|
|
Szmalcownicy: forma wspolpracy z okupantem, Fakty i mity
|
|
|
|
QUOTE Żydów, Romów, Świadków Jehowy, masonów, homoseksualistów, czy też tylko sąsiada za to że bimber pędził, lub krowę ukrył; kto zadenuncjował okupantowi niemieckiemu (lub sowieckiemu), ten kolaborantem. Homoseksualizm wśród narodów niższych rasowo i podbitych nie był tępiony podobnie jak aborcje , chodziło bowiem by przyrost podludzi ograniczyć I naprawdę nie słyszałem by polskich badaczy pisma świętego prześladowano ( tak chyba się nazywali ówcześni Świadkowie Jehowy ) wszak propagowali bezwzględny pacyfizm .
A przeczytaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiadkowie_Jehowy_w_Polsce I ciut tutaj: http://www.historycy.org/index.php?showtopic=9661 Moderator N_S
Ten post był edytowany przez Net_Skater: 20/01/2015, 1:01
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(pogezan @ 22/01/2015, 21:44) "Homoseksualizm wśród narodów [i]niższych rasowo i podbitych nie był tępiony" [/I] Masz rację. Trochę "poguglowałem" i nic konkretnego nie znalazłem poza: QUOTE Zgodnie z §§ 175 i 175 a niemieckiego kodeksu karnego nierząd między mężczyznami był zbrodnią. Sprawcom groziło dodatkowo skierowanie do obozu koncentracyjnego. Niemiecki kodeks karny odnosił się jednak tylko do obywateli III Rzeszy. W okupowanych krajach obowiązywały inne prawa. Niemieckiej policji nie interesował na przykład nierząd między Polakami. http://auschwitz.org/historia/rozne-grupy-...warzyszy--karl/"Jest fragment dotyczacy prześladowań SJ od 1933 roku , dotyczy niemieckich SJ , to żaden akt urzędowy z GG dotyczacych polskich SJ ."QUOTE W rezultacie w 1936 r. władze niemieckie poleciły osadzić w areszcie prewencyjnym na dwa miesiące wszystkich dawnych przywódców Stowarzyszenia. Rok później wydano kolejne zarządzenie, które głosiło, iż „Każdy, kto w jakikolwiek sposób popiera cele nielegalnej organizacji IBV [skrót od Internationaler Bibelforscher Vereinigung – Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego] lub przyczynia się do utrzymania łączności między jej członkami, ma być prewencyjnie aresztowany i natychmiast postawiony przed sądem,który wyda nakaz uwięzienia”. Wraz z wybuchem wojny prawo to sukcesywnie rozszerzano na kraje okupowane. Co do SJ to możesz mieć racje , prawdopodobnie potraktowano ich jako niebezpieczną sektę , choć nie mam pewności casus homoseksualistów dowodzi , iż inne zasady moralne i etyczne stosowano wobec Herrenvolku inne wobec "podludzi" , ale doszukiwać się logiki działania u nazistów ..... CiekaWi mnie tylko kiedy ogłoszono delegalizacje SJ w GG ?
|
|
|
|
|
|
|
|
Na niemieckiej wiki piszą, że w 1933 roku było 30 000 Świadków Jehowy w Niemczech w 1933 rok, uwięziono 11 300, a w inny sposób prześladowano 2 100 ŚJ. 2 000 z nich skierowano do KZ, z czego zginęło 1 430 ŚJ (950 niemieckich).
Liczba prześladowanych obejmuje też nie-niemieckich ŚJ, ale głównym powodem była odmowa służby wojskowej, więc całkiem możliwe, że chodzi o obszar Rzeszy. Wprost mówi się o prześladowaniach na terenie Protektoratu Czech i Moraw.
Prześladowania zgłodniały od 1942 roku.
CODE 1933, zu Beginn der Machtergreifung Hitlers, gab es ungefähr 25.000 bis 30.000 Zeugen Jehovas. In den folgenden zwölf Jahren bis 1945 wurden 11.300 deutsche und ausländische Zeugen Jehovas inhaftiert. Zählt man diejenigen Personen dazu, die von Geldstrafen, Rentenentzug, Misshandlungen betroffen waren, steigt die Zahl auf 13.400. 2.000 Personen davon kamen in Konzentrationslager. 950 deutsche und 540 ausländische Verfolgungsopfer überlebten die Haftbedingungen nicht, wurden ermordet oder hingerichtet. Unter diesen 1.490 Toten befinden sich auch die 270 als Kriegsdienstverweigerer exekutierten Zeugen Jehovas (alle Zahlenangaben sind circa-Werte). Da die Forschungsarbeiten nicht abgeschlossen sind, werden die Zahlen immer noch nach oben korrigier
|
|
|
|
|
|
|
|
Ciekawa historia o spotkaniu tytułowego bohatera ze szmalcownikiem w książce "Ptaki drapieżne. Historia Lucjana "Sępa" Wiśniewskiego, likwidatora z kontrwywiadu AK".
|
|
|
|
|
|
|
|
"Opowiedział kiedyś Marianowi Brandysowi, a Brandys mnie, że pewnego dnia, kiedy kupował w cukierni torcik, podeszło do niego dwóch szmalcowników. Zabrali go na aleję Szucha." (za: Jan Brzechwa. Wnet i tak zginiemy w zupie [MIKOŁAJEWSKI]) Ciśnie się określenie tych kolaborantów, ale obawiam się, że nie przejdzie przez moderację.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ciekawi mnie jak wyglądała sprawa "szmalcownictwa", w rozbiciu na miasto-wieś , istnieje multum relacji, o aktywnej współpracy polskich chłopów( podobnie ukraińskich, czy białoruskich), w wydawaniu żydowskich uciekinierów, w ręce niemieckie. Wieś zasadniczo bała się odpowiedzialności zbiorowej, za ukrywanie żydów( przez poszczególnych jej przedstawicieli). Niemcy, nie mieli środków, nie mieli znajomości terenu, by na ten przykład, masowo wyłapywać tych Żydów, którzy ukrywali się w lasach, tu postawa miejscowego chłopstwa była decydująca. Zastanawia mnie jedynie, czy potrafiono to sobie wytłumaczyć inaczej, niż jedynie materialistycznym zyskiem, związanym z grabieżą mienia ofiar, czy deputatami otrzymywanymi od okupanta. Czy "żyda" nienawidzono jedynie jako "morderce Jezusa", alias wroga religijnego, lub też komunistycznego wirusa rodem z "żydokomuny", czy do świadomości polskiego chłopa dochodziła sytuacja, z okresu przed-okupacyjnego, gdy wieś postrzegała żydów , jako mittelmenów, pasożytów żyjących z wyzysku chłopstwa, tych co nie sieją , nie orzą, a spijają zysk z chłopskiej pracy.
|
|
|
|
|
|
|
|
Echm, poza owym słynnym zachodnim Mazowszem to za bardzo nie występowało, oprócz oczywiście współczesnych opracowań mających udowodnić ciemnotę i klerykalizm mieszkańców polskich wsi /bo taki kierunek badań jest na topie/. Podejście było różne, a najczęstsze to "masz tu Żydzie bochenek chleba i skopek mleka i żebym cię więcej nie widział bo zabiją mnie i ciebie". Ale jak się ma kupę relacji to zawsze można wybrać te które akurat pasują pod tezę. A odpowiedzialność zbiorowa to raczej za partyzantów była, nie spotkałem się z przypadkiem wymordowania całej wsi za pomoc Żydom.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(1234 @ 4/07/2016, 16:00) Echm, poza owym słynnym zachodnim Mazowszem to za bardzo nie występowało, oprócz oczywiście współczesnych opracowań mających udowodnić ciemnotę i klerykalizm mieszkańców polskich wsi /bo taki kierunek badań jest na topie/. Podejście było różne, a najczęstsze to "masz tu Żydzie bochenek chleba i skopek mleka i żebym cię więcej nie widział bo zabiją mnie i ciebie". Ale jak się ma kupę relacji to zawsze można wybrać te które akurat pasują pod tezę.A odpowiedzialność zbiorowa to raczej za partyzantów była, nie spotkałem się z przypadkiem wymordowania całej wsi za pomoc Żydom. Tyle ze nie stawiam żadnej tezy. Co więcej przypadki wskazujace " ....ciemnotę i klerykalizm mieszkańców ...", zdarzały się długo po wojnie ( 4 lipca 1946 ) , że wspomnę zbrodniczy akt kielecki, gdzie już po hekatombie Holokaustu polski robotnik, mieszczanin, żołnierz KBW, i milicjant społem mordowali kobiety, dzieci, i dorosłych panów żydowskiej narodowości, bo Ci chcieli z małego Henia krew na mace spuścić. A Kielce to nie wieś, to stolica dużego województwa jeszcze w II RP, i to nie żadnego kresowego "zaduxxx", a niemal Kernlandu Polski, Kieleckiego .
Widzisz to czerwone ? Zaliczyles kolejne ostrzezenie + urlop. Moderator N_S
Ten post był edytowany przez Net_Skater: 5/07/2016, 9:36
|
|
|
|
|
|
|
|
Jak nie stawiasz jak stawiasz? I to na poziomie samobiczownictwa rodem z Wyborczej. Ja mieszkam jeszcze bardziej na wschód i nijakich pogromów tu nie było. Żydów w czasie wojny po domach trochę ludzie trzymali, w niektórych wsiach to nawet nikt tajemnicy z tego nie robił, paru gości nawet Sprawiedliwego dostało, większość ukrywających miała zresztą po wojnie X ważniejszych problemów niż zgłaszanie tego gdziekolwiek. Rozumiem że twierdzisz że wieś w II RP bezwarunkowo była posłuszna księżom- trafiłem na ankiety poszczególnych wsi jakie CKRL wysłało w czasie wojny do przeprowadzenia; w powiecie w żadnej wsi o księzach nie było dobrego słowa. Gdybyś faktycznie chciał się czegoś dowiedzieć o temacie to poszukaj informacji o ZMW Wici i jego programie.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Fuser @ 23/04/2016, 17:35) Ciekawa historia o spotkaniu tytułowego bohatera ze szmalcownikiem w książce "Ptaki drapieżne. Historia Lucjana "Sępa" Wiśniewskiego, likwidatora z kontrwywiadu AK". Poniżej ta historia (strony 60-61 książki): „- Idziecie z „Puchaczem” we dwójkę. Broń za pasem. - Idziemy. On miał taki mały mankament w czasie okupacji, że był do Żyda podobny. To nawet widać na zdjęciach – trochę semickie rysy. Ale tylko trochę. Idziemy na tę akcję i co się okazuje. Na ulicy Przechodniej – od Placu Bankowego do Żelaznej Bramy – w pewnym momencie odkleja się od ściany jakiś człowiek, starszy od nas, ale jeszcze młody, może trzydziestoletni – i podchodzi. Staje nam na drodze. Patrzy tak na Zygmusia i tylko tak go palcem wskazuje: chodź no, chodź no, chodź, chodż! Jakby urwisa przywoływał. A my przecież z bronią. - Był sam czy miał obstawę? - Sam. I ciągnie Zygmusia do bramy. Pomyślałem: co on, cholera, zwariował? Zygmuś do mnie szepcze: „On myśli, że ja jestem Żydem”. Tyle. Zastawił nam przejście wśród ludzi na chodniku, nie było szansy, żeby go ominąć bez jakiejś awantury. Ten człowiek chciał to załatwić po cichu… - Dyskretnie. - No tak. Zależało mu, jak im wszystkim, żeby to odbywało się dyskretnie. Najczęściej im się udawało. Ludzie byli przerażeni. I tym razem też się udało. „Puchacz” posłuszenie, żeby nie robić zamieszania, wszedł z nim do tej bramy. Potem na klatkę schodową. Bo szmalcownicy lubili wciągnąć w bramę i głębiej, żeby interesy ubijać bez świadków. Po cichu, w cieniu. Wszedłem i ja. - Na pana nie zwrócił w ogóle uwagi… Ten pana „błogosławiony” wygląd dzieciaka… - Zupełnie, tak był zajęty „Puchaczem”. Pewnie już liczył zysk. Postawił Zygmusia pod ścianą i chyba chciał mu spodnie zdejmować. Podszedłem wtedy od tyłu i wbiłem mu lufę pistoletu pod żebro, tak z boku. Ukłuło go, bo jęknął. Mówię: ”Sk....synu, chcesz żyć?”. Kompletnie go to zaskoczyło. Bardzo się przestraszył. Bardzo. Zbaraniał. Chyba nigdy nie spotkał Żyda z bronią. Bo „Puchacz” też miał swój pistolet i też go wyciągnął. Rzuciliśmy kilka uwag na temat, jakiej to matki jest synem, i poszliśmy. - Puściliście go? - Mieliśmy przecież swoją robotę. Czekali na nas.”
A ten co "był do Żyda podobny" to Zygmunt Szadokierski
Ten post był edytowany przez Fuser: 31/07/2016, 15:32
|
|
|
|
|
|
|
|
Bardzo ciekawy material. Warto przytoczyc. Szanowny Panie Gestapo AUTOR: Krzysztof Wasilewski | Grudzień 8, 2014
Gestapowskie archiwa pełne polskich donosów? Zjawisko donosicielstwa w czasie II wojny światowej nie zostało jeszcze w pełni zbadane, jednak odkryte przypadki każą zadać pytanie, czy w latach okupacji naprawdę byliśmy tacy niewinni, jak nam się wydaje. Wydana w 2003 r. książka prof. Barbary Engelking „Szanowny panie gistapo” przeszła bez większego echa, chociaż materiał w niej zawarty jest wstrząsający. Niczym cegła rzucona w szybę te polskie donosy niszczą wizerunek narodu nieskażonego kolaboracją z niemieckim okupantem.
„Zawiadamiam, że dało mi się wykryć jednego pana który rozwozi broszurki tajnych radiostacji z Warszawy jest nim niejakiś agient portretowy który pracuje w firmie Foto-Styl. (…) Zawsze jeździ w kierunku Grójca z teczką skurzaną i inne pakunki. Proszę o skuteczne załatwienie tej sprawy. Proszę go przycisnąć do ściany to on wyśpiewa wszystko, bo on dużo szkodzi wielkiemu państwo Niemieckiemu” – donos o takiej treści – pisownia oryginalna – trafił do warszawskiej siedziby gestapo między 1940 a 1941 r.
Inny z tego samego okresu: „W domu przy ul. Koszykowej nr 53 m. 38 mieszka żyd ochrzczony W. Halber. (…) Mimo że fizjognomia jego zdradza semitę (jasny blondyn z dużym nosem) to jednak uchodzi za aryjczyka i nie nosi opaski żydowskiej. Czuję się w obowiązku powiadomić o tem Władze”. I kolejny, podpisany przez „dobrego i sumiennego informatora”: „Szyja Epsztejn zamieszkały Lubelska 12 wrócił z Rosiy. W zeszłym roku był poszukiwany przez władze tutejszą to drapnoł do Warszawy. Nie dawno wrócił. Posiada dużo dolarów i złota”.
Te trzy donosy to zaledwie wycinek ze zbioru listów polskich mieszkańców Warszawy i okolic do gestapo z lat 1940-1941. Teczka z nimi jest obecnie przechowywana w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w zespole „Der Kommandeur der Sicherheitspolizei und des SD für den Distrikt Warschau”. Zapewne gdyby nie przypadek i dociekliwość naukowa prof. Engelking, która przebadała cały materiał, a następnie go opracowała i opublikowała, ta ciemna karta naszej historii pozostawałaby nieodkryta.
Tymczasem polskie donosy do władz niemieckich wcale nie były zjawiskiem marginalnym. Chociaż teczka, do której dotarła prof. Engelking, zawiera zaledwie 250 listów, trzeba pamiętać, że wiele dokumentów zaginęło lub zostało zniszczonych. Prof. Andrzej Żbikowski z Żydowskiego Instytutu Historycznego szacuje odsetek kolaborantów w polskim społeczeństwie na więcej niż 5%. Liczbę tę kwestionuje część badaczy, lecz mało który ma wątpliwości, że donosicielstwo było dość powszechne.
https://www.tygodnikprzeglad.pl/szanowny-panie-gestapo/
N_S
|
|
|
|
|
|
|
|
Na 5 % mieszkańców Warszawy określa ją Jan Grabowski.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie zdziwiloby mnie gdyby odsetek byl sporo wyzszy. W takich ekstremalnych czasach ludzie zajmuja krancowe postawy. Jesli wezmiemy pod uwage przedwojenne relacje polsko-zydowskie i wojenna propagande antysemicka to nie ma co sie dziwic. Bodajze w "Sporze o historie" mowiono kiedys ile to donosow uczniowe na nauczycieli zlozyli do gestapo. I to w Krakowie z tego co pamietam
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Ciamciaramcia @ 8/02/2018, 0:01) Nie zdziwiloby mnie gdyby odsetek byl sporo wyzszy. W takich ekstremalnych czasach ludzie zajmuja krancowe postawy. Jesli wezmiemy pod uwage przedwojenne relacje polsko-zydowskie i wojenna propagande antysemicka to nie ma co sie dziwic. Bodajze w "Sporze o historie" mowiono kiedys ile to donosow uczniowe na nauczycieli zlozyli do gestapo. I to w Krakowie z tego co pamietam
W dystrykcie krakowskim GG zarejestrowano ponad 5000 donosicieli.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jedno pytanie które musi zadać sobie obiektywny badacz, czy piszący w języku polskim w tamtym okresie z automatu był Polakiem? Czy np. zamieszkujący przed wojną Polskę: Ukraińcy czy Żydzi nie byli w stanie pisać po polsku? Czy Żyd pisał by donos do Niemców w języku Jidysz?
Dlaczego donosy na gestapo pisane w języku polskim są z automatu traktowane jako "polskie donosy", a to że naziści jako swoim oficjalnym językiem posługiwali się językiem niemieckim wcale nie oznacza że Niemcy są czegoś winni?
Donosy podpisane są m.in. jako "Życzliwy". Obiektywnie trzeba stwierdzić że znalezione donosy są napisane w języku polskim, jestem ciekaw na jakiej podstawie stwierdzono że pisali je Polacy (a przynajmniej że faktycznie wyłącznie oni).
Ten post był edytowany przez Sapiens: 8/02/2018, 9:42
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|