|
|
Sport w krajach demokracji ludowej
|
|
|
|
Ale jak już napisano, był to z jednej strony efekt używania sportu jako prostego narzędzia odwracającego uwagę społeczeństwa od innych problemów, a z drugiej strony np. w sportach zespołowych medale demoludom dawało fikcyjne amatorstwo reprezentantów (przypominam, że w piłce nożnej nigdy nie były to zawody dla krajów kapitalistycznych pierwszoplanowe, do 1980 roku grali amatorzy, a w 1984 i 1988 roku obowiązywał chyba przepis o maksimum 5 meczach w reprezentacji). Do tego trzeba dodać masowe dopingowanie się w niektórych dyscyplinach oraz swoistą specjalizację poszczególnych demoludów.
|
|
|
|
|
|
|
|
Chyba lepiej nie mógł podsumować ówczesnego statusu gwiazdy sportowej, ruinacji obiektów sportowych i degrengolady w niektórych dyscyplinach lub konkurencjach lekkoatletycznych...
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeden chyba z najbiedniejszych krajów to Kuba. Natomiast na jak wysokim poziomie u nich stał sport. Bokserzy przejdą chyba do historii czy chociażby Alberto Juantorena Danger.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Ale jak już napisano, był to z jednej strony efekt używania sportu jako prostego narzędzia odwracającego uwagę społeczeństwa od innych problemów, a z drugiej strony np. w sportach zespołowych medale demoludom dawało fikcyjne amatorstwo reprezentantów
Widzę, że dyskusja przybrała ciekawy obrót. Ile razy ktoś napisze o sukcesach sportowców KLD, to zaraz pojawiają się wpisy, że to efekt specjalizacji (jakby miało być to coś złego), dopingu, propagandowego podejścia do sprawy, takich czy innych matactw lub przynajmniej gierek z przepisami.
Tymczasem sukcesy sportowe zawsze były traktowane przez kraje propagandowo. I nie ma tu różnicy, czy kraj kapitalistyczny, socjalistyczny czy faszystowski. Doping? No cóż Ben Jonson nie reprezentował raczej ZSRR. A dla osób, które wierzą, że tylko w NRD doping miał masową skalę polecam artykuł jak to robiono po zachodniej stronie muru: http://www.dw.com/pl/nie-tylko-atleci-nrd-...ping/a-16995489 Aha... i jeszcze to straszne oszukiwanie przez amatorstwo. Naprawdę uważacie, że Amerykanie byli tacy lepsi załatwiając sprawę indeksem?
Ten post był edytowany przez mapano: 19/04/2017, 6:01
|
|
|
|
|
|
|
|
[quote=mapano,19/04/2017, 5:53] [quote]Tymczasem sukcesy sportowe zawsze były traktowane przez kraje propagandowo. I nie ma tu różnicy, czy kraj kapitalistyczny, socjalistyczny czy faszystowski. [/quote]
Samo propagandowe traktowanie sukcesów to jedna sprawa, natomiast wydatki z budżetu to inna. Popatrz sobie na boks na przykład. U nas mieliśmy takich amatorów jak na przykład Kulej (formalnie oficer milicji), itd. którzy wiele lat ćwiczyli pewnie ciężej niż spora część zawodowców, a wszystko (od pensji zawodników, trenera do infrastruktury) było finansowane z budżetu. No bo zawodowców u nas nie było ;-) Potrafisz wskazać jakiś mi kraj kapitalistyczny który włożył taki wysiłek w utrzymanie amatorki?
|
|
|
|
|
|
|
|
Grzegorz_B
QUOTE Potrafisz wskazać jakiś mi kraj kapitalistyczny który włożył taki wysiłek w utrzymanie amatorki? Złe pytanie. W krajach kapitalistycznych zawodnicy, który ćwiczą na "pełen etat", stają się zawodowcami. Nie trzeba wkładać "wysiłku", chociaż nasuwa mi się na myśl przykład USA i ich system kształcenia młodzieży sportowej. Pewnie licząc gołymi sumami wyjdzie, że wkładali więcej "wysiłku" (w krajach kapitalistycznych liczony pieniądzem) w stypendia sportowe dla uczniów aniżeli w KDL w "zawodowych amatorów".
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE USA i ich system kształcenia młodzieży sportowej.
QUOTE Pewnie licząc gołymi sumami wyjdzie, że wkładali więcej "wysiłku" (w krajach kapitalistycznych liczony pieniądzem) w stypendia sportowe dla uczniów aniżeli w KDL w "zawodowych amatorów".
"ich system" ... "wkladali wiecej "wysilku"" ... Kto to jest ten "ich", kto to sa ci co "wkladali" ? Te metne okreslenia sygnalizuja zwykly brak wiedzy na ten temat (ale ochota na napisanie postu jest ...). Wyjasnijmy wiec jak to wyglada. W USA nie ma takiego czegos jak sponsorowanie sportu z pieniedzy podatnika. Nie ma i juz. Zobacz jak liczna jest np. amerykanska ekipa olimpijska. Przygotowanie, wyslanie, udzial to przeciez spore pieniadze, prawda ? Nic na ten cel nie przychodzi od skarbu panstwa - czyli od podatnika. Kropka.
N_S
|
|
|
|
|
|
|
|
Fragmenty:
QUOTE Kraje w różny sposób podchodzą do wynagradzania swoich mistrzów. Medaliści z Wielkiej Brytanii, podobnie jak cztery lata temu, znajdą się jedynie na znaczkach pocztowych. Skromnie. Ci ze Szwecji, jak poinformował tamtejszy komitet olimpijski, dostaną za sukcesy maskotki: wielką za złoto, mniejszą za srebro i najmniejszą za brąz. Relatywnie niewiele zarobią też Brazylijczycy, gdzie w dodatku wszystkim medalistom będzie się płacić tyle samo niezależnie od koloru krążków.... Zdecydowanie bardziej biją jednak po oczach nagrody dla najlepszych olimpijczyków z byłych republik radzieckich i Dalekiego Wschodu. Tam sport ze względów prestiżowych i propagandowych od dawna ma wyjątkową rangę i oprawę. Indonezja po raz pierwszy od ponad dwóch dekad nie zdobyła w Londynie żadnego złota. W Dżakarcie wywołało to burzę. Żeby przed Rio zmobilizować badmintonistów, ciężarowców i łuczników do większego wysiłku, do gigantycznych nagród za pierwsze miejsce dorzucono 1500 dol. wypłacanej dożywotnio pensji. Dużo. W tej części świata ludzie żyją przecież za dwa dolary dziennie... Cały artykuł: http://www.przegladsportowy.pl/igrzyska-ol...22,1,13294.html I jeszcze to:
QUOTE Jak wygląda organizacja sportu w USA?
- Jest zupełnie inna niż w Polsce. Sport powszechny jest oparty w większości na klubach prywatnych. Rodzice opłacają uczestnictwo w zajęciach, lekcje indywidualne, obozy, wyjazdy na zawody, sprzęt czy zabiegi rehabilitacyjne. Mają motywację, bo sukcesy to możliwość otrzymania przez pociechy miejsca i stypendium na uczelni, choć niezbędne do tego są też odpowiednie wyniki w nauce. Sport wyczynowy jest natomiast finansowany przez związki i komitet olimpijski, który czerpie środki od potężnych sponsorów.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(piekutarz @ 8/04/2017, 9:15) Mogę coś skrobnąć na temat "karnego wstydu" w NRD i innych ciekawostek o piłce w tym kraju.
A więc. 22 marca 1986, 13 tysięcy widzów oglądało potyczkę 1.FC Lokomotive Leipzig z BFC Dynamo Berlin, odbywającego się w Lipsku. Była to 18 kolejka DDR-Oberligi (najwyższa liga w NRD). Na czele stało berlińskie Dynamo, któremu plecy robiła Stasi, żeby krzywda mu się nie stała. Zaś rywal, lipskie Lokomotive, było czwarte i musiało ten mecz wygrać, żeby zachować szansę na mistrzostwo (liga w NRD miała 14 zespołów, czyli 26 kolejek). Po rozpoczęciu meczu minęło zaledwie 120 sekund, by Olaf Marschall strzelił bramkę dla gospodarzy. Po tym golu gra toczyła się raczej wyrównanie. Wszystko dobrze się działo do doliczonego czasu gry. Zawodnik Dynama przewraca się o własne nogi, a antybohater tego meczu, Bernd Stumpf z Jeny, dyktuje rzut karny dla Dynama! Na nieszczęście gospodarzy, Frank Pastor strzelił celnie i Dynamo wywozi z Lipska jeden punkt.
Po meczu:
Stumpf zostaje zawieszony najpierw na rok, a potem permamentnie (co troszkę dziwi, biorąc pod kogo protekcją było Dynamo). Lokomotive wygrywa Puchar NRD i zdobywa wicemistrzostwo, tracąc tylko dwa punkty do Dynama (przy ówczesnych zasadach wystarczył jeden wygrany mecz). Jednak sezon później (86/87), Lokomitve dochodzi do finału Pucharu Zdobywców Pucharów, gdzie przegrywa dopiero z Ajaxem... Jednakże w nagrodę, po zjednoczeniu karierę robi tylko strzelec bramki, Marschall. W Dynamie większą karierę robi Andreas Thom (pierwszy piłkarz który legalnie wyjeżdża na zachód z NRD), a w Bundeslidze trochę pograli Frank Rohde czy Waldemar Ksienzyk (co ciekawe, urodził się w Zabrzu).
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja nie umiem jeździć na łyżwach ale interesuje się hokejem. W latach 60 mieliśmy grubo pond 100 drużyn hokejowych (czytałem na jednym forum hokejowym) Sparta Złotów miała hokeja Stal Mielec,Stal Stalowa Wola ,Resovia ,Stal Rzeszów czy np Czuwaj Przemysl. PRL kompletnie zniszczyła sport i wypaczyła umysły ludzi. Polonia Warszawa była gnojona za Kazimierza Sosnkowskiego. Jej futboliści co najwyżej mogli grać w 2 lidze i to też nie za wysoko. I taka jedna ciekawostka Skra Warszawa przed 1939 grał na Woli na ulicy Okopowej koło cmentarza ewangelickiego. Po 1945 przenieśli ich na ulicę Wawelską gdzie przed wojną wcześniej grała Warszawianka. Warszawianka to przeszczep z Polonii. Oni grali od początku powstania ligi do tragicznego września. Polonia spadała i wracała. Legia spadła w 1936 a od 1938 dali sobie spokój z ligą ,grali tylko towarzysko. Legia odrodziła się po II WŚ. Kurcze pomyślcie jakby wyglądał nasz sport gdyby nie PRL Byłoby więcej hal do hokeja na lodzie (Teraz jest 40) Nie byłoby żadnych durnych nazw typu Górnik Hutnik Stal
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Marecki384 @ 16/11/2017, 20:23) Kurcze pomyślcie jakby wyglądał nasz sport gdyby nie PRL Byłoby więcej hal do hokeja na lodzie (Teraz jest 40) Nie byłoby żadnych durnych nazw typu Górnik Hutnik Stal
Górnika z Zabrza to w ogóle by nie było....Za to byłyby Maccabi Wilno i Hasmonea Lwów.
Zresztą socjalistyczne nazewnictwo nie odcisnęło w Polsce jakiegoś strasznego piętna. Wśród obecnych klubów ekstraklasy przemysłowe/resortowe nazewnictwo ma tylko Górnik, Zagłębie no i poniekąd Lech Poznań (ale to wyłącznie z uwagi na sentyment kibiców). Dynama się natomiast nie dorobiliśmy . Nadto uważam, że PRLowskie nazwy i tak były fajniejsze niż te wszystkie Bruk-bety, Grocliny,czy dawniejsze Mróz Supradyn Witaminy
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Dynama się natomiast nie dorobiliśmy Zamiast Dynama u nas była Gwardia - i do dzisiaj Gwardie istnieją, m.in. w Opolu czy Koszalinie.
QUOTE Nadto uważam, że PRLowskie nazwy i tak były fajniejsze niż te wszystkie Bruk-bety, Grocliny,czy dawniejsze Mróz Supradyn Witaminy laugh.gif Najlepsze kombinacje sponsorów były chyba w klubach żużlowych
|
|
|
|
|
|
|
|
[quote=maro500,13/04/2017, 20:53] [quote] a z Amerykanów byli tacy "studenci", jak z Sowietów amatorzy - NCAA działała przecież prężnie jako "szkółka przygotowawcza" do NBA, a już wtedy studenci-sportowcy trenowali na zasadach zawodowych (zachowując jednocześnie status studenta - niczym sportowcy z krajów demokracji ludowej, którzy zachowywali status amatora).
[/quote]
NCAA nie zezwala na wiecej niz 20 godzin treningu tygodniowo aby zachowac status studenta. To bardzo daleko od zawodowca.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE NCAA nie zezwala na wiecej niz 20 godzin treningu tygodniowo aby zachowac status studenta. To bardzo daleko od zawodowca. Dzisiaj owszem - ale zauważ, że mówimy tu o czasach zimnej wojny. Zresztą przeliczmy - 20 godzin podzielić na 5 dni - 4 godziny treningu dziennie. Może w porównaniu z dzisiejszymi koszykarzami w NBA czy piłkarzami w ligach zachodnich nie jest to nic specjalnego - ale wówczas w podobnym formacie trenowali "zawodowi amatorzy".
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|