|
|
Stanisław Basaj "Ryś", Walki na Zamojszczyznie i na Wołyniu
|
|
|
|
QUOTE(1234 @ 14/04/2015, 15:32) J. Gmitruk, P. Matusak, J. Nowak, Kalendarium działalności bojowej Batalionów Chłopskich, LSW, Warszawa 1983, przypis na stronie 26 QUOTE Już w trakcie przekazywania publikacji do druku napłynęły do autorów Kalendarium uwagi trzech dowódców plutonów I Batalionu Stanisława Basaja "Rysia" z obwodu Hrubieszów, którzy kwestionują akcje do połowy 1943 roku oparte na publikacji Z. Ziembikiewicza Okres ten bardzo ładnie koreluje się z datą rozwiązania oddziału. Czyli już wiemy, że w tym okresie w BCh nie był.
Ta kwestia nie budzi najmniejszych wątpliwości. Nie była też ona przedmiotem sporu. Przedmiotem sporu było to, co napisałeś tutaj:
QUOTE(1234 @ 4/03/2015, 17:42) Hmmm, tylko problem w tym, że Ziembikiewicz nigdy nie był w żadnym oddziale dowodzonym przez Basaja... Ba, nawet w BCh nigdy nie był.
Mam wrażenie, że nikt nigdy nie poddawał w wątpliwość faktu, że to, co Ziembikiewicz opisał, znał z autopsji.
|
|
|
|
|
|
|
|
A kiedy w/g siebie przeszedł z AK do BCh i w jakich okolicznościach?
|
|
|
|
|
|
|
chinek
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 2 |
|
Nr użytkownika: 96.878 |
|
|
|
|
|
|
Udało się w rodzinnym archiwum znaleźć sporo o moim dziadku - Stanisław Konefał "Tornado". M.in. zaświadczenie, że od 1.09.1942 roku do 25.07.1944 służył w I Batalionie - zaświadczenie podpisane przez Zastępce Dowódcy kpt "Ostoję". Po tym czasie służył w Wojsku Polskim. Odznaczenia Za udział w walkach o Berlin – 29579 – 5 maja 1970 Srebrny Krzyż Zasługi – A-38805 – 22 lipca 1956 Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski – 272-79-32 – 10 marzec 1979 Medal 10 lecia Polski Ludowej – 521047 – 22 lipiec 1955 Krzyż Partyzancki 1939- 45 – 10292 – 16 września 1987 Odznaka Grunwaldzka – 043045 – 29 czerwiec 1946 Medal za Odrę Nysę i Bałtyk – 026563 – 6 sierpień 1946 Odznaka Weterana Walk o Niepodległość – nr 3 – 1995 Medal za Zwycięstwo nad Niemcami w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941-1945 – 0419114 - 25 maj 1946 – odznaczenie Związku Radzieckiego (CCCP)
Znalazłem też zapiski dotyczące książki Ziembikiewicza "W partyzantce u Rysia" do wydania z 1978 roku Oraz maszynopis wysłany do Stronnictwa Ludowego
Treść listu do Naczelnego Komitetu Wykonawczego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego – Wydział Historii (maszynopis)
Przypadkowo dostałem książkę Zbigniewa Ziembikiewicza „W partyzantce u Rysia”. O ile wiem jest to jedyna licząca się pozycja dotycząca dziejów oddziałów Hrubieszowskich „BCH”. Niestety są to tylko wspomnienia jednego z żołnierzy tego oddziału oparte na własnych przeżyciach oraz relacjach kilku uczestników. Bataliony Chłopskie powołane zostały przez Stronnictwo Ludowe i jako takie wchodzą do historii ruchu ludowego. I Batalion Chłopski pod dowództwem „Rysia” był jednym z największych oddziałów „BCH” w kraju i poniósł największe straty w ludziach. Jako żołnierz tego oddziału mam wprawdzie zastrzeżenia do niektórych akcji opisanych w książce ale są to drobne szczegóły. Zasadniczym zarzutem, ale nie do wspomnianej książki, jest to że do dziś nie podjęto opracowania poważniejszego dzieła dotyczącego całości materiału. Mówi się o skromnym materiale jakim można dysponować. Do dziś żyją uczestnicy tych walk i w oparciu o ich relacje i wspomnienia można opracować całość, ustalić uczestników tych walk zidentyfikować poległych. Trzon oddziału składał się z ludzi z najbliższych okolic Małkowa. Ludzie ci znali się w większości jeszcze przed wstąpieniem do oddziału. Zatrzymam się na chwilę nad statystyką zawartą w książce. I Batalion Hrubieszowski „BCH” liczył około 750 partyzantów w książce wymieniono tylko 350. W Puszczy Solskiej zginęło ok 170 wymieniono tylko 59. W Smoligowie podano, że zginęło 33 partyzantów gdy w czasie akcji przebywał tam miejscowy pluton oraz znaczna część ochrony sztabu. Ocalało z nich tylko kilku. Statystyka liczbowa nie spełnia swojej roli tam gdzie chodzi o zabitych. Za każdą cyfrą kryje się w zasadzie życie młodego człowieka. Rodziny i bliscy tych, którzy zginęli w cyfrach nie odnajdują swoich, nie poznają ich losów. Dlatego naszym moralnym obowiązkiem jest uczynienie wszystkiego co jest możliwe aby ustalić to co jeszcze się da. Możliwość w tej materii są duże. Po wielu latach bez kontaktów z uczestnikami walk pamiętam dokładnie niektóre nazwiska i pseudonimy. Z mojego plutonu najpierw „Szczerby” potem „Topoli” nie wymieniono w książce: Władysław Bojko „Piorun” Kazimierz Omelawski „Pilnik” Henryk Jeleń „Zawisza Czarny” Stanisław Nej „Pokorny” Stanisław Konefał „Tornado” Ryszard Rymawczuk „Długi” /zginął w Puszczy Solskiej/ Sabina Wieczorek. Proponuję następujące działanie w celu dokładnego opracowania materiału. Ustalenie osoby która podejmie się opracowania /może autor książki/ Ogłoszenie apelu do wszystkich byłych partyzantów „Rysia” w Zielonym Sztandarze o nadesłanie pod wskazany adres posiadanych wiadomości i materiałów, podawanie akcji prowadzonych przez „Rysia” nie opisanych w książce a takie były. W naszej historii wszystkie zrywy wolnościowe doczekały się historycznych opracowań mam nadzieję, że historia I Bataliony „BCH” „Ryś” doczeka się takiego opracowania. Czas nagli gdyż topnieją szeregi tych którzy mogą udzielić pomocy w całościowym opracowaniu materiału.
UWAGI DO KSIĄŻKI Tytuł: W PARTYZANTCE U RYSIA Autor: Z.ZIEMBIKIEWICZ Rok wydania:1978
STRONA 60 Akcja nie mogła się udać, gdyż było brak zaskoczenia. Oddział bezpośrednio po spaleniu Kolonii Mieniany i Cichobórza z marszu chciał zdobyć Kosmów. W Kosmowie w tym czasie stacjonowali Germańcy i batalion nacjonalistów ukraińskich. Uzbrojenie ich m.in. stanowiły moździerze ustawione w specjalnie zbudowanych okopach. Atak przeprowadzono wieczorem a łuny z dopalających się zabudowań sprzyjały nieprzyjacielowi, gdyż dokładnie widział zbliżającą się tyralierę. „Sowa” został zabity odłamkami z moździerza w odległości ok 1km od Kosmowa. Silny ostrzał moździerzy uniemożliwił zabranie ciała zabitego. Oddział wycofał się do Cichobórza. Rano następnego dnia podjęto próbę zabrania zabitego ale to nie udało się, gdyż teren był płaski a wróg bacznie obserwował przedpole. Zbliżających się partyzantów wykryto i ostrzelano pociskami z moździerzy.
STRONA 81 W Cichobórzu zamordowano w III 43r. Bojko Maksymilian Lewandowski Tadeusz Karpoś (?) Antoni Cap Mikołaj (ukrainiec)
W nocy drużyna nasza z Cichobórza miała dołączyć do oddziału „Rysia”. Jako dowódca drużyny ustaliłem z Władysławem Kwiatkowskim „Topola” że w nocy przyjdzie pluton BCH z Małkowa i zabierze nas. Chodziło o to, że rodziny nasze zostawały na miejscu z zabranie nas przez „nieustalona bandę” zwalniało członków naszych rodzin. O umówionej porze przyszła UPA. Część drużyny czekała w domu Kazimierza Jelenia część pod dowództwem Maksa Bojka wyszła sprawdzić teren. Przed odejściem podałem Bojkowi hasło – który mimo że był wojskowym – po co nam hasło jak godzina została ustalona. W czasie mojej warty ktoś chciał otworzyć okiennice a po tym drzwi. Podszedłem do drzwi ale nie pytałem nic gdyż zostało ustalone że pierwszy hasło poda oddział który przyjdzie po nas. Część ludności ukrywała się w stajni dworskiej. Do drzwi zastukał upowiec i Maks bez czekania na podanie hasła otworzył bramę. Na rozkaz wyjścia ze stajni wyszli tylko ci którzy mieli iść do „Rysia” pozostawiając broń (5kbk) w stajni. Rozebrano ich do bielizny położono na ziemi i rozstrzelano. Wieczorem nie czekając na kontakt dołączyliśmy do oddziału „Rysia”
Mikołaj Cap był ukraińcem który współpracował z nami. W czasie dobijania się ukraińców do stajni mówił Ch Bojkowi aby nie otwierać dotąd aż podadzą hasło to dla ostrzeżenia strzelić kilka razy w drzwi. Bojko tego nie posłuchał. Z masakry było (?) tylko 2 z tych którzy wyszli: Kazimierz Garbal i Mikołaj Karpowicz którzy po rozebraniu odmówili ubrania do wozu – w ciemności udało się im zbiec. Capa i Bojka Władysława przed tym nacjonaliści zabrali z domu bez żadnego oporu (mieli 2 kbk pod szafą). Cap zorientował się, że to nacjonaliści ukraińscy i zbiegł z eskorty z Wł. Bojka zawieziono za Bug. Udało mu się zbiec tylko w kalesonach. Z licznymi odmrożeniami skóry dotarł do Kosmowa. W Kosmowie straż graniczna schwytała go i po rozpoznaniu go przez jednego z nich został dowieziony do domu.
STRONA 138 Oddziały „Wiktora” nie zamknęły pierścienia w kierunku na Cichobórz i luką tą uciekli esesmani oraz nacjonaliści ukraińscy. Z mojego plutonu został ciężko ranny partyzant (brat zegarmistrza z Hrubieszowa). Zwróciłem się do oficera z oddziału „Wiktora” aby wzięto go na furmankę (nasz pluton nie posiadał furmanek). Oficer ten powiedział, że „jeszcze matka chłopska nie umarła i takich jak on będzie więcej” - odmówił wzięcia rannego na furmankę. Razem z Bogdanem Jeleniem „Kolt” jego bratem Henrykiem „Zawisza Czarny” znaleźliśmy wóz i uprząż, schwytaliśmy konie i zabraliśmy rannego. Ranny przed Łaskowem zmarł.
STRONA 150 Dla mnie akcja ta do dnia dzisiejszego budzi wątpliwości. Wiadomo było, że atak na Smoligów ma lada dzień nastąpić. Dzień przed atakiem wycofały się z tego rejonu wszystkie plutony „Rysia”. W Smoligowie pozostał tylko miejscowy pluton oraz część plutonu ochrony sztabu który czekał na „Rysia”. „Ryś” miał tego dnia dołączyć do batalionu w Smoligowie. Wycofane plutony w chwili ataku na Smoligów znajdowały się o kilka kilometrów na zachód. Podeszliśmy tyralierą do Smoligowa na odległość ok 1 km. W niewielkim lesie zebrano plutony. Biernie przyglądaliśmy się masakrze. Osobiście uważam, że atak kilku plutonów z zewnątrz na pierścień okrążenia dałby szansę wyjścia wielu ludziom. Wprawdzie nie byliśmy przygotowani do walki z bronią pancerną i taki atak pociągnąłby wiele ofiar ale byłaby to walka a nie straszliwa rzeź. Ze Smoligowa uciekli pod silnym ostrzałem Henryk Szozda „Michalski” oraz Tadeusz Domański (nie pamiętam pseudonimu)
STRONA 160 Po zdaniu rannych do furmana (?) doszło trzech ukraińców mówiąc, że wóz i konie są jednego z nich i zostały zrabowane przez bandę. Furman nie tracąc czasu czasu na rozmowę podciął batem konie i zaczął uciekać. Ukraińcy konno rozpoczęli pościg. Pościg trwał kilka kilometrów aż furman dojechał do czujki mojego oddziału która ostrzelała goniących
STRONA 208 Borys Szangin współpraca zgrupowanie ppłk Prokopiuka Autor książki na stronie 208 stwierdza, że dzisiaj trudno jest wyjaśnić przyczyny powzięcia przez inspektora „Kalinę” decyzji o odmowie ścisłej współpracy z oddziałami AL i radzieckimi. Wyjaśnienie tego widoczne było w tych krytycznych czasach a tym bardziej w miarę upływu czasu. To że Batalion „Rysia” współpracował z oddziałem Szangina nie oznaczało, że taki był kierunek działania Kwatery Głównej. Ogólnie prowadzono taktykę zachowania odrębności poszczególnych zgrupowań partyzanckich. Na naradzie Prokopiuk zaproponował wspólne przebicie się z okrążenia wszystkich oddziałów z tym, że na czas akcji wszystkie oddziały zostaną podporządkowane dowództwu radzieckiemu. Po wyjściu z okrążenia każdy oddział będzie mógł iść swoją drogą. Przyjęcie tej koncepcji było jedyna alternatywą dla wszystkich. Nie sądzę aby podjęcie decyzji przez „Kalinę”nie podjęcia wspólnej akcji z oddziałami radzieckimi było podyktowane względami politycznymi. Myślę, a to wynikało z wypowiedzi „Kaliny”, że chciał on przez zajęcie stanowiska biernego obserwatora zachować oddział bez strat. Rozumował on w ten sposób, że jeśli znaczne oddziały „sowieckie” przerwą pierścień okrążenia to Niemcy będą je ścigać pozostawiając nas w spokoju.
STRONA 225 Władysław Kwiatkowski „Topola” ostatnio był d-cą mojego plutonu. Żyje do dziś i mieszka na kol. Kryłów
STRONA 257 Co oznacza podstępny sposób w jaki Jahoda ujął „Rysia” Posterunek M.O. W Kryłowie mieścił się w murowanej szkole krytej blachą wokół budynku zbudowane były umocnienia obronne. Wszystko to gwarantowało bezpieczeństwo załogi. Będącego na inspekcji „Rysia” poinformowano, że jakiś większy oddział w mundurach armii radzieckiej w biały dzień zajął stanowiska wokół szkoły. „Ryś zbagatelizował ten fakt mówiąc że sowieci są wszędzie ostrożni i zachowują się w podobny sposób. Jeden z oficerów domniemanego oddziału radzieckiego z kilkoma ludźmi weszli na teren posterunku i to stało się tragedią. Jeden tylko z milicjantów ocalał (był to brat Wł. Kwiatkowskiego dowódcy plutonu „Topoli”)
Szychowice w tym czasie nie istniały jako wieś gdyż zostały doszczętnie spalone wiosną 1943r przez oddział „Rysia”i ?? i do wyzwolenia nie zostały odbudowane. Razem z 'Rysiem” w podobnych okolicznościach został zamordowany Henryk Szozda „Michalski”
LUŹNE ZAPISKI
Brak akcji na posterunek ukraińskiej policji w Mienianach na młyn w Rolizowcu (??) na d-cę sotni w Cichobórzu na policję ukraińską w Cichobórzu T.Warchał – i „Mściciel” Śpiewak operowy z Budapesztu samochód osobowy i czołg atak na samochód zamiast amunicji młotki (?) wełny Pluton policji polskiej z zabuga
Wasyl Bidniuk wyjechał na zachód Mikołaj Cap Stanisław Bidniuk Józef Karpoś Maksym Bojko Tadeusz Lewandowski Czesław Przybyła postrzelony w brzuch zostawiony w kałuży (?) Szozda we młynie Miks córka Maria
W bazie UPA w Szychowicach 120 karabinów dla (nieczytelne) 25 Niemców
Czemu to wszystko wrzuciłem? Byc może ktoś znajdzie coś o swoim bliskim..
W dalszym ciągu szukam informacji o moim dziadku - będę wszystkim wdzięczny za pomoc. Jeżeli ktoś z Lublina może pomóc w kontakcie ze Stowarzyszeniem Żołnierzy Batalionów Chłopskich byłbym wdzięczny - niestety telefonu nikt nie odbiera
Dla innych szukających przydatne też będzie przejrzenie archiwum gdzie są skany dokumentów i wiele nazwisk http://www.szukajwarchiwach.pl/35/1073/0/s...ue#tabJednostki
Ten post był edytowany przez chinek: 1/05/2015, 13:45
|
|
|
|
|
|
|
marek pietrusiak
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 3 |
|
Nr użytkownika: 99.848 |
|
|
|
Marek Pietrusiak |
|
|
|
|
Witajcie, natrafiłem na Waszą dyskusję i znalazłem przewijające się nazwisko Mikołaj Cap. Moja Babcia Anastazja Martyniuk z domu Cap pochodziła z Cichobórza. Prawdopodobnie we wspomnieniach mowa o zabitym bracie Anastazji. Wczoraj usłyszałem, że grupa w której był została otoczona gdzieś na polach /Dworska Obora ? /. W Kryłowie prawdopodobnie jest tablica upamiętniająca śmierć żołnierzy. Niestety nie wnoszę niczego nowego do dyskusji ale jeśli ktoś ma wiedzę o osobach z Cichobórza -Cap, ew Martyniuk /dziadek Leon służył w 50 pułku strzelców kresowych / będę wdzięczny za prywatną wiadomość. pozdrawiam Marek Pietrusiak
|
|
|
|
|
|
|
marek pietrusiak
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 3 |
|
Nr użytkownika: 99.848 |
|
|
|
Marek Pietrusiak |
|
|
|
|
Witam ponownie. Kupiłem "W partyzantce u Rysia" wydanie 1982. Na stronie 49 wspomniany jest wójt Kryłowa - Martyniuk. Mowa o moim pradziadku - Wojciech Martyniuk. Zatem do wątku o Mikołaju Capie dokładam i ten. Może ktoś coś słyszał, ma fotografie itp.
pozdrawiam MArek Pietrusiak
|
|
|
|
|
|
|
marek pietrusiak
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 3 |
|
Nr użytkownika: 99.848 |
|
|
|
Marek Pietrusiak |
|
|
|
|
Jestem po rozmowie z mieszkańcami Cichoborza a Ci i z księdzem. Mikołaj Cap /brat mojej babci/ nie przeżył tego napadu i pochowano Go w Cichoborzu pod krzyżem /noszono tam potem kwiaty/. Potem zabitych przeniesiono na cmentarz w Kryłowie, gdzie pochowano Ich w zbiorowej mogile. Przeżyła tylko jedna osoba i nigdy nie chciała o tym mówić. Pewnie pogłębię temat w IPNie choćby ze względów osobistych. Pozdrawiam Marek Pietrusiak
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|