Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
6 Strony « < 3 4 5 6 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Powieści o Dzikim Zachodzie, Indianie, rewolwerowcy i traperzy
     
iru3
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 35
Nr użytkownika: 73.703

 
 
post 30/11/2015, 13:55 Quote Post

A skąd wiesz , że w tym filmie zrobiono z niego bohatera narodowego?
Bo w książce tego nie ma. Mocno film odbiega od książki?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #61

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.897
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 30/11/2015, 14:22 Quote Post

QUOTE(Roch @ 30/11/2015, 12:04)
Tylko wstawka: podziwiam filmowców amerykańskich. Z niepiśmiennych pastuchów bydła zrobić bohaterów narodowych. I zarobić na tym wątpliwie artystycznym temacie morze kasy...
To tak, jakby nasi filmowcy nakręcili 800 filmów z chłopami pańszczyźnianymi w roli głównej (nikogo nie obrażając).
*


Raczej z flisaków, powiedzmy, nie chłopów pańszczyźnianych. Po prostu styl pracy i otoczenie (jak u flisaków u nas, nie przymierzając) wyjatkowo nadawał sie do tworzenia mitu. Często romantycznego. Nie ma w tym nic dziwnego. I jeszcze jedno: western (czyli ów mit), to przecież nie tylko kowboje, także pionierzy, osadnicy, żołnierze (patrz Trylogia z Wayne'em z końca lat 40-tych), traperzy i inni "westmani", czy wreszcie zwykli ludzie, których okoliczności postawiły w niezwykłych sytuacjach (zemsta, obrona prawa, poszukiwianie sprawiedliwości...- ludzie tęsknią za takimi rzeczami.)

Ten post był edytowany przez emigrant: 30/11/2015, 15:07
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #62

     
Roch
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 613
Nr użytkownika: 35.400

Stanislaw Majewski
Stopień akademicki: magister
Zawód: politolog
 
 
post 9/12/2015, 13:10 Quote Post

QUOTE
QUOTE(emigrant @ 30/11/2015, 15:22)

QUOTE(Roch @ 30/11/2015, 12:04)
Tylko wstawka: podziwiam filmowców amerykańskich. Z niepiśmiennych pastuchów bydła zrobić bohaterów narodowych. I zarobić na tym wątpliwie artystycznym temacie morze kasy...
To tak, jakby nasi filmowcy nakręcili 800 filmów z chłopami pańszczyźnianymi w roli głównej (nikogo nie obrażając).
*


Raczej z flisaków, powiedzmy, nie chłopów pańszczyźnianych. Po prostu styl pracy i otoczenie (jak u flisaków u nas, nie przymierzając) wyjatkowo nadawał sie do tworzenia mitu. Często romantycznego. Nie ma w tym nic dziwnego. I jeszcze jedno: western (czyli ów mit), to przecież nie tylko kowboje, także pionierzy, osadnicy, żołnierze (patrz Trylogia z Wayne'em z końca lat 40-tych), traperzy i inni "westmani", czy wreszcie zwykli ludzie, których okoliczności postawiły w niezwykłych sytuacjach (zemsta, obrona prawa, poszukiwianie sprawiedliwości...- ludzie tęsknią za takimi rzeczami.)
*




Jest jednak coś w tej tęsknocie za tym "pionierstwem". W ZSRR nie wyświetlano westernów. Ale ich polskie odpowiedniki tak, np. "Łuny w Bieszczadach". Główny bohater potem wspominał, że nie mógł przejść ulicą w Moskwie otoczony przez wielbicielki.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #63

     
wysoki
 

X ranga
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 20.837
Nr użytkownika: 72.513

Rafal Mazur
Stopień akademicki: magazynier
 
 
post 9/12/2015, 13:24 Quote Post

QUOTE(emigrant @ 30/11/2015, 15:22)
QUOTE(Roch @ 30/11/2015, 12:04)
Tylko wstawka: podziwiam filmowców amerykańskich. Z niepiśmiennych pastuchów bydła zrobić bohaterów narodowych. I zarobić na tym wątpliwie artystycznym temacie morze kasy...
To tak, jakby nasi filmowcy nakręcili 800 filmów z chłopami pańszczyźnianymi w roli głównej (nikogo nie obrażając).
*


Raczej z flisaków, powiedzmy, nie chłopów pańszczyźnianych. Po prostu styl pracy i otoczenie (jak u flisaków u nas, nie przymierzając) wyjatkowo nadawał sie do tworzenia mitu. Często romantycznego. Nie ma w tym nic dziwnego. I jeszcze jedno: western (czyli ów mit), to przecież nie tylko kowboje, także pionierzy, osadnicy, żołnierze (patrz Trylogia z Wayne'em z końca lat 40-tych), traperzy i inni "westmani", czy wreszcie zwykli ludzie, których okoliczności postawiły w niezwykłych sytuacjach (zemsta, obrona prawa, poszukiwianie sprawiedliwości...- ludzie tęsknią za takimi rzeczami.)
*


Nawet bym zaryzykował, że bardziej o jakichś wypasających owce góralach w połączeniu ze zbójnikami i przemytnikami.
Był o tym nawet taki serial, całkiem do dziś popularny wink.gif.

Albo o mieszkańcach Ukrainy, gdzie i Tatar może wpaść w odwiedziny, i sąsiad z zajazdem...
Nawet były ocierające się o to poczytne w Polsce książki, taki Sienkiewicz coś skrobnął, filmy potem robili - ludzie chodzili i oglądali.

A to u nas, na Ukrainie tacy chłopscy bohaterowie są pewnie jeszcze popularniejsi.
 
User is offline  PMMini Profile Post #64

     
Justyna Szwed
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 396
Nr użytkownika: 76.807

Stopień akademicki: Studentka
 
 
post 20/02/2016, 13:34 Quote Post

Ostatnio w USA pewne ożywienie w westernach:
FORSAKEN - https://www.youtube.com/watch?v=pC3UD5KVVBo
JANE GOT A GUN - https://www.youtube.com/watch?v=64nyd2wfrsM
Slow West - https://www.youtube.com/watch?v=pFfsTsdJfF8
 
User is offline  PMMini Profile Post #65

     
Galus Anonimus
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 147
Nr użytkownika: 97.632

Pawel Wojtowicz
Zawód: Handlowiec
 
 
post 5/02/2017, 7:38 Quote Post

Bardzo polecam książkę S. C. Gwynne'a pt. Imperium księżyca w pełni. Wzlot i upadek Komanczów. Kim są główni bohaterowie dzieła, chyba nie ma co tłumaczyć; tytuł mówi sam za siebie.
Całość napisana jest w formie reportażu, czy też długiego eseju, nie jest to typowa pozycja historyczna. Są momenty, kiedy autor, który zresztą jest dziennikarzem, bardziej pokazuje się jako zręczny twórca literatury popularnej, niż jako historyk. W każdym razie warto przeczytać. Mi momentami stylem pisania przypominało to nieco "Polskę Piastów" Jasienicy. Podobna lekkość stylu, barwny opis. Człowiek się nie nudzi, kiedy to czyta.
W książce przedstawiony są losy autentycznych postaci, które na stałe wryły się w dzieje Amerykańskiego Zachodu, a przed wszystkim Teksasu. Dość dobrze przedstawione są tu los chyba najbardziej znanej "białej żony" Indianina, czyli Cynthii Anna Parker. Na jej przykładzie autor doskonale pokazuje, jak blisko a jednocześnie daleko były "dwa światy": Komanczów i białych osadników. Co ciekawe, Gwynne, podchodzi do sprawy od strony, nazwałbym to, cywilizacyjnej, można określić obiektywnej. Nie rysuje więc stereotypowych obrazów "szlachetnych dzikusów" i "zachłannych bladych twarzy", ani też w drugą stronę: "krwiożerczych czerwonych diabłów" i "dobrodusznych osadników", lecz stara się raczej racjonalnie wytłumaczyć taki a nie inny stan rzeczy. Coś takiego próbował zrobić Grzegorz Swoboda w "Little Big Horn 1876", chyba jednak nie do końca mu to wyszło. Komancze Gwynne'a to więc naród wojowników i doskonałych kawalerzystów, wojna jest ich naturalnym żywiołem, tak jak woda dla ryby, i pod tym względem autor nie ukrywa tego stałej rysy charakteru swych bohaterów. Mam tu więc opisy wszelkich możliwych okrucieństw, gwałtów, aktów bestialstwa, jakie musiały się stać udziałem ofiar indiańskich wojowników. Z drugiej strony są biali, dla których ziemia zamieszkana przez Indian, musi stać się ich własnością, zaś zabicie Indianina nie jest bynajmniej traktowane jak zabicie istoty ludzkiej. Mamy więc dwie strony, nieprzejednane w swej wrogości do siebie. Kiedy się to czyta, to każdy, kto choć pobieżnie interesuje się historią, zada sobie pytanie, czy konflikt białych z Indianami, który nieraz traktuje się w sposób dziwnie wyjątkowy, nie był po prostu kolejnym ciągiem wojen, jakie można było obserwować w różnych częściach świata i różnych epokach. Wojny Komanczów z Teksańczykami, są więc tu kolejnym aktem trwałego konfliktu zamieszkującego równiny narodu nomadów z osiadłymi rolnikami i farmerami, którzy dopiero co opuścili gęste lasy Wschodu USA i trafili na rozległy, trawiasty step. Gwynne dokłada jeszcze ciekaw określenie, że przecież wszystko, to działo się jakby w "zakrzywionej czasoprzestrzeni", wszak biali, byli już dziećmi "wieku pary i żelaza" (przy wszystkich nieścisłościach tego określenia), zaś Indianie byli łowcami z odległej, prehistorycznej epoki.
W każdym razie książkę jak najbardziej warto przeczytać. Moja ocena to 8.5 / 10.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #66

     
Woronicz
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 30
Nr użytkownika: 108.584

Zawód: ksiêgowy
 
 
post 7/06/2022, 2:48 Quote Post

Dość głośna ostatnio książka "Bracia Sisters" Patricka deWitta. Dość oryginalna fabuła, dużo czarnego humoru. Nawet film zrobiono z Joaquinem Phoenixem i Johnem Reilly.
 
User is offline  PMMini Profile Post #67

     
MaG11
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.028
Nr użytkownika: 102.530

Stopień akademicki: lek.stom
Zawód: lekarz stomatolog
 
 
post 7/06/2022, 10:25 Quote Post

QUOTE
Arkady Fiedler napisał też indiański western: "Mały Bizon". Akcja rozgrywa się wśród plemienia Czarnych Stóp.


Zrzynka z fałszywych wspomnień tego pana : https://en.wikipedia.org/wiki/Chief_Buffalo...ackfoot%20chief.
 
User is offline  PMMini Profile Post #68

     
Kiszuriwalilibori
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 755
Nr użytkownika: 13.574

 
 
post 6/02/2023, 19:03 Quote Post

Jan Szczepański: "Czarne wampumy głoszą wojnę". O powstaniu Pontiaca. Dobrze się czyta, dużo faktów.
 
User is offline  PMMini Profile Post #69

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.499
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 7/02/2023, 9:38 Quote Post

QUOTE(MaG11 @ 7/06/2022, 11:25)
QUOTE
Arkady Fiedler napisał też indiański western: "Mały Bizon". Akcja rozgrywa się wśród plemienia Czarnych Stóp.


Zrzynka z fałszywych wspomnień tego pana : https://en.wikipedia.org/wiki/Chief_Buffalo...ackfoot%20chief.
*



Przy czym Fiedler napisał to chyba na odczep się. W tym czasie miał zakaz wyjazdu i ograniczenia w publikacji. Korzystał z książek i pozycji, jeszcze z czasów przedwojennych. Mały Bizon, jak i np trylogia o Boberze to dla mnie pewien spoób odreagowania sytuacji, w której wtedy był - stalinizm, zamknięcie na świat, ograniczenia w podróżowaniu. Zresztą taki charakter miała całą polska literatura indianistyczna.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #70

     
Baszybuzuk
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.969
Nr użytkownika: 50.178

Stopień akademicki: Nadszyszkownik
Zawód: IT
 
 
post 7/02/2023, 10:38 Quote Post

Przy czym literatura awanturniczo-przygodowa była w Polsce popularna już wcześniej.

To raczej wczesne skręcenie w stronę powieści o Indianach jest specyficzne - częściowo to chyba jakaś wyprzedzająca studia postkolonialne identyfikowanie się z "szlachetnym dzikusem" (tak jak nas widział Fryderyk Wielki). W jeszcze większym stopniu zaś wykorzystanie cech nowego ustroju, który imperialistycznych historyjek nie lubił - chyba że dotyczyły klas uciskanych, tym lepiej jeśli uciskał Amerykanin.
 
User is offline  PMMini Profile Post #71

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.499
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 7/02/2023, 11:04 Quote Post

QUOTE(Baszybuzuk @ 7/02/2023, 11:38)
Przy czym literatura awanturniczo-przygodowa była w Polsce popularna już wcześniej.

To raczej wczesne skręcenie w stronę powieści o Indianach jest specyficzne - częściowo to chyba jakaś wyprzedzająca studia postkolonialne identyfikowanie się z "szlachetnym dzikusem" (tak jak nas widział Fryderyk Wielki). W jeszcze większym stopniu zaś wykorzystanie cech nowego ustroju, który imperialistycznych historyjek nie lubił - chyba że dotyczyły klas uciskanych, tym lepiej jeśli uciskał Amerykanin.
*




Eugenia - mama rodzonego w Suchej Samuela Wildera nie bez przyczyny nazywała jednego syna Billy a drugiego Willie. Miała fioła na punkcie Ameryki i dzikiego zachodu. Pociągała egzotyka, której nad Wisłą brakowało. W Międzywojniu rozchodziła się szeroko i goniła Dołęga literatura podróżnicza.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #72

     
Baszybuzuk
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.969
Nr użytkownika: 50.178

Stopień akademicki: Nadszyszkownik
Zawód: IT
 
 
post 7/02/2023, 13:02 Quote Post

Tak, ale pre-PRLowska powieść awanturnicza miała jeszcze w sobie dużo "misji białego człowieka", oraz kalizmów i piętaszkizmów. Indianie północnoamerykańscy zaś stali się u nas dzięki PRL czymś, co sami Jankesi podchwycili na dobre dopiero gdzieś kilka dekad później - duchem wolności i natury.

Bycie podbitym jako dominujący wątek tam nie wystepuje (USA funduje sobie to wyłącznie w formie SF), ale w Polsce na pewno miało konkretne skojarzenia.

Ten post był edytowany przez Baszybuzuk: 7/02/2023, 13:04
 
User is offline  PMMini Profile Post #73

     
rasterus
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.627
Nr użytkownika: 89.006

 
 
post 7/02/2023, 17:43 Quote Post

QUOTE(Baszybuzuk @ 7/02/2023, 13:02)
Tak, ale pre-PRLowska powieść awanturnicza miała jeszcze w sobie dużo "misji białego człowieka", oraz kalizmów i piętaszkizmów. Indianie północnoamerykańscy zaś stali się u nas dzięki PRL czymś, co sami Jankesi podchwycili na dobre dopiero gdzieś kilka dekad później - duchem wolności i natury.

Bycie podbitym jako dominujący wątek tam nie wystepuje (USA funduje sobie to wyłącznie w formie SF), ale w Polsce na pewno miało konkretne skojarzenia.
*


Misja białego czlowieka byla mocno wpisana w kulturę europejską. U nas dwa klasyczne dzieła W pustyni i puszczy oraz Krół Maciuś I powielaly te stereotypy.
Co do powieści indianskich... Byly sluszne ideologicznie. Podstępni amerykańscy, biali imperialiści walczyli ze szlachetnymi CZERWONYMI smile.gif
Byla też ciekawa seria napisana przez Jana Longina Okonia o Tecunsehu. To byla chyba trylogia. Akcja dziala się w realiach wojny amerykańsko-brytyjskiej.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #74

     
Maglor
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.027
Nr użytkownika: 108.943

 
 
post 10/02/2023, 18:21 Quote Post

QUOTE(rasterus @ 7/02/2023, 17:43)

Co do powieści indianskich... Byly sluszne ideologicznie. Podstępni amerykańscy, biali imperialiści walczyli ze szlachetnymi CZERWONYMI smile.gif
Byla też ciekawa seria napisana przez Jana Longina Okonia o Tecunsehu. To byla chyba trylogia. Akcja dziala się w realiach wojny amerykańsko-brytyjskiej.
*


Pamiętam ją dobrze. Jest jeszcze czwarta część "Płonąca preria" z akcją chyba w latach 30tych XIX wieku, jest tam wódz Czarny Jastrząb i młody Lincoln jako oficer milicji Illinois. Generalnie książki o Tecunsehu były zbyt proindiańskie, takie łopatologiczne, biali - źli, indianie - dobrzy. W sumie to tak jak teraz w USA się przedstawia, PRL trendsetterem narodów rolleyes.gif
Dużo lepiej wspominam "Złoto Gór Czarnych", bardziej wyważona i pierwsze dwie części to chyba prawie wcale białych nie mają, o ile pamięć mnie nie myli. Też fajnie pokazane indiańskie życie przed białymi.
 
User is offline  PMMini Profile Post #75

6 Strony « < 3 4 5 6 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej