|
|
Buddyzm, i wojny religijne
|
|
|
|
No, moim zdaniem te dwa pojęcia nie mają ze sobą związku. A może się mylę? A co z innymi religiami wschodu, tj taoizmem, konfucjanizmem, albo szintoizmem? Właśnie, czy szintoizm jako religia narodowa Japończyków miał wpływ na ich politykę?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Nazija @ Jan 17 2005, 07:11 PM) No, moim zdaniem te dwa pojęcia nie mają ze sobą związku.
jakby nie bylo to byla Nazijka nie wymyslilaby takiego tematu.
Wiec musi miec. Jaki? Jak mowil moj znajomy, jak mozna buddyzm uwazac za wzor pacyfizmy gdy taki jeden mnich buudyjski cale zycie kontempluje jak wyjsc na wyzszy poziom takiego uderzenia dlonia, ze czaszka natychmiast rozpadla sie na dwie rowne czesci
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE jakby nie bylo to byla Nazijka nie wymyslilaby takiego tematu. to zdanie mnie tak poraziło że nie wiem o co w nim chodzi... No a co, trzeba się bronić, teraz gdzieś czytałam o zabijaniu buddystów w którejś indyjskiej prowincji, w celach samoobrony byłoby to więc całkim wskazane
|
|
|
|
|
|
|
|
ludzie sie zabijaja miedzy soba jak brak im lepszego pretekstu to wymyslalaj roznice religijne
buddysci gina tez z rak ateistycznych Chinczykow (w Tybecie) a Tamilowie ca Cejlonie tez nie przepadaja na Syngalezami
ale spoleczenstwa oparte o buddyzm tez nie sa bez zmazy - patrz Birma (dzis Myamar)
|
|
|
|
|
|
|
|
W średniowiecznej Japonii byddyzm stał się chyba najbardziej zmilitaryzowaną i dążącą do wojny religia w dziejach świta. Słynni sohei - mnisi wojownicy walczyli z klasztorami z powodu róznic dogmatycznych oraz o wpływy polityczne i ekonomiczne. Atakowali równiez całe sprzeciwiające im się klany samurajów. W okresie przed wojna Onin kler dysponował tak przerażającą potęgą militarną, że jedynie skłócenie mnichów zapobiegło opanowaniu Japonii przez duchownych. Kres ich potedze połozył Oda Nobunaga niszcząc największe klasztory i wycinając w pień "pobożnych mężów".
|
|
|
|
|
|
|
Quetzalcoatl
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 4 |
|
Nr użytkownika: 23.967 |
|
|
|
Zawód: student |
|
|
|
|
Mnisi - wojownicy to wypaczenie myśli buddyjskiej. To, że nazywali się buddystami nie znaczy, że nimi byli w rzeczywistości. Budda Śakjamuni zakazywał wszelkich morderstw, chyba, ze w samoobronie lub w obronie innego.
|
|
|
|
|
|
|
Quetzalcoatl
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 4 |
|
Nr użytkownika: 23.967 |
|
|
|
Zawód: student |
|
|
|
|
Buddyzm to jedyna religia, która wogóle nie uznaje wojny a juz napewno nie wojny swiętej. Tyczy się to zarówno nauk jak i praktyki. Jesli buddyści walczyli w wojnach niesprawiedliwych to zawsze jako osoby prywatne i z własnych pobudek - nigdy nie były to "walki za wiarę". Buddyzm jest drogą doskonalenia umysłu, wiec nie może dziwić, że korzystali z niego ludzie, którym umiejętność zachowania klarowności umysłu w zgiełku bitwy mogła ocalić życie. Ale to absolutnie nie może być stawiane w jednym szeregu z np. krucjatami.
|
|
|
|
|
|
|
Quetzalcoatl
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 4 |
|
Nr użytkownika: 23.967 |
|
|
|
Zawód: student |
|
|
|
|
Buddyzm to jedyna religia, która wogóle nie uznaje wojny a juz napewno nie wojny swiętej. Tyczy się to zarówno nauk jak i praktyki. Jesli buddyści walczyli w wojnach niesprawiedliwych to zawsze jako osoby prywatne i z własnych pobudek - nigdy nie były to "walki za wiarę". Buddyzm jest drogą doskonalenia umysłu, wiec nie może dziwić, że korzystali z niego ludzie, którym umiejętność zachowania klarowności umysłu w zgiełku bitwy mogła ocalić życie. Ale to absolutnie nie może być stawiane w jednym szeregu z np. krucjatami.
|
|
|
|
|
|
|
Quetzalcoatl
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 4 |
|
Nr użytkownika: 23.967 |
|
|
|
Zawód: student |
|
|
|
|
Buddyzm to jedyna religia, która wogóle nie uznaje wojny a juz napewno nie wojny swiętej. Tyczy się to zarówno nauk jak i praktyki. Jesli buddyści walczyli w wojnach niesprawiedliwych to zawsze jako osoby prywatne i z własnych pobudek - nigdy nie były to "walki za wiarę". Buddyzm jest drogą doskonalenia umysłu, wiec nie może dziwić, że korzystali z niego ludzie, którym umiejętność zachowania klarowności umysłu w zgiełku bitwy mogła ocalić życie. Ale to absolutnie nie może być stawiane w jednym szeregu z np. krucjatami.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Quetzalcoatl @ 31/10/2006, 13:44) Buddyzm to jedyna religia,.... Buddyzm jest drogą doskonalenia umysłu,
Jak to pogodziłeś w jednej wypowiedzi ? Jeśli trwasz przy prawdziwości zdania 1 to uzasadnij, że Buddyzm to religia i na czym się opiera jego religijność.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Quetzalcoatl @ 31/10/2006, 13:44) Buddyzm to jedyna religia, która wogóle nie uznaje wojny a juz napewno nie wojny swiętej. Tyczy się to zarówno nauk jak i praktyki. Jesli buddyści walczyli w wojnach niesprawiedliwych to zawsze jako osoby prywatne i z własnych pobudek - nigdy nie były to "walki za wiarę". Czy wojownicze klasztory z Hiei czy Negoroji to "osoby prywatne"? Nie sadzę. Dlatego zostaję przy swoim zdaniu - wojny Sohei były wojnami prowadzonymi w imię buddyzmu. Oczywiście na ogoł chodziło o wpływy polityczne, jednak poszczególne buddyjskie sekty walczyły między sobą również z powodu różnic dogmatycznych lub poprostu rywalizujac między sobą o wyznawców. Argumentacja, że "Budda Śakjamuni zakazywał wszelkich morderstw, chyba, ze w samoobronie lub w obronie innego", jest nie do przyjęcia - jego późniejsi wyznawcy wielokrotnie łamali te nauki. Podobnie Jezus - występował przciwko przemocy, a trudno o bardziej ekspansywną i skąpaną we krwii religie niż średniowieczne chrześcijaństwo. Tak bardzo krytykowany za propagowanie przemocy islam jest przynajmniej mniej obłudny - Muhammad był żołnierzem i cześć nauk Koranu wywodzi się właśnie z jego doświadczeń na polu walki.
Mam wrażenie, że zniechęceni do chrześcijaństwa Europejczycy mają tendencję do idealizowania religii Wschodu i niedostrzegania ich rażących przekłamań, które wyspepuja przecież we wszystkich organizacjach religijnych na całym świecie.
|
|
|
|
|
|
|
|
Rzeczywiscie, buddyzm to wspaniala, pokojowa religia.
We wspanialej i pokojowej wojnie religijnej buddyjscy Wietnamczyzy wyrzneli niemal do nogi Czampow.
We wspanialy i pokojowy sposob Buddysci w Korei Pld. linczowali konwertytow na chrzescijanstwo, demolowali koscioly i prowadzone przez nie szkoly i szpitale.
We wspanialy i pokojowy sposob mnisi buddyjscy zarzneli krola Tybetu, ktory nie chciel im oddac pelni wladzy.
We wspanialy i pokojowy sposob klasztory buddyjskie byly w Korei V kolumna Mongolow.
Przestancie ludzie zyc mitami.
|
|
|
|
|
|
|
|
Dodajmy że w Japonii (co zresztą zaznaczył już Subutai) w okresie właściwie pełnej dominacji buddyzmu poszczególne odłamy tej religii nie tylko walczyły z władzą świecką ale tłukły się między sobą tak że wióry leciały. Nie w ramach "samoobrony" a w sporach dogmatycznych i walce o władzę, nadania. Z mikoshi noszonymi na ramionach wymuszano ustępstwa nie tylko na regionalnych daymio ale i na samym dworze cesarskim.
Bardzo lubię buddyzm ale nie przesadzajmy z tym wybielaniem go. W żadnym razie nie był "lepszy" niż chrześcijaństwo jeśli chodzi o święte wojny, manipulacje religią w polityce i temu podobne zabawy. Każdą religię wyznają ludzie i to oni- a nie szczytne idee założycieli i proroków- w końcowym rozrachunku decydują jakie będzie oblicze "ich" buddyzmu, katolicyzmu czy islamu. A że ludzie wszędzie są podobnie więc i religie nie różnią się znacznie
|
|
|
|
|
|
|
|
Po prostu byddyzm ma "dobra prase" w krajach europejskich i mnostwo ignorantow twierdzi, ze to jedyna religia w imie ktorej nie mordowano.
Jesli zas chodzi o spory dogmatyczne, to moim ulubionym przykladem jest Sri Lanka. Dominacje tam zdobyly dwie szkoly byddyjskie. Dokonaly tego przez fizyczna eksterminacje zwolennikow szkol odmiennych.
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak w ramach odnowienia tematu, i w odniesieniu do dobrej prasy. Zgadzam się z Yarovitem. To co odległe zawsze wydaje się lepsze, a buddyzm ma dobra prasę. Najśmieszniejsze, ze najlepszą ma ta, która najdalej odeszła od korzeni, czyli tybetański lamaizm.
Mnisi wojownicy to nie tylko japoński ewenement. W Tybecie mniej więcej 25% mnichów pełniło funkcje militarne. A co do miłosierdzia i tolerancji, wystarczy wspomnieć los wyznawców Bon w Tybecie.
I żeby było jasne, nie ma być to wstęp, dla wyrażenia poparcia dla chińskiej okupacji Tybetu. Ale warto pamiętać, że Tybet przed podbojem nigdy nie był rajem. Klasztory walczyły o wpływy, walczyły ze świecką arystokracją. Sprowadzały obcych by załatwiać wewnętrzne problemy. O dziwo od IX Dalajlamy do XII włącznie, praktycznie żaden nie dożył dorosłości, lub ginął w bardzo krótkim czasie po uznaniu go za dorosłego.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|