|
|
Człowiek który uratował świat ..., ... przed nuklearną zagładą
|
|
|
|
Taki trochę "ogórkowy" ten news. Bez potwierdzenia z innych żródel przede wszystkim radarów pozahoryzontalnych z wysuniętych posterunkow decyzji o wystrzeleniu własnych rakiet by nie podjęto. Akurat w takich centrach sadzano właśnie ludzi pokroju Pietrowa a nie jakiś nawiedzonych politruków i to po obu stronach żelaznej kurtyny. Wojna jądrowa nie wybucha ot tak bo ktoś cos zobaczył na ekranie komputera.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Taki trochę "ogórkowy" ten news. News jest z okazji 25 rocznicy opisywanego wydarzenia i był zamieszczony w 2008 roku. Teraz nadchodzi 30-to lecie.
|
|
|
|
|
|
|
|
" Nazajutrz w centrum pojawiła się specjalna komisja mająca wyjaśnić, dlaczego radziecka technika, która przecież "niczym nie ustępuje amerykańskiej, a nawet pod pewnymi względami ją przewyższa", tym razem postawiła świat na skraju wojny. Komisja nic nie wyjaśniła. Na trop pomyłki pół roku później wpadł jeden z młodych oficerów. Zdolny chłopak - wspomina Pietrow. Zauważył, że istnieje pozycja, w której w bardzo niewielu przypadkach Ziemia może dać odbicie i wywołać właśnie taką reakcję systemu. System naprawiono. Nigdy przedtem, ani nigdy później nie doszło do podobnego błędu. Przynajmniej ja o nim nic nie wiem."
To relacja Pietrowa wzięta po mojej korekcie stąd - http://www.atomowe.kei.pl/index.php?option...id=44&Itemid=59
Doszło do błędu systemu który pobierał dane z satelitów obserwacyjnych. Pietrow doszedł do słusznego wniosku, że atak Yankesów za pomocą zaledwie pięciu pocisków balistycznych jest nieprawdopodobny. Facet miał rację.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(czarny piotruś @ 23/09/2013, 20:29) Taki trochę "ogórkowy" ten news. Bez potwierdzenia z innych żródel przede wszystkim radarów pozahoryzontalnych z wysuniętych posterunkow decyzji o wystrzeleniu własnych rakiet by nie podjęto. Akurat w takich centrach sadzano właśnie ludzi pokroju Pietrowa a nie jakiś nawiedzonych politruków i to po obu stronach żelaznej kurtyny. Wojna jądrowa nie wybucha ot tak bo ktoś cos zobaczył na ekranie komputera.
Ciekawe spostrzeżenie. Jak przeczytałem o tym gościu to byłem w niezłym szoku bo bliskość do rozpętania wojny nuklearna wydawała się niezwykle wielka. Zasadniczo wojna by wybuchła nie dlatego bo ktoś coś zobaczył na ekranie, tylko dlatego że kierownictwo ZSRR taki by wydało rozkaz. Tylko że na podstawie czego miało decydować? Właśnie po to był ten system ostrzegać żeby zdobyć kilku minut czasu i wykonać atak uprzedzający, czekanie aż radary na Ziemii potwierdzą wystrzelenie rakiet niwelowało tą przewagę. Dodatkowo trzeba zauważyć że sytuacja międzynarodowa była ówcześnie dość gorąca, a kierownictwo ZSRR nieco paranoiczne. Także było spore ryzyko zagłady.
Ten post był edytowany przez Rommel 100: 27/06/2017, 8:11
|
|
|
|
|
|
|
|
Skoro system wykrylby atak rakietowy(prawdziwy czy urojony) to w żaden sposób atak radziecki nie mógłby już niczego uprzedzić, nieprawdaż ')? Wrogie rakiety i tak już byłyby na trajektorii. Jeszcze na Osie słyszałem też od pewnego pułkownika historię o takim niedoszłym Armagedon na linii Moskwa-Pekin ale poza tym, że to Chińczycy czegoś się wystraszyli szczegółów nie pamiętam. Inna poniekąd groźna historia wydarzyła się (oczywiście ponoć) gdy izraelska premier kazała uzbroić uderzeniowe Skyhawki w bomby nuklearnej. Na szczęście gen. Dajan rozbił armie arabskie i znów nam się upieklo ile w tej i nnych historiach prawdy?
Ten post był edytowany przez czarny piotruś: 27/06/2017, 15:51
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(czarny piotruś @ 27/06/2017, 15:49) ile w tej i nnych historiach prawdy?
Ano właśnie. Niedawno wyszła jeszcze jedna taka historyjka, tym razem jej bohaterem był niejaki kpt. William Basset z Okinawy, obecnie już nieżyjący, a opowiedział ją w 2015 jego ówczesny podwładny, lotnik John Bordne (lotnik to coś jakby starszy szeregowy).
W 1962 obaj panowie pełnili służbę w 498. Grupie Pocisków Taktycznych stacjonującej na Okinawie. Grupa składała się z 2 dywizjonów, łącznie ośmiu 4-pociskowych eskadr czy może raczej kluczy. Na jej wyposażeniu były pociski CGM-13B Mace ("Maczuga"; wówczas oznaczone chyba jeszcze TM-76B). Był to poddźwiękowy samolot-pocisk o zasięgu 2400 km, wyposażony w kierowanie programowe bezwładnościowe i uzbrojony w głowicę termojądrową W-28 (1,1 Mt).W zasięgu Maczug były liczne cele w Korei Płn., Wietnamie i Chinach, jak również radziecka baza we Władywostoku. Pociski rozmieszczone były w naziemnych żelbetowych schronach-wyrzutniach zwanych trumnami, reszta infrastruktury, stanowiska dowodzenia itp. była pod ziemią.
Był październik '62, trwał właśnie Kryzys Kubański. 25.X amerykańskie siły strategiczne podniosły swój stopień gotowości do DEFCON 2 (możliwość rozpoczęcia ataku w ciągu 15 min). A 28.X zdarzyła się (?) właśnie ta cała historia.
Pełniący dyżur na stanowisku dowodzenia Basset odebrał rutynową transmisję z dowództwa, zawierającą rutynowe informacje, raport meteo i zaszyfrowany wielocyfrowy klucz gotowości bojowej. Takie klucze transmitowano regularnie w ramach ćwiczeń; co prawda przy stanie gotowości DEFCON 2 załogom zapowiedziano, że żadnych ćwiczeń już na razie nie będzie, ale w wojsku różne rzeczy się mówi jak wiadomo. Zazwyczaj już pierwsza część 4-częściowego kodu przekazanego przez radio po rozszyfrowaniu nie zgadzała się z kodem obowiązującym w danym dniu, co oznaczało fałszywy alarm.
Tym razem kod się zgadzał; oznaczało to rozkaz odkrycia i porównania drugiej części kodu. To z kolei oznaczało rozkaz wyjęcia zapieczętowanego pakietu z trzecią częścią kodu - i ta się zgadzała - a następnie otwarcia koperty zawierającej ostatecznie potwierdzającą część czwartą, listę celów i klucze do odpalania pocisków.
Wszystkie kody się zgadzały, co praktycznie oznaczało rozkaz do ataku. Basset jednak zaczął się wahać - coś było nie halo. Zgodnie z procedurą wojna powinna rozpoczynać się ze stopnia gotowości DEFCON 1 (możliwość ataku w ciągu 5 min). Tymczasem wciąż obowiązywał DEFCON 2. Jeśli przeciwnik np. zagłuszył sygnał podniesienia gotowości, to jak to się stało że przeszły kody i prognozy pogody? A jeśli atak uprzedzający Rosjan był już w toku i dowództwo zdecydowało się zaczynać od razu, bez formalnego podnoszenia gotowości?
Dalszych wątpliwości nabrał po przeczytaniu listy celów: tylko 1 z 4 jego celów był w Rosji; jaki sens miałoby w danej sytuacji rozpoczynać wojnę atakiem na Wietnam Płn. czy KRLD? Nieco wbrew regulaminowi skontaktował się z pozostałymi eskadrami - one też otrzymały prawidłowe kody i też ich zdziwienie wzbudziło to, że większość celów nie leżała w ZSRR. Gość w każdym razie polecił przygotowywać do startu tylko pociski na Rosję, sam zaś skontaktował się z dowództwem i poprosił o potwierdzenie kodu. Otrzymał w odpowiedzi jeszcze raz ten sam kod. Jego uwagę zwróciło, ze podający kod major mówił spokojnym, znudzonym głosem, bez śladów napięcia czy zdenerwowania - nieco niezwykłe u człowieka w takiej sytuacji.
Basset więc znowu nieco niezgodnie z regulaminem poprosił owego majora o potwierdzenie podniesienia gotowości do DEFCON 1 i o potwierdzenie lub odwołanie rozkazów ataku. Ponoć (opowiada to świadek, który przysłuchiwał się jedynie rozmowie swego przełożonego) po drugiej stronie linii zapanowała coś jakby panika, niewymieniony z nazwiska major kazał Bassetowi czekać, po czym jąkając się ze zdenerwowania podał kolejny kod, który po rozszyfrowaniu okazał się właśnie odwołaniem ataku.
No i tyle - cóż, kto chce niech wierzy. Tu jeszcze artykuł o tym. http://thebulletin.org/okinawa-missiles-october8826 USAF oficjalnie tej historii nie potwierdził, jedynie jakiś anonimowy żołnierz służący wówczas w tej samej jednostce. Bordne wspominał w wywiadzie, że on i część załogi zeznawali potem na procesie owego majora przed sądem wojskowym. Na tej podstawie National Security Archive, organizacja pozarządowa zajmująca się tropieniem takich rzeczy wystąpiło do USAF o ujawnienie spraw toczonych przed sądami wojskowymi przeciw oficerom w stopniu majora w tamtym okresie; póki co jeszcze niczego jednak nie udostępniono (te procedury niekiedy trwają latami).
Ten post był edytowany przez Speedy: 27/06/2017, 20:57
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(czarny piotruś @ 27/06/2017, 16:49) Skoro system wykrylby atak rakietowy(prawdziwy czy urojony) to w żaden sposób atak radziecki nie mógłby już niczego uprzedzić, nieprawdaż ')? Wrogie rakiety i tak już byłyby na trajektorii.
No tak, oczywiście, nie chcący wyszedł mi taki bezsens. Oczywiście chodziło o strategie Mutual Assured Destruction. I naszła mnie refleksja. Trochę w tym momencie (gdy zostaje stwierdzony atak) traci ona sens, bo miała wymiar polityczny. W momencie gdy rakiety są już na trajektorii konsekwencja jest dewastacja ZSRR, nic go nie uratuje, atak na USA pozostaje wtedy głównie zemstą, która jednak miałaby straszną cenę.
Ten post był edytowany przez Rommel 100: 27/06/2017, 23:45
|
|
|
|
|
|
|
|
Takie mogły byc konsekwencje zaostrzenia rywalizacji przez Reagana na poczatku lat 80- skonczyło sie jak skonczyło ale mogło byc roznie bo sytuacja była wtedy mocno napieta.
Ten post był edytowany przez monx: 28/06/2017, 20:24
|
|
|
|
|
|
|
|
Większość bomb NATO i USA poszła by na rozpędzone dywizje Układu Warszawskiego, czyli mówiąc wprost wszystko pomiędzy Renem a Bugiem zmieniłoby się w atomową pustynię na dziesięciolecia. Oczywiście zależy gdzie celowałby ZSRR ze swoimi ładunkami. I co zrobiłby Chiny?
Ten post był edytowany przez Net_Skater: 1/07/2017, 13:04
|
|
|
|
|
|
|
|
Jak przeczytać że kilkadziesiąt bomb miało spaść na jeden Leningrad, to myślę że granica zagłady została osiągnięta, kolejne bomby chyba wiele by tu nie zmieniły po za teoria typu zima nuklearna. http://www.historycy.org/index.php?showtopic=135005
Ten post był edytowany przez Net_Skater: 1/07/2017, 13:04
|
|
|
|
|
|
|
|
CODE [Rommel 100,29/06/2017, 21:40]
Jak przeczytać że kilkadziesiąt bomb miało spaść na jeden Leningrad, to myślę że granica zagłady została osiągnięta,
W 1962??? A jak by tam dolecieli? Czyli plus minus 100 km of Leningradu? Czyli na 30 000 km byłoby 50 ładunków. Jakiej mocy? Ile by wybuchło?
Teraz ta atomowa pustynia pomiędzy Bugiem a Renem.
Słyszałem, że uderzyli by głównie mosty na linii Wisły, pewnie pola bitwy w Niemczech i może Dolny Śląsk. Reszta by ocalała. Ilu ludzi by zginęło? 100 ładunków po 20 000 ofiar to maks 2 miliony.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Alexander Malinowski 3 @ 29/06/2017, 22:45) CODE [Rommel 100,29/06/2017, 21:40]
Jak przeczytać że kilkadziesiąt bomb miało spaść na jeden Leningrad, to myślę że granica zagłady została osiągnięta, W 1962??? A jak by tam dolecieli? Czyli plus minus 100 km of Leningradu? Czyli na 30 000 km byłoby 50 ładunków. Jakiej mocy? Ile by wybuchło? Teraz ta atomowa pustynia pomiędzy Bugiem a Renem. Słyszałem, że uderzyli by głównie mosty na linii Wisły, pewnie pola bitwy w Niemczech i może Dolny Śląsk. Reszta by ocalała. Ilu ludzi by zginęło? 100 ładunków po 20 000 ofiar to maks 2 miliony.
Pewnie samolotami, zresztą to jest plan z 1956, w 1962 już były rakiety ( o które zresztą w końcu poszło). Masz tam temat i odniesienia możesz poszukać ewentualnie informacji. W każdym razie pewnie cele 20 lat później dużo się nie różniły, nie sądze by między 50 a 70 bomb na jedno miasto robiło różnice, po kilku wyobrażam że tak na dobrą sprawę nie byłoby czego bombradować. Główna różnica chyba jest taka ze samolot można zestrzelić, rakiet nie. I taka że czasu nieco mniej na reakcje.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Rommel 100 @ 29/06/2017, 21:40) Jak przeczytać że kilkadziesiąt bomb miało spaść na jeden Leningrad, to myślę że granica zagłady została osiągnięta, kolejne bomby chyba wiele by tu nie zmieniły po za teoria typu zima nuklearna.
Mój wątek zalinkowłeś więc czuję się w obowiązku dodać mały komentarz. Gwoli ścisłości w Leningradzie było wyznaczonych 145 celów ale 8 DGZ typu "urban/industrial" z listy "unrestricted" (lub 4 na liście "restricted") oraz 12 lotnisk. Czyli 16-20 bomb nuklearnych. No ale 20 to też jest kilkadziesiąt czyli w sumie masz rację.
QUOTE(Alexander Malinowski 3) W 1962??? A jak by tam dolecieli?
Eee... nigdy nie wiem co na takie pytanie odpowiedzieć. Szybko? Bezpośrednio? Bezbłędnie?
Z południowej Anglii np. z Folkestone do Leningradu jest 2060 km. B-52E miał np. promień działania 5630 km, a nawet prozaiczny Stratojet 3240 km. Jeśliby pozwolić sobie na tankowanie po drodze to nawet F-101 z Bentwaters by się doczłapał. A z bardziej hardcorowych rzeczy to np. pociski balistyczne Thor z Feltwell (zasięg 2400 km).
|
|
|
|
|
|
|
|
Czy prócz historii związanych z Pietrowem czy Bassetem znane są jeszcze inne przykłady gdzie mogło dojść do użycia broni atomowej "przez pomyłkę"?
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|