Zastanawialiście się kiedyś dlaczego Indianie (chyba jako jedyni spośród społeczeństw nadmorskich) nie byli zainteresowani ekspansją zamorską? Każdy naród mający dostęp do morza budował statki i żeglował w nieznane. Niekoniecznie musiało to być rozwinięte społeczeństwo jak Fenicjanie, Chińczycy czy Arabowie, również Wikingowie, których rozwój myślę że nie powalał na głowę Indian, dotarli do Grendlandii a może nawet Labladoru. Ciekawe ile czasu trzeba by było im dać aby sami odkryli Europę.
Podobno Kolumb przed pierwszą wyprawą zetknął się z ciekawym znaleziskiem - odkryto dryfującą łódź w której było dwóch martwych indian.
Ponadto spotkałem się też ze wzmianką, że w starozytnym Rzymie do brzegów dzisiejszej Holandii dotarli jacyś przybysze, nie wiadomo skąd, których również "podejrzewa się" o pochodzenie z Ameryki.
I jeszcze Eskimosi - to ta sama ludność co Indianie, a mieli kontakty w średniowieczu ze Szkocja i Irlandią.
mógłbyś może podać źródła tych rewelacji? Mówiąc szczerze nigdy się z tym wcześniej nie spotkałem.
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=16477&view=findpost&p=146470
No to jedno juz masz wyjąśnione. Pozostałe też widziałem gdzieś na forum, ponadto w pewnym serialu o Kolumbie była sprawa tych dwóch martwych indian w łodzi.
Do poprzednich dorzucę jeszcze wyprawę Tupaca Yupanqui - w latach 1450-85 zorganizował wyprawę dwudziestu tysięcy ludzi na tratwach z balsy, która przywiozła niewolników, złoto i srebro. Czytałem dawno o tym w książce "Dzieci Słońca". Zapewne do tego oodnosiła się wzmianka tutaj na forum, o wyprawie Inków na Galapagos (padło to w topiku "Dlaczego Afryka jest zacofana, post Carrantuhilla, nr. 82)W tej ksiażce (Dzieci Słońca, nazwiska nie pomnę)autor podawał również, iz jest teoria o Galapagos, jednak wyspy te w tym czasie były nie zamieszkałe. Ja bym obstawiał Wyspę Wielkanocną, w końcu jest teoria, że pochodzących tam z Polinezji pierwotnych mieszkańców podbili pochodzący z Ameryki Południowej Długousi - tzn. ci co tam budowali wielkie głowy (maoi)
Nic mi nie wiadomo o tych dwóch indianach... Kolumb natrafił o ile wiem na resztki europejskiego statku. Jak mieliby się tam znaleźć Indianie przy tych prądach i wiatrach? no i na czym?
Na pewno większe możliwości mieli Inkowie i jest oczywiste że prowadzili ekspansję morska - pytanie brzmi - dokąd dokładnie, bo na pewno nie na odległe Galalapagos czy dalekie kontynenty. Wyspa wielkanocna to prawdopodobnie totalny maks tego gdzie mogli w istocie dotrzeć i osiedlić sie.
Aha jeszcze coś - z pewnością Eskimosi to nie to samo co Indianie (choć niby sa rdzennymi mieszkańcami więc powinni się wliczać, są jednak odmienni rasowo, więc nie byli bardziej Indiańscy niż Sokole oko czy Old shaterhand)
PS Rozwój wikingów faktycznie nie walił Indian na głowę, tylko na .. łopatki
Istotną rolę w kontaktach żeglarskich odgrywają prądy morskie. Wydaje mi się, ze indianie z Ameryki Północnej mogli by płynąć na wschód wraz z Golfstormem i potem gdy ten się rozdziela popłynąć z prądem północnoatlantyckim do północnej Europy albo z prądem kanaryjskim poprzez Azory (tam właśnie Kolumb znalazł łódź z indianami)w okolice pn. - zach. Afryki.
Problem leży w tym że4 prądy zaniosłyby ich albo w kierunku Islandii, albo w kierunku Afryki; bardzo watpliwe by zdecydowali się płynąć "pośrodku", wprost na wschód, w nieznane
Generalnie rzecz biorącx Ocean był bardzo groźny dla wszelkich raczkujących cywilizacji i na pewno nie wzbudzał zbyt wielkiego zaufania
Co do znaleziska Kolumba, to nie wiemy co znalazł - mogły to by7ć zwyczajnie trupy żeglarzy czy rybaków ze starego świata
wydaje mi się że jednak rozwój żeglarstwa nie wiąże się z ciekawością świata, tylko z rozwojem handlu. W starożytności ludzie mieli spore pojęcie o geografii Morza Śródziemnego więc budowali statki z myślą o dopłynięciu w znane. Dopiero później nastąpił boom na podróże odkrywcze, jak już poziom techniczny żeglarstwa stał na w miarę wysokim poziomie. Ameryki są zbitym kontynentem - nie potrzeba było statków żeby dotrzeć do sąsiadów
Zaryzykuję stwierdzenie ze to nie handel, ani położenie było decydujące. Nie było raczej wyraźnej potrzeby migrowania poza ląd. Afryka to też zbity ląd, pomimo to pożeglowano na Madagaskar
Na Madagaskar pierwsi dotarli Indonezyjczycy ok. roku 500 n.e.
Ale Tasmania już została zasiedlona przez dawną wyprawę z kontynentu australijskiego. Zwykła potrzeba wędrówki zachęciła do żeglugi
Na Tasmanię ludzie dostali się poprzez pomost lądowy - dzisiejsza cieśnina Bassa była wtedy suchym lądem.
Chciałabym zauważyć 2 rzeczy topic na temat Indian Aneryki Południowej powinien być w dziale Cywilizacje Ameryki. Po drugie sięgając troche starszych cywilizacji niż Inkowie ich poprzednicy Chimu bardzo się różnili od reszty mieszkańców. W podaniach o powstaniu ludu bytuje legenda o tym jak przypłyneli do Ameryki i tu założyli swoje państwo podbijając okoliczną ludność. Ci ludzie nie prowadzili tylko lądowy tryb życia, ale również wypłwali na ocean. Nie interesowało ich to co jest dalej bo z tamtąd przybyli.
A jak wyglądało wybrzeże? Tak jak dziś pustynia. Wybudowanie statku na pustyni albo transportowanie go przez pustynie jest męczące. Dlatego też Chimu wybudowało miasto z piasku i kamienia (notabene do dziś istnieje). Zrobili tam sztuczne nawdninie i port.
Tak jak to było już powiedziane uważam, że nie żeglowali oni tak spektatkularnie jak Eurpoejczycy ze względu na czynniki geograficzne.
Majowie Putun prowadzili regularną wymianę handlową za pomocą naprawdę duzych łodzi wokół Jukatanu docierając też prawdopodobnie i na niektóre wyspy Antyli...Tupac Inka Yupanqui wyprawił sie na Galapagos a być może dotarł i do Polinezji czy wręcz Mikronezji na wielkich tratwach z drzewa balsa...Indianie chimu z wybrzeży Peru żeglowali przynajmniej do Ekwadoru i to regularnie...Wspaniałymi żeglarzami byli Karaibowie z Małych Antyli - gdy Hiszpanie przybyli do Ameryki byli oni w trakcie wypierania z Antyli Arawaków/Tainów którzy też byli niezgorszymi żeglarzami...Nie do końca więc prawda jest to,że w Ameryce nie żeglowano...
Indianie Haida z wybrzeży Pacyfiku budowali wielkie łodzie i byli dobrymi żeglarzami W Ameryce Srodkowej za to ostatnio odkryto szcżątki łodzi Majów
Indianie na pewno plywali na Karaibach. Zasiedlenie Antyli nie bylo mozliwe bez jakiejs formy zeglugi.
jeśli chodzi o Indian Ameryki Północnej,nie prowadzili oni ekspansji morskiej, ponieważ byli zbyt zajęci walkami między sobą, prowadzonymi na lądzie.
większość z nich zresztą znała morze tylko ze słyszenia - nawet ich mitologia ma niewiele z nim wspólnego. wiem natomiast, że morze kojarzyło się z kapryśną boginią Sedną, która może być bardzo niebezpieczna.
po co więc ryzykować, mając przed sobą niebezpieczne nieznane ("wielka woda o jednym brzegu"), a nie mając żadnych konkretnych potrzeb, jak już wspomniany handel lub poszukiwanie jakiś niezbędnych surowców?
poza tym, co innego morze, a co innego ocean.
Wybacz Kochanko Królów Ale jak wspomniałem kultura Indian Pacyficznego wybrzeża Kanady (Tlingitów Kwakiutlów Haida )Była ściśle związana z morzem Twierdzenie że ludzie którzy żyli z połowów ryb (łososi) Nie potrzebowali oceanu Jest dość oryginalne Jak wspomniałem Indianie ci budowali wielkie łodzie Nadające się do długiej morskiej żeglugi
masz rację Amandil co do Indian wybrzeża pacyficznego, ale nadmieniłam, że byli oni wyjątkami (Haida, Tlingitowie to właśnie Ludy Zorzy Polarnej), na pewno też trudnili się rybołóstwem i mieli pod tym względem wiele wspólnego z oceanem.
przede wszystkim chciałam zwrócić uwagę na pytanie haszyda "Ciekawe ile czasu trzeba by było im dać aby sami odkryli Europę." otóż rybołóstwo, na pewno tak. Karaiby, również. nie twierdzę przecież, że panicznie bali się wejść nawet do pasa w wodę i uciekali na sam widok morza. ale nie sądzę, że byliby w stanie przepłynąć ocean w krótkim czasie po Europejczykach.
o przerażeniu związanym z morzem napisałam dodatkowo, gdyż sama uważam ten mit o Sednie za bardzo ciekawy.
a tak przy okazji, czy ktoś może wie, jacy Indianie dotarli do Karaibów?
Znamy trzy grupy Indian które pomieszkiwały karaiby - jako pierwsi przybyli prawdopodobnie indianie Ciboney, niewiele o nich wiadomo,w chwili przybycia Hiszpanów byli już wyraźnie w odwrocie wypierani przez przez drugą grupę Indian która przybyła na Karaiby - tainów (ci byli z rodziny arawaków)- przybyli zapewne z północnego terytorium ameryki południowej- wiec nie musieli pokonywać większych odległości morskich.
W chwili przybycia hiszpanów(których mieli zaszczyt powitać jako pierwsi ludzie w nowym świecie...) pomieszkiwali najwieksze wyspy na karaibach(haiti,kube itp),los tych indian był tragiczny - w ciągu trzydziestu lat od przybycia Kolumba większość tainów zginęła- zabita przez hiszpanów czy przez choroby przez nich przywiezione...
Ostatnio grupą indian która dotarła na karaiby byli - karaibowie- przybyli z terenów obecnej Wenezueli,cechowali się dużą wojowniczością ,a sławę zyskali dzięki ...kanibalizmowi.Karaibowie najdłużej opierali się europejczykom, ale i oni zostali pokonani i prawie doszczętnie wytepieni z karaibów (choc słyszałem coś o ich potomkach na Dominice).
Być może problemem był brak odpowiednich akwenów wodnych o spokojnej 'wodzie'. Oceany do spokojnych nie należą i wszelkie próby wypraw morskich kończyły się tragicznie. Europejczycy posiadali obszary treningowe (morze Sródziemne, czarne, bałtyczke), gdzie przez tysiąc lat można było doskonalić wiedze o żeglarstwie. A indianie? Na oceanie nie poćwiczą bo każda pomyłka kończy się na środku oceanu. Zatoka Hudson czy kraina jezior jest za mała do Żeglugi (na żaglach).
Podejrzewam że na brzegach oceanów niemożliwe jest wykształcenie żeglarstwa, bo nie będzie etapu tratw, ciosanych łodzi, łodzi z żaglem, staków z żaglem. Do tych etapów potrzeba małego spokojnego morza, przez wieki doskonali się technika nawigacyjna i budowa łodzi. Przy oceanie nawigacja się nie rozwinie.
Jeszcze raz stwierdzę - Indianie żeglowali - Majowie Putun wokół Jukatanu i to regularnie w celach handlowych w wielkich łodziach, podobnie Indianie z wybrzeży Peru i Ekwadoru wzdłuż owych wybrzeży (wspomnę przy okazji o wyprawie morskiej władcy Inków Tupac Inca Yupanqui'ego ok.1485 r. podczas której dotarł on na czele floty tratw z balsy z 12 tys. ludzi do jakichś wysp na oceanie...), Indianie z Północnego Zachodu USA (wspomniani Haida, Nootka, Kwakiutl...)także wzdłuż wybrzeży, ale i często aż po Aleuty...Doskonałymi żeglarzami byli zasiedlający Antyle Arawakowie i zwłaszcza Karaibowie...Irokezi toczyli z Saukami i Fox'ami regularne bitwy na wodach Jez.Michigan...Aztekowie w 1521 r. dysponowali prawdziwą flotyllą czółen podejmując walkę z hiszpańskimi brygantynami...itd,itp Indianie żeglowali mniej i rzadziej ze względu na uwarunkowania społeczno - gospodarcze - w żadnym zorganizowanym indiańskim społeczeństwie (Majowie, Aztekowie itd)nie było mowy o jakiejkolwiek formie wolności jednostki, o jakiejkolwiek wolnej warstwie kupieckiej (która w europie istniała już w średniowieczu stając się m.in. motorem napędowym żeglugi i odkryć morskich...)- majańscy czy azteccy kupcy służyli władcom nie sobie czy jakimś kupieckim korporacjom - w państwie Inków było jeszcze gorzej - mało kto wie, że po inkaskich drogach tak naprawdę wcale nie wędrowano - zabronione było przemieszczanie się bez zgody - przemieszczali się nimi urzędnicy, wysłannicy, armie i NALEŻĄCE do władcy karawany lam...Analogiczna sytuacja ma miejsce np. w Chinach, gdzie po krótkim okresie aktywności morskiej w XV w. następuje zupełny regres żeglugi pod wpływem władzy centralnej podporządkowującej sobie coraz ściślej społeczeństwo...W średniowiecznej Europie z jej przywilejami stanowymi, wolnymi republikami kupieckimi itd nie było mowy o tak ścisłym kontrolowaniu społeczeństwa co sprzyjało aktywności m.in. na polu ekspansji zamorskiej...Nawet Hiszpania za Filipa II wbrew utartym przed debilne filmy typu "Elizabeth The Golden Age" żałosnym mitom nie była państwem w pełni scentralizowanym; jeszcze Ludwik XV w połowie XVIII w. miał okropne problemy z prowincjonalnymi parlamentami, które aresztowały królewskich gubernatorów - a przecież to była rządzona niby absolutnie przedrewolucyjna Francja...W państwie Inków nie znane było pojecie wolności (to słowo po prostu nie istniało również w dawnym języku chińskim - po prostu nie było takiego słowa jak "wolność"; w XX w po obaleniu cesarstwa użyto na określenie wolności słowa, którego używano niegdyś w znaczeniu negatywnym w odniesieniu do kryminalistów opuszczających więzienie...). Społeczności Mezoamerykańskie również nie miały pojęcia o wolności - jak słusznie napisał G.C.Vaillant w klasycznej pracy "Aztekowie z Meksyku" "wolność myśli, swoboda osobista i osobisty majątek - nie istniały"...(że zacytuję dosłownie...)- o tym warto pamiętać... Były to cywilizacje tak różne od naszej jak tylko to możliwe...
Oprócz Indian z Antyli (Karaibów, którzy organizowali wielkie najazdy na wyspy zasiedlone już przez Europejczyków o czym wspomniałem w którymś z tematów) żeglugę morską na stosunkowo wysokim jak na Indian poziomie uprawiały plemiona z zachodniego, kanadyjskiego wybrzeża jak na przykład Haida. Ich wielkie łodzie potrafiły "rzucać się" nawet na małe statki europejskie (niektóre zdobyli) a ich wojownicy organizowali rajdy wzdłuż wybrzeża obecnego stanu Waszyngton.
A ja znalazłam dane genetyczne, okazuje się że genetyczny make-up mieszkańców Wyspy Wielkanocnej w tej chwili jest 76% polinezyjski, 8% pochodzi od Indian Amerykańskich a 16% od Europejczyków. Przy czym artykuł nie pisze od jakich indian. Tak więc jacyś Indianie musieli umieć żeglować i żeglowali na duże odległości.
tu jest link do artykułu,artykuł po angielsku. Ponieważ jest to artykuł skierowany do dzisiejszych Indian więc trzeba podchodzić do niego ostrożnie.
http://indiancountrytodaymedianetwork.com/2014/11/17/new-study-shows-native-americans-traveled-easter-island-european-contact-157881
Jeżeli chodzi o współczesnych mieszkańców wyspy sprawa jest prosta. Wyspa Wielkanocna należy do Chile, Chilijczycy są w większości metysami/castizo i stanowią liczną mniejszość na wyspie. No chyba że ci ewentualni indiańscy żeglarze zabrali ze sobą jakichś Europejczyków:)
Odkopię, bo to ciekawe zagadnienie.
Ale przecież, Indianie z wybrzeża Peru żeglowali od wieków i to na długo przed powstaniem Imperium Inków (Bez połowów ryb trudno sobie wyobrazić przetrwanie na tamtym wybrzeżu. Niektóre indiańskie cywilizacje najprawdopodobniej opierały swoją gospodarkę głównie na wykorzystaniu zasobów oceanu)
Charles C. Mann w swojej książce 1491.Ameryka przed Kolumbem podawał nawet informacje o spotkaniu hiszpańskiej karaweli z wielką indiańską łodzią na Pacyfiku (Według Manna, łódź miała dorównywać wielkością okrętowi hiszpańskiemu) Jak to się ma do tezy o niezdolności Indian do żeglugi?
Jakaś żegluga oczywiście była, w końcu już w paleolicie musieli znać jakieś techniki pozwalające na przekroczenie cieśniny Wallace'a, skoro dotarli do Australii. Pytanie jak ta indiańska żegluga prezentowała się na tle innych. Ano chyba dosyć kiepsko. Pływanie wzdłuż wybrzeży to żadne osiągnięcie.
@kmat: europejska żegluga oceaniczna w XV wieku dopiero raczkowała. Generalnie nadawały się do niej tylko karawele. Cała reszta była generalnie tą wykpiwaną przez ciebie żeglugą przybrzeżną, albo na ograniczonych obszarach, jak Bałtyk. Nikt nie wypuszczał się na otwarty ocean, poza np. rybakami z St. Malo. A oni OD WIEKÓW tak.
I na dodatek wracali
Nie porównuj też proszę warunków atmosferycznych, tych które przyczyniły się do ukształtowania europejskich szkół morskich tego okresu, z tymi, które panują w Prądzie Peruwiańskim. Żadna koga nie przeżyłaby pierwszego poważniejszego sztormu. A indiańskie tratwy- owszem.
Oj, dopiero teraz doczytałem twój post do końca. OK, załamka: jak można porównywać żeglugę bałtycką z autonomią pływania rzędu tygodnia i mniej, do miesięcznych wypraw na pełen ocean? W tym dopiero raczkowali Hiszpanie i Portugalczycy. Ty piszesz o setkach mil, ja o tysiącach... I do tego prowadzonej na tych tysiącach mil NAWIGACJI. Obojętnie jaki był jej sposób, wązne było, że działała.
Odp.: Kmat vs Saywiehu
Widzę podstawowy problem,że kmat pisze o Karaibach,a Saywiehu o wybrzeżu Peru.
http://lanic.utexas.edu/project/etext/llilas/tpla/8807.pdf
Thus, there is no acceptable historical evidence for sail in pre-Columbian
Mesoamerica. The reason sails are not mentioned in the hundreds of historie references to
native canoes, and the reason that sails are not shown in any of the archaeological materials
is simply that sails were not used in Mesoamerica before the Spanish conquest.
The elimination of sail from the Mesoamerican and Central American scene means
that at the time of Spanish contact sails were confined to Ecuador, northem Pero, and
possibly Panama. Why was the distribution so limited? The most obvious explanation is
that sails were a recent innovation in South American culture, and hence did not have time
to diffuse. As far as 1 can determine, this view is consistent with the archaeological
evidence. Except for a dubious claim of a sail in a child's burial from Pero (Uhle 1922:49),
there are no portrayals of rafts or boats with sails in any of the pre-Columbian ceramics,
stone carvings or textiles of South America.
Czyli - poszlaki wskazują,że poziom żeglugi na wybrzeżu Peru i ten na Karaibach to dwie różne bajki. Tutaj to tłumaczą, że brak żagli na Karaibach był spowodowany "nowością" tejże innowacji w Ameryce Południowej.
A to jest faktycznie ciekawe wytłumaczenie. Tak mi chodzi po łbie - może te okołoperuwiańsie techniki to nie tyle rdzenny wynalazek co pożyczka od Polinezyjczyków? To by tłumaczyło nieźle taki nagły niedawny skok. A kontakty polinezyjsko-andyjskie to wiadomo że były.
Ino XVI wiek to może być już europejska pożyczka.
Tak się zastanawiam, czy czasem jednym z powodów nie był brak motywacji ekonomicznej?
W końcu Europejczycy desperacko szukali drogi do Indii i do przypraw z chęci zysku. A zysk potrafił być kilkuset procentowy.
Motywacja Indian to rybołówstwo i może jakaś w sumie drobna wymiana handlowa.
Drugą przyczyna mógł być brak metalurgii użytkowej. Żelazne gwoździe, okucia, itp. Z tego powodu sztuka szkutnicza poszła w specyficznym kierunku.
Majowie byli na tyle zaawansowani w nawigacji by zbudować latarnię morską z dwoma nabieżnikami wyznaczającymi przejście przez rafę.
Tutaj relacja z archeologii eksperymentalnej, gdzie wykazano, że położenie okien idealnie pasuje do tego celu, aczkolwiek brak śladów dymu i ciepła na ścianach nie wskazuje by była do tego celu używana
http://www.everythingcozumel.com/blog/ProgresotoTizamin.pdf
Co do kwestii odkryć - dość istotna wydaje się być presja demograficzna, która skłania do poszukiwania nowych terenów.
Jak napisałem - żegluga (Karibowie) była dość rozwinięta na Karaibach, gdzie akurat w momencie przybycia Europejczyków rozwijała się ich ekspansja (Karibowie stopniowo wypierali wcześniejszych mieszkańców wysp - Tainów). Karibowie rywalizowali o Małe Antyle przez długi czas z mocarstwami europejskimi organizując wielkie rajdy na opanowane przez nich wyspy często kończące się masakrami kolonistów.
Podobnie było na północnym zachodzie kontynentu (Haida itp.). Haida zdobyli kilka europejskich statków.
No, ale żegluga po Karaibach to skakanie z wyspy na wyspę. W rejonie Antyli w zasadzie ma się cały czas ląd w zasięgu wzroku.
Myślałem o naprawdę pełnomorskiej żegludze. Z tego co czytałem to Inkowie potrafili wyprawiać się na Galapagos. To Już jest kawałek wody do przepłynięcia i trzeba stosować jakieś formy nawigacji pełnomorskiej.
W "Królestwie złotych łez" jest coś o wyprawie Inków na Galapagos.
Ale żeglugi karaibskiej bym tak nie lekceważył - te najazdy potrafiły zgromadzić po tysiąc dwa tysiące wojowników pływających w wielkich łodziach (po kilkudziesięciu wojowników w jednej) - a to ogromna siła - Europejczycy mogli się im przeciwstawiać tylko dzięki lepszej broni (nie raz zresztą im się nie udawało). To prawie jak taki najazd wikingów
Nie bardzo wiem dlaczego lud mający dostęp do morza MUSI prowadzić ekspansję morską?
Polska miała dostęp do morza a de facto prowadziła jedynie handel lokalny na Bałtyku, nigdy potęgą oceaniczną nie była.
Podobnie Japończycy - handel z kontynentem, ale brak tendencji do ekspansji oceanicznej.
Inkowie byli ludem pochodzącym z gór. Na oceanie czuli się po prostu nieswojo
© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)