Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
6 Strony « < 4 5 6 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Wunderwaffe, plany zrealizowane oraz niezrealizowane
     
ChochlikTW
 

W trakcie uczłowieczania
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.490
Nr użytkownika: 98.976

Stopień akademicki: magister
 
 
post 11/11/2018, 13:44 Quote Post

Untersee-Gleitflächen-Schnellboot Manta/UGS Manta

user posted image

Szybki okręt podwodny(?) choć nie wiem, czy jest to właściwe określenie, bo był to zarówno okręt podwodny, jak i amfibia. Na poniższej stronię skąd zaczerpnąłem rycinę pojawia się określenie - Submarine sliding speedboat -,które należałoby tłumaczyć jako ślizgowa, szybki okręt podwodny?

https://www.naval-encyclopedia.com/ww2/nazi...a-paper-project

Jeżeli się mylę proszę o poprawienie.

Projekt powstał wiosną 1945 dzięki współpracy Versuchskommando 456 z Walther-Werken. Powstała jedynie makieta.
Napęd miał stanowić po dwa elektryczne Diesl oraz dwa disle hydrauliczne napędzające śruby.

Załoga - 2 osoby
Wymiary - 15x6 metra, średnica kadłuba - 1,5 metra

Na powierzchni Manta miała osiągać prędkość 50 węzłów, pod powierzchnią 30. Zasięg przy max. prędkości na powierzchni miał wynosić 200 mil morskich.

Mogła przenosić do 8 torped lub 8 min TMA lub 12 TMB.

Ewentualnie niemiecka Wiki - https://de.wikipedia.org/wiki/Manta_(U-Boot)

Ten post był edytowany przez ChochlikTW: 11/11/2018, 13:45
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #76

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.552
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 11/11/2018, 14:13 Quote Post

Hej
QUOTE(ChochlikTW @ 11/11/2018, 13:44)
Untersee-Gleitflächen-Schnellboot Manta/UGS Manta

user posted image

Szybki okręt podwodny(?) choć nie wiem, czy jest to właściwe określenie, bo był to zarówno okręt podwodny, jak i amfibia. Na poniższej stronię skąd zaczerpnąłem rycinę pojawia się określenie - Submarine sliding speedboat -,które należałoby tłumaczyć jako ślizgowa, szybki okręt podwodny?


Już tłumaczę. Manta to miała być hybryda jednostki podwodnej i nawodnego wodolotu/ ekranoplanu / bocznościanu. 50-tonowy okręt poruszać się miał pod wodą i na wodzie za pomocą klasycznego napędu diesel-elektrycznego, zaś do szybkiego pływania na powierzchni służyły diesle z przekładnią hydrauliczną (PO CO????). Na powierzchni okręt wchodził w ślizg, co ułatwiały płaty nośne, a następnie poruszał się na poduszce tworzonej przez powietrze wpadające w przestrzeń między dwa kadłuby zewnętrzne (jak poduszkowiec bocznościenny) sprężane tam dzięki szybkiemu ruchowi całej jednostki (jak w ekranoplanie).

Ciekawe czy goście przetestowali to sobie choć na modelu. Dla mnie bilans energetyczny całego tego cosia w ogóle się nie spina. Napędzać go miały 2 silniki Diesla po 600 KM lub turbiny Waltera po 800 KM - ok, to z wielkim trudem tłumaczy absurdalny zasięg pod wodą 500 mil przy 10 w. Choć nie, po głębszym zastanowieniu nie tłumaczy biggrin.gif. Natomiast osiągnięcie z taką mocą nawodnej prędkości 50 w nie wydaje mi się w ogóle możliwe. Bardzo wysilony i dopracowany aero- i hydrodynamicznie rosyjski kuter torpedowy G5 o znacznie (trzykrotnie) mniejszej wyporności koło 15-17 t potrzebował dla osiągnięcia 51 w mocy 1700-2300 KM (w różnych wersjach). Wątpliwe więc by większej Mancie, mającej jeszcze w środku wszystkie te flaki do pływania pod wodą wystarczyło 1200-1600 KM do latania na poduszce powietrznej itd.

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #77

     
ChochlikTW
 

W trakcie uczłowieczania
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.490
Nr użytkownika: 98.976

Stopień akademicki: magister
 
 
post 11/11/2018, 18:39 Quote Post

Serdeczne tyskie.gif za przybliżenie aspektu poruszania, bo tego nie rozumiałem do końca.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #78

     
Badacz 1954
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 301
Nr użytkownika: 103.976

Wlodzimierz Johann Delekta
Stopień akademicki: Dr hc
Zawód: emeryt
 
 
post 12/11/2018, 10:52 Quote Post

Przetestować tego projektu już nie zdążono. Nie zbudowano nawet prototypu, zdolnego do przeprowadzenia prób w hamburskim zakładzie Doświadczalnym Kriegsmarine na Barmbeku. Istnieje jednak uzasadnione przypuszczenie, że projekt ten legł u podstaw konstrukcji przyszłych poduszkowców.
Jeżeli znajdę coś więcej w Bremenhaven, chętnie podzielę się informacjami. Chociaż, o ile wiem, cała dokumentacja trafiła w ręce Anglików. Skąd ją potem mieli Amerykanie, niestety, nie wiem.
Badacz1954
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #79

     
ChochlikTW
 

W trakcie uczłowieczania
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.490
Nr użytkownika: 98.976

Stopień akademicki: magister
 
 
post 12/11/2018, 15:41 Quote Post

QUOTE(Badacz 1954 @ 12/11/2018, 10:52)
Jeżeli znajdę coś więcej w Bremenhaven, chętnie podzielę się informacjami.
*



Z góry dziękuję. Nawet, jak na nic nie trafisz, bo liczą się dobre chęci.

QUOTE(Badacz 1954 @ 12/11/2018, 10:52)
Chociaż, o ile wiem, cała dokumentacja trafiła w ręce Anglików. Skąd ją potem mieli Amerykanie, niestety, nie wiem.
Badacz1954
*


Może wymienili się za coś, co ich interesowało? dry.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #80

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.552
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 12/11/2018, 17:29 Quote Post

QUOTE(Badacz 1954 @ 12/11/2018, 10:52)
Istnieje jednak uzasadnione przypuszczenie, że projekt ten legł u podstaw konstrukcji przyszłych poduszkowców.
*


Powiedziałbym że chyba jednak nie bardzo. Takich poduszkowców coby sobie wdmuchiwały powietrze w poduszkę na zasadzie dynamicznej (szybko lecąc) to nie ma w użytku do dzisiaj. Są ekranoplany, ale w nich nikt raczej nie ogranicza poduszki bocznymi ścianami. A poduszkowce które potem powstały, bazowały na wdmuchiwaniu powietrza w poduszkę (pod siebie) w sposób statyczny, za pomocą dmuchaw, wentylatorów itp.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #81

     
Seth Gecko
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 104.671

 
 
post 5/04/2019, 11:19 Quote Post

Obejrzałem wczoraj program na TVP Historia o Zwieciadle śmierci (Tajne akta III Rzeszy), nad którym pracowali Niemcy. Zetknąłem się wcześniej z tym, ale uważałem ten pomysł za mrzonki. W programie tym jednak pokazano, że zwierciadło było drobiazgowo zaplanowane. W skrócie wielkie lustro (o średnicy 5km, w innych materiałach spotkałem się że 9km) miało być umieszczone na orbicie Ziemii (około 8000 km) za pomocą "wahadłowców". Prowadzono badania w Dachau badając wytrzymałość ludzi na temperatury czy ciśnienie. W 1946 r. eksperymenty w USA udowodniły, że rakiety V2 były w stanie opuścić atmosferę. Lustro umieszczone w kosmosie byłoby poza zasięgiem ówczesnej broni. Za jego pomocą Niemcy byliby w stanie niszczyć całe miasta w dowolnej części globu.
Coś więcej znalezionego na szybko w internecie:
QUOTE
Nazistowska Gwiazda Śmierci.
Co mogło być ostateczną bronią Hitlera? Niemcy zupełnie serio pracowali nad Gwiazdą Śmierci - orbitalna broń miała jednym strzałem niszczyć całe miasta.
Ta broń mogła jednym strzałem zagotować ocean

Cudowna broń
Koniec drugiej wojny światowej obfitował w projekty, którymi Niemcy mieli nadzieję odwrócić losy wojny. Gdy zawodziły konwencjonalne środki, nadziei na zwycięstwo upatrywano w Wunderwaffe – „cudownych” broniach, do których zaliczano zarówno całkiem sensowne projekty nowych typów uzbrojenia, jak i pomysły całkowicie oderwane od rzeczywistości, które jednak niekiedy imponowały rozmachem i wizjonerstwem.

Jednym z nich był pomysł budowy Gwiazdy Śmierci – bojowej stacji orbitalnej o ogromnej sile rażenia. Na pozór to kolejny z utopijnych projektów, w których III Rzesza pod koniec wojny marnotrawiła swoje i tak coraz skromniejsze zasoby.

Gdy jednak przyjrzymy się mu bliżej, okaże się, że stoi za nim człowiek, w którego rozsądek trudno powątpiewać. Pomysłodawcą i autorem wstępnego projektu niemieckiej, bojowej stacji kosmicznej był bowiem Hermann Oberth – prekursor astronautyki i jeden z ojców współczesnej technologii rakietowej, a zarazem mentor Wernhera von Brauna.

Pionier astronautyki
Urodzony w 1894 roku w Siedmiogrodzie Oberth już od najmłodszych lat fascynował się astronautyką, albo raczej tym, co miało w przyszłości zyskać tę nazwę. Fascynacja narodziła się wraz z lekturą powieści Juliusza Verne’a i szybko przekształciła się w życiową pasję.

Już jako 14-latek projektował i budował modele rakiet, opracował koncepcję rakiety wielostopniowej, a po wybuchu pierwszej wojny światowej opracował – niewdrożoną do produkcji – rakietę o zasięgu 290 kilometrów, napędzaną ciekłym paliwem.

Prowadzone po wojnie badania spotkały się początkowo z brakiem zrozumienia środowiska naukowego, jednak wraz z kolejnymi publikacjami, dotyczącymi teorii technologii rakietowej i astronautyki, naukowiec budował swoją pozycję. Na początku lat 30. prowadził już w Niemczech testy budowanych przez siebie rakiet, a jego asystentem został słynny w późniejszych latach Wernher von Braun.

W późniejszych latach jego kariera przebiegała typowo dla niemieckiego naukowca tamtego okresu: najpierw praca dla nazistów, a po przegranej wojnie umiłowanie demokracji i oddanie swoich talentów Amerykanom. W późniejszych latach Oberth kursował pomiędzy USA i RFN-em, pracując m.in. dla Convaira i tworząc koncepcje wykorzystania prądów strumieniowych – silnych wiatrów, wiejących jednostajnie na dużych wysokościach – do produkcji energii.

Przybywamy w pokoju!
Życiorys niemieckiego naukowca nie byłby jednak wart wzmianki w tym artykule, gdyby nie jedna z jego koncepcji. Już pod koniec lat 20. Oberth wpadł bowiem na pomysł, jak stworzyć broń o niespotykanej do tej pory sile rażenia. Bronią tą miała być stacja orbitalna, wyposażona w gigantyczne zwierciadło, które – po skupieniu promieni słonecznych – miało robić na Ziemi mniej więcej to, co ciekawe świata dzieci robią mrówkom przy pomocy lupy.

Idea nie była nowa – na podobny pomysł, choć bez kosmicznego rozmachu, wpadł przecież ponad 2 tys. lat wcześniej Archimedes, jednak to właśnie koncepcja Obertha doczekała się próby wdrożenia. Jak wynika z materiałów opublikowanych w 1945 roku w magazynie "Life", niemiecki ośrodek badawczy w Hillersleben zajmował się – między innymi – dopracowaniem koncepcji Obertha i opracowaniem planów stacji kosmicznej z bronią o niesamowitej sile rażenia.

Według niemieckiej koncepcji, stacja miała orbitować na wysokości 8200 kilometrów i miała być wyposażona w zwierciadło o powierzchni 9 kilometrów kwadratowych. Wiązka skupionego w ten sposób światła powinna mieć wystarczającą energię do miejscowego zagotowania wody w oceanie lub podpalenia miasta - skojarzenia z Gwiazdą Śmierci wydają się tu zupełnie na miejscu. Zdaniem niemieckich badaczy, budowa takiej instalacji miała trwać co najmniej 50 lat.

Historię o niemieckiej bojowej stacji orbitalnej trudno traktować jako coś więcej, niż ciekawostkę – choć opracowano wstępną koncepcję, a wizja miast podpalanych jednym wystrzałem z pewnością działała na wyobraźnię, nikt w III Rzeszy nie był na tyle szalony, by próbować ją realizować.

Warto jednak wspomnieć, że – w skromniejszym wydaniu – pomysł militarnego wykorzystania przestrzeni kosmicznej doczekał się realizacji. Bojową stacje kosmiczną Polus zbudowali przecież Rosjanie, którzy przetestowali na orbicie m.in. działko lotnicze, a wahadłowce – zarówno amerykańskie, jak i rosyjski Buran – wśród swoich założeń koncepcyjnych miały przecież funkcję orbitalnego bombowca.

Pomysł, by zbudować Gwiazdę Śmierci powrócił również w 2013 roku w postaci petycji do amerykańskiego prezydenta. Ponieważ amerykańska administracja jest zobowiązania do odpowiedzi na każdą petycję, pod którą podpisze się co najmniej 25 tys. obywateli, musiała zupełnie serio odnieść się również i do tej idei. W oficjalnym komunikacie oświadczyła, że Biały Dom nie popiera wysadzania planet, inwestycja byłaby zbyt droga, a inwestowanie w stację, którą może zniszczyć jednoosobowy statek kosmiczny jest bez sensu. Na realizację śmiałej koncepcji przyjdzie nam zatem jeszcze trochę poczekać.

https://tech.wp.pl/nazistowska-gwiazda-smie...38069424453249a

W programie mówiono, że niewiele czasu zabrakło, aby ukończyć prace. Na stronie napisano o 50 latach. Spora rozbieżność. W każdym bądź razie taką bronią byliby w stanie rzucić na kolana każdego przeciwnika. Na szczęście do tego nie doszło.

Ten post był edytowany przez Seth Gecko: 5/04/2019, 11:21
 
User is offline  PMMini Profile Post #82

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.552
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 6/04/2019, 13:00 Quote Post

QUOTE(Seth Gecko @ 5/04/2019, 11:19)
Obejrzałem wczoraj program na TVP Historia o Zwieciadle śmierci (Tajne akta III Rzeszy), nad którym pracowali Niemcy. Zetknąłem się wcześniej z tym, ale uważałem ten pomysł za mrzonki.


I bardzo słusznie!!!

QUOTE(Seth Gecko @ 5/04/2019, 11:19)
W programie tym jednak pokazano, że zwierciadło było drobiazgowo zaplanowane.


Jakby ci tu powiedzieć... projekt statku-sondy do gwiazdy Alfa Centauri też jest od dawna drobiazgowo zaplanowany (brak tylko jednego drobnego elementu, rakietowego silnika termojądrowego na hel-3 smile.gif; no i samego helu-3 też nie ma za dużo).

QUOTE(Seth Gecko @ 5/04/2019, 11:19)
W skrócie wielkie lustro (o średnicy 5km, w innych materiałach spotkałem się że 9km) miało być umieszczone na orbicie Ziemii (około 8000 km) za pomocą "wahadłowców".


Ano właśnie. W tej chwili lustro (acz raczej nie takie wielkie i nie tak wysoko) byłoby do pomyślenia w postaci arkuszy bardzo cienkiej metalizowanej folii z tw. szt. na szkielecie z kompozytu węglowego na przykład. Niemcy nie przewidzieli oczywiście wynalezienia takich materiałów. Ich zwierciadło miało być zbudowane klasycznie, z metalowych blach i kratownic, miała to być ogromna stacja kosmiczna o masie wielu tysięcy ton. Autorzy tak jak piszesz drobiazgowo zaplanowali śluzy wejściowe, porty dla rakiet transportowych, pomieszczenia mieszkalne a nawet takie szczegóły, jak magnetyczne buty do poruszania się w warunkach mikrograwitacji i uprawę dyń, które uważali za optymalne rośliny do regeneracji powietrza (o glonach chlorella też jeszcze nie wiedzieli).

Nie zaplanowali tylko jednego drobiazgu: rakiety nośnej do wynoszenia czegokolwiek na jakąkolwiek orbitę. A co dopiero wielotonowych ładunków na 8000 km. Wahadłowiec Sangera to właśnie jest raczej wizja niż projekt. Np. startować miał z naddźwiękowych sań rakietowych. Nikt wówczas nie zbudował sań zdolnych do rozpędzania się z wielusettonowym ładunkiem (zresztą nie ma ich i dzisiaj). A w szczególności Niemcy żadnych chyba sań nie budowali, z żadnym ładunkiem, uważając ten etap eksperymentów za zbędny. Wahadłowiec miał wykonywać długotrwałe (kilkadziesiąt minut) hiperdźwiękowe loty ślizgowe w atmosferze, zwalniając z 24-machowej prędkości orbitalnej do poddźwiękowego szybowania. Zrobienie powłoki, któraby to przetrzymała (z takiej jakby piankowej ceramiki) zajęło Amerykanom dziesięciolecia, swój prom kosmiczny zbudowali dopiero pod koniec lat 70. W ogóle w wielu tych niemieckich projektach widoczna jest głęboka nieświadomość zjawiska nagrzewania aerodynamicznego.

Klasycznych rakiet wielostopniowych - w sensie dużych rakiet na paliwo ciekłe - również Niemcy nie zbudowali. Mieli taki projekt Amerika-Rakete, 2-stopniowej rakiety o zasięgu 6000 km, do zaatakowania miast wschodniego wybrzeża USA. 1. stopniem miała być specjalnie zbudowana rakieta A 10 o masie startowej rzędu 100 ton (jednak zbudowana nie została), 2. stopień, rakieta A 9 była przeróbką ich standardowej A 4 (V-2) z dodanymi skrzydłami (albo klasycznymi skośnymi albo typu strake). Tę zbudowano i odbyły się dwa testy: w jednym A 9 eksplodowała przy starcie, w drugim poleciała poprawnie, z tym że przy powrocie w gęste warstwy atmosfery skrzydła połamały się. I jeszcze projektowano załogową wersję A 9, z pilotem zasiadającym pod oszkloną kopułką jak w Spitfire ( smile.gif czy wspominałem już o nagrzewaniu aerodynamicznym?).

Tak więc do wystrzeliwania jakichkolwiek ładunków na niską choćby orbitę mieli Niemcy jeszcze bardzo daleko. Nie bardzo zaś ogarniam dlaczego za optymalne uznali właśnie te 8000 km, orbitę w końcu bardzo wysoką. Może to miało być takie wypośrodkowanie, na tyle już wysoko, żeby mieć dłuższy dzień do tych zabaw ze Słońcem, a zarazem na tyle nisko, by koncentracja energii w słonecznym "zajączku" była jeszcze zadowalająca. Co do tego ostatniego, spotkałem się z kalkulacją (aczkolwiek nie pamiętam adresu tej strony, muszę jeszcze poszukać) że przy zadanych parametrach zwierciadła średnica owego "zajączka" wynosiłaby w idealnych warunkach 60-70 km, a zatem koncentracja energii byłaby za niska, by wywołać nawet odczucie ciepła, nie mówiąc już o jakimś tam paleniu i zagotowywaniu. Nie mogąc znaleźć teraz tej strony, nie mogę ocenić jakości tych obliczeń (a samemu liczyć mi się nie chce, sorry, musiałbym sobie jakąś optykę przypominać ze szkolnej "fizy") niemniej dla porządku uznałem że trzeba o tym napisać.

Jak i o jednym jeszcze aspekcie, z którego Niemcy nie zdawali sobie sprawy: pasach radiacji wokół Ziemi (pasach van Allena). Odkryto je dopiero w 1958. Są to strefy koncentracji naładowanych cząstek promieniowania kosmicznego i tzw. wiatru słonecznego. Pas wewnętrzny rozciąga się na wysokości od ok. 1000 do 6000 km, zewnętrzny od ok. 13.000 do 60.000 km. Te rozmiary nie są sztywne, zależą od szerokości geograficznej a także od aktywności słonecznej (przy dużej aktywności pasy rozszerzają się), nad biegunami wewnętrzny pas może np. oddziaływać z górnymi warstwami atmosfery powodując zorze polarne. Przy szczególnie dużej aktywności może pojawiać się jeszcze czasowo pas pośredni, między tamtymi dwoma, utrzymujący się przez powiedzmy kilka tygodni.

Natężenie promieniowania w pasach radiacji uchodzi generalnie za szkodliwe dla ludzkiego organizmu. Załogowe loty orbitalne odbywają się na wysokości powiedzmy do 400-500 km, a więc poniżej granic wewnętrznego pasa. Loty księżycowe Apollo planowano w taki sposób, aby statek przekraczał wewnętrzny pas nad biegunem (tam jest on najcieńszy), a przez zewnętrzny przelatywał jak najszybciej po najkrótszej drodze a więc w ciągu powiedzmy kilkunastu - dwudziestu kilku minut. No i w końcu tych lotów było tylko kilka. A w tych niemieckich planach mamy budowę gigantycznej stacji kosmicznej, trwającą dziesięciolecia (50-100 lat) z niezliczonymi tysiącami startów rakiet i operowaniem ponad wewnętrznym pasem, a w dodatku przez tyle lat na pewno wystąpiłyby wielokrotnie wybuchy słonecznej aktywności i stacja-zwierciadło znalazłaby się nieraz w tymczasowym pasie pośrednim. Skutki dla załóg mogłyby być bardzo przykre.

QUOTE(Seth Gecko @ 5/04/2019, 11:19)
Lustro umieszczone w kosmosie byłoby poza zasięgiem ówczesnej broni.


A to już, wybacz jest kompletnie absurdalne i nierealistyczne założenie: że Niemcy będą z wytężeniem rozwijać technologie kosmiczne i przez 50-100 lat wysyłać tysiące ton ładunków na orbitę 8000 km, a inne mocarstwa będą tylko stać i się na nich gapić z otwartą gębą. Oczywiście to niemożliwe. Inne państwa też zaczęłyby inwestować w te technologie, opracowywać rakiety nośne o podobnych parametrach, budować stacje kosmiczne itp. A skoro Niemcy byliby w stanie opanować na skalę masową wynoszenie wielotonowych ładunków na 8000 km, by zbudować tam stację-zwierciadło, to tym łatwiej byłoby komuś mniej nawet zaawansowanemu wysłać na taką wysokość (nawet niekoniecznie orbitę) jakiś niewielki pocisk (nawet niekoniecznie nuklearny) i rozciepać cel w drobny mak.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #83

     
Botras
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.714
Nr użytkownika: 19.101

 
 
post 7/04/2019, 19:40 Quote Post

QUOTE(Seth Gecko @ 5/04/2019, 11:19)
W 1946 r. eksperymenty w USA udowodniły, że rakiety V2 były w stanie opuścić atmosferę.
*



Nie trzeba było do tego aż 1946 r. i eksperymentów w USA. V-2 strzelane przez Niemców oczywiście były w stanie "opuścić atmosferę", czyli wznieść się na wysokość większą niż umowna granica atmosfery, np. 100 km (wg. Wiki, przy locie pionowym osiągnęli 175 km).
Lecz to bynajmniej nie oznacza, że rakiety te były w stanie wynieść cokolwiek na orbitę okołoziemską.
Do tego potrzeba osiągnąć pierwszą prędkość kosmiczną, a V-2 po prostu nie potrafiły się tak rozpędzić.
 
User is offline  PMMini Profile Post #84

     
Daweo
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.775
Nr użytkownika: 77.396

 
 
post 8/04/2019, 8:57 Quote Post

Odnośnie kosmicznego lutra to zastanawia mnie jak brzmiała odpowiedź ludzi nad tym pracujących na proste, ale wielce istotnie pytanie: skąd będą startowały rakiety?
Z tego co mi wiadomo im bliżej równika tym lepiej (mniej paliwa potrzebne do wyniesienia ładunku na zadaną wysokość), ale czy w przypadku III Rzeszy nie oznaczałoby to terytorium okupowanego, a co za tym idzie większej możliwości sabotażu takiej instalacji przez ruch oporu?
 
User is offline  PMMini Profile Post #85

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.552
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 8/04/2019, 10:24 Quote Post

QUOTE(Daweo @ 8/04/2019, 8:57)
Odnośnie kosmicznego lutra to zastanawia mnie jak brzmiała odpowiedź ludzi nad tym pracujących na proste, ale wielce istotnie pytanie: skąd będą startowały rakiety?
Z tego co mi wiadomo im bliżej równika tym lepiej (mniej paliwa potrzebne do wyniesienia ładunku na zadaną wysokość), ale czy w przypadku III Rzeszy nie oznaczałoby to terytorium okupowanego, a co za tym idzie większej możliwości sabotażu takiej instalacji przez ruch oporu?
*




Ja bym zaczął od bardziej jeszcze fundamentalnej kwestii: zbudowania wspomnianej rakiety, zdolnej do wyniesienia jakiegokolwiek ładunku na jakąkolwiek orbitę. Dopiero potem pojawiłby się problem miejsca budowy przyszłego kosmodromu.

Oczywiście im bliżej równika tym lepiej, można maksymalnie wykorzystać dodatkową prędkość wynikającą z rotacji Ziemi. Ale to nie jest nieodzowny warunek, bez tego też się daje żyć. Główny radziecki kosmodrom Bajkonur (obecnie w Kazachstanie) leży zdaje się na 45 równoleżniku, czyli od równika spory kawałek; a nowo budowany kosmodrom Wostocznyj nawet jeszcze dalej, 51°.

EDIT: pomyślałem, że może wrzucę linki z astronautixa z takimi szkicowymi projektami niemieckich rakiet orbitalnych:

A 9/A 10/A 11

A 9/A 10/A 11/A 12

Oba projekty można określić jako bardzo konserwatywne, bazujące na 2-wojennych technologiach, które niekoniecznie dałyby się tak ładnie skalować. Szczególnie podejrzany jest stopień A 12 z aż 50-cioma silnikami z A 10. Jak wykazały późniejsze doświadczenia z budową wielkich rakiet w różnych krajach, sterowanie takimi multi-blokami silników jest poważnym wyzwaniem i zazwyczaj nie wychodzi za dobrze (rosyjska rakieta księżycowa N1 na przykład).

No i w związku z tą konserwatywną konstrukcją efektywność masowa tych projektów jest no dosyć fatalna, w porównaniu z realnymi rakietami lat 50.-60. 3-stopniowy zestaw A 9/A 10/A 11 miał w założeniach wynieść ładunek 0,5 t na LEO (niską orbitę wokółziemską). A jego masa startowa wynosiła 586 t! Dla porównania Saturn I przy porównywalnej, nieco mniejszej masie 510 t był w stanie wynieść na LEO ładunek 9 ton. Jeszcze gorzej wygląda 4-stopniowy aż zestaw A 9/A 10/A 11/A 12 o masie startowej 4100 t: miał on wynosić na LEO ładunek 10 t. Amerykańska rakieta Saturn V przy mniejszej masie ok. 3200 t wynosiła na LEO 126 t.


Ten post był edytowany przez Speedy: 8/04/2019, 11:17
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #86

     
Seth Gecko
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 104.671

 
 
post 12/04/2019, 20:43 Quote Post

Dzięki wielkie za uświadomienie (z dedykacją dla Speedy). Gdyby w tym programie wspomniano coś o 50 latach, to mój wpis by się nigdy nie pojawił. Bo wiadomo ile może wydarzyć się przez taki szmat czasu.
Najlepsze jest to, że ten cały projekt z góry skazany był na porażkę, skoro lustro musiało by być z 10 razy większe, żeby wyrządzić poważne zniszczenia.
Program ten był pokazany tak, jakby trwał wyścig z czasem (ach ta oglądalność) i kwestią budowy lustra było max parę lat, a nie ... 50.
Szacun za wiedzę.
 
User is offline  PMMini Profile Post #87

     
Baszybuzuk
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.993
Nr użytkownika: 50.178

Stopień akademicki: Nadszyszkownik
Zawód: IT
 
 
post 12/04/2019, 21:18 Quote Post

QUOTE(Daweo @ 8/04/2019, 8:57)
Z tego co mi wiadomo im bliżej równika tym lepiej (mniej paliwa potrzebne do wyniesienia ładunku na zadaną wysokość), ale czy w przypadku III Rzeszy nie oznaczałoby to terytorium okupowanego, a co za tym idzie większej możliwości sabotażu takiej instalacji przez ruch oporu?


Lepiej, ale nie jest to aż tak kluczowe. I nie chodzi o wysokość, ale późniejszy koszt korekty orbity, jeśli miałaby ona być np. geostacjonarną.

Tak samo lepiej byłoby startować z kosmodromu położonego w wysokich górach, ale nikt tego nie robi. Izrael nawet (z przyczyn politycznych i bezpieczeństwa) nawet wysyła swoje rakiety na zachód (nad Morze Śródziemne) zamiast bardziej efektywnego energetycznie strzelania na wschód.

Ten post był edytowany przez Baszybuzuk: 12/04/2019, 21:22
 
User is offline  PMMini Profile Post #88

6 Strony « < 4 5 6 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej