Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony < 1 2 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Wielkopolscy Wyklęci, "Groźny", "Otto", "Szef Czesiu" i inni
     
Bartłomiej Rychlewski
 

naczelny opluwacz , wróg ludzkości postępowej
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.116
Nr użytkownika: 7.736

Stopień akademicki: mgr nauk tajemnych
Zawód: prawnik oprawca
 
 
post 15/06/2015, 21:08 Quote Post

Podpieranie się, a właściwie przepisywanie źródeł komunistycznych i komunolunbnych świadczy o niewiedzy i ograniczonym polu widzenia - to tak jakby przepisywać ze źródeł hitlerowskich ( były mniej więcej na tym samym poziomie jeżeli chodzi o trzymanie się faktów i kreowanie rzeczywistości.)

Uważam także iż administratorzy powinni pilnować słownictwa używanego przez użytkowników i nie pozwalać na używania określenia ,,bandy" w stosunku do żołnierzy podziemia niepodległościowego

1. Sugerowanie, iż ,,Ottto" i ,,Rudy" byli obrońcami volksdeutschów i Niemców - to ohydny zabieg propagandy bolszewickiej ( podobne rzeczy sugerowano braciom Taraszkiewicz), a poza wszystkim głupota i niekonsekwencja bo w innych miejscach bolszewicy pisali o tym iż obaj partyzanci mordowali ludność niemiecką

2. W zabijaniu sowietów ,ubeków nie widzę nic zdrożnego , tak jak w likwidacji nadgorliwych milicjantów ( bo milicja powinna zajmować się ściganiem przestępstw pospolitych , a nie ludzi uznanych przez komunistów za wrogów) oraz niepoprawnych współpracowników bezpieki , w tym donoszących ,, z urzędu" członków PPR ZWM czy ZMP

2. Chciałbym zobaczyć dokumenty potwierdzajace zmasakrowanie tzw. milicjantów - obawiam się bowiem , iż może być to taka sama ,,prawda" jak w pzypadku tzw. ,,Robotników z Chodakowa" , co zaś do Pałczyńskiego to czemu się dziwić - jak ktoś przechodzi z AK do AL by dostać wyższy stopień, jest funkcjonariuszem UB i członkiem PPR ( dziwne że autor o tym nie wspomniał) to znaczy ze jest zdrajcą i sowieckim sługusem i zasługuje na taki koniec jaki go spotkał. Skoczylas też był członkiem PPR i ubekiem podobnie jak Włodarczyk. Nie byli więc oni jak sugeruje autor świeżo zwerbowanymi milicjantami, a ubekami i członkami PPR - a to czyni różnicę i pokazuje kłamstwa lub niewiedzę piszącego.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
szczypiorek
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.287
Nr użytkownika: 74.357

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 15/06/2015, 21:17 Quote Post

A z tą rodziną Kohnów o co chodziło ? Jest po tym jakiś wiarygodny ślad w źródłach ?
 
User is offline  PMMini Profile Post #17

     
Bartłomiej Rychlewski
 

naczelny opluwacz , wróg ludzkości postępowej
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.116
Nr użytkownika: 7.736

Stopień akademicki: mgr nauk tajemnych
Zawód: prawnik oprawca
 
 
post 15/06/2015, 21:31 Quote Post

Nie jestem ,,mocny" z Wielkopolski i nigdy tematu należycie nie zgłębiałem , więc Ci nie odpowiem, bo po prostu nie wiem. Wskazałem tak ,,na szybko" przekłamania w tekście kol. B.J.

Ten post był edytowany przez Bartłomiej Rychlewski: 15/06/2015, 21:31
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
szczypiorek
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.287
Nr użytkownika: 74.357

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 15/06/2015, 21:54 Quote Post

QUOTE
Należy jednak dodać, że wyjątkowo tragicznym skutkiem opanowania Bolesławca było dopuszczenie się przez partyzantów „Otta” nieuzasadnionego mordu na żydowskiej rodzinie Kohnów.


cyt. za Biuletynem IPN z XI o3

Jakaś dyskusja była na "odkrywcy" (tam też są zdjęcia z miejsca zbrodni). I parę mało sympatycznych info o oddziale - ale to do zweryfikowania : http://odkrywca.pl/franciszek-olszowka-ps-otto,683344.html
 
User is offline  PMMini Profile Post #19

     
Bartłomiej Rychlewski
 

naczelny opluwacz , wróg ludzkości postępowej
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.116
Nr użytkownika: 7.736

Stopień akademicki: mgr nauk tajemnych
Zawód: prawnik oprawca
 
 
post 15/06/2015, 22:18 Quote Post

Jak już pisałem - znam tę historię, ale chciałbym zapoznać się albo z aktami, albo z jakimś rzetelnym opracowaniem. Nie bardzo chce mi się bowiem wierzyć ( mając na uwadze także moje dotychczasowe doświadczenia) w mord antysemicki czysto ( tzn. zabici zostali za to tylko, że byli Żydami)albo motyw czysto rabunkowy - choć obu nie wykluczam
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
BlackJack
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 79
Nr użytkownika: 90.874

Jacek
Zawód: technik hotelarstwa
 
 
post 16/06/2015, 20:01 Quote Post

QUOTE(Bartłomiej Rychlewski @ 15/06/2015, 22:08)
Podpieranie się, a właściwie przepisywanie źródeł komunistycznych i komunolunbnych świadczy o niewiedzy i ograniczonym polu widzenia - to tak jakby przepisywać ze źródeł  hitlerowskich ( były mniej więcej na tym samym poziomie jeżeli chodzi o trzymanie się faktów i kreowanie rzeczywistości.)

Uważam także iż administratorzy powinni pilnować słownictwa używanego przez użytkowników i nie pozwalać na używania określenia ,,bandy" w stosunku do żołnierzy podziemia niepodległościowego

1. Sugerowanie, iż ,,Ottto" i ,,Rudy" byli obrońcami volksdeutschów  i Niemców - to ohydny zabieg propagandy bolszewickiej ( podobne rzeczy sugerowano braciom Taraszkiewicz), a poza wszystkim głupota i niekonsekwencja  bo w innych miejscach bolszewicy pisali o tym iż obaj partyzanci mordowali ludność niemiecką

2. W zabijaniu sowietów ,ubeków nie widzę nic zdrożnego , tak jak w likwidacji nadgorliwych milicjantów ( bo milicja powinna zajmować się ściganiem przestępstw pospolitych , a nie ludzi uznanych przez komunistów za wrogów) oraz niepoprawnych współpracowników bezpieki , w tym donoszących ,, z urzędu"  członków PPR ZWM  czy ZMP

2. Chciałbym zobaczyć dokumenty potwierdzajace zmasakrowanie tzw. milicjantów - obawiam się bowiem , iż może być to taka sama ,,prawda" jak w pzypadku tzw. ,,Robotników z Chodakowa" , co zaś do Pałczyńskiego to czemu się dziwić - jak ktoś przechodzi z AK do AL by dostać wyższy stopień, jest funkcjonariuszem UB i członkiem PPR ( dziwne że autor o tym nie wspomniał) to znaczy ze jest zdrajcą i sowieckim sługusem i zasługuje na taki koniec jaki go spotkał. Skoczylas też był członkiem PPR i ubekiem podobnie jak Włodarczyk. Nie byli więc oni jak sugeruje autor świeżo zwerbowanymi  milicjantami, a ubekami i członkami PPR - a to czyni różnicę i pokazuje kłamstwa lub niewiedzę piszącego.
*




To nie propaganda, tylko fakty. Nawet IPN potwierdza, że podpisał volkslistę oraz, że wcale nie był kryształowy. "Dokonania" "Otto" zostały zweryfikowane, tak Romualda Rajsa "Burego". No, ale widać lansowanie zbrodniarzy jest w modzie. Czyli co jak ktoś zabił z zimną krwią niewinnych ludzi to nie banda? Jakąś cenzurę stosujemy? To mi przypomina cenzurę i czasy totalitarnę. Rozumiem, że można mieć odmienność poglądów, nie mniej zajmujemy się historia, a polityką historyczną. Historia polega na badaniu faktów i dociekaniu prawdy, a nie powielaniu nowych mitów w drugą stronę. Identyczne argumenty puszczają zwolennicy UPA, że to "propaganda komunistyczna", bo UPA to zapewne dla niektórych "nowi żołnierze wyklęci". Bycie członkiem partii czy milicji nie jest powodem zabijania, co innego jest zabicie członka UB.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #21

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 16/06/2015, 20:40 Quote Post

Uzytkownicy zaangazowani w dyskusje zmniejsza poziom agresywnosci w wypowiedziach. Jezeli ktos z zainteresowanych uwaza za konieczne uzewnetrzniac jego emocje - to sugeruje zalozenie wlasnego bloga.
Omawiamy kontrowersyjny temat wiec zwracajmy uwage na slownictwo i sposob formulowania wypowiedzi.
Jak na razie, jedynym zacytowanym zrodlem informacji jest artykul zamieszczony w tygodniku.
Artykul ten wspomina o zrodle ksiazkowym (Julian Bartosz - Fanatycy. Werwolf i podziemie zbrojne na Dolnym Śląsku 1945-1948”, Agencja Wydawnicza CB, Warszawa 2012). To wazny trop.

Moderator N_S

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #22

     
Bartłomiej Rychlewski
 

naczelny opluwacz , wróg ludzkości postępowej
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.116
Nr użytkownika: 7.736

Stopień akademicki: mgr nauk tajemnych
Zawód: prawnik oprawca
 
 
post 16/06/2015, 22:22 Quote Post


CODE
To nie propaganda, tylko fakty. Nawet IPN potwierdza, że podpisał volkslistę oraz, że wcale nie był kryształowy. "Dokonania" "Otto" zostały zweryfikowane, tak Romualda Rajsa "Burego". No, ale widać lansowanie zbrodniarzy jest w modzie. Czyli co jak ktoś zabił z zimną krwią niewinnych ludzi to nie banda? Jakąś cenzurę stosujemy? To mi przypomina cenzurę i czasy totalitarnę. Rozumiem, że można mieć odmienność poglądów, nie mniej zajmujemy się historia, a polityką historyczną. Historia polega na badaniu faktów i dociekaniu prawdy, a nie powielaniu nowych mitów w drugą stronę. Identyczne argumenty puszczają zwolennicy UPA, że to "propaganda komunistyczna", bo UPA to zapewne dla niektórych "nowi żołnierze wyklęci". Bycie członkiem partii czy milicji nie jest powodem zabijania, co innego jest zabicie członka UB.

*

[/quote]

Podpisawanie volkslisty na terenach włączonych do Rzeszy a w GG to dwie różne sprawy - kto nie widzi różnicy i stawia znak równości między Polakiem , który podpisał Volkslistę w Warszawie a takim , który to zrobił na Śląsku lub w Poznańskiem , ten po prostu nie zna historii i nie powinien się na tematy takowe wypowiadać.Pisanie o Panku i Olszówce, że byli ,,obrońcami volksdeutschy " jest nieprawdą i paskudną propagandową manipulacją bo nie działali oni na rzecz volksdeutschy dlatego, ze byli miłośnikami Niemców , a dlatego , że byli miejscowi i jako tacy podlegali działaniom represyjnym przysyłanych przez ,,władzę ludową ( ha, ha) krzewicieli ,,nowego".

Co do reszty wypowiedzi , mało merytorycznej , a nasyconej wysoce jadem , to polecam skupienie się na temacie dyskusji ( w tym wypadku ,,Rudy" i ,,Otto") a nie rozmywanie jej wtrętami o ,,Burym" ( nota bene sprawa furmanów i pacyfikacji wiosek białoruskich wcale nie jest wyjaśniona , o czym było i na tym forum pisane) czy o UPA - nie wnoszą one do dyskusji nic , poza tym , ze pokazują, ze historę podziemia znasz bardzo powierzchownie i jesteś doń raczej wrogo nastawiony.

Książkę wspomnianą tu czytałem i uważam ją za pozycje słabą i stronniczą , ale to moja ocena , być może waży na niej także postać autora ( nie ufam jakoś współpracownikom Neues Deutschland, Trybuny Ludu i Za wolność i lud).

,,Otto" i ,,Rudy" byli żołnierzami podziemia niepodległościowego i nawet jeżeli popełnili zbrodnie to trzeba pisać o nich jako o żołnierzach , którzy popełnili zbrodnie , a nie jako ,,bandytach". To po pierwsze, po wtóre należy zbadać najpierw ile w przypisywanych im zbrodniach prawdy , a ile propagandy bolszewickiej ( ot przypominam to co napisane zostało o Pałczyńskim i jego ,,milicjantach")
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #23

     
Rollex
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 56
Nr użytkownika: 82.974

 
 
post 23/06/2015, 9:17 Quote Post

QUOTE(Bartłomiej Rychlewski @ 15/12/2014, 23:49)

5. Stanisław Twardowski ps. n/n
*




Jest też w tym artykule o Stanisławie Twardowskim

http://www.palukitv.pl/teksty/karty-histor...wa-bieruta.html

[I]"UCIEKŁ PRZED NAGRODĄ
Przeciw komunistycznej władzy występowali także ludzie niezwiązani z żadnymi konspiracyjnymi oddziałami czy organizacjami, a działający jedynie w oparciu o osobiste przekonania i domagający się zwykłej sprawiedliwości. Na Pałukach przykładem takiego postępowania był rolnik Stanisław Twardowski z Oleszna (gm. Gołańcz, pow. wągrowiecki).
U komunistów cieszył się opinią dobrego rolnika, gdyż terminowo oddawał na rzecz państwa obowiązkowe dostawy zboża. Komendant powiatowy milicji z Szubina chciał go więc postawić za wzór opornym rolnikom z Oleszna i nagrodzić dwiema tonami węgla. Rozkazał w tym celu przywieźć Stanisława Twardowskiego, ale ten nie chcąc służyć za przykład, uciekł z milicyjnego samochodu i do swojego gospodarstwa już nie wrócił.
Przez 2 lata, niejednokrotnie z pomocą znajomych rolników, wymykał się z obław zastawianych na niego przez UB i walczył o poszanowanie prywatnej własności ziemi, sprzeciwiając się przymusowemu włączaniu gospodarstw do kontrolowanych przez władze spółdzielni rolnych. W walce tej nie przebierał w środkach, o czym świadczą zarzuty postawione mu przed wojskowym sądem, które dotyczyły: grożenia pistoletem ludziom organizującym spółdzielnię produkcyjną, spalenia zabudowań lokalnego prezesa Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, podpalenia gminnych ksiąg podatkowych w Łankowicach oraz spalenia stodoły spółdzielni rolniczej Zwycięstwo w Rgielsku i stogu zboża spółdzielni produkcyjnej w Żurawi. Wysyłał też do aktywistów partyjnych listy z pogróżkami. Czynów tych dokonał od lutego 1951 r. do 28 grudnia 1952 r., kiedy został schwytany w Kujawkach (20 km od Oleszna), gdy spał w stodole.
Został oskarżony o to, iż poprzez wspomniane wyżej działania próbował przemocą zmienić ustrój państwa polskiego. Wojskowy Sąd Rejonowy w Poznaniu 14 listopada 1953 r. skazał go na karę śmierci, a wyrok ten 21 stycznia 1954 r. podtrzymał Najwyższy Sąd Wojskowy. Rada Państwa, która jako kolegialny organ władzy zastąpiła od 1952 r. urząd prezydenta, 22 marca 1954 r. nie skorzystała z prawa łaski. Wyrok wykonano 27 marca 1954 r.
Stanisław Twardowski działał w pojedynkę, choć zapewne wyrażał poglądy większości rolników, nawet jeśli nie akceptowali oni jego siłowych poczynań, a część z nich nawet się go bała. Świadczy o tym fakt, że wielu mu pomagało, za co zostali ukarani wieloletnimi wyrokami, utratą majątku i pozbawieniem praw publicznych. On sam, choć przyznawał się do popełnionych czynów (jednak nie do winy), nigdy skruchy nie wyraził. Wielokrotnie za to na rozprawach miał się zwracać do sądu w słowach: Wy osądzacie mnie dzisiaj, ale przyjdzie czas, że was będą sądzić.
Słowa te doczekały się spełnienia, choć tylko w symboliczny sposób, kiedy 17 stycznia 1991 r. na wniosek ministra sprawiedliwości Sąd Najwyższy w Warszawie uniewinnił Stanisława Twardowskiego od wszystkich zarzutów."


 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
Ambioryks
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.363
Nr użytkownika: 57.567

Stopień akademicki: magister
Zawód: animator kultury
 
 
post 23/06/2015, 12:20 Quote Post

Wspomniany Jan Kempiński "Błysk" 2 września 1945 zaatakował siedzibę PUBP w Ostrowie Wielkopolskim; atak był nieudany, choć zginął jeden ubek, Tadeusz Koralewski.

12 października 1945 w miejscowości Sośnie ten sam oddział zastrzelił dwóch funkcjonariuszy PUBP w Ostrowie Wielkopolskim - Tadeusza Palaka i Kazimierza Sikorskiego.


1 października 1945 oddział WSGO "Warta" dowodzony przez Zygmunta Borostowskiego "Bora" zaatakował siedzibę UB w Koźminie; podczas ataku zginął funkcjonariusz PUBP Karol Bieńka, członek Francuskiej Partii Komunistycznej, a po tzw. wyzwoleniu PPR.

26 maja 1946 oddział "Bora" został rozbity w miejscowości Benice w powiecie krotoszyńskim, zginęło 10 partyzantów, w tym dowódca, jednak zginęło również 5 ubeków - Tadeusz Ignasiak, Kazimierz Bryc, Władysław Busler, Romuald Walczak i Witold Minin, oraz 1 żołnierz "ludowego" WP.
 
User is offline  PMMini Profile Post #25

     
Rollex
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 56
Nr użytkownika: 82.974

 
 
post 23/07/2015, 13:08 Quote Post

W okolicach Ostrowa Wielkopolskiego obok oddziału "Błyska" działał też oddział WSGO "Warta" pod dowództwem por Ludwika Sinieckiego "Szarego". Wraz z "Błyskiem" przeprowadzili oni kilka wspólnych akcji. Mam więc pytanie do osób z tego regionu (lub znających temat...). Czy oddział "Szarego" i "Błyska" podlegały pod ten sam Obwód WSGO "Warta" czy były to dwa różne Obwody?




Co do działań wielkopolskiego podziemia niepodległościowego - ciekawa wydaję się też akcja likwidacyjna z 17.12.1945 r przeprowadzona w Jabłonnie. Jest to typowy przykład działań podziemia w Polsce - zarówno w czasie niemieckiej okupacji, jak i po Jej zakończeniu. Akcję przeprowadził oddział WiN Jana Skiby "Strzały", podlegający wolsztyńskiemu Obwodowi "WiN" kpt Jana Wosia "Jerzego".



Kpt Jan Woś "Jerzy", pochodzący z Wioski (okolice Jabłonnej) oficer AK z Zamojszczyzny, skierował do Urzędu Bezpieczeństwa w Jabłonnie swojego człowieka - Zygmunta Kałużyńskiego (najprawdopodobniej poznali się oni podczas walk na Zamojszczyźnie), który zamieszkał we Wiosce/ k Jabłonny. Zadaniem Kałużyńskiego było przeprowadzenie rozpoznania "kto jest kim" w Jabłonnie (szpicle, konfidenci, itd). Dane z tego rozpoznania przekazywał on Komendzie Obwodu najpierw WSGO "Warta", a następnie "WiN" we Wolsztynie (najprawdopodobniej osobiście kpt Janowi Wosiowi "Jerzemu"). Dnia 17.12. 1945 r Komenda WiN we Wolsztynie dysponująca oddziałem zbrojnym Jana Skiby "Strzały" przeprowadziła akcje likwidacyjną szczególnie zaangażowanych w działalność nowej władzy ludzi w Jabłonnie. Dokładnie nwm jak wyglądała akcja (nie poznałem żadnych świadków tamtych wydarzeń), lecz wiadomo że obyło się bez przypadkowych ofiar. Wszystko zostało podpisane jako "WiN <Jerzy>".


Co trzeba zaznaczyć podobną "wtykę" jak Kałużyński posiadał też Obwód WSGO "Warta" Nowy Tomyśl w Grodzisku Wielkopolskim. Tam informatorem był kapral Wojciech Zieliński, zatrudniony jako funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa w Grodzisku Wielkopolskim. Aresztowany w listopadzie 1945 r według relacji rodziny spędził w więzieniu 11 lat (do amnestii 1956). Zmarł w 1959 r. Tyle, że Obwód WSGO "Warta" Nowy Tomyśl pod dowództwem kpt Dionizego Vogla "Gryfa" (m.in uczestnika Powstania Wielkopolskiego) nie był w stanie przeprowadzić takiej akcji na tym terenie (nie posiadał dyspozycyjnego oddziału zbrojnego).
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #26

     
Rollex
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 56
Nr użytkownika: 82.974

 
 
post 2/03/2016, 18:42 Quote Post

Mojego autorstwa: http://narodowygrodzisk.bloog.pl/id,353738...enie,index.html


Pod uwagę są wzięte głównie działania zbrojne (co prawda dość powierzchownie), ale nieco przybliża sytuację tego co działo się w Wielkopolsce - w powiatach wolsztyńskim i nowotomyskim.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #27

     
Piro
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.723
Nr użytkownika: 8.580

Stopień akademicki: mgr
Zawód: Dokladajacy do Kotla
 
 
post 2/03/2016, 20:26 Quote Post

QUOTE
Podpisawanie volkslisty na terenach włączonych do Rzeszy a w GG to dwie różne sprawy - kto nie widzi różnicy i stawia znak równości między Polakiem , który podpisał Volkslistę w Warszawie a takim , który to zrobił na Śląsku lub w Poznańskiem , ten po prostu nie zna historii i nie powinien się na tematy takowe wypowiadać.


Porównanie podpisania volkslisty na Pomorzu czy Śląsku a w Poznańskim to co najmniej nietakt.
"Nasz" gaulaiter z kraju warty dbał,aby przypadkowe osoby na Niemca zapisać się nie mogły.To w moim rodzinnym miasteczku na rynku darł się,że teraz Niemcy będą panami a Polacy - parobkami.Dziadek na gestapo w Szamotułach zebrał "po mordzie" ale to było na tyle.Nawet protestanckiej część mojej rodziny,poza straszeniem lagrem nikt nie zapisywał " na Niemca" na siłę - choć po 42 zaczęli namawiać.
Ogólnie - trzeba było się zapisać i kontaktami z niemczyzną wykazać.
W stronach rodzinnych matki - na Pomorzu po 42 zapisywano "jak leci " - kroplołap F brał na podstawie tego,że ojciec rodziny u kajzera potrafił się w okopach stopnia podoficerskiego dosłużyć.Ktoś kto absolutnie nic z niemczyzną nie miał wspólnego mógł być przez członka rodziny zapisany - i na front wysłany sad.gif .Opornych sadzano.
Śląsk to model pośredni - ale i tam melanż w rodzinach był największy i naciski także.

Pozdrawiam

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

     
Rollex
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 56
Nr użytkownika: 82.974

 
 
post 26/03/2016, 16:56 Quote Post

Krótka analiza (prawdopodobnie niepełna), dość "powierzchowna" - dawny pow wolsztyński


Podziemie niepodległościowe i bandy w powiecie wolsztyńskim.

Temat podziemia antykomunistycznego po II wojnie światowej, do dziś budzi sporo kontrowersji. Zwłaszcza działalność grup partyzanckich dzieli miejscowe społeczeństwa. Podobnie jest na terenie dawnego (według podziału administracyjnego z tamtych lat) powiatu wolsztyńskiego.

Pierwszym ugrupowaniem niepodległościowym była Grupa AK "Babinicza", powstała z inicjatywy Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj płk Jana Rzepeckiego. Grupą tą dowodził kapral Armii Krajowej NN "Babinicz". Za zadanie postawiła ona sobie gromadzenie broni, inwigilacje środowiska milicyjnego i funkcjonariuszy PUBP Wolsztyn oraz sianie propagandy antykomunistycznej. Oprócz funkcjonariuszy MO i UB, związana z Nią była tworzona z inicjatywy m.in Zbigniewa Słaboszewskiego, komórka organizacji na terenie Liceum Ogólnokształcącego we Wolsztynie. Grupa "Babinicza" działała od marca/ kwietnia 1945 r do września 1945 r, kiedy to została wchłonięta przez większą organizację.

Tą organizacją była Wielkopolska Samodzielna Grupa Ochotnicza "Warta", powstała na podstawie stuktur Armii Krajowej w dawnym woj poznańskim. Organizacją kierował ppłk Andrzej Rzewuski "Hańcza", utrzymujący poprzez łączników Delegatury Sił Zbrojnych kontakt z rządem londyńskim. Była to inicjatywa lokalna, mająca w mniemaniu "Hańczy" skupić rozproszone środowiska po - AK - owskie w jedną całość. WSGO "Warta" podzielona była na inspektoraty, te zaś na podlegające im obwody. Jeszcze niżej były "placówki". W Inspektoracie leszczyńskim znajdował się Obwód Wolsztyn, którego dowódcą został kpt Jan Woś "Jerzy", uprzednio zastępca dowódcy Inspektoratu Zamość ppłk "Zygmunta". Przybył on do Jabłonny w początku maja 1945 r i zaczął organizować struktury, w porozumieniu z ppłk Andrzejem Rzewuskim "Hańczą". Sprowadził w tym celu grupę doświadczonych konspiratorów z Zamojszczyzny. "Warta" prowadziła głównie działalność wywiadowczą, rozsiewała antykomunistyczną propagandę, starając się politycznie przeciwstawić działaniom komunistycznego rządu, gromadziła broń. Pomimo jawnie obronnego charakteru, "Hańcza" nakazał "Jerzemu" stworzenie niewielkiego oddziału zbrojnego, który wkrótce rozwinął się do 45 osób. Werbowano też cały czas nowych członków, by w szczytowym okresie wolsztyńska WSGO "Warta" osiągnęła stan liczbowy 110 ludzi, podzielonych na cztery placówki: "Wolsztyn", "Rakoniewice", "Jabłonna" i będącą w stadium organizacji placówkę w "Borui Kościelnej". Miało to swój cel, gdyż ppłk "Hańcza" chciał zarejestrować swoją organizację jako legalną partię opozycyjną. W razie odmowy, z którą się liczono, przewidywano podjęcie działań zbrojnych i dywersyjnych na szeroką skalę. W lipcu 1945 r organizacja Wosia wchłonęła część Grupy AK "Babinicza", działających we wolsztyńskim Liceum Ogólnokształcącym, by pozostałych działaczy wchłonąć w dwa miesiące później. Niestety wraz z wchłonięciem organizacji kaprala "Babinicza", do "Warty" dostały się także agenci bezpieki. To dzięki ich bacznym obserwacjom rozpoczęto aresztowania, które przyczyniły się do rozwiązania wolsztyńskiej organizacji, która na krótko przed tym przeszła pod dowództwo Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość". Pomimo obronnego charakteru "Warty" nie ominęły Jej też potyczki zbrojne z funkcjonariuszami bezpieki, Milicji Obywatelskiej i żołnierzami KBW.

W WSGO "Warcie" - Obwód Wolsztyn doszło także do rozłamu. Dowódca rakoniewickiej placówki sierż Jan Skiba "Strzała", w wyniku nieporozumień, odłączył się od kpt Jana Wosia "Jerzego", tworząc 10 - osobowy oddział partyzancki. Oddział ten, w początkowej fazie działania, operował na terenie powiatu wolsztyńskiego, przechodząc następnie pod komendę Czesława Lecińskiego "Szefa Czesia" (inna wersja mówi, że "Strzała" podporządkował sobie "Szefa Czesia"), by ostatecznie w kwietniu 1946 r przejść w tereny powiatu zielonogórskiego i tam ulec rozwiązaniu w maju/ czerwcu 1946. Na terenie powiatu wolsztyńskiego pozostała za to "organizacja Lecińskiego" o kryptonimie "Rycerz". Oddział "Szefa Czesia", który podobnie jak "grupa <Strzały>" tytułował się jako "Armia Krajowa", był najsilniejszym oddziałem partyzanckim w okolicy. W czasie swego operowania przeprowadził szereg akcji zbrojnych na posterunki MO oraz stoczył kilkadziesiąt potyczek z obławami "sił bezpieczeństwa". Był też oddziałem lotnym, operujacym na przestrzeni powiatów: wolsztyńskiego, nowotomyskiego, kościańskiego, leszczyńskiego, a nawet międzychodzkiego. Liczył od 35 - 40 osób, w szczytowym momencie osiągając stan liczebny ok 50 partyzantów. Ostatecznie został zmuszony do ujawnienia przez ofensywę sił KBW pod dowództwem "tow" Mazura, co nastąpiło 16 października 1946 r. Grupa "Szefa Czesia", jak i wcześniejszy oddział sierż "Strzały", były już, w przeciwieństwie do oddziału zbrojnego WSGO "Warty" (działał on na zasadzie: w dzień pracujemy, w nocy idziemy na akcje - umożliwiało takie działanie przede wszystkim nierozpoznanie członków "organizacji Wosia" przez siły "bezpieczeństwa", w przeciwieństwie do grup Skiby i Lecińskiego, gdzie większość konspiratorów z różnych powodów była już "spalona"), typowymi "oddziałami leśnymi". Koszty ich utrzymania spadły więc na akcje rekwizycyjne oraz barki ludności cywilnej. Co trzeba również podkreślić, obok spektakularnych akcji zbrojnych, oddziały te miały na swoim koncie również pospolite rabunki, które potęgował fakt braku spójności organizacji Skiby i Lecińskiego. Odłączanie się od głównej grupy i dokonywanie przez poszczególnych partyzantów "napadów na własną ręką" potwierdzają zarówno raporty MO i UB z tego okresu, jak i zeznania naocznych świadków. Dobrym przykładem niech będzie tu postać Bogdana Osińskiego "Adiutanta", który w sierpniu 1946 r odłącza się od oddziału "Szefa Czesia" i przystępuję do tworzącej się "organizacji" Leona Tomiaka, dezertera z PUBP we Wolsztynie. Warto też podkreślić, że oddział Lecińskiego nie różnił się pod tym względem z innymi oddziałami "leśnymi", działającymi w innych regionach Polski. Sam Leciński tytułował się "komendantem Armii Krajowej". O ile w czasie okupacji byłoby to zapewne traktowane z ostracyzmem i odpowiednio ukarane przez dowództwo podziemia, o tyle w czasie decentralizacji podziemia po wojnie, pozwoliło "Szefowi Czesiowi" na nawiązanie kontaktów z innymi grupami zbrojnymi, m.in działającym w powiatach gostyńskim i kościańskim, w tym samym czasie, oddziałem zbrojnym Mariana Rączki "Kościuszko", czy też podporządkowanie sobie innych "grup leśnych".

Jedną z takich grup był oddział pod dowództwem (prawdopodobnie Kazimierza) Nowackiego, działający w powiecie wolsztyńskim, również tytułującą się jako "Armia Krajowa". Grupa Nowackiego działała w początkach 1946 r, by następnie przejść pod komendę "Szefa Czesia". Inną "organizacją" była tworzona przez Leona Tomiaka, byłego funkcjonariusza PUBP we Wolsztynie, struktura konspiracyjna. Tomiak zwerbował do współpracy jednak jedynie Bogdana Osińskiego "Adiutanta", a obaj zginęli podczas akcji werbunkowej wśród żołnierzy Wojska Polskiego. Tomiak i Osiński wcześniej dokonali kilku akcji napadowych na spółdzielnie i mieszkania członków PPR. Oprócz oddziałów "Szefa Czesia", "Strzały" i Nowackiego oraz dwuosobowej "organizacji" Leona Tomiaka, we wspomnieniach funkcjonariuszy PUBP we Wolsztynie, jako jedna z grup zapuszczających się w powiat wolsztyński wymieniany jest oddział Bronisława Małeckiego "Liścia", działający głównie w powiecie nowotomyskim. Grupa ta, działająca w 1945 r w ramach Narodowych Sił Zbrojnych (w późniejszym czasie kontakt się urwał), zasłynęła jednak kilkoma "dyskusyjnymi" akcjami, a przez część regionalistów określana jest nadal jako "banda". Wymaga jednak, podobnie jak reszta, wnikliwego spojrzenia w ujęciu całościowym. Na ziemie pow wolsztyńskiego docierał również oddział Henryka Maja "Corteza", choć operował on raczej w południowych Jego stronach.
Bez wątpienia temat podziemia niepodległościowego na interesującym Nas terenie wymaga jeszcze gruntownych badań. Wielkopolska Samodzielna Grupa Ochotnicza "Warta", a zwłaszcza powstałe w wyniku Jej rozwiązania oddziały, często dopuszczające się samowolki, muszą zostać dokładnie sprawdzone. Jedne bowiem, jak "organizacja Lecińskiego" miały charakter polityczny (pomimo tego nie uniknęły "kontrowersyjnych" działań), inne - nastawione były tylko i wyłącznie na zysk. Bez wątpienia zabrakło tam przede wszystkim ludzi, którzy mogliby tymi formacjami pokierować w odpowiednią stronę, ludzi wykształconych, "silnych" dowódców o mocnym kręgosłupie moralnym i "twardej dłoni" oraz przede wszystkim doświadczeniu konspiracyjnym, takich jak dowódca wolsztyńskiego obwodu WSGO "Warta" kpt Jan Woś "Jerzy". Wkrótce analiza powiatu nowotomyskiego (według podziału administracyjnego z tamtych czasów).
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #29

     
Rollex
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 56
Nr użytkownika: 82.974

 
 
post 26/03/2016, 20:01 Quote Post

I w powiecie nowotomyskim...


Podziemie niepodległościowe w powiecie nowotomyskim...


Temat podziemia antykomunistycznego wrócił po blisko 50 latach niebytu. Takie postacie jak "Ogień", "Łupaszka", "Bury" czy "Rój" stają się powszechne znane w świadomości społeczeństwa. Jednocześnie wiele grup, organizacji, struktur zostało skazanych przez historyków na zapomnienie, nie doczekując się żadnego opracowania. Tyczy się to również powiatu nowotomyskiego.



Podobnie jak w innych rejonach Wielkopolski, a także całej Polski, w początkowym okresie można wymienić przede wszystkim dwa podstawowe typy konspiracji: polityczną i zbrojną. Najwięcej kontrowersji rzecz jasna budzi konspiracja zbrojna, nastawiona na walkę partyzancką, często przekraczająca pewną linię, o której wspominał mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka". Pierwszą organizacją w powiecie nowotomyskim była Wielkopolska Samodzielna Grupa Ochotnicza "Warta", lokalna struktura po - AK - owska, oparta na rządzie londyńskim. Przywódcą Obwodu Nowy Tomyśl został były Powstaniec Wielkopolski, kpt Dionizy Vogel "Gryf". Nowotomyską "Wartę" podzielono na kilka placówek: "Grodzisk Wielkopolski", "Buk - wieś", "Buk - miasto", "Opalenica" i "Zbąszyń". W przeciwieństwie do swojej wolsztyńskiej odpowiedniczki organizacja kpt "Gryfa" nie posiadała wydzielonego oddziału zbrojnego, skupiając się na antykomunistycznej propagandzie, działalności wywiadowczej oraz magazynowaniu broni. W wyniku nieczystej gry niektórych Jej członków i zaangażowaniu przez PUBP Nowy Tomyśl własnych agentów wkrótce została rozbita masowymi aresztowaniami. Najciekawsza sytuacja miała miejsce w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie zastępca komendanta placówki ppor Bronisław Pusiak "Neptun" zgodził się w zamian za "darowanie kary" ujawnić wraz z 24 osobową grupą działaczy. W tym wypadku rzeczywiście Urząd Bezpieczeństwa dotrzymał słowa i po przesłuchaniu wszyscy działacze zostali wypuszczeni na wolność. Niektórych represje spotkały dopiero wiele lat później, kiedy to w ramach akcji "Zboże" po zabójstwie Bolesława Szyszkowskiego w 1951 r, zaczęto ponownie penetrować środowiska "reakcyjne".



W tym samym czasie co WSGO "Warta" - Obwód Nowy Tomyśl, swoją działalność rozpoczął rozwijać oddział Narodowych Sił Zbrojnych, pod dowódzwem Bronisława Małeckiego "Liścia". Postać "Liścia" do dziś budzi sporo kontrowersji, a sam Małecki, mimo młodego wieku mianował się raz jako NSZ, raz jako..."major Armii Krajowej". Oddział "Liścia", w przeciwieństwie do konspiracji politycznej, jaką prowadziła WSGO "Warta", był już typowym oddziałem "leśnym". Liczył około 25 partyzantów, co prawda fatalnie uzbrojonych. Posiadał bowiem jedynie 7 sztuk karabinów maszynowych oraz dwie sztuki broni krótkiej. Po nawiązaniu kontaktu z poznańską Komendą NSZ, "Liść" miał rozpocząć działalność w celu gromadzenia środków na pomoc więźniom w Rawiczu i we Wronkach. W tym też celu łącznik Komendy NSZ tajemniczy oficer o pseudonimie "Zuch" miał zdaniem Małeckiego zlecić mu napady na gorzelnie i majątki. Ponadto w ramach NSZ prowadzono również szkolenia w lesie, w okolicach Opalenicy. Powstały w maju 1945 r oddział Małeckiego miał mieć swój kres podczas zabawy w Łagwach 24/25 września 1945 r. Bawiących się partyzantów zaskoczyli bowiem żołnierze z 14 Pułku Piechoty KBW. Kilku uciekło, reszta wraz z dowódcą poddali się bez walki. Nie był to jednak koniec "Liścia". Bronisław Małecki wyłamał bowiem kraty w areszcie w Poznaniu i stamtąd uciekł, dołączając do tych, którzy wydostali się z okrążenia w Łagwach. Grupa została zreorganizowana i działała do czerwca 1946 r, przybierając zdaniem niektórych formę zwykłej "bandy rabunkowej", kiedy to została ostatecznie zlikwidowana. Znaleziono wówczas całkiem pokaźną ilość broni, co mogłoby świadczyć, że działanie poza szeregami NSZ okazało się dla oddziału "korzystne". Sam Małecki ujawnił się przed komnisją amnestyjną w Grodzisku Wielkopolskim w kwietniu 1947 r, przynosząc do budynku radiostację i w dokumentach podpisując się jako "NSZ".



Mniej więcej w tym samym czasie co oddział Małeckiego, w lasach w okolicach Wytomyśla, Kozichlasek i Wąsowa, swoją działalność rozpoczął oddział Bronisława Ogrodowicza "Klina", złożony z dezerterów z plutonu wchodzącego w skład ochrony osobistej gen dyw Karola Świerczewskiego "Waltera", przebywającego w tym czasie w okolicach Wolsztyna. "Klin", były żołnierz września 39 i 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK w czasie okupacji, rozbrojony i przymusowo wcielony do 2 Dywizji Piechoty Wojska Polskiego, podejmuję decyzję o dezercji. Wraz z częścią żołnierzy ze swego plutonu udaję się następnie w lasy, w okolicach Wytomyśla i Wąsowa. Tam, pomiedzy 10 czerwca, a 27 lipca 1945 r, prowadzi aktywną działalność, mającą na celu głównie rozbrajanie funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. 29 czerwca (lub 2 lipca) 1945 r w czasie zabawy w Lipce Wielkiej dochodzi do przypadkowego starcia partyzantów "Klina" z żołnierzami NKWD, w której dwóch Sowietów zostaję zabitych, a jeden ranny. Te wydarzenie miało być początkiem końca oddziału Ogrodowicza. NKWD rozpoczyna masowe aresztowania ludzi związanych z oddziałem, by ostatecznie otoczyć "grupę <Klin>" w jednym z gospodarstw w Kozichlaskach 27 lipca 1945 r. Widząc brak możliwości wyjścia z obławy, Bronisław Ogrodowicz "Klin" najprawdopodobniej popełnia samobójstwo. Dwóch podkomendnych również zostaję zabitych, a 9 członków oddziału aresztowanych. Wysłani na patrol dwaj partyzanci, których nie było feralnego dnia w Kozichlaskach, zostają aresztowani dzień później. Sprawa przeciwko partyzantom "Klina" odbyła się 6 września 1945 r. Bez wątpienia oddział Ogrodowicza chciał walczyć z ustrojem komunistycznym w Polsce, który doskonale poznał wcześniej, w szeregach 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Co jednak warto podkreślić sam "Klin" nieco przeliczył swoje możliwości. Gdy w czerwcu 1945 r zdezerterował z jednostki, liczył na przybywających w te rejony repartiantów ze wschodu, którzy w Jego mniemaniu mieli chwycić za broń. Jak się później okazało niewielu mieszkańców Kozichlasek, Wytomyśla i Wąsowa, myślało tymi kategoriami, a cieszący się niewielkim poparciem społecznym oddział partyzancki, prędzej czy później musiał być skazany na "eksterminację".




W okresie od września 1945 r do stycznia 1946 r swoją działalność rozpoczyna lokalna organizacja zbrojna - Armia Krajowa "Warta", operująca w okolicach Zbąszynia. Jej dowódcą zostaję Kazimierz Ludwiczak "Pogromca", były milicjant, dobrze rozeznany w terenie. Dokonuję ona jednak tylko jednego napadu na jeden z majątków, po czym w wyniku aresztowań zostaję rozbita. Sam Ludwiczak ucieka przy pomocy znajomych zagranicę. Koniec 1945 r to nasilające się również napady rabunkowe w okolicach Grodziska Wielkopolskiego. Jak się później jednak okazuję dokonuję ich grupa bandycka, złożona z miejscowych: mieszkańców Grodziska i Grąblewa. To rzecz nie jasna nie jedyny taki przypadek, choć co również warto podkreślić wykrywalność sprawców była bardzo niska. W 1946 r, przy pomocy swojego łącznika, kontakt z "grupami leśnymi" na terenie pow nowotomyskiego nawiązuję działający w powiecie wolsztyńskim "Szef Czesiu". Podporządkowuję on sobie grupę NN "Bremborga". Wkrótce Jego zastępcą zostaję również mieszkaniec Urbanowa - Ludwik Brychcy "Tchórz", któremu Leciński za zadanie powierza dowodzenie jedną z grup, mającą wchodzić w skład organizacji "Rycerz". Oddział Czesława Lecińskiego "Szefa Czesia" i wchodząca w Jego skład "grupa Brychcego" okazuję się najaktywniejszymi oddziałami "leśnymi" w terenie. Nasilenie ich działalności przypada w powiecie nowotomyskim na lato 1946 r. Przeprowadzają one szereg spektakularnych akcji zbrojnych, ścierając się wielokrotnie z obławami. Co i tu warto podkreślić, również na terenie powiatu nowotomyskiego, nie brakuję w ich działaniach "ciemnych plam" (jak to w wypadku wszystkich grup partyzanckich), których głównym powodem jest niespójności organizacji i odłączanie się poszczególnych Jej członków, dokonujących często napadów na własną rękę. Warte podkreślenia jest też to, że w powiecie nowotomyskim jednocześnie oddział Lecińskiego cieszył się największym poparciem, a osób wspierających oddział, miało być tu 381 (według danych UB). Kres działalności oddziału "Rycerz" przypada na jesień 1946 r, kiedy to zmuszona ofensywą wojsk KBW "grupa Lecińskiego" zostaję zmuszona do ujawnienia się przed specjalnie powołaną komisją w Grodzisku Wielkopolskim 16 października 1946 r. Pomimo gwarancji bezpieczeństwa jakie otrzymał dowódca od WUBP Poznań, zostają oni aresztowani i w pokazowych procesach skazywani na wyroki więzienia. Co warte podkreślenia oddział "Szefa Czesia" miał charakter polityczny, posługując się hasłami WSGO "Warty" oraz przeciwdziałając szerzeniu się PPR w regionie.



Oprócz "grup" Lecińskiego i Małeckiego, w 1946 r na terenie powiatu nowotomyskiego, w okolicach Miedzichowa i dalej w kierunku pow międzychodzkiego, grasuję "banda" pod dowództwem Jana Wojtowicza. Grupa liczy 6 osób i jest dobrze uzbrojona. Pomimo tego ciężko w Niej się doszukiwać przesłanek "politycznych". Głównym Jej celem jest rabunek, nie unikają również niepotrzebnego okrucieństwa. W trakcie jednego z napadów w jednej z wsi, Wojtowicz z resztą, dokonują gwałtu na sołtysowej, próbują zamordować sołtysa, ale temu udaję się uciec, niszcząc przy okazji papiery, dotyczące referendum. Dzięki ucieczce sołtysa i śledztwu funkcjonariuszy MO z miejscowego posterunku, udaję się ich namierzyć. W pokazowym procesie, Jan Wojtowicz zostaję skazany na karę śmierci. Prezydent Bierut nie skorzystał z prawa łaski, a "herszt bandy" zostaję powieszony w Grodzisku Wielkopolskim w październiku 1946 r. W Grodzisku Wielkopolskim z początkiem grudnia 1946 r dochodzi do jeszcze jednej egzekucji, w której powieszony zostaję 21 latek. Niestety brak dowodów nie pozwoli mi się odnieść do tej sprawy, choć w samym mieście długi czas chodziły przesłanki, że ten drugi był w rzeczywistości niewinny "zarzucanych mu czynów".



Ujawnienie grupy "Rycerz" Czesława Lecińskiego "Szefa Czesia" to koniec zorganizowanego podziemia w powiecie nowotomyskim. W okolicznych lasach do amnestii 1947 r ukrywały się już jedynie niedobitki tego oddziału i "grupy" Małeckiego. Niektórzy mieszkańcy mieli wspominać o grasujących "bandach", które dotrwały do 1948 r. Ciekawym tematem jest też ostatni oddział partyzancki, powołany przez Floriana Grzanę "Wierzburza" w 1950 r o nazwie "Partyzantka" (od 1952 "Armia Krajowa"). Ta 4 osobowa grupa miała dotrwać do 1952 r, kiedy to Jej członkowie zostali aresztowani.



Warto tu na koniec wspomnieć o zamordowaniu "tow" Bolesława Szyszkowskiego w 1951 r. Ten funkcjonariusz UB, odpowiedzialny za kontyngenty, został zamordowany w drodze na Słocin /k Grodziska Wielkopolskiego/ przez ukrywajacego się dezertera z WP. Oczywiście PUBP Nowy Tomyśl powiązał morderstwo z "środowiskami reakcyjnymi", rozpoczynając na szeroką skalę falę aresztowań i represji wśród harcerzy, byłych żołnierzy AK, działaczy WSGO "Warta" oraz opozycyjnego PSL. Było to podstawą do szeroko zakrojonej akcji.



Tak mniej więcej "powierzchownie" wyglądało to w powiecie nowotomyskim.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #30

2 Strony < 1 2 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej