Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

historycy.org _ Epoka Wazów i Sobieskiego _ Wołodyjowski - postać historyczna ?

Napisany przez: Gritzmann 1/08/2006, 10:10

Wpadł mi ostatnio w ręce egzemplarz "Mówią Wieki" z 1967 roku. W artykule "Do źródeł Trylogii" Stanisława Józefowicza znalazłam m. in.: "Jednym z mniej znanych a ciekawych źródeł, którymi posługiwał sie Sienkiewicz jest pamiętnik Mikołaja Jemiołowskiego (...). Czytamy tam: "Był w Kamieńcu natenczas Jan Potocki starosta i generał Kamieniecki był i biskup kamieniecki Lanckoroński (...) było i inszej szlachty podolskiejprzed nieprzyjacielem do kamienieckiej fortecy zbiegłej (...) a puszkarzów (o czem od człeka wiarygodnego słyszał) tylko cztery, prochu i kul potroszę, ale temi na zamku starym Wołodyjowski zawiadywał i potem postrzegłszy niebezpieczeństwo temiż prochami czy umyslnie czy z trafunku tenże zamek już w oblężeniu będący wysadził i sam tam poległ."

Mam pytanie - jak to było z Małym Rycerzem - istniał naprawde? Macie może jakieś informacje na ten temat?
K.

Napisany przez: Ramond 1/08/2006, 17:36

Jerzy MIchał Wołodyjowski, stolnik przemyski, wyleciał w powietrze wraz z zamkiem kamienieckim wysadzonym przez niejakiego Haykinga.

Napisany przez: indigo 1/08/2006, 19:47

Szerzej na temat postaci pulkownika Wolodyjowskiego pisze Wl. Czapliński w dziele "Glosa do Trylogii"

Napisany przez: Ciunek 1/08/2006, 20:22

QUOTE
Jerzy MIchał Wołodyjowski, stolnik przemyski, wyleciał w powietrze wraz z zamkiem kamienieckim wysadzonym przez niejakiego Haykinga.

W " Buńczuku i Koncerzu " Janusza Pajewskiego jest napisane, że Hayking to prawdopodobnie Ketling z powieści sienkiewiczowskiej. To tak dla przypomnienia wink.gif.

Napisany przez: Marceluss 9/09/2006, 18:40

To by się nawet zgadzało gdyż ostatnio przeczytałem że fortece wysadził polak niemiecko pochodzenia prawdopodobnie z Prus Królewskich o nazwisku Hekling. W każdym jakby się nie zwał to wysławianie tej osoby nie jest zbyt szczęśliwym pomysłem...

Napisany przez: Andrzej80 9/09/2006, 19:37

Czytałem kiedyś słownik o postacie historyczne i Fikcyjne w trylogii tam autor napisał,że Wołodyjowski był postacią fikcyjną a natomiast Kmicić to postać na półhistoryczna.

Napisany przez: Dziad wędrowny 9/09/2006, 21:25

Doszły mnie słuchy,że ten pierwowzór Małego Rycerza, był niski wzostu, ale był spaślakiem.

To ja jeszcze o postaciach z Trylogii: otóż pierwowzorem Jana Skrzetuskiego był pułkownik Mikołaj Skrzetuski, któremu tak samo jak bohaterowi "Ogniem i mieczem" udało się wydostać z oblężonego Zbaraża.

Pozdrawiam.

Napisany przez: Marceluss 10/09/2006, 9:18

Zaś pierwowzorem pana Kowalskiego z trylogi Sienkiewicza, był pewien husarz który w drugim dniu bitwy warszawskiej miał ranić króla Szwedzkiego, którego uchronił przed śmiercią podobno Bogusław Radziwił. Scene tą przedstawia również obraz "Karol X Gustaw w bitwie pod Warszawą 1656" autorstwa J.F Lampkego.

Napisany przez: kóń 10/09/2006, 10:51

Ludwik Stomma w swojej książce "Polskie złudzenia narodowe" opisuje postać Jerzego Michała Wołodyjowskiego z Trylogii. Wg autora miał on swój historyczny pierwowzór w Jerzym Wołodyjowskim, który dowodził strażnicą w Chreptiowie i był komendantem obrony Kamieńca Podolskiego. Hassling-Ketling of Elgin był w Kamieńcu dowódcą artylerii i on wysadził twierdzę w powietrze, ale wg W. Zawistowskiego było to pijackie zaprószenie ognia. Z relacji Stanisława Makowieckiego, naocznego świadka wydarzenia:
Gdy zazrzał ogień ten Wołodyjowski
Chciał się na koniu na wał umknąć troszki,
A wtem kartacze, będąc zapalone,
Precz mu wyrwali głowy tylną stronę.
Kość wszystka z mózgiem nie wiem gdzie się działa,
tylko twarz jedna z okiem się została

(Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 opisana wierszem polskim)
Legendę Wołodyjowskiego rozgłosił natomiast biskup kamieniecki Wespazjan Lanckoroński.

Napisany przez: Lear92 12/10/2006, 15:53

Witam to mój pierwszy raz na tym Forum!

Właśnie przygotowuję artykuł na temat pana Jerzego Wołodyjowskiego stolnika przemyskiego od 1668r., komendanta stanicy pogranicznej – Chreptiów 1671-1672, rotmistrza na Kamieńcu 1669-1672. Dla zainteresowanych chętnie podrzucę kilka informacji

Postać Sienkiewiczowska ma swój pierwowzór historyczny chociaż niewielką odegrała ona rolę w dziejach. Pisarz świadomie też korzystał z wiadomości o bohaterze obrony Kamieńca. Miał nawet problem, gdy dowiedział się, że historyczny pan Jerzy (nie koniecznie Jerzy Michał), urodzony około 1620r. miał już (prawdopodobnie) od 1660-61 roku żonę. Pani Krystyna z domu Jeziorkowska była albo równolatką albo starszą od Wołodyjowskiego, na dodatek była już wdową po 3 mężach. Można przypuszczać, że małżeństwo układało się im bardzo dobrze choć było bezdzietne jak poprzednie małżeństwa Krystyny.

Pan Jerzy był partyzantem- przez lata uwijał się po ziemiach kresowych i gromił na własną rękę zapuszczających się tam nieprzyjaciół, skąd miał dobrą sławę rycerską a bywało, że do tego wręcz imponujące łupy. Po swoim ożenieniu z zamożną wdową, z chudopachołka zmienił się w posesjonata a okazując się zdolnym gospodarzem u schyłku życia był człowiekiem naprawdę zamożnym i szanowanym na Podolu (ponad 20 wsi, miasteczko, dwa dwory obronne zwane zameczkami, 2 kmienice w Kamieńcu. Same dobra Jerzego, nie licząc majętności żony obejmowały ok. 13.400 ha! W majątku ruchomym- w drogich kamieniach, złocie, sprzętach kosztownych, zaprzęgach, cugach i innych miał sam Jerzy ok. 100 tys. zł.)

Hetman Sobieski miał dla niego duże uznanie - bo mimo, że stolnik nie był oficerem komputowym (nazywany był pułkownikiem, dowodził na stałe swoją prywatną chorągwią) uczynił go dowódcą Chreptiowa dając bardzo znaczną – 700 osobową załogę i znamienitych oficerów pod komendę (znanych z Sienkiewicza) oraz polecenie by oficerowie z innych komend jak Nowowiejski, zasięgali jego rady jako bardziej doświadczonego. Hetman też wyjednał mu rotmistrzostwo na Kamieńcu. Wołodyjowski najprawdopodobniej uczestniczył w wyprawie ukraińskiej Sobieskiego w 1671r. Jako komendant Chreptiowa sprawdził się doskonale- generalnie Sienkiewicz tu nie mija się z prawdą (nawet chreptiowskie wątki romansowe z powieści mają pierwowzory historyczne). Miał też Wołodyjowski poważanie i znajomości wśród Tatarów i w Turcji, dzięki czemu pomagał w wykupie jeńców, w tym pana Boskiego. Przed ostatecznym zawarciem się w Kamieńcu odbył (opisaną przez Sienkiewicza) walkę z Tatarami przeprawiającymi się koło Żwańca – padło tam kilkunastu nieprzyjaciół.

Jako obrońca Kamieńca nie sprawdził się, bo nie mógł choć walczył dzielnie. Poszedł bronić twierdzy i stał się jednym z dowódców, bo nikt mający umiejętności, doświadczenie itd. nie chciał się podjąć obrony twierdzy tak zaniedbanej i pozostawionej samej sobie przez Rzeczpospolitą. Sobieski, generał Kątski i paru innych trzeźwo myślących i wpływowych, próbowało zorganizować obronę, zapewnić ludzi, prochy, jedzenie, sprowadzić specjalistów, ale szlachta nie dała pieniędzy, król Michał utrudniał itd. Hetman w tej sytuacji nie miał wątpliwości, że twierdza padnie. Tak dla zobrazowania podam, że powinna mieć do obrony przynajmniej 7 tys. regularnej piechoty- miała całego wojska ok. 1500 ludzi, w większości jazdy i około 500 zwerbowanej szlachty, mieszczan, chłopów- ludzi różnych nacji, różnej wiary, którzy bardzo dzielnie i z poświeceniem przez 10 dni bronili tego„orlego gniazda”. Turcy dysponowali siłą około 100 tyś. Mury waliły się i miały złe założenia, brak artylerzystów i inżynierów, gdy Turcy mieli tych po dostatkiem i to jak się ocenia najlepszych na świecie, twierdza miała armaty, które niosły na niecały kilometr, gdy tureckie na kilka kilometrów, brak żywności.

Wołodyjowski bronił dzielnie zamków i uznaje się, że podczas obrony stał się faktycznym dowódcą tych fortów, liczono się z jego zdaniem, ale nie miał on pojęcia o obronie fortyfikacji tak jak i reszta- tu trzeba było inżyniera. Próbował urządzać wycieczki na wroga, stał na murach dzień i noc, poświęcał też swoje wojsko, swoje konie, swoje pieniądze. Była sytuacja, gdy stolnik niemal sam, zmuszając do pomocy, dwóch ledwo trzymających się na nogach żołnierzy rzucił się do obrony wyłomu, który uczynili Turcy wysadzając ścianę Starego Zamku. Nie bronił jej jednak szablą, która na niewiele by się zdała, ale celnie strzelał z muszkietów (na pomoc przybiegł mu jako jeden z pierwszych starosta Potocki). Padł też podczas obrony przyjaciel i podkomendny Wołodyjowskiego- Kałuszowski – umierał na rękach swego dowódcy dziękując za służbę (motyw znany z Sienkiewicza).

W sytuacji krytycznej, gdy faktycznie nie było już szans obrony, to on potwierdził swoim autorytetem - że twierdzę trzeba poddać bo zamek padnie od podłożonych min a wtedy miasta, ludzi i Podola nic nie uratuje bo nie będzie żadnego układu. Białe chorągwie najpierw wystawiono na zamku. Wołodyjowski został jako jedyny z wyższych oficerów na tymże by zebrać wojsko i przygotować, zabezpieczyć wszystko do wypełnienia układów – pełnił swoją służbę do końca. Kiedy poselstwo polskie wracało z obozu tureckiego nastąpił wybuch prochów na zamku. Przypuszcza się, ale nie jest to pewne, że podpalił je zdesperowany Hekling- major artylerii zamkowej. Na dziedzińcu Starego Zamku oraz u wylotu mostu zginęło prawdopodobnie koło 500 ludzi (podaje się tez liczby dużo wyższe). Koło bramy zamkowej posłowie wracający od Turków w obstawie janczarów odnaleźli ciało Wołodyjowskiego – z przytoczonego wyżej przez mojego przedmówcę fragmentu Relacji pana Makowieckiego, stolnika latyczowskiego i szwagra Wołodyjowskiego dowiadujemy się jakie były ostanie chwile komendanta. Podobno Turcy dopiero na widok ciał a wśród nich dowódcy obrony (tak określano Wołodyjowskiego) uwierzyli, że wybuch nie był zaplanowany, co by groziło zerwaniem układu i dali dzień czasu na pogrzebanie ciał. Pochowano go wśród powszechnej żałości u franciszkanów gdzie wuj jego był gwardyanem a nad trumną biadały - matka, siostra, szwagierka, szwagier, i podkomendni. Biskup Lanckoronski (dość chwalebnie zachowujący się podobnie jak Potocki w czasie obrony) nazwał pierwszy Wołodyjowskiego – „naszym Hektorem”, Sobieski donosił w listach o śmierci Wołodyjowskiego, trąbiła też o tym różna korespondencja prywatna i urzędowa tamtych czasów.

Po śmierci 4 małżonka pani Krystyna Wołodyjowska, która podczas obrony Kamieńca przebywała razem z żoną starosty Potockiego (dowódcy twierdzy i dobrego znajomego Wołodyjowskiego) na Litwie, po awanturach o znaczny spadek po rycerzu, wyszła po raz czwarty za mąż za mało rycerskiego Dziewanowskiego. Tego męża jednak już nie przeżyła a on wyprawił jej pyszny pogrzeb, po czym raz jeszcze zaczęły się awantury spadkowe. Jeszcze w XIX w katedrze kamienieckiej odprawiano msze za duszę Wołodyjowskiego na co był zapis na wsi Sokół.


W XIX w. na materiały z archiwów rodzinnych Makowieckich, gdzie przechowywano pamiątki po „hektorze kamienickim” trafił historyk gawędziarz - J.A. Rolle, badacz Podola. To on ocalił pamięć o stolniku i o innych mieszkańcach Podola oraz o historii tych ziem, bo po 1917 roku niewiele dokumentów archiwów podolskich ocalało. O stolniku wspomina też w powyżej przytaczanej „Relacji Kamieńca wziętego przez Turków 1672” Makowiecki, trochę wzmianek jest też w papierach urzędowych, listach z epoki ( m.in. w: Pisma do wieku i spraw Jana III Sobieskiego, wyd. Kulczycki.)

Pozdrawiam i jeśli macie jakieś pytania szczegółowe chętnie dopowiem.

Napisany przez: Gritzmann 12/10/2006, 17:01

Witaj Lear:-) Powiedz (napisz) skąd masz te informacje?

Napisany przez: Lear92 12/10/2006, 20:51

Witajcie

Informacje mam przede wszystkim na podstawie – źródeł, jakie podałam na końcu swojej poprzedniej wypowiedzi. Pisma Rollego – to są swego rodzaju relacje, opracowania dokonane na podstawie źródeł, którymi już w oryginale nie dysponujemy, wiec zostaje tylko ten pośrednik; relacja Makowieckiego – nie w wersji wydanej przez Wierzbowskiego w 1886r., która znacznie się różni od oryginału, ale w odpisie z oryginału - rekopisy; „Pisma do wieku i spraw Jana III...”, i trochę innej drobnicy z epoki. Jeśli chodzi o przytaczany pamiętnik Mikołaja Jemiołowskiego- to ostrożnie (nie wytrzymuje konfrontacji z innymi źródłami) – po upadku Kamieńca sporo na ten temat dyskutowano, pisano w pamiętnikach itd., wielu miało coś do powiedzenia... to był chodliwy temat, bo posądzano obrońców o zdradę.

Moja wypowiedz na temat Wołodyjowskiego jest dość wyrywkowa i chaotyczna, ale wybaczcie piszę artykuł naukowy i chciałaby całość podać publicznie dopiero jak zakończę pracę.

Jeżeli ktoś chce poczytac i interesują go jakieś szerzej dostępne opracowania na temat tej postaci, które są mniej lub bardziej rzetelne (chodzi naturalnie o weryfikacje źródeł) to chętnie podam zestawienie. Pisali na temat tej postaci przede wszystkim literaturoznawcy, trochę historycy najczęściej w ramach odniesienia jej do bohatera sienkiewiczowskiego.

Pozdrawiam

Napisany przez: matiwrona 19/07/2008, 11:26

i co znajdzie się gdzieś juz skończony cały artykuł?

Napisany przez: Odon29 19/07/2008, 11:53

Bardzo ciekawy post Lear! Mam nadzieje, że wejdziesz na forum i wkleisz nam całość artykułu!

O tej obronie wyłomu już kiedyś czytałem w zdaje się "Dzieje Wojenne Polska" wydawnictwa Kluszczyński. Duże wrażenie to na mnie zrobiło! Historyczny Wołodyjowski też był człowiekiem wielkim!

Napisany przez: abrete 18/08/2008, 19:10

Przyznam, dośc ciekawy temat poruszyliście. Trzeba przyznać , że Sienkiewicz pisząc powieści był zawsze świetnie przygotowany pod względem merytorycznym. To, że sięgał do Jemiołowskiego też jest bezsporne. Można powiedzieć, że "przepisywał" kronikarza. A co do samej kroniki Jemiołowskiego. Trzeba powiedzieć, że jest kopalnią wiedzy. Nie zgodzę się , że nie jest wykorzystywana. To główne źrodło do kampanii w 1660. Bitwa Słobodyszcze - Cudnów opisana z niezwykłym pietyzmem.

Napisany przez: piorad 28/08/2008, 0:37

Hejking nie pochodzil z prus tylko z Księstwa Kurlandii i Semigali, Hejking poniekąd był także Polakiem,choc te lenno Rzeczpospolitej miało duzą autonomie to jednak do konća wierne było Koronie i Litwie i nigdy sie nie buntow3alo

Napisany przez: Paweł B 4/03/2009, 12:30

Witam to mój pierwszy raz na tym Forum!
jako misjonarz polonijny obslugiwalem 7 lat Kamieniec Podolski i okolice zwlaszcza tereny przypuszczalnie wlosci Wolodyjowskiego. sa to Makow i okolice. Stad Katedra w Kamiencu jest mi bliska i znana bardzo dobrze. Klasztor franciszkanow jak najbardziej tez. wlacznie z podziemiami kosciola Potockiego. Dzieki mojej rodzinie z Jozefowa i lesnikom lubelskim rosnie pod katedra od roku prawdziwy dab Wolodyjowskiego poswiecony przez Jana Pawla II.tez stoi pomnik Papieza. Pracujac w Makowie szukalem wiele lat po okolicy (nawet z wykrywaczem!) umiejscowienia dworku Krystyny Wolodyjowskiej. Mam swoje przypuszczenia i chcialbym to teraz z kims potwierdzic. oczywiscie kroniki Rolle'go i relacje Makowieckich sa mi znane bardzo dobrze. Jakie masz wiesci na temat zycia prywatnego Wolodyjowskiego?

Napisany przez: Radosław Sikora 4/03/2009, 12:39

Może Was zainteresuje, że niedawno opublikowano spis ruchomości po Wołodyjowskim. Ciekawostka - Wołodyjowski nosił się z polska a nie z cudzoziemska.

Napisany przez: jabol 5/03/2009, 14:18

QUOTE(Radosław Sikora @ 4/03/2009, 13:39)
Może Was zainteresuje, że niedawno opublikowano spis ruchomości po Wołodyjowskim. Ciekawostka - Wołodyjowski nosił się z polska a nie z cudzoziemska.
*



Jako rotmistrza chorągwi jazdy wołoskiej (prywatnej) to sobie go nie wyobrażam inaczej niż w stroju staropolskim.

Napisany przez: karolz77 13/03/2010, 10:21

Ktoś ma może jakiś namiar do całej tej wierszowanej relacji Makowieckiego? W Glosie do Trylogii czytałem, że Makowiecki twierdził że wybuch był zaplanowany przez Wołodyjowskiego i Heykinga z powodów honorowych. Jednak z cytatu który ktoś podał wyżej wynika co innego,że Wołodyjowski próbował umknąć przed wybuchem.


© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)