Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
147 Strony < 1 2 3 4 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Sprawa płka Ryszarda Kuklińskiego, Informacje, opinie, obserwacje
     
Kanapon
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 190
Nr użytkownika: 1.266

 
 
post 7/09/2004, 14:45 Quote Post

Wymiar prawiedliwości...


...III (niepodległej i suwerennej, a przynajmniej bardziej takowej niz prl) już Rzeczypospolitej w sprawie pułkownika Kuklińskiego zajął stanowisko jasne. Trwało to co prawda niepokojąco długo, nie było wolne od nacisków politycznych ale w końcu wiążące decyzje jednak podjęto.

W przypadku pułkownika skorzystano z tzw. kontratypu - sytuacji która w prawie karnym wyklucza skazanie mimo iż oskarżony popełnił bezprawny czyn zabroniony (przestępstwo, w tym wypadku zdradę). W przypadku każdego przestepstwa o jego popełnieniu nie można bowiem rozstrzygać bez uwzględnienia jego okoliczności i motywów. Dodtakowo zgodnie z ogólnymi zasadami prawa karnego do oceny jego czynu stosuje się zawsze zapisy łagodniejsze dla ew. oskarzonego (w tym wypadku zastosowano KK. bodajże z 1997).

W prawie polskim wśród kontratypów pojawia się m.in działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego a także powszechnie znany stan wyższej konieczności.

By rozstrzygnąć czy działnie podpadało pod któryś z możliwych mu do przypisania w/w należałoby stwierdzić czy ówczesna ocena sytuacji geo-politycznej i argumenty samego Kuklińskiego mają charakter racjonalny i mogą być tym samym usprawiedliwieniem dla jego działania. Wszystko po to by "zdradę" nie traktować jedynie techniczno-formalnie a również z uwzględnieniem również aspektu moralnego.

Do oceny wspomnianego można skorzystać z pytań pomocniczych dotyczących charakteru "suwerenności" prl, "osobliwości"w składanych przysięgach, a także postępowania dowódców LWP i wykorzystania ówczesnej polskiej armii w kategorii polskiej racji stanu, oraz skutków samej działalności pułkownika. Należałoby też ocenić z grubsza charakter doktryny wojskowej UW i możliwą reakcję NATO na ew. ofensywne poczynania ZSRR i jego sojuszników. To umożliwiałoby z kolei wypowiedzenie się na co nas pułkownik "narażał" i czy owe "narażenie" nie było już "skonsumowane" w reakcji NATO na ew. rozpoczęce wojny a polegającej na obłożeniu prl ładunkami atomowymi jako obszaru przez który przemieszczają się głowne siły 2 rzutu ofensywnego armii czerwonej w drodze na zachód.

Na podstawie podjętych rozstrzygnięć (nie ujawniono całości uzasadnienia) mozna przyjać iż pułkownik Kukliński wypełniał w swej misji z narażeniem życia podstawowy obowiązek każdego żołnierza jakim jest działalność na rzecz NIEPODLEGŁEGO BYTU Państwa Polskiego. W tym wypadku działalność na rzecz obcego wywiadu pokrywała się z działalnością na rzecz Polski niepodleglej, służyła interesom Polski suwerennej i byla skierowana przeciw mocarstwu które nam te suwerenność zabrało, narażając w swych "nie do końca obronnych" planach wojennych na atomową hekatombę.

W 1995 roku wyrok na pułkownika Kuklińskiego został uchylony przez sąd ale takie uchylenie wyroku nie oznaczało bynajmniej zamknięcia jego sprawy. W tym przypadku było to zaledwie jej przekazanie do ponownego rozpoznania a to oznaczało iż śledztwo dotyczące pułkownika miała wznowić Prokuratura Wojskowa która doprowadziała do jego skazania. Po 2 latach "wysiłków", w 1997, jej sledztwo w tej sprawnie zostało przez nią samą umorzone. To z kolei oznaczało iż działanie Prokuratury nie dostarczyło w tej sprawie żadnych podstaw do wniesienia aktu oskarżenia do sądu aby ten mógł rozstrzygnąć sprawę "ostatecznie". Umarzając śledztwo Prokuratura uznała iż nie ma podstaw do wystepowania z oskarzeniem o zdradę albowiem i według niej Kukliński podejmując współpracę z amerykańskim wywiadem działał na rzecz Polski oraz był w stanie "wyższej konieczności". Wnieśnienie takiego aktu oskarzenia w III RP narażałoby ową prokurature po prostu na kompromitację. Na podstwie w/w umorzenia pułkownik zostal zrehabilitowany i oddano mu (w dobrach zastępczych częściowo zapewne) to co mu bezprawnie skonfiskowano w prl.

Żadnego innego szpiega działającego na rzec USA nie uniewinniono, nie zwrócono zabranego majątku i nie przywrócono stopnia. Stało się tak m.in dlatego iż Kukliński był jako szpieg człowiekiem wyjątkowym. Ryzykował życie, rodzinę, posadę nie za korzyści majątkowe (to stwierdził nawet sąd prlowski) w imię czegoś co było niewyobrażalne, zwłaszcza wówczas gdy podejmował sie tego czego się podjął i to uzyskało jednoznaczną ocenę sądu. Zdaje się że Kukliński zrezygnował nawet ze sporej emerytury jaką oferowali mu Amerykanie. Ów "Uroił" sobie wolny kraj i starał się przyszłej wolnej Polsce jakoś przysłużyć. Na marginesie dodam iż po 1989 bynajmniej nie zaprzestaliśmy poszukiwać i wyłapywać szpiegujących na rzecz USA. Jak dotąd u żadnego nie udało się doszukać ni cienia działania na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego. I to nie są pojedyncze przypadki tyle tylko że ukręca się im w porę łeb i wydala klientów do szpiegujacego sojusznika tak bez skazywania, byśmy z USA (w końcu sojusznik) nie musieli sie kłócilić na arenie międzynarodowej a w zaciszy gabinetów. Najsłynniejszą z afer tego typu była ta gdy na początku 1996 r. UOP zatrzymał pułkownika wywiadu WSI Zbigniewa Włodzimierza Sz., odpowiadającego za wszystkich polskich atta wojskowych za granicą, który za pieniądze dostarczał tajnych informacji sojuszniczej CIA ( [http://www.gazetapolska.pl/?gp=,1,040324,kr,garg,,,kr_garg] ). Trudno sobie nawet wyobrazić podobną sytuację w prl, byśmy łapali szpiegów radzieckich. I nic dziwnego skoro do 56 szefami polskich służb byli "polonizowani na szybko" Rosjanie a i później wszystko było pod kontrolą...

Oto finał historii pułkownika, wg mnie dość prawidłowy...
Płk. jest postacią niejednoznaczną, tak jak i nasza historia. Trzeba jednak pamietać iż niepodległość zależy przede wszystkim od tych którzy sami jej pragną. A braku nawet kiwnięcia palcem u przełożonych K. w tej sprawie nie można usprawiedliwić tym iż nie czynili tego również wielcy tego świata i że ci ostatni przyczynili się do powojennej opresji naszego kraju. Za misję której sie podjął w skrajnie niesprzyjających warunkach i z tak małymi widokami na jej sukces wg mnie nalezy mu się przynajmniej nasz szacunek.


K.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
Sarissoforoj
 

Kwatermistrz Generalny
*******
Grupa: Supermoderator
Postów: 2.915
Nr użytkownika: 1.265

Stopień akademicki: mgr. inz.
Zawód: Emeryt
 
 
post 7/09/2004, 19:50 Quote Post

Stosując twoją argumentację, można każdego zdrajcę uznać jako największego bohatera. Zawsze w jego życiu można znaleźć coś co pchneło go do tego czynu, uzasadniało to co zrobił, a okliczności międzynarodowe temu sprzyjały. Każdemu może się uroić że żyje w kraju zależnym, o którego wolność nalęży walczyć, zdradzając go. Wyobraźmy sobie współczesnego zdrajcę, sprzedającego tajemnice Rosji, ponieważ uznał, że nie jesteśmy krajem niepodległym tylko zalężnym od USA i wykonującym jego polecenia. W przypadku wpadki posiadając dobrych prawników podając jako kasus przykład Kuklińskiego powinien gładko wywinąć się od kary.

Stosowanie kruczków prawnych w celu rechbilitacji Kuklińskiego, jest dla mnie raczej żenujące, a nie przykład sprawiedliwości wobec tej osoby.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
Kanapon
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 190
Nr użytkownika: 1.266

 
 
post 7/09/2004, 20:40 Quote Post

Niestety prl nie był snem, mimo że wielu wydaje się że był i to całkiem kolorowym. Było to państwo w którym mieszkali Polacy ale decydować o losach swego państwa już samodzielnie nie mogli. Wydawało mi się że udało mi się to jakoś udowodnić, ale widzę że nie bardzo...

Żadnego innego szpiega działającego na rzec USA nie uniewinniono, nie zwrócono zabranego majątku i nie przywrócono stopnia. Stało się tak m.in dlatego iż Kukliński był jako szpieg człowiekiem wyjątkowym. Ryzykował życie, rodzinę, posadę nie za korzyści majątkowe (to stwierdził nawet sąd prlowski) w imię czegoś co było niewyobrażalne, zwłaszcza wówczas gdy podejmował sie tego czego się podjął. "Uroił" sobie wolny kraj i starał się przyszłej wolnej Polsce jakoś przysłużyć. I wg mnie przysłużył się, zatruwając życie rodzimym utrwalaczom i podrzymywaczom komuny jak i dowódcom naszej jakże "bratniej", "sojuszniczej" armii czerwonej.

Jak przy tym ocenić postępowanie naszego naczalstwa utrwalającego swą słuzalczością zależność wasalną od sąsiada. Ja rozumiem że byli między młotem a kowadłem, tyle że wg mnie nigdy tak naprawdę nie myśleli o wybiciu się na wolność a wysyłanie wojska przeciw własnemu narodowi dyskwalifikuje ich całkowicie. I to jest sprawa w której brak ponisienia odpowiedzialności woła o pomstę do nieba.

Żenującm byłoby podtrzymywanie wyroku śmierci (później zamienionej na coś mniejszego) wobec kogoś kto ryzykował życie by Polsce wolnej sę przysłużyć czy jej doczekać.
By się wywinąć od kary musiałby ew. delikwent wykazać iż działał dla dobra niepodległego bytu państwa polskiego. Prl nie był państwem niepodległym a wierchuszka partii oraz m.in armii była tego gwarantem. Armia mieniąca się strażniczką naszej suwerenności była jednym z elementów który wykorzystywano do ciemięzenia własnego społeczeństwa a przy okazji i sasiadów. Kukliński pojął to dość szybko i spróbował to zmienić - ocena niezawisłego sądu była tu jednoznaczna.

Proszę mi wskazać inny rodzaj działalności dla człowieka na takim stanowisku, która mogłaby się lepiej przysłużyć Polsce, która choćby mogła skrócić okres naszej zleżności od ZSRR.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
Kanapon
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 190
Nr użytkownika: 1.266

 
 
post 7/09/2004, 20:50 Quote Post

By się jednak niepotrzebnie nie zacietrzewiać mozna spróbować podejśc do kontrowersyjnej postaci pułkownika nieco kompromisowo:

1. Ci, w których oczach prl ujdzie za niepodległą Polskę niech pozostaną przy przeświadczeniu, że Kukliński był zdrajcą. Moje zdanie w tym temacie jest zdecydowanie odmienne ale nie pietnuję i nie dziwię się nadmiernie tym którzy się z tym nie zgadzają. Każdy ma prawo do swego zdania i o ile jest to konsekwentnie i w miarę logicznie połączone się ze sposobem pojmowania patriotyzmu, niepodległosci itp. jestem to w stanie zrozumieć.

2. Na drugim biegunie sa ci, którzy uważają, że prl była sowiecką prowincją (satelitą) o bardzo dużej autonomii (coś w rodzaju Królestwa Polskiego przed powstaniem listopadowym). Tacy przeważnie uznają, że Kukliński był jednak bohaterem (tak, jak bohaterami byli powstańcy z 1831) i ja się do takowych zaliczam. Powstańcy (jest to mimo wszystko jakaś analogia) podobnie do Kuklińskiego mieli do stracenia wiele a zaryzykowali "rojąc" o niepodległej. Za zaborcami tak jak i za "realiami" zimnej wojny przemawiało niemal wszystko, nawet przysięgi jakie składali służąc w armii "polskiej".

3. Wreszcie tym, którzy uznają np. powstańców z 1831 za bohaterów, a Kuklińskiego za zdrajcę sugeruję sprawdzenie w słowniku znaczenie słowa schizofrenia."


Dodam też iż bynajmniej nie uważam LWP za armię niepolską, tak jak i nie uważam iż prl nie był państwem polskim. Prl był po prostu organizmem niesuwerennym, zamieszkiwanym przez Polaków, mających różne wobec tego faktu postawy, przy czym zwłaszcza w dziedzinie wojska mieliśmy jako Polacy do powiedzenia niezbyt dużo. Wyżsi dowódcy armii prl stan ten doskonale znali, byli wręcz jednym z czynników który umożliwiał taką sytuację. Żaden z nich o ile wiem nie uczynił niczego po 1956 roku by cokolwiek spróbować tu zmienić. Stan w którym Polska jest tłamszona przez silniejszego sąsiada nie pasuje zresztą nawet do "normalnych" części składanych przez nich przysiąg.

Powinnością obywatela jest w zasadzie przynajmniej czynnie nie przyczyniać się do utrwalania tego stanu. Wojskowy (zwłaszcza wyższy oficer) wg mnie może tu więcej, i ja uważam że w takiej sytuacji Kukliński miał prawo uczynić co uczynił. W związku z tym nie dezawuuję też automatycznie osób którzy ówczesnych siłach zbrojnych naszego kraju poza najwyższym jej szczeblem. Można bowiem służyć systemowi ale trzeba sobie zdawać sprawę co tak naprawdę służy niepodległej Polsce i przynajmniej nie wyprowadzać własnej armii przeciw własnemu społeczeństwu a potem nie udawać jedynych sprawiedliwych. Nie uważam też by USA było pańswem o czystych rękach, tylko że w naszym przypadku było w pratyce jedyną nadzieją na sprawne przewrócenie strażnika systemu w Europie Wschodniej jakim był ZSRR.

Obecnie bardzo trudno byłoby udowodnić że informacje od Kuklińskiego wpłynęłyby na zwiększone straty polskiej armii. Na zdrowy rozum oczywiście tak, tyle że nie bardzo wiemy co płk. przekazywał, i poza tym zajmowała się już tym poważniejsza od forum instancja a mianowicie sąd i prokuratura. Wg mnie jego informacje służyły raczej zachowaniu pokoju, a w wypadku jakiegoś atomowego przeciwuderzenia NATO lepiej już gdy pociski są kierowane na wyraźnie wskazane cele aniżeli miałoby być to czynione po omacku bo takie rozwiązanie wiązało się ze znacznie większymi ofiarami wśród luności cywilnej. Jeśli mam wybierać - wolę by ginęli żołnierze niż by większość i wiekszych przez to ofiar stanowili cywile...

Kukliński został oficerem z własnej nieprzymuszonej woli. Uzyskał niezbędną do tego akceptację "najwyższych czerwonych (od)czyników", pozostał w służbie, przekonał się jak wygląda nasza armia, suwerenność, miejsce w geopolitycnym szeregu i dokonał odważnego wyboru. Wg mnie opłaciło się to dla nas, dla jego samego niestety nie. Swym działaniem wyróżnił się na tle masy szarych, szpiegujacych za pieniądze ludzi. Był szpiegiem i nigdzie tego nie tego neguję, tyle że wg mnie był wyjątkowym, odważnym człowiekiem i dla mnie zdrajcą nie był. Dlatego m.in został najprawdopodobniej uniewinniony...


K.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
Kanapon
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 190
Nr użytkownika: 1.266

 
 
post 9/09/2004, 18:27 Quote Post

Niepodległość zależy przede wszystkim od tych którzy jej pragną. Braku nawet kiwnięcia palce u przełożonych K. w tej sprawie nie można usprawiedliwić tym iż nie czynili tego również wielcy tego świata.

Prawdziwym problemem komunizmu stała się zwykła szara masa obywateli (głównie robotników), a nie nielicznych przybudówek "S" w rodzaju KOR i jego następców. Pułkownik mógł mieć jednak wpływ na jeden z newralgicznych odcinków zimnej wojny. On coś jednak robił w sprawie polskiej niezależności i to konkretnie w tym celu, natomiast z pewnością nie da się tego rzec o iekszosci zdecydowanej prl-owskiej generalicji. Patrząc globalnie można twierdzić iż Kukliński sprawił ZSRR i całemu UW znacznie więcej problemów niż wszelkie inne działania skierowane w ten zdegenerowany ustrój z wyj. "S". Z systemem trzeba walczyć skutecznie, ryzykować ile można, a nie demonstracyjnie próbować go rozmontowywać odchodzac z woja i np. rozrzucjac ulotki. Kukliński podjął się misji trudnej wierząc w to co robi i podstawowe wartości jakie chronić winna armiasuwerennego państwa. Pytanie - co chroniła armia niesuwerennej prl, bo zdaje się że tłamszącego naród ustroju...

Porównując Kuklińskiego i jego pryncypałów któż bardziej "niezłomnie strzegł wolności, niepodległości i mocy Rzeczypospolitej Polskiej". On swymi staraniami mierzającymi ku szkodzeniu państwu nas ciemieżacemu i systemowi który dzięki niemu powstał, przybliżając (mozna tak twierdzić) tymi działaniami jego koniec, czy też jego dowódcy na wyprzódki tłamszący m.in armią własny naród co upominał się o swoje. To jest najważniejsze prawo i obowiązek i do tego nie trzeba być żołnierzem, wystarczy być obywatelem. O tym co zdradzał w odniesieniu do przysiąg, ich fragmentów i kraju który jaki "suwerenny" był taki był a podnobna była i w zwiazku z tym jego armia, pisałem wyżej. O konsekwencjach zdrady pisaełm również i tamże odsyłam. Jak porównywać Kuklińskiego do tych którzy służyli w wojskach zaborców w czasie gdy dany zabór nie miał autonomii nawet porównywalnej z Królestwem Polskim?

W przeciwieństwie do wielu oficerów, w tym zwłaszcza politruków Kukliński spróbował zrobić dla Polski w tamtym czasie coś konkretnego. Odchodząc z armii bardzo wątpliwym jest by mógł się Polsce tak przydać jak się przydał (choćby będąc prostackim, cynicznym argumentem "wspomnieniowym" przy każdych obecnych rozmowach o czymkolwek na wysokim szczeblu z USA). Wielu z kolegów oficerów K. zajęło postawę bierną, którą trudno uznać za w/w wyjęte z przysięgi K. zdanie dot. strzeżenia wolności Polski, czy też za działanie nakierowane na niepodległy jej byt. I to jeszcze można zdzierżyć tyle że armia prl była wykorzystywana przeciw własnemu narodowi a także niezagrażającym nam niczym sąsiadom. Koniec końców historia przyznała racje jego staraniom, bowiem obecną Polskę trudno określać jako kraj uzależniony ponadmiarę od kogokolwiek czy niesuwerenny.

A wyjątkowość Kuklińskiego potwierdzają fakty. To czego się podjął, czym ryzykował i co w wyniku swych działań stracił, nie pobierając za to wynagrodzenia wymaga docenienia w obliczu celu jego działań i ich okoliczności uzyskało jednoznaczną ocenę sądu. Ale skoro już dyskusję obudzono to SŁUŻĘ PRZYKŁADEM kogoś kto został przyłapany i skazany za szpiegostwo na rzecz USA po 1989 roku. Najprawdopodobniej spraw takich jest znacznie więcej, tyle że ukręca się im w porę łeb i wydala klientów do szpiegujacego sojusznika tak bez skazywania, byśmy z USA (w końcu sojusznik) nie musieli sie kłócilić na arenie międzynarodowej a w zaciszy gabinetów. Najsłynniejszą z afer tego typu była ta gdy na początku 1996 r. UOP zatrzymał pułkownika wywiadu WSI Zbigniewa Włodzimierza Sz., odpowiadającego za wszystkich polskich atta wojskowych za granicą, który za pieniądze dostarczał tajnych informacji sojuszniczej CIA. Dotyczyły one np. konfliktów między Sztabem Generalnym WP a cywilnym szefem MON, poglądów politycznych kadry dowódczej itp. Trudno sobie nawet wyobrazić podobną sytuację w prl byśmy łapali szpiegów radzieckich. Po cóż zresztą skoro do 56 szefami polskich służb byli "polonizowani na szybko" Rosjanie a i póxniej wszystko było pod kontrolą...

Akurat ten klient przekroczył zdaje się wszelką miarę bezczelności i w związku z tym akurat jego sprawę zakończono procesem i skazaniem z fanfarami. Nie zdołano się w jego przypadku doszukać zapewne ni cienia działania na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego jak u Kuklińskiego i co do tego sąd raczej żadnych wątpliwości nie miał.

Krótka histora płk WSI Zbigniewa Sz. i jakże na czasie:
http://www.gazetapolska.pl/?gp=,1,040324,kr,garg,,,kr_garg


Pozdr.
Kanapon


P.S."w CIA poszedł za Gomułki, uciekł za Jaruzelskiego. Czyżby tak kochał totalitaryzm że jak czuł słabnięcie tegoż, to postanowił go opuścić" - w zywe oczy taki tekst? Za gomółki system miał się zupełnie dobrze a doktryna Breżniewa nadała mu wręcz "młodzieńczą żwawość i sprężystość" co odzczuli na sobie Czesi, a nasza armia była jedym z trybików tamtej interwencji. Z kolei druga połowa dekady lat 70., do momentu instalacji rakiet Pershing to okres w którym UW miał realną szansę zagarnięcia Europy Zachodniej nim zdążyli by jej pomóc Amerykanie. Kuklińskiego wywieziono bowiem kontrwywiad prl i sowietów po prostu deptał mu już po piętach...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
wsw
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 4
Nr użytkownika: 1.518

 
 
post 22/09/2004, 23:58 Quote Post

Panowie, panowie...

Zdrajca czy bohater? A coż to za zestawienie?! Nie te kategorie... To jak pytanie: biały czy okrągły?

Pytania brzmieć chyba powinny następująco:

Zdrajca czy lojalista?
Tchórz czy bohater?

Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini Profile Post #21

     
Kanapon
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 190
Nr użytkownika: 1.266

 
 
post 23/09/2004, 14:09 Quote Post

A może lepiej zdrajca czy patriota?

Kanapon
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #22

     
korten
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.633
Nr użytkownika: 1.663

 
 
post 7/10/2004, 13:21 Quote Post

Definitywnie zdrajca.
Zeby dochrapac sie do pozycji w we wladzach ukladu warszawskiego nasz pulkoniczek musial wykazac sie lojalnoscia,usluznosia generalnie jak to mowia Amerykanie
being SOB.
 
User is offline  PMMini Profile Post #23

     
Domino
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 469
Nr użytkownika: 1.706

 
 
post 8/10/2004, 14:50 Quote Post

Na studiach pisałem z tego pracę zaliczeniową. Z mojego punktu widzenia nie ma o czym mówić: zdrada jest zdradą, niezależnie w którą stronę. Zdrajcy nikt nie zaufa, bo może zrobić to jeszcze raz. A poza tym, gdyby doszło co do czego, to czyi żołnierze by ginęli?

Gen. Lee, mimo że przyznawał rację Unii, bronił Konferederacji, bo nie byłby w stanie podnieść ręki na rodzinną Virginię.
 
User is offline  PMMini Profile Post #24

     
Kasjusz Antonius
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 41
Nr użytkownika: 1.578

 
 
post 9/10/2004, 19:10 Quote Post

Ja bym przyrównał Kuklińskiego do Stauffenberga.
Obydwoje najpodlejsi zdrajcy.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
Kanapon
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 190
Nr użytkownika: 1.266

 
 
post 17/10/2004, 15:10 Quote Post

Poprzednie 3 posty...

Jeśli już się wypowiada jakieś zdanie to wartałoby przeczytać temat (dot. to zwłaszcza "dochrapywania się, wykazywania się usłużnością... itp.) od początku...

A jak już się napisze o Kuklińskim to trzeba jeszcze uwzględnić kogo i co i jak się zdradza, a także nie stosować bezsensownych analogii jak ta z gen. Lee, bo na każdą taką można znaleźć inną jak np. Waszyngtona...

Kanapon
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #26

     
Domino
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 469
Nr użytkownika: 1.706

 
 
post 20/10/2004, 13:12 Quote Post

QUOTE(Kanapon @ Oct 17 2004, 04:10 PM)
Poprzednie 3 posty...

Jeśli już się wypowiada jakieś zdanie to wartałoby przeczytać temat (dot. to zwłaszcza "dochrapywania się, wykazywania się usłużnością... itp.) od początku...

A jak już się napisze o Kuklińskim to trzeba jeszcze uwzględnić kogo i co i jak się zdradza, a także nie stosować bezsensownych analogii jak ta z gen. Lee, bo na każdą taką można znaleźć inną jak np. Waszyngtona...

Kanapon
*



Moim zdaniem argument z gen. Lee nie jest taki bezsensowny. Nie mógł stanąć przeciw temu, co mu najbliższe. Kukliński też miał taki wybór. Jak wybrał, jego sprawa, to raz.

Dwa: w Twojej argumentacji gdzieś po drodze przewinął się argument o Polsce jako wartości trwalszej. Otóż ten kij ma dwa końce. Św. Stanisław związał się z buntem przeciw legalnemu władcy, wyraźnie przeciw jego wycieńczającej polityce - ale po latach postrzeganie jest raczej takie, że zdradził kraj. Podobnie - linie polityczne Bolesława Śmiałego, czy Władysława Hermana były przecież zupełnie odmienne, zmiana całkowita między jednym a drugim - a przecież z perspektywy i tak patrzymy na ich państwo jako na Polskę. Takich diametralnych zmian w linii politycznej było wiele - ale Polska zawsze pozostawała wartością nadrzędną. PRL - prawnie, była spadkobiercą II RP, jak i III RP jest spadkobierczynią PRL. Ciągłość jest zachowana. Przestrzegam zatem przed tym argumentem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #27

     
Kanapon
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 190
Nr użytkownika: 1.266

 
 
post 20/10/2004, 14:28 Quote Post

"Niezauważalna" róznica jest jednak taka że prl był państwem oczywiście niesuwerennym w przeciwieństwie do Polski Śmiałego, Hermana, itd., którego to stanu (niestety), nawet nie próbowali zmienić (choćby ewolucyjnie) przełożeni pułkownika (jakże wierni składanym "przysięgom") o czym było sporo w postach dużo wyżej...

Pozdrawiam
Kanapon
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

     
Domino
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 469
Nr użytkownika: 1.706

 
 
post 26/10/2004, 14:31 Quote Post

PRL, czy się tego chce, czy nie, z punktu widzenia prawa międzynarodowego (na którym mam okazję co nieco się znać) BYŁA KRAJEM SUWERENNYM. Miała swoje terytorium, nad którym sprawowała władzę oraz uznającą ją ludność, była samodzielnie reprezentowana na arenie międzynarodowej. Nie była do końca zależna - ale to już inna sprawa. Który ze współczesnych krajów (może poza USA) jest tak naprawdę zupełnie niezależny? Na pewno nie Polska - zwłaszcza w strukturach UE i z 90% paliw importowanych z jednego kraju.
 
User is offline  PMMini Profile Post #29

     
Kanapon
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 190
Nr użytkownika: 1.266

 
 
post 26/10/2004, 14:41 Quote Post

Ja tez zdawałem prawo międzynarodowe publiczne. Tylko cóż to ma za związek z tym czym była prl? Jest suwerenność faktyczna i formalna. Dla państwa ważniejsza jest suwerenność faktyczna, zaś dla tych którzy ją tłamszą ZDECYDOWANIE na czoło wychodzi suwerenność formalna. W sprawie suwerennosci prlu odsyłam uprzejmie do postu z Sep 7 2004, 03:36 PM...

Nieodróżnianie tego co teraz od tego co było w latach 1944-89 to chyba jednak jakaś aberracja...


Pozdrawiam
Kanapon
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #30

147 Strony < 1 2 3 4 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej