Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> 27 rocznica wprowadzenia Stanu Wojennego
     
FOO
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 2
Nr użytkownika: 51.543

 
 
post 10/12/2008, 22:59 Quote Post

Przypomnienie tragicznych wydarzeń Stanu Wojennego oraz pobudzenie do refleksji nad całym okresem PRL’u, to główne cele akcji „Młodzi Pamiętają” organizowanej 13 grudnia w Warszawie. Akcja, organizowana już po raz czwarty przez fundację Odpowiedzialność Obywatelska, jest inicjatywą skierowaną przede wszystkim do młodego pokolenia. W ramach tego przedsięwzięcia w sobotę13 grudnia o godz. 12.00 odbędzie się spotkanie z uczestnikami Stanu Wojennego w siedzibie Stowarzyszenia Wolnego Słowa przy ul. Marszałkowskiej 7. Punktem kulminacyjnym akcji będzie historyczna rekonstrukcja starć opozycjonistów z oddziałami ZOMO, wiernie oddająca klimat tamtych wydarzeń, która odbędzie się na pl. Zamkowym o godz. 17.00.

 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 16/12/2008, 9:48 Quote Post

Miałem wtedy niespełna szesnaście lat, mieszkałem w Katowicach, niedaleko Parku Kościuszki. 15 grudnia przez kilka godzin stałem w ogromnej (w dzisiejszej rzeczywistości trudnej do wyobrażenia) kolejce po chleb. Wokół bez przerwy jeździły karetki pogotowia. Ktoś puścił plotkę, że ZOMO pacyfikuje kopalnię „Wujek". Później okazało się, że nie był to „Wujek”, lecz „Staszic”. Wówczas jednak wiedzieć o tym nie mogłem. Gdy tylko udało mi się dostać długo wyczekiwany bochenek, czym prędzej popędziłem w kierunku „Wujka”.
Przed kopalnią kłębił się kilkusetosobowy tłum, głównie kobiet: matek, żon, sióstr i narzeczonych górników, którzy, w roboczych kaskach, gromadzili się przy płocie, na całej niemal jego długości. Na budynku, gdzie mieściła się łaźnia, zawieszony był sporych rozmiarów transparent: „strajk okupacyjny”. Czuło się doniosłość chwili. I chociaż milicji ani wojska nie było w pobliżu, atmosfera zdawała się być bardzo napięta. Górnicy byli bojowo nastawieni. Odgrażali się, że tanio skóry nie sprzedadzą. Śląsk cieszył się wcześniej opinią „uległego" wobec komunistycznego reżimu. Taką opinię zdawali się podzielać górnicy, co jednak dodatkowo utwierdzało ich w przekonaniu o słuszności oporu.
- Skoro u nas panuje taki duch, to jak musi być w reszcie kraju, zwłaszcza na Wybrzeżu, gdzie narodziła się „Solidarność” - powtarzano tu i ówdzie.
Krążyły pogłoski o masowych dezercjach żołnierzy, o formowaniu się oddziałów partyzanckich. Co rusz można było usłyszeć jakąś równie „budującą” wiadomość.
Spędziwszy pod kopalnią kilka godzin, czułem się zmęczony i zziębnięty. Do domu, od którego dzielił mnie nie więcej niż kilometr, postanowiłem więc wrócić autobusem. Ledwie autobus ruszył, zaraz się zatrzymał. Wokół panował potworny huk wywołany przez silniki czołgów, które przecinając ul. Mikołowską, wjeżdżały do Parku Kościuszki. Nikt z przyglądających się tej scenie nie miał wątpliwości - jutro kolej na „Wujka”.
Następnego dnia, gdy tylko wstałem z łóżka, natychmiast pobiegłem pod kopalnię. Wojsko i ZOMO właśnie zajmowały pozycje do ataku. Cała ul. Mikołowska, cała ul. Gallusa - wszędzie pełno było wojskowego sprzętu, pełno było żołnierzy i milicjantów.
Wokół kopalni co kilkanaście metrów stał bojowy wóz piechoty, a naprzeciw bramy, przy której dziś stoi pomnik - do natarcia szykował się większy i cięższy czołg typu T-54 lub T-55. Z góry dolatywał szum śmigieł helikoptera. Nagle rozległ się huk wystrzału, potem następne. Nad kopalnią rozsnuły się kłęby dymu. Czołg z impetem staranował bramę.
Tłum przed kopalnią zaczął gwizdać i skandować: „ges-ta-po, ges-ta-po...”. W naszym kierunku ruszyła armatka wodna, silnym strumieniem wody ścinając z nóg tych, którzy znaleźli się najbliżej. Ktoś rzucił hasło, żeby zbudować barykadę. Wytoczyliśmy na jezdnię barakowóz, który stał w pobliżu. Jego przewrócenie wywołało entuzjazm, zarówno wśród górników jak i osób licznie zgromadzonych na osiedlu. Z tysięcy gardeł wyrwało się: „Jeszcze Polska nie zginęła”.
Wokół nas bez przerwy wybuchały granaty z gazem łzawiącym. Oczy piekły niemiłosiernie. Próbowaliśmy je przecierać śniegiem. Ale to nie tylko, że nie pomagało, ale przeciwnie, nasiąknięty gazem śnieg tylko potęgował ból. Podczas jednej z prób odrzucenia granatu w kierunku zomowcow ten wybuchł mi w ręku. Na moment mnie zamroczyło. Omal nie straciłem przytomności.
W pewnym momencie przeciwko nam skierował się oddział zomowcow. W jego kierunku posypał się grad kamieni. Skandowane „ges-ta-po, ges-ta-po...” odezwało się ze zdwojoną siłą. Nie wytrzymaliśmy nerwowo ataku i kiedy zomowcy znaleźli się w odległości kilku metrów od nas, rzuciliśmy się do ucieczki. Gdy tylko jednak zaprzestali pościgu, chwyciliśmy w dłonie kamienie i ruszyliśmy do kontrataku. Starcia na osiedlu trwały przez co najmniej trzy godziny.
Kiedy w końcu zomowcom udało się nas rozproszyć, poszedłem pod gmach dyrekcji. Stały tam dwa bojowe wozy piechoty. Nagle ujrzałem, jak w moim kierunku zbliża się czterech górników. Na głowach mieli czerwone kaski. Nieśli nosze. Leżał na nich górnik. Był nieprzytomny - miał ranę postrzałową głowy. Całą twarz miał zalaną krwią.
Czego nie zapomnę nigdy? - wyrazu twarzy tych czterech górników - skoncentrowanych, skupionych, zaciętych; i ich oczu - przepełnionych nienawiścią i żądzą odwetu.

Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej