Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Holocaustowi oszuści, Jak zarobić na komorach gazowych ?
     
Andrea$
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.982
Nr użytkownika: 45.545

Zawód: student
 
 
post 11/10/2018, 2:59 Quote Post

Temat będzie kontrowersyjny, ale myślę, że ciekawy i takiego jeszcze nie było.

Ostatnio zacząłem grzebać trochę przy kontrowersjach związanych z dziennikiem Anny Frank, jednakże nie to przykuło moją uwagę, a całkiem pokaźna liczba świadectw ludzi, którzy rzekomo ocaleli z Holocaustu. Można byłoby pomyśleć, że są to jakieś pojedyncze, odosobnione przypadki, ale tych jest całkiem sporo.

Do najsłynniejszych oszustów należą (należeli):

* ''Binjamin Wilkomirski'' alias Bruno Grosjean vel Bruno Dössekker - muzyk. Rzekomo urodzony na Łotwie w 1938 roku, ocalały z Holocaustu. Napisał książkę ''Fragmenty...'', w których przedstawiał wstrząsające historie o napadach polskich antysemitów na dom dziecka, życie w obozie na Majdanku i transport do Auschwitz. Jego książka spotkała się z ciepłym przyjęciem wśród krytyków i przetłumaczono ją na dziewięć języków. Autor zebrał całkiem sporo nagród i pokaźne sumy pieniędzy, a w USA, w programie Oprah Winfrey zorganizowano spotkanie ''Binjamina'' z inną ''ocalałą'', niejaką Laurą Grabowski, która mówiła, że ''pamięta go z obozu''. Po trzech latach od publikacji szwajcarski dziennikarz Daniel Ganzfried odbył długi wywiad z ''Wilkomirskim'' i stwierdził, że ten człowiek obozy widział co najwyżej jako turysta. W międzyczasie okazało się, że rzeczony nie nazywa się ''Binjamin Wilkomrski'', tylko Bruno Dössekker, urodził się nie w 1938 roku, a w 1941 roku i nie jest nawet Żydem, tylko Szwajcarem. Wojnę przeżył w Szwajcarii jako adoptowany syn bezdzietnego małżeństwa lekarzy i nigdy nie widział na oczy niemieckiego żołnierza. Cała jego książka była stekiem kłamstw i przypisywaniem sobie świadectw prawdziwych ocalałych. Po obaleniu jego kłamstw wydawnictwa wstrzymały publikację jego książki.

* Wspomniana wyżej ''Laura Grabowski''. Rzekomo ocalała z Auschwitz. Naprawdę nazywała się Laurel Rose Willson i w USA ''zasłynęła'' trzema książkami wydanymi pod nazwiskiem ''Lauren Stratford'', w których opisywała satanistyczne rytuały, jakim rzekomo ją poddawano. Później przedstawiała się jako ''ocalała z Holocaustu'', jednak szybko wyszło na jaw, że kobieta w obozie w Auschwitz nigdy nie była nawet jako turystka, bo nie opuszczała USA. Przed jej samobójczą śmiercią w 2002 r. wyszło na jaw, że miała od lat poważne problemy psychiczne, okaleczała się i groziła samobójstwem.

* Moja ''ulubiona'' oszustka czyli niejaka ''Misha Defonseca''. Autorka bestsellerowej książki ''Przeżyć z wilkami'', przetłumaczonej na 18 języków. W historyjce tej 7-letnia autorka, oczywiście Żydówka, miała wyruszyć z Belgii na piechotę na wschód w poszukiwaniu swoich rodziców, wywiezionych przez Niemców. Pieszo przeszła przez Niemcy, Polskę na Ukrainę. W warszawskim getcie zabiła scyzorykiem niemieckiego żołnierza, który próbował ją zgwałcić. Po drodze pomagało jej stado wilków, z którym się zżyła i zachowywała jak one. Gdy rodziców nie znalazła, wróciła przez Jugosławię, przepłynęła morze do Włoch, a stamtąd przez Francję do Belgii. Na podstawie książki powstał film o tym samym tytule w 2007 r. Muszę mówić, że cała historia to absurd? Raczej nie, ale zachodzę w głowę, jak świat mógł wierzyć w te brednie przez dziesięć lat, zanim francuscy dziennikarze je obalili. W 2008 roku wyszło na jaw, że ''Misha Defonseca'' tak naprawdę nazywa się Monique De Wael, nie jest Żydówką, nigdy nie była w żadnym obozie, ani getcie, a wojnę spędziła ucząc się w brukselskiej szkole. Co więcej, jej rodzice nie tylko nie zginęli, ale jej ojciec okazał się być aktywnym konfidentem Gestapo. Sama de Wael, mocno przyparta do muru, tłumaczyła to tak: Odkąd pamiętam, czułam się Żydówką… Bywa, że trudno mi jest odróżnić rzeczywistość od mojego świata wewnętrznego. Historia w książce jest moja. To nie jest prawdziwa rzeczywistość - … to była moja rzeczywistość, mój sposób na przetrwanie.

* Joseph Hirt. Twierdził, że przeżył Auschwitz i spotkanie z doktorem Mengele. Wspominał również, że siedział niedaleko Adolfa Hitlera podczas Igrzysk Olimpijskich w 1936 r. i ''widział'' jak dyktator odmówił uściśnięcia dłoni Jesse Owensowi. Z Auschwitz uciekł przekopując się pod płotem pod napięciem. Jako dowód pokazywał swój tatuaż z numerem obozowym. Przez lata w Pennsylwanii opowiadał o swoich przeżyciach. Dwa lata temu przyznał się jednak, że cała historia jest zmyślona, on sam nigdy w obozie nie był, a tatuaż wykonał sobie po wojnie. Na pytania, czemu kłamał, odpowiadał, że chciał... ocalić od zapomnienia Holocaust. Kłamstwo wyszło na jaw, ponieważ nowojorski historyk, Andrew Reid odkrył wiele nieścisłości i zwykłych kłamstw w historiach opowiadanych przez Hirta.

* Mietek Grocher. Ocalony z Holocaustu. Przeżył podobno 9 (słownie: dziewięć) niemieckich obozów koncentracyjnych. Na Majdanku uszedł z życiem, bo zorientował się, że prowadzą go do komory gazowej i zaczął przepychać się do wyjścia. rolleyes.gif Do końca swojego życia (2017) w Szwecji opowiadał historie, jak to polscy strażacy nie chcieli gasić pożarów w getcie warszawskim. Historie Grochera obalił szwedzki historyk polskiego pochodzenia Artur Szulc, który zauważył, że większa część książki Grochera ''Przeżyłem'' to plagiat z fikcyjnej powieści Leona Urisa ''Mila 18''. Grocher do końca życia nie ustosunkował się do zarzutów.

* Enric Marco. Przez 30 lat podawał publicznie, że był więźniem KL Flossenburg. Tak i tu kłamstwa obalił historyk - Benito Bermejo, któremu nie pasowało, że Hiszpan przebywał w obozie Flossenburg (większość Hiszpanów trafiła do Mauthausen) i że został aresztowany w Marsylii w 1941 r. przez Niemców. Pod naporem publicznej krytyki Marco przyznał się, że całą historię zmyślił. Naprawdę zgłosił się do pracy w stoczni w Kilonii jako robotnik i w 1943 roku powrócił cały i zdrowy do Hiszpanii.

Przypadków takich jest więcej, nie starczy czasu, by wszystkie wypisać - Grey, Kosiński, Rosenblat etc. Większość oszustów łączyło kilka wspólnych cech. Niemal każdy z nich podawał, że jego celem była ochrona pamięci o Holocauście i krzewienie historii wśród młodszych pokoleń. Co jednak symptomatyczne, pobierali ze swoich ''świadectw'' spore profity. ''Wilkomirski'' otrzymał sporo nagród, w tym pieniężnych, a za książkę dostał ponad 100 tys. dolarów, ''Defonseca'' otrzymała blisko 23 miliony dolarów, Marco - Krzyż Św. Jerzego, ''Laura Grabowski'' otrzymywała spore wsparcie od organizacji wspierających byłych więźniów. Widać zatem, że upamiętnianie ofiar schodziło na dalszy plan, a głównym celem była sława i pieniądze cudzym kosztem. W wielu historiach przewija się wątek polski i jest on zawsze negatywny - Polacy biją biednych Żydów, rzucają w nich kamieniami, albo wprost kolaborują z Niemcami, by ich zgładzić.

Ogółem sprawa ciekawa i warta szerszego zbadania. Może dysponujecie jakimiś publikacjami? A może znacie innych oszustów? Czy sądy nie powinny ich karać na równi z negacjonistami jako pasożytów, którzy żerują na cudzej tragedii i nieszczęściu?

 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Dziadek Jacek
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.413
Nr użytkownika: 53.918

 
 
post 11/10/2018, 7:42 Quote Post

Zapewne gdybyś udowodnił fikcyjne fakty o ludziach z "Listy sprawiedliwych" Polaków zebranych przez Fundację Pamięć i Torzsamość, temat by się tak nakręcił, że zabrakło by miejsca w internecie wink.gif .

Lista zakończy się na Twoich przykładach, chyba że ci od Grosa coś napiszą smile.gif



Za tak obrzydliwy blad ortograficzny (Fundację Pamięć i Torzsamość)
Fundacja powinna ci leb urwac.
Moderator N_S


Ten post był edytowany przez Net_Skater: 11/10/2018, 19:28
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
wysoki
 

X ranga
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 20.873
Nr użytkownika: 72.513

Rafal Mazur
Stopień akademicki: magazynier
 
 
post 11/10/2018, 12:37 Quote Post

Ależ to Dziadku jak chcesz pomóc w rozkręceniu wątku to wystarczy abyś w nim zaczął dyskutować na jego temat i wtedy jakoś pójdzie. Dwie chętne osoby w zupełności wystarczą wink.gif.

Generalnie ciekawy już tu parę miesięcy temu zaczął temat: http://www.historycy.org/index.php?showtop...4&#entry1728574 , ale nie kontynuował, to i dyskusja zamarła.
Może tutaj się uda.

QUOTE
Temat będzie kontrowersyjny

Czy ja wiem?
Jak to temat o oszustach. Jedni oszukują dla kasy, inni aby mieć swoje "5 minut" w świetle jupiterów, inni dla obu tych rzeczy - sprawa stara jak świat.
Jedni będą oszukiwać "na wnuczka/policjanta/inkasenta itd." na małą skalę, inni będą żerować na ludziach na większą, typu oszukańcze zbiórki na ratowanie śmiertelnie chorego dziecka (przykładowo znana sprawa poprzez "wkręcenie" znanych osób: https://sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna/697...ielkim-oszustwe ), a jeszcze inni, jak wymienieni tutaj, pójdą "na całość" jak np. słynna sprawa "Marii Duval": https://en.wikipedia.org/wiki/Maria_Duval

Z oszustami "holocaustowymi" jest problem uderzania w nasz wizerunek, no ale mamy przecież teraz Polską Fundację Narodową, która ma się zajmować walką m.in. z takimi osobami. Budżet jest, ludzie są, zobaczymy jak efekty...



QUOTE
Czy sądy nie powinny ich karać na równi z negacjonistami jako pasożytów, którzy żerują na cudzej tragedii i nieszczęściu?

Za oszustwo są już kary, nie lepiej stosować już istniejące, zamiast tworzyć kolejne, które jak pokazuje nasz przykład ze słynną ustawą IPN i tak mogą być w praktyce martwe?
Aby wsadzić do więzienia i przede wszystkim uderzyć finansowo nie trzeba tworzyć nowych przepisów.
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 11/10/2018, 19:26 Quote Post

Bardzo czestym "wspolnym mianownikiem" dla wymienionych w watku osob jest opublikowanie ksiazki/ksiazek. Zbierzmy to razem:
"Napisał książkę ''Fragmenty...''" (Binjamin Wilkomirski alias ect.)
"Autorka bestsellerowej książki ''Przeżyć z wilkami''" (Misha Defonseca)
"większa część książki Grochera ''Przeżyłem'' to plagiat z fikcyjnej powieści Leona Urisa ''Mila 18''." (Mietek Grocher)
"Memorias del infierno (Memories or Memoir of Hell)" czyli "Wspomnienia z Piekla" (Enric Marco)
Wydawnictwa ksiazkowe nie mialy zadnych problemow z zawieraniem umow z autorami klamliwych ksiazek. Coleen Fitzpatrick, znany amerykanski genealog sadowy, ktora udowodnila klamstwa w ksiazce Hermana Rosenblata (nastepny oszust) pt. Angel at the Fence, podkreslila:
such hoaxes could be avoided if the publishers spent a few thousand dollars in early fact-checking with historians and genealogists, before deciding to spend huge sums of money for the story
Takich oszustw można by uniknąć, gdyby wydawcy wydali kilka tysięcy dolarów na uprzednie sprawdzanie faktów z historykami i genealogami, zanim zdecydowali się wydać ogromne sumy na (wydanie) takiej historii.
To prawda. Lekcewazace podejscie wydawnictw bylo i jest wykorzystywane przez ludzi podszywajacych sie jako ofiary Holocaustu. To chwytliwy temat wiec wydawnictwa moga liczyc na niezly dochod. Historycy czy genealodzy sprawdzajacy wiarygodnosc opowiesci, oprocz wymagania ogromu pracy dochodzeniowej narazaja sie na najrozniejsze zarzuty a czesto tez oskarzani sa o rewizjonizm historyczny. Nie maja latwo.

Pytasz sie o innych ? Znalazlem dwoch:
Martin Gray (Mieczysław Grajewski) - napisal autobiografie For Those I Loved (Au nom de tous les miens) ktora ukazala sie na rynku w 1976 r. Trzy lata pozniej historyk Gitta Sereny odkryla, ze ksiazka byla napisana glownie przez tzw. ghost wrtiter nazwiskiem Max Gallo i zawierala mase klamstw.
Hannah Pence - ksiazka napisana o niej przez Jean Goodwing Messinger pt. From Dachau to the Olympics and Beyond okazala sie zbiorem fantazji. Zyciorys Pence (https://en.wikipedia.org/wiki/Rosemarie_Pence) to nieustanny ciag klamstw, oszustw, naduzyc.


N_S





 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
wysoki
 

X ranga
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 20.873
Nr użytkownika: 72.513

Rafal Mazur
Stopień akademicki: magazynier
 
 
post 12/10/2018, 10:24 Quote Post

QUOTE
Coleen Fitzpatrick, znany amerykanski genealog sadowy
(...)
Takich oszustw można by uniknąć, gdyby wydawcy wydali kilka tysięcy dolarów na uprzednie sprawdzanie faktów z historykami i genealogami, zanim zdecydowali się wydać ogromne sumy na (wydanie) takiej historii.

Cóż, przewrotnie można zapytać - skoro pani przeszkadza, iż wydawnictwa nie wydały głupich kilku tysięcy dolarów na sprawdzanie u genealogów takich rzeczy, to czemu ci genealogowie nie robią takich rzeczy za darmo, pro publico bono wink.gif?
No niestety wszystkim chodzi o kasę i zarobek, więc... nie ma problemu wydać chwytliwego tytułu, który przyniesie duży zysk. Jak nie to wydawnictwo to następne, jak nie "normalne", to vanitowe...

QUOTE
Historycy czy genealodzy sprawdzajacy wiarygodnosc opowiesci, oprocz wymagania ogromu pracy dochodzeniowej narazaja sie na najrozniejsze zarzuty a czesto tez oskarzani sa o rewizjonizm historyczny. Nie maja latwo.

No nie mają łatwo, bo często jak znaleźć dowody przeciwko wspomnieniom "jedynej osoby, która przeżyła" itd.?
Choćby ostatnio na forum mieliśmy w pewnym sensie podobny temat.
Autorka książki z Hiszpanii napisała historię żydowskiej rodziny, której członkowie uciekli do Ameryki po pogromie w Polsce po I wojnie. Rodzina jest zmyślona, więc robota genealoga odpada, ale jak będąc historykiem udowodnić ponad wszelką wątpliwość, iż w danej miejscowości na pewno nie doszło do zdarzenia, w którym miał zginąć jeden Żyd?

Na jedno zdanie trzeba przytoczyć ileś dokumentów, a jeśli np. ich brak lub są niekompletne to co robić?
Ludzie ogólnie są słabo wyedukowani, i bardzo żadni sensacji, nic się na to nie poradzi.
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 12/10/2018, 14:34 Quote Post

Wysoki, moim zdaniem troche trywializujesz sprawe.
Tej "pani" nie "przeszkadza". Ta "pani" (a w Stanach ta "pani" uznawana jest za eksperta w dziedzinie genealogii sadowej) wskazuje bez ogrodek na powody istnienia sytuacji o ktorej rozmawiamy w tym watku. Jest to odwazne, otwarcie gloszone stanowisko. I masz racje, ze w polityce wydawniczej najrozniejszych wydawnictw dazenie do zmaksymalizowania zysku jest celem numer jeden - a ze ofiara takiej polityki jest prawda historyczna to najlepszym okresleniem tej sytuacji bedzie anglojezyczny nowotwor slowny collateral damage, termin, ktory na dobre zagniezdzil sie w ciagu ostatnich kilkunastu lat w najrozniejszych mediach.
Pytasz dlaczego genealogowie nie prowadza ich badan za darmo ? Otoz bardzo czesto praca ta wymaga wielomiesiecznych staran, sleczenia w najrozniejszych archiwach, prowadzenie wywiadow ze swiadkami rozlokowanymi w najrozniejszych miejscach, tlumaczenia obcojezycznych dokumentow. Jest oczywistym, ze na to trzeba miec jakis budzet - a nie sadze, ze naukowcy tej dziedziny sa ochoczo finansowani. Ich praca ma na celu obalenie mitu, udowodnienie ze cos gloszone czesto przez lata jest fikcja - a na dodatek polem ich dzialan sa sprawy zwiazane z Holocaustem. Nie bede rozwodzic sie nad znanym od lat zagadnieniem "przedsiebiorstwa Holocaust" - bo w doskonaly sposob zrobil to historyk Norman Finkelstein w jego ksiazce "Przedsiebiorstwo Holocaust" (wydanie polskie 2006 r.) w ktorej metodycznie udowodnil, że istnieją osoby, które wykorzystują tragedię Holokaustu do celów politycznych oraz własnych korzyści majątkowych. Zwroc uwage, w jaki sposob ludzie ktorym udowodniono oszustwo, tlumaczyli sie ze swoich dzialan, zwroc uwage w jaki sposob ludzie ktorzy promowali oszustow tlumaczyli swoja postawe. "Tak, napisalem nieprawde, tak, nigdy tam mnie nie bylo - ale przeciez to bylo dla dobra sprawy bo ludzie zapomnieli o okropnosciach" ... Fakt, ze przy okazji zarobilo sie niezle, nie byl poruszony nawet jednym slowem.
Jak z tego wynika, historyk-genealog walczy o prawde historyczna a jednoczesnie naraza sie na zaciekle ataki, oskarzenia i ostracyzm z najrozniejszych kierunkow.


N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
wysoki
 

X ranga
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 20.873
Nr użytkownika: 72.513

Rafal Mazur
Stopień akademicki: magazynier
 
 
post 12/10/2018, 15:27 Quote Post

QUOTE
Pytasz dlaczego genealogowie nie prowadza ich badan za darmo ? Otoz bardzo czesto praca ta wymaga wielomiesiecznych staran, sleczenia w najrozniejszych archiwach, prowadzenie wywiadow ze swiadkami rozlokowanymi w najrozniejszych miejscach, tlumaczenia obcojezycznych dokumentow. Jest oczywistym, ze na to trzeba miec jakis budzet - a nie sadze, ze naukowcy tej dziedziny sa ochoczo finansowani.

Poza oczywistą sytuacją, że tak jak zawsze będą istnieć ludzie, którzy pieniądze chcą zdobywać sposobami nielegalnymi, czyli w naszym wątku oszuści, oraz że zawsze będą istnieć ludzie, którzy chcą zarobić bez względu na to, czy jest to w pełni moralne, trzeba wziąć pod uwagę prostą sytuację. Jak już wchodzimy w te kwestie - genealog musi wziąć za usługę pieniądze bo ma koszty, to wydawnictwo nie ma wg Ciebie kosztów? A zatrudnienie ludzi, opłacenie działalności itd. to są comiesięczne koszty, które z czegoś trzeba pokryć. A jak? Wydając książki. Przecież tu jest dokładnie tak samo jak z genealogiem.
To jest problem kapitalizmu wink.gif.

QUOTE
Tej "pani" nie "przeszkadza". Ta "pani" (a w Stanach ta "pani" uznawana jest za eksperta w dziedzinie genealogii sadowej) wskazuje bez ogrodek na powody istnienia sytuacji o ktorej rozmawiamy w tym watku. Jest to odwazne, otwarcie gloszone stanowisko. I masz racje, ze w polityce wydawniczej najrozniejszych wydawnictw dazenie do zmaksymalizowania zysku jest celem numer jeden - a ze ofiara takiej polityki jest prawda historyczna to najlepszym okresleniem tej sytuacji bedzie anglojezyczny nowotwor slowny collateral damage, termin, ktory na dobre zagniezdzil sie w ciagu ostatnich kilkunastu lat w najrozniejszych mediach.

Ano właśnie...

A sprawdzanie...
Załóżmy Jack, że masz wydawnictwo.
Przychodzi do Ciebie ktoś, kto chce wydać u Ciebie swoje wspomnienia.
Teraz pytanie - sprawdzasz wiarygodność tych wspomnień zatrudniając historyka i genealoga, czy patrzysz tylko na ile książka wygląda na prawdziwą, czy nadaje się do sprzedaży i czy rokuje zysk?
Przecież gdyby wydawnictwa, które mają żyć z wydawania miały za każdym razem wszystko sprawdzać... To też jest koszt (te przykładowe głupie kilka tysięcy dolarów) i to jest czas, czyli też koszt.
Wszystko to w ogóle biorąc pod uwagę niewiedzę, bo przecież jak wspomniałem wyżej można też brać pod uwagę zwykłą chęć zysku bez patrzenia na względy moralne.

QUOTE
Zwroc uwage, w jaki sposob ludzie ktorym udowodniono oszustwo, tlumaczyli sie ze swoich dzialan, zwroc uwage w jaki sposob ludzie ktorzy promowali oszustow tlumaczyli swoja postawe. "Tak, napisalem nieprawde, tak, nigdy tam mnie nie bylo - ale przeciez to bylo dla dobra sprawy bo ludzie zapomnieli o okropnosciach" ... Fakt, ze przy okazji zarobilo sie niezle, nie byl poruszony nawet jednym slowem.

No a co przepraszam mieli mówić wink.gif?
Chciałem zarobić kasę i cieszy mnie, że nabrałem tylu frajerów, dlatego dajcie mi za to najwyższy wymiar kary, czy szukać usprawiedliwień i tłumaczeń, aby kara była jak najniższa?
Jack, nigdy nie słyszałeś powiedzenia, że "więzienia są pełne niewinnych"?

QUOTE
Wysoki, moim zdaniem troche trywializujesz sprawe.

No cóż, a nie jest to sprawa w pewnym sensie tak oczywista jak to, że słońce wstaje co rano na wschodzie?
Zawsze będą oszuści, problem jest raczej w tym, że ludzie im wierzą (często nie jest to ich winą, jeśli oszustwo dobrze przygotowane, lecz często wychodzi niedouczenie) i co robią z tym tzw. organy państwowe. Które maja obowiązek edukować oraz dbać o przestrzeganie prawa.


A kasa z takich rzeczy może być naprawdę duża, jak świadczy przykład wspomnianej tu przez Andreasa "Mischy Defonseca": https://www.theguardian.com/books/2014/may/...r-to-return-22m

(Zdaje się jej "losy" posłużyły p. Pilipiukowi do stworzenia opowiadania, w którym młodą Żydówkę uratował polski wilkołak).

 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 12/10/2018, 19:20 Quote Post

QUOTE
Załóżmy Jack, że masz wydawnictwo.
Przychodzi do Ciebie ktoś, kto chce wydać u Ciebie swoje wspomnienia.
Teraz pytanie - sprawdzasz wiarygodność tych wspomnień zatrudniając historyka i genealoga, czy patrzysz tylko na ile książka wygląda na prawdziwą, czy nadaje się do sprzedaży i czy rokuje zysk?
Przecież gdyby wydawnictwa, które mają żyć z wydawania miały za każdym razem wszystko sprawdzać... To też jest koszt (te przykładowe głupie kilka tysięcy dolarów) i to jest czas, czyli też koszt.

To zalezy jakim jestem wydawnictwem.
Nie wiem jak to jest w Polsce. Porzadne wydawnictwo na zachodzie dba o reputacje. Zatrudnia tzw. proof readers, ludzi ktorych jedyna praca jest staranne czytanie zaoferowanego materialu. W wydawnictwach ktore m. innymi wsadzaja na rynek ksiazki historyczne, proof reader jest osoba wyksztalcona i podejrzliwa, cos w rodzaju detektywa. Jest to szczegolnie konieczne przy ksiazkach wspomnieniach lub pamietnikach. Proof reader nie musi byc wszechwiedzaca alfa i omega wiec jesli cos w materiale wzbudza jego podejrzenia to zatrudnia historyka lub/i genealoga. Akceptowanie materialu przez proof readera powoduje, ze wydawnictwo moze zadecydowac o formach marketingu, wielkosci wydania, dystrybucji.
Wezmy sobie za przyklad takie wydawnictwo jak Simon & Shuster czy Yale University Press. Pierwsze wydawnictwo to amerykanski ksiazkowy gigant, istniejacy od 1923 roku. W 1979 roku (56 lat pozniej) wydawnictwo to sprzedalo ksiazki za 1.3 miliarda dolarow. Yale University Press - najwieksze wydawnictwo uniwersyteckie w USA, powstalo w 1908 roku. Ludzie-hohsztaplerzy wymienieni w tym watku nie mieliby szans na wydanie ich "dziel" w w/w wydawnictwach bo zazdrosnie strzega one ich reputacji. Przemysl wydawniczy w USA jest ogromny wiec zawsze znajdzie sie jakies wydawnictwo ktore uchwyci sensacyjnosc materialu i bez zadania sobie trudu sprawdzenia wiarygodnosci wydrukuje naklad kierujac sie wylacznie ochota na szybki zysk. Co sie stanie potem to nikogo nie obchodzi. Autor dostal tantiemy, wydawnictwo zarobilo na sprzedazy wiec hulaj dusza.

N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
force
 

Preacher
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.809
Nr użytkownika: 99.758

Jacek Sebastian G
Stopień akademicki: Szkólka niedzielna
 
 
post 12/10/2018, 19:47 Quote Post

Wspomniany przez NetSkatera :
QUOTE
Martin Gray (Mieczysław Grajewski) - napisal autobiografie For Those I Loved (Au nom de tous les miens) ktora ukazala sie na rynku w 1976 r. Trzy lata pozniej historyk Gitta Sereny odkryla, ze ksiazka byla napisana glownie przez tzw. ghost wrtiter nazwiskiem Max Gallo i zawierala mase klamstw.

Doczekał się nawet filmu fabularnego," Dla tych, których kochałem" realizacja 1983, sam film jak i książka autorstwa, i tu się robi ciekawie ... są dwie wersje...Martin Gray, czy wynajęty ghost wrtiterMax Gallo, nieważne kto, nie była uważana za"antypolską", co więcej podkreślano, w niej pozytywna role komunistów, i GL. Tak wiec z obrazem "Dla tych, których kochałem"mogli się zapoznać widzowie PRL-u wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
1234
 

Wielki Wuj
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.631
Nr użytkownika: 4.636

 
 
post 12/10/2018, 19:55 Quote Post

For Those I loved vel Wszystkim, których kochałem wydało Hampton Roads Publishing. To jakieś bardziej prestiżowe czy takie sobie wydawnictwo?

Ten post był edytowany przez 1234: 12/10/2018, 19:56
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 12/10/2018, 23:06 Quote Post

1234:
QUOTE
Hampton Roads Publishing Company, founded in 1989 by Frank DeMarco and Bob Friedman, is a publisher of self-help books, and books on Complementary and Alternative Medicine, visionary fiction, New Thought, New Science, Nagualism and psychic realms

Hampton Roads Publishing Co., zalozone w 1989 r. przez DeMarco&Friedman, wydawca ksiazek "zrob to sam" oraz roznych typow publikacji na temat tak modnych teraz trendow. Siedziba w Newburyport MA (bylem tam pare razy: fajne, male nadmorskie miasteczko, typowa Nowa Anglia, wypisz wymaluj na lokalizacje filmu "Czarownice z Eastwick").
Podejrzewam, ze tych dwoch zalozycieli to jedyni pracownicy wydawnictwa. Na pewno nawet nie pomysleli aby sprawdzic wiarygodnosc For Those I loved. Wydrukowali, sprzedali i czesc.


N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
wysoki
 

X ranga
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 20.873
Nr użytkownika: 72.513

Rafal Mazur
Stopień akademicki: magazynier
 
 
post 13/10/2018, 8:43 Quote Post

QUOTE
To zalezy jakim jestem wydawnictwem.
Nie wiem jak to jest w Polsce. Porzadne wydawnictwo na zachodzie dba o reputacje.
(...)
Przemysl wydawniczy w USA jest ogromny wiec zawsze znajdzie sie jakies wydawnictwo ktore uchwyci sensacyjnosc materialu i bez zadania sobie trudu sprawdzenia wiarygodnosci wydrukuje naklad kierujac sie wylacznie ochota na szybki zysk.

Jack, no i o to przecież chodzi, tak jest wszędzie.
Przy czym rynek książek raczej się kurczy niż zwiększa, więc nawet kiedyś zasłużone wydawnictwa muszą "spuszczać z tonu" i ciąć koszty. Jak ktoś nie jest finansowany przez państwo bądź np. uniwerek, to z tym wydawaniem kasy na sprawdzanie nie przesadza.
Wiadomo też, że jak będziesz dużym, dobrze sobie radzącym wydawnictwem, które nie musi brać wszystkiego, bądź prawie wszystkiego, aby tylko coś zarobić to możesz właśnie wybierać. Możesz być też malutkim wydawnictwem, gdzie sam będziesz wybierał.
Ale między tymi sytuacjami jest cała seria tzw. szarości, bo życie nie jest czarno-białe, co chyba jest oczywiste dla każdego.

Problem powiedzmy jest w demokracji - każdy ma prawo wydać co chce, i kapitalizmie - przedsiębiorstwa muszą na siebie zarabiać, aby istnieć.


Natomiast Jack chyba masz zbyt dobre wrażenie na temat amerykańskiego rynku wydawniczego i jego giganta.
QUOTE
Wezmy sobie za przyklad takie wydawnictwo jak Simon & Shuster czy Yale University Press. Pierwsze wydawnictwo to amerykanski ksiazkowy gigant, istniejacy od 1923 roku. W 1979 roku (56 lat pozniej) wydawnictwo to sprzedalo ksiazki za 1.3 miliarda dolarow. Yale University Press - najwieksze wydawnictwo uniwersyteckie w USA, powstalo w 1908 roku. Ludzie-hohsztaplerzy wymienieni w tym watku nie mieliby szans na wydanie ich "dziel" w w/w wydawnictwach bo zazdrosnie strzega one ich reputacji.

Wiesz, to nie zawsze jest takie proste.
Akurat Simon & Shuster mieli wydać wspomnienia "Belle" Gibson (pani nie jest "holocaustową", ale jednak oszustką): https://en.wikipedia.org/wiki/Belle_Gibson
No i patrz, też jakoś nie sprawdzili, a przecież mają ludzi od sprawdzania, i w ogóle bardzo o takie rzeczy dbają, a tu ich babka oszukała...
QUOTE
The cookbook was published in Australia by Lantern Books (Penguin) and Simon & Schuster were going to publish the cookbook in Europe and the US.[30] Penguin Publishing acknowledges that it never asked for any evidence of her medical condition, saying it published the recipe book in "good faith".

https://en.wikipedia.org/wiki/Belle_Gibson#Health_claims


QUOTE
Nie wiem jak to jest w Polsce. Porzadne wydawnictwo na zachodzie dba o reputacje.

Dam jeszcze raz - wiesz Jack, system vanitowych wydawnictw nie powstał obecnie w Polsce, tylko mamy go z Zachodu...
Vanity press: https://en.wikipedia.org/wiki/Vanity_press

QUOTE
Hampton Roads Publishing Co. (...) Podejrzewam, ze tych dwoch zalozycieli to jedyni pracownicy wydawnictwa.

Patrząc na ich Publishing History obecnie całkiem możliwe, ale tak w latach 2000-2007 to raczej musieli już kogoś zatrudniać.

QUOTE
For Those I loved vel Wszystkim, których kochałem wydało Hampton Roads Publishing. To jakieś bardziej prestiżowe czy takie sobie wydawnictwo?

Na Open Library można sprawdzić co mniej więcej wydało oraz ile:
https://openlibrary.org/publishers/Hampton_...lishing_Company



Generalnie nie da się zaprzeczyć, iż dało się wątek nieco ożywić wink.gif.







Wysoki:
QUOTE
Akurat Simon & Shuster mieli wydać wspomnienia "Belle" Gibson (pani nie jest "holocaustową", ale jednak oszustką): https://en.wikipedia.org/wiki/Belle_Gibson
No i patrz, też jakoś nie sprawdzili, a przecież mają ludzi od sprawdzania, i w ogóle bardzo o takie rzeczy dbają, a tu ich babka oszukała...


Nie rozumiem twojego toku myslenia.
W drugim zdaniu piszesz, ze "też jakoś nie sprawdzili" oraz "a tu ich babka oszukała".
W pierwszym zdaniu piszesz, ze "Simon & Shuster mieli wydać".
"Mieli wydac" w j. polskim oznacza, ze cos bylo zaplanowane - ale nie zostalo zrealizowane. Sens tego jest jednoznaczny: Simon&Shuster zrezygnowali wydania wspomnien oszustki.
Uwazam, ze przedstawienie powyzszego jako przykladu, ze nawet wielkie wydawnicwo moze popelnic pomylke - mija sie z celem. Szukaj dalej - na pewno cos sie znajdzie.
Moderator N_S


Ten post był edytowany przez Net_Skater: 13/10/2018, 15:21
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Dziadek Jacek
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.413
Nr użytkownika: 53.918

 
 
post 13/10/2018, 20:55 Quote Post

QUOTE
Ależ to Dziadku jak chcesz pomóc w rozkręceniu wątku to wystarczy abyś w nim zaczął dyskutować na jego temat i wtedy jakoś pójdzie. Dwie chętne osoby w zupełności wystarczą wink.gif.

Jestem zbyt cienki w tych tematach by coś konkretnego dołożyć do Waszych dyskusji a często w wyniku mojej ułomności wychodzi jak wyszło za co przepraszam - pisałem w telefonie więc mi nie podkreśliło sad.gif .
(Temat jednak się rozkręcił - może dzięki memu podpuszczeniu wink.gif .)

Wracając do tematu Holocaustowych oszustów, czy wśród twórczości filmowej nie ma podobnych przypadków? W tej dziedzinie sztuki też jest zapotrzebowanie na szokujące scenariusze, które często rozbiegają się z prawdą.
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
Eire
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 507
Nr użytkownika: 25.966

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 14/10/2018, 19:47 Quote Post

Wracając do bardziej znanych postaci - oszustów Holocaustu (a może zwykłych kłamców?) warto poświęcić parę słów słynnemu Jerzemu Kosińskiemu - autorowi znanego na zachodzie Malowanego ptaka. Polskich chłopów, którzy w rzeczywistości uratowali jego rodzinę narażając własne życie przedstawia jako typowych antysemitów. Twierdził, że był sierotą (w rzeczywistości przez całą wojnę mieszkał z rodziną). Dopiero kilka lat przed śmiercią zmienił nastawienie pisząc o niesprawiedliwym pomijaniu pozażydowskich ofiar Niemców i oddał hołd Polakom, którzy ratowali jego rodzinę.

 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
Andrea$
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.982
Nr użytkownika: 45.545

Zawód: student
 
 
post 15/10/2018, 17:41 Quote Post

Bardzo mi miło, że temat się przyjął i wzbudził zainteresowanie. smile.gif

QUOTE
Takich oszustw można by uniknąć, gdyby wydawcy wydali kilka tysięcy dolarów na uprzednie sprawdzanie faktów z historykami i genealogami, zanim zdecydowali się wydać ogromne sumy na (wydanie) takiej historii.


Niestety, drogi Net_Skaterze, ale Wysoki ma dużo racji - w grę wchodzą łatwe pieniądze. Tematyka Holocaustu jest kusząca dla wydawców - jeśli ktoś w to nie wierzy, to proponuję przejść się do najbliższej księgarni. Na dziale ''Historia'' prace o Holocauście - często wtórne, nudne i niewnoszące nic nowego w rozwój badań - zajmują sporo miejsca. Nie ma też się co dziwić - przeszło 70 lat wałkowania tej tematyki, dziesiątki, o ile nie setki filmów, dorobiona legenda ''najstraszniejszej zbrodni w dziejach'' i granie na emocjach. Kogóż nie wzruszy widok bezbronnych dzieci pędzonych do komór gazowych... rolleyes.gif

Wybaczcie tę uszczypliwość, ale czytałem książkę wspomnianego tutaj Finkelsteina, jak i oglądałem z nim wywiady. To chyba jeden z niewielu wyklętych przez własnych kamratów Żydów.

Kiedy mamy do czynienia z łatwym pieniądzem, nikt nie będzie się ograniczał, zwłaszcza, kiedy jest perspektywa zdobycia milionów.

QUOTE
Hannah Pence - ksiazka napisana o niej przez Jean Goodwing Messinger pt. From Dachau to the Olympics and Beyond okazala sie zbiorem fantazji. Zyciorys Pence (https://en.wikipedia.org/wiki/Rosemarie_Pence) to nieustanny ciag klamstw, oszustw, naduzyc.


Przepraszam bardzo, ale czytając pierwsze zdania w tym biogramie wiedziałem już, że to jakieś brednie chorej psychicznie osoby. Jakim cudem ktoś mógł uwierzyć w te brednie?

QUOTE
Za oszustwo są już kary, nie lepiej stosować już istniejące, zamiast tworzyć kolejne, które jak pokazuje nasz przykład ze słynną ustawą IPN i tak mogą być w praktyce martwe?
Aby wsadzić do więzienia i przede wszystkim uderzyć finansowo nie trzeba tworzyć nowych przepisów.



No i tutaj dochodzi moja prywatna refleksja.

Oszustom praktycznie nic się nie stało. Nie trafili do więzień, chociaż kodeksy karne w każdym kraju przewidują kary za próbę wyłudzenia pieniędzy. Co więcej, nikt ich publicznie nie napiętnował. Owszem, zniknęli po pięciu minutach swojej sławy, ale na tym koniec. Żadnych konsekwencji swoich działań, niejednokrotnie wieloletnich i czerpiących duże zyski finansowe - nie ponieśli. Co więcej, niektórych, jak ''Wilkomirskiego'' broniły różne środowiska, nawet Jad Waszem się od niego nie odciął bezpośrednio.

Nazwisko Davida Irvinga za, ujmijmy to, ''negacjonizm'' (ponieważ wiele osób zgadza się z jego teoriami) jest publicznie napiętnowane i w chyba każdym kraju ten historyk-amator jest uznawany za przynajmniej kontrowersyjnego. Jego pojedynek z Deborah Lipstadt (notabene, broniącej kłamstw ''Wilkomirskiego'') doczekał się nawet filmu. A większość holocaustowych oszustów zwyczajnie się rozpłynęła i ich nazwiska są raczej nieznane szerszej publiczności.

Już naprawdę nieważne jest sprawdzanie prac przez historyków - ale jak świat mógł uwierzyć w bajeczkę o siedmiolatce, która z kompasem i piernikiem przeszła pół Europy piechotą, nie znając żadnego języka poza swoim własnym, i która rzekomo miała zabić dorosłego niemieckiego żołnierza scyzorykiem, o przyjaźni z watahą wilków nie wspominając? Przecież to nie trzyma się całości nawet, gdy ja to piszę.

Tutaj dla chcących poczytać zdemaskowanie kłamstwa ''Wilkomirskiego'' krok po kroku:

http://rcin.org.pl/Content/47195/WA303_636...46-2_Iwanow.pdf


Niestety, drogi Net_Skaterze, ale Wysoki ma dużo racji - w grę wchodzą łatwe pieniądze.
A gdzie ja napisalem ze jest inaczej ?
Przypomne zdanie z mojego postu:
Przemysl wydawniczy w USA jest ogromny wiec zawsze znajdzie sie jakies wydawnictwo ktore uchwyci sensacyjnosc materialu i bez zadania sobie trudu sprawdzenia wiarygodnosci wydrukuje naklad kierujac sie wylacznie ochota na szybki zysk. Co sie stanie potem to nikogo nie obchodzi. Autor dostal tantiemy, wydawnictwo zarobilo na sprzedazy wiec hulaj dusza.
N_S


Ten post był edytowany przez Net_Skater: 26/09/2019, 10:06
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej