Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Gestapo i morderstwo 40 krakowskich policjantów
     
Lermontow
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 26
Nr użytkownika: 83.399

Michal
 
 
post 17/05/2014, 18:34 Quote Post

Zamieszczam poniżej bardzo ciekawy tekst z Salonu24 (http://michalspolecznie.salon24.pl/584259,gestapo-i-morderstwo-40-krakowskich-policjantow). Ciekawią mnie Państwa komentarze...(czytając na S24, można korzystać z licznych linków)


'Chciałem Szanownym Czytelnikom opowiedzieć tragiczną i nieznaną historię około czterdziestu krakowskich policjantów, żołnierzy podziemia, aresztowanych, torturowanych i rozstrzelanych przez GESTAPO na początku 1944r. Opowiem ją z szacunku dla odwagi i przyzwoitości mjr. Ludwika Drożańskiego, przedwojennego Komendanta Policji w Krakowie, Policjantów Ficka pochodzącego z Mucharza koło Wadowic i Franciszka Banasia z Gdowa, i cierpienia ich żon, dzieci i wnuków, po wojnie poniżanych przez komunistyczny aparat przemocy. Jedyne, co można uczynić dla tych dzielnych Polaków, to opowiedzieć o tym, co zrobili dla swojej społeczności i czemu tragicznie zginęli.

Franciszek Banaś został ostrzeżony chwilę przed aresztowaniem i udało mu się zbiec, dzięki czemu historia ta została udokumentowana w książce ‘Moje Wspomnienia’ wydanej w 2009r. przez rzeszowski Instytut Pamięci Narodowej.

Dlaczego policjant grantowy kojarzy się z kolaboracją?

Niestety, zafałszowanie pamięci o przedwojennych policjantach z terenów Generalnej Guberni i ich często tragicznym losie w podziemnej służbie Polski podczas II Wojny Światowej jest wciąż jednym z reliktów komunistycznej propagandy PRL. Aby to zrozumieć, cofnijmy się do lat 30-tych XXw.

Po delegalizacji Komunistycznej Partii Robotniczej Polskich (KPRP) ( przemienionej w 1925r. w Komunistyczną Partię Polski (KPP)) w roku 1919r. polscy komuniści byli pod surowym nadzorem funkcjonariuszy Policji Państwowej (PP). Morale i lojalność przedwojennej Policji Państwowej względem IIRP była niekwestionowana. PP rozbijała nielegalne protesty, siedziby, czy dokonywała aresztowań koministów, będących antypaństwowym elementem. PP była w związku z tym formacją znienawidzoną przez nich.

Powodem delegalizacji KPRP było to, że pod parasolem ochronnym Armii Czerwonej tworzyli na przełomie 1918 i 1919 w Mińsku i Wilnie tzw. Zachodnią Dywizję Strzelców jako zalążek Polskiej Armii Czerwonej.

Po przegranej wojnie wrześniowej 1939r. polscy policjanci z terenów podbitych przez ZSRR byli aresztowani przez NKWD, a następnie rozstrzelani w Ostaszkowie w 1940r. Natomiast około 30 października 1939r. policjanci znajdujący się na terenie Generalnej Guberni (GG) odezwą gen. Krugera, dowódcy SS i Policji w GG zostali zobligowani do zgłoszenia się na służbę do najbliższej komendy policji. Uchylenie się policjantów od wykonania tego polecenia było karane śmiercią. Polskie czynniki patriotyczne nie były przeciwne temu faktowi, ponieważ policjanci mieli pełnić rolę buforu między Polakami, a okupantem. Natomiast Niemcy zapewne doszli do wniosku, że policjanci zostawieni samym sobie będą stanowić groźną siłę ruchu oporu (Hempel (1990), ‘Pogrobowcy Klęski’).

Ponieważ niemiecka administracja z oczywistych powodów nie miała zaufania do przedwojennych polskich policjantów, zatrudniała tam również volksdeutschów, czy zwykłych kryminalistów. Grupy te trzymały się osobno. Kolaboracja wśród policjantów będących w służbie 1 września 1939r. była stosunkowo rzadka, nieprzekraczająca 10%. Większość przedwojennej kadry kierowniczej policji od początku współorganizowała podziemie. Postawa kolaboracyjna była jednak typowa dla ochotników wstępujących do Granatowej Policji (GP) (Hempla (1990)) i to one są przyczyną opinii, że była to formacja kolaborantów. Nie oznacza to, że każdy nie-przedwojenny policjant granatowy był kolaborantem, czy zdrajcą. Na przykład taki policjant w Wieliczce niszczył setki donosów do GESTAPO, które przez niego przechodziły, czy ostrzegał, mając wgląd do planowanych akcji, Wieliczan przed aresztowaniami – za to zresztą groziła kara śmierci. Tu trudno więc o pochopne oceny. Natomiast na pewno warto w narracji o PG rozróżniać przedwojennych zawodowych policjantów od reszty.

Po wojnie komunistyczna propaganda dopilnowała, aby PG kojarzyła się tylko i wyłącznie z kolaboracją z Niemcami, nie rozgraniczając między przedwojennymi zawodowymi policjantami, a zwykłymi kolaborantami i kryminalistami znajdującymi się w jej szeregach. Zapewne było to działanie osób zajmujących się propagandą, czy edukacją historyczną, z premedytacją.

W dalszych rozważaniach biorę pod uwagę tylko Policjantów Granatowych znajdujących się w służbie czynnej polskiej policji 1 września 1939r. Czterdziestu takich policjantów z Krakowa za służbę Polsce i współobywatelom zapłaciło najwyższą cenę – życiem. Po wojnie ich rodziny były szykanowane przez aparat komunistyczny, a pamięć po nich by znikła, gdyby nie Policjant Banaś oraz upór jego córki, Pani Anny Sikory z Krakowa.

Jak policjanci współpracowali z AK?

Mjr. Ludwik Drożański pochodził z Jasła, gdzie zaczął pracować w Policji Państwowej około roku 1923. Następnie został komendantem Policji w Tarnowie, a w 1933r. Komendantem Policji w Krakowie. We wrześniu 1939r. przebił się do Rumunii, gdzie został internowany (Rumunia internowała polskie władze na życzenie Wielkiej Brytanii). Z nieznanego powodu w 1941r. wrócił do Krakowa, gdzie został wice-komendantem krakowskiej PG. Powodem był być może rozkaz polskiego podziemia, ponieważ mjr. Drożański w latach 1941-1944r. działał w komórce kontrwywiadu AK, przekazując informacje o planach czy strukturze GESTAPO, ruchach wojsk niemieckich, itd….Również zajmował się wydawaniem fałszywych dokumentów dla Polaków, co było dobrze zorganizowanym procederem (miał dostęp do niewypełnionych dokumentów). Zresztą jednym z powodów wyroku śmierci było dostarczanie ‘aryjskich’ papierów krakowskim Żydom. Mjr. Drożański, jak i jego szef mjr. Erhard, wraz z szefem Policji Granatowej Gubernii, płk. Sztabą, współtworzyli struktury ruchu oporo wśród Granatowej Policji. Los płk. Sztaby nie jest mi znany.

Policjanci Ficek i Banaś byli przedwojennymi policjantami, zaufanymi współpracownikami mjr. Drożańskiego jeszcze z czasów przedwojennych. Ich rola w Ruchu Oporu polegała na obserwacji np. ruchów niemieckich wojsk, zbieraniu informacji od swoich informatorów ulokowanych w niemieckich instytucjach i przekazywania ich wyżej, czy ułatwianiu egzekucji kolaborantów, czy najbardziej bestialskich Niemców. Rola takich policjantów w dostarczaniu informacji na temat planów i celów np. GESTAPO dla AK była nie do przecenienia, jednak dzisiaj ten aspekt jest rzadko podnoszony. Jakie mogło być lepsze źródło informacji, niż z wewnątrz niemieckiej administracji i wykorzystując siatkę policyjnych informatorów? Ruch oporu nie miał informacji o Niemcach znikąd…

Literatura przedmiotu, a także wspomnienia dostarczają licznych przykładów ułatwień legalizacji (dostarczanie blankietów, legitymacji itd.), współdziałania z oddziałami leśnymi, ewakuacji ludzi z zagrożonych lokali, ochrony przewozu prasy konspiracyjnej i innych. Komendy powiatowe PP i obwodu AK współdziałałym.in. w Węgrowie, Miechowie, Sandomierzu.Tarnowie, Nowym Targu. Jaśle, Sanoku i Częstochowie.

Policjanci a krakowskie getto

Innym, praktycznie nieznanym wątkiem jest postawa krakowskiej PG względem krakowskiego getta. W 1941r. mjr. Drożański poprosił na rozmowę policjanta Banasia i Ficka i innych starych policjantów i cytując za książką p. Banasia powiedział „W getcie dzieją się świńskie rzeczy. Przyjęci nowi policjanci są za gorliwi i Żydzi cierpią głód i niedostatek. Wy tam pójdziecie i bądźcie ludźmi wyrozumiałymi jak dotychczas”. Owi dzielni policjanci przez kilka kolejnych dramatycznych lat starali się wywiązywać z owego rozkazu, ułatwiając szmuglowanie jedzenia do getta przez strzeżone przez nich bramy, załatwiając ‘aryjskie’ papiery, organizując ucieczki Żydom z getta, czy przechowując pod węglem przedmioty żydowskiego kultu religijnego. Za każdą z tych rzeczy groziła kara śmierci dla ‘sprawcy’ i rodziny. Taką postawę policyjnej kadry oficerskiej w stosunku do polskich Żydów zamkniętych w gettach potwierdza Hempel (1990) na str. 265., wymieniając nazwisko mjr. Erharda z Krakowa oraz ppłk Kozielewskiego z Warszawy pomagającym w wyrabianiu ‘aryjskich’ dokumentów osobom żydowskiego pochodzenia, co miało też wpływ na postawy swoich podwładnych. Wspomnienia Franciszka Banasia są tu cennym uzupełnieniem naocznego świadka.

Niestety, kwestia niejako ‘systemowej’ wrażliwości krakowskiej PG na żydowskich współobywateli cierpiących w getcie, za co między inny zamordowano 40 jej funkcjonariuszy, nie doczekała się dotychczas żadnego specjalnego uznania. Na przykład w krakowskim Muzeum Schindlera nie ma o tym śladu. Słyszy się od czasu, do czasu o antysemityzmie w AK, tym bardziej warto więc mówić o takich pozytywnych i pewnie nierzadkich przykładach. Choć trzeba podkreślić, że Franciszek Banaś w 1980r. został odznaczony ‘Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata’, ale jest to bardziej wyjątek, niż reguła.

Jak wpadli?

Pod koniec 1943r. ktoś doniósł na krakowską siatkę w Policji Granatowej. Jeden z przekazów rodzinnych mówi o tym, że mjr. Drożański przekazywał meldunki dla AK przez swojego fryzjera. Fryzjer tez został namierzony przez GESTAPO i złamany torturami. Około 40 policjantów zostało po kolei aresztowanych na komendzie przez GESTAPO, poddanych torturom i rozstrzelanych w płaszowskim obozie – do dziś nie wiadomo, gdzie znajdują się ich ciała. Świadkowie, którzy widzieli wywóz policjantów z Montelupich na egzekucję, mówili, że mieli zalana usta gipsem, żeby nie krzyczeli z bólu po zadanych im torturach. Bili bici i torturowani kilka dni i nocy. Mjr. Drożański został tak skatowany przez GESTAPO, że nie był w stanie dojść o własnych siłach po ścianę egzekucyjną. Niemcy z GESTAPO osobiście dokonali egzekucji.

Policjant Banaś miał szczęście i został ostrzeżony o aresztowaniach. Jego dramatyczne przeżycia są opisane w wymienionych już wspomnieniach. Dzięki temu pamięć o tym co się stało, przetrwała. Niestety, byli policjanci granatowi zaprzysiężeni w AK, którzy przeżyli wojnę i ich rodziny, powojenna rzeczywistość zmuszała do upokarzającego milczenia. Propaganda byłych członków KPP, po wojnie rządzących Polską, zrobiła resztę. Dziś policja granatowa kojarzy się głównie z kolaboracją.

Wielu przedwojennych policjantów pracujących w PG nie tylko w Krakowie było zaprzysiężonymi żołnierzami AK i zostali zamordowanie przez Niemców, jak w Miechowie. Znamiennym przykładem porządnego człowieka jest historia policjanta Józefa Laski z Bobowej. Nie ma o tym szerszych badań. Niestety, odium komunistycznej propagandy odbiera ostatnie rzeczy, które można im oddać: pełną szacunku pamięć Polaków, honor i społeczna świadomość, że dotrzymali przysięgi złożonej IIRP. Zapłacili za to najwyższą cenę.

Przywracanie pamięci

Policjant Banaś zapewnił, że tragiczny los jego 40 kolegów i przełożonych nie zostanie zapominany. Niestety, przywracanie pamięci o tych zdarzeniach, już po 1989r., spotykało się z dalszą niechęcią władz.

Dopiero kilka lat temu. córka Policjanta Franciszka Banasia, pani Anna Sikora, zwróciła się z prośbą do krakowskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej o zbadanie tego morderstwa, jako zbrodni na Narodzie Polskim. W 2009r., dzięki sugestii dr. Elżbiety Rączy z rzeszowskiego IPN, zostały wydane wspomnienia Franciszka Banasia. W listopadzie 2012r., pani Sikora, wraz z Panią Grażyną Tęczar z organizacji ‘Rodzina Policyjna 1939’ założonej przez rodziny policjantów zamordowanych w Ostaszkowie, doprowadziły do stworzenia obelisku upamiętniającego śmierć krakowskich policjantów. Obelisk znajduje się na Krzemionkach na terenie dawnego Obozu w Płaszowie, gdzie dokonano ich egzekucji. Między innymi jego otwarciu towarzyszyła warta honorowa krakowskiej policji. Niestety, nie wszystkie nazwiska zamordowanych policjantów są dziś znane.

Mjr. Drożańskiemu, mjr. Erhardowi, policjantowi Fickowi, policjantowi Banasiowi i ich kilkudziesięciu kolegom, którzy ponieśli najwyższą ofiarę za wierność Rzeczpospolitej i jej obywatelom należy się coś więcej, niż odium kolaborantów wypromowane przez komunistyczną propagandę.'

Ten post był edytowany przez Lermontow: 17/05/2014, 18:35
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 17/05/2014, 21:53 Quote Post

Mój komentarz jest prosty.
Przedwojennym polskim policjantom władza niemiecka nakazała się zgłosić do komisariatów celem kontynuowania służby.
Że to niby kolaboranci?
Można i tak, ale...
Ja bym nawet znalazł patriotyczne uzasadnienie dla zaistnienia dwóch batalionów Schutsmanshaften, co to Polaków broniły przed wiadomo kim.

Poważam tak samo Policję Granatową, Milicję Obywatelską i Policję Państwową (tę współczesną).

Ci ludzie znali się na swej robocie i musieli wyżywić własne rodziny.

Ideologia ich guzik obchodziła, poza wyjątkiem garstki "nawiedzonych".

Ten post był edytowany przez poldas372: 17/05/2014, 22:38
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Lermontow
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 26
Nr użytkownika: 83.399

Michal
 
 
post 18/05/2014, 11:29 Quote Post

QUOTE(poldas372 @ 17/05/2014, 22:53)
.

Ci ludzie znali się na swej robocie i musieli wyżywić własne rodziny.

Ideologia ich guzik obchodziła, poza wyjątkiem garstki "nawiedzonych".
*




Zapewne tak - tyle, ze wielu zachowywalo sie po prostu przyzwoicie. A na takie zachowania byla juz kara smierci. Przywoitosc byla aktem odwagi. Natomiast rzecz w moim tekscie o tym ,ze nie jest tak, jak uczy obiegowa opinia. Tym policjantom nie zrobi to juz roznicy. Ich rodzinom i owszem. WIele ludzi w Krakowie ocalalo przez takie akty przyzwoitosci - wielu nawet o tym nie wie.

Ten post był edytowany przez Lermontow: 18/05/2014, 11:30
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
rasterus
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.628
Nr użytkownika: 89.006

 
 
post 18/05/2014, 22:40 Quote Post

Dla każdego kto się trochę interesował tematem wiadomo że wśród Policji, Straży Pożarnej, kolejarzy było wielu członków AK. I byli to bardzo cenni członkowie z wielu względów. Mieli dostęp do informacji poufnych, mogli się poruszać po godzinie policyjnej. Antoni Żurowski, komendant Obwodu VI – Praga w dzień przed Powstaniem Warszawski objeżdżał teren właśnie w samochodzie strażackim. Bez współpracy kolejarzy nie powiodłoby się wiele akcji dywersyjnych. Policjanci mogli uprzedzać o akcjach.
Komunistyczna propaganda miała na celu zohydzenie każdego przejawu przedwojennej Polski. Tym bardziej, że chcieli odwrócić uwagę od tego co wyrabiało PPR w czasie wojny. Masowe denuncjacje, działanie na szkodę Polaków, bandyckie porachunki w ramach PPR (sprawa Mołojców).
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
fryzinka111
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 31
Nr użytkownika: 90.809

Anna Koch
Stopień akademicki: magister
 
 
post 11/06/2014, 9:41 Quote Post

Dokładnie, takie osoby były bardzo cenne. Ich " praca" była na wagę złota i dzięki informacjom jakie udało im się zebrać mogli działaś dalej zgodnie ze swoim planem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.266
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 23/04/2016, 15:56 Quote Post

Nie do końca na temat, ale żeby nie mnożyć nowych, zadam pytanie tutaj.
Czy ktoś wie, jakie były losy więzionego po wojnie w Polsce SS-Obersturmfuhrera Kurta Heinemeyera?
http://forum.axishistory.com/viewtopic.php?t=130142
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.266
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 1/05/2016, 14:54 Quote Post

QUOTE(Fuser @ 23/04/2016, 16:56)
Nie do końca na temat, ale żeby nie mnożyć nowych, zadam pytanie tutaj.
Czy ktoś wie, jakie były losy więzionego po wojnie w Polsce SS-Obersturmfuhrera Kurta Heinemeyera?
http://forum.axishistory.com/viewtopic.php?t=130142
*


Jest pytanie, jest odpowiedź. smile.gif
W 1955 r. skazany na dożywotnie więzienie, w tym samym roku zamienione na 15 lat pozbawienia wolności. Zwolniony w 1958 r. Informacja za: S. M. Jankowski, "Klucze do wolności. Ze zbrojną pomocą więźniom Gestapo, SS i NKWD", Poznań 2013, s. 304.
W głowie się nie mieści. Choć znając cyrk z "osądzeniem" P. O. Geibla nie ma czemu się bardzo dziwić.
Jedyna pociecha, że gdyby po wojnie został w "enerdefenie" to prawdopodobnie nie odsiedziałby nawet tyle. Może po zwolnieniu zdążył się jeszcze włączyć w budowę "odrodzonej, demokratycznej i zdenazyfikowanej" Republiki Federalnej.
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Duncan1306
 

Milutki tygrysek lewakożerca
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.642
Nr użytkownika: 97.206

Wlodzimierz Sodula
Zawód: amator historii
 
 
post 1/08/2016, 13:26 Quote Post

QUOTE(Fuser @ 1/05/2016, 15:54)
...

Jest pytanie, jest odpowiedź.  smile.gif
W 1955 r. skazany na dożywotnie więzienie, w tym samym roku zamienione na 15 lat pozbawienia wolności. Zwolniony w 1958 r. Informacja za: S. M. Jankowski, "Klucze do wolności. Ze zbrojną pomocą więźniom Gestapo, SS i NKWD", Poznań 2013, s. 304.
W głowie się nie mieści. Choć znając cyrk z "osądzeniem" P. O. Geibla nie ma czemu się bardzo dziwić.
Jedyna pociecha, że gdyby po wojnie został w "enerdefenie" to prawdopodobnie nie odsiedziałby nawet tyle. Może po zwolnieniu zdążył się jeszcze włączyć w budowę "odrodzonej, demokratycznej i zdenazyfikowanej" Republiki Federalnej.
*


Od 1960r do praktycznie ostatnich lat zbrodniarze hitlerowscy w Niemczech i Austrii byli praktycznie bezkarni o ile nie udowodniono im morderstwa lub pomocy w morderstwie a wymagało to m.in. świadków tych czynów. Praktycznie byli skazywani przeważnie członkowie załóg KL lub VL oraz funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa którzy bez rozkazu mordowali lub w tym morderstwie współdziałali.
Egzekucje ludności cywilnej o ile straceni byli skazani przez tzw. Standgerich SiPo w rozumieniu sądów RFN morderstwami nie był bo uznawały za prawne wyroki tego pożal się Boże "sądów"
Ponadto skazani w innych krajach nie odpowiadali za te same przestępstwa po raz drugi. Trzeba było im udowadniać zbrodnie których nie dotyczył nawet w ogólnym sensie poprzedni akt oskarżenia także jak wyrok zapadł zaocznie

Ten post był edytowany przez Duncan1306: 1/08/2016, 13:30
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.266
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 1/08/2016, 13:39 Quote Post

QUOTE(Duncan1306 @ 1/08/2016, 14:26)
QUOTE(Fuser @ 1/05/2016, 15:54)
...

Jest pytanie, jest odpowiedź.  smile.gif
W 1955 r. skazany na dożywotnie więzienie, w tym samym roku zamienione na 15 lat pozbawienia wolności. Zwolniony w 1958 r. Informacja za: S. M. Jankowski, "Klucze do wolności. Ze zbrojną pomocą więźniom Gestapo, SS i NKWD", Poznań 2013, s. 304.
W głowie się nie mieści. Choć znając cyrk z "osądzeniem" P. O. Geibla nie ma czemu się bardzo dziwić.
Jedyna pociecha, że gdyby po wojnie został w "enerdefenie" to prawdopodobnie nie odsiedziałby nawet tyle. Może po zwolnieniu zdążył się jeszcze włączyć w budowę "odrodzonej, demokratycznej i zdenazyfikowanej" Republiki Federalnej.
*


Od 1960r do praktycznie ostatnich lat zbrodniarze hitlerowscy w Niemczech i Austrii byli praktycznie bezkarni o ile nie udowodniono im morderstwa lub pomocy w morderstwie a wymagało to m.in. świadków tych czynów. Praktycznie byli skazywani przeważnie członkowie załóg KL lub VL oraz funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa którzy bez rozkazu mordowali lub w tym morderstwie współdziałali.
Egzekucje ludności cywilnej o ile straceni byli skazani przez tzw. Standgerich SiPo w rozumieniu sądów RFN morderstwami nie był bo uznawały za prawne wyroki tego pożal się Boże "sądów"
Ponadto skazani w innych krajach nie odpowiadali za te same przestępstwa po raz drugi. Trzeba było im udowadniać zbrodnie których nie dotyczył nawet w ogólnym sensie poprzedni akt oskarżenia także jak wyrok zapadł zaocznie
*


A w latach 1949-60?
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
Duncan1306
 

Milutki tygrysek lewakożerca
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.642
Nr użytkownika: 97.206

Wlodzimierz Sodula
Zawód: amator historii
 
 
post 2/08/2016, 9:38 Quote Post

QUOTE(Fuser @ 1/08/2016, 14:39)
...
A w latach 1949-60?
*


Przedawnienie zbrodni zabójstwa to czas 15 lat. I o ile w ogóle postawili przed sadem odpowiadał przed końcem 1960r także za zbrodnie z czasów wojny które prawo RFN uznawało za zabójstwo, współudział w zabójstwie albo uszkodzenie ciała.
Do 1951 r było sporo procesów i wyroków skazujących w tym 12 wyroków śmierci(jeden z powodów dla których prawo RFN szybko się "uhumanitarniło") to potem liczba procesów i wyroków skazujących spada. Zmienia się to po tzw. I procesie oświęcimskim i procesie Eichmanna lecz w dalszym ciągu była to sprawiedliwość bardzo pobłażliwa i raczej nie dotycząca morderców zza biurka z wyjątkiem mających współudział w Holocauście lub egzekucjach po spisku Stauffenberga.

Ten post był edytowany przez Duncan1306: 2/08/2016, 9:52
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej