|
|
Marian Spychalski, ostatni marszałek Polski
|
|
|
|
Radzieccy chyba wiedzieli jaki to z niego talent wojskowy bo udzielaniem braterskiej pomocy Czechoslowacji już nie dowodził.
|
|
|
|
|
|
|
|
Najistotniejsze jest chyba to ,że jak podkreślono wyżej pochodził z normalnej polskiej rodziny, a zaprzedał się zdradziecko sowieckiemu wywiadowi.
Nie należy rozpatrywać więc jego dalszych awansów podobnie jak wspomnianego tu Jaruzelskiego, jako żołnierza polskiego lecz jako obcego , a nawet wrogiego Polsce. I jeszcze jedno : kto im te stopnie nadawał? Jaruzelskiemu Moskwa jako mocodawca wojska Berlinga , a Spychalskiemu? Czy on był w normalnym WP (nie LWP) wcześniej?
|
|
|
|
|
|
|
|
Paru ludzi z mojej wsi, szczerych Polaków z prawdziwie polskich rodzin za butelkę wódki zaprzedałoby się każdemu wywiadowi, gdyby tylko jakiś raczył się nimi zainteresować.
A co do Spychalskiego - to nie był żaden wojskowy, wojskiem nie dowodził, stanowisk artylerii czy punktów ogniowych nigdy nie wyznaczał. Komitet PPR, oficer polityczny, ministerstwo to jego dziedzina. Do 68 nikt poważnie nie traktował możliwości ataku NATO na Układ Warszawski stąd takiego zrobili ministrem i marszałkiem. W 68 armia coś musiała zrobić, stąd Jaruzelski - w wyprowadzaniu wojska na ulice prawdziwy fachowiec.
|
|
|
|
|
|
|
|
Marian Spychalski urodził się 6 grudnia 1906 w Łodzi a zmarł 7 czerwca 1980 w Warszawie, podobno z ojca Żyda pochodził z rodziny robotniczej. Ukończył studia na Politechnice Warszawskiej 1931, jako inżynier architekt od 1931 należał do KPP w okresie międzywojennym zatrudniony w pracowniach urbanistycznych w Warszawie i Poznaniu nie wiem co robił w Wawie ale w Pozku projektował założenia zieleni miejskiej, stadiony, ulice etc. Jego szef z okresu pracy w Pozku wspomina w swoich pamiętnikach, że był to uczciwy i bardzo porządny człowiek. Kiedy został wezwany do szefa personalnego gdzie pokazano mu donos, że Spychalski prawdopodobnie uczestniczy w zebraniach komunistów, zaręczył, iż jest to jeden z najlepszych pracowników magistratu i nie może o nim powiedzieć złego słowa ,sprawa miał pozostać między rozmówcami (Wł. Czarnecki "Wspomnienia architekta" s. 89)na stronie 8 pisze, że był on przybył do nas z wawy w 1932 roku z polecenia prof. Tołwińskiego jako najzdolniejszy jego dyplomant. str 9 istotnie najzdolniejszy urbanista, który dla Poznania w Pracowni Urbanistycznej przepracował rzetelnie dwa lata - koniec cytatu. Pierwszy jego projekt to kąpielisko przy Niestachowskiej, później projektował osiedle dla bezrobotnych w Naramowicach - całość budowano dwa miesiące, był to wzór dla osiedli w całej Polsce,potem nadzorował przyłączenie terenów między Golęcinem a Kiekrzem do miasta, projektował boisko na Gdańskiej,następnie współprojektował cmentarz przy ulicy Lutyckiej,później projektował założenia trasy śródmiejskiej od Zwierzzynieckiej do placu Świętokrzyskiego a następnie przebicie do Wrocławskiej i wylot na most Św. Rocha co zrealizowano dopiero w 39 roku. Od 1935 był kierownikiem wydziału planu ogólnego zabudowania stolicy w Zarządzie Miejskim w Warszawie a w 1937 laureat nagrody Grand Prix w Paryżu.
Przypomniałem ten epizod z życia Spychalskiego ponieważ wszyscy tu piszą o jego wojskowej części życiorysu natomiast mało znane jest to co robił przed wojną jako architekt. Szkoda, ze nim nie został po wojnie i nie projektował odbudowy zniszczeń wojennych (choć pewien czas pracował jako prezydent i przewodniczący Rady Narodowej Warszawy a w 1949 krótko minister odbudowy i minister budownictwa)pewnie byłby z niego lepszy pożytek dla nas wszystkich. W każdym razie na tym się lepiej znał niż na wojsku.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(pulemietczik @ 29/03/2008, 0:43) A co do Spychalskiego - to nie był żaden wojskowy, wojskiem nie dowodził, .....stąd takiego zrobili ministrem i marszałkiem. Witam! W czasach III RP też podstawowym wyznacznikiem kwalifikacji na ministra ON jest nie przesłużenie nawet jednego dnia w wojsku (pomijając Kołodziejczyka), tak więc było to wyprzedzenie tendencji. Puki co nie mianuje się ministrów marszałkami ale wszystko przed nami. W II RP absolwenci szkół średnich przed podjęciem studiów odbywali przeszkolenie wojskowe,tak więc możliwe, że Spychalski całkowitym dyletantem wojskowym nie był, a napewno miał kontakty z wojskiem (brat - ppłk dypl.) pzr.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(rezerwista @ 19/09/2008, 20:34) QUOTE(pulemietczik @ 29/03/2008, 0:43) A co do Spychalskiego - to nie był żaden wojskowy, wojskiem nie dowodził, .....stąd takiego zrobili ministrem i marszałkiem. Witam! W czasach III RP też podstawowym wyznacznikiem kwalifikacji na ministra ON jest nie przesłużenie nawet jednego dnia w wojsku (pomijając Kołodziejczyka), tak więc było to wyprzedzenie tendencji. Puki co nie mianuje się ministrów marszałkami ale wszystko przed nami. W II RP absolwenci szkół średnich przed podjęciem studiów odbywali przeszkolenie wojskowe,tak więc możliwe, że Spychalski całkowitym dyletantem wojskowym nie był, a napewno miał kontakty z wojskiem (brat - ppłk dypl.) pzr. Faktycznie wcześniej się nad tym nie zastanawiałem ale jak się tak głębiej zastanowić to masz rację co o wojsku mogą wiedzieć ludzie, którzy nigdy w nim nie służyli? Chociaż Ci co kończyli studia za komuny też jakieś szkolenia wojskowe przechodzili na piękne oczy oficerami rezerwy nie zostawali tak jak teraz. Przynajmniej tak mi się wydaje...
|
|
|
|
|
|
|
|
[quote=savoy,24/09/2008, 19:34] [/quote] Faktycznie wcześniej się nad tym nie zastanawiałem ale jak się tak głębiej zastanowić to masz rację co o wojsku mogą wiedzieć ludzie, którzy nigdy w nim nie służyli? Chociaż Ci co kończyli studia za komuny też jakieś szkolenia wojskowe przechodzili na piękne oczy oficerami rezerwy nie zostawali tak jak teraz. Przynajmniej tak mi się wydaje...
[/quote] Wtam! Tylko, że jedynym (?) oficerem rezerwy jest por. w rezerwie Szeremietiew (były viceminister ), pozostałym udało się ( w różny sposó uniknąć służby. pzr.
|
|
|
|
|
|
|
|
Kilka nic nie znaczących przyczynek o Spychalskim. Miał dom, wtedy willę, dziś to kurnik w porównaniu z domami nowobogackich, w Częstochowie, o rzut beretem ode mnie. Czasem przyjeżdżał. Mieszkała tam jego szwgierka. Ożenił się bowiem z Częstochowianką. Chodziłem do jednej klasy z synem jego szwagierki i bywałem u nich w domu. Widziałem rysunki Spychalskiego: rycerzy, wojaków, etc. Facet miał niesamowity talent w tym kierunku. Rysował czerwonym tuszem lub kredką. Ponieważ chodziło się do ich ogrodu na tzw. "dziorgę", jednen z kolegów z klasy wpadł w ręce obstawy S., którzy sprali go tak, że miał całe plecy sine. Ale mimo to żal młodości
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(dr-jt @ 30/09/2006, 23:48) Bo do marszałków to Polska szczęścia nie miała. Marszałków z wojskowego punktu widzenia!
No jak Rokossowski był nieudany z WOJSKOWEGO punktu widzenia, to już nie wiem, kto miałby być udany? Sun Tzu? Clausewitz?
Co do Spychalskiego: trzeba mu zapisać na plus jedno osiągnięcie w Stolycy. W 1967 rozpoczęto budowę osiedla Za Żelazną Bramą, inspirowane potworkiem z St Louis Pruitt Igoe (zbudowane w 1951, wyburzone w 1972). To akurat nie był pomysł Spychalskiego
Część bloków wchodziła w Oś Saską (od Ogrodu Saskiego na zachód). Oczywiście twórcy Ż.B. nie przejmowali się takimi drobiazgami, jak istniejąca siatka ulic czy też historyczne założenia urbanistyczne. Bloki miały stać jakoś tak na ukos. I wtedy SPychalski się postawił. Użył wszystkich swoich wpływów, żeby uratować sytuację.
Ostatecznie dwa bloki postawiono w ten sposób, że flankują oś saską (na szczęście symetrycznie). Chodzi o budynki Marszałkowska 111 i 115. Są jednocześnie na tyle daleko od siebie, że można było między nimi przeprowadzić szeroki pasaż spacerowy. Co prawda - na razie znikąd donikąd, bo brak połączenia pasażu z Ogrodem Saskim - rozcinają go podwójne jezdnie Marszałkowskiej. Ale to błąd do naprawienia i prędzej czy później do tego dojdzie.
Ponadto dokonano wówczas (wiosna 1970) ciekawego zabiegu technicznego. Pałac Lubomirskich, który wskutek wyburzeń okolicznej zabudowy stracił swoje dotychczasowe reprezentacyjne położenie, obrócono o 78 stopni, tak by był równoległy do gmachów Żelaznej Bramy i jednocześnie zamykał Oś Saską.
Jest to jedno z bardziej wartościowych założeń urbanistycznych lat 1960. Tym bardziej godne uwagi, że odbyło się w warunkach gomułkowskiej tandety i ascetyzmu.
I wyglądało to tak:
http://www.pzitb.bialystok.pl/artykulprzesunieciepalacu.html
Istnieją różne opinie co do inicjatywy tego kroku. Niektórzy twierdzą, że to też pomysł Spychalskiego: http://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%82ac_Lu...ich_w_Warszawie
Na marginesie, dół z torami, po których przesuwano pałac i resztki starych fundamentów wciąż istnieją (1970-2008: 38 lat) ogrodzone obleśnym parkanem i porosłe trawą (!!!)
|
|
|
|
|
|
|
|
Czy Marian Spychalski miał żonę ???
|
|
|
|
|
|
|
41pp
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 54 |
|
Nr użytkownika: 52.160 |
|
|
|
grzegorz |
|
Stopień akademicki: wy¿sze techniczne |
|
Zawód: emeryt Ins. Lot. |
|
|
|
|
Tak; Barbarę, de domo, Skrzypczyk , z Częstochowa- Raków. PS. Może troszkę o Józefie !!! Ciekawe, kto Go "spalił" Pozdrawiam 41pp
|
|
|
|
|
|
|
|
Marian Spychalski podobnie jak większość najważniejszych polskich polityków partyjno-rządowych okresu PRL nie doczekał się po 1989 r. rzetelnej biografii. Widocznie nie ma takiego politycznego zapotrzebowania, a w czasach, gdy historycy zamiast badaniem historii zajmują się uprawianiem tzw. polityki historycznej biografii takich raczej nie nalezy się spodziewać. Zainteresowanym osoba M. Spychalskiego polecam pracę "Listy do pierwszych sekretarzy KC PZPR" w opracowaniu Józefa Stępnia, Warszawa 1994. Znajduje się tam kilka listów autorstwa Mariana Spychalskiego napisanych w okresie jego uwięzienia. Rzuca się w nich zmiana tonu autora, w miarę zmian politycznych zachodzących i rysujących się w ZSRR i PRL u schyłku stalinizmu, z proszącego na żądający. Spychalski stał się po Październiku 1956 r. obok Gomułki symbolem ofiary polskiego stalinizmu. W rzeczywistości zestawianie go z Gomułką jest niezbyt uprawnione, gdyż wbrew obiegowym opiniom nie był jego sojusznikiem politycznym w czasie, gdy pełnił on funkcję I sekretarza KC PPR. Swą karierę po 1956 r. zawdzięczał Spychalski właśnie Gomułce. Podobno podczas słynnego wiecu w październiku 1956 r. na Placu Defilad w Warszawie wywołany przez tłum Spychalski wygłosił nieplanowane wcześniej przemówienie. Nie wiem, czy zachowało się ono w formie nagrania filmowego czy radiowego. W jedynej relacji, jaką na jego temat czytałem określono je jako bardzo nieudane.
|
|
|
|
|
|
|
|
Marian Spychalski - "Marek", członek delegacji KRN, wśród żołnierzy 1 Armii WP na ziemi radzieckiej
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Freedomkostka @ 17/05/2009, 17:38) Marian Spychalski - "Marek", członek delegacji KRN, wśród żołnierzy 1 Armii WP na ziemi radzieckiej Tak, to post bardzo dużo wnoszący do dyskusji w tym wątku. Może zamiast zaśmiecać to forum, załóż sobie jakiś fotoblog.
|
|
|
|
|
|
|
41pp
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 54 |
|
Nr użytkownika: 52.160 |
|
|
|
grzegorz |
|
Stopień akademicki: wy¿sze techniczne |
|
Zawód: emeryt Ins. Lot. |
|
|
|
|
Z tego co wiem!!! Ale może się mylę, Marszałek Maryś, skończył architekturę na Polit Warsz . Zamieszkiwał w Akademiku przy placu G. Narutowicza 5 /dla Młodych, info, taki Prezio był/ , pokój 202??? /Bastylia/, Barbarę poznał po "sąsiedzku",, pobierała "nauki" w Wszechnicy, na obecnej Banacha; to tylko rzut beretem. Reasumując, "gwiazdki" ppor. dostał "z automatu", po ukończeniu podchorążówki, od Grzyba Śmigłego. Pozdrawiam Przepraszam RYDZA, a nie Grzyba. GW
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|