Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
7 Strony « < 4 5 6 7 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Wisla Krakow: kryzys i odnowa
     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 13/01/2019, 20:56 Quote Post

Media w całej Europie zachwycone Błaszczykowskim. "Serce ze złota"

Media sportowe w całej Europie chwalą Jakuba Błaszczykowskiego, który zadeklarował, że może grać w Wiśle Kraków za darmo, a do tego zdecydował się pożyczyć klubowi 1,3 mln złotych. O działaniach byłego pomocnika Borussii Dortmund piszą między innymi serwisy La Gazzetta dello Sport, Goal i Die Welt.

O pożyczce poinformował w programie "Stan Futbolu" Jarosław Królewski, biznesmen, który włączył się w akcję ratowania Wisły Kraków. - Brakuje nam czterech milionów, żeby odsapnąć. Postanowiliśmy z Kubą oraz z jednym z moich przyjaciół, topowych menedżerów w Polsce, że zaryzykujemy własnymi pieniędzmi i pożyczymy klubowi taką kwotę. To twarda deklaracja. W przyszłym tygodniu każdy z nas wpłaci na konto Wisły ok. 1,3 mln, żeby można było zapłacić pierwsze zaległości. Dzięki temu zyskamy czas, nie będziemy pod ścianą – mówił działacz.
Błaszczykowski po raz kolejny wyciągnął więc do drużyny pomocną dłoń. Już w ubiegłym roku pożyczył Białej Gwieździe milion złotych. Teraz zadeklarował ponadto, że jeśli PZPN odwiesi licencję drużyny i Wisła przystąpi wiosną do rozgrywek Ekstraklasy, może on występować pod Wawelem za darmo.

O pięknej postawie zawodnika rozpisują się nie tylko polskie media sportowe. - Błaszczykowski szykuje się do powrotu do Wisły, ale klub ma finansowe problemy. 33-latek nie będzie otrzymywał za grę wynagrodzenia, a w dodatku sam pożycza klubowi pieniądze i to nie pierwszy raz. Kiedy kariera dobiega końca, piłkarze polują często na ostatni wysoki kontrakt. Najważniejsze staje się to, co mają na kontach. Ale są też inne sposoby na zakończenie kariery. Błaszczykowski wspiera swój macierzysty klub. Kuba opuścił Kraków w 2007 roku, przenosząc się do Borussii Dortmund. Tam dojrzał i stał się jednym z najlepszych pomocników Bundesligi, wygrywając mistrzostwo w 2011 i 2012 roku - pisze "Die Welt".

O geście Błaszczykowskiego informuje ponadto znany serwis goal.com, a także włoska "La Gazzetta dello Sport". - Kuba ma serce ze złota. Wraca do klubu, a w dodatku pożycza Wiśle Kraków pieniądze - pisze na Twitterze słynny reporter z Półwyspu Apenińskiego, Gianluca Di Marzio.

Gest Kuby zauważono też na Półwyspie Iberyjskim. - Choć Błaszczykowski występował w Wiśle Kraków jedynie przez dwa lata (2005-2007), czuje się bardzo związany z klubem. Zawsze mówił, że po powrocie z zagranicy zagra jeszcze kiedyś w klubie, który dał mu szansę - czytamy w "Marce". Hiszpanie zaznaczają, że pomocnik już wcześniej dał się poznać jako osoba, która lubi pomagać innym. - Prowadzi fundację "Ludzki gest", w przeszłości fundował też bilety na mecze Wisły dzieciom z sierocińca - przypominają.

Błaszczykowskim zachwycają się także Belgowie. - Zawodnik wraca do kraju po dwunastu latach. Nie tylko zgodził się grać za darmo, ale też wpłaci do klubu 300 tys. euro, dzięki czemu gracze drużyny, którzy od kilku miesięcy nie dostali pensji, otrzymają wreszcie jakieś wynagrodzenie. Błaszczykowski we wspaniały sposób okazuje wdzięczność klubowi, w którym zaczynał.

(ONET)
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #76

     
Alcarcalimo
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.934
Nr użytkownika: 43.461

Robert
 
 
post 15/01/2019, 8:04 Quote Post

Krzysztof Stanowski
‏ @K_Stanowski
Bardzo ważny dzień dla Wisły. Od wielu godzin u notariusza trwa podpisywanie dokumentów. Zgodnie z nimi trzy osoby użyczające pożyczkę Wiśle (Błaszczykowski, Królewski, Jażdżyński) przejmują od TS Wisła dowodzenie i formalnie to one będą decydowały co dalej z Wisłą SA. Nowy etap.


Droga do uratowania Wisły Kraków jest kręta, ale widmo bankructwa z każdym kolejnym dniem oddala się coraz bardziej. Dziś kibice „Białej Gwiazdy” dostali kolejną dobrą wiadomość. Czas na nowy etap.

W sobotę Jarosław Królewski, prezes firmy Synerise i Partnerzy, zdradził w Stanie Futbolu, skąd wzięła się decyzja o dokapitalizowaniu spółki akcyjnej Wisła Kraków.

– Brakuje nam czterech milionów, żeby odsapnąć. Postanowiliśmy z Kubą Błaszczykowskim oraz z jednym z moich przyjaciół, topowym menedżerem w Polsce, że zaryzykujemy własnymi pieniędzmi i pożyczymy klubowi wspomnianą sumę. W przyszłym tygodniu każdy z nas wrzuci do kasy Wisły Kraków 1,3 miliona złotych, żeby te pierwsze zaległości zapłacić, żebyśmy zyskali czas. Cztery miliony pozwolą nam na „odwilż” na poziomie finansowym – przyznał, a na cztery miliony złotych mają złożyć się trzy osoby – Błaszczykowski, sam Królewski i do dziś jego anonimowy przyjaciel.

No właśnie, do dziś.

Przed chwilę – za sprawą Jarosława Królewskiego – okazało się, że trzecią osobą będzie Tomasz Jażdżyński, menedżer i biznesmen z Krakowa, prezes firmy medialnej Gremi Media.

Co to oznacza w praktyce? Od wielu godzin u notariusza trwa podpisywanie dokumentów. Zgodnie z nimi trzy osoby użyczające pożyczkę Wiśle (Królewski, Jażdżyński, Błaszczykowski) przejmują od Towarzystwa Sportowego Wisła dowodzenie i to one będą decydowały, co dalej z Wisłą SA.

Jakkolwiek spojrzeć, nowy etap. Zupełnie nowy etap, nieograniczający się tylko i wyłącznie do pożyczki, ale przede wszystkim polegający na przejęciu kierownicy. Formalnie nie ma zmiany właścicielskiej, ale w praktyce dowodzenie wędruje gdzie indziej, a dotychczasowy układ wygasa.

Czyli – Rafał Wisłocki nadal będzie prezesem Wisły, ale z nowymi inwestorami będą dogadywać się Królewski, Jażdżyński i Błaszczykowski.

I pomyśleć, że jeszcze dwa tygodnie temu Kraków odświeżał konto w oczekiwaniu na przelew z Kambodży. Mamy wrażenie, że w 14 dni udało się dokonać prawie niemożliwego.

http://weszlo.com/2019/01/14/nie-tylko-poz...y-etap-w-wisle/

Ten post był edytowany przez Alcarcalimo: 15/01/2019, 8:04
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #77

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 15/01/2019, 12:36 Quote Post

Jarosław Królewski: przelewy na konta piłkarzy wysłane

Piłkarzy Wisły Kraków czeka dziś spora niespodzianka. Na ich kontach pojawią się zaległości, które od pół roku narastały.
"Przelewy poszły. Niektóre są już na kontach" - napisał na Twitterze Jarosław Królewski, który wraz z Bogusławem Leśnodorskim i Rafałem Wisłockim podjął się misji ratowania 13-krotnego mistrza Polski.

Pieniądze dla piłkarzy to pierwszy efekt pożyczki, jakiej Wiśle udzielili Królewski, Jakub Błaszczykowski i Tomasz Jażdżyński. Każdy z nich wyłożył 1,33 mln zł, gdyż 4 mln było kwotą absolutnie niezbędną do przedłużenia egzystencji klubu. Królewski kilka dni wcześniej w programie "Stan Futbolu" zapowiedział, że jeśli okazałoby się to za mało, jest gotów dorzucić więcej.
Przelewy definitywnie zamykają piłkarzom drogę do rozwiązania kontraktów z winy klubu. Z Wisły za darmo do tej pory odeszli Jakub Bartkowski, Zoran Arsenić i Dawid Kort, a kontrakt wygasł Zdenkowi Ondraskowi, który zdecydował się kontynuować karierę w Dallas FC w MLS.

(ONET 56 minut temu)
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #78

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 15/01/2019, 15:05 Quote Post

Dogrywka Wisły Kraków z inwestorami

Wisła Kraków wciąż szuka inwestora. - Jest zainteresowanie klubem, po pierwszych rozmowach w większości przypadków będziemy mieli dogrywkę - mówi biznesmen Jarosław Królewski. Białej Gwieździe pomaga w trudnej sytuacji... były kapitan Arsenalu Londyn, Mathieu Flamini.

Kilka dni temu Królewski udał się do Londynu. - Rozmawiam z kilkoma podmiotami, ale nie są to jeszcze na tyle zaawansowane negocjacje, by się nimi chwalić. W Londynie miałem sporo spotkań, w przyszłym tygodniu tam wracam. Mathieu Flamini zaoferował swoje kontakty wśród innych klubów piłkarskich, ale nie zdradzę nic więcej, bo nie lubię mówić o rzeczach, które mają mniej niż 60 procent szans powodzenia. Rozmawiam też z kilkoma funduszami. Ważne, byśmy znaleźli również "know how" i poznali odpowiedź na pytanie, w jaki sposób rozwiązać szybko problem sporego długu - mówi Onetowi.

Polują na grube ryby
Wkrótce biznesmena czekają kolejne rozmowy ws. Wisły Kraków. - Za kilka dni lecę do Davos, to będzie dobre pole do rozmów, bo spotykają się tam topowi biznesmeni z całego świata. Udaje się do Szwajcarii jako przedstawiciel Synerise, ale będę miał okazję do przedstawienia tematu Wisły największym menedżerom. Inwestycja to kwestia pewnej kalkulacji ekonomicznej, międzynarodowe fundusze są w stanie wykonywać takie kalkulacje bardzo szybko - dodaje.
- Nie mamy zamiaru tracić swojego czasu na inwestorów średniego kalibru. Interesują mnie fundusze i firmy, które mają plan na dwa, trzy lata i są stabilne finansowo na wielu płaszczyznach, a także potrafią zbudować zespoły restrukturyzacyjne. Jest zainteresowanie Wisłą, po pierwszych rozmowach z potencjalnymi inwestorami w większości przypadków będziemy mieli dogrywkę. Każdy traktuje sprawę poważnie i wie, jaka odpowiedzialność za tym stoi - kończy Królewski.

Wszystko idzie ku dobremu
Wydaje się, że na razie wszystko układa się po myśli trójki ratującej Wisłę, czyli Jarosława Królewskiego, Bogusława Leśnodorskiego i prezesa Rafała Wisłockiego. PZPN poinformował ostatnio, że warunkiem odwieszenia licencji Białej Gwiazdy jest wiarygodna prognoza finansowa klubu. Według Królewskiego to tylko kwestia czasu.
Poza tym dzięki pożyczce w wysokości 4 mln, jaką biznesmen wraz ze swoim znajomym i Jakubem Błaszczykowskim zaoferowali klubowi, Wisła zyskała bardzo cenny czas na znalezienia inwestora z prawdziwego zdarzenia. Choć do pokonania jeszcze długa droga, przy Reymonta wreszcie widoczne jest światełko w tunelu. W dodatku z każdym dniem świeci ono coraz mocniej.
Pozostaje pytanie: co z licencją dla Wisły? Królewski odpowiada: - Wydaliśmy swoje i niezależne opinie na temat akcjonariatu i jak wiadomo, Komisja Licencyjna przyznała nam częściową rację w tym zakresie. Z kolei pożyczka w wysokości 4 milionów to krok w kierunku ustabilizowania sytuacji finansowej, więc mam nadzieję, że w jakiś sposób załatwiliśmy już kwestię licencji. Są jeszcze rzeczy, które musimy zrobić, jesteśmy tego świadomi, ale myślę, że odwieszenie licencji to kwestia czasu. Na wielu płaszczyznach pokazaliśmy już dobrą wolę i to, że jesteśmy profesjonalni oraz słowni. Dla dobra całej piłkarskiej Polski oraz ekstraklasy powinniśmy teraz wszyscy skupić się na tym, by spełnić kolejne warunki postawione przez PZPN.

(ONET)
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #79

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 16/01/2019, 13:48 Quote Post

Kupili głównie czas

Jakub Błaszczykowski, Jarosław Królewski i Tomasz Jażdżyński pożyczyli Wiśle Kraków cztery miliony złotych. Dzięki tej sumie klub ma zapewnić sobie start w rundzie wiosennej Ekstraklasy. Ale potrzeby są większe.

Równolegle z przygotowaniami zespołu wciąż będzie trwała walka o przyszłość Wisły. Jak podał TVN24, jednym z potencjalnych rozwiązań jest sprzedanie klubu funduszowi inwestycyjnemu z Kuwejtu, który do Krakowa miał przyprowadzić Cezary Kucharski
16 stycznia to data, w której nawet ci najbardziej cierpliwi piłkarze Wisły Kraków mogli zyskać prawo do rozwiązania kontraktów z winy klubu. Zawodnicy, którzy w 2018 roku liczyli jeszcze, że słynny przelew od Vanny Ly dotrze na ich konta, 2 stycznia złożyli wezwanie do zapłaty zaległości. Od tego czasu Wisła miała czternaście dni na przelanie im całości pieniędzy. W międzyczasie zadłużenie urosło w stosunku do tego, co mówiło się jeszcze w grudniu, bo do 10 stycznia piłkarzom należały się wypłaty za kolejny miesiąc.
Aktualnie długi wobec obecnych zawodników wynoszą więc około 5,1 miliona złotych. Bez znalezienia tej kwoty, Wisła mogła w tym tygodniu zostać praktycznie bez piłkarzy. Prawa do rozwiązania kontraktu nie mieliby bowiem już tylko Paweł Brożek i Marcin Wasilewski, którzy nie złożyli wezwań do zapłaty, Martin Kostal, który został spłacony w ubiegłym tygodniu, Kamil Wojtkowski, który pieniądze otrzymał pod koniec grudnia i Jesus Imaz, wobec którego zaległości wynoszą już ponad dwa miesiące i który 11 stycznia ponownie złożył wezwanie do zapłaty, ale jego termin upływa dopiero 25 stycznia. Wiśle groziło więc bardzo mocno, że na niespełna miesiąc przed pierwszym wiosennym meczem zostanie praktycznie bez zawodników.

Tercet zarządzający
Wszystko wskazuje na to, że takiego scenariusza uda się uniknąć. W poniedziałkowy wieczór Jarosław Królewski, Jakub Błaszczykowski i Tomasz Jażdżyński podpisali potwierdzoną notarialnie umowę, zgodnie z którą przelewają po 1,3 miliona złotych pożyczki na konto Białej Gwiazdy. W zamian Towarzystwo Sportowe Wisła Kraków, najprawdopodobniej właściciel stu procent akcji piłkarskiej spółki, ma zrezygnować z bieżącego zarządzania klubem aż do znalezienia nowego właściciela.
Wpłacając po 1,3 miliona, Królewski, Błaszczykowski i Jażdżyński kupili więc sobie de facto prawo do rządzenia Wisłą. Samemu klubowi kupili zaś coś, czego najbardziej mu brakowało. Czyli czas. Jak poinformował na Twitterze Królewski, pieniądze we wtorek zostały przelane zawodnikom. Jeśli faktycznie Wisła będzie zalegać swoim piłkarzom już tylko za styczeń, eksodusu zawodników uda się uniknąć.

Okres przejściowy
Rządy tercetu złożonego z biznesmenów i piłkarza nie mają być niczym więcej, jak tylko okresem przejściowym. W piątek Wisła podejmie kolejną próbę odwieszenia licencji na grę w LOTTO Ekstraklasie. Jeśli to się uda, ma zostać uruchomiona sprzedaż karnetów na rundę wiosenną. Bez pieniędzy od nowego inwestora przetrwanie raczej nie będzie jednak możliwe. Do 30 marca Wisła musi uregulować wszystkie długi objęte postępowaniem licencyjnym. Bieżąca działalność pierwszej drużyny pochłania miesięcznie ponad milion złotych. Pieniądze Jażdżyńskiego, Błaszczykowskiego i Królewskiego pozwolą ugasić pożar, lecz nie rozwiązują długofalowego problemu.
Przelew od tej trójki stanowi za to wielki krok w kierunku wystartowania drużyny w rundzie wiosennej. I to w składzie dającym nadzieję na regularne zdobywanie punktów w Ekstraklasie. Wiele wskazuje na to, że uda się nawet zapewnić pozostanie w klubie Vullneta Bashy, który w poprzednim tygodniu nie pojawiał się na treningach, ale w końcu przyleciał do Polski. Niewykluczone, że pojawi się już na boisku w środowym sparingu z Wisłą Sandomierz (13.30). Równolegle z przygotowaniami zespołu wciąż będzie trwała walka o przyszłość Wisły. Jak podał TVN24, jednym z potencjalnych rozwiązań jest sprzedanie klubu funduszowi inwestycyjnemu z Kuwejtu, który do Krakowa miał przyprowadzić Cezary Kucharski.

(ONET)
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #80

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 16/01/2019, 23:54 Quote Post

Zbigniew Boniek potwierdza, że Wisła Kraków odzyska licencję

Ekspert Magazynu Ekstraklasy, Krzysztof Stanowski za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował, powołując się na Zbigniewa Bońka, że Wisła Kraków odzyska licencję na grę w rozgrywkach ligowych.

Stanowski przekazał, że prezes PZPN jest po rozmowach z członkami Komisji Licencyjnej i wszystko wskazuje na to, że najpóźniej w najbliższy wtorek Biała Gwiazda zostanie odwieszona. Właśnie na ten dzień zaplanowano kolejne posiedzenie komisji. Według informacji Stanowskiego, wszystko przebiega "bardzo sprawnie".
Przypomnijmy, że piłkarze Wisły Kraków otrzymali już większość zaległych pieniędzy. Po miesięcznym kryzysie organizacyjnym w klubie wreszcie skupiają się na skonstruowaniu zespołu. W środę, byli mistrzowie Polski rozegrali pierwszy sparing w tym roku pokonując 3:2 Wisłę Sandomierz.

(ONET)
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #81

     
Alcarcalimo
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.934
Nr użytkownika: 43.461

Robert
 
 
post 17/01/2019, 7:16 Quote Post

Tu oryginał:
Krzysztof Stanowski
‏ @K_Stanowski
12 godz.12 godzin temu
Zbigniew Boniek po rozmowach z członkami Komisji Licencyjnej uspokaja: najpóźniej we wtorek licencja dla Wisły zostanie odwieszona. Wszystko przebiega bardzo sprawnie. Cały wywiad w linku poniżej.

Ostatnia przeszkoda pokonana. Wisła wystartuje w lidze!


http://weszlo.com/2019/01/16/wisla-najpozn...zyska-licencje/

Mówiłem kto jest najlepiej poinformowany smile.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #82

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 19/01/2019, 14:18 Quote Post

Krzysztof Rozen: w Wiśle Kraków doszło do trzęsienia ziemi

Komisja Licencyjna PZPN na początku roku zawiesiła licencję Wisły Kraków na grę w ekstraklasie. Wszystko za sprawą problemów finansowych i własnościowych Białej Gwiazdy. Działacze z Reymonta starają się teraz na jej odzyskanie, choć nie jest to łatwa sprawa.

– Gdyby Wisła rozegrała wiosną tylko kilka meczów, mielibyśmy sytuację, w której niektórzy rywale muszą z nią walczyć o punkty na boisku, a inni dostaliby je walkowerem – mówi Krzysztof Rozen, przewodniczący Komisji Licencyjnej PZPN.
Zbigniew Boniek, prezes PZPN, powiedział w Weszlo.com, że najpóźniej we wtorek 22 stycznia licencja dla Wisły Kraków zostanie odwieszona.

To rzeczywiście już tylko formalność?
Nie wiem, co to jest Weszło.com, nie czytam. Ale rozmawiam z prezesem Bońkiem bezpośrednio. Napływają do niego pozytywne informacje z klubu, pojawili się wiarygodni ludzie, pojawiły się nowe pieniądze, sytuacja się stabilizuje i rozumiem, dlaczego on jest optymistycznie nastawiony. W PZPN-ie jest Dział ds. Licencji Klubowych, który utrzymuje bieżący kontakt z klubami, w tym wypadku z Wisłą. To do tego Działu wpływają wszelkie dokumenty, informacje, on je kompiluje, ma swoich analityków, którzy przeglądają informacje finansowe, przygotowują raporty, przekazują nam swoje opracowania z wnioskami. By Komisja ds. Licencji Klubowych mogła odwiesić licencję Wisły, musi otrzymać wniosek z Działu ds. Licencji Klubowych.

Pan taki wniosek otrzymał?
Jeszcze nie. Żeby była jasność, bo sytuacja jest bardzo dynamiczna, rozmawiamy w piątek 18 stycznia rano. Do mnie też z klubu dochodzą pozytywne sygnały. W tym tygodniu ja osobiście kilka razy bezpośrednio rozmawiałem z panem Rafałem Wisłockim, który zapewniał mnie, że w Wiśle przyjęto ze zrozumieniem naszą decyzję oraz podkreślał, że pracują nad tym, by dostarczyć dokumenty, o które prosiliśmy. Wspólnie udało nam się wybrać kancelarię prawną, która przygotuje niezależną opinię na temat umowy sprzedaży, odnosząc się do tego, kto jest właścicielem akcji Wisły Kraków S.A. Przygotowywane są też informacje finansowe, które, jak rozumiem, powoli spływają do Działu ds. Licencji Klubowych. Tak jak zawsze podkreślam - nie chcemy nikomu szkodzić ani rzucać kłód pod nogi, lecz pomagać. Musimy się jednak opierać na dokumentach i faktach. Wokół klubu wytworzyła się pozytywna atmosfera, mam nadzieję, że sytuacja idzie w dobrym kierunku, ale dopiero gdy wpłynie do nas wniosek, będzie można się nim zająć.

Nie jest więc pewne, że 22 stycznia zostanie odwieszona licencja Wisły?
Na ten dzień rzeczywiście mamy zaplanowane posiedzenie plenarne Komisji Licencyjnej. Oczywiście, jeśli taki wniosek wpłynie, zajmiemy się tą sprawą. Wydaje mi się, że odwieszenie licencji przed 22 stycznia jest mało realne, bo tak ważnej decyzji nie będziemy podejmować obiegowo. Poza tym, jak wspomniałem, nie mamy jeszcze formalnie wszystkich dokumentów. Z rozmów z panem Wisłockim wynika, że oni mają problem, ponieważ prokuratura zabrała im wszystkie dokumenty. Rozumiemy, że mogą mieć problem z dokumentacją finansową, gdy szafy są puste.

Po pana zeszłotygodniowej konferencji prasowej pojawiły się wątpliwości, dlaczego Wisła musi w trakcie sezonu przedstawiać prognozę finansową, skoro wszystko wskazuje na to, że nadal ma tego samego właściciela, co na początku rozgrywek. Może pan to wyjaśnić?
Wisła od maja ubiegłego roku miała nadzór finansowy, bo Komisja miała wątpliwości, co do wiarygodności jej prognozy finansowej. Nadzór oznacza, że Komisja w każdym momencie może poprosić o nową prognozę finansową, a w szczególności jeśli zajdą istotne zdarzenia mające wpływ na sytuację finansową klubu. Niezależnie od tego, czy nastąpiła w Wiśle zmiana właściciela, bo jest to nie do końca wyjaśnione, istotne zdarzenie nastąpiło, bo poprzedni zarząd podał się do dymisji, podobnie jak rada nadzorcza. Klub przedstawia nowego prezesa z inną wizją działania, w klubie wszystko ma się zmienić. To logiczne i jak najbardziej uzasadnione, że Komisja poprosi o przedstawienie tej wizji i zmian w wymiarze finansowym. Nie jest tak, że nakazaliśmy Wiśle przedstawić prognozę finansową, bo takie było nasze widzimisię. Zdajemy sobie sprawę, że to wymóg, który jest trudny, ale chcemy działać profesjonalnie oraz rzetelnie i tego oczekujemy od klubów. Chcemy również zapewnić integralność rozgrywek. Chcielibyśmy, aby Wisła mogła dograć sezon do końca.

A nawet jeśli nie byłaby w stanie, czy nie jest lepiej, by Wisła rozegrała chociaż kilka meczów?
Nie chcę wchodzić w dywagacje, czy byłoby to lepsze i sprawiedliwsze. Powiem tylko, że w ten sposób moglibyśmy mieć sytuację, w której niektórzy rywale musieliby z Wisłą walczyć o punkty na boisku, a inni dostaliby je później walkowerem. Moim zdaniem nie byłoby to fair. Ale nie moje zdanie jest tu najważniejsze. Mamy przepisy oraz Podręcznik Licencyjny i ich musimy się trzymać. Wiem, że w Wiśle doszło do wydarzenia, które można porównać do trzęsienia ziemi. Rozmawialiśmy z poprzednim zarządem, który przedstawiał nam wiele zapewnień i dokumentów. Większość z nich okazała się niestety nieprawdziwa. Mówiono, że inwestor będzie przed końcem roku. Nie było go, a gdy się pojawił, od razu zniknął. Nie wiadomo, czy umowa została zawarta i anulowana, czy w ogóle nie zawarta. Nie ma z kim w klubie rozmawiać przez prawie dwa tygodnie. Kompletny matriks. Nie wiadomo, na czym stoimy. Wymaganie od Wisły prognozy finansowej jest działaniem prewencyjnym. Chcieliśmy zachęcić nowy zarząd, by się tym zajął. Kiedy o tym rozmawialiśmy, nie mieliśmy ze strony Wisły żadnych oficjalnych informacji o sytuacji finansowej klubu. My nie mieliśmy żadnej pewności, jaki jest poziom zadłużenia, dostawaliśmy różne informacje, głownie z mediów a na tej podstawie nie możemy podejmować decyzji. W takiej sytuacji prośba o przedstawienie planu finansowego nie jest nierozsądna. Wydaje mi się, że to pomogło. Klub się tym zajął, bo został do tego zdopingowany. Pojawia się jakaś strategia finansowa, są nowe pieniądze, myślę, że dzięki nam dzieje się tam teraz wiele dobrego. Natomiast rozumiem że jest walka z czasem.

Podczas zeszłotygodniowego posiedzenia odwiesiliście natomiast licencję zawieszoną wcześniej z powodów właścicielskich. Skoro sytuacja dalej jest niejasna, to dlaczego odwiesiliście licencję?
3 stycznia zawiesiliśmy licencję ze względu na to, że 22 grudnia na oficjalnej stronie klubu pojawił się komunikat, iż TS Wisła Kraków przestał być właścicielem spółki, a poprzedni zarząd i rada nadzorcza podały się do dymisji. W Podręczniku Licencyjnym jest rygor, że Dział Licencji powinien być o tym niezwłocznie poinformowany. Drugi rygor był taki, że w ciągu siedmiu dni od zmiany właściciela trzeba przedstawić strukturę finansową grupy właścicielskiej oraz nowego prezesa, jeśli dochodzi do zmiany. Tymczasem do początku stycznia nie mieliśmy żadnego kontaktu z klubu. Nie wiedzieliśmy, kto jest właścicielem, jaka jest struktura grupy właścicielskiej. Gdy zareagowaliśmy, 8 stycznia dostaliśmy odpowiedzi na te pytania, więc te przesłanki zawieszenia licencji zniknęły. W piśmie do klubu z 4 stycznia informującym o zawieszeniu licencji poprosiliśmy także o umowę sprzedaży, byśmy mogli ją przeanalizować oraz o dokumenty przedstawiające stan finansowy i prognozę na dokończenie rozgrywek. Dostaliśmy umowę, która wzbudzała wątpliwości naszych ekspertów prawnych, a dokumentów finansowych nie dostaliśmy. Dlatego licencji nie odwiesiliśmy. Zmieniły się tylko przesłanki jej zawieszenia. Natomiast od strony prawnej w naszej decyzji z 11.01 musieliśmy uchylić decyzję z 03.01. Jeśli ktoś chce zrozumieć, to nie jest takie trudne.

Czyli wystarczyła jednostronna deklaracja TS Wisła, że to ono jest właścicielem Wisły, a prezesem klubu Rafał Wisłocki? Nawet jeśli nie wiadomo, czy to prawda?
Informację taką przekazuje nam klub a nie właściciel i dostaliśmy ją od Wisły Kraków S.A. a nie od TS Wisła. Informacje formalnie otrzymaliśmy, więc zniknęły przesłanki zawieszenia decyzji z 03.01. Natomiast ponieważ eksperci prawni mieli wątpliwości co do skutków prawnych umowy sprzedaży, to ta kwestia jest weryfikowana w ramach postępowania wyjaśniającego. Mam nadzieję, że szybko się to wyjaśni. Czekamy na opinie w tej sprawie niezależnej kancelarii prawnej. Klub przygotowuje informacje dotyczące finansów.

Czy do 22 stycznia opinia prawna będzie już gotowa?
Jeśli pyta mnie pan o terminy, to odpowiem tak - piłka jest po stronie klubu. Jak tylko otrzymamy informacje, o które poprosiliśmy i wniosek o odwieszenie licencji, niezwłocznie się tym zajmiemy. Klub może to zrobić kiedykolwiek, gdy tylko skompletuje swoje stanowisko i przyśle je do nas. Jak wspomniałem, mamy następne plenarne posiedzenie komisji 22.01 i będziemy mogli się tą sprawą jako priorytetową zająć wtedy, ale nie chcemy nakładać dodatkowego ciśnienia na klub, bo zdajemy sobie sprawę, że mają mnóstwo pracy. My będziemy gotowi jak tylko klub będzie gotowy. Ja cały czas podkreślam, że naszym celem jest, pomagać klubom, ale w ramach istniejących przepisów Podręcznika Licencyjnego, który jest naszą konstytucją. Trzymam za nich kciuki i mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży.

(ONET)
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #83

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 19/01/2019, 19:51 Quote Post

Sarapata próbuje zniknąć? Posługuje się teraz nazwiskiem męża

Jak podał za pośrednictwem Twittera Szymon Jadczak, dziennikarz TVN, była prezes Wisły Kraków, Marzena Sarapata, zaczęła posługiwać się nazwiskiem męża. Od teraz figuruje jako Marzena Czekaj.

Marzena Sarapata objęła stanowisko prezesa Wisły Kraków 26 sierpnia 2016 roku. W ciągu ponad dwóch lat zaprowadziła klub na skraj bankructwa. Ponad dwukrotnie powiększyła dług Białej Gwiazdy. Mimo tego dziesięć miesięcy temu otrzymała nagrodę "Osobowość Roku 2017 w Małopolsce".
"Krakowianie docenili wzorcowe działanie Prezes Wisły Marzeny Sarapaty na rzecz Klubu z ponad 112-letnią historią, będącego wizytówką stolicy Małopolski. Została bowiem wybrana Osobowością Roku w kategorii Samorządność i społeczność lokalna!" - możemy o niej przeczytać na klubowej stronie internetowej.
Prawda wyszła jednak na jaw po rezygnacji ze stanowiska i próbie sprzedaży Wisły Kraków Matsowi Hartlingowi i Vannie Ly. Dotarto do informacji o zarobkach Sarapaty. Początkowo inkasowała 12 tysięcy złotych, by po jakimś czasie jej pensja wzrosła do 45. Ostatnie dwa miesiące pracowała za darmo, choć na odchodne uregulowała swoje zadłużenie, o czym poinformował Mateusz Miga ze "Sportu".
Teraz, jak donosi dziennikarz TVN Szymon Jadczak, zdecydowała się na zmianę nazwiska. Od niedawna Marzena Sarapata figuruje jako Marzena Czekaj. Używa nazwiska męża Roberta Czekaja, który również był związany z Wisłą Kraków.

(ONET)

QUOTE
Mimo tego dziesięć miesięcy temu otrzymała nagrodę "Osobowość Roku 2017 w Małopolsce". "Krakowianie docenili wzorcowe działanie Prezes Wisły Marzeny Sarapaty na rzecz Klubu z ponad 112-letnią historią, będącego wizytówką stolicy Małopolski. Została bowiem wybrana Osobowością Roku w kategorii Samorządność i społeczność lokalna!"

Jaja totalne ... "wzorcowe dzialanie", "Osobowosc Roku" ...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #84

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 20/01/2019, 12:59 Quote Post

To nie ja wprowadziłem "Miśka" do Wisły

- W 2011 roku do zarządu Towarzystwa Sportowego zostali wybrani m.in. Piotr Wawro i Robert Szymański. W ślad za panem Wawro, wiceprezesem ds. finansowych, wszedł do klubu Paweł M., ps. "Misiek". Nie ukrywam, że wierzyłem wtedy w to, do czego mnie przekonywał P. Wawro: resocjalizację Pawła M. - mówi w obszernej rozmowie z Onetem honorowy prezes Wisły, Ludwik Miętta-Mikołajewicz. Pytany o to, dlaczego po powtórnym skazaniu "Miśka" nie rozwiązał z nim umowy, odpowiada: - Nie mogłem nic zrobić. W zarządzie była zbyt duża grupa osób, która tolerowała tę sytuację.

Jak pan ocenia obecną sytuację klubu?
- Pracuję w Wiśle od siedemdziesięciu lat. Pierwsze kroki w klubie stawiałem w 1946 roku. Nie pamiętam, by wcześniej Biała Gwiazda znalazła się na tak ostrym zakręcie jak teraz, choć niejednokrotnie zdarzały się trudne sytuacje. Nigdy nie było też takiego ataku medialnego. Ten atak trochę mnie dziwi. Kiedy padały Polonia, ŁKS, Widzew czy Ruch, nie wywoływało to aż takiego zainteresowania.

Kiedy pojawił się temat współpracy z "Miśkiem"?
- By w pełni oddać sytuację trzeba cofnąć się do 2011 roku, kiedy na walnym zgromadzeniu sprawozdawczo-wyborczym głosami większości sekcji do zarządu zostali wybrani panowie Piotr Wawro i Robert Szymański, którzy wcześniej byli prezesami Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków. W ślad za panem Wawro, który został wiceprezesem ds. finansowych, wszedł do klubu słynny "Misiek". Przedstawiono mi do podpisu umowę na wydzierżawienie mu siłowni. Nie ukrywam, że wierzyłem wtedy w to, do czego mnie przekonywał Wawro: szansę resocjalizacji "Miśka". Paweł M. uczynił jako młody chłopak wiele złego, choćby tym rzutem nożem w głowę Dino Baggio, ale później odcierpiał swoje, założył firmę zarejestrowaną w KRS i nic nie stało na przeszkodzie, by taką umowę podpisać. Tym bardziej że siłownia znajdująca się w tzw. nowej hali, prowadzona przez poprzednika, była w fatalnym stanie, a najemca przestał płacić czynsz. Stąd udostępnienie siłowni Pawłowi M., który zobowiązał się do remontu i wzbogacenia jej o nowy sprzęt. O ile wiem, Piotr Wawro pożyczył mu na to wyposażenie 300 tysięcy złotych i faktycznie siłownia zaczęła działać bardzo dobrze. Pojawił się wspomniany sprzęt. Stąd relatywnie niski czynsz.

Wejdę panu w słowo. Rzeczniczka Wisły Kraków, Iwona Stankiewicz, informowała niedawno: "Czynsz [za siłownię] wynosi 9250 zł, a w okresie wakacyjnym 4990 zł".
- Nie powiem panu dokładnie, ale o ile pamiętam, podpisywaliśmy umowę właśnie na taką kwotę. Jak mówiłem, niskie opłaty wzięły się stąd, że firma Pawła M. zobowiązała się do generalnego remontu.

Dziennikarz TVN Szymon Jadczak informował, że umowę podpisano do końca... 2029 roku. Skąd tak długi termin?
- Umowa obowiązywała do 2027 roku. Piotr Wawro zasugerował mi, że inwestycje, które poczyni Paweł M., nie mogą się zwrócić w ciągu paru lat. Później została skrócona, bo nowy statut nie przewidywał możliwości podpisania umowy na dłuższy okres.

Nie przeszkadzało panu, że do klubu wchodzi człowiek z przeszłością kryminalną, który w dodatku mocno zaszkodził Wiśle?
- Odpowiedziałem już panu na to pytanie. Przekonywano mnie, że Paweł M. już swoje odcierpiał i chce odkupić winę.

Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że kłopoty Wisły zaczęły się, od kiedy zjawił się w niej "Misiek"?
- Poniekąd tak, ale proszę pozwolić mi na kontynuowanie wypowiedzi. Przejdźmy do roku 2015. Ogłosiłem przed wyborami do zarządu, że nie będę kandydował i rozpoczęła się walka o schedę po mnie. W trakcie walnego zgromadzenia w 2015 roku kandydujący na fotel prezesa Piotr Wawro podczas zarządzonej przerwy wdał się w kuluarach w ostrą wymianę zdań z grupką delegatów. Po niej Wawro opuścił walne zgromadzenie i więcej się w klubie nie pokazał. Mniej więcej od tego momentu zaczęły się coraz mocniejsze wpływy SKWK na działalność TS Wisła. Ja już nie byłem prezesem. Na walnym zgromadzeniu wybrano Piotra Dunina-Suligostowskiego, który pełnił swoją funkcję do czerwca 2017 roku. Po nim zaczęła rządzić Marzena Sarapata.

Kiedy zmienił pan perspektywę i uznał pan, że związanie się umową z Paweł M. było bardzo dużym błędem?
- Nie zgodzę z określeniem "bardzo duży", ale na pewno był to błąd. Przyznaję to. Jako prezes byłem odpowiedzialny za TS i poniekąd czuję się winny. Zacząłem patrzeć tak na sprawę już po tym, jak przestałem pełnić funkcję prezesa.

A gdy w lutym 2015 roku media informowały, że Paweł M. ponownie został skazany, tym razem za kradzież maczet, nie pomyślano o zakończeniu z nim współpracy?
- Nie, nikt z zarządu nie podjął takiego tematu. Potraktowano to jako wybryk, tym bardziej że nikt nie wnosił zastrzeżeń do działania siłowni.

Nie widział pan nic złego w tym, że człowiek, który właśnie został skazany za - przypomnijmy raz jeszcze - kradzież maczet, wynajmuje pomieszczenie od TS?
- Nie można powiedzieć, że mi nie przeszkadzało, ale określę to w ten sposób: miałem ograniczone możliwości wpłynięcia na sytuację. Poza tym cały czas rozmawiamy o Pawle M. jako osobie, a to była firma. Podkreślę jeszcze raz: nikt z ośmioosobowego zarządu nie podnosił tematu rozwiązania umowy z tą firmą.

Uważa pan, że jest to coś normalnego?
- Z perspektywy czasu myślę, że nie.

Podsumowując - według pana pozostali członkowie zarządu dbali o to, by Paweł M. nie zniknął z klubu, a pan, przepraszam za określenie, po prostu siedział cicho. Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę.
- Zgodnie ze statutem szanowałem stanowisko zarządu.

Nie było możliwości wynajmu siłowni komuś innemu?
- Wtedy firma Pawła M. była jedyną opcją.

Na jakiej podstawie stwierdził pan, że tylko "Misiek" zechce wynająć siłownię?
- Umowami zajmował się wiceprezes ds. finansowych, pan Wawro. Ja w tym okresie odpowiadałem za kontakty "na zewnątrz", a za sprawy działalności klubu była odpowiedzialna grupa, która weszła do zarządu.

Ale pan też uznawał, że Paweł M. jest jedyną możliwością, jeśli chodzi o wynajem pomieszczeń.
- Umowa była już zawarta i trudno było ją rozwiązać. Działałem w dobrej wierze. Do momentu, w którym pełniłem funkcję prezesa, nie miałem żadnych zastrzeżeń do funkcjonowania siłowni.

Podobno już cztery lata przed rezygnacją z fotela prezesa bardzo mocno rozważał pan taki ruch. Nie żałuje pan, że pełnił funkcję tak długo?
- Chciałem dotrwać do końca kadencji, który przypadał na 25-lecie mojej prezesury. Dziś, wiedząc już, jak później potoczyły się losy klubu myślę, że mogłem odejść w 2011 roku. Z drugiej strony, ze "starego rozdania" zostawaliśmy tylko ja i pan Dunin-Suligostowski, więc gwarantowaliśmy jakąś ciągłość działalności Wisły. Dlatego w 2011 roku wystartowałem po raz piąty i jednogłośnie zostałem wybrany prezesem na kolejną kadencję. Nie żałuję tamtej decyzji.

Dlaczego jako prezes zezwalał pan na to, żeby ćwiczono w Towarzystwie Sportowym walki uliczne?
- Inicjatorem powstania sekcji Trenuj Sporty Waki byli Piotr Wawro i Robert Szymański wraz z grupą ludzi, którzy weszli wtedy do zarządu. Z założenia miała to być sekcja kick-boxingu i innych sportów walki. Dopiero później dowiedziałem się z prasy, że ćwiczone są ustawki. Nie uznawałem istnienia sekcji za duży błąd, ponieważ była prowadzona przez świetnego trenera kick-boxingu, pana Sararę. Po doniesieniach prasowych, że są tam trenowane ustawki, policja w żaden sposób nie zareagowała. Odnosiłem wrażenie, że istnienie sekcji było, delikatnie mówiąc, na rękę policji. Miała skoncentrowaną w jednym miejscu grupę ludzi, którzy stanowili czasem problem.

Nie interesowało pana, że niektórzy członkowie sekcji Trenuj Sporty Walki mają na koncie wyroki?
- Tego nie wiedziałem.

Przecież podczas rozmowy z "Dziennikiem Polskim", opublikowanej 2 czerwca 2015, dziennikarze pana o tym informowali.
- Nie weryfikowałem tych informacji. A to, że człowiek ma wyrok, nie znaczy, że trzeba go skazywać na całkowitą banicję.

Czy pana zdaniem kibole mieli wpływ na klub?
- Do 2015 roku, do kiedy pełniłem funkcję prezesa Towarzystwa Sportowego, nie mieli wpływu na Wisłę. Nie naciskano ani na mnie, ani na klub.

Oglądał pan niedawny reportaż Szymona Jadczaka "Piłka nożna i gangsterzy"?
- Tak.

Jak pan ocenia materiał?
- W pewnym sensie przedstawił sytuację, jaka zaistniała w TS Wisła, ale w niektórych punktach historia ta została dość mocno wyolbrzymiona lub niedopowiedziana.

Mógłby pan rozwinąć?
- Nie. Nie widzę takiej potrzeby.

Jak pan zareagował, gdy dowiedział się pan z materiału, że przed meczem derbowym w 2016 roku piłkarze wyszli na rozgrzewkę w koszulkach z pozdrowieniami dla osoby, która według TVN ucierpiała w przestępczych porachunkach?
- Nie byłem już wtedy prezesem, ale oczywiście mnie to razi. Przed całym zdarzeniem nikt z kierownictwa drużyny ani zawodnicy nie wiedzieli o co dokładnie chodzi. Działali w dobrej wierze.

A co poczuł, gdy zobaczył pan w materiale "Superwizjera", że były prezes SKWK Damian Dukat w 2014 roku ostrzeliwał stadion racami?
- Nie wiem, czy to zostało panu Dukatowi udowodnione, ale oczywiście nie poczułem się komfortowo.

Rozmawiał pan z zarządem klubu o reportażu zaraz po jego emisji?
- Tak, w luźnych rozmowach komentowaliśmy temat. Niewątpliwie sam fakt ujawnienia tych wszystkich rzeczy nie nastrajał optymistycznie. Z rozmowami z członków zarządu wynikało, że pewne rzeczy ich zabolały.

Porozmawiajmy o Marzenie Sarapacie. Podobno był pan jej wykładowcą na studiach podyplomowych?
- To prawda. Poznaliśmy się przez Dorotę Gburczyk (koszykarka Wisły, przyp. DF), która też była uczestniczką zajęć. Kiedyś spotkałem Marzenę w kawiarni Towarzystwa Sportowego. Zaproponowałem jej, by weszła do zarządu TS. Wywodzi się ze sportowej rodziny. Pracowała w Urzędzie Miasta przy programie Euro 2012, była też asystentką doradcy prezydenta ds. prawnych, śp. profesora Oklejaka. Miała wszelkie predyspozycje ku temu, by podjąć pracę w klubie sportowym i odpowiadać za kwestie prawne.


Mówi pan o jej zawodowym doświadczeniu. A jak by pan ją scharakteryzował na bazie własnych doświadczeń?
- Nie jestem od tego, żeby charakteryzować panią Sarapatę, daleko mi do tego. Wydaje mi się jednak, że na początku sprawdzała się na swoim stanowisku.

Później jako prezes doprowadziła klub na skraj upadku. Żałuje pan, że na nią postawił?
- Nie, niczego nie żałuję. Zresztą byłem jedną z wielu osób, które proponowały, by weszła do zarządu.

Kto jeszcze popierał panią Sarapatę?
- Ja nie mogłem jako prezes otworzyć komuś drzwi i powiedzieć: od teraz zasiada pani w zarządzie. Sarapata została wybrana przez delegatów na wniosek postawiony przez komisję wyborczą walnego zgromadzenia.

Między innymi przez delegatów sekcji Trenuj Sporty Walki.
- W minimalnej liczbie. Nie jest prawdą, że Marzena Sarapata została wybrana do zarządu wyłącznie głosami delegatów z sekcji TSW. Ten błąd powielał pan Jadczak w swoim reportażu. O ile pamiętam, Sarapatę poparła zdecydowana większość delegatów.

Jak pan ocenia jej pracę w roli prezesa Wisły?
- Miała bardzo dobry start. Błędem było łączenie dwóch funkcji. Gdy TS Wisła przejęła od pana Meresińskiego spółkę akcyjną, prezesem SA był Piotr Dunin-Suligostowski. Później jego miejsce zajęła Marzena Sarapata. Pełniła więc, podobnie jak pan Dunin, funkcję prezesa w TS i SA. Była sobie sterem, żeglarzem i okrętem, a może nawet i oceanem, bo była również prezesem WZA, czyli walnego zgromadzenia akcjonariuszy, którym faktycznie był zarząd Towarzystwa Sportowego. W związku z tym wspólnie z panem Dukatem, również członkiem zarządu TS Wisła, podejmowali decyzje, które nie zawsze moim zdaniem były słuszne. Brzemienne w skutkach było zwolnienie Kiko Ramireza i zatrudnienie Carillo. Do tego ówczesny dyrektor Manuel Junco sprowadził wielu piłkarzy, co znacząco podniosło koszty utrzymania drużyny. To doprowadziło do sytuacji, w której znalazła się później Wisła.

Zasiadał pan w radzie nadzorczej. Nie dostrzegał pan żadnych nieprawidłowości w działaniach zarządu?
- Wszedłem do rady nadzorczej wiosną 2018 roku, zajmując wolne miejsce po Robercie Szymańskim. Po zapoznaniu się ze statutem spółki zorientowałem się, że rola rady nadzorczej jest bardzo ograniczona. Za czasów rządów Bogusława Cupiała każdy transfer i każda decyzja musiały przechodzić przez radę. Później nie było już tego w statucie. Rada nadzorcza w swoim uprawnieniach nie miała możliwości odwołania zarządu. Taka możliwość została przypisana walnemu zgromadzenia akcjonariuszy, któremu przewodziła Marzena Sarapata. Trudno więc, by członkowie zarządu wnieśli do walnego zgromadzenia wniosek o odwołanie. samych siebie.

Co w takim razie mogła rada nadzorcza?
- Przewodniczącym był pan Tadeusz Czerwiński. Spotykaliśmy się sporadycznie, głównie koncentrowaliśmy się na tym, by starać się pomagać zarządowi w przełamywaniu trudności, które napotykał. Ja skupiałem się na poszukiwaniu sponsora dla spółki. Po meczu z Jagiellonią Białystok spotkałem się z panem Kwietniem, panem Włodarskim i osobami reprezentującymi dwie inne spółki. Byliśmy bardzo blisko dogadania się i tego, by przejęli oni akcje Wisły SA. Odbyło się spotkanie przedstawicieli tej grupy z radą drużyny. Niestety wycofał się pan Włodarski i sprawa upadła.

Rada nadzorcza, jak sama nazwa wskazuje, w normalnie działających firmach nadzoruje działania zarządu. Rozumiem, że według pana w Wiśle był to podmiot fikcyjny, skoro praktycznie nie miał żadnych uprawnień i nie mógł ingerować w działania zarządu?
- Może nie fikcyjny, ale, jak powiedziałem, o mocno ograniczonych możliwościach.

Jak to możliwe, że klub sprzedano takim ludziom jak Vanna Ly i Mats Hartling?
- Proszę mnie o to nie pytać, ani ja, ani Tadeusz Czerwiński jako przewodniczący rady nadzorczej nie mieliśmy z tą sprawą nic wspólnego.

Mówił pan jednak w grudniowej rozmowie ze sport.pl, że inwestorzy wyglądają na poważnych ludzi. Na jakiej podstawie pan tak stwierdził?
- Na początku wszyscy tak myśleli. Tak zostali przedstawieni.

Przez kogo?
- Przez panią Sarapatę i pana Gołdę. Nie miałem powodu, żeby im nie wierzyć. Sytuacja klubu była już bardzo trudna. Zarząd znalazł potencjalnych sponsorów, więc odetchnąłem z ulgą.

Ale później Ly okazał się oszustem.
- Do dziś nie mogę zrozumieć, jak zarząd mógł wydać akcje klubu przed przelaniem dwunastu milionów złotych. Nie widziałem umowy, znam ją tylko z doniesień prasowych i z rozmów w TS. Uważam jednak wydanie akcji za kolosalny błąd. Byłem poza całą sprawą. Nie wiedziałem nawet, że ci panowie przyjeżdżają do Krakowa, dowiedziałem się w ostatniej chwili, że będą na meczu. W czasie spotkania z Lechem Poznań zostałem przedstawiony panu Hartlingowi. Po wymianie dwóch zdań odebrałem go pozytywnie. Zostałem też przedstawiony panu Ly. Nie znam go, ale nie odebrałem go jako poważnego człowieka. Z panem Pietrowskim nie rozmawiałem, widziałem go tylko przelotnie i też nie zrobił na mnie dobrego wrażenia.

Podzielił się pan tymi spostrzeżeniami z panią prezes?
- Nie, bo było już "posprzątane". Umowa została podpisana wcześniej.

Jako członek rady nadzorczej znał pan stan finansów klubu?
- Wiedziałem, że Wisła jest zadłużona.

A wiedział pan, że na mocy umowy Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków dostaje złotówkę od każdego sprzedanego biletu?
- Umowa została podpisana dużo wcześniej, o ile pamiętam, jeszcze pod koniec "ery" Bogusława Cupiała.

Jak pan ją ocenia?
- Oddawanie złotówki z każdej wejściówki (z wyjątkiem karnetów) miało swoje uzasadnienie. Pieniądze były wpłacane legalnie na konto SKWK, które w zamian gwarantowało spokój na meczach.

Czyli klub płacił haracz.
- Nie nazywajmy tego haraczem, tylko porozumieniem. Po drugie, pieniądze szły na oprawę meczów, które najczęściej były do przyjęcia. Poza tym SKWK podejmowało wiele charytatywnych akcji.

Jak pan skomentuje to, że zarząd, który przez wiele miesięcy utrzymywał, że nie ma pieniędzy dla piłkarzy, jednocześnie przyznał sobie w 2018 roku 910 tysięcy złotych.
- Nie wiedziałem o tym wcześniej. Wiadomość przyjąłem bardzo źle. Nie chcę mówić nic więcej na ten temat.

Czuje się pan oszukany przez Marzenę Sarapatę?
- Nie. Nikt mnie nie oszukiwał, bo nikt mnie nie informował o pewnych rzeczach.

Pan szukał sponsora strategicznego, bo klub jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej, a na konto zarządu poszło ok. 900 tysięcy. To jest pana zdaniem w porządku?
- Nie mogę powiedzieć, że nie widzę w tym nic złego. Tyle że w tym twierdzeniu nie zawiera się cała prawda. Te pieniądze nie zostały wypłacone zarządowi w całości.

TS stwierdził na konferencji, że większość została wypłacona.
- Z tego, co wiem, od sierpnia pani Sarapata i pan Gołda nie brali pieniędzy.

Skąd ma pan takie informacje?
- Od nich i z prasy.

Ma pan jakiś kontakt z Marzeną Sarapatą?
- Nie.

Dlaczego?
- Nie widzę takiej potrzeby.

Nie powinna wyjaśnić niektórych kwestii?
- Proszę pana, czuję się podczas rozmowy z panem, jakbym siedział u prokuratora. Próbuje pan ode mnie wyciągnąć rzeczy, które mogę pozostawić dla siebie. Nie muszę panu mówić, czy mam ochotę rozmawiać z panią Sarapatą.

Pytam pana o takie rzeczy, bo za rządów pani Sarapaty zadłużenie Wisły znacznie wzrosło.
- Stało się tak przede wszystkim przez znaczną rozbudowę kadry i zatrudnianie równocześnie kilku trenerów. Za wszystko chcemy winić panią Sarapatę. Jak już zaznaczyłem, nie zapominajmy o Manuelu Junco.

Kto jeszcze przyczynił się do upadku Wisły?
- Daleki jestem od wskazania palcem winnych osób. Nie jestem prokuratorem ani sądem.

Jak pan ocenia działania Jarosława Królewskiego, Bogusława Leśnodorskiego i Rafała Wisłockiego, a więc trójki, która stara się ratować Wisłę?
- Jestem pełen nadziei. Decyzja o powierzeniu funkcji prezesa spółki Rafałowi Wisłockiemu była zbawienna. Znam go i bardzo ceniłem go jako dyrektora akademii piłkarskiej. To ktoś nieuwikłany w żadne układy. Wiem, że potrafi pracować na pełnych obrotach. Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Jestem mile zaskoczony tym, że pan Leśnodorski jako kibic Legii i osoba mocno związana z tym klubem włączył się w pomoc Wiśle. Natomiast pana Jarosława Królewskiego nie znam. Pierwszy raz zobaczyłem go w programie "Stan Futbolu". Wcześniej nie wiedziałem w ogóle o jego istnieniu. Oceniam go bardzo pozytywnie. Dobrze byłoby, gdyby młodzi ludzie o tak szerokich horyzontach weszli do naszego futbolu.

Dużo mówi się też ostatnio o Jakubie Błaszczykowskim...
- Znam go, więc jego działanie nie jest dla mnie zaskoczeniem. Wiedziałem, że to człowiek, na którego można liczyć w trudnych sytuacjach. Charakter Kuby zobaczyliśmy m.in. podczas pamiętnego meczu z Panathinaikosem, kiedy grał ze złamaną kością śródstopia. Na meczu Wisła - Lech siedziałem z trenerem kadry, Jerzym Brzęczkiem. Już wówczas wiedziałem, że jeśli Kuba rozwiąże kontrakt w VfL Wolfsburg, zjawi się w Krakowie.

Nie brakuje głosów, że jeśli ma się zacząć nowe rozdanie, potrzeba jest w - Towarzystwie Sportowym rewolucja. Zgadza się pan z tym?
A dlaczego potrzebna jest rewolucja?

Poprzedni zarząd skompromitował się swoim działaniem. Tymczasem w nowym zasiadają ludzie, którzy przez lata byli bliskimi współpracownikami pani Sarapaty. Mówię o panu Michlowiczu i panu Kwaśniewskim.
- Obaj zostali wybrani do zarządu głosami delegatów w 2015 roku. Towarzystwo Sportowe Wisła jest postrzegane przez pryzmat piłki nożnej. Pan Trela w "Stanie Futbolu" powiedział, że TS Wisła ciągnie sekcję piłkarską w dół. Ja twierdzę coś odwrotnego: sytuacja w sekcji piłkarskiej pociągnęła w dół Towarzystwo Sportowe. Zawirowania wokół piłki nożnej obciążyły TS jako faktycznego właściciela, co przerosło możliwości Stowarzyszenia. A przecież Towarzystwo to nie tylko piłka nożna. To czternaście sekcji, dwa tysiące zawodników, wszystko funkcjonuje bardzo dobrze. TS cieszy się pełnym zaufaniem rodziców, którzy oddają tu swoje dzieci. Doskonale działają akademie piłkarska i koszykarska. Świetnie radzą sobie sekcje gimnastyki, judo, pływania , siatkówki, boksu....Patrzmy na TS także z takiej perspektywy.

Uważa pan, że sekcja piłkarska ciągnęła TS w dół. A sekcja Trenuj Sporty Walki tego nie robi? Przecież to wizerunkowa katastrofa. Nawet podczas tej rozmowy utrzymuje pan, że obecność w salach TS ludzi z wyrokami nie jest niczym złym. A tymczasem resocjalizacja Pawła M. okazała się bajką, w którą pan uwierzył.
- Jak wspomniałem, Towarzystwo Sportowe Wisła liczy ponad dwa tysiące członków. Trudno sprawdzać przeszłość ich wszystkich. Mogą się trafić ludzie z wyrokiem, ale ten wyrok nie wyklucza człowieka ze społeczeństwa.

A nie myśli pan, że zasadne byłoby wykluczenie ich z TS?
- Gdy pani Marzena Sarapata obejmowała funkcję prezesa, mówiłem: ludzie, trzymajcie się statutu, bo statut jest klubową konstytucją. Jeśli ma się kogoś wykluczać ze struktur towarzystwa, jest do tego odpowiednia procedura. Musi zostać złożony wniosek do sądu koleżeńskiego. Trzymajmy się statutu. Nikt nie złożył wniosku o wykluczenie kogokolwiek ze struktur Towarzystwa.

A pan nie mógł tego zrobić?
- Nie jestem już członkiem zarządu.

Ale był pan nim. A sekcja Trenuj Sporty Walki istniała za pana kadencji.
- Nie mogłem tego zrobić.

Formalnie czy po prostu nie chciał?
- Nie miałem ku temu podstaw statutowych.

Co to znaczy?
- Nie prowadziłem weryfikacji poszczególnych członków TS, jeszcze raz to panu mówię. Jeśli przedstawiciele danej sekcji nie występują do sądu koleżeńskiego, ingerencja prezesa jest bezpodstawna.

Boi się pan o to, co będzie dalej z Wisłą? Przyszłość klubu stanęła pod dużym znakiem zapytania.
- W tym stwierdzeniu jest sporo przesady. To, co działo się ostatnio wokół Wisły doprowadzi do większej aktywności osób związanych z Białą Gwiazdą. Mam tu na myśli chociażby powstanie grupy "Socios", sam od razu się do niej zapisałem. Ci ludzie m.in. przyczynią się do przywrócenia klubowi dobrego wizerunku.

Najlepszą opcją jest w tej chwili sprzedaż klubu zagranicznemu inwestorowi?
- Wolałbym, żeby Wisła pozostała w polskich rękach. Miałem bardzo bliski kontakt z jedną rodzimą firmą, która nadal jest zainteresowana przejęciem części udziałów. Sprawa nie jest zamknięta, przekazałem ją prezesowi Wisłockiemu.

Przez lata cieszył się pan statusem legendy Wisły. Tymczasem w niedawnym, głośnym tekście na weszlo.com Szymon Jadczak nazwał pana grabarzem Białej Gwiazdy. Jak się pan do tego odniesie?
- Nie będę tego komentował, pozostawiam to ocenie sympatyków Wisły.

Boli pana to, że bardzo ucierpiał ostatnio pana wizerunek?
- Pracowałem na niego przez 70 lat najpierw jako trener, potem jako prezes. Za parę dni skończę 87 lat i w tej chwili mój wizerunek mnie nie interesuje.

Prócz aktywności w "Socios" bierze pan jeszcze jakiś udział w działaniach mających na celu uratowanie Wisły?
- Ciągle jestem honorowym prezesem spółki i TS. Cały czas czuję się zobowiązany do pomocy klubowi.

Wierzy pan w to, że w najbliższych latach Wisła znów może stać się siłą polskiej piłki klubowej?
- Gdybym nie wierzył, nie byłoby mnie tu. Jestem optymistą. Wychodziłem w przeszłości z bardzo trudnych sytuacji. Przypomnijmy 1997 rok, gdy udało się namówić Bogusława Cupiała i jego wspólników, by ratowali sekcję piłkarską. Wierzę, że z tej sytuacji, siłą ludzi dobrej woli, też znajdzie się wyjście.

(ONET)

Odnosze wrazenie, ze dla tego dziadka najwazniejsza sprawa byl tytul "prezes". Reszta nie miala znaczenia.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #85

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 21/01/2019, 12:50 Quote Post

KRS potwierdził Rafała Wisłockiego jako prezesa Wisły Kraków

Krajowy Rejestr Sądowy potwierdził Rafała Wisłockiego jako prezesa Wisły Kraków - poinformował na Twitterze Krzysztof Stanowski z weszlo.com, ekspert "Magazynu Ekstraklasy". To ważny krok dla klubu, który walczy o odwieszenie licencji na grę w LOTTO Ekstraklasie.
Komisja ds. Licencji zawiesiła licencję Wisły Kraków, ale pod Wawelem trwa walka o to, by zespół przystąpił do rundy wiosennej i wiele wskazuje na to, że wkrótce zostanie ona wygrana. Jednym z kluczowych warunków odzyskania licencji było udowodnienie, że właścicielem klubu jest TS Wisła Kraków. To, że KRS potwierdził Rafała Wisłockiego jako prezesa Wisły, oznacza, że w opinii sądu grudniowa sprzedaż klubu nie doszła do skutku i umowa tego dotycząca jest nieważna.
We wtorek 8 stycznia Wisła złożyła wniosek w krakowskim sądzie o wykreślenie z dotychczasowych władz klubu Marzeny Sarapaty i Daniela Gołdy i zastąpienie ich prezesem Rafałem Wisłockim. – Jeśli sąd przychyli się do wniosku, może mieć to kluczowe znaczenie dla dalszego działania klubu. Taka decyzja daje domniemanie, że obecny zarząd może skutecznie reprezentować klub i może mieć duże znaczenie przy rozmowach z potencjalnymi inwestorami – mówił na łamach eurosport.tvn24.pl Paweł Karasiński, radca prawny z kancelarii Żyglicka i Wspólnicy, specjalizujący się m.in. w prawie spółek.
W najbliższy wtorek Komisja ds. Licencji będzie rozpatrywać wniosek o odwieszenie licencji Wiśle Kraków. Wiele wskazuje na to, że sprawa zakończy się pozytywnie dla Białej Gwiazdy.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #86

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 25/01/2019, 20:49 Quote Post

Kolejne głośne wzmocnienie Wisły Kraków

Od dłuższego czasu mówiło się o tym, że Sławomir Peszko, który ma problemy z grą w Lechii Gdańsk, może zasilić Wisłę Kraków. On ma pomóc klubowi, a klub jemu. Biała Gwiazda w zimowym okienku transferowym straciła kilka ważnych ogniw i musi szukać wzmocnień, a wiadomo, że wobec problemów finansowych, nie może sobie pozwolić na spektakularne ruchy transferowe, ponieważ nie ma na nie odpowiednich środków.
- Sławek Peszko zszedł z zarobków o połowę, bo ma jeszcze sportowe ambicje. My nie wzięliśmy żadnych pieniędzy, dając go do Wisły - mówił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Tomasz Hajto, którego agencja menedżerska przeprowadzała wypożyczenie skrzydłowego z Lechii Gdańsk do Krakowa.
Sławomir Peszko dołączył już do piłkarzy Wisły, którzy przebywają na zgrupowaniu w Turcji. - Mając Błaszczykowskiego i Peszkę na bokach, Wisła się wzmocniła w porównaniu do tego, co było jesienią. Mają fajnego trenera, który grał w piłkę i ma duże doświadczenie, więc będzie potrafił to wykorzystać - mówił Tomasz Hajto w rozmowie z "PS".
Sławomir Peszko od 2015 roku jest zawodnikiem Lechii Gdańsk. Zagrał w 84 meczach tego zespołu, strzelając dziewięć goli i notując 18 asyst. Niedawno "Peszkin" ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery.

(ONET)
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #87

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 3/02/2019, 12:08 Quote Post

Świetna akcja Jarosława Królewskiego

Jarosław Królewski, właściciel firmy Synersise, w niedzielę 3 lutego osobiście sprzedaje karnety na wiosenną część rozgrywek LOTTO Ekstraklasy. Od godziny 11:00 biznesmen, który wyciągnął pomocną dłoń w kierunku Białej Gwiazdy, zasiadł w jednej z kas pod stadionem przy ulicy Reymonta w Krakowie.
Jarosław Królewski podobnie, jak Jakub Błaszczykowski w styczniu 2019 roku pożyczył 1,3 mln złotych na ratowanie krakowskiego klubu. Biznesmen nie zwalnia tempa. Razem z klubem postanowił przeprowadzić niecodzienną akcję, której celem jest zwiększenie sprzedaży karnetów. Królewski osobiście zasiadł w jednej z kas na stadionie przy Reymonta.
Oprócz sprzedaży biletów Królewski planuje też inne atrakcje dla kibiców, którzy w niedzielę pojawią się pod stadionem Wisły. W sieci zaproponował fanom Białej Gwiazdy, by zabrali ze sobą piłkę...
Wisła Kraków po ciężkich kilku ostatnich tygodniach, walce o pozostanie w lidze, powoli wychodzi na prostą i nie ukrywa, że oczekuje wsparcia od kibiców. W zeszłym tygodniu ruszyła sprzedaż karnetów na mecze Wisły, a marzeniem klubu jest pobicie karnetowego rekordu Polski, który należy do Widzewa Łódź i wynosi 16311 karnetów. W tym celu Wisła wypuściła poruszający spot. W tle czarno-białego filmu, w którym występują nie tylko piłkarze, ale i kibice, słychać melodię klubowego hymnu pod tytułem "Jak długo na Wawelu". To nagranie trzeba zobaczyć! Wisła liczy na czyny, nie słowa, a kibice już piszą, że mają "ciary"...

(ONET)

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #88

     
Alcarcalimo
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.934
Nr użytkownika: 43.461

Robert
 
 
post 4/02/2019, 7:07 Quote Post

Krzysztof Stanowski
‏ @K_Stanowski
10 godz.10 godzin temu
Zapraszam. Myślę, że to maksymalnie szczegółowy opis tego, jak uratowano Wisłę Kraków. Jeśli tekst wam się spodoba, dajcie RT, aby przeczytało go jak najwięcej fanów "Białej Gwiazdy" (i nie tylko).


http://weszlo.com/2019/02/03/okradano-ratowano-wisle-krakow/

3 stycznia, lobby hotelu Iberostar na Kubie, godziny poranne. Przychodzi do mnie SMS, moim zdaniem najważniejszy w nowożytnej historii Wisły Kraków. Nadawca: Bogusław Leśnodorski.

„A może ja bym pomógł tej Wiśle z licencją? Przecież oni chyba nie mają pojęcia co robić. Co sądzisz?
Odpisuję: „Bardzo dobry pomysł, tylko złóż tę propozycję publicznie, najlepiej na Twitterze, to nie będą mogli nie skorzystać z pomocy, bo ich ludzie zjedzą”.
Na Twitterze rzeczywiście Leśnodorski oferuje Wiśle swoją pomoc, a kibice reagują zgodnie z przewidywaniami. Jest mnóstwo komentarzy w stylu „chociaż tego nie zepsujcie”, „dzwońcie natychmiast, skoro człowiek oferuje wam pomoc” itd.
Jestem w stu procentach przekonany, że właśnie 3 stycznia uratowana została Wisła Kraków i gdyby nie całkowita fanaberia byłego prezesa Legii Warszawa, dzisiaj klub organizowałby raczej garażową wyprzedaż mebli, a nie szykowałby się do pierwszego meczu wiosennego.
Jak przebiegało ratowanie Wisły Kraków? Zapraszam na tekst, w którym opiszę jak to wszystko wyglądało z mojej perspektywy i jak się w to zaplątałem. Gdyby za taki tekst zabrał się kto inny, zwróciłby pewnie uwagę na inne zdarzenia, inaczej rozłożył akcenty. Ale jest to spojrzenie wyłącznie moje. Postarałem się w sposób najpełniejszy, dzień po dniu, pokazać, jakim cudem Wisła jeszcze istnieje. Bo że to jest cud – nie mam wątpliwości. Jednocześnie mogło się zdarzyć, że niektóre daty minimalnie pomyliłem i coś, co zdarzyło się np. 5 stycznia umieściłem pod datą 6 stycznia. Chociaż mam nadzieję, że nawet tak drobnych pomyłek w tekście nie ma.
(...)
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #89

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 4/02/2019, 11:36 Quote Post

Marzena Sarapata i Damian Dukat przyznawali sobie ogromne premie

Katastrofalna sytuacja finansowa Wisły Kraków nie była przeszkodą, by Marzena Sarapata i Damian Dukat pobierali gigantyczne wynagrodzenia z tytułu piastowanych stanowisk (prezes i wiceprezes spółki akcyjnej). Mało tego - jak informuje serwis Weszlo.com, oboje przyznawali sobie ogromne premie. W rekordowym miesiącu na konto Dukata wpłynąć miało 95 tys. zł.
"Wisła niemal przestała istnieć dopiero w momencie, gdy… skończyły się pieniądze na opłacanie pensji zarządu. Dopóki takie środki istniały, zachowywano pozory. W swoim najlepszym miesiącu Dukat dostaje 95 tysięcy złotych, w innym ponad 86 000. Sarapata bez zbędnego skrępowania w jednym miesiącu zgarnia 70 000" - czytamy w tekście Krzysztofa Stanowskiego, eksperta "Magazynu Ekstraklasy" w Onecie i "Przeglądzie Sportowym".
Stanowski podaje konkretne kwoty, jakie miesiąc po miesiącu wpływały na konta Sarapaty i Dukata.
Wypłaty brutto dla Dukata są następujące: 95 000, 49 600, 55 350, 55 350, 55 350, 55 350, 55 350, 86 100, 55 350, 55 350, 55 350, 31 495,76 - w sumie 705 tys. zł.
Z kolei wypłaty Marzeny Sarapaty to (od lipca 2017): 62 000, 45 000, 45 000, 45 000, 45 000, 45 000, 45 000, 45 000, 70 000, 45 000, 45 000, 45 000, 45 000, 30 000, 30 000, 30 000, 30 000, 21 290,32 (grudzień 2018) - w sumie 768 tys zł.

(ONET)

Niecale dwa miesiace temu (6 grudnia ub. roku), w Gazecie Krakowskiej, baba Sarapata deklarowala:
Odnosząc się do toczących się w mediach społecznościowych dyskusji, mogę powiedzieć, że od kilku miesięcy nie jest wypłacane wynagrodzenie także zarządowi, dyrektorowi sportowemu i sztabowi.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #90

7 Strony « < 4 5 6 7 > 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej