez powodu powstały takie dzieła jak "Utopia" albo "O naprawie Rzeczypospolitej" Modrzewskiego.
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 10/03/2008, 13:20 Quote Post

QUOTE
Przecież nie bez powodu powstały takie dzieła jak "Utopia" albo "O naprawie Rzeczypospolitej" Modrzewskiego.

Między działami takimi jak "Utopia" czy "Miasto słońca" z jednej, a "O naprawie..." czy też "Książę" z drugiej, istnieje zasadnicza różnica. Wszelkie utopie bowiem pisane były bowiem nie jako realny program polityczny, ale jako prowokacja intelektualna. Thomas Moore był przecież głęboko wierzącym katolikiem, człowiekiem w 100% popierającym tradycyjną strukturę społeczną. W "Utopii" opisał coś, co zarówno dla niego, jak i dla jemu współczesnych, było kompletną fantastyką. Ani sam autor, ani nikt z czytelników nie miał ani przez chwilę zamiaru wprowadzać tego typu rozwiązań w życie. Wszystkie klasyczne utopie renesansowe to po prostu takie luźne, filozoficzne cobybyłogdyby, przy założeniu, że przecież nigdy przenigdy tak nie będzie.

Natomiast Modrzewski pisał "O naprawie Rzeczypospolitej" jako realny, choć radykalny program polityczny. Założeniem z którego wyszedł była nadzieja na to, że ci, którzy przeczytają jego księgi, będą chcieli reformować państwo w tym kierunku. Dlatego stawianie w jednym szeregu filozoficznych metafor, jakimi były utopie, z myślą polityczną renesansu, nie jest do końca szczęśliwe.
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
goska8998
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 44.045

Goska
Zawód: uczen
 
 
post 7/04/2008, 14:09 Quote Post

Nie wiem czy osoba, która zamieściła fragmenty utworu Tomasza More pt. Utopia, zdaje sobie sprawę z tego, że publikowanie fragmentów bez szczegółowych informacji o danej książce np. kto przetłumaczył ją na polski, [bo jak łatwo się domyśleć More to nie jest polski pisarz], jest karalnym przestępstwem.
A jeżeli ta osoba jest niedoinformowana to lepiej niech naprawi swój błąd i zamieści takie podstawowe informacje. Zwracam się w tej sprawie dlatego, że chciałabym wykorzystać te fragmenty ale z tego powodu nie mogę. Więc proszę o poprawienie tego i dodanie takich podstawowych informacji, bo może jest więcej osób takich jak ja.

Zgoda - tylko po co opatrywać każde zdanie 20 wykrzyknikami? wink.gif
C.


Ten post był edytowany przez Coobeck: 8/04/2008, 6:28
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
Martaxor
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 51
Nr użytkownika: 43.330

Maciek
 
 
post 7/04/2008, 14:36 Quote Post

Popieram prośbe
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
zapaklu
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 62.134

Rafal
 
 
post 11/01/2010, 21:53 Quote Post

Czy ktoś może mi powiedzieć, co oznacza liczba 54 miast, oraz 24000 kroków ?
Są one użyte właśnie w "Utopii":
"W Utopii jest 54 przestronnych i
wspaniałych miast. (...) Najmniejsza odległość między
miastami wynosi 24000 kroków, największa
zaś wymaga jednego dnia drogi pieszej."

Z tego, co wiem mają one jakiś symbol. Tylko jaki ?
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
xYx
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 2
Nr użytkownika: 79.832

Arkadiusz G.
Zawód: Maturzysta
 
 
post 27/10/2012, 15:12 Quote Post

Jeżeli temat ten miał przyjąć jakiekolwiek tory rozważań filozoficznych, to wydaję mi się, że autor grubo minął się z celem. Dając jedynie źródło, do którego - nie oszukujmy się - łatwo jest dojść w dobie Internetu. Nie przedstawił ani swojej opinii, ani też nie wymagał od czytających włączenia się do dyskusji. Jeżeli już to można rozwodzić się nad samym pojęciem "utopii" i historycznymi próbami wcielenia jej w życie - ale to brzydko pachnie czerwienią. Tak też myślę, że literatura - zwłaszcza XX-wieczna - rozprawiła się z tym pojęciem wystarczająco. Od siebie, jeżeli mogę coś polecić, to jedynie wiersz Szymborskiej.

Ten post był edytowany przez xYx: 27/10/2012, 15:13
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej