Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
13 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Własna historia wojny, Rodzinna opowieść ...
     
Cezar
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 100
Nr użytkownika: 2.637

Micha³
 
 
post 23/12/2004, 16:47 Quote Post

Zapraszam do wypowiedzenia się na tym forum wszystkich tych, których dziadkowie lub rodzice przeżyli II wojnę światową i mieli przy tym ciekawą, godną opwiedzenia historię. Mam nadzieję, że są tu tacy ludzie... wink.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
nifredil
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 6
Nr użytkownika: 3.203

 
 
post 23/01/2005, 13:34 Quote Post

Kiedyś dawno temu bralam udzial w takim konkursie organizowanym przez IPN. Trzeba bylo napisalć pracę na temat II WŚ widzianej oczyma zwyczajnego czlowieka, chodzilo wlaśnie o taką rodzinną historię. Zaczęlam grzebać po różnych rodzinnych pamiątkach i rozmawiać ze starszym pokoleniem mojej rodziny. Okazuje się że mój pradziadek zostal aresztowany za jakąś dzialalność "anty" ale dokladnie nikt nie wie o co chodzilo. Już z Auschwitz wyslal kartkę ( z gatunku tych które mozna bylo napisać do rodziny z jakimś poprawnym tekstem w stylu: Jest wspaniale, codziennie pracuję w fabryce i dobrze mi się powodzi) do rodziny. W tradycji rodzinnej przetrwala taka legenda, że na tej kartce niektóre literki byly nieznacznie pogrubione i mialy przekazywać jakąś tajną treść. Oczywiśćie nikt w to za bardzo nie wierzyl. Ja także, do momentu w którym moja babcia gdzieś ją odnalazla i mialam szansę sama ją przeczytać. Rzeczywiście..niektóre literki byly troszkę grubsze i skladaly się na zdanie z którego wynikalo, że pradziadek ukryl coś w altanie ogrodowej i żeby się o niego nie martwić. Nikt nie wie co zostalo ukryte w ogrodowym budynku a dom mojej babci zostal sprzedany.. Sama historia jest dla mnie jednak fascynująca. Nie wiem jak tych pogrubionych literek nie zauważyla kontrola, nie wiem dlaczego nikt wtedy, kilkadziesiąt lat tem u nie zwrócil na to uwagi. Ale to piękne, że pisal: " Nie martwcie się o mnie". Z Oświęcimia nie wrócil.
A mój drugi pradziadek byl nauczycielem historii i uczyl dzieci wysoko postawionych wojskowych slużacych na froncie wschodznim.. Mam takie fajne zdjęcia pradziadka w mundurze na środku pustyni albo w namiocie urządzonym jak pracownia historyczna:)Nie wiem jak taka nauka wyglądala w praktyce..Może ktoś wie??
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Antoniusz
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 51
Nr użytkownika: 4.571

 
 
post 25/03/2005, 16:09 Quote Post

Najbardziej interesujace są przezycia mojej rodziny z strony ojca.Oni wszyscy w niej są Niemcami(ja sam jestem pół Niemcem)Mój pradziadek słuzył w Wermachcie.Zginął pod Stalingradem.Podobno panicznie bał sie frontu wschodniego ale był tam skierowany.Modlił się i pisał z frontu listy do rodziny.Patriotycznie brzmiały bo takie kazali im pisać.Np.Walcze za nasz Vaterland i naszą Ojczyzne.Zginął tam jako jeniec.Jego brat słuzył w SS i w Bydgoszczy brał udział w krwawej Niedzieli sad.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Filip II
 

VI ranga
******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 1.011
Nr użytkownika: 3.493

 
 
post 25/03/2005, 16:22 Quote Post

Mój pradziadek został ranny pod Berlinem ( walczył o Polske, a nie o III Rzesze jak rodzina Antoniusza....)
Rodzina Dziadka przeżyła ludobójstwo na Wołyniu, cała wioska została spalona, przetrwało kilka rodzin...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
fiaa
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 441
Nr użytkownika: 2.638

 
 
post 25/03/2005, 19:59 Quote Post

Mój dziadek miał ciekawe przeżycia w czasie II wojny. We wrześniu 1939 r. został zmobilizowany na czas. Walczył w Armii "Poznań". W bitwie pod Bzurą został ranny i dostał się do niemieckiej niewoli. Traf chciał, ze trafił z powrotem do Poznania i jego obóz mieścił się niedaleko domu rodzinnego. laugh.gif
Nie wiem, czy ze względu na niemiecko brzmiące nazwisko, czy w wyniku jakichś innych starań rodziny został zwolniony i już na święta 1939 roku był w domu. Później, nie wiem dokładnie kiedy cała rodzina została wysiedlona do Sanoka, a dziadek i jego brat zostali wzięci na roboty do bauera. Tam dziadek spędził całą wojnę. Ciekawa była ewolucja stosunku bauera do dziadka. Najpierw pogardliwy, wrogi, po bitwie pod Stalingradem stawał się coraz lepszy i wreszcie pod koniec wojny bauer wręcz traktowaał go jak kandydata na zięcia. biggrin.gif
Za to tuż po wojnie dziadek trafił do armii polskiej na Zachodzie we francuskiej strefie okupacyjnej(nie wiem do jakej jednostki). Kiedy okazało się, że ma zdaną maturę i rok na studiach, dostał polecenie zorganizowania szkoły średniej dla żołnierzy i miejscowych Polaków. Dziadek rozkaz wypełnił, był jakiś czas dyrektorem tej szkoły, a swoim znajomym sprzedawał świadectwa maturalne. biggrin.gif
Do Polski wrócił dopiero w 1947. Dom w Poznaniu został zarekwirowany przez władzę ludową, a dziadek został wysłany w koszalińskie do zakładania PGR-ów. mad.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
memex
 

VI ranga
******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 1.264
Nr użytkownika: 1.184

Stopień akademicki: N/D
Zawód: kalkulator mocy
 
 
post 30/03/2005, 12:23 Quote Post

QUOTE(fiaa @ Mar 25 2005, 08:59 PM)
Ciekawa była ewolucja stosunku bauera do dziadka. Najpierw pogardliwy, wrogi, po bitwie pod Stalingradem stawał się coraz lepszy i wreszcie pod koniec wojny bauer wręcz traktowaał go jak kandydata na zięcia. biggrin.gif

Podobną obserwacją podzielił się kiedyś ze mną ojciec mojego kolegi z pracy. Też został wywieziony na roboty do Niemiec. Poznał tam swoją przyszłą żonę. Bauer miał dwóch synów. Pierwszy zginął już we Francji a drugi na froncie wschodnim. Bauer stopniowo tak "pokochał" ojca kolegi i jego narzeczoną, że po wojnie nie chciał ich wypuścić do kraju i nalegał by zostali i przejęli jego gospodarstwo. Ojciec kolegi pracował m.in. przy "uprzątaniu" Hamburga po nalotach dywanowych.

W mojej rodzinie na początku okupacji wydarzyła się inna ciekawa, trochę paradoksalna historia. Brat stryjeczny mojego dziadka (dalej nazywajmy go skrótowo "bratem") mieszkał w kamienicy czynszowej w Warszawie. Mieszkała w niej również rodzina pochodzenia niemieckiego i rodzina żydowska. Musiało się to wydarzyć jeszcze przed przesiedleniem Żydów do getta. Pewnego dnia dzieci brata zwyczajowo bawiły się razem z dziećmi żydowskimi na balkonie (tarasie?) ich (żydowskiego) mieszkania. W pewnej chwili doszło chyba do jakiejś dziecięcej kłótni i żydowska matka interweniowała dość gwałtownie wyrzucając jedno z dzieci brata z balkonu na podwórko (widocznie nie było zbyt wysoko). Brat wtrącił się i wymienił z Żydówką kilka niecenzuralnych "poglądów". Pech chciał, że do kłótni wtrąciła się matka rodziny niemieckiej. Stanęła (o dziwo!) w obronie Żydówki. W tym momencie brat wypowiedział coś czego nie powinien: "Czekaj, czekaj - już niedługo tu pomieszkacie!" (lub coś w tym sensie). Na tym kłótnia się skończyła (pozornie). Wieczorem zajechała szkopska "buda" i brata zabrali. Już nikt nigdy więcej go nie widział. Po jakimś czasie jego siostra na Pawiaku dowiedziała się, że został rozstrzelany w Palmirach w jednej z pierwszych "tur". Przypuszczalnie w tej samej "turze" co Janusza Kusocińskiego. Rodzinie zwrócono tylko jego zakrwawiony kożuch i gryps z krótkim i znaczącym tekstem: "Dlaczego mnie tak strasznie biją?" Tak oto polsko-żydowsko-niemiecka kłótnia sąsiedzka o dzieci zakończyła się przed plutonem egzekucyjnym.

Inna historia.
Mój dziadek ze strony ojca razem ze swym bratem wykopali w polu ziemiankę, w której przez kilka lat bezinteresownie ukrywali swoich żydowskich znajomych sprzed wojny (chyba 4 osoby), którym udało się zbiec z tymczasowego getta (punktu zbornego) w miejscowości Jedlnia Kościelna (pomiędzy Radomiem a Kozienicami). Niestety w sierpniu 1944 jakiś s...syn musiał donieść o tym Niemcom. Żandarmi wyśledzili brata dziadka i zastrzelili na miejscu razem z Żydami. Ciała kazali zakopać w ziemiance. W nocy dziadek odkopał ciało brata i potajemnie pochował na wiejskim cmentarzu. Ciała Żydów pozostały w zasypanej ziemiance. Przez kilka lat po wojnie przyjeżdżała do dziadka ocalała krewna zamordowanych Żydów i modliła się w polu za ich dusze. Jednak potem wyjechała do Izraela. Kości Żydów pozostały tam gdzie ich zamordowano... Kilka lat temu moja ciotka ekshumowała szczątki brata dziadka i przeniosła do rodzinnego grobowca. W czaszce był wyraźny otwór po pocisku...

Mój dziadek (ten z poprzedniej historii) walczył w kampanii wrześniowej pod Mławą. Odpierano tam niemieckie ataki z Prus Wschodnich. Po kapitualcji dostał się do niewoli. Z obozu jenieckiego wrócił na wiosnę 1940r. Zawsze opowiadał, że najstraszniejszym widokiem jaki ujrzał na wojnie było stado krów zmasakrowane ogniem karabinów maszynowych Stukasa. Pośród zabitych zwierząt leżało okaleczone ciało małej pastereczki, która w ostatnim instynktownym odruchu zdążyła jeszcze nakryć się zadartym fartuszkiem. Wyglądało to jakby chciała zakryć oczy i w ten sposób zasłonić się przed atakującym "stalowym ptakiem". I dziadek i jego koledzy od razu pomyśleli o swoich dzieciach, które być może spotkał podobny los. Jeszcze wiele miesięcy po powrocie z niewoli dziadek zmagał się z tym obrazem powracającym w sennych koszmarach... Rycerska Luftwaffe...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
iglak
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 469
Nr użytkownika: 6.782

Stopień akademicki: GENERAl
 
 
post 30/06/2005, 18:23 Quote Post

Mój dziadek od strony mojego taty jeszcze żyje, był przed wojną policjantem na małym posterunku na wsi blisko Łodzi. W kampani wrześniowej walczył z Niemcami w mundurze policjanta, bił się pod Bzurą.,Później zawierucha wojenna sprawiła, że walczył jeszcze z Armią Czerwoną pod Parczem w dniach 29-30 września a później jeszcze pod Kockiem. W dniu 6 października chyba wieczorem jego mieszany oddział policjantów i żołnierzy został rozwiązany. Sam z trzema kolegami z tych samych okolic, żołnierzami wyruszył w mundurze i z bronią bo tak było bezpiecznie. Do domu wracał dziewięć dni w ciągu których miał liczne przygody. Po powrocie natychmiast wstąpił do partyzantki.Jesienią 1942 jak robili zasadzke na Niemców zepsuł mu się RKM (ruskie badziewie) i wtedy go Niemcymogli zlapac - ale przed wojną dziadek był myśliwym i znał wszystkie ścieżki i im uciekł. Jak zimą z 44 na 45 szła z wyzwoleniem Armia Czerwona to we wsi wybuchło powstanie antyniemieckie i dziadek brał w nim udział. Później został wcielony do Pierwszej Armii WP i walczył pod Berlinem. Mój pradziadek w 1914 roku dostał powołanie do Werhmachtu i walke przeciwko Rosjanom. Mój pradziadek powiedział Niemcom że nie bedzie walczył po ich stronie i za to został rozstrzelany.

(Edyt.ortogr.)

Ten post był edytowany przez Net_Skater: 28/08/2005, 2:19
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
dezerter1125
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 42
Nr użytkownika: 9.655

Stopień akademicki: magister ³opatologi
Zawód: zabójca
 
 
post 20/11/2005, 20:24 Quote Post

Mój pradziadek był żołnierzem który walczył w rejonie Lubelszczyzny, niestety nie znane mi są jednostki w których służył bo umarł jak miałem 14 lat, ale zawsze będe pamiętac co mi powtarzał, a mianowicie:
"Pamiętaj podczas drugiej wojny światowej najgorszym wrogiem polskiego cywila był PARTYZANT!! Tak, partyzant! Zawsze powtarzał, że partyzanci byli gorsi od Niemców ponieważ zamiast walczyć chodzili po wsi i rabowali co się dało, wielokrotnie chłopi szli na śmierć do Majdanka tylko dlatego że partyzanci zrabowali im zboże które miali oddać na kontygent dla Niemców."
Mój drugi pradziadek był zmuszany przez czerwonoarmistów do zbierania i zakopywania ciał żołnierzy ZSRR.
Jedna rzecz która ich łączyła to to że obaj zawsze powtarzali, że żołnierz niemiecki (frontowy) był po stokroć lepszy od rosyjskiego, bo wyróżniała go wysoka kultura w przeciwieństwie do Rosjan.
Z tego co mi opowiadał mój dziadek, u mnie w domu mieszkali 2 Niemcy (żołnierze frontowi), z relacji dziadka wynika że byli to bardzo uprzejmi ludzie, zawsze przynosili mu czekolady (dla niego to było coś wspaniałego w tamtych czasach), a poza tym nigdy nie unosili się na zadnego z domowników, zachowywali się jak goście, pełna kultura.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
1234
 

Wielki Wuj
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.631
Nr użytkownika: 4.636

 
 
post 22/11/2005, 13:26 Quote Post

QUOTE
Mój pradziadek był żołnierzem który walczył w rejonie Lubelszczyzny, niestety nie znane mi są jednostki w których służył bo umarł jak miałem 14 lat,

W czasie wojny też tam mieszkał?Jesli tak to podaj namiary, moze uda mi się go zlokalizować


QUOTE
"Pamiętaj podczas drugiej wojny światowej najgorszym wrogiem polskiego cywila był PARTYZANT!! Tak, partyzant! Zawsze powtarzał, że partyzanci byli gorsi od Niemców ponieważ zamiast walczyć chodzili po wsi i rabowali co się dało, wielokrotnie chłopi szli na śmierć do Majdanka tylko dlatego że partyzanci zrabowali im zboże które miali oddać na kontygent dla Niemców."

A kiedy partyzanci zniszczyli w urzedzie gminy listy kontyngentowe i spisy "kandydatów" do wyjazdu na roboty, to pewno dziadek był zbulwersowany. Jak taki dobrodziejstwa można było zepsuć.
Abstrahuje przy tym od rzeczywiście wystepujących band podających się za partyzantów, grupy te były jednak dość skutecznie przez partyzantów likwidowane.

QUOTE
Jedna rzecz która ich łączyła to to że obaj zawsze powtarzali, że żołnierz niemiecki (frontowy) był po stokroć lepszy od rosyjskiego, bo wyróżniała go wysoka kultura w przeciwieństwie do Rosjan.

No, taki Ruski to ukradł, zgweałcił, zapaskudził itp, a taki kulturalny Niemiec co? Kulturalnie zamknął babę z dzieckiem w chałupie, a potetm ja podpalił. To jest kultura, nie to co ruskie zdziczenie.
QUOTE
Z tego co mi opowiadał mój dziadek, u mnie w domu mieszkali 2 Niemcy (żołnierze frontowi), z relacji dziadka wynika że byli to bardzo uprzejmi ludzie, zawsze przynosili mu czekolady (dla niego to było coś wspaniałego w tamtych czasach), a poza tym nigdy nie unosili się na zadnego z domowników, zachowywali się jak goście, pełna kultura.

A czy przypadkiem dziadek nie zapisał się na taka listę, na której mozna było zmienić nazwisko na bardziej niemiecko brzmiące? Bo jesli tak, to nie dziwi jego niechęć do partyzantów.

I moja historia
Marianna Próchniak, wówczas Murat, 8 lat
"Dzisiaj was wszystkich szlag trafi"-to słowa żołdaka, który wpadł do izby, gdy w niedzielny poranek jedliśmy śniadanie. Cała Kolonia była otoczona. Niemcy pozostawili pod naszym mieszkaniem rowery i rozeszli się po domostwach sąsiadów. Po upływie dwóch godzin plac przed domem zaroił się od wozów i ludzi. W sadzie za stodołą przywiązano do drzew kilkadziesiąt sztuk bydła przyprowadzonego przez gospodarzy. Kufry z odzieżą i bielizną rodzice wynieśli na jedną ze stojących na drodze furmanek. Mijały pełne napiecia przerażające chwile. Osłupiali mieszkańcy w milczeniu patrzyli na buńczuczne i triumfujące twarze żołdaków. Po podpaleniu kilku zabudowań pijani hitlerowcy zaczęli rozstrzeliwać mężczyzn. Później przyszła kolej na kobiety i dzieci. Pamiętam jak nas pędzono całą grupą nad dół. Sąsiadka- Sykutowa dźwigała na rękach dwoje małych dzieci. Szła bardzo powoli, słaniając się na nogach. Podskoczył do niej Niemiec i kopnięciem popchnął w stronę odnogi. Mama trzymając mnie mocno za rękępowiedziała: "Upadnij i nie odzywaj się póki swoich nie usłyszysz". Ległam w dole wśród trupów nakrytakrwawiącym ciałem matki. Nie zdradzałam oznak życia, byłam odrętwiała, półprzytomna, rozżarzone węgle odpryskujace od płonącego domu sąsiadów-Przepiórki (to właśnie dom mojego wuja, przyp. mój 1234) parzyły mnie w nogi. Po egzekucji oprawcy zeszli do odnogi i sprawdzali skuteczność swego dzieła. Rozległo się kwilenie dziecka, którego nie trafiła kila. Silne uderzenie kolbą karabinu uciszyło płacz. Pod wieczór odnaleźli mnie ludzie prowadzeni przez sołtysa sasiedniej wsi do grzebania zwłok. Znajdowałam się w szoku. Pierwszej pomocy udzieliła mi rodzina Złotuchów. Przez parę lat żyłam w stanie głębokiej depresji. Mój dzięcięcy umysł długo dochodził do równowagio po makabrycznych przeżyciach.

Pełna kultura, co?
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
dezerter1125
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 42
Nr użytkownika: 9.655

Stopień akademicki: magister ³opatologi
Zawód: zabójca
 
 
post 22/11/2005, 18:11 Quote Post

QUOTE(1234 @ 22/11/2005, 15:26)
QUOTE
Mój pradziadek był żołnierzem który walczył w rejonie Lubelszczyzny, niestety nie znane mi są jednostki w których służył bo umarł jak miałem 14 lat,

W czasie wojny też tam mieszkał?Jesli tak to podaj namiary, moze uda mi się go zlokalizować


QUOTE
"Pamiętaj podczas drugiej wojny światowej najgorszym wrogiem polskiego cywila był PARTYZANT!! Tak, partyzant! Zawsze powtarzał, że partyzanci byli gorsi od Niemców ponieważ zamiast walczyć chodzili po wsi i rabowali co się dało, wielokrotnie chłopi szli na śmierć do Majdanka tylko dlatego że partyzanci zrabowali im zboże które miali oddać na kontygent dla Niemców."

A kiedy partyzanci zniszczyli w urzedzie gminy listy kontyngentowe i spisy "kandydatów" do wyjazdu na roboty, to pewno dziadek był zbulwersowany. Jak taki dobrodziejstwa można było zepsuć.
Abstrahuje przy tym od rzeczywiście wystepujących band podających się za partyzantów, grupy te były jednak dość skutecznie przez partyzantów likwidowane.

QUOTE
Jedna rzecz która ich łączyła to to że obaj zawsze powtarzali, że żołnierz niemiecki (frontowy) był po stokroć lepszy od rosyjskiego, bo wyróżniała go wysoka kultura w przeciwieństwie do Rosjan.

No, taki Ruski to ukradł, zgweałcił, zapaskudził itp, a taki kulturalny Niemiec co? Kulturalnie zamknął babę z dzieckiem w chałupie, a potetm ja podpalił. To jest kultura, nie to co ruskie zdziczenie.
QUOTE
Z tego co mi opowiadał mój dziadek, u mnie w domu mieszkali 2 Niemcy (żołnierze frontowi), z relacji dziadka wynika że byli to bardzo uprzejmi ludzie, zawsze przynosili mu czekolady (dla niego to było coś wspaniałego w tamtych czasach), a poza tym nigdy nie unosili się na zadnego z domowników, zachowywali się jak goście, pełna kultura.

A czy przypadkiem dziadek nie zapisał się na taka listę, na której mozna było zmienić nazwisko na bardziej niemiecko brzmiące? Bo jesli tak, to nie dziwi jego niechęć do partyzantów.
Pełna kultura, co?
*



1. Człowieku jesteś zbyt stereotypowy, dla ciebie każdy niemiec to zwyrodnialec i piroman, a tak nie było większość żołnierzy Wermahtu było porządnymi ludźmi i byli w porządku w stosunku do innych, przykładem są Ci dwaj niemcy którzy mieszkali w moim domu!!!
2. Mój dziadek tak samo jak pradziadkowie byli wielkimi patriotami, więc nie obrażaj ich textami typu "A czy przypadkiem dziadek nie zapisał się na taka listę, na której mozna było zmienić nazwisko na bardziej niemiecko brzmiące?" bo to jest bezczeszczenie pamięci moich przodków Polaków!!! A co do partyzantów to gdybyś spróbował dowiedzieć się więcej o ich działalności od zwykłych ludzi którzy zaznali cierpienia z ich ręki to nie pisałbyś tu takich bzdur!!! Większość partyzantów w rejonie Kraśnika to byli zwykli bandyci którzy nie myśleli o walce z okupantem tylko o rabowaniu ludności cywilnej!
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
memex
 

VI ranga
******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 1.264
Nr użytkownika: 1.184

Stopień akademicki: N/D
Zawód: kalkulator mocy
 
 
post 23/11/2005, 9:16 Quote Post

QUOTE(dezerter1125 @ 22/11/2005, 19:11)
Większość partyzantów w rejonie Kraśnika to byli zwykli bandyci którzy nie myśleli o walce z okupantem tylko o rabowaniu ludności cywilnej!

W takim razie Twój dziadek powinien sprecyzować swoją wypowiedź i rzec do Ciebie tymi słowy:
QUOTE
"Pamiętaj podczas drugiej wojny światowej najgorszym wrogiem polskiego cywila w rejonie Kraśnika był PARTYZANT z rejonu Kraśnika!!"

Jedź w Góry Świętokrzyskie i tam zapytaj ludzi co sądzą na temat zgrupowania AK "Ponury-Nurt". Powiedzą Ci coś innego niż twój dziadek. Powiedzą Ci, że to właśnie partyzanci "Ponurego" i "Nurta" zrobili porządek z pseudopartyzanckimi bandami. Nie oceniaj ogółu jedynie na podstawie opinii Twojego dziadka. Mój dziadek też został o mało co nie rozwalony przez polskich niby-partyzantów i o ironio uratowali go pijani niemieccy żołnierze wracający z nocnej bimbrowej libacji - po prostu wystraszyli pseudopartyzantów podchodzących pod dom dziadka. Podobnie do Twojego dziadka mój też rozmawiał w swoim domu z niemieckimi żołnierzami i cenił niektórych z nich, lecz mimo to nigdy nie powiedział złego słowa o prawdziwych partyzantach i nie gloryfikował "kultury" Wehrmachtu. Np. mój teść do tej pory pamięta smak żołnierskiej grochówki, którą częstowali go niemieccy żołnierze, ale z drugiej strony pamięta też jak nieraz dostał kopa w d**ę solidnym niemieckim podkutym butem za byle przewinienie. A miał 8 lat. Pełna kultura, co nie?
Jednym słowem - nie uogólniaj - bo to bardzo krzywdzące.

Lekko zdziwiła mnie jeszcze jedna Twoja wypowiedź:
QUOTE
Mój drugi pradziadek był zmuszany przez czerwonoarmistów do zbierania i zakopywania ciał żołnierzy ZSRR.

Rozumiem, że Twój pradziadek był zdania, że skoro czerwona dzicz ze wschodu wlazła na nasze tereny to teraz powinna sama po sobie posprzątać?
Wiesz, ja też nie pałam zbytnią sympatią do ZSRR ale ludziom (nawet ze Wschodu) należy się chyba godny pochówek.
A czy pradziadek miał "przyjemność" grzebania żołnierzy Wehrmachtu? Czy ktoś go do tego zmuszał? A może na froncie w okolicy Kraśnika ginęli sami sowieci? A może sowieci sami grzebali Niemców a swoich kazali grzebać twemu pradziadkowi?
A może przybliżysz ten incydent i straszne opresje w jakie popadł Twój pradziadek i wtedy się wszystko wyjaśni?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
indigo
 

Ad maiorem Historycy.org gloriam!
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 4.524
Nr użytkownika: 488

Stopień akademicki: magister
 
 
post 23/11/2005, 10:40 Quote Post

Nie chce tu usprawiedliwiac Niemcow ale chcialbym opisac jak moja babcia wspomina swoje kontakty z nimi.
Otoz podczas rozpoczecia wojny z ZSRR 22 czerwca 2 niemieckich oficerow zostalo przymusowo zakwaterowanych w domu jej rodzicow jako ze dom znajdowal sie niedaleko linii frontu. Owych 2 oficerow - bodajze porucznikow - babcia wspomina bardzo cieplo, byli to ludzie kulturalni, bronili ich dobytku przed swawola nizszych stopniem zoldakow, a co moja babcia wspomina najcieplej, gdyz wtedy byla dzieckiem, oficerowie czestowali polskie dzieci czekolada - towarem mocno delikatnie mowiac deficytowym na wsi a co dopiero podczas wojny.
Natomiast gdy "bracia" ze wschodu "wyzwalali" Polske zagarneli cala rodzine babci do piwnicy i grozili wrzuceniem granatow poki nie spelniono ich zadan czyli po prostu "dawaj cziasy!".
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
memex
 

VI ranga
******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 1.264
Nr użytkownika: 1.184

Stopień akademicki: N/D
Zawód: kalkulator mocy
 
 
post 23/11/2005, 12:27 Quote Post

W miejscowości, z której pochodzę, wielu mieszkańców podczas wojny miało przymusowo dokwaterowanych żołnierzy niemieckich. Z reguły wypowiadali się dobrze o swoich "lokatorach". Np. ojciec mojego kolegi (wtedy kilkuletnie dziecko) siadającemu do stołu Niemcowi dla żartu odsunął spod zadka krzesło. Ten oczywiście upadł d**ą na podłogę, lecz jednak nic złego sie nie stało - Niemiec pośmiał się i tyle. Takie wyrozumiałe zachowanie Niemców wobec mieszkańców mojej miejscowości nie przeszkodziło im jednak (Niemcom) w zakatowaniu pewnego Żyda (też miejscowego) za to, że przy torach kolejowych zebrał trochę węgla i drewna aby ogrzać swój nędzny domek. Nie przeszkodziło też w biciu innego Żyda metalowymi szczypcami kowalskimi po zakrwawionej głowie - widział to na własne oczy mój teścio. Z opowieści starszych ludzi wynika dwoisty obraz Niemców - z jednej strony byli dosyć uprzejmi, z drugiej jednak nie zapominali, że są panami w podbitym wrogim kraju i każde przewinienie karali z cała surowością i bezwzględnością. To czy byli uprzejmi, czy okrutni - zależało tylko od ich kaprysu. "Lubili" polskie dzieci, bo najprawdopodobniej przypominały im ich własne. Jednak w razie nieposłuszeństwa obchodzili się z nimi brutalnie.
Co do Rosjan - w rodzinnej wsi mojej babki wkraczający "bracia" ze wschodu zgwałcili ponad 70-cio letnią staruszkę (sic!). Babcia opowiadała, że zostali aresztowani przez przełożonego (jakiegoś oficera) i nie wiadomo co się z nimi stało.
Opowiadała jeszcze jeden wymowny fakt z wkraczania Rosjan. Trasą Lublin-Radom ciągnęła kolumna wyzwoleńczych czołgów. Jeden z podekscytowanych Polaków (przedwojenny nauczyciel) wybiegł im naprzeciw z kwiatami i zaczął wykrzykiwać coś w rodzaju "Wolność! Równość! Braterstwo!". Wtedy jakiś sowiecki pancerniak wychylił się mocniej z wieżyczki czołgu i odkrzyknął do niego coś w tym sensie: "Ty durak! Wolność w Rosji leży zakopana 2 metry pod ziemią"
Mój ojciec w 1945r. miał 4 latka ale doskonale pamięta jak nosił go na rękach sowiecki oficer i częstował kostkami cukru. Nie były one tak "wspaniałe" jak niemiecka czekolada ale wybiedzonemu wiejskiemu dziecku smakowały równie dobrze wink.gif
Aby ze swej strony zakończyć ten wątek (źli Rosjanie i partyzanci vs. dobrzy Niemcy), chcę jeszcze raz wypowiedzieć znany banał, że w każdej armii służą różni ludzie. Jednak Polskę "ktoś" w końcu zdradziecko zaatakował i "ktoś" w końcu "wyzwolił". Nasze ziemie należą do Polaków a nie do niemieckich kolonistów i nadal mieszkamy w trochę cieplejszym klimacie niż na dalekiej i pięknej Syberii wink.gif Z dwojga złego wolę jednak sowieckie "wyzwolenie" niż niemiecki "nowy ład". Dlatego też nie mam zamiaru zbytnio użalać się nad "kulturalnymi" niemieckimi żołnierzami. Zajmijmy się lepiej swoimi bohaterami niż uwypuklaniem cnót niemieckiego żołnierza. To niech robią Niemcy wink.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
1234
 

Wielki Wuj
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.631
Nr użytkownika: 4.636

 
 
post 23/11/2005, 20:02 Quote Post

Czy to poniżej czegoś Ci nie przypomina?
QUOTE
1. Człowieku jesteś zbyt stereotypowy, dla ciebie każdy rosjanin to zwyrodnialec i piroman, a tak nie było większość żołnierzy Armii Czerwonej było porządnymi ludźmi i byli w porządku w stosunku do innych, przykładem są Ci dwaj Rosjanie którzy mieszkali w moim domu!!!

QUOTE
2. Mój dziadek tak samo jak pradziadkowie byli wielkimi patriotami, więc nie obrażaj ich textami typu "A czy przypadkiem dziadek nie zapisał się na taka listę, na której mozna było zmienić nazwisko na bardziej niemiecko brzmiące?" bo to jest bezczeszczenie pamięci moich przodków Polaków!!!

Skoro nie lubił partyzantów ani Rosjan, za to lubił Niemców, to jakie wnioski można wysnuć? Rozumiem, nadal, że gdy partyzancoi zniszczyli wykazy kontyngentowe, to dziadkowie oddali pozostałe krowy dzielnym obrońcom przed barbarzyńcami ze wschodu?
QUOTE
A co do partyzantów to gdybyś spróbował dowiedzieć się więcej o ich działalności od zwykłych ludzi którzy zaznali cierpienia z ich ręki to nie pisałbyś tu takich bzdur!!!

Może Cię zdziwię, ale w w/w temacie jestem całkiem dobrze poinformowany. Także od takich, którzy stracili dobytek z powodu pseudopartyzantów. I od takich, którzy odetchnęli, gdy prawdziwi partyzanci wytłukli tamtych.
QUOTE
Większość partyzantów w rejonie Kraśnika to byli zwykli bandyci którzy nie myśleli o walce z okupantem tylko o rabowaniu ludności cywilnej!

Czekam na nazwy oddziałów, nazwiska i pseudonimy dowódców itd.
QUOTE
Babcia opowiadała, że zostali aresztowanmi przez przełożonego (jakiegoś oficera) i nie wiadomo co się z nimi stało.

Słyszałem o podobnym motywie z sołdatem i NKWDzistą. Ale w tamtym przypadku wiadomo, co sie stało z sołdatem. Metr za progiem domu sołdatowi przybyła jeszcze jedna dziurka w głowie.
A motyw związany z Rosjanami:
Partyzanci wyzwalając Końskowolę wzieli do niewoli 6 Niemców, którzy milei te miejscowośc podpalić przed wejsciem Rosjan. Gdy przyjechali Rosjanie, kazali wejść Niemcom na czołg. Jeden położył sie na drodze i powiedział, że nie wsiądzie. Wobec tego czołg przejechał po nim. Razem z Niemcami na czołg wsiadł jeden partyzant. Gdy czołg odjechał kilkaset metrów dalej, partyzanta Rosjanie zrzucili z czołgu, a nastepnie jeden z sołdatów zaczął strzelać do czołgu z rkm. Niemców zagrzebali na polu.
I historyjka jak to mojego ojca chciał zastrzelić Rosjanin.
Łebki w mojej wsi mieli finki, a największy szpan to była finka z rekojeścią okręconą kablem. Kabel taki zdobywano najczęsciej tnąc przewody, gdyż w pobliskim lesie stacjonował sztab. Kiedys ojciec z paroma łebkami miał pecha, bo zdybał ich sołdat. Na początku chciał zastrzelić jako sabotazystów, ale jakoś mu wytłumaczyli o co chodzi. Zaprowadził ich do sztabu i dał pudło ze ścinkami kabli a na koniec ostrzegł, że drugi raz taki łagodny nie bedzie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
marol
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 158
Nr użytkownika: 6.647

Marek Kowalczyk
Stopień akademicki: inzynier informatyk
Zawód: biurwa
 
 
post 24/11/2005, 19:08 Quote Post

Moja ciotka przeżyła dzięki Niemcowi. Do wioski, w której mieszkali moi dziadkowie weszli Ukraińcy szukać "bandytów". Oczywiście jak to na takich poszukiwaniach nasi bracia ze wschodu ruszyli po obejściach za drobiem. Jeden z nich złapał gęś i najwyraźniej już zakończył poszukiwania partyzantów bo wyszedł za furtkę. Wtedy moja ciotka wybiegła za nim prosząc by wypuścił jej ukochaną gąskę (miała wtedy 4 latka). Ukrainiec najpierw ją odepchnął, a jak to nic nie dało wziął na muszkę. Moja babka ponoć na początku nie zdawała sobie sprawy z tego co się dzieje, dopiero później usłyszała jakieś odgłosy na zewnątrz. To Niemiec okładał po twarzy Ukraińca skórzanymi rękawiczkami.
Jak to piszą: "I Ukrainiec głodny i rodzina cała" wink.gif

Dziadek był w konspiracji, ale uważał partyzantów za bydło szukające tylko żywności i gwałtu po wioskach. Ze starć to zapamiętałem tylko jak opowiadał o waśniach między AL (czy GL) z AK. Sam był szanowanym mechanikiem rowerowym, partyzantem nie został nigdy. Po wojnie odszedł z konspiracji. Jego opowieści z tego okresu są niezwykle podobne do sztuki "Do piachu" Różewicza (który również pochodzi z Radomska i tu był w konspiracji).
Drugi dziadek również był w AK ale nic poza tym nie wiem na ten temat. Wiem tylko tyle, że babcia znalazła sobie pracę w szpitalu by nie pracować u bauera na polu. Niestety ludzie tak szybko odchodzą i brakło czasu na tyle pytań, które można by zadać... sad.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

13 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej