Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
188 Strony « < 186 187 188 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Najdziwniejsze typy broni świata
     
Daweo
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.775
Nr użytkownika: 77.396

 
 
post 12/04/2024, 14:13 Quote Post

GEBO (CONVAIR)
user posted image
(rys. z raigap.livejournal.com)
W 1946 roku uruchomiono w Stanach Zjednoczonych Generalized Bomber Study, w skrócie GEBO, który doprowadził do opracowania wymagań na nowy bombowiec strategiczny. Wśród wymagań znalazła się zdolność do lotu z szybkością większą od dźwięku oraz wielki promień działania. W 1949 roku uruchomiono GEBO II, w celu właściwego zaprojektowania takiej maszyny. Jedną z firm, która wzięła udział była CONVAIR. Dostępne wówczas silniki odrzutowe cechowały się znacznym zużyciem paliwa, więc jednocześnie uzyskanie wymaganej szybkości i promienia działania uznano za niemożliwe w przypadku typowego bombowca, więc zaprojektowano bombowiec podwieszany. Jako nosiciela wybrano B-36, co dało niezły promień działania, ale nadal poniżej wymagań. Problem rozwiązano w ten sposób, że 3 B-36 miały łączyć się w powietrzu końcami skrzydeł tworząc COMPOSITE LINKED AIRCRAFT ASSEMBLY. B-36 w takim zestawie miały być połączone nie tylko mechaniczne, ale uwspólnić swój system paliwowy. W trakcie dolotu do celu miały pracować tylko silniki centralnego B-36, co oznaczało stosunkową niewielką szybkość, ale pozwliło osiągnąć wymagany zasięg.
Napęd bombowca miały stanowić 3 silniki odrzutowe, w ramach prac rozważano różne układy aerodynamiczne i typy silników.
Uzbrojenie bombowca stanowił 1 kontener, przeznaczony do umieszczenia pod kadłubem bombowca, mieścił 1 głowicę atomową lub wodorową oraz zasobnik paliwa dla bombowca. W części wariantów ten kontener miał posiadać własny silnik. Kontener był dłuższy od samego bombowca, jego średnica była większa od średnicy kadłuba bombowca, mógł przyjąć głowice o masie własnej do 2700 kg.
Zamawiającego nie spodobał się pomysł łączenia B-36 w locie, natomiast sam zaprojektowany bombowiec uznano za warty dalszego rozwoju. Doprowadziło to do powstania B-58 (pierwszy lot w 1956 roku), który był już klasycznym bombowcem (start i lądowanie na pasie), w którym wykorzystano część urządzeń pokładowych opracowanych z myślą o podwieszanym bombowcu oraz ideę podwieszanego kontenera będącego jednocześnie bombą oraz zbiornikiem paliwa.

(na podst. topwar.ru)

Czy znacie inne typy bombowców, które miały startować z innej maszyny latającej confused1.gif W podobnym czasie przeprowadzono próby połączenie końcami skrzydłem Thunderjeta i B-29, ale ten pierwszy to jednosilnikowy myśliwiec, tutaj mamy 3 sześciosilnikowe B-36 i to dodatkowo obciążone (większa bezwładność) ładunkiem wystającym z ładowni (zmieniona aerodynamika), więc zastanawiam się jak zamierzano poradzić sobie z zapewnianiem poprawnego złączania, czy miało to być przeprowadzone całkowicie ręczna (całkowicie poleganie na umiejętności pilotów B-36) czy całkowicie zautomatyzowanie, jeżeli to drugie to w jaki sposób confused1.gif Czy wszystkie powierzchnie sterowe COMPOSITE LINKED AIRCRAFT ASSEMBLY miały być poruszane z jednej kabiny, czy piloci każdego B-36 mieli otrzymywać polecenia i je wykonywać, czy nie powodowało by to problemów w przypadku wykonania ich z pewnym opóźnieniem przez jednego z nich confused1.gif B-36 posiadał wieżyczki, czy miały zostać tak przerobione, aby uniemożliwić ostrzelanie sąsiedniego B-36 w zestawie, czy planowano całkowicie polegać na zdolność strzelców pokładowych confused1.gif Czy znacie inne typy bomb lotniczych, które były dłuższego od bombowca je przenoszącego confused1.gif Czy znacie inne typy bomb lotniczych, których średnica była większa od średnicy kadłuba bombowca je przenoszącego confused1.gif Czy konieczność ograniczenia rozmiarów ze względu na wymiary nosiciela nie wpłynęła by negatywnie na właściwości pilotażowe podwieszanego bombowca podobnie jak miało to miejsce w przypadku XF-85 Goblin (zob. post numer 296 tego wątku) confused1.gif

Ten post był edytowany przez Daweo: 12/04/2024, 14:17
 
User is offline  PMMini Profile Post #2806

     
ChochlikTW
 

W trakcie uczłowieczania
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.487
Nr użytkownika: 98.976

Stopień akademicki: magister
 
 
post 12/04/2024, 16:34 Quote Post

@Daweo

CODE
Czy znacie inne typy bombowców, które miały startować z innej maszyny latającej

Kojarzę jedynie niemieckie projekty:
http://www.luft46.com/db/dbbomba.html
http://www.luft46.com/db/dbbombb.html

Może Cię zainteresuje, bo znalazłem jeszcze coś na temat wspomnianego przez Ciebie projektu - https://www.b-58.com/history_origin.php
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2807

     
ChochlikTW
 

W trakcie uczłowieczania
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.487
Nr użytkownika: 98.976

Stopień akademicki: magister
 
 
post 14/04/2024, 20:06 Quote Post

Ambrosini AR

Włosi po fiasku radiowo naprowadzanego S.M.-79 w VIII.42 postanowili mimo wszystko nie rezygnować z rozwijania latających bomb. Zamiast użycia droższych i łatwiejszych do trafienia maszyn postanowili opracować zupełnie nową konstrukcję. W listopadzie 1942 r. nakazano stworzenie projektu, a później prototyp oraz 5 egzemplarzy przedseryjnych.
Powstała maszyna była drewniana i pokryta płótnem. Miała silnik Fiat A.80 RC.41 o mocy 1000 KM, co miało dawać 360 km/h oraz zasięg ok. 600 metrów. Podwozie było stałe, ale zakładano jego odrzucenia w celu ponownego wykorzystania. Samolot miał przenosić wewnątrz kadłuba 2 bomby o łącznej masie 1000 kg. W założeniach samolot był jednoosobową maszyną, którą pilot przed celem miał opuszczać przez otwór w dole kadłuba. W dalszej części lotu Ambrosini AR miał być sterowany radiowo z samolotu towarzyszącego.
Pierwszy udany lot odbył 13.VI. następnego roku. Zakończył się on sukcesem, a maszynę skierowano do dalszych badań. Do czasu kapitulacji wyprodukowano 4 lub 5 egzemplarzy. Alianci, przeglądając dokumentację natrafili na rysunek przedstawiający Ambrosini AR podwieszony pod Macchi MC. 202.

https://www.rumaniamilitary.ro/wp-content/u...ROSINI-A.R..jpg

https://www.rumaniamilitary.ro/enciclopedia...i-ambrosini-a-r

Źródła - https://army1914-1945.org.pl/wlochy2/using-...ca-lombarda-a-r https://rep.up.krakow.pl/xmlui/bitstream/ha...e=1&isAllowed=y https://fdra-aereo.blogspot.com/2023/03/bom...brosini-ar.html

1. W pierwszym linku jest rycina prototypu, który był dwuosobowy, ale wariancie ostatecznym miał być jednoosobowy. Czemu zdecydowano się na prototyp 2-osobywy?
2. Pilot miał opuszczać samolot przez otwór w kadłubie. Czemu zdecydowano się na taki wariant?
3. Z powyższym pytaniem mam inne. W trzecim linku jest rycina przedstawiająca 1-osobowego Ambrosini AR. Kabina pilota nad komorą bombową. Samolot zdaję się być wąski, więc zakładam, że bomby były podwieszane jedna za drugą. Gdzie więc mogła się znajdować klapa do opuszczenia samolotu? Jak pilot miał się do niej dostać?
4. Czy powstała podobna maszyna tzn. specjalnie opracowany samolot-bomba, gdzie pilot startował, a na cel był on naprowadzany radiowo?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2808

     
Daweo
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.775
Nr użytkownika: 77.396

 
 
post Wczoraj, 13:25 Quote Post

QUOTE(ChochlikTW @ 14/04/2024, 20:06)
(...)Samolot zdaję się być wąski, więc zakładam, że bomby były podwieszane jedna za drugą(...)
*


Według army1914-1945.org.pl
QUOTE
(...)Ładunek bojowy stanowiły dwie 1.000 kg bomby (bez stabilizatorów) podwieszone we wnętrzu kadłuba.(...)

Według TM 9-1985-6 włoska bomba 1000 kg miała kadłub o średnicy 20,5 cala co daje około 52 cm.
Jeżeli rzuty w artykule fdra-aereo.blogspot.com odpowiadają rzeczywistości to kadłub jest owalny, wyższy niż szerszy, jego szerokośc wygląda na praktycznie równą średnicy jednostki napędowej i it.wikipedia.org podaje średnicę tego silnika jako 1335 mm, więc dwie takie bomby powinny się zmieścić obok siebie.
Artykuł airwar.ru Aeronautica Lombarda AR zawiera zdjęcia prototypu wysokość kadłuba (w jego przedniej części) wygląda na zbliżoną do wysokości człowieka, na tej podstawie uważam, że dwie bomby o średnicy 52 cm mogły się zmieścić jedna nad drugą.

Ten post był edytowany przez Daweo: Wczoraj, 13:26
 
User is offline  PMMini Profile Post #2809

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.552
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post Wczoraj, 14:44 Quote Post

Hej

Nie ma za wiele doświadczeń z latającymi bombami tego typu, podnoszonymi w powietrze przez pilota, który następnie wyskakiwał na spadochronie. Niemniej coś tam było. Przede wszystkim amerykańskie projekty Aphrodite i Anvil z dronami odpowiednio BQ-7 (Weary Willie, przeróbka B-17) i BQ-8 (przeróbka B-24). Opierając się na nich mogę coś tu skomentować. Jako maniak od wszelakiego uzbrojenia na latających bombach też się muszę choć troszkę znać. smile.gif

QUOTE(ChochlikTW @ 14/04/2024, 20:06)
Ambrosini AR
Samolot miał przenosić wewnątrz kadłuba 2 bomby o łącznej masie 1000 kg.


Wypada wspomnieć, że w literaturze spotyka się również informację o głowicy bojowej w postaci 2 bomb po 1000 kg. Osobiście bardziej pasuje mi jednak ta wersja, którą cytujesz. W brytyjskim raporcie z 1948 "Italian Bombs and Fuzes" taki wagomiar w ogóle nie występuje, największe włoskie bomby to 800 kg.

QUOTE(ChochlikTW @ 14/04/2024, 20:06)
1. W pierwszym linku jest rycina prototypu, który był dwuosobowy, ale wariancie ostatecznym miał być jednoosobowy. Czemu zdecydowano się na prototyp 2-osobywy?


Nie wiem; może chodziło też o przetestowanie tego systemu/luku ratunkowego? Żeby jeden pilot sobie przezeń wyskoczył, a drugi normalnie wylądował. Ogólnie do prowadzenia prostego samolotu-bomby 1 osoba powinna wystarczyć. Operacyjne Weary Willie latały jako 2-osobowe, ale też zapewne wiązało się to z większą komplikacją pilotowania 4-silnikowego bombowca.

QUOTE(ChochlikTW @ 14/04/2024, 20:06)
2. Pilot miał opuszczać samolot przez otwór w kadłubie. Czemu zdecydowano się na taki wariant?


No wiesz; jeśli już zakładamy, że to będzie normalny sposób działania, że w każdym locie pilot będzie wyskakiwał, to zrobienie jakiegoś takiego luku ratunkowego jest raczej dobrym pomysłem. To właśnie było słabym punktem BQ-7. Nie było łatwo zeń bezpiecznie wysiąść. Rzecz w tym, że samolot miał oryginalnie rozwiązaną głowicę bojową, w postaci kilkuset pojemników z materiałem wybuchowym rozmieszczonych po całym kadłubie i połączonych elektryczną siecią strzałową (pewnie i lontem detonującym też, jak znam życie). No i właśnie wyszło to tak nieszczęśliwie, że oryginalny właz ratunkowy został zabudowany owymi pojemnikami, a załoga miała wyskakiwać przez właz nawigatora. I zaraz się okazało, że jest on źle zaprojektowany do tego celu, za wąski i nie zapewnia bezpiecznej separacji od samolotu (aerodynamika). W kolejnych modyfikacjach powiększono go, dodano jakąś osłonę przed naporem powietrza, zaczep do linki spadochronu, niemniej w trakcie operacji BQ-7 było stosunkowo dużo ofiar śmiertelnych wśród załóg.

W co najmniej jednym BQ-7 zrobiono odkrytą kabinę pilotów, jest wersja, że pod tym właśnie kątem, ułatwienia ewakuacji. Wydaje się to jednak dyskusyjne, wcale nie wiadomo czy takie wysiadania górą byłoby bezpieczniejsze w dużym i szybkim samolocie. Podstawowa przyczyna była raczej inna. To był egzemplarz przewidziany pod inną głowicę bojową w postaci jakichś tajemniczych wielkich bomb głębinowych (Hydrobomb, nic niestety o nich nie znalazłem), który miał posłużyć do ataku na pancernik Tirpitz. Hydrobomby nie mieściły się w luku bombowym i do ich zainstalowania rozebrano górną część kadłuba, likwidując ten garb z kabiną pilotów. A potem już jej nie odbudowano, tylko taką uproszczoną odkrytą kabinę, bo samolot z Hydrobombami był już dość wyraźnie przeciążony i dobrze było przyciąć coś na masie. W tzw. międzyczasie Tirpitz został zatopiony przez klasyczne bombowce i projekt zarzucono.

Z kronikarskiego obowiązku wypada jeszcze wspomnieć o radzieckim TB-3 w wersji latającej bomby. Jego także podnosiło w powietrze 2 pilotów, którzy następnie wyskakiwali na spadochronie. TB-3 miał odkrytą kabinę i był to samolot dość powolny (prędkość max. ok. 200 km/h) więc skok z niego nie był jednak pewnie takim ekstremalnym wyczynem.

QUOTE(ChochlikTW @ 14/04/2024, 20:06)

3. Z powyższym pytaniem mam inne. W trzecim linku jest rycina przedstawiająca 1-osobowego Ambrosini AR. Kabina pilota nad komorą bombową. Samolot zdaję się być wąski, więc zakładam, że bomby były podwieszane jedna za drugą. Gdzie więc mogła się znajdować klapa do opuszczenia samolotu? Jak pilot miał się do niej dostać?


Moim zdaniem (zaznaczam, to moje czyste spekulacje) logika tego systemu prawdopodobnie była taka, że pilot nie miał się nigdzie "dostawać". Miał tylko nacisnąć jakiś guzik czy dźwignię i wylecieć przez ów luk ratunkowy, czy to razem z fotelem, czy np. wypaść z fotela, który nad owym lukiem by się obrócił do góry nogami czy coś w tym rodzaju.

Faktycznie na dostępnych rysunkach nie widać za bardzo tego luku ratunkowego i nie wiadomo, gdzie on dokładnie miałby być. Może po prostu w tej "komorze bombowej" (przedziale głowicy bojowej) i to jej pokrywa była ratunkowo odrzucana? Miejsca tam aż tak nie brakuje. Wspomniany dokument o włoskich bombach podaje długość korpusu bomby 500 kg (bez statecznika) 132 cm. 2 takie bomby miałyby więc ok. 2,6 m. Na rysunkach długość owej "komory bombowej" to ok. 3,5 m, może i więcej nawet. Czyli byłoby miejsce na jakiś szyb o średnicy 0,9 m, to raczej swobodnie wystarczy by przezeń wyskoczyć /wypaść.

QUOTE(ChochlikTW @ 14/04/2024, 20:06)

4. Czy powstała podobna maszyna tzn. specjalnie opracowany samolot-bomba, gdzie pilot startował, a na cel był on naprowadzany radiowo?
*



Raczej nie. W czasach, kiedy już specjalnie projektowano takie samoloty na poważnie, zautomatyzowanie ich startu do bezzałogowego dla większości autorów nie było zaporowo trudne. Dla Włochów widać tak.

Uczciwie przyznam, że nie wiem, jak było z projektem LB marynarki wojennej. USNavy miała na pocz. l. 40. taką wizję szybowca-bomby, startującego na holu za jakimś normalnym myśliwcem pokładowym. Po podholowaniu do celu szybowiec wyczepiałby się i dalej byłby prowadzony za pomocą pokładowej aparatury TV. No i tak: nie jestem na 100% pewien czy da się wystartować z lotniskowca z bezzałogowym szybowcem na holu. Może i tak i jest to bardzo proste, nie wiem. Ale jakoś mi się nie wydaje. No i wszystkie te testowane szybowce-bomby miały kabinę pilota. Aczkolwiek do testów oczywiście musiały ją mieć, wszak musiały być wykorzystywane wielokrotnie. Czy operacyjne LB miały startować z pilotem - nie wiem, ale uważam, że to prawdopodobne.

user posted image

Przykładowy szybowiec z tego programu, Taylorcraft LBT-1
 
User is online!  PMMini ProfileEmail Poster Post #2810

     
ChochlikTW
 

W trakcie uczłowieczania
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.487
Nr użytkownika: 98.976

Stopień akademicki: magister
 
 
post Wczoraj, 20:03 Quote Post

@Speedy

Nie daje mi spokoju ta opcja ratunkowa. Opuszczanie samolotu przez otwór w dole kadłuba jest sensownym rozwiązaniem, ale przy wielosilnikowych maszynach, ale przy jednosilnikowych wydaje się aberracją. Ambrosini AR miał tylko owiewkę, więc opuszczenie go w sposób normalny nie powinno nastręczać problemu. Wspominasz o TB-3, który osiągał do 200 km/h, czy ewentualna prędkość tej maszyny do 360 km/h mogła stanowić problem? Pilot nie mógł wprowadzić samolotu w łagodne nurkowanie i wyskoczyć, a później radiowo operator nie mógł wyrównać lotu?

W związku z powyższym mam kolejne pytanie: czy były inne jednosilnikowe maszyny, które pilot miał opuszczać w razie czego w taki sam sposób?

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2811

     
Daweo
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.775
Nr użytkownika: 77.396

 
 
post Wczoraj, 20:33 Quote Post

QUOTE(ChochlikTW @ 15/04/2024, 20:03)
(...)czy były inne jednosilnikowe maszyny, które pilot miał opuszczać w razie czego w taki sam sposób?
*


Przez otwór w dnie kadłuba miała przebiegać ewakuacja pilota w Vultee XP-54.

Ten post był edytowany przez Daweo: Dzisiaj, 09:40
 
User is offline  PMMini Profile Post #2812

188 Strony « < 186 187 188 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej