Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
16 Strony « < 14 15 16 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> RPA - Apartheid
     
Lord Stark
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 43
Nr użytkownika: 87.073

Stopień akademicki: KLON SPAMER BANITA
 
 
post 16/01/2014, 15:38 Quote Post

QUOTE(Alcarcalimo @ 16/01/2014, 14:09)
QUOTE
Co nie zmienia faktu, że numerus clausus dla Burów i faworyzowanie Murzynów (w USA też to ma miejsce) jest czymś pozytywnym!


Niby dlaczego?
*



Już poprawiłem na pomarańczowo, bo zabrakło negacji logicznej. Wszelkie parytety uważam za jakiś chory wymysł. I niestety jest seksistowski czy rasistowski w zależności jakiej grupy dotyczy (czy mężczyzn, czy białych). Niestety lewica tak bardzo walczy o prawa innych, że tutaj tego nie zauważa.

Ten post był edytowany przez Lord Stark: 16/01/2014, 15:39
 
User is offline  PMMini Profile Post #226

     
Alexander Malinowski2
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.688
Nr użytkownika: 80.416

Alexander Malinowski
 
 
post 17/01/2014, 1:08 Quote Post

Pozytywna dyskryminacja czarnych w RPA i numerus clausus w Polsce w 1937 są w zasadzie bardzo podobne do siebie.

To są próby wyrównywania różnic w edukacji. Można dowodzić, że są niesłuszne, ale jakąś wielką tragedią nie są.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #227

     
Lord Stark
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 43
Nr użytkownika: 87.073

Stopień akademicki: KLON SPAMER BANITA
 
 
post 17/01/2014, 1:24 Quote Post

QUOTE(Alexander Malinowski2 @ 17/01/2014, 1:08)
Pozytywna dyskryminacja czarnych w RPA i numerus clausus w Polsce w 1937 są w zasadzie bardzo podobne do siebie.

To są próby wyrównywania różnic w edukacji. Można dowodzić, że są niesłuszne, ale jakąś wielką tragedią nie są.


Teoretycznie dla nas to nie jest nic takiego. Jednak jak jesteś białym w RPA i dowiadujesz się, że nie idziesz na studia, bo czarni są faworyzowani to chyba byś się zdenerwował. Z tym, że o numerus clausus dla Żydów w Polsce mówi się dosyć często, ale o numerus clausus w USA czy RPA nikt nie mówi.

Przyznaj jednak, że pozytywna dyskryminacja w gospodarce jest wielką tragedią dla przedsiębiorczych i wykwalifikowanych, bo mając prywatną firmę MUSIAŁBYM pod groźbą kary grzywny zatrudnić czarnych, a potem dopiero białych. Niech tak dalej Murzyni robią, to biali się wkurzą i naprawdę się wyniosą. Wtedy RPA zrówna się poziomem do Zimbabwe albo Bostwany i wodzowie rządzący RPA będą mogli być dumni ze swojego państwa.
 
User is offline  PMMini Profile Post #228

     
Mighty Zulu
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 62
Nr użytkownika: 67.417

Piotr Fiszka-Borzyszkowski
Stopień akademicki: mgr.
 
 
post 19/01/2014, 23:26 Quote Post

QUOTE(Lord Stark @ 15/01/2014, 17:26)
Ogólnie jeszcze obecne "elity" (nie chciałem pisać Murzyni) wprowadzają różne ciekawe prawa, na przykład "ustawa afirmacyjna". Jeśli facet jest rozgarnięty (w RPA zazwyczaj to jest biały) i chce prowadzić firmę, musi zatrudnić najpierw Murzyna, potem kogoś kolorowego, a na końcu białego. Powoduje to, że biali szybko tracą pracę mimo lepszych kwalifikację. A doczytałem się, że jeśli zakładam firmę w RPA, to na wejściu jej połowę muszę oddać Murzynom (najlepiej komuś z Afrykańskiego Kongresu Narodowego, bo tak oni zdobywają pozycje):

http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/artykul...-bialych-w-rpa/

Artykuł jest o facecie, co uciekł z RPA do Kanady i dostał status uchodźcy. Reakcja RPA - to rasizm! Biały nie może być uchodźcą!

http://www.rp.pl/artykul/357629.html


A niektórzy tak czepiają się II RP, że ograniczała Żydom dostęp do studiów wyższych. RPA na tle II RP to kraj komunistyczno-faszystowski.
*


To troche nie tak. Nie wiem kim jest wspominany w artykule Edi Pyrek na ktorego powolywuje sie autor artykulu, ale wydlada to bardziej na smutki wylane przez rozczulajacych sie nad samym soba Afrikanerow, zaslyszane podczas biesiady w goscinie.
Osobiscie, a takze moi znajomi prowadzacy rozne firmy, nie musialem nigdy nikomu nic oddawac, no chyba tylko urzedowi podatkowemu.
Nie bede sie wdawal w szczegoly, bo sam ustawy o rownouprawnieniu w pracy nie studiowalem doglebnie. Szkoda czasu.
Ustawa dotyczy przede wszystkim przedsiebiorstw zatrudniajacych ponad 50 osob, organizacji i przedsiebiorstw rzadowych lub miejskich, lub firm majacy milionowe obroty. Wiec jesli ktos zatrudnia w malej firmie 10 ludzi, to ma spokoj. Musze przy tym zaznaczyc ze, na przyladzie 20, lub 30-to osobowej firmy to trudno nie zatrudnic Murzyna, Kolorowego, Hindusa czy kobiete. Jesli potrzebuje sekretarki, kierowcy, gonca, sprzataczki itp, to nie bede specjalnie szukal "bialego" ale kogos kto moze wykonac ta prace. Czasami to nawet trudno znalesc "bialego", a i nie ma po prostu takiej potrzeby. W malej firmie budowlanej to moze byc bialy wlasciciel-inzynier, a reszta to murzyni lub kolorowi. i nie ma w tym nic zlego. Ten inzynier nie bedzie szukal bialych murarzy czy malarzy, bo po co.
Sprawa przedstawia sie inaczej w wielkich przedsiebiorstwach, uczelniach, szpitalach czy rzadzie. Tam bialemu faktycznie bedzie trudno znalezc prace, a ci co juz maja jakas pozycje to maja wiele razy raczej nikle szanse na jakis awans czy rozwoj kariery.
Maly biznes moze miec takze problem z dostaniem kontraktu rzadowego, jezeli nie wykaze sie ze ochotniczo wypelnil wymogi ustawy. Np firma przewozowa nie wykazujaca sie wypelnienie warunkow ustawy (na to mozna dostac specjalne certyfikaty) nie bedzie przewozic pracownikow rzadowych, nie otrzyma na to kontraktu.
I tu moze byc problem, ale jeszcze raz chce podkreslic ze w malych firmach nikt nikomu nic nie daje murzynom.

Jest zle ale jeszcze nie tragicznie smile.gif
Pozdrawiam

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #229

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.503
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 8/07/2021, 8:49 Quote Post

Akurat wakacyjną porą wziąłem trochę książek o południowej Afryce. Przeglądając stare posty i tematy, odnoszę wrażenie, że spora część użytkowników żyła trochę złudzeniami na temat Burów. Widać to było zwłaszcza po tym temacie dotyczącym obywatelstwa dla burskich emigrantów - farmerów. Jak sobie czytam, że Ci farmerzy żyli jak pączki w maśle z gwarantowanymi cenami państwowymi i państwowym skupem (za kasę z diamentów i złota), półdarmową siłą roboczą (bo czarni podatki musieli płacić, a żywą gotówkę mogli dostać tam), dopłatami do kredytów, dofinansowaniem maszyn i dopłatami do eksportu. No na pewno to samo będą mieli na Kubaniu - jak pisał jeden z użytkowników.
W sumie najbardziej nie pogodzeni ze zmianami to nie byli wielcy farmerzy - ale burska biedota. Ta biedota, która za apartheidu miała zagwarantowaną pracę w wielu branżach, z których wyrzucono czarnych pracowników - transport publiczny, firmy telekomunikacyjne itp. I ta, która zaraz po upadku apartheidu stanowiła 10% białych na ulicy. Ta która żyła gorzej niż czarni, a która uznawała się za ukoronowanie stworzenia.
Apartheid był bardzo drogim systemem sprawowania władzy. Aż dziw, że trwał tak długo - ile publicznej kasy musiało kosztować kosztowne rozdzielenie społeczeństwa (a ile sektor prywatny) - rozmaite rejestry, setki tysięcy urzędników, policjantów, szpicli, osobne budynki, autobusy, szkoły, utrzymywanie murzyńskich gett. I wszystkie obecne problemy (w tym i gigantyczna przestępczość) wynika z tego idiotycznego pomysłu sprzed blisko 100.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #230

     
Lugal
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 824
Nr użytkownika: 58.985

Marcin
Stopień akademicki: magister
 
 
post 22/10/2021, 19:51 Quote Post

QUOTE(Phouty @ 4/08/2013, 0:19)
QUOTE(kris9 @ 2/08/2013, 14:15)
QUOTE(Phouty @ 2/08/2013, 20:49)
Widocznie nie było  tam tak źle, to znaczy w tych "bantustanach" w latach 70-tych, gdzie poziom życia nie różnił się zbytnio od poziomu życia przeciętnego Polaka na prowincji w PRLu w tamtym okresie czasu. (Mieszkałem wtedy w Polsce i sam widziałem,

Jakieś dane czy twierdisz tak tylko na podstawie własnego przekonania jakprzy twierdzeniu, że poziom korupcji w Polsce jest dziś o wiele większy niż na Filipinach i w Ameryce Łacińskiej? smile.gif

Ponieważ zostałem wywołany do tablicy, więc odpowiadam. (Czyli będzie mały offtop, ale jednak związany z tematem wątku, bo porównujący istniejące (a nie tylko "statystyczne") warunki bytu w byłym PRLu, do tych występujących w "bantustanach" w RPA w tym samym okresie czasu).

Dokładnie tak jak wcześniej napisałem i nie zmieniam swoich poglądów!
Ponadto!
Ja napisałem iż "widziałem", co oznacza osobiste obserwacje a nie osobiste przekonania, więc proszę, nie zmieniaj sensu mojej wypowiedzi!
Oto one (znaczy się te obserwacje, powstałe tylko dlatego, iż zawsze byłem zapalonym grzybiarzem, więc jeździł człowiek często na grzyby w okolice Warszawy):
1. Jeszcze w połowie lat 60-tych wsie w okolicach Łochowa (tak z grubsza na linii Wyszków-Węgrów), około 60 km na płn. wschód od Warszawy, nie były zelektryfikowane! Ludzie żyli przy lampach naftowych, a jedyny "napęd", to był oczywiście koń. Pociąg elektryczny z dworca Warszawa Wileńska dochodził tylko do Tłuszcza. Pociągi były strasznie przeładowane pasażerami. Dalej trzeba było się ciągnąć przedpotopowymi "pulmanami", gdzie każdy przedział miał swoje własne drzwi, a wielu ludzi (tak zwanych chłopo-robotników dojeżdżających do Warszawy do pracy, bo z roli, to oni się nie mogli utrzymać), musiało jechać "na cycka", czyli stać na drewnianych stopniach biegnących na zewnątrz wzdłuż całego wagonu. Pociąg ciągnęła jakaś stara amerykańska (!!!) parowa lokomotywa, bo widać było tabliczki znamionowe po angielsku!
(Było to dla mnie wielkim odkryciem! Rzeczywiście! Polska zakupiła jakieś parowozy w USA po wojnie, a być może, je po prostu dostała praktycznie za darmo w ramach pomocy).
2. Jeszcze w roku 1969 (lub 1970...nie pamiętam dokładnie roku w którym tam ostatni raz byłem), wsie na trasie z Młodzieszyna do Wyszogrodu (okolice Sochaczewa), czyli jakieś 60 km na zachód od Warszawy, też nie miały prądu elektrycznego! Wiele domów było krytych słomianą strzechą i miało około 100 lat!
3. Wioski na Lubelszczyźnie (gdy jeździłem auto-stopem po Polsce jako młody człowiek na przełomie lat 60-tych i 70-tych), wyglądały tak, jak w XVIII wieku....kurne chałupki zapadnięte w ziemię, kryte strzechą, gdzie trzeba było się dobrze schylać, ażeby przejść przez drzwi. Woda tylko ze studni na podwórku, gdzie w błocie bawiły się niemowlaki razem ze...świniami i trzeba było dobrze uważać, ażeby nie wdepnąć w jakąś "minę". Do człowieka łasiły się na wpół wygłodzone kundle z ropiejącymi ranami, będące uwiązane na łańcuchu trochę dłuższym niż jeden metr i wygrzewające się w słońcu we własnych fekaliach, bo ich nikt przecież nie sprzątał, a pies był przecież na krótkim łańcuchu. Co ciekawsze, to studnie były typowo umieszczone nie więcej jak 50 metrów od..."wygódki". Nawet gdy byłem niebywale spragniony, to nie mogłem się przemóc, ażeby się napić surowej wody z takiej studni....jednak miejscowym to nie przeszkadzało! I też te "wygódki" nie w każdym gospodarstwie były, bo wielu chodziło do...obory, która typowo mieściła się w tej samej kurnej chałupce, w której mieszkali ludzie przez ścianę z trzodą chlewną, albo po prostu "za stodołę". Odór w lato był niesamowity i....miliony much! W okolicach Kielc było podobnie (tak z grubsza na linii Kielce-Radom), chociaż nie na tak dużą skalę. Szczególnie gospodarstwa prowadzone przez młodszych, wyglądały znacznie lepiej, bo nawet mieli konne furmanki na oponach, a nie na żelaznych obręczach! Traktorów nie widziałem, no chyba że w jakimś PGR. Ludzie chodzili cały czas za pługiem ciągnionym przez jakąś szkapę.
4. Koniec lat 70-tych....(Czyli koniec dekady Gierka).
Wracałem Pisą małym jachtem żaglowym (płynęło więcej jachtów) z Mazur do Warszawy. Tam gdzie Pisa wpada do Narwi (chyba to jest Różan?...nie pamiętam), nazbieraliśmy w lesie dużo grzybów!
Wybrałem się do lokalnego sklepu, ażeby kupić jakiś "tłuszcz" do przyrządzenia tych grzybów. (Aj, grzyby duszone w masełku i śmietanie...pycha)!!! Na pytanie czy mają masło, to usłyszałem wielki wybuch śmiechu i bardzo złośliwe komentarze pod adresem "warsiawiaków"! To samo było ze smalcem, margaryną, olejem jadalnym i tak dalej, bo w tym sklepie GS-u, to tylko były lampy naftowe, tak zwane wozówki (mam jedną do dzisiaj, bo sobie taką wtedy tam kupiłem i przywiozłem ją sobie w tym roku (!) wracając z Polski.... teraz wieczorami wieszam ją i zapalam na patio, więc jestem niezelektryfikowany...w XXI wieku w Ameryce! wink.gif ), jakieś narzędzia typowo rolnicze i gospodarskie, takie jak widły, a z "żywności" to były tylko worki z solą i bochenki dobrego "wiejskiego" chleba z lokalnej piekarnii! To wszystko!!! Ludzie mi wyjaśnili, że takich "luksusów" jak "tłuszcze", to oni od lat tam w tych GS-ach nie widzieli. Przecież to też było w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od Warszawy! No, ale przynajmniej mieli elektrykę....pod warunkiem, że im prądu elektrownia nie wyłączyła! (Nawet w dużych miastach wyłączano prąd "na godzinkę" za Gierka....wszystkiego przecież brakowało).

To są fakty!
Więc czym to się różniło od tych "bantustanów"?
*


W końcówce l. 60-tych większość polskich wsi była już zelektryfikowana. Nawet na obszarze tzw. ściany wschodniej.
Konkretne przykłady lat elektryfikacji wiosek z powiatu radzyńskiego:
Brzozowica - 1954,
Jurki - 1960, Pościsze - 1960, Jelnica - 1966, Sawki - 1972.
Czasy Gierka to gwałtowny wzrost odsetka domów murowanych, wiejscy nastolatkowie już w połowie l. 70-tych często jeździli motorowerami, znaczy odsetek gospodarzy szczycił się posiadaniem samochodu lub/i traktora. To wszystko w znanych mi wówczas z autopsji wsi środkowego wschodu Polski.
Tymczasem obrazki z Afryki, jakie widziałem w TV, prasie i czasopismach podróżniczo-geograficznych w l. 80-tych to mieszkańcy wsi mieszkający w chatach krytych strzechą (oczywiste jest, że Burscy farmerzy nie egzystowali w takich warunkach), slumsy z budkami z dykty bądź blachy, oczywiście wszystko pozbawione kanalizacji i światła. Część tych zdjęć/nagrań pochodziła z RPA. Po prostu różnice między Polską a czarną częścią RPA były porażające. Czarni w RPA wprawdzie nie cierpieli masowego głodu i nie ginęli w walkach międzyplemiennych, może duży (jak na Afrykę) odsetek umiał czytać i pisać, ale poziom życia tamtejszych Murzynów to poziom nie Polski, tylko któregoś z lepiej rozwiniętych państw Afryki subsaharyjskiej (Wybrzeże Kości Słoniowej, Gabon, Ghana).
RPA w czasach apartheidu (choć zaliczane do państw wysoko rozwiniętych) cywilizacyjnie i gospodarczo to jakby 2 kontynenty - biała Europa i ponadstandardowa bieda afrykańska. I dwa systemy społeczno-polityczne:
- duże, silne, demokratyczne państwo z rozbudowanym interwencjonizmem
- mozaikę marionetkowych państewek,rządzonych po dyktatorsku przez narzuconych lokalsom kacyków, bez własnej gospodarki (gross ludności pracowało u białych poza bantustanami), bez rodzimej kadry zdolnej samodzielnie rządzić. Sytuacja nieco przypominająca obecną relację między Izraelem a tzw. Autonomią palestyńską, zwłaszcza strefą Gazy.

Ten post był edytowany przez Lugal: 22/10/2021, 19:56
 
User is offline  PMMini Profile Post #231

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.266
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 22/03/2024, 20:38 Quote Post

Chory system tworzył chore sytuacje:
I WAS SHUNNED BY MY FAMILY
 
User is offline  PMMini Profile Post #232

16 Strony « < 14 15 16 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej