Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
8 Strony < 1 2 3 4 5 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Najbardziej zapomniana polska bitwa.
     
Polidaktyl
 

Teoretyk Kabaretu
*****
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 625
Nr użytkownika: 2.700

Zawód: Kierownik Literacki
 
 
post 30/12/2004, 10:53 Quote Post

Bt. pod Suchodołem

Bt. pod Pskowem za batorego i ustanowienie herbu Przyjaciel
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #31

     
Hieronim Lubomirski
 

Hetman Wielki Koronny
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.581
Nr użytkownika: 1.410

Zawód: Kawaler Maltanski
 
 
post 30/12/2004, 14:05 Quote Post

QUOTE
Bt. pod Suchodołem


Możesz napisać coś więcej o tej bitwie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #32

     
Polidaktyl
 

Teoretyk Kabaretu
*****
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 625
Nr użytkownika: 2.700

Zawód: Kierownik Literacki
 
 
post 30/12/2004, 16:26 Quote Post

Właśnie nic o niej nie wiem a pojawiła się ona w ćwiczeniówce do Nowej Matury wydawnictwa Idea
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #33

     
Hieronim Lubomirski
 

Hetman Wielki Koronny
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.581
Nr użytkownika: 1.410

Zawód: Kawaler Maltanski
 
 
post 30/12/2004, 16:55 Quote Post

Znalazłem o niej tyle

SUCHODÓŁ 1243 r. Rozbicie przez Małopolan drużyny Konrada Mazowieckiego chcącego przyłączył Małopolskę do Mazowsza. Zasłużył się Klemens z Ruszczy , z rodu Gryfitów. W 1252 r. książę Bolesław Wstydliwy nadał mu rozległy przywilej.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #34

     
woytek
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 3.211

 
 
post 24/01/2005, 14:39 Quote Post

Witam!

Z radością trafiłem na jeden z wpisów o zapomnianych bitwach
a mianowicie bitwa pod Gołkowem - powstanie kościuszkowskie. Od niedawna mieszkam w tej okolicy i wnikam w historię tutejszych miejsc. Łączę to z hobby - poszukiwanie wykrywaczem metali. Zdaje się trafiłem na pozostałości po tej bitwie, przynajmniej mam taką nadzieję. Tereny te nawiedzone były solidnie przez I wojnę ale okazuje się, że trafia się na rzeczy starsze. Porównanie map współczesnych z mapami z tamtych czasów pozwala na zlokalizowanie bitwy /prawdopodobne/, poszukiwania w terenie może to potwierdzą.

Szukam wszelkich szczegółów dotyczących tej bitwy, jedyna książka jaką posiadam to Pana Bartłomieja Szyndlera "Powstanie Kościuszkowskie 1794", może eistniejąjeszcze inne książki pozwalające na sprecyzowanie poszukiwań?

Planuję również przewertowania archiwum w Grodzisku Mazowiecki, sąnadzieje na odnalezienie jakiś materiałów.

pozdrawiam
woytek/gołków
 
User is offline  PMMini Profile Post #35

     
Mlodsha
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 13
Nr użytkownika: 4.145

 
 
post 27/02/2005, 12:47 Quote Post

czy ktos z was slyszal o Bitwie siemiatyckiej podcza powstania styczniowego??

ja jako rodowita Siemiatyczanka wiem o niej wiele ale czy reszta Polski choc raz slyszala ta nazwe??
<te pytanie to raczej chyba... taka moja ciekawosc... a nie uraz do reszty spoleczenistwa... i swiatka historycznego... wink.gif >

a jesli chodzi o te bitwy i daty... kurde... czy te dzieci w szkolach nie maja i tak za duzo do wykucia?? a jesli ktos sie interesuje danym okresem historycznym bardziej<taka pasja smile.gif> to chyba sam sobie zglebi wiedze... chociazby przy pomocy tego forum biggrin.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #36

     
Kolegium A
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 98
Nr użytkownika: 2.692

Wojciech
Zawód: nauka
 
 
post 2/03/2005, 16:09 Quote Post

słyszałem i to razy kilka smile.gif zresztą to jedna z większych bitew Powstania, wiec można liczyć, że dużo osób o niej wie smile.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #37

     
Punia
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 5.981

 
 
post 8/05/2005, 11:06 Quote Post

Witaj!Czy mógłbyć mi troszke powiedieć o tej bitwie(pod Gołkowem) bo własnie muszę się dowiedzieć o przebiegu powstanie kościuszkowskiego w okolicach grójca a Gołków jest jakeiś 30 km od Grójca.To jak byś coś miał to napisz.Proszę.Pilnie i szybko potrzebne.A jak być coś jeszcze miał ogólnie o przebiegu w okolicach Grójca to też prosze.smile.gifZ góry dziękuje.:)Pa.Pozdrawiam Punia
 
User is offline  PMMini Profile Post #38

     
gucelin
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 281
Nr użytkownika: 4.597

 
 
post 8/05/2005, 11:15 Quote Post

A zadaje się, że pod Nakłem 1113 Pomożanie nie mogli zwyciężyć naszych wojów ponieważ ci patriotyzmem swoim prezentowali nie gorszy poziom jak Spartanie w Termopilach. Bolesław zachęcał ich do boju za ojczyznę. Zdaje się mi, że była to jedna z pierwszych bitew stojących u podstaw naszego patriotyzmu i, co więcej, stanowiąca o tym, że tenże patriotyzm jest tym większy nim dalej jesteśmy od kraju (Polacy nie walczyli na swoich ziemiach).
 
User is offline  PMMini Profile Post #39

     
Władysław IV Waza
 

Vladislaus Quartus Dei gratia rex Poloniae, magnus dux Lithuania
*******
Grupa: Banita
Postów: 1.775
Nr użytkownika: 5.849

Dominik
Zawód: król oczywiscie :)
 
 
post 29/09/2005, 18:54 Quote Post

Lejpuny,

wś rząd. pow. trockiegoi, nad Lejpunką, przy drodze z Wilna do Merecza, 1 okr. adm., o 26 w. od Trok, na rozległej równinie piaszczystej. W pobliżu L. leży osada L., przez Żydów - rolników zamieszkała. Roku 1866 L. miały 28 dm., 448 mk. z kolonią żydowską. "Staroż. Polska" pisze:

"Między Olkienikami, do których L. należą i o 1 i pół mili są odległe, a tem miejscem rozciągają się wielkie pola piaszczyste, na których zaszła owa pamiętna i bolesna do wspomnienia bitwa dnia 18 listopada r. 1700 między obywatelstwem wszystkich województw litewskich, oraz Inflant i Żmudzi, której jednak nad siedm chorągwi nie liczono, a wojskami Sapiehów. Szlachta, na pospolite ruszenie w liczbie około 20000 źle uzbrojonych ludzi zgromadzona, w wilią tego dnia zalegała miasto Olkieniki i okolice jego.

Dowództwo naczelne miał jeneralny pułkownik Michał Korybut ks. Wiśniowiecki, gliniański i wołkowyski starosta; pod nim prowadzili różne województwa: Michał Kaz. Kociełł kaszt. trocki, Antoni Ogiński star. żmudzki, Dominik Michał Słuszka wojew. połocki, Stefan Tyzenhaaz wojew. nowogrodzki, Michał Dowmont Siesicki wojew. mścisławski, Michał Kazimierz Pac kaszt. połocki, Kazimierz Pociej kaszt. witebski, Karol Stanisław ks. Radziwiłł kanclerz w. lit , Janusz ks. Wiśniowiecki marsz. nadw. lit., Marcyan Ogiński podskarbi nadw. lit., Gedeon Radzimiński Frąckiewicz chorąży w. lit. i t. d

Z ręki tych senatorów i dygnitarzy, będących sprężynami całego związku na obalenie przewagi Sapiehów, dowodzili chorągwiami znakomitsi z powołania wojskowego pułkownicy i rotmistrze: w Oszmianie Krzysztof Zenowicz marsz. powiatu, Koziełł, Chomiński, Ważyński i inni; w Lidzie Narbutt, Aleksandrowicz; w Brasławiu Biegański; w trockim Kazimierz i Ludwik Pociejowie; w Grodnie Massalski i Kotowicz; w Kownie Mikołaj Pac i Bogusław Ogiński; w Upicie Puzynowie; na Żmudzi Kazimierz Zaranek chorąży księs. żmudz.; w Połocku Szczytowie, Pakosz, Korsak, Rypiński i Bujnicki; w wojew. nowogródzkiem, Mierzejewski, Haraburda; w witebskiem, Marcyan Ogiński, Łukomski, Symon Drucki Lubecki, Ciechanowiecki; w Brześciu Rusiecki; w Pińsku Godebski; w woj. mścisławskiem Wołłowicz; w mińskiem Jan Jerzy Zawisza, Krzysztof Mackiewicz, Uniechowski, Cedrowski i Orzeszko; w Mozyrzu Oskierka; w Rzeczycy Judyccy a w wojew. inflantskiem Platerowie i Zyberkowie.

Sapiehowie, to jest: Kazimierz wojew. wileński i het. w.lit., Benedykt Paweł podsk. w. lit., Jerzy stolnik lit., Aleksander marsz. w. lit. i Michał koniuszy lit., mając od 8 do 9000 wojska najwięcej z Wołochów i Tatarów złożonego, ale regularniejszego, po wyjściu z Wilna stanęli obozem pod L. Pod najwyższym kierunkiem hetm. dowodził temi siłami strony Sapieżyńskiej Michał Sapieha koniuszy w. lit., syn hetmana, świeżo ze służby cesarskiej, gdzie w stopniu jener. zostawał przybyły. Młody ten człowiek, szlachetnej duszy, pełen odwagi rycerskiej i wysokiego poloru, znając cały ogrom klęsk, jakiemi te kłótnie domowe przygnębiały kraj w nieładzie pogrążony, długo usiłował powściągnąć zapamiętałość ojca i stryja, długo walczył w duszy między obowiązkami syna a powinnością obywatela, aż póki wszelkich środków do zgody nie wyczerpał.

Ale rozjątrzenie szlachty, oddającej się na ślepo zawistnym domowi Sapieżyńskiemu lub od niego pokrzywdzonym możnowładcom, z jednej strony; duma bez granic hetm. i podskarb. z drugiej: usuwały nadzieję nawet uczynienia jakiegokolwiek między niemi pokoju. Kusił się jeszcze o to bisk. Brzostowski, zniewoliwszy zjazd olkienicki do podania warunków Sapiehom, i z temi przybył 17 listopada do ich obozu w L. Twarde być musiały i niezręczne, kiedy het. i podsk. za nadto ufni w sprawność hufców swoich, odrzucili je z oburzeniem: oświadczając, że szabla rozstrzygnie ten spór najlepiej.

Rozjątrzona taką odpowiedzią szlachta, ruszyła z rana 18 listopada z Olkienik i w szyku bojowym postępując, stanęła wkrótce w obec Sapieżyńskich sił pod L.

Ks. Wiśniowiecki, najwyższy dowódzca, na lewym skrzydle postawił wołoskie chorągwie, na prawem ruskie województwa uszykował, we środku piechotę z różnych powiatów, między szeregami ukrył działa i tył wojska ubezpieczył rezerwą.

Sapiehowie na prawem skrzydle dali miejsce tatarskim hufcom, na lewem postawili raytaryą, w środku piechotę, a w odwodzie lekkie chorągwie, dworzan swoich i obywatelstwo, które się jeszcze przy nich zostało. Sprawniejszemi były szyki Sapiehów, ale w liczbie o połowę mniejsze, i na duchu nie podniesione, owszem w większej części mimowolnie popchnięte do walki z własną bracią.

Hetman za zbliżeniem się szyków przeciwnych, pierwszy rozpoczął bój powszechnym z dział swoich wystrzałem. Długo potem z obu stron grzmiały armaty, a harcownicy tu i owdzie pojedyńcze walki staczali.

Dopiero od południa rozpoczął się bój krwawy na lewym skrzydle szlachty, gdzie Pociej dowodził, ale tak zacięcie z obu stron walczono, że przez kilka godzin nic stanowczego zajść nie mogło.

Na prawem również oba wojska, strłszy się gwałtownie, nie ustępowały sobie kroku przez kilka godzin; zginął ze strony szlacheckiej Poniatowski, pułkownik chorągwi mścisławskiej, mężnie dotrzymując placu; tymczasem naczelny wódz ks. Wiśniowiecki, widząc za długo przeciągającą się niepewność boju, przyprowadził odwodowe hufce. Rozjątrzenie szlachty, tak było wielkie, że z największą zawziętością rzucała się do ognia i wkrótce Sapieżyńscy, upadając na siłach i duchu, tył podali.

Pierwszy podskarbi lit., widząc słabiejących z swej strony, z pola bitwy ujechał. Nie długo całe pułki Sapieżyńskie, ustąpiwszy z pod L., rozpierzchać się zaczęły, sam hetman zmuszony był uchodzić z krewnymi i przyjaciółmi do Wilna.

Jeden tylko Michał Sapieha, syn jego, przewodząc tylnej straży, w tysiąc pięćdziesiąt koni zasłaniał rozbite i uchodzące wojsko. Lecz po mężnej obronie, widząc już niepodobieństwo oparcia się tłumowi otaczających go zwyciężców, zmuszony został do poddania się. Przyprowadzony przed ks. Wiśniowieckiego, udał się pod jego opiekę, która wszakże, jakeśmy widzieli, nie ocaliła go od śmierci w Olkienikach.

Tysiące ludzi padło trupem na polu tej nieszczęsnej bitwy, a kilka razy tyle rany odniosło. Szlachta opłakiwała poległych z pośród siebie: Koziełła rotmistrza, Sliźnia, Dowgiałłę, Bernatowicza, Darewskiego skarbnika połockiego, Plewakę, Sorokę, Bohusza, Korsaków, Ancutę i wielu innych, prócz wyżej wymienionego Poniatowskiego.

Prócz tej smutnej pamiątki historycznej przywiązanej do L., miejsce to niczem innem nie słynie. Okolice, zwłaszcza ku Mereczowi, jałowe, stawią oku podróżnego na przemiany, albo pola płonne i gryką (tatarką) samą zasiewane, albo nędzne karłowate zarośle. Wojna domowa nie mogła zdaje się dzikszego i godniejszego siebie znaleść pola do działań swych, zgubnych dla kraju, haniebnych dla historyi. ”
 
User is offline  PMMini Profile Post #40

     
Hieronim Lubomirski
 

Hetman Wielki Koronny
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.581
Nr użytkownika: 1.410

Zawód: Kawaler Maltanski
 
 
post 2/10/2005, 10:39 Quote Post

Dwie bitwy o Lwów :

Lwów 1695
Zimą na początku roku 1695 nadeszły do Lwowa zatrważające wieści, że nadciąga ogromna horda tatarska, którą conajmniej na 40.000 głów obliczano. Bawił naówczas w naszem mieście sam hetman, Stanisław Jabłonowski, ale udało mu się wszystkiego 4.000 żołnierza ściągnąć do obrony Lwowa. Warownie miejskie były w lichym stanie, prochu i kuł zapas posiadano niewielki. Nadto przygotowano się głównie do obrony od strony gliniańskiego gościńca, którędy zwykle Tatarzy napadali, a oni tymczasem korzystając z zamarznięcia bagien przeszli pod Zboiska i uderzyli na Krakowskie przedmieście. utaj przy kościele św. Marcina rozstawił hetman swoje zastępy, aby bronić Wąwozu, prowadzącego do Lwowa pomiędzy górą Zamkową a Katowską. Zawrzał bój srogi dnia 11 lutego już od 8 godziny zrana. Po trzygodzinnej zaciętej walce przełamali Tatarzy hufce naszego rycerstwa. Hetman zmuszony był przez Sieniawszczyznę cofnąć się aż pod kościół św. Kazimierza.

Tutaj wśród wąskiej ulicy była nadzieja nowego oporu, gdy wtem od strony św. Wojciecha nadbiega nowy oddział tatarski i zajmuje tył wojsku polskiemu. Jabłonowski z dwóch stron ściśnięty ustępuje ku murom miejskim, skąd obywatele witają wrogów strzałami. Szczególnie celne kule posyłał Stanisław Zywert, ławnik i poczmistrz lwowski. Pod ochroną tych pocisków szykuje hetman jeszcze raz wojsko swoje tuż przed samą bramą Krakowską.

Wobec otwartej bramy miejskiej, którą zapchały uciekające wozy, stoczono ostatni bój rozpaczliwy na placu przed kościołem N. P. Marji. Obok rycerzy walczyli, tutaj mieszczanie i chłopi z dzidami a nawet z cepami; z baszt i murów miejskich huczały działa. Była to godzina czwarta popołudniu; kończył się krótki, zamiecią śniegową zaćmiony dzień zimowy - Tatarzy musieli ustąpić.

Straszny był widok nazajutrz na placu P. Marji; leżały zamarznięte wśród śniegu trupy z wyrazem dzikiej walki na twarzy. Ale Tatarów już więcej nie było pod Lwowem. Zrażeni rozpaczliwym oporem ustąpili w stronę Drohowyża. Był to już ostatni większy napad Tatarów.

Lwów 1704
W połowie sierpnia r. 1704, stanął Karol XII pod Jarosławiem i wysłał do Lwowian rozkaz, aby dla wojska szwedzkiego dostarczali piwa i mąki przez całych 10 tygodni. Za radą komendanta, którym był wówczas Zygmunt Gałecki, wojewoda kaliski, zostawili Lwowianie pismo króla szwedzkiego bez odpowiedzi, a natomiast udali się do Augusta z prośbą o pomoc. August II, stojący z wojskiem pod Sokalem, obiecał przysłać znaczne posiłki; zaczęto się zatem w mieście z otuchą gotować do obrony. Było kilkaset żołnierzy we Lwowie i około tysiąca mieszczan zdolnych do boju, strzelb i amunicji miano pod dostatkiem, nawet granatów ręcznych nie brakło w arsenale. Ale mury i baszty były w wielu miejscach uszkodzone, a Wysoki Zamek, który od czasu przeminięcia trwogi tureckiej w zupełności zaniedbano, przedstawiał się wprost jako opuszczona rudera.

Rozkład sił uczyniono następujący. Pułk pierwszy mieszczan zajął przestrzeń od narożnika dominikańskiego do bramy krakowskiej, pułk drugi stąd aż do jezuickiej furty, dalej aż do halickiej bramy pułk trzeci, a wreszcie od bramy halickiej do bosackiej furty pułk czwarty. Ważniejsze wśród tego obwodu punkta obsadzono regularnem wojskiem. Był oddział żołnierzy na Krakowskiej Bramie, drugi niedaleko jezuickiej furty, a dwa oddziały zajmowały bardzo ważną przy obronie Lwowa linję od narożnika dominikańskiego aż do bosackiej furty. Tutaj też sam komendant założył sobie główną kwaterę w arsenale królewskim Władysława IV. Trzy najbardziej obronne klasztory przedmiejskie otrzymały także załogę wojskową: Bernardyni, Karmelici trzewiczkowi na Halickiem i Karmelici bosi na wzgórku. Nareszcie na odwachu w Rynku stał odwodowy oddział piechoty. Wszystko było dobrze przygotowane i pełne ochoty do boju, szczególnie sami mieszczanie, dla których oblężenie nie było wcale nowiną.

Ledwie ranek zaświtał dnia 5 września 1704 r., pojawiły- się od zachodniej strony wojska szwedzkie w dwóch oddziałach. Jeden od Rzęsny nadciągał janowskim gościńcem, drugi sokolnicką drogą (ul. Kopernika) do miasta się zbliżał. Była to sama jazda w liczbie 17.000 koni; piechota i artylerja zostały pod Jarosławiem. Tem większa napełniła mieszczan nadzieja ocalenia Lwowa. Jedno tylko było niepokojącem: pod Lwowem znajdował się sam król szwedzki, wojownik niezrównany, i pałał żądzą szybkiego zdobycia miasta.

Skoro się tylko Szwedzi pojawili, wysłano przeciw nim mały oddział konnicy miejskiej z 200 dragonów złożony. Ci jednak widząc tak przeważające siły, zemknęli szybko ku Sokolnikom. Natomiast z wałów i baszt miejskich przywitano Szwedów celnymi strzałami. Nie była jeszcze zamknięta furta jezuicka, ponieważ się do niej cisnęli przedmieszczanie. Z tej więc strony nasamprzód uderzyła dragonja szwedzka, ale gęsty grad kuł zaraz ją do ustąpienia przymusił. Teraz ukrył się poza przedmiejskie dworki nieprzyjaciel, by stąd bezpiecznie ostrzeliwać wały. Ale wnet, doświadczonym już tylekrotnie sposobem, zapłonęły przedmieścia jasnym płomieniem; ogień niejednego w śmiertelnem objęciu zdusił najezdnika, innych daleko odpędził. Nie tylko z miasta, lecz także z klasztoru Karmelitów bosych celnie strzelano; dzielny komendant tamtejszej załogi Henig nigdy prawie daremnie lontu nie przyłożył. Stracili tego dnia Szwedzi do 400 ludzi. Nawet koło ich króla gęsto kule świstały, kiedy ze szczytu Wysokiego Zamku miasto oglądał. Ale opuszczenie Wysokiego Zamku stało się dla Lwowa przyczyną klęski, bo z tego wzgórza król szwedzki położenie miasta jak na dłoni przejrzał, i tam sobie ułożył swój plan, zgubny dla Lwowa.

Niestety zaś powodzenia dnia pierwszego ukołysały czujność lwowskiego komendanta. Nie spodziewał się tak rychło szturmu. Tymczasem Karol XII nie zwykł był odpoczywać przed czasem. Jeszcze tej samej nocy walny szturm przygotował. Trzy pułki dragonów odkomenderował przeciw klasztorowi Karmelitów na wzgórku, a resztę wojska ustawił w pogotowiu, na wypadek gdyby miała nadejść obiecana mieszczanom odsiecz. Dragoni, była to jazda uzbrojona w strzelby i sposobna także do walki pieszej. Zsiedli z koni i wziąwszy granaty do rąk uderzyli z mocą na klasztor. Bronił się mężnie Henig ze swoją garstką, lecz wkrótce uległ przemocy; sam na sześć szpad wzięty na stanowisku ducha wyzionął. Działa miejskie nie mogły ostrzeliwać Szwedów, gdyż napad klasztoru nastąpił od tyłu, a komendant niczego nie przedsięwziął, ponieważ niestety zaspał sprawę... Zaledwie się go dobudził dzielny dowódca pierwszego pułku mieszczan, ławnik Józefowicz —ale już było zapóźno.

Od karmelickiego wzgórza zdobyć miasto było już rzeczą nietrudną. Wraz też skoczyli Szwedzi ku wałom, zachęceni obecnością króla, który sam ich ruchami kierował, ze szpadą w ręku. Piechota komendanta data ognia i zmieszała na chwilę nieprzyjaciół, ale przy ówczesnem powolnem nabijaniu nie było już czasu na strzał drugi. Szwedzi w ponownym zapędzie skoczyli naprzód — i stanęli na wałach...

Miasto było zdobyte. Główny hufiec dragonów przez Ruską ulicę wkraczał do środka, na prawo i na lewo -od niego pchnięto po jednym oddziale na wały. Jeden oddział oczyścić miał wały od strony krakowskiej, drugi od strony halickiej bramy, oba złączyć się miały przy jezuickiej furcie. Wojska załogowe ustępowały przed Szwedami, komendant zniknął w jednej z kamienic — najdłużej wytrwali na stanowiskach mieszczanie.

Od strony Krakowskiej Bramy gęste strzały padały na zdobywców; mieszczanie wzywali przechodzący tamtędy oddział wojska polskiego na pomoc, przyrzekając wytrwać do końca. Daremnie — dowódca oddziału pokiwał tylko smutno głową i kazał żołnierzom broń złożyć. Wówczas dopiero rozbiegli się nieszczęśliwi obrońcy Lwowa od młota i igły. Ale piętnastu kuśnierzy wytrwało aż do ostatka; zginęli wszyscy na swojej baszcie, przy swoich działach. Tymczasem na lewem skrzydle dotarli Szwedzi do Bernardynów, potem do Karmelitów na Halickiem przedmieściu. W obu klasztorach dowódcy chcieli się bronić, ale na prośby zakonników, którzy przedstawiali, że już wszelka obrona daremną, musieli się poddać. Także środkowy oddział Szwedów, wkraczający przez Ruską ulicę do Rynku, nie znalazł silnego oporu. Żołnierze z odwachu strzelili kilka razy, lecz widząc swoją nierówność, złożyli broń. Według źródeł szwedzkich miało zginąć z ich strony przy tym szturmie 40 ludzi, z polskiej 50—60, jeńców wzięli 530. Szwedzi na Rynku powyciągali wino z piwnic radzieckich i przypijając wołali do siebie: „mości panie witam cię w ruskim Lwowie". Ranek zaledwie świtał dnia 6 września 1704.

W sali radzieckiej na Ratuszu zasiadł generał szwedzki Stenbock, przy nim kanclerz Pipper i inni dygnitarze. Burmistrz miasta Dominik Wilczek i rajcy stali smutno przy ścianie, oczekując swego losu. „Dlaczegoście broń przeciw nam podnieśli?" — zawołał groźnie generał. — „Ponieważ taki otrzymaliśmy rozkaz" — odpowiedzieli rajcy. Byli przy tem obecni także kanonicy katedralni, więc jeden z nich, ksiądz Tomasz Józefowicz*), przemówił do kanclerza w te słowa: „Zostajemy tu w nadziei, że otrzymamy łaskę od ciebie Jaśnie Oświecony Panie, nie wiedząc co się z nami stanie. Tymczasem żołnierz zbrojny łupi domy nasze i kościoły, zabiera tak własność prywatną jak publiczną. Cóż w końcu mieć będziemy, jeżeli zwycięski i rozwścieklony żołdak wszystko zabierze? Całe więc miasto zalane wojskiem, zbroczone krwią swych mieszkańców, pełne trupów, w pokorze błaga o miłosierdzie" I zmiarkował się kanclerz, że nie będzie z czego wycisnąć kontrybucji, więc "porozumiawszy się z jakimś wojskowym, wydał rozkaz zaprzestania dalszego rabunku. Potem oświadczono rajcom, że mają w przeciągu 24 godzin złożyć 400.000 talarów okupu — w przeciwnym razie miasto będzie z dymem puszczone. Zaledwie wyproszono zniżenie do 300.000, a później przedłużenie terminu do dni sześciu.

Nastąpiły teraz smutne dni, w których wyciskano ostatki mienia od Lwowian. Jednakże mimo największego wysiłku zebrano w mieście niewiele więcej jak 130.000 talarów*).

Na szczęście przybył do Lwowa świeżo obrany królem Stanisław Leszczyński i ten uprosił Karola, że na tej sumie poprzestał. Trzeba jednak było żywić jeszcze Szwedów aż do dnia 24 września. Wtedy dopiero odeszli, zabierając ze sobą prawie wszystkie działa, których jeszcze było we Lwowie 171. Za miastem rozsadzili je prochem.

Siła obronna Lwowa była raz na zawsze złamaną. Rozwiał się urok niezdobytej fortecy, który dotychczas otaczał nasze miasto- A przecież mimo wszystkiego tyle przynajmniej przyznać należy, że chociaż mniej szczęśliwie niż dawniej, to jednak bronili Lwowianie i tym razem z honorem rodzinnych kątów. Dłużej wytrwał na stanowisku mieszczanin niż zawodowy żołnierz i baczniej czuwał ławnik Józefowicz niźli komendant Gałecki

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #41

     
Konstanthinos
 

Basileus kai Autokrator ton Romaion
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.927
Nr użytkownika: 14.581

K.
Stopień akademicki: student historii
Zawód: Basileus Oikumene
 
 
post 26/02/2006, 10:10 Quote Post

Według mnie są to:
  • Bardiów 1410
  • Chojnice 1454
  • Łopuszno 1512
  • Połock 1518
  • Biała Cerkiew 1626
  • Ochmatów 1644
  • Połonka, Basia, Drucia 1660
  • Podhajce 1667
  • Lwów 1675
  • Zieleńce 1792
  • Szczekociny 1794

O tych bitwach porażająca liczba Polaków nie słyszała ni nic o nich nie wie sleep.gif.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #42

     
CZECZOS
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 198
Nr użytkownika: 12.027

zastrzezone
Zawód: Student UWr
 
 
post 28/02/2006, 23:02 Quote Post

Ja uważam, że mało znane i pomijane są 2 bitwy z okresu kampanii wrześniowej w których Polacy bronili się naprawdę bohatersko.

1)Bitwa pod Mokrą 01.09.1939r Wojsko Polskie, a dokładnie Wołyńska brygada kawalerii powstrzywała przez cały dzień ataki niemieckich 1 i 4 dywizji pancernych, które wspierało lotnictwo. Polacy zniszczyli ok. 70 pojazdów opancerzonych i czołgów wroga. W tej walce Polacy użyli (też o ile się nie mylę) pociągu pancernego.

2)Bitwa o Oksywię rozegrana w dniach 10-19.09.1939r. Polacy chcąc uchronić Gdynię od zniszczeń, ewakuowali wojsko na tzw. Kępę Oksywską. Polacy bronili się dzielnie i poległy tam setki Polskich żołnierzy. Nie widząc sensu dalszej walki Polacy skapitulowali, a ich dowódca pułkownik Dąbek, popełnił samobójstwo!
 
User is offline  PMMini Profile Post #43

     
godfrydl
 

Diabolus in musica
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.136
Nr użytkownika: 9.524

Stopień akademicki: BANITA
Zawód: BANITA
 
 
post 1/03/2006, 12:51 Quote Post

Basia - o tej bitwie nic sie prawie nie mówi.
Kowalewo - ponoc ostatni błysk husarii.
Humenne na Górnych Węgrzech.
Bardzo mało mówi się o bitwach z czasów powstania styczniowego
 
User is offline  PMMini Profile Post #44

     
Hieronim Lubomirski
 

Hetman Wielki Koronny
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.581
Nr użytkownika: 1.410

Zawód: Kawaler Maltanski
 
 
post 1/03/2006, 13:57 Quote Post

QUOTE
Bardzo mało mówi się o bitwach z czasów powstania styczniowego

Bo to były bardzo małe bitwy, właściwie tylko potyczki
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #45

8 Strony < 1 2 3 4 5 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej