Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Niemcy w ruchu oporu
     
skorupa
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 13
Nr użytkownika: 14.970

Stopień akademicki: doktor
Zawód: archeolog
 
 
post 9/06/2008, 18:19 Quote Post

Gdzieś czytałem historię Niemca, który dał nura z Wehrmachtu i dołączył do naszych partyzantów.
Czy ktoś zna jakies analogiczne historie?
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Kuba007
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 46
Nr użytkownika: 2.890

 
 
post 9/06/2008, 20:59 Quote Post

Np. Kasza Alfons w szeregach w Okręgu ``Jodła``, Alfred Fryes w Okręgu Nowogródek - odznaczeni Orderem Wojennym Virtuti Militari kl. V.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
1234
 

Wielki Wuj
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.631
Nr użytkownika: 4.636

 
 
post 10/06/2008, 15:58 Quote Post

Sporo uciekinierów z przedwojennej SPD najpierw rozkręcało działalność u nas, a potem poszli do konspiracji. Ba, nawet w Brygadzie Robotniczej kapitana Keniga w Warszawie w 1939 mieli swójj pododdział.
 
User is online!  PMMini Profile Post #3

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 10/06/2008, 16:08 Quote Post

Trochę z innej beczki:

Szczególny fenomen stanowiła Łódź, gdzie mocne tradycje niemieckiego socjalizmu i sięgająca wielu pokoleń wstecz polsko-niemiecka osmoza zaowocowały niespotykaną gdzie indziej w tym natężeniu wśród polskich Niemców opozycją antyhitlerowską, okupioną też wielką daniną krwi. 16 sierpnia 1941 roku wyrokiem sądu doraźnego rozstrzelanych zostało tu kilkunastu miejscowych antyfaszystów niemieckich, którzy po mobilizacji do Wehrmachtu odmówili wyjazdu na front. Straconych zostało również wielu łódzkich działaczy przedwojennej Niemieckiej Socjalistycznej Partii Pracy Polski zaangażowanych w niemiecki ruch oporu i współpracujących z polską konspiracją, między innymi Wilhelm Zinser (zamordowany w 1943) i Henryk Scheibler (zam. 1942). Emilowi Zerbemu (w latach 1922-1930 posłowi na Sejm RP), przywódcy łódzkich socjalistów, udało się przeżyć wojnę w podziemiu.

Marek Zybura, Niemcy w Polsce, Wrocław 2001
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
eme5
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 20
Nr użytkownika: 44.950

Wawrzyniec Pruski
Zawód: polski dziedzic
 
 
post 10/06/2008, 22:09 Quote Post

Chyba najbardziej spektakularny przykład:
http://www.info.kalisz.pl/historia/4dni.htm
cyt.z powyższej str.:
Na temat procesu, który odbył się w Kaliszu w dniach 6-9 grudnia 1944 roku, M. A. Woźniak powiedział: - Dla Niemców było to wydarzenie szokujące. Składowi sędziowskiemu przewodniczył sędzia Sądu Najwyższego z Berlina (Sondersgenzhofu). Proces obserwował sam gauleiter Greiser. Z punktu widzenia interesów III Rzeszy była to wielka zdrada. Ja dysponuję egzemplarzami autentycznych gazet, które się zresztą bardzo zdezelowały. Sprawozdanie z procesu ukazało się w "Ostdeutsche Beobachter" z 19 grudnia 1944 roku. Przedruku relacji dokonała następnie "Berliner Zeitung". Trzeba wspomnieć to, o czym zapewne nie wszyscy wiedzą, że odbyły się w zasadzie dwa procesy, ponieważ Niemców i Polaków sądzono oddzielnie.
A oto fragmenty sprawozdania prasowego, które pod nagłówkiem "SĄD DORAŹNY (DER VOLKSGERICHTSHOF) W KRAJU WARTY. SIEDEM WYROKÓW ŚMIERCI Z POWODU WSPÓŁPRACY Z WROGIEM" publikowały niemieckie gazety: "W czasie od 6 do 9 grudnia 1944 roku odbyła się rozprawa przed Sądem Doraźnym w Kaliszu przeciwko 10 Niemcom, którzy przygotowali się do zdrady i współpracy z wrogiem. Znaczenie postępowania zostało szczególnie podkreślone obecnością zarządcy Kraju Warty, Greisera. W jego towarzystwie znajdowali się oprócz miejscowych władz partyjnych i państwowych prezes sądu Proboss, prokurator Steinberg i kierownik Urzędu Okręgu do spraw Ludnościowych, kurator uniwersytecki, doktor Streit. Oskarżonymi byli: właściciel majątku Konrad Wünsche, Bruno Lompa, Emil Fulde, syn właściciela majątku Henryk Fulde, niezamężna Irena Stark, architekt Jerzy Drescher, kupiec Alfred Fiebiger, niezamężna Elwira Fiebiger, fabrykant Alfred Nowacki i niezamężna Bożena Deutschmann, którzy zamieszkiwali uprzednio w powiecie Kalisz.
Zostali oni oskarżeni o współpracę z polskim ruchem oporu i zamiar napaści na tyły walczącej społeczności. Po przeprowadzonej rozprawie zostali skazani przez Sąd Doraźny na karę śmierci: Henryk Fulde, Konrad Wünsche, Bruno Lompa, Jerzy Drescher, Alfred i Elwira Fiebiger, jak i Alfred Nowacki. Emil Fulde został skazany na 5 lat więzienia, Irena Stark na 10 lat więzienia, Bożena Deutschmann z powodu braku dowodów winy została uwolniona. Poza tym sąd orzekł w stosunku do części oskarżonych i skazanych na śmierć przepadek mienia.
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Robty
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 131
Nr użytkownika: 53.686

Robert Tatyrza
Stopień akademicki: mgr
Zawód: urzednik
 
 
post 22/02/2009, 19:36 Quote Post

Kiedyś czytałem wliteraturze dotyczącej Bitwy pod Mławą - był wspomnienie o Niemcu ,który już w 1936 roku uciekł zoporządzeniem wojskowym do Polski, takich przypadkow przed wojną było kilka
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
hazdrubal
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 174
Nr użytkownika: 49.193

 
 
post 23/02/2009, 16:41 Quote Post

W Oświęcimiu spora grupa członków KPD,SPD znalazła się ich działalność zneutralizowała po 1941 kryminalnych kapo,bardzo wielu uratowali życie.W Łodzi,Gdańsku,Katowicach było podziemie składające się z Niemców komunistów,socjalistów i anarchistów,głownie wydawali ulotki i organizowali pomoc dla więźniów.


Łodź to zresztą internacjonalistyczny fenomen w 1905 przeciw Kozakom nasłanym przez fabrykantów Niemieckich,Żydowskich i Polskich walczyli wspólnie robotnicy polscy,żydowscy,niemieccy.Potem przeciw endeckim bojówkom.Razem strajkowali,razem protestowali przeciw kolaboracji z caratem konserwatywno-liberalnego Stronnictwa Polityki Realnej
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
rower
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 711
Nr użytkownika: 40.288

Zawód: historyk
 
 
post 26/02/2009, 12:03 Quote Post

W każdym rejonie kracju, w każdym większom oddziale partyzanckim znajdował się dlużej lub króecej jakiś Niemiec, który uciekł z wojska. Zdecydowanie więcej było ich wsrod Sowietów, gdyż gro ich miało komunistycznie przekonania, stąd bliżej im było do czerwonoarmistów.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
Domowik
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 600
Nr użytkownika: 20.450

T.
Stopień akademicki: dr
Zawód: ...
 
 
post 26/02/2009, 13:07 Quote Post

W strukturach partyzanckich na Pomorzu również zdarzali się Niemcy. Najczęściej były to osoby mieszkające od dłuższego czasu na danym terenie, przed 1939 obywatele polscy, którzy przez władze okupacyjne zostali zakwalifikowani do tzw. 2 grupy. Uznanie za "pełnoprawnego" Niemca dawało dobrą przykrywkę do działań konspiracyjnych. Jednakże w przypadku dekonspiracji okupanci niemieccy działali bezlitośnie.
Dla przykładu przytoczę historię z miejscowości w Borach Tucholskich, skąd pochodzi moja Babcia. Jej sąsiadką była Niemką z 2 grupą (mąż - rodowity Polak dostał trzecią, syn również). Ich gospodarstwo było centrum zaopatrzenia oraz "lazaretem" dla lokalnego oddziału partyzanckiego. W konspirację zaangażowana była cała rodzina i najbliżsi sąsiedzi. Gdy w 1943 Niemcy przeprowadzili falę aresztowań (mieli szpiega, który udawał rannego partyzanta i doniósł o "szpitalu") złapali również wspomniane małżeństwo. Oboje po brutalnych przesłuchaniach trafili do obozu koncentracyjnego. On wkrótce zmarł, a ona doczekała końca wojny. Na krótko przed aresztowaniami ich jedyny syn został zmobilizowany i w trackie, gdy jego rodzicie byli w obozie on jako żołnierz Wehrmachtu trafił na front wschodni. Zginął pierwszego dnia na froncie pod Leningradem.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 26/02/2009, 13:12 Quote Post

QUOTE(rower @ 26/02/2009, 12:03)
W każdym rejonie kracju, w każdym większom oddziale partyzanckim znajdował się dlużej lub króecej jakiś Niemiec


Powiem szczerze, że raczej nie jest to prawda. Znam bodaj tylko kilka przypadków Niemców służących w oddziałach partyzanckich AK , tak więc były to sytuacje wyjątkowe. Tak na przykład w lipcu 1944 roku w 1 pułku strzelców konnych działającym w Obwodzie Garwolin służył Niemiec (czy też raczej Austriak). A jak się tam znalazł? Otóż Polacy wzięli tam do niewoli kilkunastu jeńców, których następnie zamierzano rozstrzelać. Zgłosiło się wówczas dwóch Slązaków i jeden Kaszub, oświadczając, że są Polakami i że chcą wstąpić w szeregi AK, na co otrzymali oni zgodę. Także ów Austriak zgłosił chęć wstąpienia w szeregi AK. Cała czwórka odtąd służyła w 1 pułku strzelców konnych AK, zaś pozostali jeńcy, w liczbie jedenastu, zostali rozstrzelani.

Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
rower
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 711
Nr użytkownika: 40.288

Zawód: historyk
 
 
post 1/03/2009, 9:34 Quote Post

Nie do końca masz rację albo ja się źle wypowiedziałem. Chodziło mi o to, że przez większość oddziałów partyzanckich na dłużej lub krócej zagościli w nich uciekinierzy z armii niemieckiej. czasami walczyli do końca wojny, czasami po jakimś czasie przechodzili do innych oddziałów lub uciekali na zachód w stronę Niemiec lub na południowy-zachód w stron Szwajcarii. Mówię to z perspektywy wschodu, być może na Pomorzu lub Wielkopolsce z wiadomych przyczyn tak nie było. Uważam jednak, na podstawie kilku ksiązek które kiedyś przeczytałem i opinii kilku historyków z tamtego regionu kraju, ze takowe wydarzenia miały miejsce. jak często? tego nie wiem i tylko sie moge domyślać.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 2/03/2009, 9:59 Quote Post

QUOTE(rower @ 1/03/2009, 9:34)
Nie do końca masz rację albo ja się źle wypowiedziałem. Chodziło mi o to, że przez większość oddziałów partyzanckich na dłużej lub krócej zagościli w nich uciekinierzy z armii niemieckiej. czasami walczyli do końca wojny, czasami po jakimś czasie przechodzili do innych oddziałów lub uciekali na zachód w stronę Niemiec lub na południowy-zachód w stron Szwajcarii. Mówię to z perspektywy wschodu, być może na Pomorzu lub Wielkopolsce z wiadomych przyczyn tak nie było. Uważam jednak, na podstawie kilku ksiązek które kiedyś przeczytałem i opinii kilku historyków z tamtego regionu kraju, ze takowe wydarzenia miały miejsce. jak często? tego nie wiem i tylko sie moge domyślać.


Może więc podasz jakieś konkretne przykłady, bowiem ośmielę się twierdzić, że nie jest to prawda. W oddziałach partyzanckich sporo było dezereterów ze współpracujących z Niemcami formacji kolaboracyjnych, złożonych z obywateli ZSRR. Natomiast Niemcy w oddziałach partyzanckich byli rzadkością.

W swoim czasie przeprowadziłem rozmowę z kpr. Józefem Byczkiem (ps. "Bystor") z Zagórzyc (pow. Miechów). Relację mam nagraną na kasecie magnetofonowej. Wspomniał on w niej między innymi o nawiązaniu we wrześniu 1944 roku kontaktu z grupą sześci Niemców, którzy zgłosili chęć dołączenia do oddziału partyzanckiego. Nawiązał w związku z tym kontakt z por. Juliuszem Nowakiem - "Babiniczem", który w tym czasie dowodził plutonem w 2 kompanii batalionu szturmowego 106 dywizji piechoty, którym dowodził mjr Antoni Iglewski ps. "Ponar". "Babinicz" polecił "Bystorowi" przyprowadzić Niemców do Lasów Sancygnowskich, gdzie w tym czasie stacjonował batalion "Ponara". "Bystor wspominał:

"Na umówione spotkanie na stacji kolejowej w Miechowie zjawił się tylko jeden Niemiec. Dalsi mieli dołączyć później. Czekaliśmy na nich trzy dni, codziennie chodząc na umówione miejsce, ale nikt się nie zjawił. [...] Pojechaliśmy z Ziembą, Książkiem, Niemcem oraz jakąś kobietą z Miechowa do Sancygniowa. Na czujce spytali nas o hasło, a ja go nie znałe (byliśmy trzy dni spóźnieni). Przy drugim posterunku zostaliśmy aresztowani. Przesłuchiwał mnie "Ponar":
- Dlaczego przyprowadziłeś tego szwaba? - pytał.
Odebrał mi pistolet i kazał aresztować. Potem przesłuchiwał mnie jakiś podporucznik.
- Widzisz tą gałąź? - spytał w pewnym momencie. - Na niej będziesz wisiał.
Na nic zdawały sie tłumaczenia. Dopiero po kilku godzinach zostaliśmy puszczeni wolno. Pojechaliśmy do Gór Miechowskich, gdzie miał stacjonować oddział "Babinicza", ale nie znaleźliśmy go tam. O świcie byliśmy w domu. Miałem już dość lasu, partyzzantki... Człowiek się poświeca, naraża życie, a tu takie upokorzenie."


Pozdrawiam
Wojciech Kempa
http://historyton.pl/catalog/product_info....roducts_id=7316

Załączona/e miniatura/y
Załączony obrazek
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
chomik
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 485
Nr użytkownika: 7.754

Zawód: rysownik
 
 
post 3/03/2009, 1:11 Quote Post

Z książek opowiadających o partyzantce na Lubelszczyźnie pamiętam wiele informacji o pojedyńczych dezerterach "niemieckich" przyłączających się do polskich oddziałów. Jednak większość tych wzmianek jest bardzo nieprecyzyjna - wiadomo, że w jakimś tam oddziale na wiosnę czy w lecie 1944 był jeden czy dwóch "Niemców" i tyle. Piszę "Niemcy" w cudzysłowie, bo moją uwagę zwróciły informacje o jakimś Francuzie z Alzacji i o Luksemburczykach, którzy przeszli na polską stronę. Nie można więc każdego dezertera z wojska niemieckiego uważać za Niemca, bo mógł być to ktoś innej narodowości, wcielony przymusowo - jak np. mnóstwo Polaków ze Śląska czy Pomorza.
A z artykułu Nowaka w Gazecie Wyborczej
http://niniwa2.cba.pl/powstanie_warszawski...zawski_szal.htm
widać, że nawet Belgowie się trafiali.

A o niemieckim dezerterze w polskim oddziale partyzanckim pisze ten sam Włodzimierz Nowak w książce "Obwód głowy" (wyd. Czarne, 2007).
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 3/03/2009, 10:00 Quote Post

QUOTE(chomik @ 3/03/2009, 1:11)
Z książek opowiadających o partyzantce na Lubelszczyźnie pamiętam wiele informacji o pojedyńczych dezerterach "niemieckich" przyłączających się do polskich oddziałów.


Do oddziału "Zenona" (OP 34), działającego w okolicach Białej Podlaskiej, trafił Niemiec z Katowic, który twierdził, że zdezerterował z Wehrmachtu i że chce dołączyć do polskich partyzantów. Miał jednak pecha, bowiem w oddziale tym służył Polak z Katowic, który rozpoznał w przybyłym "ochotniku" swojego kolegę ze szkoły, którego to znał jako zagorzałego hitlerowca, związanego jeszcze przed wojną z organizacjami mniejszości niemieckiej w Polsce. W trakcie przeszukania, znaleziono przy nim, wszyty w ubranie, dokument poświadczający, iż wykonuje on misję gestapo. Nie muszę chyba dodawać, co się z nim potem stało.

Natomiast Ślązaków, Wielkopolan czy Kaszubów, będących dezerterami z Wehrmachtu czy innych formacji niemieckich, w oddziałach partyzanckich istotnie było niemało, ale uznałem, iż nie oni są tu przedmiotem naszych rozważań, jako że tematem wątku są Niemcy w ruchu oporu.

Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
tadato
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.666
Nr użytkownika: 14.322

Tadeusz Malecki
Stopień akademicki: bêdzie dr
Zawód: dostawca wra¿eñ
 
 
post 30/06/2009, 6:52 Quote Post

Nie trzeba było być Niemcem i być w ruchu oporu by być porządnym człowiekiem.
Przykładem jest próba ratowania 4500 Żydów przy użyciu siły przez Werhmacht przeciwko SS w dniu 26 lipca 1942.
Organizatorem akcji był Major Maks Liedtke i por Albert Battel.
To dopiero przykład prawdziwej odwagi i oficerskiego honoru.
Przy tym drukowanie ulotek to pikuś - Pan Pikuś
smile.gif

tadato
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej