Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Technika wojenna w Powstaniu Styczniowym
     
Komputowy
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 21
Nr użytkownika: 47.605

M. K.
 
 
post 20/06/2012, 9:35 Quote Post

Witam.
Chciałbym zainicjować temat, w którym podzielilibyśmy się wiadomosciami, jakie rodzaje uzbrojenia (mniej lub bardziej udane)powstańcy tworzyli i z jakich korzystali w celu zmniejszenia technicznej przewagi wojsk carskich.

Na pierwszy ogień - słynne "kosowozy" MIerosławskiego. CZy jest zachowany rysunek lub fotografia tego "wynalazku" ? Bo opis owej machiny znajdzuje się w książce Spiskowcy i partyzanci 1863 roku" (red. S.Kieniewicz)
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.547
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 20/06/2012, 10:26 Quote Post

Hej

Teodor Tomasz Jeż napisał książkę w której opowiada o różnych działaczach polskiej emigracji
Tutaj http://literat.ug.edu.pl/jez/024.htm dosyć krytycznie wypowiada się o Mierosławskim. Pada też kilka zdań o owych wozach bojowych, które Jeż uważa za umysłową aberrację smile.gif :

QUOTE
O aberacyi bodaj czy nie najdosadniej wynalazek bojowy świadczy. Posądzenie o nią powziąłem, gdy mi razu pewnego na modelu tłumaczył fizyczne, na którym go oparł, prawo. Za podstawę wynalazku wziął własność kuli, przebijania ciała stawiącego jej opór, nie przebijania zaś tego, które oporu nie stawi, tj. wiszącego. Stosownie przeto skrojone i uszyte tornistry, na stosownie przyrządzonych zawieszone ramach, ustawionych odpowiednio na specyalnie zbudowanym wozie, tworzą - zdaniem wynalazcy - "fortyfikacyę przenośną, zarazem lotną jak szarża kawaleryi i wszystko przed sobą łamiącą, jak kolumny szturmowe". Miało to być zmodernizowaniem i ulepszeniem taborów, które Czechom w wojnach husyckich ogromne oddały usługi. Mimo przestrogi i krytyki, wykazujące bezużyteczność, ba, szkodliwość fortyfikacyj podobnych, niezdolnych się opierać artyleryi i krępujących w bitwie swobodę ruchów, Mierosławski tak dalece w wynalazek swój wierzył, że w dobie powstania styczniowego, wszystkie, jakie mu tylko w ręce wpadały pieniądze publiczne, na fabrykowanie wozów obracał i znalazłszy się na teatrze wojny, w obozach pod Krzywosądzem i Nową Wsią, zamiast obmyślać i przysposabiać oddzialik przeciwko nieochybnym atakom Moskali, wozy na prędce fabrykował.


Ten post był edytowany przez Speedy: 20/06/2012, 10:28
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Komputowy
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 21
Nr użytkownika: 47.605

M. K.
 
 
post 20/06/2012, 12:13 Quote Post

Pragnę dodać, że temat obejmuie także powstańczą artylerię (chyba nie ma oddzielnego postu na powyższy temat).
Muszę też sprawdzić czy były przypadki użycia przez Powstańców rakiet(rac) przeciwko Moskalom.

Opis kosowozu:
Jan Łukasz Borkowski [Wspomnienie o kampanii krzywosądeckiej]
"Wóz, o którym mowa,stał przy drodze; był to wynalazek wojenny Mierosławskiego, jego idee fixe. Ta mania nie opuściła go nawet w tak tragicznej chwili. był dopiero w budowie, składał się z ramy około 6 łokci długiej i 2 szerokiej, związanej z czterocalowego kwadratowego drzewa, podzielonej na kraty,tak, że było 16 przedziałów. Rama ta miała formę łodzi z obustronnym dzióbem lub migdała spiczastego z obu stron, kiwała się na dwukołowej osi wozu półtoracznego, najeżona była kilkudziesięciu kosami jak stonóg nogami. do wykończenia brakowało w obwodzie ramy prostopadłych kołów czy drążków, które miały przytrzymać materace do odpowiedniej wysokości, tak iż 16 strzelców wchodząc do tej ramy, zza materaców, niby za murem strzelać mieli, ciągnąc z sobą gdzie trzeba tę fortecę, a nawet w razie danym przy pomyślnym położeniu terenu z górki na nieprzyjaciela mieli szarżować.[..], takich 6 fortec, wykończonych z żelaza znacznym kosztem, było wysłanych z Liege do Bydgoszczy - deklarowane jako maszyny rolnicze, które poczciwi Prusacy skonfiskowali, jako niezdatne do rolnictwa.
Moi 4 strzelcy ujrzawszy takie kosami najeżone cudo nie czekali dalszych rozkazów, lecz schowali się w krzaki. Już ich więcej nie widziałem."
( "Spiskowcy i partyzanci 1863 roku", s.209-210.)

Ten post był edytowany przez Komputowy: 20/06/2012, 19:06
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Komputowy
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 21
Nr użytkownika: 47.605

M. K.
 
 
post 18/01/2013, 11:56 Quote Post

Z okazji zbliżającej się rocznicy odgrzewam temat:

zostawiając owe nieszczęsne "kosowozy" Mierosławskiego proszę o informacje nt.

- armat w poszczególnych partiach powstańczych - ile ich było, technika wykonania, użycie
- oddziały rakietników powstańczych

Ten post był edytowany przez Komputowy: 18/01/2013, 11:57
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
Lord Mich
 

Capitaine
********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 3.516
Nr użytkownika: 15.415

Michal Piekarski
Zawód: :)
 
 
post 18/01/2013, 12:57 Quote Post

O armatach, ich użyciu i trochę wykonaniu nawet sporo było tu:
http://www.sklep.gildia.pl/literatura/1993...angiewicza-1863
Pozdrawiam!
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Komputowy
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 21
Nr użytkownika: 47.605

M. K.
 
 
post 23/01/2013, 9:30 Quote Post

No to może krótkie kompendium "w temacie" artylerii u Langiewicza


Jeśli chodzi o artylerię u Langiewicza to już w Wąchocku miał on 3 działa drewniane i 2 żelazne, odlane przez hutników w Suchedniowie, tzw. śmigownice. Dwie drewnaine armatki utracono w bitwie pod Swiętym Krzyżem 11 lutego 1863.
Później, przed bitwą pod Małogoszczem, sprowadzono do obozu Langiewicza kilka małych działek (ile ?) z majatku Potockich w Rytwianach. W wspomnieniach Henryka Wiercińskiego:

"W czasie tego marszu zaczęto formować artylerią. Oprócz armatek drewnianych, jakie mieliśmy już na Świętym Krzyżu, przybyło nam parę krótkich działek (po ± 1 ½ łokcia długości, a 1-1 ¼ cale średnicy wylotu) i jedna śmigownica, blisko sążeń długa, o wylocie 1 ½ cala średnicy. Kuzyn mój, były oficer artylerii rosyjskiej, wyznaczony został dowódca jej i instruktorem. Pod jego kierunkiem robiono lawety i przygotowano pociski"

W bitwe małogoskiej owe armatki dowiodły swojej przydatności, jako jedne z niewielu egzemplarzy powstańczego uzbrojenia mogący nawiązać w miarę skuteczną walkę ogniową na większą odległość, niż zasięg myśliwskiej broni posiadanej przez większość strzelców w partii Lagiewicza. O dramatyczej walce polskich artylerzystów tak pisał bezpośredni uczestnik wydarzeń:

„..a gdy ściągnięto wszystkie oddziały na sąsiednie, a wynioślejsze wzgórze pokryte lasem, na skraju którego dwa nasze działa i jedna długa śmigownica starem żelastwem bezustannie pluły w oczy Moskalom, żadna jedność zbiorowa, ani batalion, ani kompania szeregu nie utrzymywała; wszystko się pomieszało, komendy żadnej nie było, jednak strzelcy z własnego popędu zajęli brzegi lasu na dwóch przeciwnych pochyłościach wzgórza, i pukali do strzelców finlandzkich, którzy byli na przedzie. Ja nie mając nic lepszego do czynienia, osiedlem dopomagać kanonierom, w ich ciężkim mozole, tym bardziej, że kilku z nich już ubyło. Działa nasze, celowane przez doświadczonych oficerów [wspomnianych wyżej Dąbrowskiego i Wiercieńskiego] dotkliwe szkody przynosiły Moskalom, za każdym strzałęm widać było między nimi wielkie zamieszanie, mimo to pchano ich naprzód. Około godziny 4-tej [w rzeczywistości wcześniej, bo po 14-tej] już zabrakło amunicji, dział ucichły, tylko śmigownica dala kilka strzałów.To ośmieliło Moskali, strzelcy finlandzcy poczęli skupiać się, aby pójść do ataku i odebrać nam działa. W owej chwili Dąbrowski ugodzony kula piersi padł zabity, zostało nas tylko pięciu z Wiercieńskim, a koń tylko jeden, inne powybijane zostały kartaczami.”

W czasie odwroty zagwożdżono obie drewnaine armatki, ale uratowano śmigownicę, zaprzęgając do niej jedynego ocalałego konia.

Po Małogoszczu zostały dwie armatki żelazne, ale już nie odegrały żadnej roli w dalszych walkach. Próbę ich wykorzystania podjął szef sztabu Langiewicza - Władysław Bentkowski, podczazs bitwy pod Chrobrzem 17 marca 1863 r.:

"Podczas szykowania się tych linij plątały się nam między nogami nasze dwie armatki, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Wyprowadziłęm je więc na front przed piechotę i odprzodkowac kazałem, żeby zaś dodać naszym ducha, powiedziałęm dowdzącemu bateryjką kapitanowi, żeby kazał dać parę razy ognia. Wymawiał się zrazu, ze za daleko, że kule nie doniosą, a kiedym pomimo to nastawał, iżby huknął kilka razy, chociażby na wiatr, dla zaimponowania moskalom i dla podniesienia animuszu u naszych, oświadczył wręcz, że stzrelać z nich niebezpiecznie, bo mogłyby pęknąć. Trudno było co odpowiedzieć na taki argument, pytanie wszakże, po co włóczyć taki niepotrzebny ciężar ze sobą ? Tak więc nasza artyleria, za całej mojej bytności w obozie Langiewicza, ani razu, chociażby na próbę tylko, ognia nie dała"

Oba egzemplarze dotrwały do końca korpusiku dyktatora, ale co z nimi się potem stało ?
Ciekawe, czy gdzieś można znaleźć przedstawienie ikonograficzne tych działek ?

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej