Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Bastard czy samozwaniec ?
     
Ułan
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 25
Nr użytkownika: 1.354

 
 
post 18/08/2004, 17:55 Quote Post

Wrok po ucieczce Walezjusza Anna Jagiellonka dostała wreszcie upragnionego męża. 1 maja 1576 roku biskup kujawski Stanisław Karnkowski pobłogosławił jej małżeństwu ze Stefanem Batorym i jednocześnie włożył im na skronie korony królewskie.

O Batorym jako o królu mówiono, że był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, natomiast jako mąż pozostawiał wiele do życzenia. Już na wstępie oświadczył swojej żonie, że nie będzie zachodził do jej sypialni, a kiedy ona próbowała dostać się do komnat królewskich, zastawała z reguły drzwi zamknięte. Lamentowała, prosiła, ale król pozostawał niewzruszony. Nie wiadomo, czy odstręczała go brzydota i głupota ostatniej Jagiellonki, czy też nie zagojona rana na udzie, która uniemożliwiała mu współżycie.

Jeździł za to bez przerwy na wojny, walczył ze swoim wrogiem Iwanem Groźnym, polował i pił, chociaż lekarze przestrzegali, iż pijaństwo to przywiedzie go kiedyś do zguby.

W końcu rana na udzie uległa widocznie zabliźnieniu, skoro w Grodnie związał się z piękną leśniczanką, która powiła mu syna. Był wtedy rok 1584 i królowi pozostały już tylko dwa lata życia.

W momencie, w którym Batory został ojcem, zmarł jego odwieczny wróg Iwan Groźny. Jego osiem żon urodziło mu ośmioro dzieci, ale kiedy umierał, przy życiu pozostawali już tylko dwudziestosiedmioletni Fiodor i zaledwie miesięczny Dymitr. Jak gdyby na przekór zadawnionej nienawiści ojców, historia syna Batorego i syna Groźnego splotła się potem w jednej osobie Dymitra Samozwańca.

Po śmierci Iwana tron carski objął ascetyczny i bogobojny Teodor i zasiadał na nim przez lat czternaście. Jego młodszy brat Dymitr w wieku lat siedmiu został podobno zamordowany w Ugliczu przez wielkorządcę Borysa Godunowa. Godunow wydał zresztą swoją siostrę za Fiodora i kiedy ten umarł, korzystając z okazji zagarnął dla siebie tron Rurykowiczów.

I właśnie wtedy na dworze Adama Wiśniowieckiego pojawił się niepozorny, ryżawy młodzieniec z dwiema wielkimi brodawkami na twarzy i przekrzywionym ramieniem, który oświadczył, iż jest Dymitrem, synem cara Iwana Groźnego. Opowiadał, że w Ugliczu został ostrzeżony o grożącym mu niebezpieczeństwie i uniknął śmierci, a zamiast niego siepacze Godunowa zabili innego chłopca.

Historia ta pachniała mistyfikacją, ale zważywszy, iż Borys kazał wymordować wszystkich świadków uglickiej zbrodni, nikt nie potrafił jej potwierdzić ani też zanegować. Kandydat do tronu carskiego przebywający w Polsce był nader wygodny dla Zygmunta III Wazy i dlatego też postanowiono udzielić mu poparcia. Godunow twierdził wprawdzie, że Samozwaniec jest mnichem zbiegłym z klasztoru i nazywa się Otriepiew, ale w otoczeniu Zygmunta szerzyła się dość wiarygodna plotka, że jest to nieślubny syn Stefana Batorego. Mówiono, że mając lat szesnaście uczestniczył on w poselstwie Lwa Sapiehy do Moskwy, w której pozostał z bliżej nie ustalonych przyczyn. Później wędrował podobno przez Ukrainę, przebywał w Ławrze Pieczerskiej, a następnie dostał się na dwór księcia Ostrogskiego. Trudnił się w tym czasie rozbojem i książę zamierzał go uwięzić, ale młodzieniec uciekł do Adama Wiśniowieckiego, politycznego przeciwnika Ostrogskich. I właśnie tam, skorzystawszy z przewrotu, jaki dokonał się w Moskwie, począł głosić, że jest synem Iwana Groźnego. Uwierzył w to między innymi nuncjusz papieski Rangoni, który twierdził, iż sam wygląd dłoni pretendenta wskazuje na arystokratyczne pochodzenie.

Poczęto zatem rozgłaszać, iż ujawnił się najmłodszy syn carski, cudem ocalony od śmierci. Powoływano się w tym miejscu na świadectwo moskiewskich bojarów, którzy mieli go podobno bez żadnego trudu rozpoznać. Samozwańca przekazywano sobie z rąk do rąk, aż wreszcie trafił na dwór teścia Wiśniowieckiego - Jerzego Mniszcha. Był to brat królewskiego pokojowca, który dostarczał Zygmuntowi Augustowi kochanki i który sprowadził na jego dwór Barbarę Giżankę. Spowinowacony z kardynałem Bernardem Maciejowskim, wkradł się w łaski króla Zygmunta III i został mianowany starostą lwowskim i wojewodą sandomierskim. Mniszech miał piękną córkę Marynę, o której rękę oświadczył się Dymitr, przyrzekając jej w prezencie ślubnym Psków i Nowogród Wielki, a teściowi Smoleńsk i Siewierszczyznę. Oświadczyny zostały oczywiście przyjęte i natychmiast spisano stosowne umowy.

Za sprawą swych możnych protektorów Dymitr pojechał do Krakowa, gdzie w tajemnicy przeszedł na obrządek łaciński i obiecał podporządkować prawosławie Rzymowi. Zyskał tym samym bezgraniczne poparcie nuncjusza papieskiego i zakonu jezuitów, a król Zygmunt przyjął go na prywatnej audiencji.

Kiedy przełamano już w Polsce wszystkie lody, zaczęto organizować wyprawę przeciwko Godunowowi. We wrześniu 1604 roku ruszyła na Rosję trzyipółtysięczna armia, złożona z prywatnych pułków magnackich oraz wszelkiego autoramentu wolontariuszy i awanturników. Początkowo odnosiła ona nawet sukcesy. Zajęła Czernihów, Putywl, Siewsk, Kursk, ale kiedy pod Dobryniczami zastąpiły jej drogę regularne wojska Borysa, poszła w rozsypkę. Gdy wydawało się już, że wszystko zostało stracone, nadeszła wiadomość, że zmarł Godunow, a wkrótce potem obalono jego syna Fiodora. Kreml otworzył swoje wrota przed Samozwańcem.

20 czerwca 1605 roku wjechał on do Moskwy i został bezzwłocznie koronowany. W listopadzie wysłał swego wielkiego posła do króla Zygmunta, zawiadamiając go oficjalnie o objęciu tronu, prosząc o wyrażenie zgody na poślubienie Mniszchówny oraz proponując wspólne wystąpienie przeciwko Turkom, "żeby nas wielkich hospodarów staraniem chrześcijaństwo z rąk bisurmańskich wyswobodzone było".

Król zgodził się oczywiście na małżeństwo i powinowaty Mniszchówny, biskup krakowski i nominat na arcybiskupstwo gnieźnieńskie, Bernard Maciejowski, udzielił Marynie ślubu per procura. W uroczystości wzięli udział król polski wraz ze swoją siostrą oraz synem, a także nuncjusz papieski.

Mniszchówna ze wspaniałym orszakiem wyruszyła do Moskwy. Wjechała do niej 12 maja 1606 roku, a 18 maja patriarcha Hermogenes pobłogosławił jej związek z Dymitrem i włożył jej na skronie koronę Rurykowiczów.

W tydzień później było już jednak po wszystkim. Wybuchło nowe powstanie, kierowane przez Wasyla Szujskiego. Dymitra pojmano, przywiązano mu sznur do genitaliów i włóczono po ulicach. Zmasakrowane i niemożliwe do identyfikacji ciało porzucono potem ludziom na pośmiewisko.

Mniszech i Maryna zostali uwięzieni, a zwolenników byłego cara wymordowano. Zginęły wtedy tysiące ludzi, w tym także niemało Polaków.
Upadek Samozwańca był wszelako na rękę Zygmuntowi III, ponieważ doszły go słuchy, że Dymitr uwierzywszy, iż jego ojcem był Stefan Batory, zamierzał uderzyć na Polskę i zdetronizować Wazów. Tron polski nęcił go widocznie bardziej niż tron rosyjski.

Z niepowodzeniem zięcia nie mógł natomiast pogodzić się Jerzy Mniszech, którego Szujski zesłał do Jarosławia. Począł on głosić, że Samozwaniec wcale nie zginął i że wkrótce upomni się znowu o swoją koronę. Prawdopodobnie Mniszech wyszukał także człowieka, który swym wyglądem przypominał zamordowanego cara i którego przedstawił publicznie jako ocalonego zięcia. Nikt oczywiście nie wiedział, iż nieco wcześniej, w najgłębszej tajemnicy, poślubił on owdowiałą Marynę.

Wokół drugiego Samozwańca gromadzić się poczęli dawni protektorzy: Samuel Tyszkiewicz, Adam Wiśniowiecki, Roman Różyński, a nawet Jan Sapieha. Zebrali oni siedmiotysięczną armię, przy pomocy której zamierzali zdobyć Moskwę. Planowany atak przeciągał się jednak w czasie, aż zdenerwowani tym żołnierze, którzy nie otrzymywali żołdu, poczęli dezerterować. Wojsko topniało w oczach, aż Samozwaniec, obawiając się o swoją głowę, porzucił armię i uciekł do Kaługi. Próbował jeszcze później zgromadzić swoich zwolenników, ale zginął w końcu zamordowany przez Piotra Urusa.

Moskwę na krótko zajęły wojska Zygmunta III, car Wasyl Szujski i jego dwaj bracia dostali się do polskiej niewoli, a Władysław IV został nominalnym carem Rosji.

Nie skończyła się jednak historia awanturniczej Maryny Mniszchówny. Była caryca i synowa Stefana Batorego związała się z chłopem Iwanem Zarudzkim spod Tarnopola, atamanem kozackim. Usiłował on wzniecić powstanie na Ukrainie, ale pojmano go i wbito na pal. Wraz z nim pojmano także Marynę i jej trzyletniego syna, zrodzonego w związku z drugim Samozwańcem. Dziecko zostało powieszone, a jego matkę uduszono. Wyroki te zatwierdził nowy car rosyjski Michał Romanow, dziad Piotra Wielkiego.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
krzystofer
 

Semper Invictus
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.602
Nr użytkownika: 1.005

 
 
post 19/08/2004, 10:43 Quote Post

Może jest to nieco ironiczne pytanie, ale Drogi Ułanie czy te swoje referaty kopiujesz skądś, bądź nudzi Ci się w domu i siedzisz non stop przed komputerem i piszesz te posty. Jeśli to drugie to jestem pełen podziwu dla Twojego zaangazowania. wink.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Ułan
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 25
Nr użytkownika: 1.354

 
 
post 19/08/2004, 11:02 Quote Post

Nie mam aż tak rozległej wiedzy biggrin.gif , ale...

http://dziecionline.pl/Biblioteka/wspolcze...ekrety/spis.htm
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
krzystofer
 

Semper Invictus
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.602
Nr użytkownika: 1.005

 
 
post 19/08/2004, 11:07 Quote Post

Wielkie dzięki Ułanie, znakomita stronka ...
Tyle książek ... ohmy.gif
biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
Balwina
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 1.469

 
 
post 15/09/2004, 16:50 Quote Post

Nie brałbym bezkrytycznie wszystkich wiadomości podanych przez Jerzego Jankowskiego w cytowanym przez Ciebie tekście. Owszem były pogłoski, że Dymitr to nieslubny syn Batorego, ale o wiele lepiej można potwierdzić wieści o tym, że Samozwaniec, był przygotowany przez elitę moskiewską (m.in. Romanowych) aby obalić Godunowa, który był bardzo źle odbierany jako car przez bojarstwo (i rzeczywiście był mnichem).

Ostrogski wyrzucil po prostu Samozwanca, bo nie uwierzyl w jego bajke o carskim pochodzeniu. Wisniowieccy niewiadomo do konca czy uwierzyli, ale przyjeli go, gdyz wyczuli, ze to moze im sie przydac w przyszlosci do prywatnych celow.

Rangoni zobaczył u Samozwańca arystokratyczne pochodzenie, bowiem ten obiecał, że po "odzyskaniu" tronu w Moskwie doprowadzi do zjednoczenia prawosławia i katolicyzmu pod przewodnictwem Rzymu.

Nie mógł też Dymitr obiecać Mniszchowi Ziemi Siewierskiej i Smoleńska, gdyż były to ziemie bardzo ważne ze strategicznego punktu widzenia. Smoleńsk to najpotęzniejsza twierdza na pograniczu polsko-moskiewskim i nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek zgodził się na to, aby tak małoznaczący człowiek jak Mniszech dostał je w posiadanie. Mniszech tez zdawał sobie z tego sprawę i nawet gdyby Dymitr złozyłby mu taka obietnicę, to pewnie by go po prostu wyśmiał.

Co do śmierci Dymitra w Moskwie, to chyba jednak nie był włóczony za genitalia po ulicach, lecz rozsiekany przez spiskowców, spalony a póxniej jego prochy zostały wystrzelone w kierunku zachodnim - czyli tam skąd przyszedł.

Watpie też aby Dymitr chciał uderzać na Polskę i dlatego jego śmierć była na rękę Zygmuntowi III. Król polski mógł być zadowolony ze śmierci Samozwańca, gdyż spostrzegł, że ten w żaden sposób nie chce wywiązać się ze zobowiązań danych wcześniej królowi. Przede wszystkim chciał ruszać na Turków, a nie jak obiecał wraz z wazą na Szwedów by odzyskać dziedziczną koronę dla Zygmunta.

Drugi Samozwaniec był już wyraźnie podstawiony przez polską szlachtę, by ta skorzystała jak najwięcej na rozruchach w Państwie Moskiewskim. Czy był on podobny do Dymitra I - Stanislaw Żółkiewski napisał: Drugi szalbierz (...) do pierwszego nieczem (oprócz tego że człowiek) niepodobny(...) - więc chyba jednak tego podobieństwa zbyt dużego nie było.

Drugi Samozwaniec zgromadził tak dużą armię dlatego, że przyłączyli sie do niego niedawni rokoszanie (Rokosz Zebrzydowskiego) - jednak było to zbyt mało by pokusić się o szturm Moskwy. A wojska nie zaczęły dezertorować, lecz odpowiedziały na wezwanie Zygmunta III, który stał pod Smoleńskiem. Prędzej dezercją nazwałbym niestawienie sie na rozkaz królewski.

No i taki mały błąd rzeczowy. Władysław Waza został nominalnym carem, ale nie jako Władysław IV, bo królem wtedy był jego ojciec. A kiedy Władyslaw zasiadł na polskim tronie, to carem był już Michał Romanow.

To tyle mojego komentarza. Pozdrawiam.
--
Balwina
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej