|
|
Meksyk - walka z Kościołem, Zamach na Obregona. Masoni . Cristeros
|
|
|
|
Najpierw jedna linka wprowadzająca Zbrodnie masonerii w Meksyku "minister Canalal nadał swoim trzem synom imiona: Szatan, Lucyfer i Lenin."
I druga linka Zamach na Obergona
W zasadzie temat na dwa wątki .
Funkcjonariusz policji, prowadzący więźniów na śmierć, łamiącym się głosem poprosił o przebaczenie. Jeden ze skazanych, młody jezuita ojciec Miguel Pro, uśmiechnął się do policjanta, uściskał go i rzekł: - Nie tylko przebaczam – ale i dziękuję!
Ojciec Miguel pomodlił się chwilę na klęczkach, po czym zajął miejsce na wprost plutonu egzekucyjnego. W dłoniach trzymał krucyfiks i różaniec. Bez lęku spoglądał w twarze oprawców. - Niech Bóg przebaczy wam wszystkim! – powiedział spokojnie.
Oficer dowodzący plutonem rzucił komendę. Żołnierze poderwali karabiny do ramion. Miguel Pro szeroko rozkrzyżował ramiona. Spojrzał w wyloty luf, nabrał powietrza w płuca i wzniósł okrzyk: - Viva Cristo Rey! – Niech żyje Chrystus Król!
Antychryst i jego słudzy
Wraz z ojcem Miguelem zginęło wtedy jeszcze trzech działaczy katolickich, w tym jego brat Humberto. Egzekucja miała miejsce 23 listopada 1927 r. w stolicy Meksyku, Ciudad de Mexico.
Cały ówczesny Meksyk był sceną podobnych wydarzeń. Rząd, zdominowany przez fanatycznych masonów, prowadził bezpardonową walkę z Kościołem. Wojsko i policja paliły kościoły, równały z ziemią oporne wioski, przeprowadzały masowe rozstrzeliwania. Prześladowania religijne rozpętał prezydent Plutarco Elias Calles, zwany „Antychrystem”, wolnomularz inicjowany w loży „Helios”. W cieniu Callesa pozostawał jego protektor – generał Alvaro Obregon, również mason, ostatni z wielkich caudillos Rewolucji Meksykańskiej.
Obregon pozował na jowialnego, zdroworozsądkowego liberała, stąd niektórzy traktowali go jako przeciwieństwo Callesa. W rzeczywistości, gdy wymagały tego jego interesy, działał z taką samą bezwzględnością, jak „el Anticristo”. Bez oporów zlecał zabójstwa politycznych oponentów i masowe egzekucje. Wcześniej, w latach 1920-1924 Obregon dzierżył godność prezydenta Meksyku. Kiedy skończyła mu się kadencja (konstytucja Meksyku nie przewidywała ubiegania się o reelekcję) wysunął na to stanowisko swojego najbliższego współpracownika – Callesa. Ten objął władzę i w roku 1926 rozpętał antykatolicki terror.
La cristiada
Prześladowania Kościoła doprowadziły do wybuchu wojny domowej. Gdy wyczerpały się pokojowe metody walki, katolicy chwycili za broń. Od ich bojowego okrzyku „Viva Cristo Rey!” nazwano ich cristeros (chrystusowcami), zaś ich zryw – cristiadą.
Walki partyzanckie toczyły się głównie na terenach wiejskich, choć i w miastach zdarzały się zamachy na przedstawicieli władz. 13 listopada 1927 r. rzucono bombę na samochód generała Obregona. Nikomu nic się nie stało, jednak w odwecie rozstrzelano czterech katolików – wzmiankowanych na wstępie ojca Miguela Pro i jego towarzyszy. Żaden z nich nie uczestniczył w nieudanym zamachu na Obregona. Zostali zamordowani bez procesu sądowego, na osobisty rozkaz prezydenta Callesa.
Przyjacielem rodziny Pro był młody intelektualista Jose de Leon Toral. Do tej pory uczestniczył jedynie w pokojowych akcjach protestacyjnych w obronie Kościoła. Teraz, wstrząśnięty śmiercią przyjaciół, postanowił ukarać zbrodniarzy. Wszak wybitni myśliciele chrześcijańscy (Jan z Salisbury, św. Tomasz z Akwinu, Juan de Mariana, Francisco Elías de Tejada) uznawali prawo poddanych do oporu wobec tyranii, a nawet do tyranobójstwa, jeżeli tyrania osiągnie „najwyższy stopień niegodziwości rządów”.
Bankiet w „La Bombilla”
W kraju nadal szalał terror i wojna domowa, a tymczasem, w 1928 r. dobiegła końca kadencja prezydenta Callesa. Ustąpił on miejsca Obregonowi, który ogłosił swoje zwycięstwo w wyborach (dwaj kontrkandydaci ubiegający się o ten urząd zostali rozstrzelani). Obregon postanowił uczcić swój „sukces wyborczy” wystawnym bankietem.
We wtorek 17 lipca 1928 r. w stolicy, przed restauracją o uroczej nazwie „La Bombilla” („Bombka”) zaparkował cadillac Alvara Obregona. Wewnątrz lokalu oczekiwała nań gromada najbliższych współpracowników. Dostojnicy rozgościli się przy czterech suto zastawionych stołach. Nastroje były szampańskie. Prezydent-elekt, odziany w elegancki garnitur, hojnie rozdawał uśmiechy i poklepywania po plecach. Ucztę umilała orkiestra, odgrywająca modne szlagiery.
Na uboczu biesiadnej sali przycupnął skromny, drobny młodzieniec, z ołówkiem i szkicownikiem w dłoniach. Przedstawił się jako artysta pracujący dla prasy, pragnący sportretować zwycięzcę wyborów prezydenckich. Obregon, czuły na pochlebstwa, polecił wpuścić go na imprezę. Wkrótce szkic był gotowy. Artysta zbliżył się do elekta, by wręczyć mu portret. Dygnitarz rzucił okiem na papier...
Niespodziewanie młodzieniec wydobył z kieszeni pistolet i wypalił do prezydenta. Huk strzału utonął w gwarze (orkiestra grała właśnie przebój „El Limoncito”). Zamachowiec naciskał spust raz za razem. Ogółem zdołał oddać sześć strzałów, wszystkie celne, zanim obezwładniła go ochrona. Jose de Leon Toral (bo on to był) posłużył się hiszpańskim pistoletem Star kalibru 7,65 mm. W owym czasie iberyjska broń krótka miała raczej kiepską opinię, zaś amunicja 7,65 mm powszechnie uznawana jest za słabą. Jednak w ręku młodego cristero zabójczy zestaw spisał się bez zarzutu. Alvaro Obregon zginął na miejscu.
Krew bohaterów
Jose de Leon Toral, zabójca tyrana z Ciudad de Mexico, stanął przed sądem. Nieugięcie bronił swego czynu, tłumacząc go chęcią obrony Kościoła przed prześladowaniami. Skazany na karę śmierci, został rozstrzelany w sobotę 9 lutego 1929 r. w więzieniu Palacio de Lecumberri, osławionym Czarnym Pałacu.
Umierał mężnie, z okrzykiem „Viva Cristo Rey!” na ustach. Po salwie plutonu egzekucyjnego do zakrwawionego, podziurawionego kulami ciała skazańca podszedł oficer, wydobył rewolwer – kiedyś broń służbową Alvara Obregona - przystawił lufę do skroni Josego i pociągnął za spust... Rewolucyjnej sprawiedliwości stało się zadość. A potem był pogrzeb tyranobójcy, stutysięczny tłum w kondukcie, morze kwiatów na mogile i niekończący się krzyk o sile gromu: „Viva Cristo Rey!”...
*** „Panie, jeśli Ty jesteś ze mną, zależy mi, że mnie ludzie potępiają?” – napisał Jose po ogłoszeniu wyroku śmierci. Powstanie cristeros zakończyło się militarną klęską, lecz posiew krwi bohaterów dał wspaniałe owoce. Meksykanie nie pozwolili wydrzeć sobie z serc wiary w Chrystusa Króla. Po latach Ojciec Święty Jan Paweł II wyniósł na ołtarze wielu męczenników z tamtych strasznych lat. Pierwszym beatyfikowanym był ojciec Miguel Pro, stracony na osobisty rozkaz „Antychrysta” Callesa.
W dawnych stuleciach chrześcijanie wśród najważniejszych wzorców świętości uznawali osobę Ascety, spędzającego czas na modlitwie, dobrych uczynkach i pobożnych rozmyślaniach, oraz postać Rycerza – obrońcy Kościoła. Dziś świecą nam przykładem zarówno bł. Miguel Pro, z jego niezachwianą wiarą, dobrocią i miłością do ludzi, w tym również do nieprzyjaciół – jak i Jose de Leon Toral, żołnierz Chrystusa Króla.
„Wzrastanie” listopad 2010 Andrzej Solak www.krzyzowiec.prv.pl
Ten post był edytowany przez adaho-siedem: 10/11/2010, 11:34
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie wydaje Ci się, że był to klasyczny akt terroryzmu? Podobny do tego, jakiego dokonał W środę, 1 sierpnia 1589 r., dominikanin Jacques Clément mordując Henryka Walezego? Czy księdzu wolno zabić człowieka? QUOTE bł. Miguel Pro, z jego niezachwianą wiarą, dobrocią i miłością do ludzi, w tym również do nieprzyjaciół Nie widzisz różnicy jakościowej między ojcem Pro a zamachowcem, Jose de Leon Toral'em? No cóż, być może adres Twojej strony domowej www.krzyzowiec.prv.pl mówi sam za siebie?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(lancelot @ 10/11/2010, 11:45) No cóż, być może adres Twojej strony domowej www.krzyzowiec.prv.pl mówi sam za siebie?
Gwoli wyjasnienia .To nie jest moja strona internetowa . Ja tylko czasami rozpowszechniam informację tam zamieszczone - jeżeli dotyczą rzeczy ciekawych a mało znanych .
|
|
|
|
|
|
|
|
Odnosnie tych wydarzeń, to warto polecić M. Wańkowicza W kościołach Meksyku.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(rycymer @ 10/11/2010, 12:40) Odnosnie tych wydarzeń, to warto polecić M. Wańkowicza W kościołach Meksyku.
Jak pisał Melchior Wańkowicz w tomie reportaży z podróży po Meksyku: "(...) Jak widzimy, rząd poszedł o wiele dalej, niżby to nawet dyktowała konieczność oddzielenia Kościoła od państwa. Prawa przytoczone odbierają Kościołowi możność swobodnego rozwoju. Zakazując pracy społecznej lub nauczania, odbierają prawo swobody myśli, w równej mierze należnej wszystkim obywatelom; zakazując szat duchownych, szykanują stan cały jako taki; zakazując procesyj itd., do których ludność od dawna przywykli, wtrącają się do spraw wewnętrznych kultu, dając zupełne uzasadnienie twierdzeniu, że w gruncie rzeczy chodzi tu o walkę z religią".
|
|
|
|
|
|
|
|
Rozważania uproszczone W czasach gdy w Europie szalała I Wojna Światowa (a nawet trochę przedtem) w Meksyku miała miejsce REWOLUCJA. Walka z Kościołem Katolickim była jedną z pochodnych owej REWOLUCJI. Przez bardzo wiele lat (aż do roku 2000) Meksykiem po dyktatorsku rządziła PARTIA REWOLUCYJNO-INSTYTUCJONALNA zrodzona właśnie podczas owej REWOLUCJI pod nieco inną nazwą. Również trzeba się nieco zagłębić w okres wieloletnich rządów Porfirio Diaza obalonego w 1910 roku.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(rycymer @ 10/11/2010, 12:40) Odnosnie tych wydarzeń, to warto polecić M. Wańkowicza W kościołach Meksyku.
No i "Moc i chwałę" Grahama Greena.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jestem też ciekaw, czy istnieje możliwość dotarcia do artykułów Leona Degrelle' a z czasów jego pobytu w Meksyku, w których opisał był on prześladowania tamtejszych katolików przez rząd federalny.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE A tak nawiasem mówiąc ciekawy jestem czy gdy Jan Paweł II triumfalnie objeżdżał Meksyk był wożony po licznych alejach Prezydenta Callesa confused1.gif dry.gif dry.gif dry.gif czy choćby Rewolucji Meksykańskiej...
mata2010
Paradoks historii. Podobnie jak w programowo ateistycznej Polsce Jan Paweł II jeździł po alejach swojego imienia...
|
|
|
|
|
|
|
|
Chyba ulice JPII pojawiły się w Polsce dopiero po 1989r
|
|
|
|
|
|
|
|
Z tego co wiem to aleja Jana Pawła II we włocławku nosiła już swoje imię w 1985 roku.
Meksyk i jego rewolucja są o tyle ciekawe, o ile nie wiele o nich się mówi. Wszystko przyćmiła rewolucja październikowa, podczas gdy w Meksyku do władzy zupełnie niezależnie od bolszewików doszła do władzy partia pseudolewicowa. Właśnie na tą pseudo lewicowość chcę wrócić uwagę. W sensie gospodarczym partia ta była etatystyczno-prawicowa, ale w sensie ideologii antyklerykalno-lewicowa. Był to wiec misz-masz ukierunkowany na utrzymanie władzy. Złośliwi mogliby porównać tą partię do Platformy Obywatelskiej
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Arbago @ 18/11/2010, 18:44) . W sensie gospodarczym partia ta była etatystyczno-prawicowa
Gdzie u Callesa masz elementy prawicowe?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Gdzie u Callesa masz elementy prawicowe? emigrant
Aspekt antykościelny jest w przypadku tego prezydenta aspektem skrajnie prawicowym, nie lewicowym. Sam Calles był raczej etatystycznym "faszystą", niż lewakiem we współczesnym znaczeniu tego słowa. Napisałem że kraj był etatystyczno-prawicowy, gdyż ustrój gospodarczy Meksyku z czasów Callesa przypomina mi trochę gospodarczy ustrój Polski z czasów Sławoj-Składkowskiego.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|