Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
30 Strony < 1 2 3 4 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Atlantyda
     
Polidaktyl
 

Teoretyk Kabaretu
*****
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 625
Nr użytkownika: 2.700

Zawód: Kierownik Literacki
 
 
post 1/01/2005, 20:34 Quote Post

Większość cywlizacji świata posiada mit o potopie co je łączy to daje do myślenia
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
Henry Miller
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 320
Nr użytkownika: 2.745

 
 
post 1/01/2005, 23:02 Quote Post

Owszem. Ale potop nie musi odnosić się do czasów historycznych. Może tu wchodzić w grę tzw. pamieć gatunkowa. Człowiek jako gatunek wykazuje pewne lęki, które zostały zakodowane na wczesnym etapie rozwoju homo sapiens. Np. boimy się spadania z dużej wysokości, co często ludziom śni się w snach. Jest to jeden z tzw. lęków pierwotnych. Jest on typowy dla zwierząt nadrzewnych, np. małp, nie racjonalny jednak dla stworzeń naziemnych. Po prostu zakodował się człowiekowi w czasach, gdy byliśmy jeszcze małpami. Stąd wynika też wszechobecne wśród ludzi pragnienie latania. Tak samo jest z lękiem przed wężami, pająkami itp. Polecam książki Carla Sagana, np. znakomite "Rajskie Smoki".

Powodzie są typowym kataklizmem w każdej szerokości geograficznej, w odróżnieniu do np. trzęsień ziemi, które występują tylko na pewnych obszarach. Z drugiej strony ludzie zawsze mieli tendencję do wyolbrzymiania i przekształcania swoich lęków w opowieści, które snuto przy ognisku. Nic więc dziwnego, że u różnych ludów istniał mit o wielkim śmiercionośnym potopie, jako ucieleśnieniu zagłady całego plemienia, która, zwłaszcza na wczesnym etapie rozwoju, była całkiem realna.

Wiele faktów potwierdza dziś to, że potop, jeżeli był, nie dotyczył historii lecz prehistorii. W kronikach sumeryjskich istnieje wykaz królów, którzy władali państwem "przed potopem", ale mają oni charakter legendarny, gdyż ilość lat jakie są przypisane dla ich panowania jest nierealnie wielka (odsyłam do Cerama). Może to świadczyć o tym, że ludzie po prostu nie znali okresu "przed potopem", bo nie był to okres cywilizacji, ale wcześniejszy. Pozostała tylko pamięć o wielkiej katastrofie, podtrzymywana przez lęk przed wodą. Ten sumeryjski mit (na tamtych terenach wylewy rzek były nagminne) został potem przetransponowany przez Żydów. Wykopaliska nie potwierdziły jednak jakoby w czasach historycznych Mezopotamia znalazła się pod wodą.

Hipoteza, którą podaję jest moim zdaniem prostszym wytłumaczeniem niż wiara w wielką, ale wciąż nie odkrytą przedpotopową cywilizację.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
Domino
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 469
Nr użytkownika: 1.706

 
 
post 2/01/2005, 18:19 Quote Post

Co do wcześniejszej cywilizacji: na stronie www.archaeologica.org w sekcji "news" co raz dochodzą do głosu archeologowie rozwijający nowy prąd, tzw. "archeologii podwodnej". Ostatnio odkryli Atlantydę koło Cypru.

Generalnie: teoria o tym, że istniała jeszcze jedna cywilizacja, 10-20 tys. lat p.n.e. zaczyna powoli zyskiwać zwolenników. Chodzi o to, że na obszarach przybrzeżnych, na niewielkich głębokościach, odnajdywane jest co raz więcej ruin kamiennych budowli. Przeważnie są to obszary, które po raz ostatni znajdowały się na powierzchni ziemi ok. 12 tys. lat temu, a więc w końcu ostatniej epoki lodowcowej. To, oczywiście, nowy prąd i w niewielkim stopniu zbadany i udokumentowany.
 
User is offline  PMMini Profile Post #18

     
arcadious
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 52
Nr użytkownika: 2.840

Zawód: Filolog
 
 
post 5/01/2005, 23:57 Quote Post

W dzisiejszej dobie komercjalizacji, kiedy to Ziemia staje „globalną wioską” nie ma już miejsca dla mitycznej i tajemniczej Atlantydy. Gdyby w najbliższej przyszłości ktoś pozwolił sobie na opublikowanie teorii o istnieniu wspaniałej cywilizacji, niegdyś zamieszkującej zatopiony ląd na środku Atlantyku – nie tylko zostałby wyśmiany , lecz zapewne skazany na „banicję” przez środowisko naukowe. Inaczej jednak rzeczy miały się na przełomie V-go i IV-go w.p.n.e., kiedy to Platon z wielkim kunsztem i zaangażowaniem rozpoczął realizację swego – po dziś dzień budzącego kontrowersje – dzieła – Legendy o Atlantydzie.
Każdy zapewne w mniej, lub bardziej okrojonej formie potrafiłby zrazu przedstawić historię owego mitycznego lądu, nie każdy jednak wie gdzie owa legenda bierze swój początek. Nie jest ona bowiem głęboko zakorzeniona w starożytnej tradycji greckiej, tak jak chociażby mit o Wojnie Trojańskiej. Nie istnieją również żadne materialne dowody w postaci glinianych tabliczek, ceramiki, bądź wyrobów z brązu, złota, czy srebra, mogące potwierdzić jej materialne istnienie. Można nawet, bez większych wątpliwości pokusić się o stwierdzenia iż wzmianki o Atlantydzie pojawiają się dopiero w twórczości Platona, a dokładniej w „Timaiosie” i „Kritiaszu” – dwóch pierwszych częściach niedokończonej przez niego trylogii. Pierwsze dzieło zawiera jedynie pobieżne wzmianki dotyczące samej wyspy, zaś w drugim Platon dokładnie opisuje bogactwa, ustrój, historie , oraz położenie mitycznego lądu. „Kritiasz” jednak z niewiadomych powodów urywa się w połowie zdania, pozostawiając nieskończenie rozległe pole manewrów w snuciu dalszych wątków o niezwykłej Atlantydzie. Do dziś nie wiadomo czemu Platon przerwał prace nad swym dziełem. Wiele lat później Plutarch stwierdził iż najprawdopodobniej zaczął on ową kunsztowna pracę zbyt późno i zadanie w końcu przekroczyło jego siły.
Zawdzięczamy mu jednak owy niezwykle barwny i realistyczny przekaz, do dziś skłaniający do refleksji i pobudzający wyobraźnię. Zadaniem niniejszej pracy jest zbadanie autentyczności informacji podanych przez Platona, a dotyczących właśnie Krainy mitycznych Atlantów i ewentualne wyciągnięcie wniosków na podstawie poczynionych interpretacji tekstów źródłowych i porównania ich z prawdą historyczną ( W tym wypadku głównie z historią Krety epoki minojskiej ).
Szczególna role w dochodzeniu do źródła świadectw zawartych w „Timaiosie” i „Kritiaszu”, pełni wspomniany w owych dziełach przez samego Platona – Solon ( ok.635 – 560 r.p.n.e. ), a konkretnie jego wizyta w Egipcie ok. 590 r.p.n.e. i informacje jakie zdobył w czasie swego pobytu w Państwie faraonów. Autor legendy o Atlantydzie bowiem w swych dziełach zaznacza iż o jej istnieniu i o tragicznym losie jaki ją spotkał opowiadał niegdyś Solon, korzystając z przekazów jakie otrzymał ponoć od kapłanów egipskich. Solon miał rózniez w planie napisanie eposu traktującego o owych wydarzeniach, które tak go zafascynowały, lecz z powodów nam nieznanych, nigdy nie zrealizował swego zamierzenia, a podania, które posiadał, musiały poczekać jeszcze wiele lat, nim sformułowane w ostateczną całość ujrzały światło dzienne. Zastanawiać może oczywiście powód, dla którego Platon tak chętnie, i tak ochoczo rozpoczął realizację swojego dzieła, jedynie na podstawie domniemanych opowieści ateńskiego męża stanu żyjącego prawie dwa wieki przed nim. Otóż taki obrót sprawy wiązać możemy z osobistym stosunkiem filozofa do samego Solona jako świadka. W świecie współczesnym Platonowi, wszem i wobec panowało przekonanie o rzeczowości i prawdomówności słynnego reformatora, oraz o jego braku skłonności do tworzenia jakichkolwiek mistyfikacji, czy nawet koloryzowania przedstawianych treści. Nawet sam Pindar twierdził iż Solon był „człowiekiem prawdomównym i prostolinijnym”. W obliczu takich opinii o osobie, która dała początek rozważaniom o Atlantydzie, Platon nie miał innego wyjścia, jak tylko przyjąć informacje głoszone przez Solona za w pełni autentyczne. Możemy wnioskować nawet iż był o tym wręcz święcie przekonany. Ewentualna autentyczność legendy zapewne zainteresowała Platona na tyle iż uznał za stosowne spisać ją i przedstawić szerszym kręgom społeczeństwa. Opowieści Solona jednak są kluczem do poznania genezy „atlantyckiego” mitu i to ich właśnie interpretacją zajmiemy się w pierwszym rozdziale tejże pracy.


I. Solon w Egipcie i wpływ otrzymanych przez niego informacji na ostateczny kształt legendy o Atlantydzie Platona.

Platon w „Timaiosie” wspomina iż opowieść o Atlantydzie, przekazana została Solonowi za pośrednictwem pewnego egipskiego kapłana. Ponieważ taka kolej rzeczy w oparciu o obecnie dostępne źródła historyczne traktujące o życiu tego genialnego reformatora, jest wysoce prawdopodobna, doszukiwać się początków legendy o zatopionej wyspie należy nie gdzie indziej, jak właśnie w Państwie faraonów. Jako datę odwiedzin Solona w Egipcie przyjmuje się powszechnie rok 590 p.n.e., a zatem okres przypadający na około dwieście lat przed stworzeniem przez Platona ostatecznej wersji przekazu o Atlantydzie. Jak i kiedy informacje zdobyte przez Solona dostały się w ręce znakomitego filozofa – opisane zostanie dopiero w czasie formułowania ostatecznego podsumowanie mających nastąpić rozważań.
Ateński reformator trafił do Egiptu okresu XXVI-ej Dynastii, a zatem do Egiptu o wielowiekowej historii, Państwa, którego ciągłość dziejów trwała niemal nieprzerwanie od trzeciego tysiąclecia p.n.e. nie było to już jednak Egipt tak egocentryczny i obojętny wobec wydarzeń mających miejsce w innych miejscach znanego ówcześnie świata. Państwo to wówczas będące pod rządami faraona Amasisa, prowadziło wzmożona politykę proheleńską, udzielało lukratywnych koncesji zagranicznym kupcom i żywo zainteresowane było zacieśnieniem stosunków z Helladą. Z tego wnioskować możemy naturalnie iż Solon został w Egipcie przyjęty z wszelakimi honorami, bardziej jako przyjaciel, niż jako przybysz z obcego Państwa. Najprężniej rozwijającym się w tamtym okresie na ziemi egipskiej greckim ośrodkiem handlowym i kulturalnym było miasto Naukratis. Tam skupiały się wszelakie transakcje gospodarcze zawierane pomiędzy kupcami z obu krajów, tam też zatrzymywali się w dużej mierze Grecy odwiedzający Państwo faraonów i to tam zapewne zatrzymał się Solon. Na pozór dziwnym wydawać się może iż Ateńczyk mógł mieć jakikolwiek kontakt z kapłanami zamieszkującymi ówcześnie jakiekolwiek istotniejsze ośrodki administracyjne, posiadające odpowiednie kroniki, archiwa, mogące stać się źródłem przekazu o Atlantydzie, później przytaczanym przez Platona. Po głębszej analizie problemu jednak, śmiało stwierdzić można iż kontakt taki, był możliwy, a nawet iż należało się go spodziewać, biorąc pod uwagę wyżej wspomniany stosunek Egipcjan do Greków. Ponadto nieopodal Naukratis w tamtym okresie znajdowała się administracyjna stolica Państwa faraonów- Sais, chętnie odwiedzana przez kronikarzy greckich, bądź innych twórców poszukujących informacji w obszernych archiwach egipskich bibliotek i świątyń. Solon znany był naturalnie ze swego żywego zainteresowania historią i dziejami swego Państwa, zatem właściwie byłoby przypuszczać iż nie omieszkał wykorzystać okazji zdobycia przekazów właśnie o niej traktujących. Bezpośredni kontakt z samymi kapłanami, był natomiast możliwy dzięki czynowi jednego z poprzednich faraonów – Psametyka I-go, który to założył szkołę dla tłumaczy. Skoro oto wszelkie warunki sprzyjały bezpośredniej rozmowie, badaniu archiwów, przyznać można z miejsca iż jak dotąd opisy wydarzeń przytaczane przez Platona w „Timaiosie” zdają się mieć bardzo wiele wspólnego z rzeczywistością. Wygląda na to iż Solon rzeczywiście mógł otrzymać z ust saiskich kapłanów jakieś informacje i wielce prawdopodobne jest iż sami kapłani już oświadczyli iż opowiadana przez nich historia dotyczy wyspy Atlantydy. Tutaj jednak kończy się trop i zaczynają się problemy i domysły poparte skromnymi jedynie dowodami. Nie wiadomo bowiem jak dokładnie brzmieć mogła owa opowieść, a dysponujemy jedynie jej relacją przedstawioną w dziele Platona (Aneks, Tekst I ). Ile w niej prawdy, a ile fikcji – tego postaramy się dojść w toku dalszych rozważań.
Na tym etapie pewni jesteśmy jedynie dwóch niezwykle zarazem istotnych rzeczy – tego iż Solon rzeczywiście był w Egipcie i tego że wysoce prawdopodobnym jest iż otrzymał od egipskich kapłanów pewien słowny przekaz. Ponieważ jednak ramy tejże pracy nie pozwalają na dokładne badania wszystkich możliwości znaczenia i treści owego przekazu, należy oprzeć się jedynie na tekście jakim obecnie dysponujemy – fragmencie „Timaiosu” o tymże przekazie mówiącym. Fragment ten pobieżnie opisuje położenie geograficzne, wygląd, warunki naturalne samej Atlantydy, oraz pokrótce przedstawia historię pradawnego konfliktu pomiędzy nią właśnie a Hellada i Egiptem, który kończy się upadkiem potęgi wyspy, oraz kataklizmem powodującym zapadnięcie się Kraju Atlantów pod powierzchnię wody. Z pozoru jest to opowieść jak każda inna i mogłaby spokojnie pozostać w sferze mitu, gdyby nie fakt iż wywodzi się ona ponoć z egipskich archiwów. Gdyby historia ta funkcjonowała w świadomości Greków tamtego okresu i była tak samo mocno w niej zakorzeniona jak legenda o Wojnie Trojańskiej, przyciągałaby co najwyżej uwagę jej niezwykłość, lecz uważana byłaby za mityczny przekaz mogący zawierać marginalną ilość rzeczywistych wydarzeń, ubraną w zgrabne opisy i zniekształcona w wyniku wielu kolejnych wieków jej przekazywania i koloryzowania. W skrócie możemy powiedzieć iż byłaby po prostu kolejnym mitem. Tak jednak nie jest, a to z jednego prostego powodu – nie została zaczerpnięta od Greków, a od kapłanów egipskich. Problem różnic w pojmowaniu historii charakteryzujących oba te Narody szerzej omówiony zostanie w rozdziale trzecim. Teraz jednak należy udowodnić jedynie iż wiarygodność źródeł kapłanów jest na pozór zdecydowanie większa, niż wiarygodność greckich mitów. Jest to uwarunkowane wielowiekową, niemal nieprzerwana ciągłością kultury Egiptu, a przede wszystkim ciągłością tworzenia źródeł pisanych, wciąż tworzonych za pomocą tego samego języka. Dzięki takiemu stwierdzeniu łatwo można zrozumieć że jeśli Platon przytoczył dokładny obraz opowieści wysłuchanej przez Solona w Sais, to zawiera on w dużej części wspomnienia autentycznych wydarzeń, a to z racji dużej wiarygodności kronikarstwa egipskiego, które w przeciwieństwie do greckiego nie było przerywane i posługiwało się wciąż jednym systemem piśmienniczym. Sami kapłani w „Timaiosie” dają do zrozumienia Solonowi iż jego opowieści o dziejach Hellady mają więcej wspólnego z bajkami niż z rzeczywistością, oraz że Grecy w porównaniu z Egipcjanami są Narodem wyjątkowo „młodym” (Aneks,Tekst II). Skoro zatem po tejże historii oczekiwać możemy autentyczności powinniśmy wpierw zanalizować jej fragmenty, które nam – ludziom współczesnym wydają się czysto abstrakcyjnymi. Mianowicie chodzi tutaj o problem położenia Atlantydy.
Wg Platona wyspa ta znajdowała się na Atlantyku, morzu rozpościerającym się za „Słupami Heraklesa”, w porównaniu z którym Morze Śródziemne zdawał się być jedynie zatoką. Koncepcja ta budziła kontrowersje wśród wielu atlantologów, lecz sformułowany kilka frapujących opinii na jej temat, z których wszystkie uznają ja za osobisty dodatek ze strony Platona do reszty treści zawartej w przekazie. Pierwsza opinia sugeruje iż autor, będący pod wrażeniem ogromu sił wyspy, oraz zwycięstwa osiągniętego przez Helladę nad jej przeważającymi siłami, w pewien sposób chciał odnieść ten fakt do analogicznego zwycięstwa Greków nad Persami, których Państwo umiejscowione było daleko na wschodzie. Platon dla zrównoważenia owych potęg ( mimo iż świadom był przepaści czasowej dzielącej oba wydarzenia ), zdecydował się umiejscowić mocarną Atlantydę na równie dalekim zachodzie. W jego świadomości geograficznej dalekim zachodem znanego mu świata było obszar położony za Cieśnina Gibraltarską – wówczas zwaną właśnie „Słupami Heraklesa”. Druga teoria znów przytacza możliwość chęci umiejscowienia Atlantydy na odległych zachodnich krańcach świata, lecz oto z powodu wyobrażenia o jej niezwykłym ogromie. Platon po prostu nie mógł umieścić Atlantydy w samym basenie Morza Śródziemnego – gdyż w jego światopoglądzie było ono do tego celu zbyt małe. Obie teorie SA naturalnie wysoce prawdopodobne, lecz należy również zwrócić uwagę iż w obu pojawia się informacja o tym iż Platon umieszcza wyspę na zachodzie. Owszem – w jego pojęciu zachodnim krańcem było Morze Atlantyckie, lecz inna świadomość geograficzną miał Solon, a jeszcze inną Egipcjanie, za czasów których powstawać mogły kroniki znajdujące się w Sais. Jak już wcześniej wspomniałem – Egipt przez długi okres swojej historii był Państwem egocentrycznym – nie zwracającym zbytniej uwagi na wydarzenia mające miejsce poza jego granicami. Mimo iż w czasach Solona, taka polityka ustąpiła już bardziej postępowej i otwartej, to jeszcze kilka wieków przed jego pobytem na obszarze „ziemi nad Nilem” światopogląd geograficzny Egipcjan mógł być z powodu ostentacyjnej polityki zagranicznej niezwykle okrojony. Mieszkaniec Państwa faraonów XV-go wieku p.n.e. za daleki zachód mógł uważać poszczególne wysepki Morza Egejskiego, nie mając już żadnego wyobrażenia o położeniu Grecji lądowej. Jeśli skorzystamy z takiego założenia, możemy stwierdzić iż umiejscowienie Atlantydy na Atlantyku nie było jedynie wymysłem Platona, a opacznie zrozumianym przez niego pojęciem odległego zachodu. Kroniki egipskie nie były naturalnie w żaden sposób „aktualizowane” i treści w nich zawarte interpretowane były za pomocą współczesnych kategorii i horyzontów myślowych. W ten sposób mogło dojść do zwykłego nieporozumienia, z powodu braku dokładnej interpretacji otrzymanych przekazów. Sami kapłani w Sais mogli już źle zrozumieć odczytywane teksty i podąć Solonowi błędne wyobrażenie położenia samej wyspy. Platon natomiast posiadający takie oto informacje, a ponadto kierujący się przekonaniem o ogromie Atlantydy, spokojnie umiejscowił ją na Atlantyku, nie spodziewając się iż informacje z których czerpał mogą być swoistym przekłamaniem. To tłumaczyłoby abstrakcyjność położenia wyspy, która ( co zostało udowodnione na podstawie współcześnie przeprowadzonych badań geologicznych ) nie mogła w żaden sposób znajdować się po zewnętrznej stronie Cieśniny Gibraltarskiej.
Skoro oto na podstawie powyższych wniosków okazuje się iż wyspa znajdować się mogła na obszarze basenu Morza Śródziemnego , a ponadto w jego wschodniej części, która dla Egiptu okresu Nowego Państwa nadal mogła wydawać się zachodnim krańcem świata, możemy wysunąć teorię ( przytaczaną już przez wielu badaczy Legendy o Atlantydzie ) iż mityczna wyspa mogła w rzeczywistości być wspomnianym w egipskich kronikach epoki brązu Państwem Keftiu(wg owych kronik położonym na północny – zachód od Egiptu), powszechnie identyfikowanym z Kretą okresu rozkwitu cywilizacji minojskiej. Bazując na tym stwierdzeniu dalsza część pracy poświęcona zostanie doszukiwaniu się analogii pomiędzy Przekazami o Atlantydzie Platona, autentycznymi informacjami zawartymi w egipskich źródłach historycznych, a dostępnymi obecnie wiadomościami dotyczącymi charakterystyki Krety minojskiej i ważnych wydarzeń w jej dziejach .



II . Malowidła grobowe i ich podłoże historyczne.


Kolejnym – niezwykle bogatym i istotnym źródłem informacji mogących potwierdzić podłoże przekazów otrzymanych przez Solona z ust kapłanów w Sais, są niewątpliwie freski znajdujące się w grobowcach wysokich urzędników dworu egipskiego okresu XVIII-ej Dynastii. Zaraz po zachowanych źródłach pisanych – freski, figurki, bądź zdobienia są najbardziej wiarygodnymi formami przekazu faktów historycznych. Z powodu jednak specyficznej „egocentryczności” Egiptu, uwarunkowanej jego niemal całkowitą samowystarczalnością w dziedzinie gospodarki, freski w grobowcach zawierają zazwyczaj jedynie przedstawienia zwycięstw urzędujących faraonów, bądź sceny z codziennego życia mieszkańców „ziemi nad Nilem”. Egipt jednak musiał sprowadzać kilka niezwykle istotnych dla każdego organizmu państwowego produktów – jednym z nich było drewno. Ten niezbędny do prac budowlanych, oraz tworzenia floty materiał, w dużej mierze sprowadzany był zapewne właśnie z Krety, o czym świadczą liczne źródła pisane – w tym najistotniejsze – „Papirus Ipuwera”, znany lepiej jako „Przestrogi egipskiego mędrca”. Jego interpretacji jednak w dużej mierze został poświęcony kolejny rozdział niniejszej pracy. Przykład jego przytoczony został mianowicie dlatego, aby udowodnić iż istnieją przesłanki świadczące o ścisłych związkach handlowych pomiędzy Egiptem, a Państwem Keftiu, które identyfikowane jest z Kretą okresu XVI-go i XV-go wieku p.n.e. – czyli z Kretą minojską. Właśnie ta wyjątkowo istotna zależność spowodowała zapewne iż wzmianki o Keftiu możemy obecnie odnaleźć na ścianach kilku komór grobowych ważnych notabli państwowych okresu rządów Totmesa III-go, a także Amenhotepa II-go. Ponieważ Egipcjanie zazwyczaj nie przywiązywali zbytniej wagi do tego co dzieje się poza ich własnym Państwem – freski przedstawiające posłów z owego dalekiego kraju, oraz dary jakie ze sobą przywieźli – mogą sugerować iż Keftiu nie było jedynie przeciętnym „partnerem” handlowym, a rozwiniętą cywilizacją, która nawiązała z Państwem faraonów stosunki dyplomatyczne. Skoro zatem współpraca pomiędzy oboma krajami nie ograniczała się jedynie do sporadycznych kontaktów w celach wymiany towarowej, a była regularna i dość zacieśniona – wnioskować można iż wielu Egipcjan odwiedzało Kretę, przywożąc ze sobą następnie do ojczyzny, prócz znakomitych dóbr, opowieści o jej niezwykłym bogactwie, pałacach emanujących splendorem i dostatku panującym wśród jej obywateli. Są to naturalnie jedynie hipotezy, lecz obserwując opisane powyżej podłoże historyczne, mogące mieć wiele wspólnego z prawdą. Tutaj właśnie doszukiwać można się genezy opowieści Platona o zasobności Atlantydy, jej utopijnym wręcz charakterze i o wspaniałości jej architektury.
Do dziś zachowało się kilka przykładów przedstawień obywateli „Wysp Wielkiej Zieleni” ( Tak Egipcjanie nazywali Kretę ). Oto kilka najistotniejszych :

- Grobowiec Useramona ( ok. 1476 r.p.n.e. )

Zawiera malowidła na których widnieją wizerunki ludzi pochodzących z Keftiu. O ich narodowości świadczy charakterystyczny strój ( Rozcinane spódniczki z charakterystyczną wypustką materiału ), niesione przedmioty ( Ryton w kształcie głowy byka i ceramika o motywach sztuki minojskiej ), a przede wszystkim inskrypcja umieszczona pod freskami informująca o darach przyniesionych z „Wysp Wielkiej Zieleni”( Keftiu ).

- Grobowiec Rechmire(wg Wipszyckiej – Rekhmire)(ok. 1470 r.p.n.e)

Jest to miejsce pochówku Wezyra egipskiego z czasów rządów faraona Totmesa III-go, do którego obowiązków niewątpliwie z racji piastowanego urzędu należało przyjmowanie posłów z innych krajów, a także ich darów w imieniu Faraona. Dbał on zatem o politykę zagraniczna Egiptu, a tym samym zajmował się zapewne prowadzeniem kronik zawierających opisy kontaktów swojej ojczyzny ze wszystkimi organizmami państwowymi, utrzymującymi z nią stosunki dyplomatyczne. Jego rola w Państwie Totmesa jest niezwykle ważna, gdyż to właśnie w grobowcu Rechmire doszło do pewnego na pozór „kosmetycznego zabiegu”, mogącego rzucić światło na zaistniałe zmiany rządów na Krecie i w dalszej konsekwencji na powolny spadek jej znaczenia zarówno politycznego, jak i gospodarczego. Aby jednak doniosłość owych zmian była wyraźnie zauważalna, wpierw należy przedstawić dokładny wygląd fresków zdobiących ściany grobowca Wezyra Egiptu. Malowidła dotyczące Keftiu dzielą się na dwie odrębne części:

1) Fresk przedstawiający dary z Keftiu, ułożone na trzech półkach, oraz egipskiego skrybę, który zajmuje się ich katalogowaniem. Wśród darów znów zauważyć można charakterystyczne rytony o kształcie głowy byka, oraz wyroby ceramiczne ozdobione motywami typowymi dla kultury minojskiej.
2) Malowidło przedstawiające czternastu ludzi niosących dary – wśród których ujrzeć można sztabki miedzi, oraz słoniowe kły.

Początkowo wszystkie postacie odziane były we wcześniej opisane spódniczki o specyficznym wyglądzie. W późniejszym okresie jednak ( ok. 1460-1450 r.p.n.e. ) – postacie przemalowano – zastępując tradycyjne spódniczki z Keftiu – bardziej wzorzystymi, z długim szpicem widniejącym na przedzie. Obecnie wiemy iż ten drugi typ ubioru znany był wówczas w Mykenach już od roku ok. 1560 p.n.e. Owa zmiana, gdyby zaszła na ścianach grobowca przeciętnego zamożnego Egipcjanina z pewnością nie budziłaby większych kontrowersji. Rechmire jednak był odpowiedzialny za politykę zagraniczną Egiptu i zmiana wyglądu fresków niewątpliwie miała swoje podłoże polityczne.
Mianowicie jak powszechnie wiadomo – upadek cywilizacji minojskiej przypisuje się kataklizmowi jaki miał miejsce właśnie w połowie XV-go wieku p.n.e. w tej części basenu Morza Śródziemnego, w której oto znajdowała się Kreta. Najbardziej prawdopodobna hipoteza sugeruje iż erupcja wulkaniczna na wyspie Therze ( Obecnie Santorini ) spowodowała wyzwolenie się niszczącej fali „Tsunami”, która to dosłownie zmyła z powierzchni ziemi wszelkie nadmorskie ośrodki kultury minojskiej. Pył wulkaniczny natomiast, który obficie wyrzucony został w wyniku silnej erupcji wyrzucony do atmosfery, okrył Kretę, oraz wiele wysp na których miała ona swoje placówki handlowe, gruba warstwą, która zahamowała tymczasowo rozwój roślinności i zniszczyła wszelkie plony. Taka ewentualność w konsekwencji doprowadziła do załamania się gospodarki Minojczyków i do niemal natychmiastowego upadku tej prężnie, jak dotąd, rozwijającej się cywilizacji. Taka ewentualność z pewnością skłoniłaby do inwazji na Kretę mieszkańców Grecji lądowej. Jeśli rzeczywiście do tego doszło – Mykeńczycy korzystając z osłabienia ośrodków minojskich, bez większych problemów mogli przejąć władzę na wyspie, a tym samym uniemożliwić wyjście z tymczasowego regresu samym Kreteńczykom.
Biorąc pod uwagę powyższe ewentualności, łatwo można zinterpretować „korekty” jakie wprowadzone zostały w grobowcu Rechmire. Egipcjanie z pewnością w jego czasach mieli już świadomość kulturowej odrębności Państwa Keftiu i Państw Grecji lądowej. Gdy zatem doszło do drastycznych zmian politycznych na samej Krecie, wielce prawdopodobnym jest iż Rechmire został o nich poinformowany- czy to przez kupców, czy to przez samych Egipcjan powracających z krety do ojczyzny. Możemy przyjąć iż dowiedział się o wielkim wybuchu, zapadnięciu się pod wodę części Thery, a także o nowych władcach Krety – jakimi wedle obecnie dostępnych źródeł historycznych – stali się Mykeńczycy. Wezyr nakazał zatem przemalowanie tradycyjnych strojów, tym samym akceptując nowych „Książąt Keftiu”. Ostatecznie potwierdza ową hipotezę inskrypcja zamieszczona pod freskami: „ Przybywają w pokoju od książąt krainy Keftiu i wysp leżących pośrodku morza..”, która sugeruje iż na Keftiu i na pozostałych wyspach rządzą teraz Ci sami władcy – Grecy (Mykeńczycy).

-Grobowiec Mencheperresoneba(Syna Rechmire)(ok.1440-1430p.n.e)

Jest to ostatnie przedstawienie ludzi z Keftiu, składających w darze Faraonowi przedmioty charakterystyczne dla kultury minojskiej. Odziani są już niewątpliwie w zdobione spódniczki mykeńskie. Książę Keftiu natomiast składa hołd Władcy Egiptu (Wówczas już Amenhotepowi II ).

Zapewne nawet w czasie kiedy zachodziły na Krecie gwałtowne zmiany – zarówno kulturalne i polityczne – Egipcjanie mieli o nich jedynie pobieżne pojęcie, bardziej uwarunkowane przekazami słownymi, opowieściami, niż wiedzą rzeczywistą. Pamięć o tych wydarzeniach mogła jednak głęboko zakorzenić się w świadomości mieszkańców Egiptu nie w postaci suchych faktów, lecz jako luźne przekazy przekazywane w kronikach przez kolejnych faraonów, które w ciągu kolejnych wieków mogły wymieszać się z innymi legendami, kronikami, aż w końcu utworzyły wersję, jaką egipscy kapłani przekazali samemu Solonowi. Ich źródła historyczne z pewnością bowiem sięgały zamierzchłej przeszłości, lecz były zapewne jedynie zlepkiem wielu wydarzeń, nie mających w dużej mierze ze sobą żadnego powiązania. Inwazja i zatopienie Atlantydy jakie przedstawił nam Platon, mogły wziąć swój początek ze zmodyfikowanych przekazów Rechmire, fragment zaś o planowanej inwazji Atlantów na Egipt mógł być nawet zniekształconym przekazem o inwazji na Państwo faraonów „Ludzi morza”, lub o wojnach prowadzonych przez Totmesa III-go.
Obecnie można wysuwać tysiące podobnych hipotez, i dostosowywać do nich fakty historyczne. Jedno jest jednak pewne – liczne analogie pomiędzy przekazem otrzymanym przez Solona, cytowanym w „Timaiosie”, a rzeczywistym materiałem historycznym pochodzącym z Egiptu okresu XV r.p.n.e., wskazują na duże prawdopodobieństwo doszukiwania się genezy mitu o Atlantydzie w autentycznych wydarzeniach na Krecie epoki minojskiej.



III. Inne źródła egipskie.


Oprócz tych już wymienionych, w doszukiwaniu się genezy powstania Mitu o Atlantydzie, możemy wykorzystać inne źródła pisane – swoiste kroniki historii Egiptu, niekoniecznie pochodzące z czasów upadku cywilizacji minojskiej. Jednym z takich wyjątkowo cennych pod względem merytorycznym przekazów jest tzw. „Papirus Ipuwera”, znany również jako: „Przestrogi egipskiego mędrca” – wspomniany już pobieżnie w poprzednim rozdziale. Jest to źródło wyjątkowo kontrowersyjne, z uwagi na mnogość teorii dotyczących jego wieku. Powszechnie uznaje się jednak iż został napisany za czasów panowania XIII-ej Dynastii, co początkowo sugerować może, iż treści jego nie można odnieść w żaden sposób do wypadków mających miejsce w XV wieku p.n.e., czyli już w okresie rządów Dynastii XVIII-ej. Wiadomo jednak iż jedyna zachowana kopia owego dzieła wywodzi się z czasów XIX-ej Dynastii – czyli z okresu następującego już po tragicznych wydarzeniach w państwie Keftiu. Na podstawie takiego stanu rzeczy założyć możemy iż znany nam obecnie tekst jest interpolacją wcześniejszych zapisków, naturalnie wzbogaconą o opisy wydarzeń historycznych mających miejsce w czasie trwania interesującego nas okresu w dziejach Egiptu ( Co jest naturalnie wysoce prawdopodobne ). Najistotniejszy dla obecnych rozważań fragment traktuje znów o wymianie handlowej. Tym razem jednak nie sugeruje on już ścisłych więzi wymiany towarowej pomiędzy Egiptem a Państwem Keftiu, lecz na jego podstawie możemy wyciągnąć wnioski zupełnie odwrotne, o znaczącym regresie w dotąd zażyłych stosunkach pomiędzy oboma Państwami :

„Nikt już dziś nie żegluje na północ od Byblos. Skąd weźmiemy cedr dla naszych mumii? Dzięki tym produktom [ To jest produktom wymiany handlowej ] mogliśmy grzebać kapłanów, a szlachetnie urodzonych namaszczać olejami przywiezionymi aż z Keftiu, [ lecz ] teraz już [ więcej ] nie nadchodzą. Brakuje złota. […] Jak ważne wydaje się [ teraz ] przybycie mieszkańców oaz z ich odświętnymi towarami : trzcinowymi matami, […] świeżymi roślinami”

Jeśli teza interpolacji tekstu jest prawdziwa, jego zawartość świadczy o całkowitym zaprzestaniu jakiejkolwiek wymiany handlowej Egiptu z Kretą, negatywnie wpływającym na gospodarkę Państwa faraonów. Taki obrót spraw naturalnie odcisnąłby w historii swe piętno. Egipcjanie poważnie odczuliby braki w dostawach wyjątkowo istotnych towarów, a owy okres w historii swojego kraju głęboko wyryłby się w ich pamięci. Skoro zatem upadek Państwa Keftiu (Krety) mocno odbił się na wewnętrznej stabilności gospodarczej Egiptu, musiały nawet w czasach bytności Solona w Sinis, istnieć jakieś, mniej, lub bardziej zniekształcone wzmianki opowiadające o tym odcinku dziejów „ziemi nad Nilem”. Cóż jednak kryzys gospodarczy ma wspólnego z Atlantydą? Otóż wiele. Brak stabilizacji nim wywołany, pomieszany z późniejszymi przekazami o podbojach kolejnych faraonów, mogły przyczynić się do ostatecznej wersji przekazu kapłanów z Sais, o zagrożeniu Państwa Egipskiego ze strony mocarnej Atlantydy. Już sam brak dostaw podstawowych towarów, mógł w miarę upływu czasu przerodzić się we wrogi gest ze strony Państwa, które w rzeczywistości już nie istniało. Z drugiej strony również możemy doszukiwać się w owym fragmencie ówczesnego poglądu Egipcjan o niezwykłym bogactwie mieszkańców Keftiu, o ich zamożności i o mnogości wspaniałych towarów jakimi dysponowała wyspa. Egipcjanie handlując z Kretą mogli naturalnie przypuszczać iż wszystkie sprowadzane z niej towary pochodziły z samej wyspy, a biorąc pod uwagę ich wielką różnorodność, oraz liczne więzi handlowe Krety z innymi Państwami, jest to naturalnie mało prawdopodobne. Wspomniane już w poprzednim rozdziale freski przedstawiające posłów z Keftiu niosących słoniowe kły, pozwalają nam wnioskować iż Egipcjanie nawet tak egzotyczne dla samych Kreteńczyków towary uznawali za rodzime pochodzeniem z „wyspy Wielkiej Zieleni”. Tutaj można doszukiwać się genezy twierdzenia iż Atlantyda była zamieszkiwana przez różnorodne zwierzęta – w tym wyjątkowy gatunek słoni ( Omawiany fragment: Aneks, Tekst III). Jeśli zatem przyjmiemy za źródło informacji Platona rzeczywiste przekazy egipskie, śmiało możemy stwierdzić iż on sam w większości przytaczał jedynie otrzymane fragmenty opowieści Solona, koloryzując je jedynie drobnymi wytworami własnej wyobraźni. W tej mierze jednak nie ma żadnej pewności, dlatego należy bardziej skoncentrować się na badaniach faktów historycznych i porównywaniu ich z twórczością Platona, jak to czyniliśmy do tej pory.
Kolejnym istotnym materiałem kronikarskim jest pochodzący już z czasów Ptolemejskiej Dynastii Lagidów, podręcznik historii Egiptu autorstwa Manethona – pełniącego wysoki urząd kapłański w Heliopolis ok. roku 280 p.n.e. Dzieło swoje Manethona dedykuje ówczesnemu faraonowi – Ptolemeuszowi II. Praca jego nie miała niestety tyle szczęścia co wcześniej omawiany papirus i nie przetrwała w niemal całkowicie wiarygodnej wersji do czasów nam współczesnych. Dzieło jednak było wielokrotnie cytowane w obszernych fragmentach przez późniejszych historyków i chronografów ( Josefusa, Synkellosa..). Powszechnie uznaje się jednak iż Manethona przy formułowaniu swojego historycznego traktatu, korzystał z bardzo dobrych źródeł, co stwierdzić można po dość dokładnym przytaczaniu okresów panowania, i dat życia poszczególnych władców Egiptu. Manethon, ponieważ pisał głównie dla Greków, oraz zhellenizowanej części ludności egipskiej, często przeprowadzał próby zsynchronizowania niektórych faktów z historii Państwa faraonów, z legendami pochodzenia greckiego. Właśnie taka próba powzięta przez kapłana zaowocowała poniższym fragmentem jegoż dzieła – tym razem cytowanym przez Synkellosa ( ok. 800 r.p.n.e.) :

„ Szósty, Misphragmuthosis, przez dwadzieścia sześć lat; za jego panowania wydarzył się potop Deukaliona „

Wielu naukowców utrzymuje iż Misphragmuthosis jest zniekształconą formą Mencheperre Tuthmosis – dwóch imion Totmesa III-go. Teoria ta jest powszechnie akceptowana, więc można pokusić się o czasowe umiejscowienie potopu Deukaliona w XVw.p.n.e. W ten sposób znów dochodzimy do kataklizmu, który przyczynił się do upadku cywilizacji minojskiej na Krecie i poznajemy kolejne źródło pisane, które o tymże fakcie wspomina. Przyporządkowanie owego potopu do okresu rządów Totmesa III-go zapewne nie było czysto teoretyczne, a poparte innymi źródłami, z których Manethon zaczerpnął informacje mające później posłużyć mu za wzorzec do sformułowania określonych analogii. Czysto teoretycznie możemy stwierdzić iż zapewne natrafił na jakieś wzmianki o katastrofie niszczącej Państwo Keftiu, pochodzące być może jeszcze z czasów Rechmire, a co za tym idzie – najbardziej wiarygodne. Nie znając jednak Az tak dokładnie historii Państwa Egipskiego epoki brązu, skojarzył ewentualne wzmianki o kataklizmie, potopie, bądź jakiejkolwiek innej formie destrukcyjnej zagłady, ze znanymi legendami świata hellenistycznego – świata, który był mu współczesnym. W ten sposób mgliste widmo zamierzchłych wydarzeń znów zostało umiejętnie przekształcone na potrzeby twórcy, nie zatracając jednak ziarna prawdy, które zawierało samo w sobie. Manethon mógł bowiem zupełnie przypadkowo skojarzyć dwa rzeczywiste fakty. Mityczny potop, może być przekształconym wspomnieniem wydarzeń, które miały miejsce w rzeczywistości. Jeśli tak byłoby w istocie, znów mocno zarysowałaby się różnica pomiędzy kulturami jakie reprezentowały Egipt i Grecja. Widoczna stałaby się różnica w pojmowaniu historii przez oba Narody, z których jeden posiadałby wiarygodne świadectwa minionych wydarzeń, a drugi jedynie zbiór dawnych legend, w których prawda mieszałaby się z fikcją. Niemniej jednak prawdopodobnie oba przekazy dotyczyć mogły tego samego wydarzenia – erupcji wulkanicznej i wielkiej fali, która dotkliwie i nieodwracalnie wpłynęła na dalsze losy mieszkańców Krety.
Powróćmy jednak do porównania owych faktów z informacjami jakie przekazuje nam Platon w „Timaiosie”(Omawiany fragment: Aneks, Tekst I ). Opisana przez niego zagłada Atlantydy jest niemal relacją z owych tragicznych wydarzeń. Trzęsienia ziemi, jakie opisuje niemal zawsze towarzysza erupcjom wulkanicznym, a szczególnie tak silnym jak ta, która miała miejsce na Therze w XVw.p.n.e. Zapadnięcie się Atlantydy pod powierzchnię wody, może być interpretowane na wiele sposobów. Może chodzić tu o rzeczywiste zapadnięcie się części Thery pod wodę w wyniku gwałtownego wybuchu wulkany, bądź o upadek cywilizacji minojskiej, a co za tym idzie całkowite zerwanie stosunków z Państwem faraonów. Są to naturalnie jedynie luźne teorie, lecz zawierające w sobie dużą dozę prawdopodobieństwa, a sformułowane na podstawie istniejących analogii pomiędzy informacjami pochodzącymi z wyżej przedstawionych źródeł egipskich, a legendą o Atlantydzie przedstawioną przez Platona.


Konkluzje

Nadszedł oto czas, na sformułowanie ostatecznych wniosków, na podstawie przedstawionych w poprzednich rozdziałach przemyśleń, oraz teorii. Wiele z nich zdaje się potwierdzać główne założenie tejże pracy, a mianowicie widoczną analogię, pomiędzy Państwem Keftiu, czyli Kretą okresu minojskiego i Atlantydą. Paradoksalnie zauważyć możemy również iż wydarzenia zapewne bardziej istotne dla samych Greków ( Mowa tu o katastrofalnej erupcji wulkanicznej na Therze i zagładzie Krety ), powróciły znów do ich świadomości dopiero po wielu wiekach spoczywania w archiwach egipskich. Przez nich samych zapomniane i sprowadzone do serii kilku podobnych merytorycznie mitów, opisane zostały w kronikach Państwa faraonów, skąd oto wyruszyły ponownie dzięki Solonowi by dać o sobie przypomnieć w Grecji, lecz niestety w mocno zniekształconych już formach zawdzięczanych zmianom w horyzontach myślowych, sposobie postrzegania świata, oraz koloryzacjom dokonanym, przez Platona – który to spisał je i zebrał w jednym ze swoich dzieł. Nie znaczy to naturalnie iż ów autor całkowicie zmienił ich rzeczywisty sens, lecz korzystając z przywileju twórcy zmodyfikował je nieco, by budziły większy podziw i zainteresowanie. Tak np zdecydowanie powiększył rozmiary samej wyspy, umieścił ją w odległych czasach, a także postawił ją przed faktem bycia pokonaną przez odważnych i wojowniczych mieszkańców Hellady. Domyślać możemy się iż w tym momencie kierowały nim raczej względy poniekąd patriotyczne, oraz chęć nadania całej legendzie patetyzmu i doniosłości, niż zwykła potrzeba przejaskrawiania rzeczywistych faktów historycznych tego okresu, z którymi sam osobiście zapewne nie miał nigdy styczności. Jedynym źródłem wiedzy Platona bowiem na temat Atlantydy były opowieści Solona, przekazywane drogą ustną pomiędzy różnymi członkami rodziny ateńskiego reformatora, przez blisko dwieście lat. Nawet jednak w tak zdeformowanych przekazach, doszukać się dziś jeszcze możemy tragedii jaka spotkała minojczyków i konsekwencji jakie niósł za sobą upadek najbardziej rozwiniętej cywilizacji tego obszaru w epoce brązu. Liczne zapiski egipskie świadczą o poważnych skutkach tego wydarzenia, i o sposobach tłumaczenia sobie przez Egipcjan takiego stanu rzeczy. Wielu z nich na podstawie opowieści ich rodaków – kupców powracających z pogrążonej w regresie Krety, tłumaczyło sobie nagłe zerwanie kontaktów handlowych obca inwazją na wyspę, oraz katastrofą doprowadzająca do zapadnięcia się obszaru Państwa Keftiu pod wodę ( Zapadnięcie się części Thery po erupcji wulkanicznej ). Identycznie o Atlantydzie jednak, opowiada Platon w „Timaiosie”, co jedynie potwierdza iż w swoim dziele opisuje on autentyczne wydarzenia, lecz dotyczące nie historii Atlantydy, jak sądził, a Krety.
Na zakończenie pozwolę sobie odwołać się do pewnego niezwykle istotnego dla naszych rozważań cytatu pochodzącego tym razem z „Kritiasza” i opisującego pewien niezwykle charakterystyczny obrządek religijny kultywowany na Atlantydzie :



„ (..) Otóż ci królowie [..] modlili się do boga, żeby dał im złapać ofiarę [..] i wtedy rozpoczynali polowanie bez pomocy żelaza a tylko przy pomocy kijów i pętli ze sznura. A gdy którego byka złapali, prowadzili go do słupa.. (..) „

( Cały fragment przytoczony jest w Aneksie , Tekst IV )

Na podstawie konfrontacji tegoż cytatu z umieszczoną nad nim ilustracją przedstawiającą freski z pałacu w Knossos – centrum kulturalnego Krety minojskiej, łatwo spostrzec możemy rzeczywista analogię pomiędzy Kretą a mityczna Atlantydą i tym samym potwierdzić iż to właśnie opisywane przez Egipcjan Państwo Keftiu mogło być pierwowzorem utopijnej krainy przedstawionej nam przez Platona.


Aneks :


I.
„(..) My tu mamy zapisanych i podziwiamy wiele wielkich czynów waszego państwa – a jeden z nich przewyższa inne wielkością i dzielnością.
Pisma nasze mówią, jak wielką niegdyś państwo wasze złamało potęgę, która gwałtem i przemocą szła na całą Europę i Azję. Szła z zewnątrz, z Morza Atlantyckiego. Wtedy to morze tam było dostępne dla okrętów. Bo miało wyspę przed wejściem, które wy nazywacie Słupami Heraklesa. Wyspa była większa od Libii i Azji razem wziętych. Ci, którzy wtedy podróżowali, mieli z niej przejście do innych wysp. A z wysp była droga do całego lądu, leżącego naprzeciw, który ogranicza tamto prawdziwe morze. Bo, to co jest po wewnętrznej stronie tamtego wejścia, o którym mówimy, to się okazuje zatoka o jakimś ciasnym wejściu. A tamto morze jest prawdziwe i ta ziemia, która je ogranicza całkowicie, naprawdę i najsłuszniej może się nazywać lądem stałym.
Otóż na całej tej wyspie, na Atlantydzie, powstało wielkie i podziwu godne mocarstwo pod rządami królów, władające nad całą wyspą i nad wieloma innymi wyspami i częściami lądu stałego. Oprócz tego, po tej stronie tutaj oni panowali nad Libią aż do granic Egiptu i nad Europą aż po Tyrrenię. Więc ta cała potęga zjednoczona próbowała raz jednym uderzeniem ujarzmić wasz i nasz kraj i całą okolicę Morza Śródziemnego. Wtedy to, Solonie, objawiła się waszym ludziom potęga waszego państwa: jego dzielność i siła. Wasze państwo stanęło na czele wszystkich, zachowało równowagę ducha, rozwinęło sztuki wojenne i już to na czele Hellady, już też odosobnione, bo inni je opuścili z konieczności, w skrajne niebezpieczeństwo popadło, jednak pokonało najeźdźców i wzniosło pomnik zwycięstwa; nie pozwoliło ujarzmić tych, którzy jeszcze nie byli ujarzmieni i nam wszystkim, którzy zamieszkujemy po tej stronie Słupów Heraklesa, zachowało wolność, nie zazdroszcząc jej nikomu. Później przyszły straszne trzęsienia ziemi i potopy i nadszedł jeden dzień i jedna noc okropna – wtedy całe wasze wojsko zapadło się pod ziemię a wyspa Atlantyda tak samo zanurzyła się pod powierzchnia wody i zniknęła. Dlatego i teraz tamto morze jest dla okrętów niedostępne i niezbadane; bardzo gesty muł stanowi przeszkodę – dostarczyła go wyspa, zapadająca się na dno (..)”
„Timaios” (24d – 25d )
II.
„(..) Na to jeden bardzo stary kapłan powiedział:

- Oj, Solonie, Solonie !

Wy, Hellenowie, zawsze jesteście dziećmi. Nie ma starca między Hellenami. On to usłyszał i powiada:

- Jak to? Co to ty mówisz ?

- Młode dusze macie wszyscy – powiada. Nie macie w nich żadnego mniemania, opartego na starych podaniach, ani żadnej wiedzy okrytej siwizną wieków. A przyczyna tego taka. Wiele razy i w różnym sposobie przychodziła zguba rodzaju ludzkiego i będzie przychodziła nieraz. Od ognia i od wody największa a niezliczonych innych przyczyn inne, krócej trwające. (..) Otóż cokolwiek się u was albo u nas, albo w innej okolicy, o której wiemy ze słyszenia, zdarzy pięknego albo doniosłego, albo z jakiegokolwiek innego względu osobliwego, to wszystko jest tutaj od dawna zapisane w świątyniach i przechowywane. A to, co się u was i u innych ludów dzieje, zaledwie się utrwalić zdoła w napisach i w tym wszystkim, czego państwa potrzebują, kiedy oto znowu w swoim czasie, jakby choroba powrotna, przychodzą na nich strumienie wody z nieba i zostawiają spośród was tych, co pisma i służby u Muz nie znają. Tak, że na nowo od początku rodzicie się niejako, jakby młodzi. Nie wiecie nic ani o tym, co tu było, ani co u was było w czasach zamierzchłych. Te twoje rodowody, Solonie, i te historie, któreś opowiadał o tym, co u was, mało się różnią od bajek dla dzieci. (..)”

„Timaios” ( 22c-22d ; 23a-23b )


III.
“ (..) Bogactwo posiadali tak olbrzymie, jakiego ani przedtem nigdy w żadnym królestwie nie było, ani też kiedykolwiek później łatwo nie powstanie. Byli zaopatrzeni we wszystko, czego było potrzeba w mieście i w reszcie kraju. Wiele dóbr przychodziło do nich z zewnątrz, bo mieli władzę a najwięcej ich dostarczała wyspa sama dla zaspokojenia potrzeb życiowych. Najprzód wszystkie w kopalniach wygrzebywane kruszce i rudy do wytapiania. I to, z czego dziś tylko nazwa pozostała a wtedy to było więcej, niż tylko nazwa: kruszec z ziemi wykopywany, rodzaj mosiądzu, znajdował się po wielu miejscach wyspy – poza złotem najdroższy z ówczesnych produktów. I czegokolwiek las do robót ciesielskich dostarcza, tego przynosiła wyspa bez liku i zwierząt żywiła dość – udomowionych i dzikich. I gatunek słoni żył tam bardzo liczny. Było dość paszy dla wszystkich zwierząt i dla tych, co w bagnach i stawach, i w rzekach mieszkają, i które się po górach i po dolinach pasą – dla wszystkich było dość więc i dla tego zwierzęcia, które ma wzrost najwyższy i zjada najwięcej. Oprócz tego, jakie tylko wonności dzisiaj ziemia rodzi gdziekolwiek, korzenie i zioła, i drzewa, i soki, które ciekną kroplami, i kwiaty, i owoce – wszystko to wyspa wydawała i żywiła dobrze. A prócz tego winogrona szlachetne i zboża, które nam za pożywienie służą, i te owoce, które spożywamy a nazywamy ich wszystkie gatunki strączkowymi i to drzewo, które napój i pokarm i olej wydaje, i te, trudne do konserwowania owoce z drzew, które dla pobudzenia apetytu po kolacji podajemy i chorzy to bardzo lubią, wszystko to wtedy wydawała ta wyspa, będąca jeszcze pod słońcem, wyspa święta, piękna i przedziwna – w obfitości nieprzebranej. (..) „

„Kritias” ( 114d-115c)

IV.
„ (..) Koło świątyni Posejdona pasły się na wolności byki. Otóż ci królowie w liczbie dziesięciu, sami tylko będąc w świątyni, modlili się do boga, żeby im dał złapać ofiarę, która by mu była miła i wtedy rozpoczynali polowanie bez pomocy żelaza a tylko przy pomocy kijów i pętli ze sznura. (..) „
„Kritias” ( 119e )
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
Domino
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 469
Nr użytkownika: 1.706

 
 
post 6/01/2005, 7:31 Quote Post

Trochę uzupełnień do powyższego:

- generalnie tekst bardzo ok, aczkolwiek ostatnio pojawiły się wątpliwości pewne, bowiem erupcja Thery wg najnowszych pomiarów nastąpiła nie w XV w p.n.e., lecz w 1627 roku p.n.e. Dość dokładne datowanie możliwe jest dzięki nowoczesnym metodom, takim jak dendrochronologia. Powoduje to "rozjeżdżanie się" nieco dat i sprawia pewne trudności w interpretacji zapisków egipskich i ich datowaniu;

- niemniej jednak badania na Santorini dostarczają wielu materialnych dowodów wystąpnienie kataklizmu i przynoszą sporo sugestii dotyczących jego rozmiarów. Ciekawe informacje na ten temat na stronie http://www.mystae.com/restricted/streams/thera/thera.html. Ocenia się, że słup dymu wzniósł się na 36 km, a wulkan wyrzucił z siebie 30 km sześć. materiału skalnego. Wysepki powstałe w wyniku zniszczenia Thery, a także część Krety są przykryte miejscami nawet 60 m warstwą popiołów wulkanicznych. Krater powstały w wyniku wybuchu ma powierzchnię 83 km kw. Tsunami było tak potężne, że wdarło się do ok. 50 km w głąb lądu na Krecie i w Azji Mniejszej. Na wyspie Anafi osady przyniesione przez tsunami znaleziono na poziomie... 250 m n.p.m. Anafi leży w nieco innym (NE) kierunku, niż Kreta, ale w podobnej odległości (70 km). Dla porównania: Krakatau ze swoim 36 m tsunami może się zasadniczo schować - a wybuchł z siłą 150 kT trotylu, czyli 7,5x moc bomby w Hiroszimie. Podobnie ostatnie trzęsienie ziemi w Azji, tak przecież katastrofalne. Kamienie wyrzucone przez Therę można znaleźć nawet na wybrzeżu Morza Czarnego.

QUOTE
Najbardziej prawdopodobna hipoteza sugeruje iż erupcja wulkaniczna na wyspie Therze ( Obecnie Santorini ) spowodowała wyzwolenie się niszczącej fali „Tsunami”, która to dosłownie zmyła z powierzchni ziemi wszelkie nadmorskie ośrodki kultury minojskiej. Pył wulkaniczny natomiast, który obficie wyrzucony został w wyniku silnej erupcji wyrzucony do atmosfery, okrył Kretę, oraz wiele wysp na których miała ona swoje placówki handlowe, gruba warstwą, która zahamowała tymczasowo rozwój roślinności i zniszczyła wszelkie plony. Taka ewentualność w konsekwencji doprowadziła do załamania się gospodarki Minojczyków i do niemal natychmiastowego upadku tej prężnie, jak dotąd, rozwijającej się cywilizacji.


Jest może nawet trochę zbyt łagodny opis. Ta erupcja była wsytarczająco potężna, żeby po prostu w jeden dzień zniszczyć całkowicie cywilizację minojską, a nie tylko zahamować jej rozwój i doprowadzić do załamania cywilizacji;

- nie do końca prawdą jest, że w Grecji nie przetrwała pamięć kataklizmu - vide Hippolit Eurypidesa, w którym opisane jest potężne uderzenie pioruna Zeusa, a potem wielka fala zalewająca ląd. Wśród Greków z Azji Mniejszej pamięć tych wydarzeń zatem przetrwała;

- w różnych źródłach pisanych z ok. 1600 r p.n.e, wliczając w to księgi Starego Testamentu, kroniki egipskie, czy chińskie (sic!) mówi się o kilkudniowej ciemności, jaka zapadła. Prawdopodobne tłumaczenie - chmura dymu wulkanicznego, która przesłoniła słońce.

- Therę rzeczywiście zniszczył pojedynczy kataklizm w jedną noc. Zupełnie jak Atlantydę. I wcale nie trzeba do tego atlantydzkich "kryształów mocy" i jakiejś mega-awarii, jak to chcą niektórzy popaprańcy. Jak się okazuje, "dobry wulkan nie jest zły". Ekplozja sześć razy (szacunkowo) silniejsza od tej Krakatau, czyli ok. 0.9 Megatony, to już jest eksplozja o sile średniej mocy taktycznej głowicy nuklearnej ;

- zgodnie z zasadą "brzytwy Okhama" (nie mnóż bytów nad potrzebę, nie twórz fikcji, tłumacz jak najprościej), nie trzeba zatem zielonych ludzików i wielkich mocy reaktorów w starożytności. Po prostu raz mocniej pieprz...ęło i po sprawie;

- niestety, wszelkie atlantydzkie wyjaśnienia pozostaną na zawsze hipotezami, z braku dowodów materialnych, chyba że ktoś ją po prostu znajdzie i wywróci wszystko do góry nogami.
 
User is offline  PMMini Profile Post #20

     
sarna23
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 160
Nr użytkownika: 1.981

 
 
post 20/01/2005, 18:16 Quote Post

jest wiele za jak i przeciw istnieniu tegoż mitycznego miejsca tongue.gif
zdecydowanie opisy były rczej przesadzone, jednak nie należy wykluczać tego miejsca i jego autentyczności.
Ja sądzę, że cuś takiego istniało, a bardzo fajną fikcję związaną z tym lądem napisał Stephen Lawhead w cyklu "Pendragon" ,gdzie to między innymi król Artur to potomek Atlantów
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #21

     
Cinek
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 14
Nr użytkownika: 2.987

 
 
post 22/01/2005, 17:46 Quote Post

Ja sądze iż Atlantyda istniała naprwade choć wiele osób sądzi inaczej to istnieją naprawde przekonujące dowody, które mają nam pokazać prawdziwe istnienie tegóż tajemniczego kontynentu.


P.S. Jeżeli interesuje was ten temat, to bardzo was proszę piszcie odpowiedzi na mój temat o Atlantydzie, zamieszczony w dziale cywilizacje wink.gif Czekam na odpowiedzi biggrin.gif


Pozdrawiam wszystkich historyków wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #22

     
Cinek
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 14
Nr użytkownika: 2.987

 
 
post 27/01/2005, 22:21 Quote Post

Nie chce mi się rozpisywać, a więc myśle, że Antlantyda naprawdę istniała. To fakt biggrin.gif




P.S. Jeśli chcecie podyskutować o Antlantydzie to piszcie na moim temacie w dziale cywilizacje.



Pozdrawiam i serdecznie zapraszam happy.gif .
 
User is offline  PMMini Profile Post #23

     
Sarissoforoj
 

Kwatermistrz Generalny
*******
Grupa: Supermoderator
Postów: 2.901
Nr użytkownika: 1.265

Stopień akademicki: mgr. inz.
Zawód: Emeryt
 
 
post 27/01/2005, 22:55 Quote Post

Wszyscy szukaja Atlantydy daleko , za horyzontem. Istnieje olbrzymia wiara w to, że w zamierzchłych czasach, kiedy nie istniało pismo ludzie podróżowali daleko, utrzymywali kontakty z odległymi kontynentami lub nawet toczyli z nimi wojy. A później okazuje się, że pierwsze podróże i to do tego morskie bły raczej bliskie, statki poruszały się przy brzegu i z reguły to były wyprawy kupieckie. Szukanie Atlantydy na Atlantyku, Hiszpani to jakieś mżonki. Nikt ze starożytnych Greków, Fenicjan Egipcjan nie docierał tak daleko, a przynajmniej w okresie kiedy miała istnieć Atlantyda. Może trzeba szukać bliżej, przecież istniały bardzo wysoko rozwinięte kultury na Krecie czy wyspie Thera. Przez pewien czas dominowały one nawet nad Grecją. Potem obie nagle zanikają, Pawdopodobnie w wyniku jednego z najpotęzniejszych wybuchów wulkanu w starożytności w XV w pne na wyspie Thera. Prawdopodobnie historia o Atlantydzie to pokłosie tej tragedii. Czytałem, że fale tsunami, które dotarły do Krety liczyły nawet do 200 m wysokości.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
Domino
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 469
Nr użytkownika: 1.706

 
 
post 28/01/2005, 9:38 Quote Post

Nawet do 250 m.

Więcej szczegółów - topik "Atlandtyda - trochę inaczej".

Też myślę, że nie ma co szukać daleko. Bardzo wiele jest podobieństw między kulturą minojską, a praktykami "atlantejskimi" opisanymi przez Platona w "Kritiaszu" i "Timajosie".

Na temat docierania "tak daleko, jak Hiszpania" to nie byłbym taki pewien, czy nie było to możliwe. Tak naprawdę, w Europie, Afryce, czy na Bliskim Wschodzie można dotrzeć dosyć daleko, nie oddalając się zbytnio od brzegu. Fenicjanie prawdopodobnie opłynęli Afrykę na rozkaz jednego z faraonów.

Jest jeszcze jedna dość istotna tajemnica: gdy hiszpańscy żeglarze odkrywali Wyspy Kanaryjskie, nazwali je tak nie od kanarków, a od ogromnych ilości psów tam żyjących (łac. canis - pies). Były one jednak wtedy bezludne. Z drugiej strony, przecież pies to gatunek immanentnie związany z człowiekiem. Jest z tego niezły zonk i nikt nie umie tego do dziś wytłumaczyć.

Mimo to - przekonuje mnie wariant minojski "kreteńsko-therański" Atlantydy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #25

     
Lahhijala
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 17
Nr użytkownika: 2.787

 
 
post 2/02/2005, 8:09 Quote Post

Dokladnie w Plato, danych geo, klimato etc..:

Atlantyda jest za Palami Heraclesa w czasie gdzy Haracules pisatuje pola star. Co wg procesji gwiazd daje 11ky.

Po jej zalaniu 11ky w Europie klimat staje się wilgotnijszy co obserwujemy w np. pyłkach osadów jezior.

Pilary heraklesa istniją i dziś. Są to 2 podwodne skały na zachód od Gardzieli ciesniny. Za - to może być gdzieś koło nich. Ja stawiam za = za zaporą na dole = na dnie denie edenie . Na wyschniętym dnie Morza Śródziemnego.

"50 córek Duna nie napełni Morza.
Sycylia insula do lądu przyłaczona" <Chmilowski/ Czyli ów
niebosdzczyk wiedział z przekazu o wyschnietym morzu.
Dun Dunaj i nil płyną do Morza Sródziemnego jak i dziś.

Można by to powtórzyć wystarczy zasypać teraz te kilkanascie km ciesniny giblartarskiej i Atlantyda odkryje się sama. Zostana 2 niewielkie slone jeziora wiksze kNIZU w od Zakantos E od Etna N od Pada, tam .

Wtedy 14-11ky temu zasypawania było mniej bo
1 lodowce obniżony pozim oceanu
2 cienina węższa ruchy płyt - bo stale rozszeża się.
3 płycej bo Europa się odwraca Skandia up. Hispania down.

Jak by zasypać cieśnine?
Wydmami.

Proste?


OPisane in statu nascendi :
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=1...38627&a=9638627
 
User is offline  PMMini Profile Post #26

     
Lahhijala
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 17
Nr użytkownika: 2.787

 
 
post 2/02/2005, 9:02 Quote Post

Atlantyda to dokladnie w Plato, danych geo, klimato etc..: Dno den eden Morza wSródzimnego. To morze co wdarło się w wsród ziem, strumienim 100 amazonek.

Morzna jeszcze zwrócić uwagę na rzecz tak oczywistą że nieodczuwalną jak grawitacja mianowicie na nazwę.

M O R Z E jakie Ś R Ó D Z I E M N E

co gdyby ktoś pomyślał iż to może jest wśród ziemi i jest to jedyne morze tak nazywane...

Sama nazwa wskazuje że tu kiedyś była ziemia. A że ziemia była to wiemy z ziemi. (z wykopalisk)
 
User is offline  PMMini Profile Post #27

     
Henry Miller
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 320
Nr użytkownika: 2.745

 
 
post 13/02/2005, 22:32 Quote Post

Z tymi 250-metrowymi falami to chyba przesada! Tego to by nawet hollywoodzcy spece od efektów specjalnych nie potrafili wyczarować. Tak naprawdę to wystarczą fale kilkumetrowe, z których każda wdziera się nieco dalej, by całkowicie zniszczyć wybrzeże. Przecież te azjatyckie tsunami ostatnio wcale nie były wysokie. A pochłonęły 300 tysięcy ofiar. Jeżeli potęga Krety opierała się na żegludze wystarczy tego typu kataklizm, by zmieść ową żeglugę z powierzchni ziemi, zniszczyć porty i uczynić wyspę całkowicie bezbronną na wiele lat.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

     
Sarissoforoj
 

Kwatermistrz Generalny
*******
Grupa: Supermoderator
Postów: 2.901
Nr użytkownika: 1.265

Stopień akademicki: mgr. inz.
Zawód: Emeryt
 
 
post 13/02/2005, 23:16 Quote Post

QUOTE
Z tymi 250-metrowymi falami to chyba przesada!...(Henry Miller)
Wysokość tych fal, określana na 200-250m nie wynika wcale z szacunku lub z prób określania ich wysokości z mocy wybuchu wulkanu. Po prostu na tej wysokosci znaleziono slady organizmów morskich, a wiek ich smierci okreslono metodą węgla C14 właśnie na XV w pne. Stąd wniosek, że organizmy mogły sie tam znaleźć tylko i wyłącznie przyniesione przez wodę morską. A jedyną poważniejszą przyczyną mogły być fale tsunami.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #29

     
Miranda
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 3.821

 
 
post 14/02/2005, 10:15 Quote Post

Witajcie dyskutanci. Dopiero co się zarejstrowałam. Ale dorzucę do dyskusji swoje trzy grosze. Przynajmniej spróbuję:
QUOTE
Rzekome dowody pozwalające przesunąć historię rozwoju ludzkiej cywilizacji w daleką przeszłość są obecnie wątpliwe. Egipskie piramidy zostały zbudowane w czasie III dynastii, wbrew temu co kiedyś twierdził Daniken. Gdy wątpliwości się rozwiały on i jemu podobni uczepili się Sfinksa, bagatelizując zdanie archeologów, którzy twierdzą uparcie że w IV tysiącleciu p.n.e. w Egipcie nie było śladów zorganizowanej państwowości, wysokiej wiedzy budowlanej ani naukowej....

To tutaj te trzy grosze swoje, chcę dorzucić. Nie ma nigdzie napisu "Zbudowałem Wielką Piramidę - Cheops". biggrin.gif Jest natomiast obok największej piramidy skromna świątynia której wybudowaniem chełpi się Cheops - zbudował ją "...Obok Domu Wielkiej Piramidy." Czemu nie chełpi się budowlą tak potężną jak Wielka Piramida?
Wielkim fałszerstwem są znalezione/namalowane freski z imieniem Cheopsa w piramidzie. Egiptolodzy dobrze o tym wiedzą ale i tak nic to nie zmienia.
Co do Atlantydy można się kłócić gdzie była i w różnych miejscach umieszczać, ale nie zmienia to faktu ze to nie mit.
Przekonanie że cywilizacja nasza z nagła wyskoczyła jak diabeł z pudełka i zamanifestowała swoją obecność od zbudowania piramid, rozsianych po całym świecie, megalitów i innych form zdumiewajacych, jest przekonaniem co nieco .... śmiesznym. My nie potrafimy najmniejszej piramidki zbudować przy użyciu najnowocześniejszych urządzeń. Próbowali japończycy dwukrotnie i za drugim razem gdy się konstrukcja zawaliła i niewiele brakowało by zginął człowiek, rząd Egiptu zabronił ekperymentów dalszych.
Do cywilizacji Atltantydy daleko nam brakuje - kilku tysięcy marnych lat rozwoju, nie tylko technicznego, ale przede wszystkim zrozumienia praw natury. Tylko. Pozdrawiam wszystkich na tym ciekawym Forum. rolleyes.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #30

30 Strony < 1 2 3 4 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej