Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> RYSZARD RIEDEL, 1956 - 1994
     
varius
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 353
Nr użytkownika: 42.024

Zawód: Uczen
 
 
post 27/12/2008, 17:12 Quote Post

Chyba każdy kiedyś słyszał o Ryszardzie Riedlu - m.in. innymi wokaliście zespołu Dżem. Jest to kontrowersyjna postać polskiej sceny muzycznej. Z jednej strony czołowy polski muzyk, artysta, poeta (bowiem to on jest głównym twórcą tekstów Dżemu)z z drugiej strony zaś człowiek nieodpowiedzialny, który nie skończył nawet szkoły podstawowej, dorosły mężczyzna o mentalności 12/13 - latka, nie stroniący od alkoholu, jeden z ostatnich piewców idei hippisowskiej. Popadł również w narkotyki. Pojawia się pytanie: Czy Rysiek był ofiarą własnego stylu życia (wszak nie cierpiał jakiegokolwiek przymusu, paradoksalnie narkotyki stały się jego najstraszniejszym przymusem) czy też sam sobie jest winien swojego uzależnienia i przedwczesnej śmierci? Gdyby nie problemy Ryśka, nie znalibyśmy jego twórczości, która w moim mniemaniu jest wspaniała, choć odkupiona wielkim cierpieniem nie tylko tego artysty, ale również kolegów z zespołu, rodziny. Dziennikarz muzyczny Jan Skaradziński porównał piłkarski kunszt Ernesta Pola do muzycznego kunsztu Ryszarda Riedla. Moje pytanie brzmi: czy Ryszard Riedel rzeczywiście był(jest!) Ernestem Polem polskiego blues - rocka? Czekam na wasze opinie smile.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
lancelot
 

Żelazna pięść
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 12.521
Nr użytkownika: 36.860

bogumil chruszczewski
Stopień akademicki: rebajlo
Zawód: Podstarza³y wilk
 
 
post 27/12/2008, 17:22 Quote Post

QUOTE
Ryszard Riedel, skończony narkoman czy wielki artysta
Krótko i bez rozpisywania się: i jedno i drugie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
adamos2006
 

Crusader
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.518
Nr użytkownika: 19.582

Zawód: technik
 
 
post 27/12/2008, 17:59 Quote Post

Muzykiem był świetnym.Już za czasów mej młodości Dżem był kapelą kultową.Pamiętam jak moja najlepsza wtedy koleżanka płakała na wieść o jego śmierci.A gdy skomentowałem to czymś w rodzaju:co chcesz,był ćpunem i skończył jak ćpun-to chyba z tydzień sie do mnie obrażona nie odzywała.Lata mijają,a ja wciąż lubie sobie posłuchać "Wehikułu","Victorii","Whisky","Autsajdera" czy "Cegły".
Niestety jako człowiek był mentalnym dzieckiem,nieprzystosowanym do życia,kompletnie nieodpowiedzialnym.
Ale artystą był wielkim.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 27/12/2008, 18:00 Quote Post

Czy:
"skończony narkoman"
Przecież się skończył - dzięki narkotykom>

"wielki artysta"
W moim odczuciu przeciętny - Wielkiego artystę spróbowano z niego zrobić po "złotym strzale".
pzdr.

 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
varius
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 353
Nr użytkownika: 42.024

Zawód: Uczen
 
 
post 27/12/2008, 18:16 Quote Post

[quote] Niestety jako człowiek był mentalnym dzieckiem,nieprzystosowanym do życia,kompletnie nieodpowiedzialnym. [/quote]

Tutaj masz rację. Bo kto odpowiedzialny byłby w stanie spóźnić się na oba swoje śluby (cywilny i kościelny)? O jego infantylności świadczy choćby to, że już jako dorosły człowiek był w stanie skrócić zakontraktowany koncert tylko po to, aby zdążyć do kina na ulubiony film.

[quote[ W moim odczuciu przeciętny - Wielkiego artystę spróbowano z niego zrobić po "złotym strzale". [/quote]

Z tym nie do końca mogę się zgodzić. Na talencie Riedla poznał się nawet sam Czesław Niemen. Co więcej, zrzekł się nawet tytułu króla bluesa na rzecz Ryszarda Riedla. Wielkości nie można mu odmówić.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
Stonewall
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.585
Nr użytkownika: 15.117

Marcin Suchacki
Stopień akademicki: magister
 
 
post 28/12/2008, 15:13 Quote Post

Drodzy Forumowicze!
Jezus z Nazaretu miał powiedzieć kiedyś takie słowa: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”. W „Skazanym na bluesa” padają natomiast słowa takie (cytat z pamięci): „Ty go nie znałeś, lubiłeś tylko posłuchać jak gra”.

Odwiedziłem ten temat i poczułem się jak w gronie plotkarzy. Co Ty i Ja wiemy o życiu Ryszarda R., o jego myślach, przeżyciach? Jakie mamy prawo osądzać jakikolwiek jego czyn, zachowanie?

Czy ktoś z Was zastanowił się nad tym, dlaczego syn narkomana ma dla ojca taki szacunek? Czy pomyśleliście o tym, dlaczego żona nie kazała Ryszardowi R. iść precz?

Czy Ryszard R. ze sceny lżył ludzi, obrażał ich? Czy zdejmował majtki przed publicznością? Czy facet, który chciał innego świata, niż ten, jaki nas otacza, był człowiekiem niedostosowanym? A może to świat nie był dostosowany do niego?

Zastanawia mnie także, skoro wszyscy wiedzieli, że Riedel bierze narkotyki, fakt następujący – polska telewizja przez lata nie emitowała nagranej za kulisami pewnego koncertu krótkiej rozmowy z panem Ryszardem. W rozmowie tej Riedel zaapelował do młodych ludzi, aby nie sięgali po używki.

Sztuka, jej pojmowanie i przeżywanie, nie podlega obiektywnym kryteriom. Dla kogoś Ryszard R. może być wielkim artystą, a dla innej osoby artystą przeciętnym. Dla mnie pan Ryszard – nie piszę Rysiek, bo mówiąc i pisząc tak poufale sprawiamy wrażenie, jakbyśmy dobrze znali tego gościa – jest w swojej sztuce bardzo prawdziwy i to właśnie ów autentyzm najbardziej mnie w niej pociąga. Razem z nim jestem „autsajderem”, razem z nim przeżywam „koszmarną noc” i razem z nim „siedzę w łóżku, tonąc we łzach”. Tak silnie nie utożsamiam się z podmiotem lirycznym w utworach wielu innych polskich artystów.

Dla Riedla, tak jak ja czytam jego twórczość, ważna była spójność przekazu. Pamiętacie historię ze „Słodką”? Ryszard zrezygnował z teledysku do własnego utworu... bo reżyser przedstawił mu wizję „Słodkiej”, jakiej on nie mógł zaakceptować (mini, wyzywający makijaż). Ta spójność jest dla mnie ważna i dlatego uwielbiam słuchać „Bema pamięci żałobny rapsod”, ale nie znoszę telewizyjnego obrazu doń dodanego, w którym królują dziewczęta w krótkich spódniczkach. Cenię „The Show Must Go On” grupy Queen, ale odwracam wzrok, gdy widzę Rogera Taylora ściskającego się z widzami koncertu, kiedy z jego ust płyną słowa wspomnianego utworu (tak dzieje się podczas współczesnych występów tegoż artysty). Widziałem także koncert piosenek „Dżemu”, wykonywanych przez różnych polskich artystów (nie mam na myśli sławnego Listu do R.). Zapamiętałem szczególnie rockmana wykonującego „Pawia”. Podczas śpiewu uśmiech gościł na jego twarzy, widać było jak facet upaja się własnym głosem w czasie występu. Jak to wszystko ma się do słów Riedlowego utworu?

Sięgając pamięcią do dawnych lat rzadko udaje mi się przypomnieć chwilę, w której dowiedziałem się o śmierci tzw. znanego artysty. W roku 1994 dostałem od swoich rodziców walkmana i po raz pierwszy w życiu zacząłem świadomie słuchać muzyki (dotąd znałem ją tylko z przypadkowych spotkań z telewizją, bo i radio było dla mnie medium nie znanym). Pośród kaset, które pakowałem do wspomnianego urządzenia, nie było taśm zespołu „Dżem”. Walkmana dostałem z okazji przyjęcia sakramentu bierzmowania. Był wtedy maj. Latem odszedł od nas Ryszard Riedel. Nie znałem gościa w ogóle, nie wiedziałem kto on zacz. Do dziś pamiętam, gdzie i na czym siedziałem z otwartą gazetą, w której lakonicznie podano informację o jego śmierci (bynajmniej nie na pierwszej stronie). Przez kolejnych kilka lat nie sięgałem po płyty nagrywane przez śląskiego barda. Ryszarda R. zacząłem dopiero słuchać jako student.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
fiord
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 2
Nr użytkownika: 51.226

 
 
post 1/01/2009, 21:45 Quote Post

Stonewall, trafne refleksje.
W głowie mam wspomnienie z koncertu - to był dobry koncert.
Muzyka, teksty - nieprzeciętne i refleksyjne.

Wracając do pytania - był narkomanem i wielkim artystą.

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
kuprlli
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 113
Nr użytkownika: 34.162

jan kowalski
Zawód: uczeñ
 
 
post 9/01/2009, 11:55 Quote Post

Czy on jeden łączył geniusz z trudna osobowością? Czy Picasso nie był genialnym malarzem choć w życiu prywatnym tyran i dziwak? Czy Jim Morrison był sympatycznym mężem i porządnym obywatelem a jednocześnie genialnym muzykiem? Czy jakaś kobieta chciałaby spędzić życie z Jimmym Hendriksem, mając nadzieję na poczucie bezpieczeństwa i dzieci? Ale czy to umniejsza jego geniusz muzyczny? Pytanie chyba nie do końca sensowne.
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
thunderball
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 76
Nr użytkownika: 37.601

Andrzej Kaminski
Zawód: stomatolog
 
 
post 27/01/2009, 16:16 Quote Post

kiedy Dżem był na fali - nie przepadałem za nimi ... tak naprawdę zacząłem się wsłuchiwać w teksty Riedla dopiero po obejrzeniu "Skazanego na bluesa "

myślę że był bardzo zdolnym człowiekiem i bardzo autentycznym artystą który przegrał walkę z nałogiem ..nie pierwszy i nie ostatni to zapewne taki przypadek

szkoda Go
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
krill
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 72
Nr użytkownika: 48.163

Adam Onowski
Zawód: student
 
 
post 27/01/2009, 16:37 Quote Post

Prawie każdy zawodowy muzyk z wyjątkiem może muzyki klasycznej (ale i tu nie wiadomo) i wiejskich grajków to pijak i narkoman, taki zawodowy folklor smile.gif Muzycy (zwłaszcza rockowi) to najkrócej żyjąca grupa zawodowa na świecie, wyprzedzili nawet rybaków.

Nie pamiętam kto to powiedział: "Muzyka to bardzo piękna sztuka i bardzo smutny zawód".

Tak więc bycie genialnym muzykiem i jednocześnie skończonym narkomanem się nie wyklucza.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej