|
|
Najnudniejsze filmy, Te, których nie ruszać nawet kijem...
|
|
|
|
Jak w temacie- były dyskusje na temat najlepszych, najrealniejszych filmów, na temat najlepszych scen batalistycznych i momentów filmowych, które zapierają dech w piersiach i o filmach, które zakłamują historie. A teraz może zaproponujcie coś, co powoduje, że od ziewania można się nabawić zwichnięcia żuchwy. Filmy historyczne i niehistoryczne Ze swej strony proponuje na pierwszy ogień (DVD mi akurat stoi na widoku) film Kokoda- australijski potworek z 2006 o żołnierzach australijskich walczących z Japończykami na Nowej Gwinei- tyle, że żołnierzy armii cesarskiej w filmie widać tylko w połowie ( w sensie od pasa w dół)- film polega na tym, że grupka, żołnierzy australijskich gubi się w dżungli więc po niej łażą a po drodze napotykają się na Japończyków, więc się boją. I to tyle. Może to i realne wyobrażenie wojny, ale nudne jak diabli Reżyser chciał chyba zbudować napięcie w filmie, aby widz dostawał dreszczy jak przy dobrym horrorze. Można to określić krótko- nie wyszło mu. PZDR
|
|
|
|
|
|
|
|
Moim zdaniem absolutne mistrzostwo świata i złoty medal, jeśli chodzi o nudę, to polski film Konwickiego "Ostatni dzień lata" z 1958-go roku, z Machulskim i Laskowską. Komuna, która wyłożyła pieniądze na to "dzieło", jak zobaczyła, co Konwicki nakręcił, chciała go sądzić za defraudację funduszy. W tym jednym wypadku się z nimi zgadzam.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Samuel Łaszcz @ 18/06/2010, 19:50) "Taras Bulba" J.L. Thompsona. http://www.youtube.com/watch?v=67yVHZzyI1o&translated=1Dziadostwo. Zwłaszcza te wszechobecne w filmie wzgórza nie pasują mi do ziem ukrainnych.
A ja sie juz od roku zbieram aby to zobaczyc,tylko nachalna propaganda mnie odstreczala skutecznie.Dzieki za sygnal ostrzegawczy.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(mariusz 70 @ 18/06/2010, 20:56) QUOTE(Samuel Łaszcz @ 18/06/2010, 19:50) "Taras Bulba" J.L. Thompsona. http://www.youtube.com/watch?v=67yVHZzyI1o&translated=1Dziadostwo. Zwłaszcza te wszechobecne w filmie wzgórza nie pasują mi do ziem ukrainnych. A ja sie juz od roku zbieram aby to zobaczyc,tylko nachalna propaganda mnie odstreczala skutecznie.Dzieki za sygnal ostrzegawczy.
Nie ma za co. Od tego właśnie jest Internet (między innymi ).
|
|
|
|
|
|
|
|
Żeby nie tracić czasu na wypisywanie tytułów rzucę nazwiskami czołowych zanudzaczy, których filmami każdy snobujący się na inteligenta w czasach mej młodości miał obowiązek się katować: Zanussi Antonioni Bergman przypadek szczególny; Wody Allen. Dobre pomysły, ciekawy początek a w połowie filmu wszystko się rozłazi (od dwudziestu lat zresztą już jego filmów nie oglądam, ale sądząc z recenzji reguła obowiązuje nadal).
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(kundel1 @ 18/06/2010, 20:05) Żeby nie tracić czasu na wypisywanie tytułów rzucę nazwiskami czołowych zanudzaczy, których filmami każdy snobujący się na inteligenta w czasach mej młodości miał obowiązek się katować: Zanussi Antonioni Bergman
Co do filmów Zanussiego to nijak się nie mogę zgodzić, by takie filmy jak "Kontrakt" z Gajosem, czy "Barwy ochronne" (to drugie, to w/g mnie arcydzieło) były nudne.
Antonioni? Obejrzyj jego "Powiększenie" (Blowup) z 1966 roku z Davidem Hemmingsem a chyba zmienisz zdanie.
QUOTE przypadek szczególny; Wody Allen. Dobre pomysły, ciekawy początek a w połowie filmu wszystko się rozłazi (od dwudziestu lat zresztą już jego filmów nie oglądam, ale sądząc z recenzji reguła obowiązuje nadal).
Też się nijak zgodzić nie mogę. Przejrzeć Harry'ego, Jej wysokość Afrodyta, Strzały na Broadwayu, Zbrodnie i wykroczenia, Złote czasy radia, Zelig, Tajemnica morderstwa na Manhattanie, to są nudne filmy?
|
|
|
|
|
|
|
|
La petite apocalypse, reż. Constantin Costa-Gavras, na podstawie książki Konwickiego , książka dobra , film nudny , głupi i nieoglądalny
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie twierdzę, że każdy film każdego z wymienionych reżyserów jest nudny. Raczej chodzi mi o to, że są oni znakomitościami cokolwiek nadmuchanymi: Można właśnie wymienić po dwa- trzy tytuły świetne reszta taka sobie. Faktycznie nie znam całej twórczości żadnego z wymienionych, ale właśnie dlatego, że po obejrzeniu kilku filmu zupełnie nie ciągnęło mnie do poznawania reszty. Co do Allena: Z wymienionych przez Ciebie tytułów oglądałem tylko Zeliga, który podobał mi się, ale nie zachwycił. Oglądałem sporo jego wcześniejszych filmów i zawsze, poza "Bierz forsę i w nogi" i "Purpurową Różą z Kairu" w połowie filmu nachodziła mnie refleksja, że zachwyceni recenzenci robią ze mnie balona. Rzeczywiście chłop ma jakiś talent, ale nie wystarcza mu na półtorej albo dwie godziny filmu. Może zresztą tylko tematy, które jego najbardziej pociągają dla mnie są mało istotne - więc zwyczajnie nie podejmuję ryzyka oglądania kolejnych jego filmów. Poza tym on kocha Nowy Jork, a ja wielkich metropolii po prostu nienawidzę. Mój kolega, który podobnie jak ja nie lubi filmów obyczajowych znakomicie to uzasadnił: Po co mam oglądać na ekranie dramaty obyczajowe- wystarczy, że otworzę drzwi na korytarz (tak, jak i ja mieszka w bloku).
Jeśli w filmie nie batalistycznym nikt choć w kilku ujęciach nie galopuje na koniu w pięknych okolicznościach przyrody, ani nie ma choć kilku ujęć z żaglowcami, film w 99% przypadków jest nudny.
|
|
|
|
|
|
|
|
"Człowiek z marmuru" Nigdy nie mogłem go obejrzeć do końca, zawsze wyłączałem w połowie z poczuciem straconego czasu. Co Allena- jego filmy sa strasznie nierówne. Obok świetnych "Purpurowa róża z Kairu" i "Annie Hall" są takie jak dzieła jak "Celebrity" gdzie ledwie można wysiedzieć. Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
Z ciekawości kupiłem dołączony do jakiejś gazety niemiecki akt umartwiania się nad sobą pod tytułem "Gustloff- rejs ku śmierci"- jeeeeny- nie dość, że głupie, nie dość, że propaganda to jeszcze nudne jak flaki z olejem.
QUOTE w połowie filmu nachodziła mnie refleksja, że zachwyceni recenzenci robią ze mnie balona. podczas oglądania "Vicky, Cristina, Barcelona"- luźna prezentacja stosunków damsko- męskich w (uroczej fakt) oprawie zdjęć Barcelony, ale nie wiem czym się w tym filmie jarać, jak robiła to większość recenzentów. I nie widzę w poczuciu humoru Allena nic szczególnego, za co wszyscy go tak chwalą... ale podobno to jakieś poczucie humoru wyjątkowo wyszukane, więc może za tępy jestem :/ I jak już dowalamy znanym reżyserom- nie uważacie, że Tarantino nie jest aż tak dobrym reżyserem jak twierdzą media/ krytycy?- bo np. Kill Bill mnie nudzi- no może poza muzyką...
A teraz lokalne podwórko- "Czas honoru"- potworek-serial produkcji TVP o Cichociemnych, a w praktyce (jak to trafnie kiedyś określił jeden z forumowiczów) "M jak miłość" w 1942. W dodatku głupie i bez sensu.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(vifon @ 19/06/2010, 10:53) A teraz lokalne podwórko- "Czas honoru"- potworek-serial produkcji TVP o Cichociemnych, a w praktyce (jak to trafnie kiedyś określił jeden z forumowiczów) "M jak miłość" w 1942. ...albo "M jak miernota" ...straszna droga przez mękę... W dziedzinie filmowej nudy jedno z ważniejszych polskich dokonań.
Okej a teraz mój faworyt - "Star Trek - The Motion Picture" (1979)...Pierwsza kinowa wersja miała byc wielkim kasowym przebojem, konkurentem serii "Gwiezdnych Wojen". Potężny budżet, kultowa seria TV, najlepsi spece od efektów wizualnych i... powstało ciągnące się jak flaki monidło, w którym się zaczyna ziewac już na początku. Scena dolotu promem do Enterprise to cudna kołysanka do snu. ZAAAA długie ujęcia, epatowanie widza różnymi rzutami statku Kirka, a to góry , a to z boku, od dołu, pod kątem , i jeszcze numer na Enterprisie etc. jak liczenie baranów układało do snu... a potem to już dobranocka na całego...chrrr. chrrrr...chrrr. Jeśli się ogląda w domciu można rozciągnąc sie na kanapie, w kinie z pozycją horyzontalną mogą byc problemy. Jak ktoś ma kłopoty z zasypianiem polecam zamiast środków nasennych.
PZDR
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Samuel Łaszcz @ 18/06/2010, 20:50) "Taras Bulba" J.L. Thompsona. http://www.youtube.com/watch?v=67yVHZzyI1o&translated=1Dziadostwo. Zwłaszcza te wszechobecne w filmie wzgórza nie pasują mi do ziem ukrainnych.
A te fragmenty z Youtuba akurat mnie kiedyś rozbawiały ) Polska jazda ze Startreka, początkowa intryga że ho-ho, no i samurajowaty Taras Bulba.
a Woodyego oglądałem niedawno "Whatever works". Polski tytuł jest idiotyczny i powinno się twórcy ukręcić j... Polski tytuł brzmi - " co nas kręci, co nas podnieca"... Po samym tytule trzymałbym się od tego zdaleka, jednakowóż trafiłem przypadkiem na seans tegoż i jak na komedie tzw. romantyczną, oceniam film bardzo przyzwoicie. Zero mdłości, "intryg" i temu podobnych elementów typowych w każdym takim filmie.
|
|
|
|
|
|
|
|
Janosik. Prawdziwa historia - Holland i Adamik. Boże wymiękłem na tym filmie. Filozoficzno-polityczne monologi głównego bohatera okraszone Matką Boską są ponad moje siły. Drugim takim filmem był Bandyta Dejczera (choć ten film ratowała trochę muzyka). Ale ten film jest dowodem na to jakim poronionym projektem była Victoria
|
|
|
|
|
|
|
|
"Zoolander". Dalem sie glupio namowic kobiecie.Mialo byc smiesznie,a po 40 minutach wyszedlem z kina na piwo.Jeden,jedyny raz w zyciu.Rece mi sie trzesly.Film nie tylko nudny ale i piramidalnie glupi.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|