Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Kozacy Nie Zaporoscy
     
Władysław IV Waza
 

Vladislaus Quartus Dei gratia rex Poloniae, magnus dux Lithuania
*******
Grupa: Banita
Postów: 1.775
Nr użytkownika: 5.849

Dominik
Zawód: król oczywiscie :)
 
 
post 6/11/2005, 18:16 Quote Post

Czyli o kozakach dońskich,czarnomorskich itd.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
piotpal
 

W Służbie Ich Królewskich Mości: Qltury i Nauki
******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 1.255
Nr użytkownika: 7.889

Piotr P.
Zawód: student
 
 
post 10/11/2005, 22:16 Quote Post

Warto wiedzieć, że Kozacy dońscy urządzali bunty wcale nie rzadziej od zaporoskich, aż doszło w r. 1670 do powszechnej pożogi kozackiej w państwie moskiewskiem, pod wodzą Stjenka Rjazina, twórcy społeczności wojskowej, nie ustępującego bynajmniej Bogdanowi Chmielnickiemu. Rzecz była ta sama, a tylko trafiła na inne okoliczności. Rjazina nie wyzyskiwali ościenni do swych celów politycznych, i wszystko odbyło się, jako sprawa wewnętrzna moskiewszczyzny. Nie wytwarzało się też na wschodnim terenie kozaczyzny żadne poczucie narodowe (ni odrębności, ni wspólności narodowej), ani nie towarzyszyła tym ruchom żadna agitacja religijna. W “buntach” Kozaków dońskich występuje niezmącony ubocznemi wpływami objaw orjentalnego życia zbiorowego, a mianowicie tworzenie społeczności politycznych na tle organizacji wojskowych, służących zarazem jako podkład ekonomiczny. Stjenko Rjazin występuje jako wybawca od głodu, który nawiedził dorzecze Donu. Zebrawszy znaczny zastęp kozaków i niekozaków, wskazuje im sposób do życia, wiodąc ich na zdobycie Azowa, następnie urządzając wyprawy łupieskie wzdłuż dolnej Wołgi, w końcu w krainach nad Uralem (Jaikiem). Kazał się okupywać ludom od granic Persji do średniego biegu Wołgi. Garnęli się do niego ochotnicy słowiańscy, tatarscy i z pośród Jugry. Po kilku latach rozporządzał armią krociową i począł posuwać się śmiało coraz bardziej ku zachodowi. Naruszył granice bezpośredniego panowania carskiego, a wojska carskie okazywały się długo bezsilnemi wobec niego, bo lud chwytał “wojewodów” i wysłanników carskich i odstawiał ich w więzach do obozu Rjazina, żołnierze zaś przechodzili wprost ha jego stronę. Gdziekolwiek hufce kozacze natrafiły na razkoł, zyskiwały odrazu zwolenników gorliwych, zrzucających z ich pomocą jarzmo “antychrysta”. Jeszcze lepszym atoli agentem był głód. Już powstawało nowe państwo przeciw Moskwie. Stjenko Rjazin panował w Carycynie, Astrahaniu, Saratowie, w Samarze, Tambowie, Penzie, aż tuż pod Niżny Nowogród. Im bliżej Moskwy, tym bardziej rewolucyjnym stawał się ten ruch, wchłaniając w siebie coraz więcej żywiołów opozycyjnych, którym chodziło nie tylko o dogodniejszy według ich pojęć i milszy sposób do życia, ale o to, żeby u nich nie musiało “być, jak w Moskwie”. Od r. 1668 razkoł buntował się jawnie, a szerzył się i w armii. Monaster Sołowiecki posiadł własną załogę z żołnierzy wyprawionych na poskromienie mnichów. Zamienił się w fortecę, która przez osiem lat urągała oblężeniom. Każde niepowodzenie carskich oddziałów stawało się hasłem do nowego oporu to w tej, to w owej stronie caratu. Sama Moskwa stała się ponownie widownią rozruchów, których ofiarą padli Miłosławscy. “Przywrócenie spokoju” odbyło się kosztem 7000 ofiar, więzionych i wieszanych. Wśród takich okoliczności posuwał się bunt Rjazina ku północnemu zachodowi, zmierzając na Moskwę, skąd podałby rękę Sołowieckim oblężeńcom, a wtedy cały carat zamieniłby się w jeden obóz rewolucyjny. Z buntem Rjazina poczynał łączyć się razkoł, a już zbiegał do niego lud wiejski, przytwierdzony do gleby. Zanosiło się i w caracie na “wojny kozackie” z podkładem agrarnym i wyznaniowym. Zagrażała ruina wszystkim bojarom, całej własności ziemskiej w ogóle, nie tylko wielkim panom, a zarazem nieuchronna w takim razie ruina całego dotychczasowego ustroju społecznego i państwowego. Toteż państwo i społeczeństwo bojarskie zdobyło się na wysiłek w obronie swego istnienia. W r. 1671 wystawiono wreszcie armię dość silną, z którą Jerzy Barjatynskij pokonał Rjazina pod Symbirskiem. Uciekającego dognano w stepach i pochwycono. Skończył się wcale inaczej niż Chmielnicki, bo na szubienicy w Moskwie. Rewolucja trwała wprawdzie jeszcze przez kilka lat, lecz z roku na rok przygasała, ścigana z największą bezwzględnością.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej