Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> W Bezdennej Otchłani, Melanie Wiggins
     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.258
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 18/07/2018, 22:59 Quote Post

Melanie Wiggins W bezdennej otchłani. Wspomnienia dowódców U-Bootów.

user posted image
https://ksiegarnia.bellona.pl/?c=ksiazka&cid=380&bid=5339
http://www.ubootwaffe.pl/recenzje/ksiazki/...wodcow-u-bootow

Nie najświeższa pozycja ze stajni Bellona (2011) lecz nie miała wcześniej swego wątku. A ja dopiero co skończyłem lekturę, więc pomyślałem że warto o niej wspomnieć. Zacznę od zaskoczenia że tą dla mnie bliską tematyką zajęła się kobieta. Wysiłek włożony w odszukiwanie żyjących kombatantów U-Bootwaffe, nawiązywanie korespondencji i osobiste wyjazdy do tych starszych dziś panów którym niewiele wiosen zostało kojarzyłbym raczej z pisarzem-marynistą.

Ok, przejdźmy do najważniejszego, czyli samej książki. Zacznę od podtytułu który (chciałoby się zawołać - znowu!) wprowadza w błąd, a do tego zupełnie nie jest broniony oryginalnym tytułem! Otóż otrzymujemy wspomnienia kapitanów, oficerów, podoficerów jak i zwykłych marynarzy.
W przedmowie otrzymujemy (m.in) dwie informacje od autorki, które warto przytoczyć. Otóż postanowiła ona nie poprawiać wspomnień marynarzy oficjalną wiedzą, a więc niekiedy mamy opisane np pewne zatopienia, o których posiadamy wiedzę, iż były to co najwyżej uszkodzenia lub pobożne życzenia załogi. Biorąc w obronę weteranów trzeba jednak obiektywnie przyznać że szczególnie w atakach na silnie bronione konwoje bardzo trudno było uzyskać pewność co do swych osiągnięć. Druga informacja to iż użyto amerykańskie odpowiedniki niemieckich stopni Kriegsmarine. Na szczęście (może to wpływ polskiego tłumacza) w sporej części mamy podane oryginalne stopnie.
Treść - mamy tu wiele wspomnień, kolejno:
- Jürgena Wattenbega z U-162 gdzie najciekawszymi fragmentami są te poświęcone ostatnim chwilom pancernika Graf Spee (był w załodze podczas sławnego rejsu jako oficer nawigacyjny), o czarnej świni która trafiła na pokład U-162 z zatopionego statku Florence M. Douglas (o dziwo, przeżyła rejs - ponoć taki kolor świń przynosił szczęście i faktycznie do końca patrolu dokonano kolejnych zatopień - została koniec końców sprezentowana dowódcy flotylii Victorowi Schützowi), oraz o ucieczce z obozu jenieckiego w Arizonie.
- Georga Högela z U-30 i U-110. Jak można domyślać się po okrętach na których pływał, jest o Athenii jak i o U-Boocie którego zdobycie wraz z Enigmą tak pomogło Albionowi w Bitwie o Atlantyk. Zgryźliwie zauważyłem że autor wspomnień, choć sam był radiooperatorem, zupełnie pomija fakt nie wykonania obowiązku dotyczącego zniszczenia tajnych materiałów i Enigmy...
- Samego Otto Kretschmera z pokładów U-35, U-23 i oczywiście z U-99. Najciekawszym tutaj fragmentem jest organizacja ucieczki która była uzgodniona z Dönitzem (do tego jeszcze wrócimy)
- Josefa Erbena z U-128, który ciepło wspomina kapitana Heysego (potrafił podczas rejsu obierać ziemniaki razem z marynarzami, co jak nietrudno się domyślić, było bardzo dobrze odbierane przez tych ostatnich).
- Dziennik (który przetrwał wojnę mimo grożącej kary śmierci za sam fakt notowania wydarzeń) Hansa Burcka z U-67.
- Ernsta Gothlinga z U-26 który wspomina np. o pechowej śmierci sześciu członków załogi w obozie jenieckim, który został omyłkowo zbombardowany przez He-111.
- Hermanna Frubricha z U-845
- Hermanna Wiena z U-180 gdzie autorka miała największą swoją wpadkę. We wstępie do wspomnień uznaje U-2 i U-7 (oczywiście oba typu II) na których szkolił się Wien jako "przestarzałe U-Booty zwodowane w trakcie I wojny światowej (...) uzbrojone w dwie dziobowe oraz dwie rufowe wyrzutnie torped (...)" Chyba nie muszę prostować tych "rewelacji".
- Otto Dietza także z U-180 i U-505 (tak! tego U-505 z Chicago wink.gif ). Tutaj podobnie jak we wspomnieniach Jürgena Wattenbega najciekawszym fragmentem jest ten poświęcony ucieczce, tym razem z obozu jenieckiego w Teksasie.
- Toma Posera z U-222 który jako członek korpusu łączności marynarki z Paryża trafił na... front wschodni za niesubordynację.
- Wolfganga von Bertenwerffera który na pokładzie U-536 jako pierwszy oficer wziął udział w rejsie do kanadyjskiego wybrzeża z misją ratunkową dla uciekających z obozu Camp Bowmanville niemieckich podwodniaków, w tym Ottona Kretschmera (obiecałem że wrócimy do tego wątku). Cała misja się nie powiodła, lecz mimo zastawionej pułapki na płytkich wodach przybrzeżnych, dzięki złamaniu niemieckich szyfrów, Kanadyjczykom nie udało się się zdobyć lub zatopić U-Boota, choć ten z tego rejsu już nie wrócił, zatopiony podczas ataku na konwój.
- Herberta Hermanna z U-682 który opisał nalot na fiord Oslo i jego skutki dla jego okrętu oraz U-735. Interesującym wątkiem jest wspomnienie pilota RAF-u kapitana Johna Whitleya z tego samego wydarzenia.
- Wspomnienie o Oskarze Kuschu, kapitanie U-154, rozstrzelanym za działalność wywrotową czyli w rzeczywistości za niezbyt pochlebne opinie o nazistach.
- Siegfrieda Koitschki z U-616 i jego operowaniu na Morzu Śródziemnym.
- Hansa Georga Hessa z U-466 i U-995. Ten ostatni po wojnie nie został zatopiony wraz z innymi U-Bootami i dzięki temu po powojennej służbie w marynarce Norwegii wrócił do Niemiec i możemy podziwiać go do tej pory. Tak, to ten z Laboe. Tu najlepszym fragmentem jest wspomnienie marynarza o tym jak próbował przekonać współzałogantów do zupy z żółwia złapanego nieopodal Azorów smile.gif .
- Waltera Tegtmeiera służącego kolejno na U-597, U-718 i U-997. M.in o tym jak utrata kciuka uratowała mu życie.
- Josefa Matthesa z U-963
- Helmuta Wehlte z U-903 i Günthera Thiemrodta z U-1205 opisujących ostatnie dni wojny na Morzu Bałtyckim.
- Petera Petersena z U-518 głównie o pierwszych dniach w niewoli.
- Wolfganga Heibgesa z U-999 o ostatnich dniach wojny
i w końcu Petera Marla z U-103, U-196 i U-195 które na tle innych zasługuje na wielki plus. Ten Austriak wspomina swój udział w wojnie od zaciągnięcia się do Kriegsmarine, poprzez sukcesy w najlepszych czasach po internowanie przez Japończyków po kapitualcji III Rzeszy i niewolę u Brytyjczyków. Ten wielki plus to... objętość wspomnień. Te zamieszczono na 30 stronach, inne potrafiono streścić na kilku! I to jest jeden z największych minusów książki. Ponad 20 wspomnień na 280 stronach. Ogólny zamysł przypomina kolejne części W kręgu U-Bootów z kotwiczek na które składają się wspomnienia nie rozbudowane do rozmiarów uzasadniających wydanie ich w formie książki pojedynczo, lecz razem - czemu nie? Tam jednak mamy szansę na spokojne śledzenie fabuły, bo wspomnień mamy kilka na całą książkę, tutaj nim na dobre wejdziemy w opowieść jednego weterana, zaczynamy następną kolejnego. Innym minusem jest mała ilość zdjęć, choć zazwyczaj mamy fotografię z czasów wojny autorów wspomnień. Muszę jednak przyznać że te kilka zdjęć sytuacyjnych jest arcyciekawych, jak spotkania z zaopatrzeniowcami czy abordaże jednostek handlowych. Niestety, zwiększają tylko zawód.

Podsumowując, pozycja ciekawa choć ciut chaotyczna jak na mój gust.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej