|
|
Koniec marginalizacji tradycjonalistów
|
|
|
|
QUOTE(kmat @ 12/10/2009, 14:43) Pytanie, czy to wszystko ma jakieś istotne znaczenie. Laicyzacja przez ostatnie kilkadziesiąt (a pod pewnymi względami kilkaset) lat zrobiła swoje, nawet w Polsce kościoły niby pełne, ale wpływ na światopogląd ogółu wiernych mają niewielki. W końcu jeśli wierzyć sondażom większość społeczeństwa kieruje się nauką JPII Wątpię aby ewentualny powrót do tradycji miał jakiekolwiek znaczenie w sytuacji gdy wiernym kwestie doktrynalne wiszą i powiewają, a kazań prawie nikt nie słucha. PS. A i tak pewnie i tradycjonalistów i modernistów zielonoświątkowcy wrzucą do gara i zeżrą, i spór się rozwiąże. Na rynku religii jest w końcu więcej graczy niż tylko dwie frakcje katolików.
na tej zasadzie to szkoda bitow na jakakolwiek dyskusje tu i gdziekolwiek. No moze pozostawic tylko jakis dział kulinarny (to ten od garów).
Pobożność nie jest zjawiskiem linarnych (krzywa pochyła). Jego dynamika ma swoją historię, a każde pokolenie odpowiada na znaki czasów po swojemu.
Jeśli dla kogoś Msza Trydencka jest wazna, znaczy, że jest o czymś rozmawiać. Jeśli ktoś zastanawia się nad zmianami w Kościele w kotekscie swego zbawienia, to jeszcze bardziej.
To, że ktoś, albo ktosie, albo znaczna cześć ktosiów do żadną msze sie nie wybiera - to nie znaczy, że trynd jest obowiązujący i progresywny.
Historia pobożności nie jest, jakby się chciało wierzyć (czy raczej w tym wypadku - nie wierzyć) prostą pochyłą. To nie jest proces entropii rozpoczęty następnego dnia po Wieczerniku. Dzieje pobożności mają swoją dynamikę i niczego nie można tak po prostu ekstrapolować.
|
|
|
|
|
|
|
|
ad salvusek , który pisze :QUOTE QUOTE W końcu jeśli wierzyć sondażom większość społeczeństwa kieruje się nauką JPII ...mało prawdopodobnym jest aby większość społeczeństwa kierowała się nauką JP II. Czy istnieje coś takiego jak ta wzmiankowana nauka ? Ponieważ nie widzę takowej to proszę mi z łaski swojej wskazać ,jeśli takowa istnieje jakich dziedzin ona dotyczy i jakie to są jej główne postulaty ,tezy czy zasady ,którymi ci respondenci mieliby się kierować , Jeżeli zaś ktoś się kieruje tą "nauką" to prosiłbym o jakieś przykłady jak można tę "naukę " zastosować.
|
|
|
|
|
|
|
|
Anakin
CODE Jeśli dla kogoś Msza Trydencka jest wazna, znaczy, że jest o czymś rozmawiać. Jeśli ktoś zastanawia się nad zmianami w Kościele w kotekscie swego zbawienia, to jeszcze bardziej.
Tu jednak narzuca się pytanie jak dużej grupy to dotyczy. Nie wiem, może się mylę, ale z obserwacji wynika mi, że polski katolicyzm pełni bardziej funkcje społeczne niż religijno-światopoglądowe (nie twierdzę, że to źle). Dziecko trza ochrzcić, ślub kościelny, ksiądz na pogrzebie, owszem, ale raczej jako wyraz przynależności do pewnej wspólnoty etnicznokulturowej niż wyznaniowej. Coś jakby konfucjanizm? Przyjmijmy hipotetycznie, że KK wraca na pozycje sprzed Vaticanum II. Pytanie brzmi: jaki odsetek wiernych by w ogóle coś zauważył?
CODE Historia pobożności nie jest, jakby się chciało wierzyć (czy raczej w tym wypadku - nie wierzyć) prostą pochyłą. To nie jest proces entropii rozpoczęty następnego dnia po Wieczerniku. Dzieje pobożności mają swoją dynamikę i niczego nie można tak po prostu ekstrapolować.
Pełna zgoda. Ale czy na dziś widać jakieś powody dla których te trendy miałyby się zmienić?
salvusek
CODE Ja niestety sondażom nie wierzę i raczej mało prawdopodobnym jest aby większość społeczeństwa kierowała się nauką JP II. Gdyby tak było, to żylibyśmy naprawdę w uporządkowanym społeczeństwie. Jednak większość w zyciu nie miało w rękach encykliki JP II i nawet nie wie w jaki sposób ustosunkować się do jego nauki. Zresztą o czym ja mówię, przypuszczam, że jakby spytać przeciętnego Polaka o wymienienie czterech ewaneglistów to miałby problem.
Nie twierdzę niczego innego
CODE Na rynku religii jest więcej graczy, ale jak narazie nie zapowiada się na to aby KK stracił nagle nie wiadomo jak dużo wyznawców na rzecz innego wyznania.
Hm, w Ameryce Łacińskiej takie zjawiska widać, różne ewangelikalne denominacje są tam bardzo dynamiczne. Może nie trzeba było zaorywać teologii wyzwolenia, natura próżni nie lubi. Ale tam model religijności jest chyba inny niż u nas, nastawiony bardziej na emocje niż rytuał. Może stąd mamy tam wudu, santerię, księży rewolucjonistów i wysyp charyzmatycznych protestantów. Faktycznie zielonoświątkowców może u nas zastopować to, że oferują odpowiedzi, których tu mało kto szuka.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(kmat @ 12/10/2009, 14:43) Pytanie, czy to wszystko ma jakieś istotne znaczenie. Laicyzacja przez ostatnie kilkadziesiąt (a pod pewnymi względami kilkaset) lat zrobiła swoje, nawet w Polsce kościoły niby pełne, ale wpływ na światopogląd ogółu wiernych mają niewielki. W końcu jeśli wierzyć sondażom większość społeczeństwa kieruje się nauką JPII Wątpię aby ewentualny powrót do tradycji miał jakiekolwiek znaczenie w sytuacji gdy wiernym kwestie doktrynalne wiszą i powiewają, a kazań prawie nikt nie słucha. Jesteś brutalnie szczery, ale możesz mieć dużo racji, przynajmniej w zakresie urabiania światopoglądu. Dziś o światopoglądzie mas decyduja media, a nie kościół. Jednak w tym konkretnym przypadku, poza względami doktrynalnymi, dyskutujemy o sposobie sprawowania liturgii. Czy myślisz, że liturgia sprawowana po łacinie, z odwróconym tyłem do wiernych ksiedzem, mamroczącym coś w niezrozumiałym dla 98% wiernych języku (w XIX wieku przynajmniej dość powszechnie uczono łaciny), będzie atrakcyjniejsza niz obecna? Obawiam się, że nie.
QUOTE PS. A i tak pewnie i tradycjonalistów i modernistów zielonoświątkowcy wrzucą do gara i zeżrą, i spór się rozwiąże. Na rynku religii jest w końcu więcej graczy niż tylko dwie frakcje katolików. Zielonoświatkowców sie nie obawiam. Dla mnie nie są atrakcyjni, ani ideowo ani w zakresie kolorytu obrzędu. Natomiast podoba mi się pod tym wzgledem prawosławie. Obrzęd fantastyczny, choć msze troche przydługie. A te basy i barytony w śpiewie - miód dla uszu.
QUOTE @ Anakin To, że ktoś, albo ktosie, albo znaczna cześć ktosiów do żadną msze sie nie wybiera - to nie znaczy, że trynd jest obowiązujący i progresywny. Historia pobożności nie jest, jakby się chciało wierzyć (czy raczej w tym wypadku - nie wierzyć) prostą pochyłą. To nie jest proces entropii rozpoczęty następnego dnia po Wieczerniku. Dzieje pobożności mają swoją dynamikę i niczego nie można tak po prostu ekstrapolować. Strasznie małe było by nachylenie tej prostej, skoro na poziomej osi czasu trzeba by zaznaczyc juz ponad dwa tysiące lat.
QUOTE @ Lwowiak Czy istnieje coś takiego jak ta wzmiankowana nauka ? Ponieważ nie widzę takowej to proszę mi z łaski swojej wskazać ,jeśli takowa istnieje jakich dziedzin ona dotyczy i jakie to są jej główne postulaty ,tezy czy zasady ,którymi ci respondenci mieliby się kierować , Jeżeli zaś ktoś się kieruje tą "nauką" to prosiłbym o jakieś przykłady jak można tę "naukę " zastosować. Nie musisz znac wszystkich nauk. Nie musisz czytać encyklik. Wystarczy, że bedziesz znał i stosował jedną, zresztą ogólnie znaną zasadę: "Miłuj bliżniego swego ...", a wkładem JPII w interpretację tej zasady, jest to że za bliźniego uznajemy WSZYSKICH ludzi. Nie tylko katolików. Żydów, inowierców, a nawet pogan i ateistów - też.
QUOTE @ kmat Tu jednak narzuca się pytanie jak dużej grupy to dotyczy. Nie wiem, może się mylę, ale z obserwacji wynika mi, że polski katolicyzm pełni bardziej funkcje społeczne niż religijno-światopoglądowe (nie twierdzę, że to źle). Dziecko trza ochrzcić, ślub kościelny, ksiądz na pogrzebie, owszem, ale raczej jako wyraz przynależności do pewnej wspólnoty etnicznokulturowej niż wyznaniowej. Coś jakby konfucjanizm? Tak się niestety składa, iż część ludzi widzi religię, jako zbiór rutuałów, obrzędów, na wpół magicznych słów wypowiadanych przez kapłanów formuł, monumentalnych świątyń, dziwacznych kapłańskich szat, itd. Zapominając, że podstawą i źródłem religii jest WIARA. To wiara członków społeczności religijnej, czyni religię - religią. Ta drobna różnica, odróznia religię od teatru.
QUOTE Przyjmijmy hipotetycznie, że KK wraca na pozycje sprzed Vaticanum II. Pytanie brzmi: jaki odsetek wiernych by w ogóle coś zauważył Liturgia trydencka, to msza po łacinie, więc chyba wszyscy by zauwazyli.
QUOTE Pełna zgoda. Ale czy na dziś widać jakieś powody dla których te trendy miałyby się zmienić? Tego nie wiemy. Za mojego zycia trend odmienił się juz dwa razy. Pierwszy raz w stanie wojennym. Drugi raz (na krócej) po śmierci JPII. Kto wie jaka będzie nastepna przyczyna?
|
|
|
|
|
|
|
|
CODE Jednak w tym konkretnym przypadku, poza względami doktrynalnymi, dyskutujemy o sposobie sprawowania liturgii. Czy myślisz, że liturgia sprawowana po łacinie, z odwróconym tyłem do wiernych ksiedzem, mamroczącym coś w niezrozumiałym dla 98% wiernych języku (w XIX wieku przynajmniej dość powszechnie uczono łaciny), będzie atrakcyjniejsza niz obecna? Obawiam się, że nie.
"Pani Gieniu, bo tera heretyki w kościele jakiesik czarne msze odprawiajom." Może przejaskrawiam, ale coś takiego by mnie nie zdziwiło. Jakie opory były przy próbach wprowadzenia diakonatu.. Aha, w sporach tradycjonalistów z hierarchią, liturgia to najmniejszy problem. Termin integryści nie odnosi się przecież do stosowania łaciny..
CODE Natomiast podoba mi się pod tym wzgledem prawosławie. Obrzęd fantastyczny,
A owszem, owszem
CODE choć msze troche przydługie.
Fakt
QUOTE A te basy i barytony w śpiewie - miód dla uszu. rolleyes.gif Ach, ten cerkiewny zaśpiew..
CODE Tak się niestety składa, iż część ludzi widzi religię, jako zbiór rutuałów, obrzędów, na wpół magicznych słów wypowiadanych przez kapłanów formuł, monumentalnych świątyń, dziwacznych kapłańskich szat, itd. Zapominając, że podstawą i źródłem religii jest WIARA. To wiara członków społeczności religijnej, czyni religię - religią. Ta drobna różnica, odróznia religię od teatru.
Nie jestem pewien, czy chodzi o wiarę jako taką. Polska religijność to jednak głównie wierzący i praktykujący. To co ją cechuje to raczej kompletny brak zainteresowania doktryną. Ludzie wierzą, często bardzo mocno, ale rzadko kiedy wiedzą i interesują się w co. Od wyznawania się ile jest osób w Trójcy Świętej i jakich jest biskup, wiernemu proszę głowy nie zawracać..
QUOTE Liturgia trydencka, to msza po łacinie, więc chyba wszyscy by zauwazyli. wink.gif
Po łacinie chyba być nie musi. Ja tam bym wolał w SCS Zauważyć by pewnie zauważyli, ale jaki by huk był, że to nie po bożemu
CODE Tego nie wiemy. Za mojego zycia trend odmienił się juz dwa razy. Pierwszy raz w stanie wojennym.
Pytanie, na ile chodziło tu o religię.. Kościół był jednak ważnym ośrodkiem oporu przeciw nielubianej władzy, którą za s.w. nie lubiano jeszcze bardziej.
CODE Drugi raz (na krócej) po śmierci JPII.
Mam złe wspomnienia, w Krakowie przez dzień było jeszcze całkiem kulturalnie, ale w nocy człowiek potykał się o pijanych kiboli, którzy urządzili "stypę". Pokazowa żałoba polityków też żenowała. Odrażające to było.
PS. Co do tej funkcji społecznej katolicyzmu w Polsce jeszcze jedno wpadło mi do głowy, Dmowski bardzo popierał KRK, a jako ateiście o wiarę mu raczej nie chodziło.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(byk2009 @ 12/10/2009, 23:45) Czy myślisz, że liturgia sprawowana po łacinie, z odwróconym tyłem do wiernych ksiedzem, mamroczącym coś w niezrozumiałym dla 98% wiernych języku (w XIX wieku przynajmniej dość powszechnie uczono łaciny), będzie atrakcyjniejsza niz obecna? Obawiam się, że nie.
Biorąc atrakcyjność za podstawowe kryterium to z 'Tańcem z gwizdami' chyba nic nie wygra Nie atrakcyjność jest ważna ale owoce a te trudno porównywać z uwagi na to że msza trydencka to ~1950 a NOM nie ma jeszcze 50 lat.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(byk2009 @ 12/10/2009, 22:45) Jesteś brutalnie szczery, ale możesz mieć dużo racji, przynajmniej w zakresie urabiania światopoglądu. Dziś o światopoglądzie mas decyduja media, a nie kościół. Jednak w tym konkretnym przypadku, poza względami doktrynalnymi, dyskutujemy o sposobie sprawowania liturgii. Czy myślisz, że liturgia sprawowana po łacinie, z odwróconym tyłem do wiernych ksiedzem, mamroczącym coś w niezrozumiałym dla 98% wiernych języku (w XIX wieku przynajmniej dość powszechnie uczono łaciny), będzie atrakcyjniejsza niz obecna? Obawiam się, że nie.
i zaraz po tem
QUOTE(byk2009 @ 12/10/2009, 22:45) Natomiast podoba mi się pod tym wzgledem prawosławie. Obrzęd fantastyczny, choć msze troche przydługie. A te basy i barytony w śpiewie - miód dla uszu.
czy to było jakaś skomplikowane zastosowanie słynnego linka Rothara?
I teraz nadzieję się na niego pytaniem Czy starosłowiańskocerkiewny jest zrozumiały dla tych 98%.
W Mszy trydenckiej wierni używają bilingwicznych książeczek, które poza treścią liturgi od razu wytłumaczony jest krótko znaczenie każdego fragmentu - np. opracowany przez o. Piotra Rostworowskiego OSB. Dla miłośników śpiewu kościelnego poddaję pod uszy pieśń gregoriańską. Oczywiśćie wszystko zależy od ćwiczeń i wykonania.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Anakin @ 13/10/2009, 7:35) QUOTE(byk2009 @ 12/10/2009, 22:45) Natomiast podoba mi się pod tym wzgledem prawosławie. Obrzęd fantastyczny, choć msze troche przydługie. A te basy i barytony w śpiewie - miód dla uszu. czy to było jakaś skomplikowane zastosowanie słynnego linka Rothara? I teraz nadzieję się na niego pytaniem Czy starosłowiańskocerkiewny jest zrozumiały dla tych 98%.
Naturalment bardzo słuszne uwagi, Anakinie. Ze swojej strony mam natomiast spostrzeżenie, że sama oprawa to nie wszystko. Ktoś, kto jak byk2009 zachwyca się oprawą, odbiera ją przede wszystkim estetycznie. Jeżeli zacznie uczęszczać na msze (przykładowo) w obrządku prawosławnym, to co prawda istnieje pewna szansa że przy nich zostanie, ale znacznie, znacznie większa jest taka, że po pewnym czasie nasyci się estetycznie i pójdzie poszukać czegoś innego.
Mnie się msza przedsoborowa też wydaje znacznie ciekawsza niż posoborowa. Po pierwsze, przedsoborowej nigdy nie widziałem, po drugie uważam, że z mszą jest jak ze słowami angielskich piosenek - rajcuje znacznie bardziej gdy (wcale bądź prawie wcale) nie rozumie się słów i odbiera głównie emocje.
Haczyk polega na tym, że oprawa mszy nie ma znaczącego globalnego wpływu na popularność danego obrządku. Gdyby tak było, msze rockowe czy jakieśtam, śpiewane i tańczone, przyciągałyby trwale rosnące masy ludzi - a jak wiadomo jest odwrotnie. Czyli ci, którzy przychodzą sobie tylko pooglądać i nie doznają mistycznego doświadczenia w czasie mszy, pójdą sobie tak samo szybko jak przyszli.
|
|
|
|
|
|
|
|
Zgadzam się z Bełkotem. Pamiętam jeszcze msze z księdzem odprawiającym na ołtarzu pod tabernakulum tyłem do wiernych. Z tych mszy najlepiej utrwaliło mi się po łacinie : "idźcie, ofiara spełniona" (nie napisałem po łacinie by Was nie razić). Jako dziecko w większości nie rozumiałem o co biega. Rytm "Ojcze nasz" (i innych) jest podobny i spotykałem się z nim będąc za granicą. Teraz mamy proboszcza, który ma wyższe wykształcenie muzyczne. Przed objęciem naszej parafii opiekował się chórkiem w katedrze. Przyjeżdżają do niego (do nas) na różne uroczystości. Często po mszach ćwiczą. Od czasu do czasu organizują mszę trydencką. Jest to wszystko fachowo zorganizowane (wydrukowane teksty). Uduchawia. Na co dzień jednak wolę po polsku.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie "tyłem do wiernych", tylko "versus Dominem', a słowa "ite, Missa est" to świetny przykład dla laików na istnienie idoeuropejskiej rodziny języków.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Jako dziecko w większości nie rozumiałem o co biega. Całkowita zgoda. Będąc dzieckiem zmuszano mnie do nauki tekstów których ni w ząb nie rozumiałem - "chleba, naszego powszedniego, daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy jako i my wam odpuszczamy naszym winowajcom i nie wódź nas na pokuszenie ale zbaw nas ode złego" (przepraszam za ewentualne nieścisłości - cytowałem z pamięci). Co z tego może zrozumieć 6 -7 latek gdy większość rodziców również nie wiedziała o co chodzi. A ksiądz jeśli się nie umiało wytargał za uszy i po sprawie.
|
|
|
|
|
|
|
|
I tak dużo zapamiętałeś - z tego widać, że to tak całkiem nie zrozumiałe dla dzieci nie jest "jako i my wam odpuszczamy naszym winowajcom" - to wam jest nie potrzebne ale tak się rozumie.
Mnie jednak chodziło o łacinę bo polskie modlitwy słyszałem z ust ledwie "zaczynających" mówić szkrabów i byłem pewien, że rozumiały.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(swatek @ 13/10/2009, 7:08) QUOTE(byk2009 @ 12/10/2009, 23:45) Czy myślisz, że liturgia sprawowana po łacinie, z odwróconym tyłem do wiernych ksiedzem, mamroczącym coś w niezrozumiałym dla 98% wiernych języku (w XIX wieku przynajmniej dość powszechnie uczono łaciny), będzie atrakcyjniejsza niz obecna? Obawiam się, że nie. Biorąc atrakcyjność za podstawowe kryterium to z 'Tańcem z gwizdami' chyba nic nie wygra Nie atrakcyjność jest ważna ale owoce a te trudno porównywać z uwagi na to że msza trydencka to ~1950 a NOM nie ma jeszcze 50 lat. "Taniec z gwiazdami" żona ogląda. Mnie to nie ciekawi.
QUOTE czy to było jakaś skomplikowane zastosowanie słynnego linka Rothara? Słowo honoru, że nie znam żadnego Rothara, a tekst pisałem sam. Miałem dawno temu narzeczoną, co była prawosławna i chodziłem z nią do cerkwi, więc nic dziwnego iż cerkiew kojarzy mi się dobrze.
QUOTE I teraz nadzieję się na niego pytaniem Czy starosłowiańskocerkiewny jest zrozumiały dla tych 98% Pewnie, że nie. Słowo honoru, że nie ustalałem treści postów z kmatem. Tak jakoś samo wyszło.
QUOTE W Mszy trydenckiej wierni używają bilingwicznych książeczek, które poza treścią liturgi od razu wytłumaczony jest krótko znaczenie każdego fragmentu - np. opracowany przez o. Piotra Rostworowskiego OSB. Dla miłośników śpiewu kościelnego poddaję pod uszy pieśń gregoriańską. Oczywiśćie wszystko zależy od ćwiczeń i wykonania. Tak się składa, że w przeciwieństwie do większości dyskutantów, znam to o czym mówimy z doświadczeń własnych. Jestem na tyle stary i w dodatku w dzieciństwie trafiłem na taki kościół (pw Św. Andrzeja Boboli oo Jezuitów w Warszawie), w którym msza trydencka była jeszcze praktykowana gdy przystępowałem do pierwszej komunii świętej. Miałem taką "bilingwiczną książeczkę". Co więcej, przez krótki wprawdzie czas, ale byłem też ministrantem. Co przy starej liturgii, wcale nie było łatwe. Podstawowe modlitwy znałem w całości po łacinie (dziś już ich bym po łacinie poprawnie nie powtórzył, no cóz starcza skleroza). Więc nie opowiadajcie mi jak było fajnie i rózowo, a teraz niby jest marnie. Kontakt kapłana z wiernymi w czasie posoborowej mszy jest teraz zdecydowanie lepszy !
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(byk2009 @ 13/10/2009, 15:27) Tak się składa, że w przeciwieństwie do większości dyskutantów, znam to o czym mówimy z doświadczeń własnych. Jestem na tyle stary i w dodatku w dzieciństwie trafiłem na taki kościół (pw Św. Andrzeja Boboli oo Jezuitów w Warszawie), w którym msza trydencka była jeszcze praktykowana gdy przystępowałem do pierwszej komunii świętej. Miałem taką "bilingwiczną książeczkę". Co więcej, przez krótki wprawdzie czas, ale byłem też ministrantem. Co przy starej liturgii, wcale nie było łatwe. Podstawowe modlitwy znałem w całości po łacinie (dziś już ich bym po łacinie poprawnie nie powtórzył, no cóz starcza skleroza). Więc nie opowiadajcie mi jak było fajnie i rózowo, a teraz niby jest marnie. Kontakt kapłana z wiernymi w czasie posoborowej mszy jest teraz zdecydowanie lepszy !
jako, że ta wypowiedż by po cytacie z mojej wypowiedzi, więc przynajmniej w części biorę ją do siebie. Ja niczego nie wmawiam. Osobiście uzna, je 3dokonania Vaticanum II także w dziedzinie liturgii. Szanuje tylko poglądy ich wybór, jako, że mieszczą się one w naszej ortodoksji. Uważam, że cechą nie do przecenienie jest bogactwo (pluralizm) Kościoła Katolickiego. Jest w nim miejsce i na Msze Trydencką (z chorałem gregoriańskim) i Mszę Wschodnią (też byłem na mszy greko-katolickiej w cerkwi na Wiślnej w Krakowie) jak i Novus Ordum ze scholą z gitarami.
Nie musimy tu nikomu kibicować
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Dziadek Jacek @ 13/10/2009, 8:48) Zgadzam się z Bełkotem. Pamiętam jeszcze msze z księdzem odprawiającym na ołtarzu pod tabernakulum tyłem do wiernych. Z tych mszy najlepiej utrwaliło mi się po łacinie : "idźcie, ofiara spełniona" (nie napisałem po łacinie by Was nie razić). Jako dziecko w większości nie rozumiałem o co biega. Rytm "Ojcze nasz" (i innych) jest podobny i spotykałem się z nim będąc za granicą. Teraz mamy proboszcza, który ma wyższe wykształcenie muzyczne. Przed objęciem naszej parafii opiekował się chórkiem w katedrze. Przyjeżdżają do niego (do nas) na różne uroczystości. Często po mszach ćwiczą. Od czasu do czasu organizują mszę trydencką. Jest to wszystko fachowo zorganizowane (wydrukowane teksty). Uduchawia. Na co dzień jednak wolę po polsku. Każdy (noo, może nie każdy) ma własne doświadczenia dotyczące przeżyc religijnych i ztych doświadczęń wywodzą sie jego odczucia i uczucia dotyczące tej kwestii. Będąc w Ziemi Świętej uczastniczyłem w mszy w ogrodzie (pod gołym niebem) klasztoru oo franciszkanów na gorze Tabor. Niezapomniene przeżycie: słonko, ptaszki, muszki itp. Nie oznacza to jednak, że chciałbym ten zwyczaj przenieść na stałe do mojej parafii. Choćby ze względu na jesienno/zimową niepogodę (akurat gdy to piszę, za oknem trwa śnieżna zadymka).
QUOTE Ja niczego nie wmawiam. Osobiście uznaje dokonania Vaticanum II także w dziedzinie liturgii. Szanuje tylko poglądy ich wybór, jako, że mieszczą się one w naszej ortodoksji. Uważam, że cechą nie do przecenienie jest bogactwo (pluralizm) Kościoła Katolickiego. Jest w nim miejsce i na Msze Trydencką (z chorałem gregoriańskim) i Mszę Wschodnią (też byłem na mszy greko-katolickiej w cerkwi na Wiślnej w Krakowie) jak i Novus Ordum ze scholą z gitarami. Tolerancja - tolerancją, plularizm - plularizmem, ale jakiś porządek w Kościele musi być. Nie może być aż tak pluralistycznie, że każdy proboszcz będzie sam decydował o kształcie liturgii, a może jeszcze zasadach doktryny i kanonu. Kościół w zakresie liturgii powinien być w miarę jednolity, z dopuszczalnymi akcentami narodowymi, czy regionalnymi. Inaczej KK zamieni sie w luźną federację licznych kościołów parafialnych.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|