|
|
Turbosłowianie mają rację!
|
|
|
|
Pismo Minojczyków nie zostało odszyfrowane, gdzyż nawet nie wiadomo jaki język jest nim zapisany. Z pismem linearnym b było łatwiej-Ventris założył, że zapisywano nim archaiczną grekę, i miał rację. W tym wypadku badacz zaginionej Lechii założy, że ma do czynienia z prasłowiańskim i efekt będzie podobny.
|
|
|
|
|
|
|
|
Koledzy popadacie w sprzeczność! Najpierw miała być "starożytna Wielka Lechia na istnienie której SĄ dowody". O tym, czy Lechia istnieje dalej czy nie, w ogóle mowy nie było - aż do przedostatniej strony. Teraz wymagania ciągle rosną. Już nie dość, że Lechia ma upaść - to jeszcze tak, żeby NIE było dowodów na jej istnienie. Sorry, ale to jest zmiana reguł w trakcie zabawy! Rozdział u Herodota i dzieło Teofeasta mogą okazać się fałszerstwami Turbosłowian. Ale tak zniknąć Lechię, żeby ją całkowicie z kart historii wymazać, może tylko... sama Lechia!
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(matigeo @ 19/02/2019, 1:26) QUOTE(xxxxf @ 18/02/2019, 22:48) A to by wymagało przyjęcia, że ów spisek istnieje, ale w takim wypadku nie masz jak udowodnić tego istnienia i koło się zamyka. Muszą więc zostać jakieś ruiny oraz niepodważalne dowody istnienia Lechii, których się KK zniszczyć nie udało. Chyba, że przyjąć, że Lechia nie istniała 1050 lat, tylko upadła na przełomie er. Rzymianie otrzymują jakieś pogłoski/szczątkowe informacje o wielkim imperium, ale zanim zdąża się skontaktować, mamy kolaps. Moim zdaniem prostsze od wymyślania sposobu na długotrwałe trwanie, a jednoczesnie nieosiagalność ( tu było podane, że na przełomie er sporadycznie zapuszczali się w okolice ziem polskich), a potem tajemnicze zniknięcie.
Nie bardzo bo przecież według turbosłowian Rzymianie nie posunęli się dalej w swoich podbojach na wschód i północ bo natrafili na Lechię i dostali od niej łupnia. Lechia powinna więc upaść gdzieś mniej więcej wtedy gdy i Rzym pod naporem barbarzyńców.
QUOTE(jkobus @ 19/02/2019, 16:39) Koledzy popadacie w sprzeczność! Najpierw miała być "starożytna Wielka Lechia na istnienie której SĄ dowody". O tym, czy Lechia istnieje dalej czy nie, w ogóle mowy nie było - aż do przedostatniej strony. Teraz wymagania ciągle rosną. Już nie dość, że Lechia ma upaść - to jeszcze tak, żeby NIE było dowodów na jej istnienie. Sorry, ale to jest zmiana reguł w trakcie zabawy! Rozdział u Herodota i dzieło Teofeasta mogą okazać się fałszerstwami Turbosłowian. Ale tak zniknąć Lechię, żeby ją całkowicie z kart historii wymazać, może tylko... sama Lechia!
Ależ ona przecież nie ma zniknąć całkowicie. Mają po niej właśnie zostać ślady. W sumie powinien to być taki przesunięty o 1000 lat i w innym miejscu odpowiednik Urartu.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nu, tak naprawdę to w słynnej bitwie w Lesie Teutoburskim oddziały germańskie wsparł znaczny kontyngent Lechitów. Późniejsza karna rzymska karna espedycja owszem, odbyła się, ale była tylko przykrywką. Na Absolutnie Najtajniejszej Naradzie boski imperator (dalej BIzD)z doradcami uznali, że tego co tam dalej siedzi, nie warto ciągnąć za ogon. Zadowolono się wycieczkami po bursztyn, które tylko utwierdziły BIzD w słuszności podjętej decyzji.
|
|
|
|
|
|
|
|
Poszedł bym dalej zapewne manto sprawili Lechici, a Germanie tylko pomagali. Klęskę było wygodniej zrzucić na barbarzyńców niż się przyznać, że natrafiono na kolejne imperium.
Wyprawy po bursztyn utwierdziły tylko Rzym, że Imperium Lechitów go przewyższa, więc postanowiono kompletnie całą sprawę wyciszyć i udawać, że nie istnieje. Nie do końca się to rzecz jasna udało.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Klęskę było wygodniej zrzucić na barbarzyńców niż się przyznać, że natrafiono na kolejne imperium.
No nie - z reguły usprawiedliwia się klęskę przewagą wroga. Łatwiej przełknąć porażkę z rąk równorzędnego przeciwnika niż z rąk kogoś stojącego niżej w rozwoju.
QUOTE W tym wypadku badacz zaginionej Lechii założy, że ma do czynienia z prasłowiańskim i efekt będzie podobny.
Jeśli jednak Lechia obejmowała nie tylko Prasłowian? Jesli elity używały języka tak tajemniczego jak hieroglify przed odnalezieniem kamienia z Rosetty?
QUOTE Ależ ona przecież nie ma zniknąć całkowicie. Mają po niej właśnie zostać ślady.
No nie wiem, przecież poza relacjami Kadłubka i enigmatycznymi wpisami w innych kronikach nic nie zostało...a jak rozumiem, wątek nie ma zmieniać teraźniejszego stanu badań
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie, wątek ma właśnie dostarczyć NIEPODWAŻALNYCH dowodów na istnienie Wielkiej Lechii.
|
|
|
|
|
|
|
|
To na pewno coś się zachowa na Wawelu w KRAKowie.
|
|
|
|
|
|
|
|
Dlatego porównywałem do Urartu. Potężne Imperium istniejące prawie 1000 lat i zajmujące ładny kawałek bliskiego wschodu, a w zasadzie zapomniane do XIX wieku, a i obecnie mało kto o nim słyszał. Dopiero zapiski dokonane przez ich sąsiadów naprowadziły historyków na nie, co zapoczątkowało prace archeologiczne i odkrycie zapisków samej cywilizacji. Chwilę jeszcze trwało ich odszyfrowanie (pomogło podobieństwo do Asyryjskiego) i voila!
A co do klęski to jednak porażki z Partami próbowano tuszować, szczególnie jeśli nie udało się zemścić za takową.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nu, tak naprawdę to w słynnej bitwie w Lesie Teutoburskim oddziały germańskie wsparł znaczny kontyngent Lechitów. Późniejsza karna rzymska karna espedycja owszem, odbyła się, ale była tylko przykrywką. Na Absolutnie Najtajniejszej Naradzie boski imperator (dalej BIzD)z doradcami uznali, że tego co tam dalej siedzi, nie warto ciągnąć za ogon. Zadowolono się wycieczkami po bursztyn, które tylko utwierdziły BIzD w słuszności podjętej decyzji. (Eamr)
Ale to wymaga naniesienia korekt na wcześniej ustalone dziele Lechii. Inaczej dochodzimy do tego, że w ramach "nie ciągnięcia za ogon" Rzymianie spuścili Lechitom łomot i na sto kilkadziesiąt lat odebrali im Dację.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeśli (nie-taka-wcale) Wielka Lechia ma zginąć w pomroce dziejów, to powinna skończyć się już na Leszku Rzezimieszku (podoba mi się ten przydomek...). Pozostanie po niej tylko jeden rozdział u Herodota (zawsze można zakwestionować jego autentyczność...) i może jakieś aluzje w greckich komediach - na szczęście, w ogromnej większości: zaginionych. Na tych okrętach, które stały na Dunaju to była śmietanka towarzyska Hellady i wielu późniejszych bohaterów wojen perskich, ze zwycięzcą spod Maratonu, Militiadesem i przywódcami powstania jońskiego włącznie - więc pokonanie ich przez dzikusów na jakichś dłubankach na pewno wywoła salwy śmiechu od Miletu po Syrakuzy. I na tym dość. Żadnych późniejszych Leszków ze źródeł pisanych nie znamy, a już na pewno nie ma Leszka VII i jego przyjaźni z Aleksandrem. Aleksander raz, że sam bardzo dbał o pijar (więc, chcąc nie chcąc, zadba też o pijar swojego funfla; jakiekolwiek by nie były ich stosunki...), a dwa - jego osoba to centralny punkt narracji dla ogromnej większości dzieł historycznych starożytności. Tego się zakwestionować sensownie nie da. Konsekwentnie, nie ma też żadnego Kraka I, itd., itp.
Tak chcecie?
Ot Leszek I porabował, poszalał, uszedł za Karpaty - i słuch o nim i o jego potomkach zaginął. Pan Samochodzik znajdzie później skarby utopione w jakimś bagnisku gdzieś pod Warszawą...
|
|
|
|
|
|
|
|
Żadnych późniejszych Leszków ze źródeł pisanych nie znamy, a już na pewno nie ma Leszka VII i jego przyjaźni z Aleksandrem. (Jkobus)
Wystarczy trochę ograniczyć prezentowane w tym wątku prężenie mięśni. Post #34, akurat mój: Jego potomkowie, pomni że gdzieś na południowym wschodzie jest kupa luda żywiąca urazę do ich przodka, preferowali ekspansję raczej ku północy, zachodowi i południu, nie wypuszczając się za daleko ku Morzu Czarnemu. Jest Rok Jeszcze-Nie-Pański 350 pne… Ponieważ Leszek Rzezimieszek lubił przebywać w towarzystwie swej Przybocznej Gwardii Amazonek, to zostało po nim 24 synów, co najmniej równie jurnych. W efekcie powstało multum linii rodowych, aż wreszcie - gdy nieokiwanie pierworodna wymarła - doszło do wojny domowej między licznymi pretendentami, połączonej z podniesieniem głów przez ludy niedawno podbite i jeszcze niezasymilowane. W efekcie utracono świeżo zdobyte prowincje zagórskie (czyli obecne Czechy i Słowację), a pozycja władcy który ostatecznie zwyciężył nie była zbyt silna. Aby udowodnić wszystkim że ma prawa do tronu, wykorzystał legendę o klątwie, jaką zdążyła już obrosnąć wstrzemięźliwość w sprawie ekspansji ku Morzy Czarnemu. Sfabrykował przepowiednię, że klątwę przełamie Wybraniec, zebrał armię i ruszył ku południowemu wschodowi. Szwendając się nad Dniestrem i Dunajem wleźli w 337 do Epiru, w którym akurat przebywali pokłóceni z Filipem Aleksander i Olimpias. Lechita, pomny dokonań przodka Leszka Rzezimieszka, dokonał niejakiej dewastacji sił zbrojnych Epiru, porwał Aleksandra i zwrócił dopiero po zapłaceniu sutego okupu. Klęska z rąk barbarzyńców była takim szokiem i wstydem dla Epiru, Macedonii i Grecji, że wszystko zostało zatuszowane, ot po prostu Aleksander jakiś czas przebywał w enigmatycznym "królestwie illiryjskim". Leszek Pogromca Aleksandra wrócił zaś do kraju z sutymi łupami w glorii Wygnańca. Płynąc na fali triumfu zapakował wszystkich swych niedawnych rywali i konkurentów na kilka statków i wysłał za morze (stad owo słowiańskie nazewnictwo w Skandynawii). Jednakże jego naddunajska operacja nie uszła uwadze stepowców, który rychło zaczęli domagać się opłaty za dwukrotne przechodzenie przez ich terytoria. W ten sposób Lechia musiała odpuścić bezpośredni nadzór nad Skandynawią i próby odzyskania prowincji zagórskich, a na długie dziesięciolecia ugrzęzła w walkach ze Scytami i Sarmatami, krok za krokiem rozszerzając się na wschód. W ten sposób ani nie ma problemu ze zbytnim wmieszaniem się Lechii w sprawy Aleksandra, ani nie ma problemu bezpośredniego kontaktu między Rzymem a Lechią. Między oboma mocarstwami był szeroki pas ziemi niczyjej między Renem i Dunajem z jednej, a Łabą, Rudawami, Sudetami, Karpatami z drugiej. Osiedli tam ci Skandynawowie, którzy nie chcieli się pogodzić z dominacją wygnanych konkurentów Leszka Pogromcy i poprzez Morze Północne pożeglowali szukać nowego domu. Rzymianie odruchowo założyli, że Germanami są wszyscy od Renu aż po nie-wiadomo-jak-daleko (czyli że Lechici to też Germanie). Wspólną granicę Lechia z Rzymem miała krótko, 12pne-9ne na Łabie (potem Leszek Któryśtam uznał, że Rzym to zbyt niebezpieczny sąsiad, wsparł Germanów dwoma korpusami i było pozamiatane w Lesie Teutoburskim) i potem na Karpatach i Sudetach 178-180, gdy Aureliusz wojował z Markomanami i Kwadami (tutaj Lechici uciekli się do otrucia cesarza i przekupienia kilku doradców, którzy przekonali Kommodusa, że nie ma sensu siedzieć na tym zimnym północnym wygwizdowie i trza wracać do Rzymu). W sumie niedaleko było od północnych granic Dacji do południowych granic Lechii, ale jednak bezpośrednio się nie stykały.
|
|
|
|
|
|
|
|
i to jest dobre. Z tym, że nie wiedzę nic rujnującego tą historię w wsparciu Aleksandra w jego wyprawie na Persję i późniejszym wywiezieniu łupów razem z jego szczątkami i Roksaną.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(źwiesz @ 20/02/2019, 7:49) Ale to wymaga naniesienia korekt na wcześniej ustalone dziele Lechii. Inaczej dochodzimy do tego, że w ramach "nie ciągnięcia za ogon" Rzymianie spuścili Lechitom łomot i na sto kilkadziesiąt lat odebrali im Dację. No bo jak wiadomo ten kawałek Wielkiej Lechii (czy tam jej satelita, bufor czy co insze) posiadał złoto. Tu Rzymianie zaparli się kopytkami, bo było mocno o co. No i przecież nie ma imperium, które chociaż czasem nie straciło by kawałka stanu posiadania czy nie dostało gdzieś łomotu.
|
|
|
|
|
|
|
|
No i przecież nie ma imperium, które chociaż czasem nie straciło by kawałka stanu posiadania czy nie dostało gdzieś łomotu. (Eamr)
Bluźnisz, na Swaroga! Najpotężniejsze Imperium Lechickie ot tak zebrało oklep od Rzymu? Lechicznie niemożliwe.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|