Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Organizacja dr Franciszka Witaszka, Witaszkowcy w wielkopolskim ruchu oporu
     
drab
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 390
Nr użytkownika: 16.001

Janek
Stopień akademicki: posiadam
Zawód: rozne
 
 
post 6/09/2006, 0:36 Quote Post

Witam
Lata temu w jednym z wyśmiewanych ostatnimi laty "Tygrysów " przeczytałem o losach tej organizacji.Było to na tyle dawno iż nie pamietam nawet tytułu tego tomiku dry.gif Jak dotąd jest to jedyna znana mi publikacja na tten temat.
O ile mnie pamięć nie myli pomimo niewielkiej liczby członków .Organizacja ta wykazała sie całkiem pokaźnym dorobkiem.Zdaje mi sie również że we wspomnianym tygrysie opisywane były przypadki wykorzystania przez organizacje, drobnoustrojów chorobotwórczych do walki z okupantem.Przyznać trzeba iż jest to dość nietypowy sposób.Wszystko to jest wątłą mgiełką w mej pamięci .Może koledzy i koleżanki przytoczą jakieś fakty o działalności dr. Witaszka i jego podkomendnych.

Na początek małyy artykulik znaleziony w internecie :
http://poznan.naszemiasto.pl/w_dawnym_pozn...ykul/16362.html
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
1234
 

Wielki Wuj
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.631
Nr użytkownika: 4.636

 
 
post 7/09/2006, 19:09 Quote Post

QUOTE(drab @ 6/09/2006, 1:36)
Witam
Lata temu w jednym z wyśmiewanych ostatnimi laty "Tygrysów " przeczytałem o losach tej organizacji.Było to na tyle dawno iż nie pamietam nawet tytułu tego tomiku  dry.gif
*


Ogień w ampułkach rolleyes.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
drab
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 390
Nr użytkownika: 16.001

Janek
Stopień akademicki: posiadam
Zawód: rozne
 
 
post 31/05/2008, 12:13 Quote Post

Witam
Nikt sie nie wykazuje ,a sądzę że temat jest jednak niebagatelny więc znalazłwszy nieco informacji przekopiowałem z Wikipedii.Nie wiem tylko niestety na czym oparto zamieszczone tam informacje.

W latach II wojny światowej leczył najczęściej za darmo. Wobec znacznie pogorszonych warunków sanitarnych będących przyczyną zwiększonej liczby zachorowań prowadził akcję tajnych szczepień. Wraz z kilkoma innymi lekarzami prowadził również działalność dywersyjną, w której wykorzystywał wiedzę z dziedziny medycyny i chemii.

25 kwietnia 1942 roku aresztowany, po brutalnym śledztwie i wielomiesięcznym więzieniu zamordowany w poznańskiej cytadeli. Głowy dra Franciszka Witaszka, dra Henryka Gunthera oraz laborantki Sonii Górnej zostały przez hitlerowców zabalsamowane do celów medycznych. W 1945 roku pochowano je na Cmentarzu Bohaterów na poznańskiej cytadeli.

Uhonorowany m.in. ulicą w Poznaniu oraz portretem w galerii wykładowców i absolwentów w I Liceum Ogólnokształcącym im. Kompałły i Lipskiego (d. Gimnazjum Męskie) w Ostrowie. Jest także patronem Szkoły Podstawowej nr 9 na poznańskim Łazarzu oraz Hufca ZHP Śmigiel.

Więcej o działalności dywersyjnej Franciszka Witaszka:

Grupa polskich lekarzy, w porozumieniu z podziemną organizacją ZWZ ,na początku 1940 r. w gabinecie dr Witaszka przy ul. Zamkowej w Poznaniu postanowiła stworzyć podziemną organizację do walki z okupantem. Plan działania przewidywał produkcję środków niszczących dla akcji sabotażowej oraz założenie tajnych laboratoriów produkujących bakterie chorobotwórcze. Ustalono, że będą one aplikowane tym Niemcom, o których wiadomo na podstawie sprawdzonych informacji, że w najbliższym czasie wyjeżdżają na front. Organizacja założona przez dr Witaszka liczyła 21 mężczyzn i 6 kobiet. Siła tej organizacji, mimo stosunkowo niewielkiej liczby członków, była bardzo duża. Ruch oporu stworzony przez dr Witaszka miał jeszcze jedną zaletę: był bardzo dobrze zorganizowany. Należeli do „witaszkowców” ludzie o różnych zawodach, z różnych środowisk społecznych: naukowcy, urzędnicy, laboranci, szoferzy, kolejarze, inżynierowie, kelnerzy, ślusarze-wszyscy bardzo ofiarni i odważni. Organizacja prowadziła szeroko zakrojoną akcję odwetową przeciwko Niemcom. Jej działalność skupiała się głównie na trzech zadaniach: -produkcja i rozprowadzanie broni chemicznej -produkcja środków wybuchowych -działalność wywiadowcza

W Poznaniu powstało kilka zakonspirowanych laboratoriów, w których Polacy z narażeniem życia produkowali śmiercionośna broń. Przeprowadzone w czasie okupacji badania i doświadczenia doprowadziły dr Witaszka do skomponowania kilku środków nie wywołujących doraźnie objawów zatrucia, ale dokonywujących w organizmie powolnego spustoszenia, które kończyło się śmiercią np. po kilkunastu godzinach bądź po kilku miesiącach. Była to więc broń niepozorna nieefektowna, cicho działająca, ale skuteczna. Truciznę rozpuszczoną w kawie podawali w lokalach oficerom niemieckim kelnerzy należący do organizacji. Produkowano również bomby termiczne, które polscy kolejarze umieszczali w wagonach ,bomby te wybuchały po upływie kilkunastu godzin i dlatego wykrycie ich pochodzenia było bardzo trudne. Dr Witaszek wynalazł tez substancję, która dodawana do paliw powodowała szybka korozję i zmiany w silnikach spalinowych. Łącznicy organizacji przenosili te produkty do baz samochodowych Wermachtu. Innym wynalazkiem była specjalna szczepionka, która podana koniom czyniła je niezdolnymi do pracy( konie były również używane w wojsku niemieckim) Produkowano również bardzo silne środki zakażające zboża oraz wyrabiano specjalne gwoździe, które rozsypywano na szosach przebijały opony samochodów. Wszystko to było produkowane w prymitywnych warunkach i z narażeniem życia. Oddzielna grupa „ witaszkowców ” działała w Mosinie ampułki z surowica do szczepień. Dr Witaszek przy pomocy swych współpracowników wysyłał do znajomych lekarzy do Gdańska, Lublina, Warszawy, Łodzi. Niewątpliwie uratowały one od chorób zakaźnych wilku Polaków. Jednakże te przejawy natężającej się akcji podziemnej zmusiły gestapo do wdrożenia ścisłego śledztwa. Bardzo starannie przeprowadzono sekcje zmarłych „nagle” Niemców i zacieśniono sieć konfidentów wokół kawiarni przeznaczonych dla Niemców. W 1941 r. kierownictwo organizacji otrzymało droga radiową meldunek, że z Francji do Poznania przyjedzie pięciu wybitnych i bardzo niebezpiecznych oficerów Abwery, którzy po kilkudniowym pobycie w mieście wyjada na wschód. Zdecydowano o ich likwidacji. Akcja udała się, jednak w ostatniej chwili do pięciu oficerów dołączyło się jeszcze trzech innych Niemców, którzy również wypili zatrutą kawę. Po upływie dwóch dni zaczęły się zgony. Jednoczesna nagła śmierć ośmiu osób spowodowała, aresztowanie przez gestapo najpierw dwóch kelnerów. Idąc tym tropem Gestapo dnia 24 marca 1942r aresztowała dr Witaszka, następnie innych członków organizacji. Umieszczono ich w „Domu Żołnierza”.Mimo tortur postawa wszystkich członków organizacji była godna podziwu. Dr Witaszek jak przywódca organizacji był poddawany wyszukanym torturom, ale pomimo osłabienia fizycznego na pytanie, czy żałuję, że popełnił taką zbrodnię przeciwko Rzeszy, odpowiedział „tak, żałuję, że jeszcze za mało działałem przeciwko wam”. W stanie krańcowego wyczerpania „witaszkowcy” zostali przewiezieni na Front VII, gdzie oczekiwali na wyrok. W międzyczasie Gestapo przeprowadziło szczegółowe analizy znalezionych laboratoriach materiałów. Sprawa była już dla nich zupełnie jasna, wiedzieli już ,że chodziło o wyjątkowo niebezpieczną akcję, skierowaną przeciwko Rzeszy. Jednocześnie Niemcy zdawali sobie sprawę, że dobrze byłby twórcę tej straszliwej broni mieć na swoich usługach. Zaproponowano Witaszkowi współpracę i produkcję tej broni, ale przeciwko „swoim”. Obiecywali wolność swobodę badań naukowych, dr Franciszek nie zgodził się, mimo, że wiedział, że czeka go śmierć. Gestapo aresztowało również członków rodzin „ witaszkowców ” żonę Witaszka, jego matkę i dwóch braci. Matka i bracia zmarli w obozach koncentracyjnych.
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
MJWM
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 17
Nr użytkownika: 46.265

Maria Jolanta Witaszek Malinowska
Stopień akademicki: inzynier
Zawód: urbanista
 
 
post 14/06/2008, 13:07 Quote Post

Nie "grupa lekarzy ..." ale ppłk Rudolf Ostrihansky w marcu 1940r powołał Pierwszą Komendę Poznańskiego Związku Walki Zbrojnej. W skład Komendy Okręgu wszedł m.in dr med. Franciszek Józef Witaszek, został zaprzysiężony przez Ostrihanskyego i mianowany do stopnia kapitana cz.w. (czasów wojny). Komenda Okręgu zawierała wszystkie piony organizacyjne ZWZ a Witaszkowi powierzono dowodzenie III Wydziałem sanitarnym.
Rozkazem płk. Roweckiego z dnia 20 kwietnia 1940r z ZWZ wyodrębniony został Związek Odwetu jako osobny pion sabotażowo - dywersyjny do prowadzenia walki bieżącej i posiadający własną sieć łączności. Podlegał on bezpośrednio dowódcy Związku Odwetu ppłk. Franciszkowi Niepokólczyckiemu.
Dr Franciszek Witaszek ps. "Warta". "Kur". "Myszkowski" został Pierwszym Szefem Związku Odwetu Okręgu Poznań. Okręg Poznań obejmował tereny Wielkopolski wcielone do Rzeszy Niemieckiej. (Prof. dr hab. historii Edward Serwański "Wielkopolska w cieniu swastyki" - PAX 1970r s. 316 i 319}
Prof Serwański działał w konspiracji w Ostrowie Wielkopolskim.
Dr F. Witaszek pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Walecznych przez gen. Bór - Komorowskiego. Kopia rozkazu z 1944r znajdująca się w Instytucie Zachodnim w Poznaniu brzmi: "Franciszek Witaszek, dr prof. Uniwersytetu Poznańskiego, Pierwszy Szef Związku Odwetu Okręgu Poznań: szeroki zasięg akcji, aresztowany wraz z rodziną w masowych aresztowaniach Związku Odwetu. Zginął w okrutnych torturach w Forcie VII - Krzyż Walecznych".
Mając wgląd do powyższego rozkazu i nie wiedząc co to był Związek Odwetu, dziennikarz Henryk Tycner wydał drukiem w 5 odcinkach w DOOKOŁA ŚWIATA nr. 42 - 46 - 1962r artykuł pt. "Odwet doktora Witaszka". Ten sam tekst z nieznacznymi uzupełnieniami wydrukował pod ps. Karol Ner w książeczce "Ogień w ampułkach" - Wyd. MON 1975r (Żółty Tygrys). Część faktów jest prawdziwa ale uzupełniona fikcją literacką napisaną na potrzeby ówczesnych władz politycznych. Z tych publikacji pochodzi większość informacji zamieszczonych w internecie.
Polecam książkę Jerzego Korczaka "Konspiratorzy" - 1990r i "Słownik Biograficzny Lekarzy i Farmaceutów Ofiar Drugiej Wojny Światowej" J.B. Gliński Wyd. Naczelna Izba Lekarska - tom I, 1997r
Na pytanie p. "Janka" jaką "truciznę" wynalazł dr Witaszek odpowiem później.
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
drab
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 390
Nr użytkownika: 16.001

Janek
Stopień akademicki: posiadam
Zawód: rozne
 
 
post 18/06/2008, 23:33 Quote Post

Witam
Dziękuję pani Marii za liczne sprostowania i wyjaśnienia.Cenne tym bardziej że jak sądzę jest pani córką Franciszka Witaszka.
-Przyznam iż do tej pory sądziłem że dr.Witaszek był założycielem małej grupy konspiracyjnej ,która następnie została wcielona do ZWZ.
Z niecierpliwością czekam na dalsze informacje.

Pozwolę sobie jeszcze zamieścić pani odpowiedź(sprostowanie)co do pani losów po aresztowaniu rodziny.Zaczerpnąłem je z odpowiedzi do artykułu który podałem w mym pierwszym poście.

"To nie ruch oporu zajął się trójką dzieci. To Zygmunt Muszyński, najstarszy brat żony Haliny w styczniu 1943r zabrał do Ostrowa Wlkp. rocznego Krzysia i Iwonę. W maju tegoż roku po nieudanej próbie aresztowania przez Gestapo potajemnie wywiózł Mariolę /Marię Jolantę/ także do Ostrowa, gdzie początkowo ukrywał ją na wsi. W październiku 1943r Mariola i Iwona zostały przewiezione do dalszej rodziny w Kielcach."

No i proszę całkiem ciekawy temat się rozwija laugh.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
MJWM
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 17
Nr użytkownika: 46.265

Maria Jolanta Witaszek Malinowska
Stopień akademicki: inzynier
Zawód: urbanista
 
 
post 20/06/2008, 16:00 Quote Post

W Instytucie Zachodnim w Poznaniu znajduje się m.in. dokument z przesłuchania dr Franciszka Witaszka przez Gestapo, w którym przyznaje się do trucia przy pomocy LYCOPODIUM.
A lycopodium to neutralne zioła służące do obsypywania drobnych pigułek aby się nie sklejały. Do dziś stosuje się je w przemyśle farmaceutycznym. Więcej patrz Google.
Dlatego Lycopodium nie jest ani trucizną ani nie wynalazł go Witaszek jak sądził H. Tycner.
Bernard Piotrowski na s. 157 w książce "W służbie rasizmu i bezprawia" Wyd. Naukowe UAM - Poznań 1984 napisał: "Przy poparciu Greisera w 1941 r otwarto na Wydziale Medycznym Instytut Higieniczny. Z Instytutem tym związał swe eksperymenty bakteriologiczne i epidemiologiczne prof. dr Johannes Stamm a także dr K. Meewes. W laboratoriach przeprowadzano różne doświadczenia bakteriologiczne, często znajdujące zastosowanie w zbrodniczo prowadzonej wojnie na froncie wschodnim. Tu przygotowywano także akcje zwalczania gruźlicy."
Dr Marian Woźniak z Instytutu Zachodniego ustalił, że dr. Witaszek zajmował się w czasie okupacji walką z eksterminacją ludności polskiej a por. Zenon Pluciński - walką chemiczną z okupantem.
Dr Witaszek od 1928r pracował w Poradni Przeciwgruźliczej w Poznaniu, kierowanej przez doc. dr Franciszka Łabendzińskiego. Na podstawie przeprowadzonych tam badań ustalił opadanie krwinek (OB) w przebiegu gruźlicy. Zajmował się również szczepieniem profilaktycznym. Mnie zaszczepił w 1934r i do dziś nie choruję na gruźlicę.
O innych badaniach przedwojennych wykorzystanych w czasie okupacji napiszę później.
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
MJWM
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 17
Nr użytkownika: 46.265

Maria Jolanta Witaszek Malinowska
Stopień akademicki: inzynier
Zawód: urbanista
 
 
post 23/06/2008, 15:46 Quote Post

H. Tycner nie znalazłszy lycopodium w żadnym spisie trucizn napisał: "Przeprowadzone w czasie okupacji badania i doświadczenia ...trudno uleczalnych ran". Trzecim z opisanych środków są bakterie wąglika, które Niemcy zastosowali w czasie I Wojny Światowej - gdy Witaszek rozpoczynał naukę w szkole powszechnej.
Wykaz trucizn chemicznych wywołujących opisane przez Tycnera skutki zaproponował wybitny chemik o ps "Omega równa się Franek" - poszukiwany przez gestapo do końca wojny.
Podczas pogrzebu dr Witaszka w 1945r do rodziny podszedł pan Schlegel (kelner, któremu udało się uciec z Fortu VII). Bardzo przepraszał, że zapomniał formułki, którą więźniów w celi uczył Witaszek. Jeśli, któremuś uda się przeżyć to ma ją przekazać polskim naukowcom. Formułka ta dotyczyła produkcji leku, który z dobrym skutkiem zapobiegał gangrenie u żołnierzy rannych w bitwie nad Bzurą a leczonych w szpitalu polowym Dobrzelin - Grabów. W Instytucie Sikorskiego w Londynie znajduje się dokument wskazujący na nieporównywalnie małą ilość zgonów w tym szpitalu.
Preparat ten Witaszek zastosował także w czasie okupacji u osób będących w agonii na skutek ropnego zapalenia otrzewnej. (Jedna z tych osób jeszcze żyje). Preparatem tym z dobrym skutkiem leczył się dr Henryk Gunther chory na gruźlicę.
Nad wyodrębnieniem tej substancji z Pleśniaka groniastego dr Witaszek pracował od 1932r pod kier prof dr Pawła Gantkowskiego a następnie w Zakładzie Mikrobiologii Lekarskiej UP pod kier. prof Leona Padlewskiego. Po dwóch latach badań nad przechowywaniem surowych owoców i warzyw z prof. Harłampowicz z Katedry Przetwórstwa Owoców i Warzyw w Wyższej Szkole Ogrodniczej w Poznaniu napisał pracę habilitacyjną o substancji bakteriobójczej i bakteriostatycznej właściwościami zbliżonej do penicyliny. Z powodu wybuchu wojny - pracy nie obronił.
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
MJWM
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 17
Nr użytkownika: 46.265

Maria Jolanta Witaszek Malinowska
Stopień akademicki: inzynier
Zawód: urbanista
 
 
post 25/06/2008, 14:58 Quote Post

Zarówno prof. Edward Serwański jak i Henryk Tycner napisali, że szczepionki produkowała Sonia Górzna w łazience swojego mieszkania przy ul. Kwiatowej. Prawdopodobnie informacja ta pochodzi z akt gestapo jest to jednak niemożliwe ponieważ państwo Górzni byli małżeństwem mieszanym. Podczas okupacji pani Górzna pozostała przy obywatelstwie niemieckim, ich syn wstąpił do Hitlerjugend, mąż i córki podpisali folkslistę ale pracowali w konspiracji polskiej.
Sonia Górzna brała udział w produkcji szczepionek ale laboratorium mieściło się w jednym z byłych gospodarstw rolnych w pobliżu obecnej pętli tramwajowej na Dębcu (gdzie byłam).
Szeroką wiedzę w zakresie produkcji miał dr Witaszek, który wspólnie z prof. dr Leonem Padlewskim w 1936r utworzyli zakład produkcji surowic i szczepionek pod nazwą "Serovac Poznański". W czasie okupacji surowicę do produkcji szczepionek przeciw tyfusowi dostarczały konie z SS-mańskiej stajni jeździeckiej na Woli. Czyste kultury bakterii do wszczepienia koniom (taka jest technologia produkcji) dostarczyła laborantka Helena Siekierska pracująca w Instytucie Higienicznym Wydziału Medycznego Uniwersytetu im. Adolfa Hitlera w Poznaniu. Przed wojną była laborantką dr Witaszka. Ponieważ czas produkcji szczepionek jest długi, dlatego Helena Siekierska początkowo dostarczała szczepionki. Dlatego dr Witaszek mógł zarządzić masowe tajne szczepienia Poznaniaków przeciw tyfusowi.
Jak pokazują przykłady dr Witaszek nie mógł nauczyć się i zorganizować produkcji trucizn bakteryjnych na rzekomym jednodniowym szkoleniu przez dr Łabęcką.
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
MJWM
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 17
Nr użytkownika: 46.265

Maria Jolanta Witaszek Malinowska
Stopień akademicki: inzynier
Zawód: urbanista
 
 
post 29/06/2008, 15:04 Quote Post

Prof. dr Albert Ponsold - Kierownik Instytutu Medycyny Sądowej i Kryminalistyki Uniwersytetu im. A. Hitlera w Poznaniu (a nie jak podał H. Tycner - Dyrektor Instytutu Bakteriologicznego) w protokóle z dnia 15 maja 1942r (wg tłumaczenia Tycnera) napisał "W butelkach, na skutek ich otwarcia ( prawdopodobnie w gestapo)znajdujące się tam płyny wyschły, co uniemożliwiło badającym zupełnie pewne określenie ich przeznaczenia...W piśmie do gestapo stwierdza się jednak, że ich szkodliwość dla serca i śledziony jest niewykluczona."
Maria Malinowska w artykule pt. "Eskulap w konspiracji", wcześniej zweryfikowanym przez prof. dr hab. Antoniego Horsta (WPROST 20 maja 1990r nr 20 (391) napisała, że tak szybko mogła wyparować (12 dni) tylko szczepionka przeciw tyfusowi. Ale jeżeli gestapo z gabinetu dr Witaszka zabrało puste butelki to były one przeznaczone do przewożenia Olejów Św. od biskupa Walentego Dymka, przez łączników do księży działających w podziemiu.
Warto przeczytać reportaż Piotra Bojarskiego pt "Doktor - żołnierz i ojczulek" z dnia 9 maja 2002r dostępny w internecie pod hasłami Franciszek Witaszek lub Zenon Pluciński. W tej publikacji wypowiadający się historycy nie mogą uzgodnić ile przypisywanych Witaszkowi wyroków faktycznie wykonano: 149?, 3?, 2? czy żadnego. A jeśli dwa - to w rok po aresztowaniu Witaszka i przy użyciu broni palnej.
Piotr Bojarski na podstawie informacji uzyskanych od dr M. Woźniaka napisał: "W połowie 1941r gen Stefan Grot - Rowecki, szef Związku Walki Zbrojnej informował w raporcie wysłanym do londyńskiej centrali, że polskie podziemie używało toksyn, które zabijały dopiero po dłuższym okresie czasu. Wg raportu stosowanie toksyn i środków bakteriologicznych spowodowało 149 wypadków śmiertelnych wśród okupantów." Tylko nie ma się to nijak do dr Witaszka, który podlegał bezpośrednio dowódcy Związku Odwetu ppłk. Niepokólczyckiemu a nie szefowi ZWZ gen Grot - Roweckiemu. Po za tym Związek Odwetu w Poznaniu miał własną radiostację i samodzielnie przesyłał szyfrowane meldunki do Londynu.
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
MJWM
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 17
Nr użytkownika: 46.265

Maria Jolanta Witaszek Malinowska
Stopień akademicki: inzynier
Zawód: urbanista
 
 
post 6/07/2008, 12:59 Quote Post

Witam.
Łączność radiową Związkowi Odwetu z Londynem zapewniała radiostacja wykonana i obsługiwana przez radiotechnika Mariana Spychałę. Była umieszczona za atrapą wentylatora w sklepie przy ul. Św. Marcin, w którym Niemcy ładowali akumulatory. 9-letnia córka Jolenta Spychała w zmyślnie wykonanej kieszeni przenosiła zaszyfrowane depesze do szyfrantki Haliny Ryffert (po wojnie Dziekan Wydziału Mat - Fiz - Chem Uniwersytetu Poznańskiego) i od niej też odbierała szyfry. Rozszyfrowane depesze ustnie odbierały harcerki Szarych Szeregów. Szyfrogramy i rozszyfrowane meldunki przechowywane są w Instytucie Sikorskiego w Londynie.
W mieszkaniu przypadkowo aresztowanego Guntrama Rolbieckiego gestapo znalazło listę niektórych członków Związku Odwetu, których wkrótce aresztowano.
Radiostacja nie wpadła w ręce gestapo, ponieważ po "alarmie" ogłoszonym na trzy dni przed falą aresztowań członków Związku Odwetu (22 kwietnia 1942r) została zdemontowana i przewieziona do Ostrowa Wlkp. w lokomotywie pociągu zatrzymanego pod semaforem przez 17-letniego Alojzego Kempę ps "Janek".
Hasłem do ogłoszenia alarmu było przyjście 8-letniej Marioli, córki Witaszka do sklepu z wikliną przy ul. Półwiejskiej 22 i powiedzenie "ojciec przysłał mnie po koszyk" a odzewem "zabranie z okna wystawowego fotelika na biegunach". W drodze do sklepu musiała ona zgubić konfidenta obserwującego członków rodziny Witaszka. (Reportaż P. Bojarskiego "Żołnierz - doktor i ojczulek")
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
1234
 

Wielki Wuj
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.631
Nr użytkownika: 4.636

 
 
post 9/07/2008, 15:27 Quote Post

Jedna sprawa zapamietana z tygryska - na koncu bylo wspomnienie o corkach doktora Witaszka; zabrali je Niemcy i zgermanizowali, pamietam, ze Daria "nazywala sie" Dora Wittke i nic nie umiala po polsku. "Odzyskano" je jakos?
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
MJWM
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 17
Nr użytkownika: 46.265

Maria Jolanta Witaszek Malinowska
Stopień akademicki: inzynier
Zawód: urbanista
 
 
post 12/07/2008, 8:06 Quote Post

Franciszek i Halina Witaszkowie mieli pięcioro dzieci. Maria Jolanta (Mariola) ur. 1.05.1934r, Iwona Konga (Iwona) ur. 13.03.1936r, Alodia Donata (Ala) ur. 3.01.1938, Daria Róża (Daria) ur. 18.10.1939r i Krzysztof Maria Paweł - wg chrztu ale Jerzy Kazimierz - zarejestrowany w USC wg listy imion dla Polaków, (Krzysztof) ur. 1.01.1942r. Oboje rodzice aresztowani zostali 25 kwietnia 1942r. Po dwóch tygodniach zwolniono matkę, by ponownie ją aresztować 15 stycznia 1943r. Po krótkim pobycie w Forcie VII wysłano ją do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu a następnie w Ravensbrueck. Ojca stracono 8 stycznia 1943r w Forcie VII w Poznaniu.
Wszystkie dzieci w ramach akcji Lebensborn już 18 stycznia 1943r przebadano w Urzędzie Rasy i uznano jako przydatne do germanizacji. 20 stycznia 1943r brat matki, Zygmunt Muszyński przewiózł Iwonę i Krzysztofa do Ostrowa Wielkopolskiego. Trzy dziewczynki pozostały w Poznaniu, nadal były zameldowane w dawnym mieszkaniu aby otrzymywały kartki żywnościowe, ale każda mieszkała u innej rodziny. W tym czasie Mariola miała obowiązek uczenia się w niemieckiej szkole dla Polskich dzieci.
20 maja 1943r gestapo chciało aresztować Mariolę w celu osadzenia jej w SS-heimie ale Marioli udało się zbiec. Następnego dnia Zygmunt Muszyński przewiózł ją do Ostrowa a potem ukrył na wsi pod Ostrowem. Do pociągu wsiedli pod semaforem przy obecnej ul. Hetmańskiej. Brawo kolejarze.
9 września 1943r gestapo aresztowało Alę i Darię i po krótkim pobycie w obozie przejściowym w Łodzi osadziło je w SS-heimie w Kaliszu. Tam je zniemczono. Pod koniec 1943r dano im nazwiska Witke, Alę nazwano - Alice a Darię - Dora. Potem przewieziono je do SS-heimu w Połczynie Zdroju skąd wydano je rodzinom niemieckim w Rzeszy jako sieroty niemieckie. Już nie mówiły po polsku.
Alę wzięli państwo Dahl do Standal pod Berlinem, adoptowali ją i nazywała się Alice Luise Dahl.
Darię wzięli państwo Scholm do Weitra w Austrii. Nazywala się Dora Scholm.
W październiku 1943r Katarzyna Muszyńska przewiozła przez granicę z Generalną Gubernią Mariolę i Iwonę do Kielc. Tam każda zamieszkała u innej rodziny. W odróżnieniu od Warhegau tam swobodnie mogły na ulicach mówić po polsku, chodziły do polskiej 4 - klasowej szkoły. (Maria Malinowska - Wspomnienia - WPROST 52/53 - 1984 i 1, 2, 3 - 1985r)
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
MJWM
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 17
Nr użytkownika: 46.265

Maria Jolanta Witaszek Malinowska
Stopień akademicki: inzynier
Zawód: urbanista
 
 
post 13/07/2008, 8:18 Quote Post

Ponieważ do kwietnia 1945r matka nie wróciła z Oświęcimia rodziny kieleckie postanowiły Iwonę i Mariolę oddać do sierocińca. Nie zgodził się na to Zygmunt Muszyński i obie zostały przywiezione do Ostrowa Wlkp.
Halina Witaszkowa wróciła do Poznania z Ravensbruck 18 maja 1945r. Poszła wprost do willi na Senatorską 5 ale zamiast męża i dzieci zastała tam rosyjskie wojsko. Willa była okradziona przez Polaków i zdewastowana. Od sąsiadów dowiedziała się, że dwie córki zostały zabrane przez gestapo. Ówczesne władze jej i dzieciom nie pozwoliły zamieszkać w Poznaniu do 2 listopada 1954r, ponieważ "dr Franciszek Witaszek nie pracował dla Polski Ludowej".
Do Ostrowa Wlkp. przyjechała 19 maja 1945r i w domu brata zastała Mariolę, Iwonę i Krzysia. Wkrótce też dowiedziała się o śmierci męża, którego pogrzeb odbył się w Poznaniu 25 listopada 1945r.
W poszukiwaniu Ali i Darii rozsyłała listy po organizacjach poszukujących osób zaginionych w czasie wojny. Wreszcie w gazecie ukazał się artykuł, że dr Hrabar trafił na dokumenty w których w Gaukinderheimie w Kaliszu występowały pod polskimi imionami i nazwiskami. W SS-heimie w Połczynie pod imionami i nazwiskami niemieckimi ale z datami i miejscami urodzenia prawdziwymi, także odnotowano jakim rodzinom i do jakich miejscowości zostały wydane Alodia - Alice i Daria - Dora.
7 listopada 1947r siostra PCK przywiozła Alę do Ostrowa Wlkp. Darię mama odebrała w Katowicach 5 grudnia 1947r. Obie nie znały ani jednego słowa polskiego. Na korepetycjach uczyły się mówić po polsku ale nie otrzymywały na nie żadnej zapomogi.
Daria była bardzo zdolna i szybko nauczyła się mówić po polsku. Była prymuską zarówno w klasach austriackich jak i polskich. Studia ukończyła na Wydziale Elektrycznym Politechniki Poznańskiej. Wyszła za mąż i przeniosła się do Bydgoszczy. Uczyła w Technikum Energetycznym i była tłumaczem tekstów technicznych. Miała dwoje dzieci. Przed śmiercią odwiedziła swoją Mutti, którą bardzo kochała. Całe życie tęskniła do gór. Wspominała spokój i porządek, pieczenie chleba, placek z kawą zbożową i wyprawy na jagody ze swoją Mutti. Na fotografiach nigdy nie była uśmiechnięta. (Reportaż Włodzimierza Nowaka - co tygodniowy dodatek do Gazety Wyborczej nr 34 - 24.08.2000)
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
MJWM
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 17
Nr użytkownika: 46.265

Maria Jolanta Witaszek Malinowska
Stopień akademicki: inzynier
Zawód: urbanista
 
 
post 25/08/2008, 15:18 Quote Post

Biskup Walenty Dymek na początku okupacji był internowany w pałacu biskupim na Ostrowie Tumskim w Poznaniu. Pewnego mroźnego dnia zimy 1939/40 r poprosił doktora Witaszka aby przyjechał do niego z "wizytą lekarską". Dr Witaszek po odwiedzeniu innych chorych pojechał tam na rowerze wraz z córką Mariolą. Drzwi otworzył ksiądz Kazimierz Łabiński, który wtedy pełnił funkcję sekretarza biskupa. Biskup Dymek i dr Witaszek rozmawiali o tym jak uchronić księży przed wywiezieniem do obozów koncentracyjnych i jak zapewnić posługę kapłańską ludności polskiej. Niemcy już pozamykali prawie wszystkie kościoły. W Poznaniu czynne były tylko dwa kościoły.
Oprócz wysiedleń do Generalnej Guberni był to okres przesiedlania Polaków w obrębie miasta Poznania. Dr Witaszek wiedział, że Niemcy przelokowali do starego młyna naprzeciw rzeźni przy ul. Garbary - pana Józefa Ratajczaka. W młynie pod podłogą mieściła się piwniczka, do której dr Witaszek kierował Polaków zagrożonych aresztowaniem przez gestapo. Przebywali tam przez czas potrzebny na wyrobienie fałszywych dokumentów i otrzymanie odpowiedniej odzieży. Księża w tej piwnicy musieli przeczekać aż zarośnie im tonsura. Fotografie do dokumentów wykonywali syn krawca p. Derdy z ul. Zamkowej 3 i Zbyszek Koza zatrudnieni w niemieckim zakładzie fotograficznym przy Nylanderstrasse. Gotowe dokumenty w opakowaniu po zastrzykach odbierała Mariola Witaszek od p. Antoniewicza w aptece przy ul. Głogowskiej 146. Dokumenty jako zastrzyki dla pana Ratajczaka przynosił dr Witaszek do pani Schwittei mieszkającej wraz z wnuczką Lalą (15 letnią Sylwią Domagałą) i oficerami Wehrmachtu na II piętrze przy ul. Małeckiego 26. Lala zawoziła do wujka "zastrzyki" oraz odzież.
Ksiądz Kazimierz Łabiński po otrzymaniu cywilnego ubrania i fałszywych dokumentów, w których nic nie było prawdziwe, został zatrudniony w jednej z fabryk w Kościanie jako robotnik. Aby mógł pełnić pełną posługę kapłańską otrzymywał Oleje Św. od biskupa Dymka. Przewoziła je Mariola jako lekarstwo dla babuni do Śmigla jadąc pociągami pod opieką kolejarzy. Zofia Witaszek przekazywała je znajomej, od której jako fałszywej kuzynki odbierał ks. Łabiński.
Inne łączniczki w podobnu sposób dostarczały Oleje św. do księży działających w Kościele Podziemnym w Wielkopolsce.
Od nieletnich łączniczek nikt nie odbierał przysięgi i nikt nie informował ich co robią. Same musiały nauczyć się nie dać złapać gestapowcom, trzymać język za zębami i nosząc duszę na ramieniu uśmiechając się swobodnie zachowywać.
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
MJWM
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 17
Nr użytkownika: 46.265

Maria Jolanta Witaszek Malinowska
Stopień akademicki: inzynier
Zawód: urbanista
 
 
post 5/09/2008, 14:19 Quote Post

Odpowiedź na pytanie poza forum
Tylko płk. Rudolf Ostrihansky, żyjący w Polsce do 1963r, gdyby nie obowiązywało go zachowanie tajemnicy wojskowej, mógłby odpowiedzieć historykom dlaczego na stanowisko Szefa Związku Odwetu Okręgu Poznań powołał lekarza Franciszka Witaszka a nie por. Czesława Surmę ani ppor. Zenona Plucińskiego.
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej