Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
6 Strony < 1 2 3 4 5 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Pomoc socjalna lekiem na dzietność
     
Mustang90
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 961
Nr użytkownika: 83.028

 
 
post 24/08/2016, 7:55 Quote Post

QUOTE(gregski @ 23/08/2016, 18:42)
QUOTE
Druga rzecz - tak się składa, że wśród muzułmanek na Zachodzie i w zasadzie wszędzie na świecie dzietność również spada.

Dokładnie. W takiej Arabii Saudyjskiej też dzietność leci na dół. Najlepszym przykładem jeden z saudyjskich mechaników z którymi pracowałem. Jego ojciec miał 44 czy 43 dzieci (dokładnie nie pamiętam) a on sam ma dwoje i więcej nie planuje.
Świat się zmienia...
*



O, to dobry przykład pokazujący trendy, jakie mają miejsce również na Bliskim Wschodzie. W Arabii Saudyjskiej współczynnik dzietności zleciał z ponad 7 w latach 70. do 2,15 obecnie. I raczej na tym się nie skończy. Podobnie w zasadzie w całym regionie. A o ile Arabia Saudyjska jest w miarę rozwiniętym państwem, tak kraje pozbawione ropy i przemysłu mogą zapaść się w demograficznej zapaści i zrównać się z państwami europejskimi. Tunezja już zrównała się z Irlandią i jest poniżej Francji. Paradoksalnie najmniejszy spadek dzietności będzie miał miejsce w krajach, gdzie dominuje ludność wiejska - w Afganistanie, Jemenie czy Somalii można zapłacić posag w naturze (np. owcami lub kozami, ale w Kairze, Tunisie czy Algierze to raczej niemożliwe. Dlatego rośnie i rosnąć będzie liczba osób bez szans na założenie rodziny.
 
User is offline  PMMini Profile Post #31

     
dariusman
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 199
Nr użytkownika: 62.516

 
 
post 24/08/2016, 8:10 Quote Post

QUOTE("misza88")
Bezpłatne studia powodują odkładanie rozpoczęcia pracy do czasu ich zakończenia, co powoduje również późniejsze zakładanie rodziny.


Świetnie, tylko że a) znam sporo osób, które łączą pracę ze studiami, cool.gif odpłatność za studia może blokować ich dostęp dla uboższych.

QUOTE
Ja tutaj żadnej sensownej alternatywy nie widzę.
Właśnie dlatego że kobiety nie są "nakłaniane" wymieramy, w imię "praw kobiet" nie obarczamy ich presją posiadania potomstwa. W rezultacie zachód staje się coraz bardziej muzułmański. Za kilka dekad kobiety europy zachodniej będą tą presją obarczone, po prostu będą muzułmankami.

Ponadto społeczeństwo bez tych presji społecznych różnego rodzaju nie może długo istnieć. Zarówno na gruncie prawnym, obyczajowym, religijnym jak i gospodarczym. To właśnie owe presje m. in. ze skupisk ludzi czynią społeczeństwo.

To co proponujesz? Bo dla wielu kobiet w Polsce posiadanie potomstwa wiążę się z rezygnacją z aspiracji. Czyli - zamknięciem w domu. Więc wolą odkładać posiadanie potomstwa na później. I dzietność spada. Chyba że wrócimy do modelu "kobiety do garów" i 50% społeczeństwa znów będzie mogła mniej. Lub będziemy prowadzić taką politykę socjalną, żeby posiadanie dzieci nie było postrzegane jako przeszkoda w zdobywaniu świata. smile.gif

QUOTE
Druga rzecz - tak się składa, że wśród muzułmanek na Zachodzie i w zasadzie wszędzie na świecie dzietność również spada

Na Zachodzie to dość szybko. Gdzieś widziałem badania, z których wynikało że z każdym kolejnym pokoleniem rodziny imigranckie zrównują się dzietnością z resztą społeczeństwa. Znajdę je w ciągu dwóch dni smile.gif

QUOTE("Realchief")
Jak już pisałem w wielu tematach problemem nie jest brak dzieci, bo prawie wszyscy Polacy to jedno mają, tylko brak drugiego i kolejnego. A tu dla krajów rozwiniętych jest tylko jedna recepta: zniwelowanie obniżki poziomu życia z tego tytułu i pozytywne promowanie wielodzietności, czyli to co się robi we Francji. Tymi metodami możliwe jest osiągnięcie dzietności koło poziomu zastępowalność pokoleń. Większej się nie uda osiągnąć w krajach rozwiniętych i nie ma co na to liczyć, nie ma zresztą takiej potrzeby.

Dokładnie smile.gif



 
User is offline  PMMini Profile Post #32

     
gregski
 

Pirat of the Carribean
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.067
Nr użytkownika: 12.159

Stopień akademicki: mgr inz
Zawód: ETO
 
 
post 24/08/2016, 12:07 Quote Post

QUOTE(dariusman @ 24/08/2016, 8:10)
odpłatność za studia może blokować ich dostęp dla uboższych.
*


Brak odplatnosci juz czesciowo blokuje.
 
User is offline  PMMini Profile Post #33

     
jb8
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 471
Nr użytkownika: 97.339

jakub barecki
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 24/08/2016, 13:20 Quote Post

QUOTE
To co proponujesz? Bo dla wielu kobiet w Polsce posiadanie potomstwa wiążę się z rezygnacją z aspiracji. Czyli - zamknięciem w domu. Więc wolą odkładać posiadanie potomstwa na później. I dzietność spada.

Z tym się zgadzam. Pisałem już o tym.
QUOTE
Chyba że wrócimy do modelu "kobiety do garów" i 50% społeczeństwa znów będzie mogła mniej.

To już jest problematyczne stwierdzenie. Bo patrząc obiektywnie to co rzekomo zyskały panie?

Wiele kobiet nie odczuwa pozytywnie swej emancypacji. Twierdzą, że nadal są dyskryminowane: nierówność w konkurowaniu o wiele stanowisk z mężczyznami oraz niższe płace w obrębie tych samych zawodów. Wciąż wiele kobiet uważa, że dobrze sytuowany mąż to najlepszy gwarant ich powodzenia. Tzw. "emancypacja" okazała się mniej atrakcyjna niż można było oczekiwać - liberalna ideologia zdegradowała w powszechnej świadomości tradycyjną rolę "domowej kapłanki" (współcześnie epitet ten brzmi "domowa kura" i nic dziwnego, że skutecznie gra na ambicji wielu pań), ale liberalna gospodarka nie zagwarantowała nic w zamian. Kobiety ruszyły szukać niezależności, a znalazły równie nieambitne prace jak te domowe (w tesco, sklepach, szkołach gdzie trafia większość z nich i gdzie wiele po prostu się męczy lub marnuje). Mało tego, wracają do domu i czekają tam na nie tradycyjne obowiązki. A najmłodsze kobiety i dziewczyny gardząc taką perspektywą coraz częściej wikłają się w sponsoring i inne formy prostytucji. Czy nazwiemy to wyzwoleniem pod znakiem godności i niezależności? Jest to zależność taka jak tradycyjna tyle, że czasem pozamałżeńska. Dla większości samotnych kobiet standard życia pozostał niski, narzucając nowe obowiązki nie odjął starych, a dodatkowo wymaga od kobiety by odraczały macierzyństwo, które byłoby im kulą u nogi w walce o rywalizację na rynku pracy. Panuje też opinia (wśród samych pań zresztą), że muszą włożyć więcej wysiłku w studia i karierę zawodową by być konkurencyjne wobec mężczyzn. Mam przyjemność znać wiele zaradnych, pracowitych i ambitnych pań i nie raz słyszałem ich opinie wygłaszane mniej więcej w tym duchu: gdyby mój facet potrafił zabezpieczyć rodzinie przyszłość rzuciłabym pracę. Kobiety nie mogą tego zrobić z prostego powodu - wartość płac spada w relacji do cen. To zjawisko nie dotyczy wyłącznie Polski, czytałem i słyszałem że także USA. Obecnie po prostu mało który facet samodzielnie zapewni swej rodzinie godziwą egzystencję więc kobiety muszą szukać dodatkowego grosza, a żeby czuły się z tym lepiej promuje się fałszywe twierdzenie - kobieta pracująca jest kobietą wyzwoloną.

Wówczas pytam: wyzwoloną od czego? Nie od harówki bo często pracują w dwójnasób, nie od dyskryminacji bo same o tym ciągle mówią, nie od seksizmu, nie od niskiego standardu życia. Jedynie od wczesnego macierzyństwa. Mam głęboki szacunek zarówno dla "domowych kapłanek" jak i feministek, ale łatwiej mi zrozumieć te pierwsze.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #34

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.866
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 24/08/2016, 13:47 Quote Post

QUOTE(dariusman @ 24/08/2016, 9:10)
To co proponujesz? Bo dla wielu kobiet w Polsce posiadanie potomstwa wiążę się z rezygnacją z aspiracji. Czyli - zamknięciem w domu. Więc wolą odkładać posiadanie potomstwa na później. I dzietność spada. Chyba że wrócimy do modelu "kobiety do garów" i 50% społeczeństwa znów będzie mogła mniej. Lub będziemy prowadzić taką politykę socjalną, żeby posiadanie dzieci nie było postrzegane jako przeszkoda w zdobywaniu świata. smile.gif
*



To nie ma nic wspólnego z aspiracjami, za to wszystko z osiągnięciem stabilizacji, a to na ogół jest możliwe dopiero po 30-tce. Jest jeszcze wtedy czas na 1 dziecko, ale na drugie już nie bardzo.
Jak już wspomniano dużą odpowiedzialność za to ponosi sytuacja w której obecnie bardzo niewielki procent mężczyzn jest w stanie zapewnić godziwy byt rodzinie ze swojej pensji, stąd praca kobiety jest konieczna. A jakby nie patrzeć ciąża i okres niemowlęcy pracę kobiety mocno zakłóca.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #35

     
misza88
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.035
Nr użytkownika: 62.208

Michal
Stopień akademicki: mgr inz.
 
 
post 24/08/2016, 13:47 Quote Post

Jb8 celuje w sedno problemu, w większości się z nim zgadzam.

Realchief.
CODE
Przedłużanie dzieciństwa przez studiowanie jest faktem ale jakoś wśród osób nie studiujących nie widzę jakoś wcześniejszego wydoroślenia i zakładania rodziny i posiadania dzieci, a raczej takie samo siedzenie na garnuszku rodziców i nie robienie kompletnie niczego.

Ja widzę wcześniejsze zakładanie rodziny, a z racji na wiek to mam wielu znajomych którzy jeszcze niedawno na tym etapie byli. Niemniej danych na ten temat nie ma.

Mustang

CODE

Realchief już wspomniał, że wśród niestudiujących jakoś wielkiego parcia na dzietność nie ma i ja to potwierdzam, na przykładzie obserwacji znajomych. Więcej dziewczyn ze skończonymi studiami urodziło dzieci niż facetów po zawodówce i technikum spłodziło smile.gif

Ale czy więcej kobiet urodziło po studiach czy tych które studiów nie skończyły? Bo to w kobietach a nie mężczyznach jest główny problem.

CODE
Po pierwsze - co do presji, to wiele osób żali mi się na to, że starsi krewni, zwłaszcza przysłowiowe ciotki-klotki często lamentują nad tym - "o Boże, kiedy ty dziecko urodzisz", a potem "oj, teraz to musisz jak najszybciej drugie" itp. Presja wciąż istnieje.  

Dla naszych rodziców presja często była tak oczywista że nawet się na to nie narzekało.
CODE
Inna sprawa, że gdyby w tym kraju panowały stabilne warunki do wychowywania dzieci, więcej osób by się na nie decydowało.

Co to oznaczają "stabilne warunki"?
Jeżeli poprzez stabilność rozumiemy np. zagwarantowanie kobiecie pracy przez całe życie za minimalną na kasie w biedronce to masz rację.

dariusman
CODE
Świetnie, tylko że a) znam sporo osób, które łączą pracę ze studiami

Zazwyczaj są to studencie zaoczni, płacący za swoją edukację.
CODE
To co proponujesz?

Proponuję pracować, nie liczyć na ZUS, unikać płacenia składki emerytalnej tylko samemu odkładać, płodzić dzieci aby zabezpieczyć się na stare lata. Nie widzę żadnych sensownych rozwiązań ze strony państwa mogących w sposób znaczący poprawić zaistniałą sytuację.

jb8
CODE
Panuje też opinia (wśród samych pań zresztą), że muszą włożyć więcej wysiłku w studia i karierę zawodową by być konkurencyjne wobec mężczyzn.

Z moich obserwacji wynika że kobietom łatwiej znaleźć pracę w zawodach typowo męskich, a mężczyznom w typowo damskich. Problem w tym że tych zawodów męskich (czyli tych do których mężczyźnie mają lepsze predyspozycje, np. inżynierowie lub prace fizyczne np. w budownictwie) jest więcej a kobietom brak zdolności do takowych.



Wszystkim tym którzy twierdzą że to zbyt niskie zarobki mają negatywny wpływ na dzietność polecam jeszcze raz przeczytać pierwszy post niniejszego tematu.

Ten post był edytowany przez misza88: 24/08/2016, 13:54
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #36

     
gregski
 

Pirat of the Carribean
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.067
Nr użytkownika: 12.159

Stopień akademicki: mgr inz
Zawód: ETO
 
 
post 24/08/2016, 13:50 Quote Post

Moja zona (psycholog) twierdzi, ze widziala badania z ktorych wynika, ze okolo 60% kobiet z checia by nie pracowalo. Wolalyby wychowywac dzieci i prowadzic dom.
Niestety do pracy zmusza je sytuacja ekonomiczna. Facet nie jest w stanie sam utrzymac rodziny.

Ten post był edytowany przez gregski: 24/08/2016, 13:53
 
User is offline  PMMini Profile Post #37

     
misza88
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.035
Nr użytkownika: 62.208

Michal
Stopień akademicki: mgr inz.
 
 
post 24/08/2016, 13:53 Quote Post

QUOTE(gregski @ 24/08/2016, 13:50)
Moja zona (psycholog) twierdzi, ze widziala badania z ktorych wynika, ze okolo 60% kobiet z checia by nie pracowalo. Wolalyby wychowywac dzieci i prowadzic dom.
Niestety do pracy zmusza je sytuacja ekonomiczna. Facet nie jest w stanie sam utrzymac rodziny.
*



Nie tyle zmusza ich sytuacja ekonomiczna co przekładają poprawę sytuacji ekonomicznej nad posiadanie potomstwa.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #38

     
jb8
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 471
Nr użytkownika: 97.339

jakub barecki
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 24/08/2016, 13:59 Quote Post

QUOTE
Moja zona (psychology) twierdzi, ze widziala badania z ktorych wynika, ze okolo 60% kobiet z checia by nie pracowalo. Wolalyby wychowywac dzieci i prowadzic dom.

To prawda. Widzę dwie możliwości:

1) pozostanie jak jest - mąż i żona idą do pracy i odsuwają w czasie decyzję o powiększeniu rodziny aż się nie dorobią;
2) nastąpi zwrot do tradycyjnego modelu rodziny - młode małżeństwa będą w większym stopniu polegały na pomocy rodziców i szybko decydowały się na dzieci;

Promowanie zalet młodego macierzyństwa i życia rodzinnego środkami szeroko zakrojonej i konsekwentnej kampanii kulturowej może przynieść lepsze efekty niż 500+. Bo nie da się przeskoczyć obiektywnych i niekorzystnych uwarunkowań ekonomicznych, ale subiektywne warunki kulturowe można próbować zmienić.

Ten post był edytowany przez jb8: 24/08/2016, 14:00
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #39

     
gregski
 

Pirat of the Carribean
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.067
Nr użytkownika: 12.159

Stopień akademicki: mgr inz
Zawód: ETO
 
 
post 24/08/2016, 14:01 Quote Post

Jak facet zarabia 1500 - 2000 na reke to sam rodziny nie utrzyma, nawet dwuosobowej. W takiej sytuacji praca kobiety jest koniecznoscia.
 
User is offline  PMMini Profile Post #40

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.866
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 24/08/2016, 14:19 Quote Post

QUOTE(jb8 @ 24/08/2016, 14:59)
QUOTE
Moja zona (psychology) twierdzi, ze widziala badania z ktorych wynika, ze okolo 60% kobiet z checia by nie pracowalo. Wolalyby wychowywac dzieci i prowadzic dom.

To prawda. Widzę dwie możliwości:

1) pozostanie jak jest - mąż i żona idą do pracy i odsuwają w czasie decyzję o powiększeniu rodziny aż się nie dorobią;
2) nastąpi zwrot do tradycyjnego modelu rodziny - młode małżeństwa będą w większym stopniu polegały na pomocy rodziców i szybko decydowały się na dzieci;

Promowanie zalet młodego macierzyństwa i życia rodzinnego środkami szeroko zakrojonej i konsekwentnej kampanii kulturowej może przynieść lepsze efekty niż 500+. Bo nie da się przeskoczyć obiektywnych i niekorzystnych uwarunkowań ekonomicznych, ale subiektywne warunki kulturowe można próbować zmienić.
*



Zwrot nie nastąpi z wielu powodów.
Najważniejsze: pomoc rodziców jest iluzoryczna sami zarabiają niewiele i nie dysponują wolnym czasem bo pracują długo (w każdym sensie).
Młodzi jadą tam gdzie jest praca, czyli rodzice są daleko.
Model wielopokoleniowy zabiła współczesna ekonomia, zmiany kulturowe to ich następstwo.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #41

     
Mustang90
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 961
Nr użytkownika: 83.028

 
 
post 24/08/2016, 15:12 Quote Post

jb8
CODE
Kobiety ruszyły szukać niezależności, a znalazły równie nieambitne prace jak te domowe (w tesco, sklepach, szkołach gdzie trafia większość z nich i gdzie wiele po prostu się męczy lub marnuje).


A mężczyźni to mają lepiej? Na kasach w Tesco i Biedronce również ich się widuje, a przy sprzątaniu miasta jeszcze więcej. Liczba prezesów jest ograniczona, a na prawnika czy lekarza nie każdy się nadaje.

CODE
Mało tego, wracają do domu i czekają tam na nie tradycyjne obowiązki.


Jak się nie umie chłopa do roboty zagnać smile.gif

CODE
Dla większości samotnych kobiet standard życia pozostał niski, narzucając nowe obowiązki nie odjął starych


U samotnych mężczyzn wcale nie jest lepiej smile.gif

CODE
Promowanie zalet młodego macierzyństwa i życia rodzinnego środkami szeroko zakrojonej i konsekwentnej kampanii kulturowej może przynieść lepsze efekty niż 500+. Bo nie da się przeskoczyć obiektywnych i niekorzystnych uwarunkowań ekonomicznych, ale subiektywne warunki kulturowe można próbować zmienić.


Tylko bez uwarunkowań ekonomicznych ta kampania okaże się tak samo skuteczna, jak antyalkoholowa krucjata w ZSRR za Gorbaczowa. Zresztą już dzisiaj mamy liczne kampanie prorodzinne prowadzone min. przez środowiska katolickie i nie dają one żadnych efektów. Za to w Wielkiej Brytanii Polki rodzą więcej dzieci niż Pakistanki. Widocznie mają za co te dzieci utrzymać. Nasz problem to ekonomiczny - na jedno dziecko stać większość rodzin, ale na drugie i trzecie już nie.

A co do możliwości, to widzę jeszcze dwa warianty
- upowszechnia odwrócony tradycyjny model rodziny, czyli taki, w którym kobieta utrzymuje dom zarabiając więcej od męża, który rzuca pracę i zajmuje się wychowaniem dzieci. Coraz częstszy na Zachodzie, a i u nas można spotkać takie rodziny. Wprawdzie wątpię, aby stał się to model dominujący, ale jego popularność będzie rosła.
-za 20 lat postępująca robotyzacja i automatyzacja powoduje, że większość branż gospodarki funkcjonuje bez potrzeby zatrudniania ludzi. Masowe bezrobocie powoduje wprowadzenie w większości państw dochodu obywatelskiego mającego zapewnić utrzymanie większości populacji. Ta stabilizacja powoduje, że pary, chociażby z nudów decydują się na więcej dzieci.
 
User is offline  PMMini Profile Post #42

     
jb8
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 471
Nr użytkownika: 97.339

jakub barecki
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 24/08/2016, 17:11 Quote Post

QUOTE
A mężczyźni to mają lepiej? Na kasach w Tesco i Biedronce również ich się widuje, a przy sprzątaniu miasta jeszcze więcej


Racja. Na kasie zarówno facet jak kobieta mają ciężko. Ale to tylko potwierdza, że zjawisko "wyzwolenia kobiet" przez pracę zawodową jest mitem - łączenie się w pary jest optymalną drogą dla młodych ludzi, tak z perspektywy kobiety jak mężczyzny i tak bylo zawsze, w każdej epoce. Powiększanie się liczby singli to tragedia, bo jak słusznie stwierdzasz, wtedy i facetowi jest trudno. Ale samotniczy tryb życia to kwestia kulturowa, bo wolimy się wyszaleć, zaznać tego i owego, coś kupić, gdzieś pojechać. Nie krytykuję - stwierdzam fakt numer jeden.

Natomiast jeśli w młodym małżeństwie zarobkują obie strony (choćby na tych kasach) i korzystają z pomocy swych rodzin, a przy tym godzą się na skromny standard życia, wtedy jak najbardziej możliwe jest odchować dwójkę dzieci w młodym wieku. Choć będzie cieżko, ale nikt nie twierdzi, że małżeństwo to sielanka. W każdej epoce historycznej było wymagające. Twierdzę po prostu, że można podnieść dzietność za cenę wyrzeczeń. Nie namawiam - stwierdzam fakt numer dwa.

Czyli wszystko rozbija się o kwestię priorytetów i jako takie jest zagadnieniem kulturowym. Swoją drogą, jestem też zwolennikiem by promować kształcenie zawodowe. Przedsiębiorczy fachowiec radzi sobie lepiej niż przedsiębiorczy humanista, a z jakiegoś powodu ci drudzy cieszą się wciąż większym prestiżem. A przecież rynek woła o fachowców.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #43

     
Mustang90
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 961
Nr użytkownika: 83.028

 
 
post 24/08/2016, 17:29 Quote Post

jb8

CODE
Na kasie zarówno facet jak kobieta mają ciężko. Ale to tylko potwierdza, że zjawisko "wyzwolenia kobiet" przez pracę zawodową jest mitem


Z perspektywy kasy tak to może wyglądać, ale z perspektywy pracy jako prawnik czy lekarz niekoniecznie. Poza tym praca zawodowa w przypadku kobiet ma ten plus, że trudniej jest mężowi wymusić coś na niej szantażem ekonomicznym, ponadto w razie rozwodu czy śmierci męża nie zostaje bez środków do życia i posiada jakieś doświadczenie zawodowe czyli ma lepiej niż ktoś zaczynający pracę od zera. Oczywiście, są i minusy takiego rozwiązania. Jednak o ile ISIS nie podbije Europy i siłą nie zakaże pracy zawodowej kobiet, to nie ma szans na powrót do dawnego stanu. Owszem - wzrost pensji zatrzymałby więcej kobiet w domach, ale niekoniecznie na stałe, co więcej - myślę, że będzie coraz więcej odwrotnych sytuacji - kobieta zarabiająca na utrzymanie domu i dzieci, którymi zajmuje się mąż. Robotyzacja może to wszystko przewrócić do góry nogami, bo nagle może się okazać, że domem najpierw bogatym, a później i ubogim zajmie się zaprogramowany robot, który posprząta, przygotuje obiad i wyprasuje i mało zostanie do zrobienia w domu. Co więcej - wiele zawodów zostanie zastąpiona pracą maszyn i pracy będzie mniej niż potrzebujących i może się okazać, że ponad 50% ludności będzie żyć z socjalu - zasiłku, dochodu obywatelskiego, jakkolwiek się to nazwie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #44

     
jb8
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 471
Nr użytkownika: 97.339

jakub barecki
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 24/08/2016, 17:50 Quote Post

Mustanq90
Zgadzam się z Tobą. Po pierwsze nie jest możliwe zabronić kobietom pracy. Po drugie, sam jestem przeciwnikiem takiego zabiegu i wyjaśniłem wyżej dlaczego (Ty też podałeś ważne powody).

Zawody dobrze płatne z definicji są elitarne i nie odnosiłem się do nich. Dla większości ludzi "wyzwolenie" jest i pozostanie nieosiągalnym mitem i to zarówno w odniesieniu do kobiet, jak i mężczyzn (choć nikt chyba takiego nie głosi). Życie było, jest i będzie bardzo ciężkie zarówno dla przeciętnych singli, którzy pragną zaznać wolności, jak i dla przeciętnych par, które uprą się by odchować dwójkę, trójkę dzieci. Jest to więc kwestia wolnego wyboru. Jedyne co zmienia sytuację w XXI wieku, a nie istniało w XVIII ani XIX (ani w wielu regionach w XX) to kulturowa alternatywa. Dziś po prostu nie ma społecznej presji, nie potępiamy singli ani ich stylu życia (i słusznie), więc spora część młodych ludzi idzie tą drogą, aż się nią nie znudzą. W końcu uznają, że i tak łatwo nie jest, że jednak chcą założyć rodzinę, ale pierwsza młodość minęła. Po 35 roku życia mało kto decyduje się już na więcej niż jedno dziecko i trudno się dziwić. Gdyby ok 20 roku życia zdecydowali się na dzieci, ich szanse na dwójkę, trójkę wzrosłyby wielokrotnie. Ale powtarzam - i tak byloby bardzo cieżko, tak jak 100, 200 i 1000 lat temu. Małżeństwo to wyzwanie i nigdy nie będzie inaczej. Jedni decydują się na tą "słodką katorgę" szybciej inni w wieku średnim. Dlatego uważam, że problem jest przede wszystkim natury mentalnej i kulturowej.

Ten post był edytowany przez jb8: 24/08/2016, 17:54
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #45

6 Strony < 1 2 3 4 5 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej