Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony < 1 2 3 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> USofA: co zostało z Ameryki z czasów secesji
     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 5/12/2014, 10:42 Quote Post

Pytasz, jak wiele zostalo ze Stanow z ich przedwojennego charakteru ...
Phouty trafnie podkreslil, ze dlugi przedzial czasowy (ponad siedemdziesiat lat) stanowi problem. Phouty mieszkal w Stanach dluzej ode mnie - ale i tak jest to krotki okres. Najlepszym rozwiazaniem byloby ucapienie jakiegos "polonijnego" ktory pamieta lata trzydzieste i ma na tyle trzezwy umysl oraz wystarczajaco wiedzy aby przekazac obserwacje. Zdajesz sobie na pewno sprawe, ze to jest praktycznie niemozliwe.
Pozostaje wiec poleganie na przekazach pismiennych/dokumentacji zdjeciowo-filmowej - albo zawezenie przedzialu czasowego.
Ach, wyczytalem jedna rzecz ktora wzbudzila moje zdziwienie:

QUOTE
Nie wspominając o Florydzie, która według przewidywań będzie niedługo jednym wielkim zurbanizowanym półwyspem, o którym Michigan, ani nawet Półwysep Apeniński nigdy nie miały okazji się stać.


Smiem powatpiewac - i to mocno. Moze polnoc stanu - ale poludniowa czesc bedzie nietknieta.

N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #31

     
Konto Usuniete 02.07.15
 

Unregistered

 
 
post 5/12/2014, 14:08 Quote Post

Net Skater - Dokładnie odwrotnie. Półwysep, a zatem południe zostanie zagospodarowane, według tych państwa. Czy uważasz resztą ich prognozy za prawdopodobne? Jestem ciekaw.

A co do wiedzy Phoutiego. Musiałby nie tylko żyć w Stanach Zjednoczonych obecnie, jak zaznaczyłeś, ale przede wszystkim żyć w okresie przedwojennym. Więc nie ma o co się spierać, jeśli jakiekolwiek doświadczenie porównawcze jest niemożliwe.

Czy jest to za duży przedział czasowy? Tak, jest, jeśli mamy na myśli miarodajne porównanie. Czy uniemożliwia to próby jakiegokolwiek porównania? Nie. Tak samo, jak można próbować porównać społeczeństwo amerykańskie z czasów wojny o niepodległość z obecnym. Ale myślę, że autor wątku miał co innego na myśli, a mianowicie czy duch amerykańskiego obywatela pozostał tak samo nieskrępowany i wolny, i twórczy. Po części odnosi się tego, co kiedyś Phouty już poruszył, czyli kapitalizmu i jego siły w społeczeństwie i gospodarce.

Spójrzcie na to z tej strony.

I pozostaje jeszcze jedna próba porównania, i ta jest bardzo możliwa, to jest obraz danego regionu w czasach secesji jaki funkcjonuje w amerykańskiej percepcji społecznej i jak ten obraz kontrastuje z tym, co dziś utożsamia się z tym regionem. Mam na myśli takie porównanie jakie opisałem o Nowej Anglii. Podobnie można doszukiwać się ile dawnego Południa jest w dzisiejszym Południu.
 
Post #32

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 5/12/2014, 21:16 Quote Post

Otworzylem te strone I widze same informacje o transporcie kolejowym (projekty, perspektywy itp) ale nie moge znalezc informacji o Florydzie. Podpowiedz gdzie to jest.

N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #33

     
Phouty
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.146
Nr użytkownika: 81.932

 
 
post 5/12/2014, 21:42 Quote Post

Tu wyłania nam się także inny problem, ponieważ takiemu zatwardziałemu Kalifornijczykowi jak ja, jest bardzo trudno mówić co myśli obecnie i ci myślał kiedyś dajmy na to mieszkaniec Vermont, Południowej Karoliny, czy też Montany. Trzy różne światy.
To tak jakby dajmy na to mieszkaniec Grecji chciał scharakteryzować od podszewki społeczeństwo Irlandii Północnej. Niby i Grecja i Irlandia są Europą, ale jakże różną.
To samo odnosi się także do USA. Zbyt duży i zbyt zróżnicowany kulturowo, a także cywilizacyjnie obszar, ażeby jedna osoba mogła sobie wyrobić pogląd na wszystkie niuanse życia w odległych i egzotycznych stanach Unii. Oczywiście jest to teoretycznie możliwe po bardzo dogłębnych badaniach i studiach, ale praca niewątpliwie byłyaby wręcz herkulesowa i wymagała by ona olbrzymich nakładów przekraczających możliwości nie tylko amatora, ale także pojedyńczego zawodowca.

Może by to więc podzielić na regiony kraju?

Ja mogę się oczywiście wypowiedzieć na tematy stanów po tej stronie Rocky Mountains, bo mimo wszystko je znacznie lepiej znam niż te "terytoria dziewicze" po drugiej stronie kontynentu.
Fakt, że przebywam czasami na wschodzie, ale to bynajmniej nie robi ze mnie eksperta od ich trybu życia, toku myślenia, czy też tak zwanej kultury społecznej, bo w najlepszym przypadku patrzę na to prawie takim samym okiem jak turysta-obcokrajowiec, chociaż oczywiście przejawiam znacznie większy stopień zrozumienia niż tenże "surowy" obcokrajowiec.

Ażeby zrozumieć społeczeństwo, bo bez tego, to nie ma jak porównywać, zarówno to "dzisiaj" jak i te z "wczoraj", to koniecznie trzeba w tym społeczeństwie żyć. Inaczej wnioski będą tylko wnioskami "postronnego obserwatora", oparte na płaskich faktach i obserwacjach i nie będą one zawierały tej ukrytej pasji zawartej w uczuciach jakie tuziemcy zawsze mają w stosunku do miejsc (lub regionów, krajów, kontynentów) swojego zamieszkania.

Ja mam poza tym osobistą "trudność", ponieważ od urodzenia wychowałem się w moim amerykańsko-polskim domu w tradycjach, które przekazywał mi mój ojciec, ale przecież on opuścił USA, gdy był wręcz niemowlakiem. Dziadek natomiast przekazywał mi obrazy, które już w latach 60-tych były przestarzałe w moich oczach, ale jemu się zachował w głowie obraz Ameryki sprzed Pierwszej Wojny, gdy on sam był młody.
Po prostu "nie kupowałem" już tego obrazu USA przekazywanego mi przez dziadka, ponieważ w TV widziałem całkowicie inne społeczeństwo, na przykład kontestujące wojnę w Wietnamie, a dziadek prawił mi jakieś tam farmazony o "kompletnej jedności narodu", a sam poza dwoma, być może trzema stanami, które on w całym swoim życiu odwiedził poza jego rodzinnym Wisconsin, to o reszcie Ameryki nie miał on pojęcia, bo przecież massmediów nie było, a radio, to były tylko sprawy czysto lokalne. Nasz świat był wtedy znacznie, znacznie większy i własny kraj był bardziej tajemniczy i egzotyczny.

Dzisiaj się to znacznie skurczyło dzięki łatwości podróżowania i co ważniejsze dzięki natychmiastowemu przepływowi informacji, ale cały czas mamy problemy ze zrozumieniem dogłębnie naszych chociażby najbliższych sąsiadów, czy to w Europie, czy też w USA.
 
User is offline  PMMini Profile Post #34

     
artie44
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.651
Nr użytkownika: 66.451

Stopień akademicki: magister
 
 
post 5/12/2014, 23:43 Quote Post

QUOTE
Ja mam poza tym osobistą "trudność", ponieważ od urodzenia wychowałem się w moim amerykańsko-polskim domu w tradycjach, które przekazywał mi mój ojciec, ale przecież on opuścił USA, gdy był wręcz niemowlakiem. Dziadek natomiast przekazywał mi obrazy, które już w latach 60-tych były przestarzałe w moich oczach, ale jemu się zachował w głowie obraz Ameryki sprzed Pierwszej Wojny, gdy on sam był młody.
Po prostu "nie kupowałem" już tego obrazu USA przekazywanego mi przez dziadka, ponieważ w TV widziałem całkowicie inne społeczeństwo, na przykład kontestujące wojnę w Wietnamie, a dziadek prawił mi jakieś tam farmazony o "kompletnej jedności narodu", a sam poza dwoma, być może trzema stanami, które on w całym swoim życiu odwiedził poza jego rodzinnym Wisconsin, to o reszcie Ameryki nie miał on pojęcia, bo przecież massmediów nie było, a radio, to były tylko sprawy czysto lokalne. Nasz świat był wtedy znacznie, znacznie większy i własny kraj był bardziej tajemniczy i egzotyczny.

Tak od siebie dodam, iż z opowieści mojego ojca z opowieści jego ojca (precyzyjniej mojego dziadka), który dorósł i wychował się w USA ( w okolicach I WŚ był już dojrzałym człowiekiem) noszenie broni nie było problemem, każdy się szanował i wspierał w ramach takiej lub innej społeczności najczęściej na tle narodowym lub podobieństw kulturowych, taka moc społeczności lokalnych nawet w większych wtedy miastach typu Cleveland. Teraz mój brat mieszka w NY i twierdzi, iż moc lokalności upadła i kulturowość się zglobalizowała w ramach rzecz jasna państwa.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #35

     
Konto Usuniete 02.07.15
 

Unregistered

 
 
post 8/01/2015, 10:28 Quote Post

QUOTE(Net_Skater @ 5/12/2014, 21:16)
Otworzylem te strone I widze same informacje o transporcie kolejowym (projekty, perspektywy itp) ale nie moge znalezc informacji o Florydzie. Podpowiedz gdzie to jest.


Tutaj.

Tak po szybkim rzucie oka na mapę. Regiony Great Lakes, Front Range, Cascadia, Arizona Sun Corridor oraz Southern California wydają się ogromnie przeszacowane.
Pół Indiany, Illinois, Michigan, Ohio i Wisconsin jedną wielką metropolią?

Powiedz, Phouty, będziesz co chwila stawał na światłach całą drogę z Los Angeles czy Orange County do Las Vegas? Przecież większość tej drogi to dziś odludzie, czyż nie?

Nie wiem tylko, czy linie na mapie to Amtrak czy Interstate Highway.
 
Post #36

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 8/01/2015, 20:44 Quote Post

Reformowany:
czy ty widzisz to samo co ja widze ?
Gdzie tam jest cos napisane o Florydzie ??
Sa artykuly:
Megaregions
Study: New Haven Line Faces Decades of Disruption Without New Investment
Continental Rail Gateway Project To Benefit Great Lakes Megaregion
The Northeast Corridor Needs Critical Repairs & Upgrades Now
Linking California's Economic Engines with High-Speed Rail
Report: Large Landscape Conservation Key to Nature Preservation
Dependable Rail in 2016: What will it Mean for the Knowledge Corridor Region?
Tracing the River's Path, Landscape Initiatives Protect Water Resources Across Jurisdictions
Landscape Initiatives Minimize Habitat Loss in the Northeast
Nigdzie nie widze artykulu o Florydzie.
Ale niewazne.
Napisales:
QUOTE
Półwysep, a zatem południe zostanie zagospodarowane, według tych państwa. Czy uważasz resztą ich prognozy za prawdopodobne? Jestem ciekaw.

Nie wydaje mi sie prawdopodobne. Zobacz na mape stanu. Od Orlando na poludnie cale wnetrze stanu to jedno wielkie bagno/moczary z czego 1/4 terenu (ta na poludniu) to narodowy park Everglades. Tereny zagospodarowane lub zdatne do zagospodarowania to jakies 30-50 mil w glab ladu wzdluz calej linii poludniowego wybrzeza. I to wszystko. Chyba, ze jakis wariat zadecyduje o wysuszeniu moczarow i zlikwidowaniu Everglades. Ciekawe jak to jest mozliwe w tropiku z wysoka srednia opadu rocznie, gdzie na dodatek wieksza czesc omawianego terenu jest plaska i tylko ciut ciut nad powierzchnie oceanu. Tam po prostu jest za mokro na takie numery.

N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #37

     
Kamaz73
 

Pancerny Inseminator
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.187
Nr użytkownika: 22.254

Robert
Stopień akademicki: mgr in¿.
Zawód: zolnierz zawodowy
 
 
post 8/01/2015, 23:19 Quote Post

QUOTE(artie44 @ 6/12/2014, 0:43)
QUOTE
Ja mam poza tym osobistą "trudność", ponieważ od urodzenia wychowałem się w moim amerykańsko-polskim domu w tradycjach, które przekazywał mi mój ojciec, ale przecież on opuścił USA, gdy był wręcz niemowlakiem. Dziadek natomiast przekazywał mi obrazy, które już w latach 60-tych były przestarzałe w moich oczach, ale jemu się zachował w głowie obraz Ameryki sprzed Pierwszej Wojny, gdy on sam był młody.
Po prostu "nie kupowałem" już tego obrazu USA przekazywanego mi przez dziadka, ponieważ w TV widziałem całkowicie inne społeczeństwo, na przykład kontestujące wojnę w Wietnamie, a dziadek prawił mi jakieś tam farmazony o "kompletnej jedności narodu", a sam poza dwoma, być może trzema stanami, które on w całym swoim życiu odwiedził poza jego rodzinnym Wisconsin, to o reszcie Ameryki nie miał on pojęcia, bo przecież massmediów nie było, a radio, to były tylko sprawy czysto lokalne. Nasz świat był wtedy znacznie, znacznie większy i własny kraj był bardziej tajemniczy i egzotyczny.

Tak od siebie dodam, iż z opowieści mojego ojca z opowieści jego ojca (precyzyjniej mojego dziadka), który dorósł i wychował się w USA ( w okolicach I WŚ był już dojrzałym człowiekiem) noszenie broni nie było problemem, każdy się szanował i wspierał w ramach takiej lub innej społeczności najczęściej na tle narodowym lub podobieństw kulturowych, taka moc społeczności lokalnych nawet w większych wtedy miastach typu Cleveland. Teraz mój brat mieszka w NY i twierdzi, iż moc lokalności upadła i kulturowość się zglobalizowała w ramach rzecz jasna państwa.
*


Też to zauważyłem na przykładzie Kentucky i Texasu gdzie takie miejscowości jak Brandenburg czy Czestochowa niewiele mają już wspólnego z pierwotnymi tradycjami. Nie oznacza to iż tradycje wymarły pomimo prawie 150 letniej historii ( założono je w fali osadnictwa po powstaniu styczniowym;) ) co ciekawe nadal mają księży np z Europy ( napewno polska spolecznośc ma księdza z Legnicy- którego pozdrawiam jeżeli to czyta wink.gif ).
Myślę że asymilacja nie do końca wychodzi w przypadku społeczności z Meksyku ale ... być może to moje nietrafiona obserwacja. wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #38

     
Konto Usuniete 02.07.15
 

Unregistered

 
 
post 10/01/2015, 10:37 Quote Post

QUOTE(Net_Skater @ 8/01/2015, 20:44)
czy ty widzisz to samo co ja widze ?
Gdzie tam jest cos napisane o Florydzie ??


Nie wiem w czym leży problem, może Twoja przeglądarka nie otwiera strony do końca? Jak klikniesz link, który dałem masz na lewo rozwiniętą listę kategorii. Jest tam pełna lista prognozowanych przez nich metropolii. Jest tam i również Floryda. Tutaj link bezpośredni. Poza podsumowaniem i mapą, ich artykuły są ubogie i niewarte rzucenia okiem.

Właśnie ja nie rozumiem logiki tych prognoz dla Florydy. Mapa wskazuje, że cały obszar the Everglades zostanie wchłonięty przez metropolię rozbudowującą się od East Coast po Gulf Coast. Tymczasem w podsumowaniu czytamy: Regional strategies to protect the Everglades have preserved the natural heritage of the state. Cytat dotyczy przeszłości, ale daje wrażenie, jakby ten fakt ochrony środowiska, z którego ten stan jest dumny, miał się utrzymać. A, żeby mapa miała zaistnieć to cały ten obszar musiałby być, nawet chyba nie tylko osuszony, co byłoby karkołomnym projektem, ale w pełni zrekonstruowany pod względem tereny, który utrzyma wieżowce, autostrady, ruch uliczny, metro i wszystko co wiąże się z nowoczesnym miastem. Ponadto prognozowany wzrost populacji (13,850,403 w okresie od 2010 do 2050) nie zapełnia kohorty ludności do zasiedlenia tego terenu. Mógłby się wypowiedzieć ktoś, kto ma jakieś doświadczenie czy wiedzę, jak taki proces osuszania i przygotowywania terenu musiałby wyglądać? Bo na moje niemające bladego pojęcia o temacie oko kosztowałoby to góry złota, trwało co najmniej kilka lat, zrujnowałoby część turyzmu, którym ten stan się żywi oraz musiałoby najpierw wygrać batalię prawną, by naruszyć status Parku Narodowego i innych stanowych, federalnych i międzynarodowych praw nadanych temu obszarowi.

Choć, z drugiej strony czytam rzecz taką:
Approximately 50 percent of the original Everglades has been developed as agricultural or urban areas.
Zródło: U.S. Geological Survey (1999). "Florida Everglades". Circular 1182. U.S. Geological Survey.
Za en.wikipedia.org.

I, choć nadal wątpię, to pojawia się w mojej głowie myśl, że jeśli do tej pory udało się tyle zrobić (co więcej, obecnie nawet wydaje się federalne pieniądze na odrestaurowanie części obszaru i zakończenie szerszej ingerencji człowieka, a the Everglades posiada status zagrożonego obszaru), to jeśli będzie się to opłacać, to proces będzie kontynuowany, aż do rzeczywistego uczynienia Południowej Florydy jednym obszarem metropolitalnym. Ale znów, bardziej wygląda to na takie przewidywanie, że Chicago sięgać będzie Milwaukee i Cleveland, jakie uczynili przy okazji Great Lakes Megaregion. Moje zdanie jest podobne do Twojego, że teren jest za trudny i nie byłoby to opłacalne (przynajmniej w perspektywie do 2050. 2100, gdy wybrzeża będą już jednym ciągnącym się downtown, może to wyglądać inaczej i dzisiejsze the Everglades może służyć im za przedmieścia), choć z drugiej strony czy Phoenix (dziś metropolię wielkości obszaru metropolitalnego Seattle, czy niewiele mniejszą od Detroit, jeśli liczyć tylko Metropolitan Area to równą Bostonowi, Detroit, San Francisco czy Inland Empire) nie było wiek temu pustynią, o której można by powiedzieć to samo, za gorąco, z byt trudny teren, z tymże zamiast za wilgotno, to za sucho. Można przypomnieć też o Salt Lake City, Las Vegas czy Denver. Chociaż to nadal pojedyncze metropolie nieprzekraczające pięciu milionów mieszkańców, a nie ich szereg, który musiałby mieć mieszkańców pięćdziesiąt milionów, tak jak Floryda w przewidywaniach America 2050.

Tutaj mapa Florydy, plastycznie daje odczuć, jak wiele wysiłku i dolarów należałoby włożyć w realizację prognoz America 2050.

Choć i tak wydaje mi się to bardziej prawdopodobne od wznoszenia metropolii na wybrzeżu, gdzie obecnie głównie zamieszkuje nie więcej niż jedna osoba na milę kwadratową:
Gęstość zaludnienia stanu Waszyngton

Ten post był edytowany przez Reformowany: 10/01/2015, 10:52
 
Post #39

3 Strony < 1 2 3 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej