|
|
Benedykt XVI: ocena pontyfikatu
|
|
|
|
Tez mi dokonanie. Ja tez bym potrafił pojechać do Stambułu i odmówić credo z patriarchą.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Kandahar @ 3/04/2013, 16:13) Tez mi dokonanie. Ja tez bym potrafił pojechać do Stambułu i odmówić credo z patriarchą.
A ja mam słonia w karafce. Dla podzielonego od tysiąca lat Kościoła wspólne credo to wielkie wydarzenie. Według watykańskich dyplomatów zjednoczenie z prawosławiem za pontyfikatu Benedykta XVI stało się bardzo bliskie. Miejmy nadzieję, że Franciszek pójdzie jeszcze dalej tą drogą.
|
|
|
|
|
|
|
Emilia Lepida
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 57 |
|
Nr użytkownika: 79.748 |
|
|
|
Zawód: diuszessa Burgundii |
|
|
|
|
QUOTE(Arbago @ 3/04/2013, 16:48) Według watykańskich dyplomatów zjednoczenie z prawosławiem za pontyfikatu Benedykta XVI stało się bardzo bliskie.
Zjednoczenie z prawosławiem to jest bardzo bliskie już od 1054 roku. Papier jest cierpliwy i różne podpisywane wspólnie deklaracje przyjmuje.
|
|
|
|
|
|
|
fajos112
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 64 |
|
Nr użytkownika: 80.911 |
|
|
|
Hubert |
|
Zawód: student |
|
|
|
|
QUOTE Jestem odmiennego zdania. Dla mnie ideałem papieża jest Celestyn V. papież-eremita, który na początku stawia modlitwę. Tym jest Kościół - modlitwą. On abdykował poniewaz nie pozwolono mu medytować. Benedykt XVI abdykował z innych przyczyn. Mam nadzieję, że Franciszek będzie właśnie papieżem modlitwy. W pewnym sensie eremita, nawet jesli oznaczać to bedzie odejście od etykiety papieskiej.
Cóż kwestia nieewidentna. Jakby na to nie spojrzeć i jak to nie ugryźć papież to szef kościoła katolickiego, jego głowa i zarządca. Taki człowiek jednak powinien być przykładem oczywiście (tak mi się wydaje), ale jednak szef to szef. On zarządza Watykanem jak monarcha.
Wydaje mi się oprócz tego że nie był takim charyzmatykiem jak Jan Paweł II. Nie był też aż tak ochoczy do modlitwy z innymi wyznaniami (co bardzo cenię) a dialog z innymi wyznaniami stawiał bardziej w aspekcie dialogu kulturowego i społecznego.
Oczywiście dostało mu się np. za wykład w Ratyzbonie z 2006 roku no ale cóż.
Ja się kiedyś spotkałem z opinią Stanisława Obirka że pontyfikat był fatalny i przerażający, no ale Obirek nie jest katolikiem, to on pewnie też patrzy na to po swojemu .
|
|
|
|
|
|
|
|
Wykład w Ratyzbonie był nakręcony przez media. Dziennikarze wyjęli z kontekstu słowa papieża, bez zrozumienia prawdziwego sensu przekazu Benedykta. No i niestety, ale na papieża posypały się gromy.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ilekroć państwo lub instytucja zostają „osierocone” przez nietuzinkowego przywódcę, należy spodziewać się jeśli nie kryzysu, to przynajmniej okresu dezorientacji. Biorąc pod uwagę skalę wyzwań z jakimi mierzy się Kościół naszych czasów oraz autorytet, którym cieszył się Jan Paweł II, było jasne, że jego następca stanie przed monumentalnym zadaniem, a zatem kardynałowie na konklawe także musieli decydować ze szczególnym wyczuciem. Byli na to przygotowani, co pokazały wydarzenia z kwietnia 2005. Pamiętam jak komentowano sprawny obiór Ratzingera na papieża – że nieprzypadkowo wybrano postać nawiązującą do minionego pontyfikatu (poprzez osobista i światopoglądowa bliskość Benedykta z JP II) oraz człowieka sędziwego. Mówiąc krótko – Watykan potrzebował czasu i refleksji i miał tego świadomość. Obawiano się radykalnej zmiany, należało trafnie odczytać oczekiwania katolickiej wspólnoty. Benedykt miał „amortyzować” nastroje, zarazem nie spodziewano się że będzie przewodził Kościołowi dłużej niż kilka lat.
Później, gdzieś w szóstym roku pontyfikatu, natknąłem się na dość wnikliwy tekst o Benedykcie XVI (który słabo już teraz pamiętam) – autor był przychylny papieżowi, ale w umiarkowany sposób. Cenił jego wyważony, integralny wizerunek, oraz pracę nad wewnętrznymi problemami Watykanu, których wiele odziedziczył po swym poprzedniku. Był to jednak, w ogólnej ocenie autora, introwertyczny pontyfikat i być może trudny dla przeciętnego „odbiorcy”. W roku 2013 decyzja o abdykacji wywołała falę domysłów, szybko przykrytą oficjalnymi komentarzami.
Osobiście odebrałem to w sposób następujący – Watykan zdążył dorobić się refleksji po pontyfikacie JP II i wypracował strategię na kolejne lata, według której Benedykt nie miał już nic do zrobienia. Mam wrażenie, że kardynałowie uznali, iż potrzebny jest nieco bardziej dynamiczny, skierowany na zewnątrz i „ciepły” pontyfikat, angażujący wyobraźnię wiernych, zatem pełen gestów i widzialnych przemian, ale jednak ostrożny. Wybór Jorge Bergoglio, człowieka skromnego i pełnego empatii był (w moim przekonaniu) bardzo nowoczesną, wizerunkową w swym charakterze decyzją. Kościół doszedł do wniosku, że integralność i mądrość - niewątpliwe atrybuty Benedykta XVI - to nie dość jak na obecne czasy, lecz jednocześnie należy unikać przesadnej dramaturgii. Myślę, że wyciągnięto też inny wniosek – Bergoglio w dniu wywyższenia był przecież kolejnym sędziwym człowiekiem. Moim zdaniem oznacza to, strategię „małych kroków” - Kościół zamierza realizować krótkie pontyfikaty, co daje lepszą możliwość manewrowania i szybkiego reagowania na nastroje opinii publicznej. Fakt, że mimo popularności Franciszka, mówi się, o kolejnej możliwej abdykacji, zdaje się potwierdzać moja tezę – Kościół chce się asekurować na przyszłość: „papieże odchodzą gdy chcą, a nie kiedy muszą.” W ten sposób tworzy się użyteczny precedens, choć oczywiście, może żadnej abdykacji nie będzie.
Podsumowując: pontyfikat Benedykta XVI na pewno nie był sukcesem i w mojej opinii właśnie dlatego dobiegł już końca. Nie był jednak klęską, gdyż spełnił najważniejszą rolę – Kościół pod jego osłoną zręcznie wybadał bieżące nastroje i oczekiwania wiernych, zdołał wypracować taktykę na przyszłość. Odtąd papież powinien dysponować lepszym odniesieniem wobec problemów społecznych i kulturowych, tworzyć pozytywny „klimat”, jednocześnie dbając o wiarygodność i powagę Kościoła. Konserwatyzm, z którego Watykan najwyraźniej nie jest jeszcze gotów zrezygnować (może nigdy), będzie realizowany na sympatycznej wizerunkowo kanwie.
I jeszcze jedno – uważam, że Benedykt XVI miał cenną umiejętność wypowiadania się do wiernych poprzez swe przystępne pisma.
Ten post był edytowany przez jb8: 21/07/2015, 1:56
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Wybór Jorge Bergoglio, człowieka skromnego i pełnego empatii był (w moim przekonaniu) bardzo nowoczesną, wizerunkową w swym charakterze decyzją.
To jest oczywiście kwestia indywidualnej oceny, ale jak dla mnie Bergoglio jest wręcz zaprzeczeniem skromności. Jeśli ktoś nachalnie pokazuje, że jest skromny i w sposób wręcz groteskowy się z nią obnosi to z rzeczywistą skromnością nie ma to nic wspólnego. Franciszek jest niewątpliwie świetnym kreatorem własnego wizerunku, ale to nie jest to co potrzebuje współczesny Kościół. Ja akurat pontyfikat Franciszka oceniam wyjątkowo negatywnie w przeciwieństwie do Benedykta. Największą wadą Ratzingera była miękkość decyzji, widział błędy i problemy współczesnego Kościoła, ale nie miał wystarczająco siły czy też wytrwałości, aby z nimi walczyć. Franciszek sprawia przeciwne wrażenie. Ma odpowiednią siłę i dynamikę, tylko, że jego diagnoza jest kompletnie nietrafiona.
|
|
|
|
|
|
|
|
Możliwe że masz rację. Dodam, że nie próbuję dociec czy Bergoglio jest autentycznie skromną osobowością, twierdzę natomiast, że zdecydował się za takiego uchodzić. Reprezentuje te siły w Watykanie, które uznają potrzebę jakiejś zmiany i wierzą w moc medialnego przekazu. Pontyfikat gestów w oczywisty i zrozumiały sposób przykuł uwagę świata, a od czasów JP II Watykan rozumie, uznaje i chyba też docenia co może dać mu współpraca z "czwartą władzą". Właśnie tak rozumiem moje własne sformułowanie, do którego się odwołałeś że wybór Bergoglio był (...) bardzo nowoczesną, wizerunkową w swym charakterze decyzją
Nie mam pojęcia czy Franciszek wyczuł problemy naszych czasów i co przyniosą jego decyzję Kościołowi. Jest to w moim odbiorze jedna z najbardziej fascynujących i nierozwikłanych zagadek współczesności. Intuicyjnie skłaniam się do Twojej oceny - coś w tym wszystkim zgrzyta, jak w "pieriestrojce". Rozumiem, że konserwatywnej części wiernych zbyt nowoczesna taktyka może się nie podobać. Ale jeśli Franciszkowi chodzi o ratowanie Kościoła przed fundamentalizmem i dostosowanie go do współczesnych form dialogu to może ma rację?
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|