|
|
Niedźwiedź brunatny w Bieszczadach
|
|
|
|
CODE Trochę tu się mieszają sprawy. Otóż podatnik przymusowo ma ściągany podatek zusowski ,a więc z niego wypływa ta cała ochrona zdrowia urzędowa.
Ale tu chodzi o dwie sprawy - opiekę medyczną (opłacaną przez NFZ) i doraźną akcję ratowniczą. Akcja ratownicza obecnie nic nie kosztuje, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby turysta za nią zapłacił, jak nie, niech kupi ubezpieczenie. W końcu OC funkcjonuje obok normalnej składki zdrowotnej. Na Słowacji to od paru lat działa i to całkiem skutecznie.
CODE Sprzeciwiał się wyciągowi na zboczu Butorowego ( to jest obok Gubałówki, nie należy do Tatr i nie jest rezerwatem)bo tam miał pole , nawet doły wykopał ,żeby narciarze nogi sobie połamali.
Mieszasz fakty. Sprawa Gubałówki (bo tam Byrcyn ma las) to działa się niedawno, kiedy Byrcyn od lat nie był dyrektorem TPNu. Został odwołany w czasie kiedy Zakopane starało się o Olimpiadę, nie zgodził sięna wyłączenie z parku kilkadziesiąt hektarów lasu a także Centralnego Ośrodka Sportu i skoczni narciarskich. Za to został odwołany. I tyle. Był najlepszym dyrektorem parku od lat, obecny to uległe ciepłe kluchy.
|
|
|
|
|
|
|
|
Z serii misio w akcji. Nie całkiem Bieszczady, ale pogranicze - okolice słynnego Moszczańca. Z racji obowiązków pewien pan geodeta włóczył się po lesie z resztą ekipy. Oddalił się w ważnej potrzebie, szedł kawałek ścieżką, patrzy... A tu wilki koło drzewa. Stoją na ścieżce i wpatrują się w niego. Człowieka zamurowało - ale wilki, jak to wilki, na widok człowieka delikatnie dały drapaka omijając go szerokim łukiem. Facet już odetchnął z ulgą, a tu nagle jakiś hałas, łamią się krzaki i z drzewa, gdzie stały wilki zsuwa się niedźwiedź Ale też był wystraszony, więc szybko zwiał. Facet wrócił do swoich i komisyjnie postanowili sprawdzić, na ile pozmyślał. Znaleźli ślady pazurów na drzewie i zabitą łanię w krzakach. Teraz mają zagwozdkę - kto do kogo przyszedł na obiad - miś do wilków, czy wilki do niedźwiedzia .
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(carantuhill @ 28/11/2017, 15:13) Z serii misio w akcji. Nie całkiem Bieszczady, ale pogranicze - okolice słynnego Moszczańca. Z racji obowiązków pewien pan geodeta włóczył się po lesie z resztą ekipy. Oddalił się w ważnej potrzebie, szedł kawałek ścieżką, patrzy... A tu wilki koło drzewa. Stoją na ścieżce i wpatrują się w niego. Człowieka zamurowało - ale wilki, jak to wilki, na widok człowieka delikatnie dały drapaka omijając go szerokim łukiem. Facet już odetchnął z ulgą, a tu nagle jakiś hałas, łamią się krzaki i z drzewa, gdzie stały wilki zsuwa się niedźwiedź Ale też był wystraszony, więc szybko zwiał. Facet wrócił do swoich i komisyjnie postanowili sprawdzić, na ile pozmyślał. Znaleźli ślady pazurów na drzewie i zabitą łanię w krzakach. Teraz mają zagwozdkę - kto do kogo przyszedł na obiad - miś do wilków, czy wilki do niedźwiedzia . Jeden i drugi wariant prawdopodobny. Najczęściej jednak to miśki zabierają padlinę wilków. Bywa jednak, że w okresie głodu wilki w watasze straszą niedźwiedzie.
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|