Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
4 Strony < 1 2 3 4 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> O panowanie nad światem. Kampania afrykańska, Scypiona 204-201 p.n.e. - P. Kozioł
     
Gajusz Juliusz Cezar
 

VIII ranga
********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 3.404
Nr użytkownika: 43.904

Piotr Koziol
Stopień akademicki: pontifex maximus
Zawód: Dyktator
 
 
post 18/01/2018, 19:55 Quote Post

Osobiście nie jestem za obozem. Dla mnie to typowa zasadzka na maszerujących, mniej więcej coś jak nad Jeziorem Trazymeńskim. Do tego nie wiadomo, gdzie tego dokonano. Jeśli gdzieś daleko na zachód od Kartaginy to Wermina mógł zwyczajnie się nie spodziewać ataku w tym rejonie (a tu są tereny na których można urządzić zasadzkę na przełęczach). Jesli gdzies bliżej mógł liczyć na zaskoczenie przeciwnika szybkością swojego pojawienia się. Oczywiście to nie zwalnia go z odpowiedzialności za błąd w zakresie braku właściwego rozpoznania, ale to przypadłość wielu antycznych armii np. zasadzka Hannibala na Rzymian na drodze z Tarentu do Lokrów koło Petelii w roku 208 - Liwiusz (XXVII, 26). Mało tego Hannibal był w stanie dokonywać obsadzenia dróg ucieczki konnicą nawet tocząc regularną bitwę jak to miało miejsce pod Herdoneą w roku 212, gdzie spośród c.a. 16 tys. Rzymian i ich sprzymierzeńców udało się ujść tylko 1 tys. - Liwiusz (XXV, 19).

Ten post był edytowany przez Gajusz Juliusz Cezar: 18/01/2018, 20:52
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
Gajusz Juliusz Cezar
 

VIII ranga
********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 3.404
Nr użytkownika: 43.904

Piotr Koziol
Stopień akademicki: pontifex maximus
Zawód: Dyktator
 
 
post 26/01/2018, 12:32 Quote Post

Na Mądrych książkach ukazała się recenzja mojej książki autorstwa dr Andrzeja Dudzińskiego (autora Kartagińskich strategii wobec Sycylii ) na forum takze się udzielającego:
http://madreksiazki.org/kategorie/historia...-204-201-p-n-e/

Od razu powiem, że nie zgadzam się ze znaczną częścią argumentów, które przytacza recenzent. Choć jej wydźwięk jest chyba bardziej pozytywny niż negatywny, ale może to tylko moje wrażenie.
Po pierwsze zacznę od tego, że mam wrażenie iż recenzent chyba nie przeczytał mojej książki dość dokładnie, bowiem już opisując jej zawartość popełnia błąd. Świadczy o tym niżej cyt. fragment:
Autor rozpoczyna swoją narrację od momentu zbierania przez Publiusza Korneliusza Scypiona sił, skrupulatnie analizując ich możliwy skład (rozdziały I-II), by następnie zarysować sytuację strategiczną i przygotowania Kartagińczyków (rozdział III) oraz pierwsze działania w Afryce (rozdział IV). Wiele miejsca poświęcono na dyskusję nad zagadnieniami chronologii (rozdział V)
O ile można się jeszcze zgodzić, że I rozdział dotyczy tego o czym pisze recenzent (acz jego meritum skierowane jest na przyczyny interwencji Scypiona w Lokrach). To dalej jest już gorzej. Bowiem zarówno sytuacja strategiczna i przygotowania Kartagińczyków oraz pierwsze działania Kartagińczyków w Afryce opisane są w rozdziale III (a nie jak podano w III i IV). W IV bowiem wiele miejsca poświęcono na dyskusję nad zagadnieniami chronologii, a V analizuje liczebność sił rzymskich na Wielkich Polach.

To samo tyczy się przytaczanych argumentów:
Autor pomija na ogół milczeniem przykłady stojące w sprzeczności do jego tezy lub jej nie popierających – jednym z chlubnych wyjątków jest pochodząca z dzieła Tacyta informacja o stratach marszowych wspomniana w ostatnim rozdziale. Nawet wówczas jednak jest ona przypisana moralizatorskim skłonnościom autora – wobec takiego tłumaczenia można jedynie wyrazić zdziwienie, że moralizatorskie zacięcie nie przeszkodziło Koziołowi korzystać tam, gdzie było to dogodne z „Żywotu Aleksandra” Plutarcha, który wszak expressis verbis stwierdza, że fakty nie są dlań na pierwszym miejscu.
Chciałem się zapytać recenzenta ile zna takich przykładów w antyku, co ważne dla meritum z podaniem dystansów i czasu przemarszu? Bo ja więcej niż wskazałem w artykule nie kojarzę. A wskazane są dwa przypadki (oprócz Tacyta także marsz Galby wzmiankowany przez Appiana i w konsekwencji przegraną bitwę z Iberami w roku 151 p.n.e.). Wspomniałem także o jedynym znanym mi antycznym przypadku śmierci w wyniku wyczerpania marszem. Oczywiście mowa tu, jeszcze raz to podkreślę o przykładach kiedy znamy czas i dystans. Z nowożytnych przykładów obarczonych dużymi stratami przytaczam marsz dywizji Friatna dążącej pod Austerlitz, która straciła ponad 50-60%, a który został także poddany analizie. Zatem wydaje mi się, że nie ukrywałem faktów przed czytelnikiem w tym zakresie (a taką sugestię myślę można odnieść z lektury recenzji). Zresztą dowodzą tego wnioski, w których piszę o warunkach jakie muszą zostać spełnione aby osiągnąć odpowiednie wyniki jak selekcja, przygotowanie, wysokie morale, dobre dowództwo.
A odnośnie przykładu Tacyta to przytoczyłem go i poddałem analizie, wskazując jeszcze inne przyczyny dlaczego tak wyglądał ów marsz poza propagandowym wydźwiękiem (nota bene jest to opinia S. Hammera, autora przekładu, w kontekście roli Korbulona w tekście Tacyta co podałem w przypisie) np. duża liczba rannych powstałych w wyniku przegranej batalii będącej przyczyną marszu, a w zasadzie ucieczki, a co za tym idzie brak jakiejkolwiek selekcji, słabość samego wodza itp.
Odnośnie odwołania do Plutarcha to owszem recenzent ma rację w zakresie celów pracy mieszkańca Cheronei, ale czy to znaczy, że każda podana przez niego informacja jest zła? A ja poddałem analizie ten konkretny fragment i w mojej ocenie jest on właściwy, bowiem zestawiłem go z informacjami z innych źródeł (Arrian i Kurcjusz Rufus) o czym jest mowa także w odpowiednim przypisie.

Niestety, wydaje się, że odwołując się do wydarzeń odległych od analizowanych wydarzeń nierzadko o kilkaset lat (od wojen perskich po kampanie Cezara) zbyt łatwo przenosił znalezione informacje na interesujące go zagadnienia, nie podejmując głębszej refleksji nad ich adekwatnością.
Wskazanie przez recenzenta przedziału czasowego od wojen perskich do Cezara sugeruje, że może on mieć na myśli np. możliwości przewozowe zarówno okrętów jak i transportowców. Zdaje się, że umknęło mu przy okazji, że na potwierdzenie wysnutych w ten sposób wniosków wskazuję także przykłady z maksymalnie bliskich opisywanym wydarzeniom okresów (kilkudziesięciu, a nawet poniżej 10 lat, jak na warunki starożytności jest to i tak dobre osiągnięcie). Zaś co do przykładów w rozdziale o przemarszach to analizuję zarówno czasy, fizyczne możliwości, obciążenie, przygotowanie itp. czego oczekiwać więcej? A co jest nieadekwatne, ludzie, ich wydolność, sposób chodzenia? Może wzrost współczesnych ludzi, technika treningu lub specjalistycznego wyżywienia tak, ale nie przesadzałbym z tym. Co więcej dlatego podaję też dane z nowożytności, gdzie tak owej różnicy nie ma. Dlatego przydałoby się wyjaśnienie na czym owa refleksja/adekwatność miałaby polegać? Tak przy okazji to nigdzie (zarówno u zwolenników jak i przeciwników szybkich przemarszów) nie znalazłem tak szczegółowo rozpatrywanych kwestii jak u mnie.

Odnośnie braku opisu starcia konnicy to po pierwsze nie wiele, żeby nie powiedzieć wręcz nic, jest na ten temat w źródłach (sensu stricto konnicy z konnicą). Po drugie co tam opisywać gdy wyraźnie napisałem w tekście głównym, iż to słonie wprowadziły nieład w konnicy Hannibala, po którym nastąpiła jej ucieczka z pola bitwy. Po trzecie opis przyczyn spłoszenia się słoni, i jego przebieg opisałem w stosownym przypisie. Może powinienem to bardziej wyeksponować, ale nie wolno czynić zarzutu, że się tego nie opisało zwłaszcza, że w rozdziale Scypion można znaleźć wiele informacji jak ewentualnie taka walka mogła wyglądać, gdyż tam mamy opis taktyki stosowanej wówczas przez rzymsko-numidyjską konnicę współpracująca z piechotą.

Co do braku cytatów to te najważniejsze, a wręcz kluczowe dla rozważań dawałem w mottach danego rozdziału, w których przytaczam dane liczbowe z różnych źródeł ustawiając je tak aby czytający miał możliwość prześledzenia toku mojego wywodu będącego clue w danym artykule. Wydaje mi się, że to też umknęło recenzentowi.

Co do "ataku" na historyków to chciałem zauważyć, ze nie tylko ich ganię ale takze jasno oddaje należną im chwałę bowiem pisze tez o tym, że ich koncepcje także wykorzystuje, a mało tego próbuję rozwinąć i dodatkowo uzasadnić. Co więcej wskazuję na ich atuty jakim bez wątpienia jest posiadany przez nich warsztat. Poza tym wspominam, ze nie do konca zgadzam się z teza prof. Wieczorkiewicza. O tym wszystkim piszę we wstępie nie rozumiem dlaczego o tym autor recenzji nie wspomniał.

NAJWAŻNIEJSZE
Argument, ze książka nie wprowadza w poszczególne postacie, wydarzenia, i że ogólnie jest nie przemyślana jest w mojej opinii kuriozalny. Bowiem taka właśnie była jej koncepcja. Starałem się to zaznaczyć pisząc we wstępie o tym, iż jest to ujęcie problemowe i nie jest to typowa monografia, a raczej zbiór artykułów (a w tych raczej o takie wprowadzenia ciężko), które odpowiadają na konkretnie nurtujące mnie zagadnienia, i że zawierają one drobiazgową analizę, a przypisy są mocno rozbudowane. Dlatego uznałem, że jasnym będzie to iż kieruję swoja książkę do Czytelnika, którzy kojarzy nieco więcej niż tylko kto to był Hannibal. A że napisałem: Niniejszej pracy brakuje cech typowej monografii naukowej z uwagi na niewyczerpanie przeze mnie całej literatury powstałej w temacie(...) to przecież nie oznacza, iż książka musi być skierowana do początkujących, prawda? Wynika to po prostu z faktu, iż jestem amatorem i robiłem to, że tak powiem domowymi sposobami w czasie wolny, a nie zawodowo (robienie doktoratu), bez wsparcia profesorów (wiem, wiem, ale jednak), bez zasobów dydaktycznych dostępnych na uniwersytetach, nie wspominając o grantach itp. Stąd pewne ograniczenia w dostępie np. do literatury fachowej. Niemniej jednak to nie znaczy od razu, że nie wiadomo jaki charakter (a może lepiej aspiracje) ma recenzowana pozycja lub do kogo jest kierowana. Faktem natomiast jest, że książka zawiera wiele dygresji i być może mogłem dać więcej podrozdziałów lub przerzucić niektóre wątki do aneksów, ale bałem się, że będzie ich zbyt dużo, a one same będą zbyt krótkie.

Co do zasadności hipotez (często kontrowersyjnych z czego autor zdaje sobie w pełni sprawę, pisząc we wstępie m.in. o tym, że ma to na celu wzbudzić na nowo dyskusję) i stosowanej argumentacji to proponuję aby każdy wyciągnął własne wnioski, czytając książkę. wink.gif

Na koniec mimo to dziękuję recenzentowi za podzielenie się swoją opinią.

Ten post był edytowany przez Gajusz Juliusz Cezar: 26/01/2018, 18:42
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
Anders
 

VII ranga
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 2.435
Nr użytkownika: 4.016

Zawód: Biurowy
 
 
post 27/01/2018, 11:20 Quote Post

Rzeczywiście, zamieniłem rozdział IV z V w kolejności.

Pozwolisz Gajuszu, że nie będę się w tym miejscu wdawał w dyskusję dlaczego uważam, że np. stosowanie innego podejścia do Tacyta (który nie zgadza się z Twoją tezą) niż do Plutarcha (przeciwnie) jest dla mnie dyskusyjne.

(Napiszę tylko, że z tego co wiem np. piechurzy epoki napoleońskiej maszerowali pod Austerlitz w listopadzie/grudniu, ca. 1000 km na północ, w pełnych butach (o ile wiem to również bez podziału na lewe i prawe). Jak to wpływało na ich "osiągi"? Nie wiem. Ale wiem, że warunki były inne, choćby przez ryzyko otarć i odmrożeń podczas forsownego marszu.)

QUOTE
O tym wszystkim piszę we wstępie nie rozumiem dlaczego o tym autor recenzji nie wspomniał.


Bo recenzja już i tak jest zdecydowanie długawa. wink.gif

Natomiast co do meritum:

QUOTE
Argument, ze książka nie wprowadza w poszczególne postacie, wydarzenia, i że ogólnie jest nie przemyślana jest w mojej opinii kuriozalny. Bowiem taka właśnie była jej koncepcja. Starałem się to zaznaczyć pisząc we wstępie o tym, iż jest to ujęcie problemowe i nie jest to typowa monografia, a raczej zbiór artykułów (a w tych raczej o takie wprowadzenia ciężko), które odpowiadają na konkretnie nurtujące mnie zagadnienia, i że zawierają one drobiazgową analizę, a przypisy są mocno rozbudowane. Dlatego uznałem, że jasnym będzie to iż kieruję swoja książkę do Czytelnika, którzy kojarzy nieco więcej niż tylko kto to był Hannibal. A że napisałem: Niniejszej pracy brakuje cech typowej monografii naukowej z uwagi na niewyczerpanie przeze mnie całej literatury powstałej w temacie(...) to przecież nie oznacza, iż książka musi być skierowana do początkujących, prawda? Wynika to po prostu z faktu, iż jestem amatorem i robiłem to, że tak powiem domowymi sposobami w czasie wolny, a nie zawodowo (robienie doktoratu), bez wsparcia profesorów (wiem, wiem, ale jednak), bez zasobów dydaktycznych dostępnych na uniwersytetach, nie wspominając o grantach itp. Stąd pewne ograniczenia w dostępie np. do literatury fachowej. Niemniej jednak to nie znaczy od razu, że nie wiadomo jaki charakter (a może lepiej aspiracje) ma recenzowana pozycja lub do kogo jest kierowana. Faktem natomiast jest, że książka zawiera wiele dygresji i być może mogłem dać więcej podrozdziałów lub przerzucić niektóre wątki do aneksów, ale bałem się, że będzie ich zbyt dużo, a one same będą zbyt krótkie.


Jeżeli koncepcja książki była taka, żeby sprawiała ona wrażenie nieprzemyślanej i żeby nie wprowadzała w wydarzenia, to plan udało się zrealizować. ( wink.gif Przepraszam, ale niezręcznie to napisałeś).

Gajuszu, zbiór artykułów to nie jest automatycznie "ujęcie problemowe". Ujęcie problemowe jest wtedy, kiedy bierzesz na warsztat jakieś zagadnienie i je możliwie kompleksowo omawiasz, definiując kilka problemów, którym chcesz się przyjrzeć, a nie wtedy kiedy wybierasz sobie kilka pobocznych kwestii i przyglądasz się im bardzo szczegółowo (zwłaszcza że ten ostatni rozdział/artykuł nie bardzo łączy się z tematem książki, de facto dotycząc rozważań co do wiarygodności wypowiedzi przypisywanej przez anegdoty Maharbalowi po bitwie pod Kannami.).

Gajuszu, nie oceniam w recenzji każdego artykułu z osobna, ale książkę w jaką się złożyły. I o ile w artykułach rzeczywiście rozbudowane wstępy i wprowadzenia to często zbytek, to przygotowując książkę MOGŁEŚ takie wprowadzenie napisać. Mogłeś zadbać o to, żeby książka była łatwiejsza w odbiorze i żeby również mniej otrzaskany z tymi wydarzeniami czytelnik wiedział co jest grane. Ale tego nie zrobiłeś. Nie zrozum mnie źle - to jest (moim zdaniem) błąd, który bardzo łatwo popełnić osobie, która "siedzi" w danym temacie. Bardzo łatwo jest wpaść w pułapkę "to przecież oczywiste" albo "moi czytelnicy na pewno to wiedzą". Tylko że tak nie jest - no, chyba że chce się napisać książkę dla wąskiego kręgu znajomych o odpowiednim poziomie wiedzy. W przypadku książki nie jesteś tak ograniczony miejscem jak w artykułach, możesz ją spokojnie zaplanować, tak, żeby niczego w niej nie brakowało. Mnie w Twojej tego brakowało.

We wstępie nie piszesz do kogo adresujesz książkę. Owszem, piszesz że nie jest naukowa - wiec zauważ, że nigdzie Ci nie zarzucam, że nie spełniasz kryteriów naukowości, bądź że korzystasz ze zbyt skromnej literatury. Prawdę mówiąc nawet tego nie analizowałem zbyt głęboko. Być może, tak jak mówisz, ten docelowy odbiorca był zdefiniowany w Twojej głowie, ale ze wstępu nie wynika kim jest. A sposób napisania książki w moim odczuciu powoduje, ze ta grupa docelowa bardzo się zawęża.

Recenzja przedstawia moją prywatną opinię o Twojej książce - myślę, że zainteresowane osoby i tak po nią sięgną.

Ten post był edytowany przez Anders: 27/01/2018, 11:25
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
Gajusz Juliusz Cezar
 

VIII ranga
********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 3.404
Nr użytkownika: 43.904

Piotr Koziol
Stopień akademicki: pontifex maximus
Zawód: Dyktator
 
 
post 27/01/2018, 13:10 Quote Post

QUOTE(Anders @ 27/01/2018, 12:20)
Rzeczywiście, zamieniłem rozdział IV z V w kolejności.
Nie Andersie, Twoja przewina na tym polu jest nieco większa. Rozdział III rozbiłeś na dwa, czyli dodałeś jeden nieistniejący, a faktycznie istniejącego V rozdziału Wielkie Pola nie zauważyłeś.

QUOTE
Pozwolisz Gajuszu, że nie będę się w tym miejscu wdawał w dyskusję dlaczego uważam, że np. stosowanie innego podejścia do Tacyta (który nie zgadza się z Twoją tezą) niż do Plutarcha (przeciwnie) jest dla mnie dyskusyjne.
Znów mnie nie zrozumiałeś. Podejście do obu jest jednakowe - krytyczne. Stąd odpowiednia analiza tych fragmentów i jednak odmienna ocena niż zazwyczaj obu autorów w tych konkretnych fragmentach.

QUOTE
(Napiszę tylko, że z tego co wiem np. piechurzy epoki napoleońskiej maszerowali pod Austerlitz w listopadzie/grudniu, ca. 1000 km na północ, w pełnych butach (o ile wiem to również bez podziału na lewe i prawe). Jak to wpływało na ich "osiągi"? Nie wiem. Ale wiem, że warunki były inne, choćby przez ryzyko otarć i odmrożeń podczas forsownego marszu.)
Akurat o wpływie pogody na ten konkretny marsz wspomniałem str. 144 przypis nr 65. Zresztą nie tylko w stosunku do nich o tym wspominam. O znaczeniu obuwia a w zasadzie jego braku (zresztą o warunkach klimatycznych też) wspominam przy opisie marszu 1. pułku piechoty legionowej str. 139. Ponadto skoro w skrajnych warunkach można osiągnąć odpowiednie rezultaty to dlaczegoż miałoby to nie być możliwe w przystępniejszych?

QUOTE
Bo recenzja już i tak jest zdecydowanie długawa. wink.gif
Nie zaszkodziłby ten jeden akapit. wink.gif

QUOTE
Gajuszu, zbiór artykułów to nie jest automatycznie "ujęcie problemowe". Ujęcie problemowe jest wtedy, kiedy bierzesz na warsztat jakieś zagadnienie i je możliwie kompleksowo omawiasz, definiując kilka problemów, którym chcesz się przyjrzeć, a nie wtedy kiedy wybierasz sobie kilka pobocznych kwestii i przyglądasz się im bardzo szczegółowo (zwłaszcza że ten ostatni rozdział/artykuł nie bardzo łączy się z tematem książki, de facto dotycząc rozważań co do wiarygodności wypowiedzi przypisywanej przez anegdoty Maharbalowi po bitwie pod Kannami.).
Ale ja tego nie ukrywam przed Czytelnikiem i wyraźnie piszę, że ostatni rozdział stanowi dodatek bardzo luźno związany z tematem (kilka uwag na temat miejsca bitwy pod Zamą) - str. 10 i 11. Dodatkowo spójnik stanowią osoby wodzów.
QUOTE
Jeżeli koncepcja książki była taka, żeby sprawiała ona wrażenie nieprzemyślanej i żeby nie wprowadzała w wydarzenia, to plan udało się zrealizować. (  wink.gif Przepraszam, ale niezręcznie to napisałeś).
QUOTE
Gajuszu, nie oceniam w recenzji każdego artykułu z osobna, ale książkę w jaką się złożyły. I o ile w artykułach rzeczywiście rozbudowane wstępy i wprowadzenia to często zbytek, to przygotowując książkę MOGŁEŚ takie wprowadzenie napisać. Mogłeś zadbać o to, żeby książka była łatwiejsza w odbiorze i żeby również mniej otrzaskany z tymi wydarzeniami czytelnik wiedział co jest grane. Ale tego nie zrobiłeś. Nie zrozum mnie źle - to jest (moim zdaniem) błąd, który bardzo łatwo popełnić osobie, która "siedzi" w danym temacie. Bardzo łatwo jest wpaść w pułapkę "to przecież oczywiste" albo "moi czytelnicy na pewno to wiedzą". Tylko że tak nie jest - no, chyba że chce się napisać książkę dla wąskiego kręgu znajomych o odpowiednim poziomie wiedzy. W przypadku książki nie jesteś tak ograniczony miejscem jak w artykułach, możesz ją spokojnie zaplanować, tak, żeby niczego w niej nie brakowało. Mnie w Twojej tego brakowało.
Ok. Rozumiem to Twoja opinia o Twoim wyobrażeniu jak powinna wyglądać książka. Ja rozmawiałem z kilkoma osobami i część faktycznie miała zdanie takie jak Ty, ale inni woleli poczytać, że się tak wyrażę konkrety bez wchodzenia w zbędne opisy. A ja także nie mogłem w sobie znaleźć natchnienia do powtarzania opisanych wielokrotnie treści co do których nic nie jestem w stanie dodać.
QUOTE
We wstępie nie piszesz do kogo adresujesz książkę. Owszem, piszesz że nie jest naukowa - wiec zauważ, że nigdzie Ci nie zarzucam, że nie spełniasz kryteriów naukowości, bądź że korzystasz ze zbyt skromnej literatury. Prawdę mówiąc nawet tego nie analizowałem zbyt głęboko. Być może, tak jak mówisz, ten docelowy odbiorca był zdefiniowany w Twojej głowie, ale ze wstępu nie wynika kim jest. A sposób napisania książki w moim odczuciu powoduje, ze ta grupa docelowa bardzo się zawęża.
Wysoki czytając książkę jako korektor nie miał problemu ze zdefiniowaniem grupy docelowej. A trudności związane z brakiem rozbudowanego wprowadzenia nie są chyba zbyt duże. Pytałem o to w tym temacie Gajusza Mariusza TW, który jak napisał przeczytał tylko jedną książkę w tym temacie (Ospreya o Zamie) i nie miał z tym kłopotu.

QUOTE
Recenzja przedstawia moją prywatną opinię o Twojej książce - myślę, że zainteresowane osoby i tak po nią sięgną.
Też mam taką nadzieję.

Ten post był edytowany przez Gajusz Juliusz Cezar: 27/01/2018, 13:19
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
Anders
 

VII ranga
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 2.435
Nr użytkownika: 4.016

Zawód: Biurowy
 
 
post 27/01/2018, 13:36 Quote Post

QUOTE
 
QUOTE(Anders @ 27/01/2018, 12:20)
Nie Andersie, Twoja przewina na tym polu jest nieco większa. Rozdział III rozbiłeś na dwa, czyli dodałeś jeden nieistniejący, a faktycznie istniejącego V rozdziału Wielkie Pola nie zauważyłeś.


Potraktowałem Wielkie Pola jako pierwsze operacje w Afryce.

QUOTE
Znów mnie nie zrozumiałeś. Podejście do obu jest jednakowe - krytyczne. Stąd odpowiednia analiza tych fragmentów i jednak odmienna ocena niż zazwyczaj obu autorów w tych konkretnych fragmentach.


Pozwolę sobie - w tej i innych kwestiach - pozostać przy swojej opinii.

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
Gajusz Juliusz Cezar
 

VIII ranga
********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 3.404
Nr użytkownika: 43.904

Piotr Koziol
Stopień akademicki: pontifex maximus
Zawód: Dyktator
 
 
post 27/01/2018, 14:40 Quote Post

QUOTE
Potraktowałem Wielkie Pola jako pierwsze operacje w Afryce.
Nie wiem jak można o tym rozdziale napisać iż opisuje pierwsze operacje w Afryce skoro nie ma w nim nic na temat dotychczasowego przebiegu kampanii, a ta trwała juz w momencie tego starcia drugi sezon. Czy zatem można mówić o poczatku kampanii? confused1.gif Niech każdy czytelnik rozstrzygnie sam.
QUOTE
Pozwolę sobie - w tej i innych kwestiach - pozostać przy swojej opinii
To Twoje niezbywalne prawo, na szczęście takze moje. wink.gif

Ten post był edytowany przez Gajusz Juliusz Cezar: 27/01/2018, 15:10
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #21

     
sargon
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 5.840
Nr użytkownika: 4.555

Stopień akademicki: mgr inz
 
 
post 28/01/2018, 23:38 Quote Post

Dobsz, to może też wtrącę swoje trzy grosze smile.gif

Zanim wejdę w szczegóły, to może od razu napiszę, ze książka jest dobra. Ciekawy temat, wg mnie nieźle opisany. Ale mogłaby być lepsza, miejscami znacznie (niżej opiszę jedno takie miejsce na którym się skupiłem, bo znalazłem w nim większość bolączek tej książki smile.gif ).
Muszę też wspomnieć, ze książka w pewnej części była dla mnie deja vu, z uwagi na to, że miałem przyjemność dyskutowania z autorem o niektórych przedstawionych w tekście tezach. W związku z tym moja opinia jest opinią osoby, która miała możliwość "wejrzenia" w pewne partie książki jeszcze przed jej (ich? wink.gif ) napisaniem, w związku z czym pewnych problemów narracyjnych mogę zwyczajnie nie dostrzegać.

W książce został przyjęty układ chronologiczny - i dobrze, bo to może ułatwić odbiór mniej obeznanym z tematem czytelnikom. Bo to trzeba zaznaczyć - książka jest zdecydowanie przeznaczona dla ludzi, którzy z tematem są obeznani. Jest to związane z tym, ze dotyczy jednego konkretnego wycinka II wojny punickiej (ergo, zaraz na starcie trzeba być świadomym w którym momencie zaczyna się narracja, dlaczego poruszane takie a nie inne aspekty i opisywane wydarzenia), zaś autor podejmuje się w niej rozwiązania całego szeregu problemów, które prowadzą narrację w rejony niekiedy dość odległe od wojskowości jako takiej (chociażby kwestia chronologii).
Żeby postawić sprawę jasno, to mnogość podjętych kwestii (a w szczególności kwestia chronologii) jest moim zdaniem zdecydowanym i największym plusem książki - kompleksowe potraktowanie specyficznego wycinka II wojny punickiej smile.gif
Osobiście uznać mogę, że narracja jest poprowadzona generalnie całkiem nieźle, mimo że niekiedy pojawiają się błędy i sprzeczności w tekście (będzie w przykładzie), które mogą trochę skonfundować czytelnika - aczkolwiek nie są to błędy, z którymi ktoś obeznany w temacie sobie nie poradzi, także z racji mnogości przypisów.
Problem w tym, że w owej ciągłości następuje poważny zgrzyt, gdy koniec książki okazuje się tylko końcem przedostatniego rozdziału. Tak to odbieram, nie potrafię bowiem sobie w żaden sposób wytłumaczyć obecności w książce ostatniego rozdziału, o przemarszach antycznych (i nie tylko).
Nie jest on w żaden sposób powiązany z resztą treści, chyba że za powiązanie uznamy, że odnosi się częściowo do antyku (w tym niekiedy do II wojny punickiej) i że ma na celu wykazanie, ze pod względem prędkości przemarszów kanneński Maharbal mógł mieć rację. Tak wnioskuję z ostatnich zdań, że chyba o to chodzi... Pewien nie jestem, ponieważ nie widzę tu absolutnie żadnego powiązania kwestii słów Maharbala z zasadniczym tematem książki.

Co jeszcze?
Tak jak już zauważył kolega Anders, prawie od początku jesteśmy pod ciężkim ostrzałem "synów". Prawdę mówiąc, niekiedy przychodziła mi na myśl "Gra o tron" - "gdzie wszystko jest czyimś rzeczownikiem" W jednym miejscu znalazłem też "korabie" biggrin.gif (zajechało Kęciekiem). Ale to raczej takie luźne uwagi, bardziej natury estetycznej.
Zgodzić się także mogę z uwagą Andersa odn. warsztatu autora. Widoczna jest praca blisko źródeł i uwzględnianie ustaleń innych badaczy (choćby po licznie przypisów - nie ma chyba strony na której nie byłoby przynajmniej jednego, zaś z reguły jest kilka), jednak moim zdaniem argumenty niekiedy idą zbyt śmiele w kierunku "wyrywania się z kanonu raz przyjętych założeń". Droga moim zdaniem jak najbardziej słuszna (mogę się zgodzić z autorem, ze część zawodowych historyków - i nie tylko - miewa trudności z wyrwaniem się z takich kanonów, widziałem to nie raz i nie dwa), ale nie można tez przesadzać.
W przypadku omawianej publikacji podejście takie skutkuje niekiedy przyjętymi założeniami, które w mojej opinii albo nie są dobrze uargumentowane na źródłach albo też są, jednak same źródła są nieadekwatne (niżej przykład).



Dobra, napisałem trochę pierdół jaka ta książka jest cacy, to teraz pora na łyżkę dziegciu smile.gif
Przykład jaki sobie obrałem dotyczy liczebności wojsk i floty Scipio w 204 r (czyli już w czasie inwazji na Afrykę) - raz, ze dotyczy floty smile.gif, dwa że miałem już autorem przyjemność to przedyskutować (nie owijając w bawełnę, czuję się olany, bo będę musiał powtarzać niektóre argumenty smile.gif wink.gif ), trzy znalazłem w nim wszystkie bolączki o których mówię powyżej:
- zbyt śmiałe, niedostatecznie uargumentowane tezy
- błędy i sprzeczności w tekście
- nieadekwatność branych pod uwagę źródeł, przy jednoczesnym braku wzięcia pod uwagę źródeł stojących w sprzeczności z wysuwaną tezą

s. 27-31
Jednym z podstawowych założeń autora przy określaniu liczebności armii Scipio jest, że Appian przy podawaniu liczebności piechoty ma na myśli tak naprawdę tylko sprzymierzeńców (tj. TYLKO alae), w czym miałby stać w opozycji do Liviusa, któremu zdarza się podawać tylko liczbę legionów, ale bez podawania liczebności oddziałów socii (w sytuacji gdy wiadomo ze są). Oczywiście jest to możliwe - sęk w tym, ze w żaden sposób nie jest wyjaśnione dlaczego Appian miałby przyjmować akurat tylko liczebność sprzymierzeńców. Tzn. owszem, na s. 31 mamy informację "Jeśli jednak Appian rzeczywiście korzystał ze źródła podającego informacje tylko o sprzymierzeńcach [...]", co jednak jedynie rodzi dodatkowe wątpliwości.
Czy w ogóle znamy jakiekolwiek źródło, które notorycznie (niekoniecznie zawsze) podawało tylko liczebność sprzymierzeńców? Co to w ogóle miałoby być za źródło, podające tak selektywne dane, ze Appian by się tak walnął, mimo ze doskonale zdawał sobie sprawę, że Rzymianie wystawiali także swoje oddziały?

s. 31
Podany jest argument, że w kwestii okrętów Livius "skupiał się tylko na stricte rzymskich jednostkach, jak to czyni również dla wojska lądowego w relacji dotyczącej tego okresu". Czyli że Livius (oraz Polybios, ale nieważne) miałby jakoby uwzględniać wyłącznie okręty rzymskie, sprzymierzeńców nie.
Tymczasem na następnej stronie autor odwołuje się do źródła podającego liczebność celoces (w których autor widzi jednostki socii, w czym się z nim zgadzam) towarzyszących flocie Semproniusa 218 r - tym źródłem jest Livius... smile.gif

s. 32
"[I]Celoces to okręty jednorzędowe, biremy, a nawet trójrzędowce"[/I]
Miałoby to wspierać tezę autora, ze Africanus miał na składzie floty także sprzymierzeńcze triremes (bo to, ze takie okręty socii mogli mieć to wiadomo - gorzej z konkretnymi przekazami). Problemy z takim twierdzeniem są dwa. Po pierwsze, odsyłacz prowadzi do Izydora z Sewilli, który jest źródeł odległym o ok. 800 lat od omawianych wydarzeń. W jego czasach trójrzędowce już nie istniały, zaś sama nazwa celoces mogła mieć fundamentalnie różne znacznie, chociażby jako określenie dawnych jednostek wyróżniających się szybkością. Brak jest takiej analizy. Po drugie, mamy do dyspozycji znacznie bardziej adekwatne źródła, które jednoznacznie odróżniają keletai (gr. odpowiednik celoces) od dwu- i trójrzędowców (chociażby Polybios 5.62.3).
Ponadto sam autor na s. 37 odnosi się do celoces jako jednostek z niewielkimi załogami.

s. 32
"Dodatkowo okręty italskich sprzymierzeńców charakteryzowały się także tym, ze nie były jednostkami krytymi, ale część z nich miała okute dzioby a część nie. Dlatego też uważam, ze pierwsze z nich były zaliczane do okrętów i to je ma na myśli Appian podając ich liczbę, zaś drugie mieszczą się pod pojęciem keles i lembos. Potwierdzają to współczesne analizy źródłowe, które przypisują posiadanie metalowych rostrum jednostce minimum trójrzędowej."
Na końcu fragmentu jest przypis do Ducina. Miałoby to potwierdzać tezę, jakoby sprzymierzeńcy na przełomie III/II w pne wystawiali triery.
Sęk w tym, ze Ducin odnosi się w tym przypadku konkretnie do taranów z trzema ostrzami, przytacza także przykład gdy okute metalem tarany montuje się także na statkach handlowych (s. 49) i postuluje istnienie metalowego tarana z jednym ostrzem m.in. na lemboi (s. 50). Casson (SSAW s. 126) zwraca uwagę, że macedońskie lemboi używane w bitwie pod Chios musiały mieć jakąś formę tarana z uwagi na stosowaną taktykę. W czasach o których mówimy wątpliwe imho jest stosowanie trier niebędących katafraktami - raz z uwagi na dość powszechne stosowanie machin miotających na okrętach, dwa z uwagi na licznych "marines" na pokładach (która to taktyka zdaniem autora dotyczyła też jednostek socii (s. 35)). Last, but not least, taran okuty metalem historycznie powstał jak by nie było przed trójrzędowcem, więc nie widzę powodu dla którego miałby być przypisywany tylko do okrętów od trójrzędowca w górę, niezależnie od okresu (zwłaszcza ze lemboi mogły być dwurzędowe).
Inna sprawa, że skoro socii mieli wystawiać tylko jednostki otwarte (tyle ze z taranami lub bez), to ciężko na takie pakować 50 zbrojnych, chyba że także mają machać wiosłami (o czym jednak nie ma informacji w tym przypadku).

s. 35
"Z tego co napisaliśmy o okrętach sprzymierzeńców, wydaje się, ze wystawiali oni średnio jednostki wielkości trójrzędowca."
Nawet jeśli wziąć pod uwagę twierdzenia autora, będą to maksymalnie trójrzędowce, nie średnio.
Moim zdaniem na przełomie III/II w pne były to maksymalnie dwurzędowce.

s. 31-37
Ta sama kwestia co na początku (u Appiana mają być tylko sprzymierzeńcy), ale dotycząca liczebności okrętów wojennych. Livius podaje, że flota Scipio liczyła 40 okrętów, zaś Appian podaje 52 okręty oraz wiele keletai i lemboi. Autor dochodzi do wniosku, ze flota inwazyjna liczyła 92 okręty w tym sprzymierzeńczych: 52 okręty oraz wiele keletai i lemboi. Tyle, że brak jest na poparcie takiej tezy przesłanek:
- imho bezpodstawne jest założenie, że owe 52 jednostki Appiana to tylko jednostki sprzymierzeńców. Nawet jeśli przyjąć założenie (imho bezpodstawne, a conajmniej niedostatecznie wyjaśnione), że Appian lub jego źródło podaje tylko liczbę sprzymierzeńców, NIE znaczy to, ze dotyczy to także floty. Tym bardziej, że taki rozdział miałby nie dotyczyć jazdy "Tak się bowiem zdarza w źródłach, że jazda sprzymierzeńców i obywatelska podawana jest łącznie [...]" (s. 28). Czyli jazdy nie dotyczy bo czasem jest podawana razem, ale piechoty dotyczy, ponieważ czasem nie jest podawana, i dotyczy też floty mimo że... tu w zasadzie nic za tym nie przemawia.
- czy w ogóle jest znany przypadek gdy jednostki sprzymierzeńcze miałyby być bardziej liczne niż rzymskie?
- wśród jednostek sprzymierzeńczych tego okresu dostarczanych Rzymianom występują celoces, lemboi itp. typy, generalnie jednostki bezpokładowe, czasem z taranem. Imho głownie wykorzystywane jako pomocnicze i zwiadowcze.

Odnoszę wrażenie, ze analiza na w/w stronach została przeprowadzona na siłę, w celu uzyskania maksymalnej zgodności z najwyższą podawaną w źródłach liczebnością oddziałów Scipio.

Ten post był edytowany przez sargon: 29/01/2018, 0:28
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #22

     
Gajusz Juliusz Cezar
 

VIII ranga
********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 3.404
Nr użytkownika: 43.904

Piotr Koziol
Stopień akademicki: pontifex maximus
Zawód: Dyktator
 
 
post 29/01/2018, 13:42 Quote Post

QUOTE(sargon @ 29/01/2018, 0:38)
Zanim wejdę w szczegóły, to może od razu napiszę, ze książka jest dobra. Ciekawy temat, wg mnie nieźle opisany. Ale mogłaby być lepsza, miejscami znacznie (niżej opiszę jedno takie miejsce na którym się skupiłem, bo znalazłem w nim większość bolączek tej książki smile.gif ).
*

CODE
W książce został przyjęty układ chronologiczny - i dobrze, bo to może ułatwić odbiór mniej obeznanym z tematem czytelnikom. Bo to trzeba zaznaczyć - książka jest zdecydowanie przeznaczona dla ludzi, którzy z tematem są obeznani. Jest to związane z tym, ze dotyczy jednego konkretnego wycinka II wojny punickiej (ergo, zaraz na starcie trzeba być świadomym w którym momencie zaczyna się narracja, dlaczego poruszane takie a nie inne aspekty i opisywane wydarzenia), zaś autor podejmuje się w niej rozwiązania całego szeregu problemów, które prowadzą narrację w rejony niekiedy dość odległe od wojskowości jako takiej (chociażby kwestia chronologii).
Żeby postawić sprawę jasno, to mnogość podjętych kwestii (a w szczególności kwestia chronologii) jest moim zdaniem zdecydowanym i największym plusem książki - kompleksowe potraktowanie specyficznego wycinka II wojny punickiej smile.gif
Osobiście uznać mogę, że narracja jest poprowadzona generalnie całkiem nieźle, mimo że niekiedy pojawiają się błędy i sprzeczności w tekście (będzie w przykładzie), które mogą trochę skonfundować czytelnika - aczkolwiek nie są to błędy, z którymi ktoś obeznany w temacie sobie nie poradzi, także z racji mnogości przypisów.
Wziąwszy pod uwagę iż jest to mój debiut, a jestem amatorem, to jestem zadowolony z takiej opinii.
CODE
Tak jak już zauważył kolega Anders, prawie od początku jesteśmy pod ciężkim ostrzałem "synów". Prawdę mówiąc, niekiedy przychodziła mi na myśl "Gra o tron" - "gdzie wszystko jest czyimś rzeczownikiem" W jednym miejscu znalazłem też "korabie" biggrin.gif (zajechało Kęciekiem). Ale to raczej takie luźne uwagi, bardziej natury estetycznej.
Niestety nie czytałem, ani nie oglądałem "Gry o tron". Co do Kęćka to fakt, od niego ściągnąłem to określenie, aby nie powtarzać w kółko słów: okręty lub jednostki, ale występuje ono raczej sporadycznie.
CODE
Zgodzić się także mogę z uwagą Andersa odn. warsztatu autora. Widoczna jest praca blisko źródeł i uwzględnianie ustaleń innych badaczy (choćby po licznie przypisów - nie ma chyba strony na której nie byłoby przynajmniej jednego, zaś z reguły jest kilka), jednak moim zdaniem argumenty niekiedy idą zbyt śmiele w kierunku "wyrywania się z kanonu raz przyjętych założeń". Droga moim zdaniem jak najbardziej słuszna (mogę się zgodzić z autorem, ze część zawodowych historyków - i nie tylko - miewa trudności z wyrwaniem się z takich kanonów, widziałem to nie raz i nie dwa), ale nie można tez przesadzać.
W przypadku omawianej publikacji podejście takie skutkuje niekiedy przyjętymi założeniami, które w mojej opinii albo nie są dobrze uargumentowane na źródłach albo też są, jednak same źródła są nieadekwatne (niżej przykład).
Ideą książki jest wywołać dyskusję, stąd też jestem świadom kontrowersji w pewnych interpretacji. Natomiast co do Twoich wątpliwości to o tym nieco niżej, może je w choć części rozwieję.
CODE
Dobra, napisałem trochę pierdół jaka ta książka jest cacy, to teraz pora na łyżkę dziegciu smile.gif
Przykład jaki sobie obrałem dotyczy liczebności wojsk i floty Scipio w 204 r (czyli już w czasie inwazji na Afrykę) - raz, ze dotyczy floty smile.gif, dwa że miałem już autorem przyjemność to przedyskutować (nie owijając w bawełnę, czuję się olany, bo będę musiał powtarzać niektóre argumenty smile.gif wink.gif ), trzy znalazłem w nim wszystkie bolączki o których mówię powyżej:
- zbyt śmiałe, niedostatecznie uargumentowane tezy
- błędy i sprzeczności w tekście
- nieadekwatność branych pod uwagę źródeł, przy jednoczesnym braku wzięcia pod uwagę źródeł stojących w sprzeczności z wysuwaną tezą
Absolutnie nie powinieneś się czuć olany, część Twoich uwag przyjąłem, inne mnie nie do końca przekonały, a część jak to napisałem we Wstępie zginęła w morkach mego umysłu. wink.gif O ile mogę do pewnego stopnia zgodzić się z pierwszym z zarzutów (co wynika po prostu z braku dostatecznych źródeł i w konsekwencji pewnej dozy spekulacji jakże często spotykanej dla antyku niemniej staram się to osadzić maksymalnie w przekazach), o tyle nie bardzo z dwoma pozostałymi, ale o tym poniżej.
QUOTE
Jednym z podstawowych założeń autora przy określaniu liczebności armii Scipio jest, że Appian przy podawaniu liczebności piechoty ma na myśli tak naprawdę tylko sprzymierzeńców (tj. TYLKO alae), w czym miałby stać w opozycji do Liviusa, któremu zdarza się podawać tylko liczbę legionów, ale bez podawania liczebności oddziałów socii (w sytuacji gdy wiadomo ze są). Oczywiście jest to możliwe - sęk w tym, ze w żaden sposób nie jest wyjaśnione dlaczego Appian miałby przyjmować akurat tylko liczebność sprzymierzeńców. Tzn. owszem, na s. 31 mamy informację "Jeśli jednak Appian rzeczywiście korzystał ze źródła podającego informacje tylko o sprzymierzeńcach [...]", co jednak jedynie rodzi dodatkowe wątpliwości.
Czy w ogóle znamy jakiekolwiek źródło, które notorycznie (niekoniecznie zawsze) podawało tylko liczebność sprzymierzeńców? Co to w ogóle miałoby być za źródło, podające tak selektywne dane, ze Appian by się tak walnął, mimo ze doskonale zdawał sobie sprawę, że Rzymianie wystawiali także swoje oddziały?
Jest to przyznam hipoteza/założenie, bez możliwości ostatecznego udowodnienia, stąd tryb przypuszczenia i sformułowanie typu Jeśli ..., ale oparłem to na kilku przesłankach.
Po pierwsze źródło to znane było już Liwiuszowi (skoro podaje on w jednej z wersji dane identyczne z Appianowymi), to wskazuje to bezsprzecznie, że nie wymyślił ich Aleksandryjczyk, a pochodzą one z jakiegoś (trzeciego źródła). Po drugie założenie, że dane Appiana zawierają siły sprzymierzeńców w zakresie wojsk lądowych zostało oparte na spostrzeżeniu Lazenby'go, iż dość dobrze one pasują do danych o 10 tys. legionistów u Liwiusza, co odpowiada relacją panującym w ówczesnej armii rzymskiej, a jednocześnie dobrze odzwierciedla poziom sił koniecznych (w opinii współczesnych) do przeprowadzenia takiej operacji jak inwazja na Kartaginę (zważywszy na potencjał jakim dysponuje pod Zamą Scypion). Po trzecie o istnieniu takiego źródła (które podaje tylko dane sprzymierzeńców) może świadczyć jak staram się wykazać, istnienie innego tego typu fragmentu (siły zabrane przez Scypionów do Hiszpanii wg Appiana). Po czwarte aby zachować konsekwencję zakładam, że taka sama przypadłość tyczy się floty, skoro są to zdania bezpośrednio ze sobą sąsiadujące, zatem z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć iż pochodzą z tego samego źródła. Po piąte skoro istnieli w Rzymie historycy, którzy podawali dane tylko w zakresie wojsk obywatelskich świadomie pomijając dane sprzymierzeńców (to jest raczej niekwestionowalne wziąwszy pod uwagę np. Appiana XIV, 70 jak i fragmenty Liwiusza). To można sobie wyobrazić, że mógł pojawić się jakiś nie znany nam autor pochodzący z nacji sprzymierzeńców, który mógł chcieć dokonać nie jako rewanżu. Za potencjalnego takiego autora może uchodzić Juba II (rówieśnika Liwiusza), który jak twierdzą znawcy mocno eksponuje role sprzymierzeńców np. Masynissy. Ale równie dobrze mógł to być ktoś inny np. sprzymierzeniec z Tarentu/Syrakuz, którego drażniła maniera Rzymian niedoceniania wkładu jego miasta w podboju świata śródziemnomorskiego.
QUOTE
s. 31
Podany jest argument, że w kwestii okrętów Livius "skupiał się tylko na stricte rzymskich jednostkach, jak to czyni również dla wojska lądowego w relacji dotyczącej tego okresu". Czyli że Livius (oraz Polybios, ale nieważne) miałby jakoby uwzględniać wyłącznie okręty rzymskie, sprzymierzeńców nie.
Tymczasem na następnej stronie autor odwołuje się do źródła podającego liczebność celoces (w których autor widzi jednostki socii, w czym się z nim zgadzam) towarzyszących flocie Semproniusa 218 r - tym źródłem jest Livius... smile.gif 
Ale dobrze wiesz, że Liwiusz nie korzysta z jednego źródła przy opisie drugiej wojny punickiej. Stąd też uważam, za nie trafioną Twoją uwagę. Bowiem źródło Liwiusza dla początków konfliktu jest bardzo dokładne i podaje zarówno wojska obywatelskie jak i sprzymierzeńców. W pewnym momencie (po roku 215) Liwiusz zmienia podstawę która stanowiła jego punkt wyjścia dla opisu przydziałów wojsk do urzędników, bowiem nagle z kart jego dzieła znikają informacje o przydzielaniu sprzymierzeńców, a wiemy, że ci jednak dalej znajdują się w armiach konsulów i pretorów.
A że chciałem pokazać przykład iż może dotyczy to także floty stąd porównanie danych Rzymianina odnośnie roku 218 do Polibiusza i przedstawienie jak taki proces się mógł kształtować w oparciu o dane Liwiusza w zakresie floty Katona (najpierw mowa o przyznaniu przez senat 20 okrętów, a potem ni z gruchy ni z pietruchy pojawiają się dodatkowe od sprzymierzeńców).
QUOTE
"Celoces to okręty jednorzędowe, biremy, a nawet trójrzędowce"
Miałoby to wspierać tezę autora, ze Africanus miał na składzie floty także sprzymierzeńcze triremes (bo to, ze takie okręty socii mogli mieć to wiadomo - gorzej z konkretnymi przekazami). Problemy z takim twierdzeniem są dwa. Po pierwsze, odsyłacz prowadzi do Izydora z Sewilli, który jest źródeł odległym o ok. 800 lat od omawianych wydarzeń. W jego czasach trójrzędowce już nie istniały, zaś sama nazwa celoces mogła mieć fundamentalnie różne znacznie, chociażby jako określenie dawnych jednostek wyróżniających się szybkością. Brak jest takiej analizy. Po drugie, mamy do dyspozycji znacznie bardziej adekwatne źródła, które jednoznacznie odróżniają keletai (gr. odpowiednik celoces) od dwu- i trójrzędowców (chociażby Polybios 5.62.3).
Ponadto sam autor na s. 37 odnosi się do celoces jako jednostek z niewielkimi załogami.
Chyba nie do końca zrozumiałeś mój wywód: Celoces to okręty jednorzędowe, biremy, a nawet trójrzędowce. Takie szerokie rozumienie celoces odpowiada informacji o przedziale okrętów wystawianych przez sprzymierzeńców morskich tj. pięćdziesięciowiosłowców i trier. (...) Dodatkowo okręty italskich sprzymierzeńców charakteryzowały się także tym, że nie były jednostkami krytymi, ale część z nich miało okute dzioby, a część nie. Dlatego też uważam, że pierwsze z nich były zaliczane do okrętów i to je ma na myśli Appian podając ich liczbę, zaś drugie mieszczą się pod pojęciem κέλης i λέμβος. Potwierdzają to współczesne analizy źródłowe, które przypisują posiadanie metalowych rostrum jednostce minimum trójrzędowej.
Dla mnie jasno z tego wynika, że celoces są wystawiane przez sprzymierzeńców bowiem mieszczą się w katalogu Polibiusza. Natomiast nie wszystkie jednostki sprzymierzeńców przez nich wystawiane należą do tej kategorii celoces (nie łapią się te z metalowym rostrum patrz niżej, te mieszczą się w 52 podanych przez Appiana). Dalej przecież dowodzę czy sprzymierzeńcy byli w stanie wystawić tak dużą liczbę okrętów. Dlatego nie widzę sprzeczności twierdzeniu, że celoces miały niewielkie załogi.
QUOTE
s. 35
"Z tego co napisaliśmy o okrętach sprzymierzeńców, wydaje się, ze wystawiali oni średnio jednostki wielkości trójrzędowca."
Nawet jeśli wziąć pod uwagę twierdzenia autora, będą to maksymalnie trójrzędowce, nie średnio.
Moim zdaniem na przełomie III/II w pne były to maksymalnie dwurzędowce.
A na jakiej podstawie tak twierdzisz? Bo ja wskazałem na to, że jedno z miast sycylijskich wystawiło czterorzędowca. Choć fakt info to dotyczy czasów Werresa, ale układy zobowiązujące miasta do wystawiania okrętów zawierane były w czasach I wojny punickiej i ewentualnie korygowane do roku 209 kiedy to upadł ostatecznie opór miast sycylijskich przeciwko Rzymianom. Co więcej w skład sprzymierzeńców wchodziły Syrakuzy, które bezproblemowo dużo wcześniej wystawiały jednostki większe niż trójki (nawet jedną dziewiątek w czasie wojny z Pyrrusem - Diodorus (XXII, 8)), a jak wiemy w roku 218 wystawiły 12 okrętów (choć nie wiemy jakiej klasy). Można się przecież zastanawiać czy szóstka nie była jedną z takich jednostek pochodzącą z okresu I wojny punickiej na której płynęli konsulowie w roku 256, czy może wystawiły ją Syrakuzy (z tego bowiem miasta wypłynął na niej Scypion do Lokrów)? Co ciekawe jedno nie wyklucza drugiego wink.gif Zwłaszcza, że okres używalności okrętów jak wiesz przy dobrym ich przechowywaniu mógł wynieść 80 lat, a nawet więcej. Wobec powyższego uważam swoja opinię o średniej za w pełni uzasadnioną.
QUOTE
s. 32
"Dodatkowo okręty italskich sprzymierzeńców charakteryzowały się także tym, ze nie były jednostkami krytymi, ale część z nich miała okute dzioby a część nie. Dlatego też uważam, ze pierwsze z nich były zaliczane do okrętów i to je ma na myśli Appian podając ich liczbę, zaś drugie mieszczą się pod pojęciem keles i lembos. Potwierdzają to współczesne analizy źródłowe, które przypisują posiadanie metalowych rostrum jednostce minimum trójrzędowej."
Na końcu fragmentu jest przypis do Ducina. Miałoby to potwierdzać tezę, jakoby sprzymierzeńcy na przełomie III/II w pne wystawiali triery.
Sęk w tym, ze Ducin odnosi się w tym przypadku konkretnie do taranów z trzema ostrzami, przytacza także przykład gdy okute metalem tarany montuje się także na statkach handlowych (s. 49) i postuluje istnienie metalowego tarana z jednym ostrzem m.in. na lemboi (s. 50). Casson (SSAW s. 126) zwraca uwagę, że macedońskie lemboi używane w bitwie pod Chios musiały mieć jakąś formę tarana z uwagi na stosowaną taktykę. W czasach o których mówimy wątpliwe imho jest stosowanie trier niebędących katafraktami - raz z uwagi na dość powszechne stosowanie machin miotających na okrętach, dwa z uwagi na licznych "marines" na pokładach (która to taktyka zdaniem autora dotyczyła też jednostek socii (s. 35)). Last, but not least, taran okuty metalem historycznie powstał jak by nie było przed trójrzędowcem, więc nie widzę powodu dla którego miałby być przypisywany tylko do okrętów od trójrzędowca w górę, niezależnie od okresu (zwłaszcza ze lemboi mogły być dwurzędowe).
Inna sprawa, że skoro socii mieli wystawiać tylko jednostki otwarte (tyle ze z taranami lub bez), to ciężko na takie pakować 50 zbrojnych, chyba że także mają machać wiosłami (o czym jednak nie ma informacji w tym przypadku).
Nie, cytat nie dotyczy potwierdzenia tego, że sprzymierzeńcy wystawiają triery. Tego przecież nie kwestionuję (mamy bezpośrednie wskazania źródłowe z czasów zarówno IWP jak i IIWP jak i wojny z Antiochem III). Dotyczy on tego, że triery zaliczane były do okrętów nazwijmy to "bojowych", a nie rozpoznania (celoces). Co do braku pokładów i marines wchodzących w skład załóg wioślarzy Twoja uwaga może być słuszna w kontekście informacji o półtorarzędowcach we flocie inwazyjnej z IIIWP. Co do taranów to przecież nie napisałem że jednostki mniejsze niż trójki ich nie miały. Napisałem że nie miały ich okutych metalem. Masz rację i pisząc o tych metalowych rostrum powinienem dodać iż chodzi o te z trzema ostrzami. Złóżmy to na kark mojej słabości jaką są kwestie archeologiczne, ale bardziej chodziło mi o wyznacznik co powodowało że jednostki byly zaliczane do kategorii okrętów "bojowych", a co powodowało to iż klasyfikowano je jako rozpoznawcze.
QUOTE
s. 31-37
Ta sama kwestia co na początku (u Appiana mają być tylko sprzymierzeńcy), ale dotycząca liczebności okrętów wojennych. Livius podaje, że flota Scipio liczyła 40 okrętów, zaś Appian podaje 52 okręty oraz wiele keletai i lemboi. Autor dochodzi do wniosku, ze flota inwazyjna liczyła 92 okręty w tym sprzymierzeńczych: 52 okręty oraz wiele keletai i lemboi. Tyle, że brak jest na poparcie takiej tezy przesłanek:
- imho bezpodstawne jest założenie, że owe 52 jednostki Appiana to tylko jednostki sprzymierzeńców. Nawet jeśli przyjąć założenie (imho bezpodstawne, a conajmniej niedostatecznie wyjaśnione), że Appian lub jego źródło podaje tylko liczbę sprzymierzeńców, NIE znaczy to, ze dotyczy to także floty. Tym bardziej, że taki rozdział miałby nie dotyczyć jazdy "Tak się bowiem zdarza w źródłach, że jazda sprzymierzeńców i obywatelska podawana jest łącznie [...]" (s. 28). Czyli jazdy nie dotyczy bo czasem jest podawana razem, ale piechoty dotyczy, ponieważ czasem nie jest podawana, i dotyczy też floty mimo że... tu w zasadzie nic za tym nie przemawia.
To chyba wyjaśniłem wyżej, dlatego odniosę się jedynie do kwestii jazdy. Jest to dość ekskluzywny rodzaj wojska, którego liczebność jest dużo mniejsza niż piechoty. Stąd też trzeba co do zasady dysponować szczegółowszymi danymi aby dokonać rozbicia na sprzymierzeńców i obywateli zwłaszcza, że jazda wykazuje większe i częstsze odchylenia od standardu niż piechota, gdzie w zasadzie wystarczy wiedza o liczbie legionów aby ustalić proporcje (zwróć uwagę co na temat obu liczebności rodzajów wojsk podaje Polibiusz). Wyjaśniam o co mi chodzi: Masz jako autor antyczny wiedzę, że armię liczącą dajmy na to 20 tys. pieszych i 2 tys. jazdy stanowiły 2 legiony o podwyższonym etacie (to definiuje Polibiusz) i dwie ale. To z dużym prawdopodobieństwem możesz założyć, że piechota liczyła mniej więcej po 50% (obywateli i sprzymierzeńców). Zaś w jeździe liczba obywateli kształtować się będzie na poziomie od 20 do 40% (na podstawie liczebności oddziałów jazdy przypisanych do legionów). Jako przykład podałem takiego rozwiązania Magnezję, gdzie brak mam rozbicia na italskich socii i jazdę obywatelską (podani są razem), natomiast strukturę piechoty możemy dość dobrze prześledzić.
QUOTE
- czy w ogóle jest znany przypadek gdy jednostki sprzymierzeńcze miałyby być bardziej liczne niż rzymskie?
Tak choćby flota Decymusa Kwinkcujsza - Liwiusz (XXVI, 39) w której co najmniej 12 spośród 20 były sprzymierzeńcze. Można się zastanawiać czy skład floty z III wojny punickiej też nie odzwierciedla podziału na 50 pięciorzędowców (rzymskich) i 100 półtorarzędowców i wielką liczbę jednostek bez pokładu (sprzymierzeńców) - Appian (VIII, 75). Po za tym weź pod uwagę, że Scypion oświadczył, że flota nie będzie wymagała nakładów publicznych, zatem logicznym, że w dużej części mógł się oprzeć na pomocy socii, co też czynił - Liwiusz (XXVIII, 46).
QUOTE
- wśród jednostek sprzymierzeńczych tego okresu dostarczanych Rzymianom występują celoces, lemboi itp. typy, generalnie jednostki bezpokładowe, czasem z taranem. Imho głownie wykorzystywane jako pomocnicze i zwiadowcze.
No tego to nie rozumiem: czy to stwierdzasz, czy pytasz mnie o opinię? Ale wobec tego co wyżej napisałem chyba nie ma wątpliwości, że mogę się zgodzić z taką tezą.

Co do rozdziału o przemarszach to fakt jest on niejako dodatkiem do reszty. Został on przeze mnie dodany do książki aby bardziej go rozpropagować bo uważam, że na to zasługuje. Mam nadzieję że jego zawartość choc w części zrekompensowała Ci ten zabieg.

Dzięki za podzielenie się swoimi spostrzeżeniami.

Ten post był edytowany przez Gajusz Juliusz Cezar: 29/01/2018, 17:35
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #23

     
sargon
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 5.840
Nr użytkownika: 4.555

Stopień akademicki: mgr inz
 
 
post 29/01/2018, 22:30 Quote Post

QUOTE(Gajusz Juliusz Cezar)
Niestety nie czytałem, ani nie oglądałem "Gry o tron". Co do Kęćka to fakt, od niego ściągnąłem to określenie, aby nie powtarzać w kółko słów: okręty lub jednostki, ale występuje ono raczej sporadycznie.
Nie musisz oglądać serialu smile.gif
Nawiązałem do filmu z pewnego kanału Youtube, "Honest trailers" ("Szczere zwiastuny"), traktującym o GoT:
https://www.youtube.com/watch?v=Vf7S5XdL-iI
Nie jest długi więc polecam wink.gif

QUOTE
Jest to przyznam hipoteza/założenie, bez możliwości ostatecznego udowodnienia, stąd tryb przypuszczenia i sformułowanie typu Jeśli ..., ale oparłem to na kilku przesłankach.
Po pierwsze źródło to znane było już Liwiuszowi (skoro podaje on w jednej z wersji dane identyczne z Appianowymi), to wskazuje to bezsprzecznie, że nie wymyślił ich Aleksandryjczyk, a pochodzą one z jakiegoś (trzeciego źródła). Po drugie założenie, że dane Appiana zawierają siły sprzymierzeńców w zakresie wojsk lądowych zostało oparte na spostrzeżeniu Lazenby'go, iż dość dobrze one pasują do danych o 10 tys. legionistów u Liwiusza, co odpowiada relacją panującym w ówczesnej armii rzymskiej, a jednocześnie dobrze odzwierciedla poziom sił koniecznych (w opinii współczesnych) do przeprowadzenia takiej operacji jak inwazja na Kartaginę (zważywszy na potencjał jakim dysponuje pod Zamą Scypion). Po trzecie o istnieniu takiego źródła (które podaje tylko dane sprzymierzeńców) może świadczyć jak staram się wykazać, istnienie innego tego typu fragmentu (siły zabrane przez Scypionów do Hiszpanii wg Appiana). Po czwarte aby zachować konsekwencję zakładam, że taka sama przypadłość tyczy się floty, skoro są to zdania bezpośrednio ze sobą sąsiadujące, zatem z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć iż pochodzą z tego samego źródła. Po piąte skoro istnieli w Rzymie historycy, którzy podawali dane tylko w zakresie wojsk obywatelskich świadomie pomijając dane sprzymierzeńców (to jest raczej niekwestionowalne wziąwszy pod uwagę np. Appiana XIV, 70 jak i fragmenty Liwiusza). To można sobie wyobrazić, że mógł pojawić się jakiś nie znany nam autor pochodzący z nacji sprzymierzeńców, który mógł chcieć dokonać nie jako rewanżu. Za potencjalnego takiego autora może uchodzić Juba II (rówieśnika Liwiusza), który jak twierdzą znawcy mocno eksponuje role sprzymierzeńców np. Masynissy. Ale równie dobrze mógł to być ktoś inny np. sprzymierzeniec z Tarentu/Syrakuz, którego drażniła maniera Rzymian niedoceniania wkładu jego miasta w podboju świata śródziemnomorskiego.
Czyli najprościej rzecz ujmując, przyjmujesz tak na tej podstawie, że liczby umożliwiają dopasowanie. Tak to widzę. Żeby nie było, nie twierdzę że jest to do kitu (mogłoby nie pasować wink.gif ). Tyle, że jest ... strasznie słabe. Kwestia sił wysłanych do Hiszpanii nie jest argumentem niezależnym, jest to po prostu innym przykład gdy wyjaśnienie "pasuje".
Odn. tego tajemniczego nieznanego źródła, to niestety, ale ja uważam to za trudne do wyobrażenia. O ile łatwo można stwierdzić, że w źródłach eksponuje się raczej rolę Rzymian często zaniedbując sprzymierzeńców (co zresztą robisz, przytaczając cytat z Appiana 14.70) - i nic dziwnego, historię piszą zwycięzcy - to ciężko z kolei wyobrazić sobie sytuację odwrotną. Autor taki musiałby być naprawdę bardzo naiwny, żeby myśleć że zdoła potencjalnych odbiorców przekonać, ze tak naprawdę to Italię / Kartaginę / Grecję / świat podbili głównie przedstawiciele bliżej nieokreślonych miast (miasta?), a nie faktyczni władcy tegoż. Realne chyba tylko jako satyra lub komedia.
Co do tej floty i sąsiadujących fragmentów - wg mnie równie dobre jest wyjaśnienie, ze są tak ułożone, ponieważ dotyczą jednej wyprawy smile.gif Po prostu, nic dziwnego że są koło siebie, tak samo jak nic dziwnego nie byłoby w tym, gdyby je dzieliło nawet kilka zdań. Tu już nawiążę do liczebności floty rzymskiej w 149 r (Appian 8.75): rozumiem, ze wg Ciebie te 50 penter, 100 hemiolii i duża liczba jednostek bezpokładowych to były wszystko jednostki sprzymierzeńców? To oczywiście pytanie retoryczne, ale skoro nie, to dlaczego? Najprościej rzecz ujmując, jakie masz kryterium rozdziału kiedy Appian ma na myśli liczby odnoszące się tylko do sprzymierzeńców, a kiedy nie?

QUOTE
Ale dobrze wiesz, że Liwiusz nie korzysta z jednego źródła przy opisie drugiej wojny punickiej. Stąd też uważam, za nie trafioną Twoją uwagę. Bowiem źródło Liwiusza dla początków konfliktu jest bardzo dokładne i podaje zarówno wojska obywatelskie jak i sprzymierzeńców. W pewnym momencie (po roku 215) Liwiusz zmienia podstawę która stanowiła jego punkt wyjścia dla opisu przydziałów wojsk do urzędników, bowiem nagle z kart jego dzieła znikają informacje o przydzielaniu sprzymierzeńców, a wiemy, że ci jednak dalej znajdują się w armiach konsulów i pretorów.
A że chciałem pokazać przykład iż może dotyczy to także floty stąd porównanie danych Rzymianina odnośnie roku 218 do Polibiusza i przedstawienie jak taki proces się mógł kształtować w oparciu o dane Liwiusza w zakresie floty Katona (najpierw mowa o przyznaniu przez senat 20 okrętów, a potem ni z gruchy ni z pietruchy pojawiają się dodatkowe od sprzymierzeńców).
Tu chodziło mi o wskazanie, że na s. 31 zarzucasz Liviusowi podawanie tylko liczebności okrętów rzymskich, bez sprzymierzeńczych, po czym na następnej przytaczasz go jako przykład podający liczebność celoces. Jest to niekonsekwencja.

QUOTE
Chyba nie do końca zrozumiałeś mój wywód: Celoces to okręty jednorzędowe, biremy, a nawet trójrzędowce. Takie szerokie rozumienie celoces odpowiada informacji o przedziale okrętów wystawianych przez sprzymierzeńców morskich tj. pięćdziesięciowiosłowców i trier. (...) Dodatkowo okręty italskich sprzymierzeńców charakteryzowały się także tym, że nie były jednostkami krytymi, ale część z nich miało okute dzioby, a część nie. Dlatego też uważam, że pierwsze z nich były zaliczane do okrętów i to je ma na myśli Appian podając ich liczbę, zaś drugie mieszczą się pod pojęciem κέλης i λέμβος. Potwierdzają to współczesne analizy źródłowe, które przypisują posiadanie metalowych rostrum jednostce minimum trójrzędowej.
Dla mnie jasno z tego wynika, że celoces są wystawiane przez sprzymierzeńców bowiem mieszczą się w katalogu Polibiusza. Natomiast nie wszystkie jednostki sprzymierzeńców przez nich wystawiane należą do tej kategorii celoces (nie łapią się te z metalowym rostrum patrz niżej, te mieszczą się w 52 podanych przez Appiana). Dalej przecież dowodzę czy sprzymierzeńcy byli w stanie wystawić tak dużą liczbę okrętów. Dlatego nie widzę sprzeczności twierdzeniu, że celoces miały niewielkie załogi.
Więc nie rozumiem w takim razie po co w ogóle przytaczałeś Izydora. Zupełnie niepotrzebnie - nie dość, ze źródło nieadekwatne, to wprowadza tylko zamieszanie pisząc o celoces jako o dwu- i trójrzędowcach.

QUOTE
A na jakiej podstawie tak twierdzisz? Bo ja wskazałem na to, że jedno z miast sycylijskich wystawiło czterorzędowca. Choć fakt info to dotyczy czasów Werresa, ale układy zobowiązujące miasta do wystawiania okrętów zawierane były w czasach I wojny punickiej i ewentualnie korygowane do roku 209 kiedy to upadł ostatecznie opór miast sycylijskich przeciwko Rzymianom. Co więcej w skład sprzymierzeńców wchodziły Syrakuzy, które bezproblemowo dużo wcześniej wystawiały jednostki większe niż trójki (nawet jedną dziewiątek w czasie wojny z Pyrrusem - Diodorus (XXII, 8)), a jak wiemy w roku 218 wystawiły 12 okrętów (choć nie wiemy jakiej klasy). Można się przecież zastanawiać czy szóstka nie była jedną z takich jednostek pochodzącą z okresu I wojny punickiej na której płynęli konsulowie w roku 256, czy może wystawiły ją Syrakuzy (z tego bowiem miasta wypłynął na niej Scypion do Lokrów)? Co ciekawe jedno nie wyklucza drugiego wink.gif Zwłaszcza, że okres używalności okrętów jak wiesz przy dobrym ich przechowywaniu mógł wynieść 80 lat, a nawet więcej. Wobec powyższego uważam swoja opinię o średniej za w pełni uzasadnioną.
Jednego czterorzędowca? ohmy.gif Nic dziwnego, ze mi umknął smile.gif
Tyle, że Ty postulujesz, ze okrętów sprzymierzeńców miało być w tym jednym przypadku >50. Jakie znasz konkretne przykłady, gdy sprzymierzeńcy dostarczyli Rzymianom trójrzędowce i większe okręty i ile ich wtedy było?

QUOTE
Nie, cytat nie dotyczy potwierdzenia tego, że sprzymierzeńcy wystawiają triery. Tego przecież nie kwestionuję (mamy bezpośrednie wskazania źródłowe z czasów zarówno IWP jak i IIWP jak i wojny z Antiochem III). Dotyczy on tego, że triery zaliczane były do okrętów nazwijmy to "bojowych", a nie rozpoznania (celoces). Co do braku pokładów i marines wchodzących w skład załóg wioślarzy Twoja uwaga może być słuszna w kontekście informacji o półtorarzędowcach we flocie inwazyjnej z IIIWP. Co do taranów to przecież nie napisałem że jednostki mniejsze niż trójki ich nie miały. Napisałem że nie miały ich okutych metalem. Masz rację i pisząc o tych metalowych rostrum powinienem dodać iż chodzi o te z trzema ostrzami. Złóżmy to na kark mojej słabości jaką są kwestie archeologiczne, ale bardziej chodziło mi o wyznacznik co powodowało że jednostki byly zaliczane do kategorii okrętów "bojowych", a co powodowało to iż klasyfikowano je jako rozpoznawcze.
Oj, chłopie, to zupełnie nie o to chodzi, żebyś Ty sam z siebie dywagował co jest okrętem, a co nie. To jest bardzo poważny błąd, że robisz własne założenie, zamiast zrobić analizę tekstu źródła - taki proponowany podział musi mieć za podstawę to co pisze Appian, skoro rozstrzygasz co mogło u niego wchodzić w skład tych 52 neōn makrōn. Podział stosowany przez Polybiosa (wcześniej do tego nawiązujesz) czy kogokolwiek innego, nie ma w tym przypadku tak naprawdę wielkiego znaczenia - tzn. fajnie jest wiedzieć, ze w starożytności stosowano takie czy inne podziały, dające się w większości jakoś tam pogrupować, jednak tu mamy konkretne źródło i konkretną sytuację.
Tak się składa, ze Appian w conajmniej jednym miejscu stosuje podział jednostek, mianowicie we Wstępie 10 i w jednej grupie "triereis" (pod którym to wyrażeniem ewidentnie rozumie okręty ogółem) wrzuca jednostki... od hemiolii do penter.

QUOTE
Tak choćby flota Decymusa Kwinkcujsza - Liwiusz (XXVI, 39) w której co najmniej 12 spośród 20 były sprzymierzeńcze. Można się zastanawiać czy skład floty z III wojny punickiej też nie odzwierciedla podziału na 50 pięciorzędowców (rzymskich) i 100 półtorarzędowców i wielką liczbę jednostek bez pokładu (sprzymierzeńców) - Appian (VIII, 75). Po za tym weź pod uwagę, że Scypion oświadczył, że flota nie będzie wymagała nakładów publicznych, zatem logicznym, że w dużej części mógł się oprzeć na pomocy socii, co też czynił - Liwiusz (XXVIII, 46).
Przytoczony ustęp Liviusa 26.39 jest OK. Jest przykład i do tego inicjatywa prywatna - w sensie, ze sam załatwiał. Tyle, ze jest to jednocześnie sytuacja, która pokazuje jak trudno jest w czasie wojny zebrać do kupy chociażby 12 okrętów sprzymierzeńczych gdy się samemu koło tego zabiega. Co ciekawe, 52-40=12. Tadaaaam! biggrin.gif wink.gif

QUOTE
No tego to nie rozumiem: czy to stwierdzasz, czy pytasz mnie o opinię? Ale wobec tego co wyżej napisałem chyba nie ma wątpliwości, że mogę się zgodzić z taką tezą.
Stwierdzam. Ale poczekam co napiszesz o wielkości i ilości okrętów sprzymierzeńczych. smile.gif

QUOTE
Co do rozdziału o przemarszach to fakt jest on niejako dodatkiem do reszty. Został on przeze mnie dodany do książki aby bardziej go rozpropagować bo uważam, że na to zasługuje. Mam nadzieję że jego zawartość choc w części zrekompensowała Ci ten zabieg.
I owszem, tekst bardzo ciekawy. Chociaż przez te odniesienia do nowożytności nie za bardzo byłem w stanie całościowo zweryfikować. Może na spółę z Santą... smile.gif

Ten post był edytowany przez sargon: 29/01/2018, 23:17
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
Anders
 

VII ranga
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 2.435
Nr użytkownika: 4.016

Zawód: Biurowy
 
 
post 29/01/2018, 23:36 Quote Post

Sargon ma więcej cierpliwości niż ja.

QUOTE
Jest to przyznam hipoteza/założenie, bez możliwości ostatecznego udowodnienia, stąd tryb przypuszczenia i sformułowanie typu Jeśli ..., ale oparłem to na kilku przesłankach.
Po pierwsze źródło to znane było już Liwiuszowi (skoro podaje on w jednej z wersji dane identyczne z Appianowymi), to wskazuje to bezsprzecznie, że nie wymyślił ich Aleksandryjczyk, a pochodzą one z jakiegoś (trzeciego źródła). Po drugie założenie, że dane Appiana zawierają siły sprzymierzeńców w zakresie wojsk lądowych zostało oparte na spostrzeżeniu Lazenby'go, iż dość dobrze one pasują do danych o 10 tys. legionistów u Liwiusza, co odpowiada relacją panującym w ówczesnej armii rzymskiej, a jednocześnie dobrze odzwierciedla poziom sił koniecznych (w opinii współczesnych) do przeprowadzenia takiej operacji jak inwazja na Kartaginę (zważywszy na potencjał jakim dysponuje pod Zamą Scypion). Po trzecie o istnieniu takiego źródła (które podaje tylko dane sprzymierzeńców) może świadczyć jak staram się wykazać, istnienie innego tego typu fragmentu (siły zabrane przez Scypionów do Hiszpanii wg Appiana). Po czwarte aby zachować konsekwencję zakładam, że taka sama przypadłość tyczy się floty, skoro są to zdania bezpośrednio ze sobą sąsiadujące, zatem z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć iż pochodzą z tego samego źródła. Po piąte skoro istnieli w Rzymie historycy, którzy podawali dane tylko w zakresie wojsk obywatelskich świadomie pomijając dane sprzymierzeńców (to jest raczej niekwestionowalne wziąwszy pod uwagę np. Appiana XIV, 70 jak i fragmenty Liwiusza). To można sobie wyobrazić, że mógł pojawić się jakiś nie znany nam autor pochodzący z nacji sprzymierzeńców, który mógł chcieć dokonać nie jako rewanżu. Za potencjalnego takiego autora może uchodzić Juba II (rówieśnika Liwiusza), który jak twierdzą znawcy mocno eksponuje role sprzymierzeńców np. Masynissy. Ale równie dobrze mógł to być ktoś inny np. sprzymierzeniec z Tarentu/Syrakuz, którego drażniła maniera Rzymian niedoceniania wkładu jego miasta w podboju świata śródziemnomorskiego.


Piotrze, miej litość.
W starożytności łatwo jest stworzyć sobie takie chałupnicze konstrukcje, historiograficzne potworki, ale one niestety wymagają konkretów. Co to za źródło? Bo o źródłach Liwiusza co nieco wiemy, więc jak stawia się takie tezy, to warto je jakoś uargumentować. Tymczasem pisanie o "sprzymierzeńcu z Tarentu czy Syrakuz" sugeruje - mam nadzieję, że błędnie - że nie masz pojęcia o tym z jakich źródeł czerpał Liwiusz. Nie można sobie ad hoc tworzyć wyimaginowanego źródła, któremu przypiszemy takie czy inne podejście, które później incydentalnie występuje u innych autorów.

Drugi przykład przytoczony przez Sargona:
QUOTE
Podany jest argument, że w kwestii okrętów Livius "skupiał się tylko na stricte rzymskich jednostkach, jak to czyni również dla wojska lądowego w relacji dotyczącej tego okresu". Czyli że Livius (oraz Polybios, ale nieważne) miałby jakoby uwzględniać wyłącznie okręty rzymskie, sprzymierzeńców nie.
Tymczasem na następnej stronie autor odwołuje się do źródła podającego liczebność celoces (w których autor widzi jednostki socii, w czym się z nim zgadzam) towarzyszących flocie Semproniusa 218 r - tym źródłem jest Livius...


On również dobrze ilustruje to, o czym pisałem - kiedy liczby, które znajdujesz w źródłach jesteś w stanie dopasować do swoich potrzeb, nie podejmujesz refleksji, tylko przyjmujesz je za dobrą monetę. Gdy coś Ci się nie zgadza i coś musisz odrzucić, sięgasz po zmiany klasyfikacji okrętów, dopowiadasz sobie wspólne źródła o nietypowych praktykach itp.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
Gajusz Juliusz Cezar
 

VIII ranga
********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 3.404
Nr użytkownika: 43.904

Piotr Koziol
Stopień akademicki: pontifex maximus
Zawód: Dyktator
 
 
post 30/01/2018, 23:45 Quote Post

QUOTE(sargon @ 29/01/2018, 23:30)
Jednego czterorzędowca? ohmy.gif Nic dziwnego, ze mi umknął smile.gif
Tyle, że Ty postulujesz, ze okrętów sprzymierzeńców miało być w tym jednym przypadku >50. Jakie znasz konkretne przykłady, gdy sprzymierzeńcy dostarczyli Rzymianom trójrzędowce i większe okręty i ile ich wtedy było?
Przykładów masz od cholery, że wspomnę Rodyjczyków, Pergamon, to też byli sprzymierzeńcy dostarczający okręty i w ich przypadku były to dużej mierze jednostki większe niż trójki, a ich liczby szły w dziesiątki. Ale wiem, że nie o nich Ci chodzi. Masz zapewne na myśli dane dotyczące sprzymierzeńców zawarte pod rzymskim przymusem, a nie dobrowolne (jak w przypadku ww.). Tu może za przykład posłużyć Kartagina, która na mocy układu sojuszniczego w roku 191 dostarczyła 6 penter. Ale może chodzi Ci o przykłady z podwórka Italii?
Na początek mamy przekaz Polibiusza z I księgi, który wymienia piędziesięciowiosłowce i ... trójki wink.gif To info dla okresu przed IIWP. Poniżej przykład dla IIWP.
Być może jednostki Decymusa pozyskane od sprzymierzeńców były klasy trójek bo Regium później wystawiło co najmniej jeden taki okręt - Liwiusz (XLII, 48). Podczas bitwy z Decymusem Tarent wystawił 20 okrętów, z czego co najmniej dwa to trójrzedowce bowiem podczas bitwy z Decymusem abordażu na jednostkę Kwinkcjusza miał dokonać m.in. okręt trójwiosłowy, a skoro nie był to okręt flagowy to można spokojnie założyć, że ten ostatni był co najmniej tej samej klasy. A chciałem zauważyć, że Tarent nie wybudował tej floty specjalnie na potrzeby walki z Republiką znad Tybru tylko dysponował nią w momencie zajęcia miasta przez Hannibala (skoro trzeba je było lądem przetransportowywać na pełne morze z uwagi na blokadę wyjścia z portu przez rzymską załogę twierdzy), a więc wspierał nimi wcześniej Rzymian tam stacjonujących np. osłaniając konwoje z żywnością. Przy okazji Appian (VII, 34) potwierdza, że Tarent dysponował wówczas trójkami skoro miały one atakować załogę zamku. W tym czasie Turioj wystawiło przynajmniej dwa trójrzędowce (skoro mowa o nich w liczbie mnogiej), ale raczej więcej (być może 4 bo o tylu wspomina przy innej okazji Liwiusz XLII, 48) bowiem była to osłona konwoju, który płynął do kolonii Spartan (na marginesie nie sądzę aby znacznie większy Tarent miał mniej okrętów tego typu niż Turioj). Zatem tylko 5 miast italskich sprzymierzeńców wystawiło co najmniej 34 okręty, a być może więcej. Zaś co do typów to wiemy na pewno, że znajdowały się wśród nich trójki, natomiast nic nie wiemy aby były tam jednostki mniejsze. wink.gif
To zestawienie nie wyczerpuje w całości potencjału miast italskich socii navales, co nie może dziwić skoro z samej podeszwy italskiego buta Pyrrus był wstanie zebrać 60 jednostek. A przecież trzeba doliczyć jeszcze potencjał Sycylii.
A na tej wyspie jak już wspomniałem były miasta, które dostarczały okrętów większych niż trójki (wspomniany czterorzędowiec). Nie wiem dlaczego dostarczanie okrętów klasy od trójki w wzwyż miałoby nie dotyczyć także innych sprzymierzeńców z tej wyspy (skoro mogły to robić takie nikomu nie znane Centurippy) zwłaszcza dysponującymi takimi jednostkami przed podbojem rzymskim, do czego zobowiązana została nawet Kartagina. A przecież Syrakuzy bo głównie je mam na myśli przed zawarciem sojuszy z Rzymem dysponowały flotą 120 jednostek krytych i 20 bez pokładu (choć pewnie cżęść z nich zatonęła wraz z klęską Pyrrusa na morzu). Mimo to jednak w roku 218 wystawiły one 12 jednostek w celu wsparcia Semproniusza, choć nie wiemy jakiej klasy, ale jakoś ciężko mi założyć, że król Hieron po płynął jakąś marną biremą skoro miasto za jego żywota dysponowało nawet dziewiątką, a przecież chyba miał zacięcie do jednostek prestiżowych (o czym może świadczyć budowa statku Syracusia). wink.gif
O tym, że trójki wystawiane były przez italskich sprzymierzeńców także nieco po roku 200 wskazuje informacja Liwiusza (XXXVII, 13).
To moje uzasadnienie do mojej tezy.
Teraz czekam na Twoje uzasadnienie do twierdzenia na przełomie III/II w pne były to maksymalnie dwurzędowce Ile jesteś w stanie podać mi przykładów (dobrze by było abyś wskazał konkretne miasta), że te wystawiły dwurzędowce?
CODE
Tu chodziło mi o wskazanie, że na s. 31 zarzucasz Liviusowi podawanie tylko liczebności okrętów rzymskich, bez sprzymierzeńczych, po czym na następnej przytaczasz go jako przykład podający liczebność celoces. Jest to niekonsekwencja.
To nie ma nic wspólnego z niekonsekwencją tylko z analizą źródeł. Już wyjaśniłem Ci, że w obu przypadkach Liwiusz korzystał z innych źródeł. Dlatego w książce piszę, iż brak danych o sprzymierzeńcach charakterystyczny jest dla pewnego okresu jego narracji (bo akurat w tym momencie korzystał z takich źródeł), a nie dla całego jego dzieła.
CODE
Więc nie rozumiem w takim razie po co w ogóle przytaczałeś Izydora. Zupełnie niepotrzebnie - nie dość, ze źródło nieadekwatne, to wprowadza tylko zamieszanie pisząc o celoces jako o dwu- i trójrzędowcach.
Ok. być może masz rację i nadmiarowo dałem Izydora. Niemniej rozumiem, że to sobie wyjaśniliśmy i tu zastrzeżeń nie zgłaszasz?
CODE
Oj, chłopie, to zupełnie nie o to chodzi, żebyś Ty sam z siebie dywagował co jest okrętem, a co nie. To jest bardzo poważny błąd, że robisz własne założenie, zamiast zrobić analizę tekstu źródła - taki proponowany podział musi mieć za podstawę to co pisze Appian, skoro rozstrzygasz co mogło u niego wchodzić w skład tych 52 neōn makrōn. Podział stosowany przez Polybiosa (wcześniej do tego nawiązujesz) czy kogokolwiek innego, nie ma w tym przypadku tak naprawdę wielkiego znaczenia - tzn. fajnie jest wiedzieć, ze w starożytności stosowano takie czy inne podziały, dające się w większości jakoś tam pogrupować, jednak tu mamy konkretne źródło i konkretną sytuację.
Tak się składa, ze Appian w conajmniej jednym miejscu stosuje podział jednostek, mianowicie we Wstępie 10 i w jednej grupie "triereis" (pod którym to wyrażeniem ewidentnie rozumie okręty ogółem) wrzuca jednostki... od hemiolii do penter.
Oj chłopie zupełnie nie zrozumiałeś tego co próbowałem Ci przekazać w poprzednim poście. Przecież wyraźnie w książce wskazuję, co Appian ma na myśli pisząc o okrętach (w domyśle długich skoro mowa o tych 52), to równa się temu co na potrzeby naszej dyskusji (fakt może mało szczęśliwie) nazwałem okrętem "bojowy" w odróżnieniu od celoces i lemboi (co na potrzeby tej dyskusji nazwałem okrętami zwiadu). Zatem może jeszcze raz:
Dodatkowo okręty italskich sprzymierzeńców charakteryzowały się także tym, że nie były jednostkami krytymi, ale część z nich miało okute dzioby, a część nie. Dlatego też uważam, że pierwsze z nich były zaliczane do okrętów i to je ma na myśli Appian podając ich liczbę, zaś drugie mieszczą się pod pojęciem κέλης i λέμβος. Potwierdzają to współczesne analizy źródłowe, które przypisują posiadanie metalowych rostrum jednostce minimum trójrzędowej. Jasno z tego wynika, że zaliczam do tego co Appian nazywa neōn makrōn (długimi okrętami) jednostki bez pokładów, ale z taranem (oczywiście te z pokładem też się łapią, ale te nie są od italski socii). Moim błędem jak już wspomniałem było to, że nie zauważyłem, że Ducin mówi o rostrum z trzema ostrzami. Zatem jeśli wywalisz ostatnie zdanie wszystko będzie grało. Potwierdzeniem tego, że jednak uwzględniam w katalogu długich okrętów jednostki inne niż trójki jest moja uwag o średniej (czyli zakładam były zarówno takie powyżej jak i poniżej jak i w średniej).
QUOTE
Przytoczony ustęp Liviusa 26.39 jest OK. Jest przykład i do tego inicjatywa prywatna - w sensie, ze sam załatwiał. Tyle, ze jest to jednocześnie sytuacja, która pokazuje jak trudno jest w czasie wojny zebrać do kupy chociażby 12 okrętów sprzymierzeńczych gdy się samemu koło tego zabiega. Co ciekawe, 52-40=12. Tadaaaam!
A na jakiej podstawie twierdzisz, że Decymus miał jakieś trudności w zakresie zbierania okrętów? W przekazie mowa jest tylko o decyzji Marcellusa dwustopniowego zwiększenia mu floty, która mogła wynikać choćby z chęci sprawdzenia jego umiejętności dowódczych. Ja wyciągnąłbym wręcz odwrotny wniosek bowiem Liwiusz pisze, że był niskiego pochodzenia, a mimo to otrzymał wsparcie od sprzymierzeńców, a o żadnych problemach nie wspomina. Ale nawet zakładając, że masz rację to nie możesz porównywać sytuacji:
1) z roku 210 kiedy Hannibal szaleje po całej niemal Italii, a duża część miast socii navales przeszło na jego stronę (Tarent, Lokry, Metapont, Turioj, Kroton, Heraklea), na Sycylii toczy się wojna z Kartagińczykami, których popiera część tamtejszych miast, a flota punicka krąży na wodach w tym rejonie osiągając rok wcześniej chyba swój maks;
2) z sytuacją z roku 204, kiedy Hannibal jest zamknięty wokół Krotonu (utracił inicjatywę operacyjną), wszyscy sprzymierzeńcy morscy wrócili pod strzechy Rzymu (oprócz oczywiście Krotonu), Sycylia jest podporządkowana, a flota punicka przestała stanowić realne zagrożenie w tym rejonie (po klęskach z lat poprzednich), a pomoc prosi nie byle urzędniczyna, a prokonsul o wielkim poparciu wśród senatu i ludu rzymskiego, mający upoważnienie senatu do odbierania pomocy od sprzymierzeńców, opromieniony sławą zdobywca Hiszpanii, który zastraszył miasta greckie losem Lokrów (nota bene wystawiających co najmniej dwa trójrzędowce - Liwiusz (XLII, 48)). Czujesz różnicę?
CODE
Czyli najprościej rzecz ujmując, przyjmujesz tak na tej podstawie, że liczby umożliwiają dopasowanie. Tak to widzę. Żeby nie było, nie twierdzę że jest to do kitu (mogłoby nie pasować wink.gif ). Tyle, że jest ... strasznie słabe. Kwestia sił wysłanych do Hiszpanii nie jest argumentem niezależnym, jest to po prostu innym przykład gdy wyjaśnienie "pasuje".
Dla mnie (jak rozumiem dla Lazenby'go też) po prostu zwyczajnie za dobrze to do siebie pasuje aby było zmyśleniem (np. korelacji danych jazdy 2x300+1600=2200), zwłaszcza, że bardzo dobrze wpisuje się w ówczesny kanon proporcji poszczególnych sił w armii rzymskiej. Co więcej spełnia warunek, że siły są większe niż armia jaką dysponował Scypion pod Zamą (24,5 tys.). A zgodzisz się że w momencie inwazji siły powinny być większe, a nie mniejsze, prawda? Dodatkowo zaproponowana przeze mnie hipoteza pozwala wyjaśnić tajemniczą kwestie jakie to legiony znajdujemy w roku następnym na wyspie skoro jedyne o których wiemy, że na niej były zabrał ze sobą Scypion, a żadne tego typu jednostki nie zostały tam wysłane z Italii. Oczywiście zawsze można wybrać na chybił trafił z 4 wersji u Liwiusza. Jakie jest jednak prawdopodobieństwo wystąpienia tych wszystkich korelacji w danych wymyślonych, a jakie w mających źródło w autentycznych wartościach?
CODE
Co do tej floty i sąsiadujących fragmentów - wg mnie równie dobre jest wyjaśnienie, ze są tak ułożone, ponieważ dotyczą jednej wyprawy smile.gif Po prostu, nic dziwnego że są koło siebie, tak samo jak nic dziwnego nie byłoby w tym, gdyby je dzieliło nawet kilka zdań.
Tak to też jest dobre wyjaśnienie, ale ja wybrałem jeszcze lepsze bowiem pozwala dodatkowo zrozumieć dlaczego Kartagińczycy nie próbowali przeciwstawić się armadzie inwazyjnej na morzu. Przecież po przegranej w roku 207 mieli co najmniej 49 okrętów, a co za tym idzie doskonałą okazję aby dopaść słabszą liczebnie flotę Scypiona (nie koniecznie podczas samej przeprawy). A tym czasem Kartagińczycy zwlekają z podjęciem działań na morzu. Inaczej sprawa wygląda kiedy flota Afrykańczyka liczy 92 jednostki. Czy może wówczas dziwić bierność floty punickiej i chęć doprowadzenia jej stanu do liczby 100 jednostek (co udało się dopiero w 203 roku) i wówczas ruszać przeciwko Rzymianinowi?
CODE
Odn. tego tajemniczego nieznanego źródła, to niestety, ale ja uważam to za trudne do wyobrażenia. O ile łatwo można stwierdzić, że w źródłach eksponuje się raczej rolę Rzymian często zaniedbując sprzymierzeńców (co zresztą robisz, przytaczając cytat z Appiana 14.70) - i nic dziwnego, historię piszą zwycięzcy - to ciężko z kolei wyobrazić sobie sytuację odwrotną. Autor taki musiałby być naprawdę bardzo naiwny, żeby myśleć że zdoła potencjalnych odbiorców przekonać, ze tak naprawdę to Italię / Kartaginę / Grecję / świat podbili głównie przedstawiciele bliżej nieokreślonych miast (miasta?), a nie faktyczni władcy tegoż. Realne chyba tylko jako satyra lub komedia.
Ok być może zbyt popusciłem na forum wodze fantazji. W książce piszę tylko o żródle podającym dane samych sprzymierzeńców. A taki przekaz mógł powstać nawet na zasadzie prostego błędu świadomego lub nie czy to historyka przepisującego skąś info lub nawet jego kopisty. Przykład: zamiast dwa legiony i 16000 pieszych oraz 1600 jazdy, ktoś odczytał dwa legiony: 16000 i 1600 jazdy, a następnie zapisał 16000 piechoty i 1600 konnicy (co się równa temu co przeczytał a wzmianka o legionach przepadła). A w historiografii antycznej istniej kierunek zwany retorycznym, który objawia się tym, że nie przywiązuje zbytniej wagi do strony faktów, ale ma na celu przede wszystkim formę wypowiedzi.
CODE
Tu już nawiążę do liczebności floty rzymskiej w 149 r (Appian 8.75): rozumiem, ze wg Ciebie te 50 penter, 100 hemiolii i duża liczba jednostek bezpokładowych to były wszystko jednostki sprzymierzeńców? To oczywiście pytanie retoryczne, ale skoro nie, to dlaczego? Najprościej rzecz ujmując, jakie masz kryterium rozdziału kiedy Appian ma na myśli liczby odnoszące się tylko do sprzymierzeńców, a kiedy nie?
Odpowiem jak ustosunkujesz się do mojej odpowiedzi i swojej tezy o średniej. wink.gif
QUOTE(Anders @ 29/01/2018, 23:30)
Piotrze, miej litość.
W starożytności łatwo jest stworzyć sobie takie chałupnicze konstrukcje, historiograficzne potworki, ale one niestety wymagają konkretów. Co to za źródło? Bo o źródłach Liwiusza co nieco wiemy, więc jak stawia się takie tezy, to warto je jakoś uargumentować. Tymczasem pisanie o "sprzymierzeńcu z Tarentu czy Syrakuz" sugeruje - mam nadzieję, że błędnie - że nie masz pojęcia o tym z jakich źródeł czerpał Liwiusz. Nie można sobie ad hoc tworzyć wyimaginowanego źródła, któremu przypiszemy takie czy inne podejście, które później incydentalnie występuje u innych autorów.
To co tu napisałeś jest kolejną wskazówką, że nie przeczytałeś mojej książki zbyt dokładnie. Wystarczy zajrzeć do rozdziału Chronologia by się zorientować, że coś tam wiem w tym zakresie. Po za tym, czy jesteś pewnien, że znamy wszystkie źródła Liwiusza? Bo w mojej opinii znamy tylko te w które wymienił, choć fakt wymienił ich sporo. A jest kilka miejsc w których wspomina o licznych autorach (XXV, 11) lub pisze o nich niektórzy (XXI, 28), albo o wielu autorach greckich i łacińskich (XXIX, 27 czy XXXII, 6). Konia z rzędem temu kto ustali kogo konkretnie ma na myśli. Nie wspomnę, że większość informacji podawanych przez Liwiusza nie sposób przypisać do źródła, bo do naszych czasów dotrwał tylko wycinek prac antycznych, jak również jego dzieła. Zatem nie można wykluczyć, że korzystał gdzieś z prac autorów innych niż tych, które wymienił. Przykładowo jest kilka miejsc w których wydaje się, że podąża za Polibiuszem, ale o tym nie wspomina. A może podążał za Celiuszem Antypatrem, który opierał się na tych samych źródłach co Grek? A czemuż nie mógłby to być ktoś trzeci, kto oparł się na tych samych źródłach? itp. Zatem czy aby na pewno Liwiusz nie mógł skorzystać z takiego Juby skoro jak się wskazuje korzystał z niego Appian?
CODE
również dobrze ilustruje to, o czym pisałem - kiedy liczby, które znajdujesz w źródłach jesteś w stanie dopasować do swoich potrzeb, nie podejmujesz refleksji, tylko przyjmujesz je za dobrą monetę. Gdy coś Ci się nie zgadza i coś musisz odrzucić, sięgasz po zmiany klasyfikacji okrętów, dopowiadasz sobie wspólne źródła o nietypowych praktykach itp.
Czy Ty aby czytałeś w ogóle moją książkę? Przecież tam analizowana jest niemal każda liczba. Poproszę o wyjaśnienie niby na czym ma polegać ta refleksja? Znów mi coś zarzucasz a nie podajesz konkretów. Co do okrętów to chyba jednak nic nie zmieniam (patrz odpowiedź do Sargona).

Ten post był edytowany przez Gajusz Juliusz Cezar: 31/01/2018, 0:44
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #26

     
Anders
 

VII ranga
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 2.435
Nr użytkownika: 4.016

Zawód: Biurowy
 
 
post 31/01/2018, 1:28 Quote Post

QUOTE
To co tu napisałeś jest kolejną wskazówką, że nie przeczytałeś mojej książki zbyt dokładnie. Wystarczy zajrzeć do rozdziału Chronologia by się zorientować, że coś tam wiem w tym zakresie. Po za tym, czy jesteś pewnien, że znamy wszystkie źródła Liwiusza? Bo w mojej opinii znamy tylko te w które wymienił, choć fakt wymienił ich sporo. A jest kilka miejsc w których wspomina o licznych autorach (XXV, 11) lub pisze o nich niektórzy (XXI, 28), albo o wielu autorach greckich i łacińskich (XXIX, 27 czy XXXII, 6). Konia z rzędem temu kto ustali kogo konkretnie ma na myśli. Nie wspomnę, że większość informacji podawanych przez Liwiusza nie sposób przypisać do źródła, bo do naszych czasów dotrwał tylko wycinek prac antycznych, jak również jego dzieła. Zatem nie można wykluczyć, że korzystał gdzieś z prac autorów innych niż tych, które wymienił. Przykładowo jest kilka miejsc w których wydaje się, że podąża za Polibiuszem, ale o tym nie wspomina. A może podążał za Celiuszem Antypatrem, który opierał się na tych samych źródłach co Grek? A czemuż nie mógłby to być ktoś trzeci, kto oparł się na tych samych źródłach? itp. Zatem czy aby na pewno Liwiusz nie mógł skorzystać z takiego Juby skoro jak się wskazuje korzystał z niego Appian?


Przepraszam, ale również w rozdziale "Chronologia" Twoje uwagi (bo zrzucenia winy na Valeriusa Antiasa nie nazwę analizą) pozostawiają wiele do życzenia. Za przypisaniem odpowiedzialności Valeriusowi Antiasowi nie pada żaden konkretny argument, poza tym, że Liwiusz go wspomina w 4 miejscach w XXIX i XXX księdze.
Tak, autorzy starożytni często nie podawali swoich źródeł, albo podawali zbiorczo (wielu autorów..." etc.). Oczywiście, że musimy dopuścić możliwość, że korzystali również z innych źródeł niż te wymienione gdziekolwiek w ich dziele. Ale to nie oznacza, że można swobodnie wymyślić sobie źródło, o którym nic nie wiemy, przypisać mu konkretną, dogodną dla stawianej hipotezy charakterystykę i stwierdzić, że to na takim źródle opierał się autor. No nie.

Poza tym jeszcze jedna uwaga - przy takim podejściu nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ktoś stwierdził, że rozbieżności np. w liczebności wojsk podawanych przez Liwiusza i Appiana wynikają z tego, że Appian korzystał z dzieła Syliusza Italika, który był poetą i liczebniki mógł dobierać do metrum, więc jego wersja w całości jest niewiarygodna.

Byłby to taki sam mechanizm jak Ty proponujesz powyżej - z tą różnicą, że wiemy, że rzeczywiście był taki poeta jak Syliusz Italik i że rzeczywiście napisał poemat o wojnie punickiej, więc nie musimy wymyślać go od zera.

Niestety, przy całej swojej niepewności - a właściwie właśnie przez nią - historia starożytna wymaga dużego rygoru i pokory. Niektórych rzeczy się nie dowiemy.

QUOTE
A w historiografii antycznej istniej kierunek zwany retorycznym, który objawia się tym, że nie przywiązuje zbytniej wagi do strony faktów, ale ma na celu przede wszystkim formę wypowiedzi.


To nie jest prawda.
Ponownie, to bardzo, bardzo uproszczone podejście do bardzo złożonego tematu.

QUOTE
To nie ma nic wspólnego z niekonsekwencją tylko z analizą źródeł. Już wyjaśniłem Ci, że w obu przypadkach Liwiusz korzystał z innych źródeł.


A na jakiej podstawie tak twierdzisz?
Można zrobić z Liwiusza półgłówka, który bezrefleksyjnie przepisuje lub skraca to, co ma przed sobą i powiela błędy i sympatie swoich źródeł(tak zrobiono z Diodorem, niestety). Ale wówczas trudno to pogodzić z tym, że co chwila zmienia źródło z jednego na drugie.

QUOTE
Czy Ty aby czytałeś w ogóle moją książkę? Przecież tam analizowana jest niemal każda liczba. Poproszę o wyjaśnienie niby na czym ma polegać ta refleksja? Znów mi coś zarzucasz a nie podajesz konkretów. Co do okrętów to chyba jednak nic nie zmieniam (patrz odpowiedź do Sargona).


Nigdzie nie zarzucałem Ci, że analizujesz za mało liczb. Przeciwnie - uważam, że analizujesz ich za dużo. O wiele za dużo. Zresztą, powinieneś sam zdawać sobie z tego sprawę - cytat ze wstępu (str. 12):

QUOTE
Dlatego też moim zdaniem, w niniejszej rozprawie nie ustalam faktycznej liczby, a bardziej "etatową" - i choć te znacznie mogą się różnić, prawo to dotyczy obu walczących stron.


Piotrze.
W starożytności nie istniały na ogół stany etatowe (nawet w Rzymie były wahania liczebności), tak jak w tym okresie nie można mówić w ogóle o stałych jednostkach wojskowych. Chyba sam zdajesz sobie z tego sprawę, skoro wziąłeś "etatowe" w cudzysłów. I to, że na tych danych, które mamy można - jak piszesz pod koniec tego samego akapitu - "dokonać pewnych obliczeń", nie spowoduje, że te dane staną się choć trochę bliższe rzeczywistości. Przykro mi.

Dobra, przestanę teraz, bo zaraz napiszę coś gorzkiego, a nie chcę tego robić, bo wiem, że to wszystko dlatego, że postawiłeś sobie zadanie, które nie było ambitne - ono było niemożliwe. Tym bardziej w sytuacji, w której z wieloma rzeczami byłeś zdany na siebie i swoje prywatne zasoby.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #27

     
sargon
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 5.840
Nr użytkownika: 4.555

Stopień akademicki: mgr inz
 
 
post 31/01/2018, 2:30 Quote Post

QUOTE(Gajusz Juliusz Cezar)
Przykładów masz od cholery, że wspomnę Rodyjczyków, Pergamon, to też byli sprzymierzeńcy dostarczający okręty i w ich przypadku były to dużej mierze jednostki większe niż trójki, a ich liczby szły w dziesiątki. Ale wiem, że nie o nich Ci chodzi. Masz zapewne na myśli dane dotyczące sprzymierzeńców zawarte pod rzymskim przymusem, a nie dobrowolne (jak w przypadku ww.). Tu może za przykład posłużyć Kartagina, która na mocy układu sojuszniczego w roku 191 dostarczyła 6 penter. Ale może chodzi Ci o przykłady z podwórka Italii?
Na początek mamy przekaz Polibiusza z I księgi, który wymienia piędziesięciowiosłowce i ... trójki  wink.gif To info dla okresu przed IIWP. Poniżej przykład dla IIWP.
Być może jednostki Decymusa pozyskane od sprzymierzeńców były klasy trójek bo Regium później wystawiło co najmniej jeden taki okręt - Liwiusz (XLII, 48). Podczas bitwy z Decymusem Tarent wystawił 20 okrętów, z czego co najmniej dwa to trójrzedowce bowiem podczas bitwy z Decymusem abordażu na jednostkę Kwinkcjusza miał dokonać m.in. okręt trójwiosłowy, a skoro nie był to okręt flagowy to można spokojnie założyć, że ten ostatni był co najmniej tej samej klasy. A chciałem zauważyć, że Tarent nie wybudował tej floty specjalnie na potrzeby walki z Republiką znad Tybru tylko dysponował nią w momencie zajęcia miasta przez Hannibala (skoro trzeba je było lądem przetransportowywać na pełne morze z uwagi na blokadę wyjścia z portu przez rzymską załogę twierdzy), a więc wspierał nimi wcześniej Rzymian tam stacjonujących np. osłaniając konwoje z żywnością. Przy okazji Appian (VII, 34) potwierdza, że Tarent dysponował wówczas trójkami skoro miały one atakować załogę zamku. W tym czasie Turioj wystawiło przynajmniej dwa trójrzędowce (skoro mowa o nich w liczbie mnogiej), ale raczej więcej (być może 4 bo o tylu wspomina przy innej okazji Liwiusz XLII, 48) bowiem była to osłona konwoju, który płynął do kolonii Spartan (na marginesie nie sądzę aby znacznie większy Tarent miał mniej okrętów tego typu niż Turioj). Zatem tylko 5 miast italskich sprzymierzeńców wystawiło co najmniej 34 okręty, a być może więcej. Zaś co do typów to wiemy na pewno, że znajdowały się wśród nich trójki, natomiast nic nie wiemy aby były tam jednostki mniejsze.  wink.gif
To zestawienie nie wyczerpuje w całości potencjału miast italskich socii navales, co nie może dziwić skoro z samej podeszwy italskiego buta Pyrrus był wstanie zebrać 60 jednostek. A przecież trzeba doliczyć jeszcze potencjał Sycylii.
A na tej wyspie jak już wspomniałem były miasta, które dostarczały okrętów większych niż trójki (wspomniany czterorzędowiec). Nie wiem dlaczego dostarczanie okrętów klasy od trójki w wzwyż miałoby nie dotyczyć także innych sprzymierzeńców z tej wyspy (skoro mogły to robić takie nikomu nie znane Centurippy) zwłaszcza dysponującymi takimi jednostkami przed podbojem rzymskim, do czego zobowiązana została nawet Kartagina. A przecież Syrakuzy bo głównie je mam na myśli przed zawarciem sojuszy z Rzymem dysponowały flotą 120 jednostek krytych i 20 bez pokładu (choć pewnie cżęść z nich zatonęła wraz z klęską Pyrrusa na morzu). Mimo to jednak w roku 218 wystawiły one 12 jednostek w celu wsparcia Semproniusza, choć nie wiemy jakiej klasy, ale jakoś ciężko mi założyć, że król Hieron po płynął jakąś marną biremą skoro miasto za jego żywota dysponowało nawet dziewiątką, a przecież chyba miał zacięcie do jednostek prestiżowych (o czym może świadczyć budowa statku Syracusia).  wink.gif
O tym, że trójki wystawiane były przez italskich sprzymierzeńców także nieco po roku 200 wskazuje informacja Liwiusza (XXXVII, 13).
To moje uzasadnienie do mojej tezy.
Teraz czekam na Twoje uzasadnienie do twierdzenia na przełomie III/II w pne były to maksymalnie dwurzędowce Ile jesteś w stanie podać mi przykładów (dobrze by było abyś wskazał konkretne miasta), że te wystawiły dwurzędowce?
Jestem w stanie podać jeden, za to bardzo adekwatny do treści książki i zawierający konkretne typy - Appian 8.13 keles i lembos (ten drugi maksymalnie dwurzędowy). Słusznie stwierdzasz, ze okręty Pergamonu, Rodos i Kartaginy się nie liczą, jakiekolwiek by nie były ok. 190 r i później - po prostu w 204 r. nie można brać ich pod uwagę, z oczywistych względów.
Nawet jeśli weźmiemy szerszy okres niż przełom III/II w. i przytoczone przez Ciebie dane, z konkretnych przekazów (nie przypuszczeń), to otrzymamy conajwyżej kilkanaście trier. Z kolei spośród mniejszych okrętów są wymieniane już tu nieraz wiele keletai i lemboi we flocie Scipio, jednostki bezpokładowe w 191 r. ("wiele", Livius 36.42), ponadto w 149 r. (Appian 8.75) 100 hemiolii (które klasyfikuje jako okręty) i "wielką ilość" podobnej wielkości lub mniejszego tałatajstwa - co do których jak rozumiem się zgadzamy, ze to wtedy sprzymierzeńcze. Ergo, nawet jeśli nie są to "maksymalnie dwurzędowce", to średnia i tak jest zdecydowanie poniżej trójki.

EDIT: of course lemboi i keletai i "tałatajstwa" nie należy brac tu pod uwagę. Zapędziłem się. Zostają bezpokładowce i hemiolie. Zdania o średniej jednak nie zmieniam, tak czy siak mniejsze jednostki wychodzą zdecydowanie liczniej.
koniec EDITA

A teraz chętnie się dowiem jakie masz kryterium rozdziału kiedy Appian ma na myśli liczby odnoszące się tylko do okrętów sprzymierzeńców, a kiedy nie.

QUOTE
To nie ma nic wspólnego z niekonsekwencją tylko z analizą źródeł. Już wyjaśniłem Ci, że w obu przypadkach Liwiusz korzystał z innych źródeł. Dlatego w książce piszę, iż brak danych o sprzymierzeńcach charakterystyczny jest dla pewnego okresu jego narracji (bo akurat w tym momencie korzystał z takich źródeł), a nie dla całego jego dzieła.
Przykro mi, ale nie widzę nigdzie analizy Liviusa pod kątem jego źródeł dla danych odn. floty.
Chyba, ze miała to załatwić wzmianka o "Prawdopodobnie podobne zjawisko zachodzi co do floty [...]" - ale w takim razie bardzo łatwo Ci przychodzi robić z przypuszczeń pewnik.

QUOTE
Ok. być może masz rację i nadmiarowo dałem Izydora. Niemniej rozumiem, że to sobie wyjaśniliśmy i tu zastrzeżeń nie zgłaszasz?
Poza tym, że wzmianka jest niepotrzebna, zaś źródło nieadekwatne - nie.
No i odn. tych źródeł floty - j.w.

QUOTE
Oj chłopie zupełnie nie zrozumiałeś tego co próbowałem Ci przekazać w poprzednim poście. Przecież wyraźnie w książce wskazuję, co Appian ma na myśli pisząc o okrętach (w domyśle długich skoro mowa o tych 52), to równa się temu co na potrzeby naszej dyskusji (fakt może mało szczęśliwie) nazwałem okrętem "bojowy" w odróżnieniu od celoces i lemboi (co na potrzeby tej dyskusji nazwałem okrętami zwiadu). Zatem może jeszcze raz:
Dodatkowo okręty italskich sprzymierzeńców charakteryzowały się także tym, że nie były jednostkami krytymi, ale część z nich miało okute dzioby, a część nie. Dlatego też uważam, że pierwsze z nich były zaliczane do okrętów i to je ma na myśli Appian podając ich liczbę, zaś drugie mieszczą się pod pojęciem κέλης i λέμβος. Potwierdzają to współczesne analizy źródłowe, które przypisują posiadanie metalowych rostrum jednostce minimum trójrzędowej. Jasno z tego wynika, że zaliczam do tego co Appian nazywa neōn makrōn (długimi okrętami) jednostki bez pokładów, ale z taranem (oczywiście te z pokładem też się łapią, ale te nie są od italski socii). Moim błędem jak już wspomniałem było to, że nie zauważyłem, że Ducin mówi o rostrum z trzema ostrzami. Zatem jeśli wywalisz ostatnie zdanie wszystko będzie grało. Potwierdzeniem tego, że jednak uwzględniam w katalogu długich okrętów jednostki inne niż trójki jest moja uwag o średniej (czyli zakładam były zarówno takie powyżej jak i poniżej jak i w średniej).
Obawiam się, ze to Ty nie rozumiesz co chcę Ci przekazać. Ja zdaję sobie sprawę, ze wg Ciebie Apian mówiąc o okrętach "ma na myśli" jednostki bezpokładowe, z taranami.
Nie wyjaśniłeś jednak na jakiej podstawie wyszła Ci taka konkluzja (per analogiam - pokaż go to palcem, bo chciałbym uwierzyć, ze śnię...)

QUOTE
A na jakiej podstawie twierdzisz, że Decymus miał jakieś trudności w zakresie zbierania okrętów? W przekazie mowa jest tylko o decyzji Marcellusa dwustopniowego zwiększenia mu floty, która mogła wynikać choćby z chęci sprawdzenia jego umiejętności dowódczych. Ja wyciągnąłbym wręcz odwrotny wniosek bowiem Liwiusz pisze, że był niskiego pochodzenia, a mimo to otrzymał wsparcie od sprzymierzeńców, a o żadnych problemach nie wspomina. Ale nawet zakładając, że masz rację to nie możesz porównywać sytuacji:
1) z roku 210 kiedy Hannibal szaleje po całej niemal Italii, a duża część miast socii navales przeszło na jego stronę (Tarent, Lokry, Metapont, Turioj, Kroton, Heraklea), na Sycylii toczy się wojna z Kartagińczykami, których popiera część tamtejszych miast, a flota punicka krąży na wodach w tym rejonie osiągając rok wcześniej chyba swój maks;
2) z sytuacją z roku 204, kiedy Hannibal jest zamknięty wokół Krotonu (utracił inicjatywę operacyjną), wszyscy sprzymierzeńcy morscy wrócili pod strzechy Rzymu (oprócz oczywiście Krotonu), Sycylia jest podporządkowana, a flota punicka przestała stanowić realne zagrożenie w tym rejonie (po klęskach z lat poprzednich), a pomoc prosi nie byle urzędniczyna, a prokonsul o wielkim poparciu wśród senatu i ludu rzymskiego, mający upoważnienie senatu do odbierania pomocy od sprzymierzeńców, opromieniony sławą zdobywca Hiszpanii, który zastraszył miasta greckie losem Lokrów (nota bene wystawiających co najmniej dwa trójrzędowce - Liwiusz (XLII, 48)). Czujesz różnicę?
Zaś w 191 r. mamy informację od Liviusa, ze socii navales, zobowiązani do wystawienia okrętów (w tym Neapol, Region i Lokry) zgodnie z traktatem wystawiają okręty bezpokładowe, czyli niemal na pewno nie triery. Czujesz różnicę?
Co do trudności w zakresie zbierania okrętów, to źle odczytałem angielskie tłumaczenie, mój błąd.

EDIT2:
Tymczasem jeszcze przeryłem książki i źródła w poszukiwaniu trier bezpokładowych i niespodzianka, takowe znalazłem dla interesującego nas okresu: Polybios 5.62.3 (Tyr, 219 r., ustęp już tu wspominany) oraz 16.2.10 (we flocie sprzymierzonych pod Chios).
Ale nawet jeśli uznalibyśmy, że triery (triremy smile.gif ) mogą być wśród okrętów otwartych, nie widzę możliwości by wpakować na takowe po 50 "marines".
koniec EDITA2

QUOTE
Dla mnie (jak rozumiem dla Lazenby'go też) po prostu zwyczajnie za dobrze to do siebie pasuje aby było zmyśleniem (np. korelacji danych jazdy 2x300+1600=2200), zwłaszcza, że bardzo dobrze wpisuje się w ówczesny kanon proporcji poszczególnych sił w armii rzymskiej. Co więcej spełnia warunek, że siły są większe niż armia jaką dysponował Scypion pod Zamą (24,5 tys.). A zgodzisz się że w momencie inwazji siły powinny być większe, a nie mniejsze, prawda? Dodatkowo zaproponowana przeze mnie hipoteza pozwala wyjaśnić tajemniczą kwestie jakie to legiony znajdujemy w roku następnym na wyspie skoro jedyne o których wiemy, że na niej były zabrał ze sobą Scypion, a żadne tego typu jednostki nie zostały tam wysłane z Italii. Oczywiście zawsze można wybrać na chybił trafił z 4 wersji u Liwiusza. Jakie jest jednak prawdopodobieństwo wystąpienia tych wszystkich korelacji w danych wymyślonych, a jakie w mających źródło w autentycznych wartościach?
W momencie inwazji siły musiały być większe. I tak, liczby nieźle się dopasowują - pod warunkiem, ze założymy, że Appianowi chodzi o socii w armii lądowej, gdy założymy że Livius pomija w tym czasie jednostki sprzymierzeńców we flocie, założymy, ze z kolei Appian robi coś przeciwnego, że były to u niego średnio trójrzędowce itd., itd.

QUOTE
Tak to też jest dobre wyjaśnienie, ale ja wybrałem jeszcze lepsze bowiem pozwala dodatkowo zrozumieć dlaczego Kartagińczycy nie próbowali przeciwstawić się armadzie inwazyjnej na morzu. Przecież po przegranej w roku 207 mieli co najmniej 49 okrętów, a co za tym idzie doskonałą okazję aby dopaść słabszą liczebnie flotę Scypiona (nie koniecznie podczas samej przeprawy). A tym czasem Kartagińczycy zwlekają z podjęciem działań na morzu. Inaczej sprawa wygląda kiedy flota Afrykańczyka liczy 92 jednostki. Czy może wówczas dziwić bierność floty punickiej i chęć doprowadzenia jej stanu do liczby 100 jednostek (co udało się dopiero w 203 roku) i wówczas ruszać przeciwko Rzymianinowi?
Albo po tym jak dostali wpiernicz dwa razy na przestrzeni kilku lat postanowili z trzecim razem poczekać aż wzmocnią flotę do ok. 100 jednostek.

QUOTE
Ok być może zbyt popusciłem na forum wodze fantazji. W książce piszę tylko o żródle podającym dane samych sprzymierzeńców. A taki przekaz mógł powstać nawet na zasadzie prostego błędu świadomego lub nie czy to historyka przepisującego skąś info lub nawet jego kopisty. Przykład: zamiast dwa legiony i 16000 pieszych oraz 1600 jazdy, ktoś odczytał dwa legiony: 16000 i 1600 jazdy, a następnie zapisał 16000 piechoty i 1600 konnicy (co się równa temu co przeczytał a wzmianka o legionach przepadła). A w historiografii antycznej istniej kierunek zwany retorycznym, który objawia się tym, że nie przywiązuje zbytniej wagi do strony faktów, ale ma na celu przede wszystkim formę wypowiedzi.
To założenie jest najsłabszym punktem Twojej argumentacji. Nie wiadomo kto, u kogo, w jaki sposób, nie wiadomo kiedy.
Wiadomo tylko, ze MOŻE coś jest na rzeczy...

Ten post był edytowany przez sargon: 31/01/2018, 20:00
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

     
Gajusz Juliusz Cezar
 

VIII ranga
********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 3.404
Nr użytkownika: 43.904

Piotr Koziol
Stopień akademicki: pontifex maximus
Zawód: Dyktator
 
 
post 1/02/2018, 0:04 Quote Post

QUOTE(Anders @ 31/01/2018, 2:28)
Przepraszam, ale również w rozdziale "Chronologia" Twoje uwagi (bo zrzucenia winy na Valeriusa Antiasa nie nazwę analizą) pozostawiają wiele do życzenia. Za przypisaniem odpowiedzialności Valeriusowi Antiasowi nie pada żaden konkretny argument, poza tym, że Liwiusz go wspomina w 4 miejscach w XXIX i XXX księdze.
Nie tylko. Oprócz tego że Liwiusz korzystał w tych partiach z Waleriusza wskazałem, że tekst historyka z Ancjum zawiera:
1) inną chronologię niż ta zawarta u Polibiusza (przyjmowana co do zasady jako poprawna przez wszystkich włącznie ze mną), a który także jest jednym ze źródeł Liwiusza dla tego okresu;
2) inną chronologie niż przyjmuje to sam Liwiusz;
3) fikcyjne zdarzenia typu pierwsza bitwa pod Zamą;
Oprócz tego wskazałem, że Liwiusz tworzy własną niejako pośrednią chronologię z uwagi na błędy w swoim wnioskowaniu w zakresie różnych danych jakie znalazł w swoich źródłach;
Mało? To może jesteś w stanie wskazać innego annalistę wykorzystywanego przez Liwiusza, który spełnia te przesłanki?
QUOTE
Tak, autorzy starożytni często nie podawali swoich źródeł, albo podawali zbiorczo (wielu autorów..." etc.). Oczywiście, że musimy dopuścić możliwość, że korzystali również z innych źródeł niż te wymienione gdziekolwiek w ich dziele. Ale to nie oznacza, że można swobodnie wymyślić sobie źródło, o którym nic nie wiemy, przypisać mu konkretną, dogodną dla stawianej hipotezy charakterystykę i stwierdzić, że to na takim źródle opierał się autor. No nie.
A jesteś w stanie przypisać konkretne (a w zasadzie jakiekolwiek) źródło dodanych dotyczących wielkości armii inwazyjnej, a przytoczonych przez Liwiusza? Nie, jedynym, którego możemy wyeliminować jest Celiusz Antypater, który po prostu nie podał liczb. Czy na kartach książki, bo o tym tu ostatecznie rozmawiamy, jest sugestia jakoby chodziło o jakieś nieznane źródło? Nie, napisałem tylko o przekazie podającym dane samych sprzymierzeńców, a takim mogło być jedno z wymienionych przez Liwiusza (abstrahuje od powodów), ale z uwagi na luki w materiale źródłowym nie jesteśmy tego w stanie zweryfikować. Musimy się pogodzić z tym, że jak to ująłeś: Niektórych rzeczy się nie dowiemy.
CODE
Poza tym jeszcze jedna uwaga - przy takim podejściu nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ktoś stwierdził, że rozbieżności np. w liczebności wojsk podawanych przez Liwiusza i Appiana wynikają z tego, że Appian korzystał z dzieła Syliusza Italika, który był poetą i liczebniki mógł dobierać do metrum, więc jego wersja w całości jest niewiarygodna.

Byłby to taki sam mechanizm jak Ty proponujesz powyżej - z tą różnicą, że wiemy, że rzeczywiście był taki poeta jak Syliusz Italik i że rzeczywiście napisał poemat o wojnie punickiej, więc nie musimy wymyślać go od zera.
Zgadza się to prawie ten sam mechanizm, ale prawie czyni różnicę. Bo zaproponowałem Jubę, który raz opisywał te wydarzenia. Dwa był historykiem uwypuklającym rolę sprzymierzeńców. Trzy wykorzystywany był przez Appiana, który też podaje jedną z danych przytoczonych przez Liwiusza. Cztery znamy poemat Italicusa więc można sprawdzić co pisał w tej sprawie.wink.gif
QUOTE
To nie jest prawda.
Ponownie, to bardzo, bardzo uproszczone podejście do bardzo złożonego tematu.
Ale to nie moja definicja tylko Ignacego Lewandowskiego z jego Historiografii rzymskiej str. 29. Nie czuję się na tyle mocny w tym temacie by o tym dyskutować.
QUOTE
A na jakiej podstawie tak twierdzisz?
Można zrobić z Liwiusza półgłówka, który bezrefleksyjnie przepisuje lub skraca to, co ma przed sobą i powiela błędy i sympatie swoich źródeł(tak zrobiono z Diodorem, niestety). Ale wówczas trudno to pogodzić z tym, że co chwila zmienia źródło z jednego na drugie.
Nikt z niego nie robi półgłówka. Liwiusz próbował podejmować się krytyki swoich źródeł, co prawda z różnym skutkiem, ale to dobrze o nim świadczy. Natomiast z pustego i Salomon nie naleje. Skoro jego źródła nie podawały pewnych informacji to on ich nie mógł przecież przekazać.
Co zaś do mieritu zobacz co Liwiusz pisze o przydziale wojsk na rok 212 (XXV, 3). Podaje, że konsulom przydzielono po dwa legiony, a nieco dalej (XXV, 14) nagle konsul dysponuje kohortą sprzymierzonych Pelignów. Powiesz to tylko jedna kohorta, ale rok później dowodza tymi samymi siłami i już mowa jest o jeździe sprzymierzeńców - Liwiusz (XXVI, 5), a nieco dalej (XXVI, 15) o dowódcach sprzymierzeńców. I takich przykładów można znaleźć sporo.
QUOTE
Nigdzie nie zarzucałem Ci, że analizujesz za mało liczb. Przeciwnie - uważam, że analizujesz ich za dużo. O wiele za dużo. Zresztą, powinieneś sam zdawać sobie z tego sprawę - cytat ze wstępu (str. 12):
QUOTE
Dlatego też moim zdaniem, w niniejszej rozprawie nie ustalam faktycznej liczby, a bardziej "etatową" - i choć te znacznie mogą się różnić, prawo to dotyczy obu walczących stron.

Piotrze.
W starożytności nie istniały na ogół stany etatowe (nawet w Rzymie były wahania liczebności), tak jak w tym okresie nie można mówić w ogóle o stałych jednostkach wojskowych. Chyba sam zdajesz sobie z tego sprawę, skoro wziąłeś "etatowe" w cudzysłów. I to, że na tych danych, które mamy można - jak piszesz pod koniec tego samego akapitu - "dokonać pewnych obliczeń", nie spowoduje, że te dane staną się choć trochę bliższe rzeczywistości. Przykro mi.
Nie, no lepiej wybrać liczby z sufitu. A swoją drogą to legiony w owym czasie były w miarę stałymi jednostkami (w rozumieniu istniejącymi przez kilka/kilkanaście lat), miały określone co roku przez senat stany "etatowe" (w sensie liczby żołnierzy), których urzędnik nie mógł przekroczyć, które były co roku uzupełniane aby osiągnąć ów poziom. Oczywistym jest, że nie jesteśmy w stanie policzyć sił co żołnierza, ale znów daleki jestem od twierdzenia, że nie możemy określić choć przybliżonego, ale odzwierciedlającego rzeczywisty poziomu sił oczywiście, jeśli mamy dane źródłowe.

QUOTE(Sargon)
Albo po tym jak dostali wpiernicz dwa razy na przestrzeni kilku lat postanowili z trzecim razem poczekać aż wzmocnią flotę do ok. 100 jednostek.
Zapewne nie miało znaczenia, że flota Lewiniusa miała kazdorazowo przewage liczebną? I nie brali nic do bani, że w tym czasie Scypion spali im pół Afryki?
CODE
Jestem w stanie podać jeden, za to bardzo adekwatny do treści książki i zawierający konkretne typy - Appian 8.13 keles i lembos (ten drugi maksymalnie dwurzędowy). Słusznie stwierdzasz, ze okręty Pergamonu, Rodos i Kartaginy się nie liczą, jakiekolwiek by nie były ok. 190 r i później - po prostu w 204 r. nie można brać ich pod uwagę, z oczywistych względów.
Nawet jeśli weźmiemy szerszy okres niż przełom III/II w. i przytoczone przez Ciebie dane, z konkretnych przekazów (nie przypuszczeń), to otrzymamy conajwyżej kilkanaście trier. Z kolei spośród mniejszych okrętów są wymieniane już tu nieraz wiele keletai i lemboi we flocie Scipio, jednostki bezpokładowe w 191 r. ("wiele", Livius 36.42), ponadto w 149 r. (Appian 8.75) 100 hemiolii (które klasyfikuje jako okręty) i "wielką ilość" podobnej wielkości lub mniejszego tałatajstwa - co do których jak rozumiem się zgadzamy, ze to wtedy sprzymierzeńcze. Ergo, nawet jeśli nie są to "maksymalnie dwurzędowce", to średnia i tak jest zdecydowanie poniżej trójki.

EDIT: of course lemboi i keletai i "tałatajstwa" nie należy brac tu pod uwagę. Zapędziłem się. Zostają bezpokładowce i hemiolie. Zdania o średniej jednak nie zmieniam, tak czy siak mniejsze jednostki wychodzą zdecydowanie liczniej.
koniec EDITA
Dobrze, że zauważyłeś, że keles i lembos nie należy brać pod uwagę, bo już chciałem Ci napisać, że to nie jest typy jednostek które należy zaliczać do Appianowych długich okrętów, czego nie zauważyłeś chyba dotychczas w trakcie naszej dyskusji jak i lektury książki. Co do zmiany zdania to chcę zauważyć, że jak sam piszesz już je zmieniłeś bo już przyjąłeś, że nie są to jednak maksymalnie dwurzędowce jak twierdziłeś pierwotnie.
A teraz dalej. To ja podałem Ci kilka przykładów kiedy mowa o wystawieniu przez sprzymierzeńców trójek, a Ty nie podałeś, żadnego na poparcie swojej tezy. Bo przykłady, które zapodałeś nie wskazują, że są to jednostki sprzymierzeńcze bowiem źródła nie precyzują ich pochodzenia (tu możemy snuć jedynie przypuszczenia mniej lub bardziej słuszne). Małe tego ja wskazałem przykład dostarczenia większej jednostki przez sprzymierzeńca i potencjalnego innego który mógł to zrobić bezproblemowo. A Ty nadal twierdzisz, ze to ja nie mam racji (sic!)

CODE
A teraz chętnie się dowiem jakie masz kryterium rozdziału kiedy Appian ma na myśli liczby odnoszące się tylko do okrętów sprzymierzeńców, a kiedy nie.
Myślę, że takie jak Ty, nos. Z tym, że nie wziąłeś pod uwagę, że w roku 149 Rzym miał do dyspozycji zasoby całego swojego imperium np. Sardynii czy paru pozyskanych/podporządkowanych nowych sojuszników zarówno w Ilirii, jak i na wschodzie, a którzy musieli wystawiać okręty na jego żądanie. A nie mamy wskazówek skąd pochodzą te jednostki (czy tylko z Italii, czy też z tego półwyspu i okolicznych wysp, czy z niemal całego basenu Morza Śródziemnego), zatem nie możemy na tej podstawie wnosić o strukturze we flocie sprzymierzeńców z okresu 50 lat wcześniejszego.
CODE
Zaś w 191 r. mamy informację od Liviusa, ze socii navales, zobowiązani do wystawienia okrętów (w tym Neapol, Region i Lokry) zgodnie z traktatem wystawiają okręty bezpokładowe, czyli niemal na pewno nie triery. Czujesz różnicę?

Liwiusz (XXXVI, 42-43). I co tam mamy? 50 okrętów krytych wyruszających z Rzymu, do tego przejęta flota pretora Atyliusza w liczbie 25 też krytych. Do tego dochodzi 6 punickich penter (też co oczywiste krytych). Razem daje to 81 jednostek krytych oraz jak się wydaje bliżej nie określoną liczbę jednostek już to otwartych, ale z okutymi dziobami, już to wywiadowczych, bez takich dziobów. Czyli mamy dwie kategorie otwarte z okutymi taranami i wywiadowcze bez taranów (zapewne też otwarte, ale co ważne tak nie nazywane). Jak wynika z dalszej narracji siły te zostały wzmocnione przez Eumenesa, który przyprowadził 24 kryte i nieco większą liczbę otwartych. Razem wszystkiego miało byc 105 krytych i 50 otwartych. Z tego można wysnuć wniosek, że socii italscy wystawili około 25 okrętów i wszystkie mieszczą się w kategorii otwartych z okutymi dziobami (a nawet jesli znależy zaliczyć tu wywiadowcze to i tak to nic nie zmienia dla dalszego wywodu). Do tego momentu zapewne się zgadzamy obaj. A teraz zerknij do fragmentu (XXXVII, 13), co najmniej dwa z nich są trójkami.
CODE
Przykro mi, ale nie widzę nigdzie analizy Liviusa pod kątem jego źródeł dla danych odn. floty.
Chyba, ze miała to załatwić wzmianka o "Prawdopodobnie podobne zjawisko zachodzi co do floty [...]" - ale w takim razie bardzo łatwo Ci przychodzi robić z przypuszczeń pewnik.
A może doczytasz zdanie do końca? We fragmencie Liwiusza (XXXIII, 43) masz opis co rocznej decyzji senatu co do przydziału sił dla urzedników roku 195. Katonowi przydzielono dwa legiony i 15 tys. Latynów i 800 konnych oraz 20 okrętów. Nie ma w nim nic o przydzieleniu jednostek morskich sprzymierzeńców, a przecież wiemy, że tak owe były (fakt, że od Rzymianina, ale dopiero z kolejnej księgi). A takich dyspozycji wydanych przez senat u Liwiusza mamy wiele przy okazji niemal każdego roku IIWP. Co najmniej w jednym z nich Rzymianin podaje jednak jednostki sprzymierzonych (dla roku 218). W ilu takich opisach decyzji senackich Liwiusz pominał sprzymierzeńców? Kilka się znajdzie. Aby pokazać o jakie zjawisko mi chodzi przytaczam Polibiusza, który pomija jednostki socii w informacjach o przydziale sił dla kosulów roku 218. To jest opis zjawisko które starałem się wykazać na podstawie danych w sprawie Katona. Analogicznie jest niekiedy z informacjami o siłach lądowych. Tyle w mojej opinii jest w książce.
Do tego można dodać jeszcze, że poprostu zależy to od źródeł jakimi dysponował historyk z Patawium i dla jednego okresu są pełne, a dla innego mniej. Widac to choćby na przykładzie właśnie poszczególnych lat IIWP kiedy to w pierwszych 4 ksiegach opisanych jest 5 lata (218-214), a w kolejnych 4 księgach 6,5 lat (213-207), a w ostatnich 2 aż 6,5 roku (207-201). Potem znów Liwiusz podnosi poziom szczegółowości 7 lat w kolejnych 4 księgach. Czyli jak widać lata opisywanej przeze mnie kampanii są w najgorzym stanie. A Liwiusz jest naszym najszczegółowszym źródłem dla IIWP (zwłaszcza po roku 216 kiedy urywa się relacja Polibiusza), zatem jeśli Rzymianin coś pominął nasze szanse aby ustalić coś dokładniej znacznie maleją. Stąd takie trochę błędne koło, że aby coś wykazać, że Liwiusz mógł coś pominąć dla jednego roku trzeba szukać tego u niego. Być może uznałem to za zbyt oczywiste.
CODE
Obawiam się, ze to Ty nie rozumiesz co chcę Ci przekazać. Ja zdaję sobie sprawę, ze wg Ciebie Apian mówiąc o okrętach "ma na myśli" jednostki bezpokładowe, z taranami.
Nie wyjaśniłeś jednak na jakiej podstawie wyszła Ci taka konkluzja (per analogiam - pokaż go to palcem, bo chciałbym uwierzyć, ze śnię...)

Sam o tym napisałeś. Okręty wojenne wg niego to od przedział od hemioli do piątek, czyli okręty posiadające taran. A skoro hemiole są jednostkami otwartymi to należy zaliczyć do nich także jak wykazałem wyżej wszystkie tego typu jednostki socii navales. Spójrz też do Appiana (XI, 22) w kontekście to co piszę wyżej o wyprawie Gajusza Liwiusza.
CODE
To założenie jest najsłabszym punktem Twojej argumentacji. Nie wiadomo kto, u kogo, w jaki sposób, nie wiadomo kiedy.
Wiadomo tylko, ze MOŻE coś jest na rzeczy...

CODE
W momencie inwazji siły musiały być większe. I tak, liczby nieźle się dopasowują - pod warunkiem, ze założymy, że Appianowi chodzi o socii w armii lądowej, gdy założymy że Livius pomija w tym czasie jednostki sprzymierzeńców we flocie, założymy, ze z kolei Appian robi coś przeciwnego, że były to u niego średnio trójrzędowce itd., itd....
Czyli mam nad czy jeszcze pracować wink.gif

Ten post był edytowany przez Gajusz Juliusz Cezar: 1/02/2018, 0:44
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #29

     
Anders
 

VII ranga
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 2.435
Nr użytkownika: 4.016

Zawód: Biurowy
 
 
post 1/02/2018, 1:01 Quote Post

QUOTE
Nie tylko. Oprócz tego że Liwiusz korzystał w tych partiach z Waleriusza wskazałem, że tekst historyka z Ancjum zawiera:
1) inną chronologię niż ta zawarta u Polibiusza (przyjmowana co do zasady jako poprawna przez wszystkich włącznie ze mną), a który także jest jednym ze źródeł Liwiusza dla tego okresu;
2) inną chronologie niż przyjmuje to sam Liwiusz;
3) fikcyjne zdarzenia typu pierwsza bitwa pod Zamą;
Oprócz tego wskazałem, że Liwiusz tworzy własną niejako pośrednią chronologię z uwagi na błędy w swoim wnioskowaniu w zakresie różnych danych jakie znalazł w swoich źródłach;


1) Kurcze, patrzę na ten fragment tekstu i widzę wyłącznie przypisy do Liwiusza, nie do Valeriusa Antiasa - czy możesz wskazać w których konkretnie przypadkach Liwiusz wyraźnie łączy konkretną datę z tej alternatywnej chronologii z przekazem Antiasa? Z Twojego tekstu to nie wynika.
2) Ponownie - nie mogłem znaleźć tej informacji. Na ss. 65-66 opisujesz rozbieżności między Liwiuszem a Polibiuszem. Jeżeli jest jakiś konkretny (tj. inny niż to, że Liwiusz korzysta z Antiasa opodal) powód, dla którego łączysz te rozbieżności z Antiasem, to nie podajesz go w tekście - nazwisko Antiasa pojawia się dopiero po opisaniu wszystkich przykładów na s. 66.
3) Popatrzyłem sobie na passus XXX.29 i moim zdaniem Liwiusz podaje w tym miejscu wersje Valeriusa Antiasa jako alternatywną do tego, co zdecydował się opisać (podobnie zresztą jak w XXX.19). Stąd płyną dwie obserwacje/sugestie:
a) Być może podane straty i owo "pierwsze starcie" odnoszą się do bitwy pod Zamą po prostu?
cool.gif Jakby nie było, z tego fragmentu dość jasno wynika, że Antias nie jest dla Liwiusza głównym źródłem informacji o tej kampanii, więc przypisywanie mu odpowiedzialności za datację jest wątpliwe.
4) Twoje wskazanie to tylko interpretacja. Trudno ją ocenić nie mając danych dotyczących dat, jakie podawał Antias.

QUOTE
Mało? To może jesteś w stanie wskazać innego annalistę wykorzystywanego przez Liwiusza, który spełnia te przesłanki?


Nie, nie jestem. Ale po pierwsze - jak wspomniałem wyżej - moim zdaniem są podstawy, by wątpić w kluczową rolę Antiasa dla Liwiuszowego opisu tych wydarzeń, skoro ów wspomina go jako źródło odmiennej wersji, a po drugie to, że nie można wskazać lepszego kandydata nie oznacza, że można zrzucić odpowiedzialność na barki biednego Valeriusa.

QUOTE
A jesteś w stanie przypisać konkretne (a w zasadzie jakiekolwiek) źródło dodanych dotyczących wielkości armii inwazyjnej, a przytoczonych przez Liwiusza? Nie, jedynym, którego możemy wyeliminować jest Celiusz Antypater, który po prostu nie podał liczb. Czy na kartach książki, bo o tym tu ostatecznie rozmawiamy, jest sugestia jakoby chodziło o jakieś nieznane źródło? Nie, napisałem tylko o przekazie podającym dane samych sprzymierzeńców, a takim mogło być jedno z wymienionych przez Liwiusza (abstrahuje od powodów), ale z uwagi na luki w materiale źródłowym nie jesteśmy tego w stanie zweryfikować. Musimy się pogodzić z tym, że jak to ująłeś: Niektórych rzeczy się nie dowiemy.


Ten wątek zaczęliśmy od twojego postu o Greku z Tarentu bądź Syrakuz akurat. Jakby nie było nie znamy źródła, które spełniałoby tę charakterystykę - tj. podawało tylko liczbę sprzymierzeńców. Sargon podał sensowne, zdroworozsądkowe argumenty dlaczego jego istnienie jest mało prawdopodobne.

QUOTE
Ale to nie moja definicja tylko Ignacego Lewandowskiego z jego Historiografii rzymskiej str. 29. Nie czuję się na tyle mocny w tym temacie by o tym dyskutować.


OK. Może w rzymskiej było inaczej.

QUOTE
Co zaś do mieritu zobacz co Liwiusz pisze o przydziale wojsk na rok 212 (XXV, 3). Podaje, że konsulom przydzielono po dwa legiony, a nieco dalej (XXV, 14) nagle konsul dysponuje kohortą sprzymierzonych Pelignów. Powiesz to tylko jedna kohorta, ale rok później dowodza tymi samymi siłami i już mowa jest o jeździe sprzymierzeńców - Liwiusz (XXVI, 5), a nieco dalej (XXVI, 15) o dowódcach sprzymierzeńców. I takich przykładów można znaleźć sporo.


Nie bardzo rozumiem co to ma ilustrować.

Na tym chyba zakończę swój udział w dyskusji.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #30

4 Strony < 1 2 3 4 > 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej