|
|
Techniki walki wojsk słowiańskich
|
|
|
|
Według tej angielskiej strony z ilustracją Iana Heatha, do której link dałem wyżej (tłumaczenie):
"(...) Opis ostrzału z proc w bitwie pod Najera (1367) autorstwa kronikarza Froissarta mówi, że pocisk wystrzelony z procy 'mógł rozszczepić hełm na dwie części', co potwierdza skuteczność takiego ostrzału. (...)"
Mimo to wg. tej samej strony proce wyszły z powszechnego użycia w całej Europie, a najpóźniej - w końcu XIV wieku - w Hiszpanii.
Czyli zapewne ta bitwa pod Najera w 1367 roku była jednym z ostatnich przykładów masowego użycia procy w bitwie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_N%C3%A1jera
Ten post był edytowany przez Krut syn Gryna: 23/10/2013, 16:20
|
|
|
|
|
|
|
|
Hełm pewnie tak ale co z miękim, wielowarstwowym pancerzem (kolczugą na przeszywanicy)? Tu słąbiej to widzę.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Hełm pewnie tak ale co z miękim, wielowarstwowym pancerzem (kolczugą na przeszywanicy)? Tu słąbiej to widzę.
To fakt. Takie pancerze były za to mniej odporne na pchnięcia i kłucia, w tym strzały. Dobrej jakości gruba zbroja płytowa też raczej powinna zatrzymać (odbić) pocisk z procy (zwłaszcza, że pod taką zbroją płytową nosiło się jeszcze pancerz miękki lub / oraz kolczugę).
======================================
W każdym razie używanie przez Słowian procarzy nie było przeżytkiem, w Europie Zachodniej używano ich jeszcze w XIII / XIV wiekach.
Ten post był edytowany przez Krut syn Gryna: 23/10/2013, 16:24
|
|
|
|
|
|
|
|
Najera zaś to moment, kiedy w miarę powszechne stają się różne wzmocnienia zakłądane dodatkowo na kolczugę, z tym proca (łuk swoją drogą również) musiała sobie radzić całkiem kiepsko.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ciekawa z punktu widzenia sztuki wojennej jest krucjata połabska z 1147 roku a konkretnie działania wojsk obodryckiego księcia Niklota. Kazał on swoim oddziałom cofać się pod naporem wroga w stronę grodów Zwierzyn (Schwerin) i Dąbin (Dobin), otoczonych przez tereny podmokłe i zlokalizowanych w dogodnym miejscu między jeziorami (zapewniającymi połączenie wodne między grodami). Dzięki wyborowi takiego pola bitwy, mniej liczne wojska Niklota mogły manewrować po liniach wewnętrznych i uzyskać przewagę miejscową nad krzyżowcami, których wojska dzieliły od siebie jeziora i tereny podmokłe a nie posiadali łodzi i przez to nie mogli równie szybko koncentrować sił. Kiedy siły duńskie podeszły od północy pod Dąbin, flota duńska pod dowództwem biskupa Asgera została zaatakowana przez flotę Ranów pod dowództwem Rogali w pobliżu Wyszomira (Wismar). Rogala zadał flocie duńskiej ciężkie straty i rozproszył, zatopił lub zmusił do ucieczki wiele, może nawet większość ich okrętów. W międzyczasie Niklot skoncentrował większość wojska z rejonu Zwierzynia i Dąbina wzdłuż północnych obwałowań Dąbina z zamiarem wypadu na armię duńską, zostawiając niewielkie załogi do obrony przed wojskami Henryka Lwa atakującymi oba grody od południa. Plan się powiódł, zaatakowane wojsko duńskie zostało pokonane i uciekło w stronę swojej floty, która już wtedy była rozproszona atakiem Ranów. W trakcie bitwy i pościgu poległy z rąk Słowian tysiące Duńczyków. Wielu spośród tych, którzy dotarli do wybrzeża w pobliżu Wyszomiru nie mogło zostać ewakuowanym, ponieważ ostała się niedostateczna liczba okrętów. Dlatego wg. Saxo Gramatyka wielu spośród tych, którzy nie polegli w bitwie lub w trakcie pościgu, utonęło:
http://postimg.org/image/pt43dwmip/full/
Wojskami krzyżowców dowodzili:
Duńska flota - biskup Asger Armia północna - Knud V Magnussen i Svend III Grathe Armia południowa - Heinrich der Löwe (Henryk Lew) Armia wschodnia - Albrecht der Bär (Albert Niedźwiedź)
Wojskami Słowian dowodzili:
Armia - Niklot Flota - Rogala
Ten post był edytowany przez Krut syn Gryna: 23/10/2013, 23:56
|
|
|
|
|
|
|
|
Taki artykuł, całkiem ciekawy (chociaż gdzieniegdzie autor przesadza z wychwalaniem Słowian):
http://ryuuk.salon24.pl/270981,woje-obrzy-...nska-wojskowosc
Większość tych informacji już w tym temacie się pojawiło, ale jest też sporo nowych, np.:
QUOTE (...) Rzecz jasna wilcze czerepy nie stanowiły jedynej osłony. Nie da się już zaprzeczyć (a próbowano!), że zbroją Słowian była skóra prażona na ogniu, wzmacniana kawałkami kości, często zakładana jedynie na tors – wykonanie jej było prostsze, co nie znaczy że była to ochrona prymitywna. Przeciwko strzałom była całkiem skuteczna i nie krępowała ruchów w walce wręcz. Były też oczywiście różne jej interesujące wersje, np. na wschodzie spotykano karaceny sporządzane z jelenich kopyt (bardzo twardych). (...)
Ten post był edytowany przez Krut syn Gryna: 13/11/2013, 2:37
|
|
|
|
|
|
|
|
Bardzo ciekawe posty Kurta a zwłaszcza ten przekaz o 3000 Słowian. Też czytałem jakies opisy walki z Bizancjum z których wynikało, że Słowianie świetnie znali sie na wojenn fachu.Dla odmiany można znaleźć opisy gdzie jedynym atutem Słowian wydaje sie być liczebność.
Tak sobie myślę, że błędem jest traktowanie Słowian jako monolitu. Jedni radzili sobie lepiej a inni gorzej.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Nie da się już zaprzeczyć (a próbowano!), że zbroją Słowian była skóra prażona na ogniu, wzmacniana kawałkami kości, często zakładana jedynie na tors – wykonanie jej było prostsze, co nie znaczy że była to ochrona prymitywna. Bardzo ciekawa nowinka. Tylko skąd wytrzaśnięta? Jakieś potwierdzenie poza gdybaniami?
Artykuł roi się od byków i innego bydła rogatego. Już w pierwszych akapitach dowiaduję się, że ktoś podobno zaprzeczał istnieniu Słowian przed ich chrystianizacją lub że "feudalizm ustąpił miejsca monarchii". Nowe nowinki traktować należy więc ostrożnie. Szczególnie, że większość z nich autor chyba sam wymyślił.
Ciekawostki z dawnych kronik, które czyta się z przyjemnością przeplatają się z bzdurami wyssanymi z palca. Słowiańska ciężka piechota? Słowiańscy koczownicy? Łuki Słowian "do 160cm"? Chyba od 160cm. Przypisywanie im lepszych osiągów niż "krótkie łuki z zachodniej europy" to też chyba tylko chciejstwo historyczne. Tym bardziej, że jedyne zaleziska łuków z Zachodniej Europy z tamtej epoki jakie znam, to całkiem duże egzemplarze Groty do ucinania kończyn i przecinania lin wzięte chyba żywcem z Thorgala. Albo ktoś tak zinterpretował groty do polowań na ptactwo wodne. Wielkie noże bojowe jako "ulubiona broń Słowian" to już chyba kpina. Na terenach słowiańszczyzny wielokrotnie więcej znajduje się nawet mieczy niż wielkich noży. To raczej ich rzadkość jest typowa dla Słowiańszczyzny. Może poza Połabiem. PQUOTE odobny zwyczaj istniał na Pomorzu, ale tu z kolei przekazywano sobie topory. Były one bardziej preferowane, zwykle nieco lżejsze od np. normańskich (za wyjątkiem oczywiście Pomorza:) Normańskie topory jako cięższe? To bardzo ciekawe, bo typowe bojowe egzemplarze znajdowane na naszych ziemiach łatwo rozpoznać właśnie po tym, że są lżejsze. Bo nie mają przekroju klina ale niemal prostej linii i kółka (płaskie żeleźce i okrągła osada) Znowu, znowu wszystko akurat inaczej niż było.
Przeczytałem dalej i komentować nie mam siły. W mojej skali artykuł zasługuje na 7 różowych słoni. Pisał go w najlepszym wypadku licealista. Oczytany ale strasznie napalony na "słowiańskość".
Ten post był edytowany przez WracisławCzarny: 13/05/2014, 23:54
|
|
|
|
|
|
|
|
Przez kilka lat nagromadziło się kilka książek w temacie:
2014 rok - Artur Szrejter, Pod pogańskim sztandarem. Dzieje tysiąca wojen Słowian Połabskich od VII do XII wieku.
2017 - Paweł Babij, Wojskowość Słowian Połabskich, tom I.
2019 - Igor D. Górewicz, O wojownikach Słowian. Drużyny i bitwy na lądzie i morzu.
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|