|
|
Czy Istnieje "historia Natychmiastowa"?, O badaniu historii najnowszej
|
|
|
|
Żeby nie gmatwać dyskusji w wątku "Utwory literackie jako źródło historyczne" ( http://www.historycy.org/index.php?showtopic=44884 ) postanowiłem wyodrębnić tutaj pewne wątpliwości. Jak powinno badać się wydarzenia, które dzieją się tu i teraz, których jesteśmy świadkami? J. Lacouture w zbiorowej pracy La nouvelle histoire, opublikowanej 30 lat temu pod redakcją J. Le Goffa, nazwał ją "historią natychmiastową", co wydaje mi się o tyle celniejsze, że obecnie mianem historii najnowszej zwykliśmy często nazywać to, co wydarzyło się po zakończeniu drugiej wojny światowej. Realia jednak się zmieniają i ta historia najnowsza obejmuje już ponad 60 lat (co oznacza, że według tradycyjnej miary, przeminęły już dwa pokolenia). Osobiście byłbym bardziej skłonny traktować jako historią stricte najnowszą, czyli "natychmiastową" to, co zdarzyło się bliżej dni, w których aktualnie żyjemy. Dążąc do wyznaczenia cezury, zapewne można byłoby uznać za taką wydarzenia przełomu lat 80-ych i 90-ych, które doprowadziły do wywrócenia wcześniejszego porządku geopolitycznego i miały poważne konsekwencje dla rozwoju sytuacji w Europie (rozpad niektórych państw, konflikty w byłej Jugosławii), jak i na świecie (odwrócenie sojuszy, USA przesuwa się z nastawienia antysowieckiego na "antyterrorystyczne"). Kończę tę dywagację pytaniem, a właściwie serią pytań: Co sądzicie na ten temat? Czy w coraz obszerniejszej czasowo "historii najnowszej" warto / trzeba wydzielać "historię natychmiastową" (teraźniejszą), a jeśli tak, to w jakie ramy chronologiczne należałoby ją wpisać? Wreszcie, co jest nie mniej ważne: jak należy badać wydarzenia, które dzieją się (prawie) na naszych oczach i których dalszych konsekwencji nie możemy dziś znać? Czy ograniczać się tylko do suchego opisu? Jeśli nie, to jakie kryteria oceny / interpretacji należy stosować wobec wydarzeń nam współczesnych? Zapraszam serdecznie do dyskusji. Pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
|
|
A czy nie prościej byłoby po prostu przesunąć granicę tego, co nazywamy historią najnowszą? Tzn. na przykład stwierdzić, że okres zwany jako wiek XX zaczął się około roku 1914 i zakończył około 1989 (wrrr, jak ja nie znoszę periodyzacji!), a po tym roku 1989 mamy historię najnowszą? Jeśli zaś wprowadzimy jakąś nową kategorię, to za następne parę lat spostrzeżemy, że historia najnowsza to trwa już w zasadzie dobre 100 lat, a "natychmiastowa" już ze 40
|
|
|
|
|
|
|
|
Jasne. Przesunięcie granic epok historii jest konieczne i tu się z Tobą w pełni zgadzam. 1989 jest dobrą cezurą, bo - według mnie - wyraźną i chyba niezaprzeczalnie istotną dla całego świata. Najwyższa już na to pora, bo zbliża się do końca pierwsza dekada XXI wieku. Niemniej jednak pozostaje problem historii "natychmiastowej", dziejącej się praktycznie na naszych oczach. Być może nie sprecyzowałem tego dobrze w poprzednim poście, ale nie chodzi mi o określoną kategorię chronologiczną lecz o pewien ciągle zmieniający się bufor. Równie dobrze, zamiast "historia natychmiastowa" (histoire immediate - jak to lepiej przetłumaczyć?) można by użyć trochę zgrzytającego w moim odczuciu zwrotu: "historia teraźniejszości", albo "historia obecna". Jak zatem oceniać, z punktu widzenia historyka, wojnę w Iraku, skoro jej skutki w chwili obecnej przynależą do futurologii, a nie historii, a wiele przyczyn poznamy pewnie dopiero po śmierci obecnych decydentów albo ujawnieniu tajnych akt? Czy mamy narzędzia, które pozwalają nam się zajmować wydarzeniami lub procesami, które są w toku, względnie zakończyły się na tyle niedawno, że nie sposób poznać ich konsekwencji, a czasem i faktycznych przyczyn? Pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
|
|
Historia XX w. i najnowsza to niestety nie jest moja działka, ale postaram się wypowiedzieć. Zgadzam się co do cezury 1989 r., natomiast, co do "historii teraźniejszości", to wg mnie, nie jest ona jeszcze historią sensu stricte, np. analizowanie wojny w Iraku imho obecnie bardziej wkracza w sferę zainteresowań obecnej dyplomacji, psychologii, socjologii i polityki ogólnoświatowej, jeszcze nie historii. Musi minąć przynajmniej kilka lat, zeby ta wojna i wszelkie sprawy z nią związane, "przeszły do historii", tak jak rządy Clintona, czy Jelcyna można już nazwać historią najnowszą.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|