Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

historycy.org _ Europa napoleońska i wojny rewolucyjne _ Napoleon: bohater czy złoczyńca ?

Napisany przez: freakout 4/02/2009, 17:35

Witam wszystkich.
Otóż próbując zagłębić się w złożoną historię podbojów Napoleona nasunęło mi się pytanie, które zresztą zostaje zadawane w przypadku wielu znanych postaci - czy Napoleon był bohaterem, czy też złoczyńcą? Na pewno można wskazać wiele pozytywnych rzeczy, ale też tych złych (które zresztą bardziej mnie interesują, męczący jest ten kult dookoła postaci Napoleona, jaki to on był wspaniały), tak więc zapraszam do dyskusji!

PS. Jeśli był taki temat to bardzo przepraszam ale "szukaj" nie pokazało nic odpowiadającego by mojemu pytaniu.

Napisany przez: Przemek 2S 4/02/2009, 18:32

Napoleon był bohaterem dla jednych , a złoczyńcą dla drugich .

Napisany przez: Konto Usuniete 10.01.15 4/02/2009, 18:50

W wielu tematach na tym forum sprzeczaliśmy się już nad oceną postaci Cesarza. Przytaczaliśmy argumenty, kontrargumentowaliśmy - jednym słowem już wiele słów na ten temat zostało wypowiedzianych. Ocenialiśmy wielkość Jego postaci, zasadność czynów etc. Czy znów mamy się sprzeczać? Proponowałbym żebyś poczytał dokładnie subforum epoce napoleońskiej, ja nie widzę sensu wytaczania dział po raz enty.

Z pozdrowieniami,
Miłośnik postaci Cesarza

Napisany przez: dziamgot 4/02/2009, 19:14

QUOTE(Przemek 2S @ 4/02/2009, 18:32)
Napoleon był bohaterem dla jednych , a złoczyńcą dla drugich .
.
To jest ogólnik i jak większość ogólników niewiele wnoszący do sprawy.
Nawet każdy z ludzi żyjących bezpośrednio w czasach Napoleona - a proszę zwrócić uwagę, że praktycznie cały czas gdzieś toczyły się wojny z ich tragicznymi dla jednostek konsekwencjami - mógł ową postać postrzegać rozmaicie. Raz był rzeczywiście bożyszczem, a za dzień, dwa, tydzień, po bitwie gdy do rodzinnego domu przyszła wiadomość o śmierci ojca czy syna postawa mogła ulegać diametralnej zmianie. Oddaje to zresztą zanotowana przez Kolberga pieśn z okolic Warszawy - okolice Nasielska - "...po skończonej wojnie każda swego pojmie, wojna się skończyła, chłopców wygubiła, bodaj cię cesarzu jasna kula biła...".
Ciekawa jest rzecz inna. Postrzeganie zła, bezmyślności, buty i pychy - Napoleon nie jest moim idolem i widzę Jego wady - i jednak, nie mimo to, ale dla ludzi wierność do końca.
Kimś takim w moim przekonaniu był J. D. Larrey, który po gehennie odwrotu spod Moskwy znów zorganizował jak mógł służbę medyczną i ruszył z armią do Saksonii. Tam zaś ocalił od hańby, oskarżenia o dezercję i rozstrzelania już i tak okaleczonych młodych ludzi [sprawa dotyczyła niesprawnej z powodu szybkiej produkcji broni palnej, która często rozlatywała sie po pierwszym strzale (do końca nie wiadomo czy pod Budziszynem to "...zawiniła..." burza, iż gros ataków to była rzeź na bagnety)kalecząc przy tym strzelca]. Zbadał wielu rannych - młodych ludzi, którzy w najlepszym przypadku stracili rękę - napisał raport i po słynnej [może w tym jest trochę legendy, ale niewiele] scenie gdy niedowierzającemu Napoleonowi i Berthierowi chciał pokazać, co tak naprawdę zawiniło strzelając przed nimi z takiego zdefektowanego karabinu, choć cesarz nagrodził Go złota tabakierką i dość znaczną gratyfikacją pieniężną powiedział bardzo znamienne słowa "...dziś żegnam cię Najjaśniejszy Panie...".
I rzeczywiście pożegnał się z cesarzem, choć Jego żołnierzom służył do końca, do tej chwili, gdy pod Waterloo napadnięty przez Prusaków dostał sie do niewoli i cudem uniknął rozstrzelania [stał już przed plutonem egzekucyjnym].
Myślę, iż legenda napoleońska jest tyleż czarna co i biała - jak wszystkie. Z punktu widzenia, który mnie bezpośrednio interesuje [historia chirurgii] jest raczej bardzo czarna, z małymi przebłyskami jasności. Człowiek - jako jednostka - dla cesarza praktycznie nie istniał. Owszem dokonywał gestów spektakularnych, ale były to gesty starannie obliczone, momentami nieomalże przypominające zachowania współczesnych [bo przecież nasza psychika przez te dwieście lat aż tak barzo się nie zmieniła] idoli.
A idololatria - no cóż do niczego dobrego nie prowadzi.
Często myślę sobie o życiu codziennym w czasach cesarstwa. Takim zwyczajnym, żmudnym, trudnym - po prostu codziennym.
I upewnia mnie w tym o dziwo film - w Polsce mało znany - powstały na kanwie powieści Maxa Gallo o Napoleonie, a szczególnie scena z Essling gdy Napoleon spostrzega ciężko rannego marszałka Lannes, co cesarzowi odpowiada chirurg - ano iż to jest nie marszałek, ale ciężko ranny człowiek, którego może uda się uratowac za cenę amputacji...
...w tym momencie na jedyny ocalały jeszcze most płynie płonący brander - twarz cesarza gdy patrzy na eksplozję.
...sztuka aktorska - ale taka, która przemawia bez słów
...jak zawsze pozdrowienia

Napisany przez: Bohun(27luty1664r.) 4/03/2009, 9:32

taka ocena zalezy od systemu wartosci... dla jednych podboje i zdobywcy sa bohaterami a dla innych godnymi sadu

Napisany przez: korten 25/03/2009, 1:25

[...]Jesli chodzi o post dziamgot. Oczywiscie Larey byl jedna z bardziej swietlistych postaci epoki.Mozna powiedzie ze troche cynicznym obserwatorem epoki, nie chcialbym uzyc zwrotu czlowiekiem wrogim Bonapartemu.Ale wydaje mi sie ze wsrod ludzi odpowiedzialnych za serwis chirurgiczny w armi cesarza (w owym czasie chirurg nie jest uwazany za lekarza) byl z pewnoscia numerem 2.W aktywnosci,przedsiebiorczosci i organizowaniu opieki nad rannymi
na pewno przewyzszal go jego przyjaciel i Naczelny Chirurg Wielkiej Armii Pierre-FRancois Percy.
Tak na marginesie to powinnismy obu tym postaciom poswiecic osobny topick.

Napisany przez: dziamgot 25/03/2009, 17:40

...no cóż nawet nie "...topick..." ale duży arykuł. Pierre Francois Percy zapisał się złotymi zgłoskami jako współtwórca szybkiej i sprawnej pomocy doraźnej, która fundował i utrzymywał [jak w Hiszpanii] własnym sumptem. Cieszę się, iż wreszcie ktoś nie przeciwstawia J.D. Larrey'a - Jemu, gdyz były to dwie zupełnie różne osobowości, inne charaktery, ale jednakowe - i to wielkie - talenty chirurgiczne.
Co do owego

QUOTE(korten @ 25/03/2009, 1:25)
(w owym czasie chirurg nie jest uwazany za lekarza)
.
To już nie do końca jest prawdą ponieważ tzw. cechowe kolegia chirurgów praktycznie przestają funkcjonować od połowy XVIII wieku. Względnie długo było takie - do ok.1798 roku - w Gdańsku, zaś we Francji każda szkoła medyczna jak np. Tuluza już od ok.1680 roku miała prawo nadawać stopień doktora chirurgii. Nasz Larrey w rzeczonej Tuluzie uzyskał swój na podstawie pracy "De caries des osses" w 1786 roku [drugą pracę - łączoną: gdyż stopień "...medicinae doctoris..." tego wymagał napisał w 1802/3 roku i dotyczyła amputacji]. Podobnie było z połóżnictwem "...obstetriciae doctoris..." uzyskiwał swój tytuł równolegle z doktorskim że tak się wyrażę medycznym. Ten zwyczaj był powszechny we Francji: Paryż, Tuluza, Montpellier, północ Włoch [Pawia, Bolonia] i tzw.freieuniversitat w Saksonii m. in. Halle gdzie w 1810 roku Polak Andrzej Dybek [chirurg dużego formatu, medyk wojskowy i naukowiec] obronił tez pracę z filozofii. Zwyczaju tego nie znał Wiedeń i Berlin, ale np. Józef Rafał Czerwiakowski na Uniwersytecie Jagiellońskim skłaniał się [choć Kraków był juz pod zaborem austriackim] do wzorów francuskich.
...gwoli przyszłego tematu:
Mało kto wie iż pierwszy memoriał o nietykalności osobistej na polu bitwy, na pobojowisku i w czasie oblężenia twierdz lekarzy,rannych i chorych obydwu stron [coś a la późniejsza Konwencja Genewska] ułozyli nasi dwaj Bohaterowie w grudniu 1806 roku w Warszawie.
A nasz cesarz...no cóż. Może nawet nie czytając cisnął gdzieś do kąta.
Pozdrowienia.

Napisany przez: gregski 25/03/2009, 17:45

Bił Austriaków? - Bił!
Bił Prusaków? - Bił!
Bił Moskali? - Bił!
Znaczy się bohater!

Napisany przez: tuliusz1971 25/03/2009, 18:12

Jednoznacznie nie da się odpowiedzieć obiektywnie ze względu na złożoność zagadnienia.Subiektywnie odpowiadam:dla mnie bezwzglednie bohater!

Napisany przez: korten 28/03/2009, 2:45

Pomijajac dwa powyzsze posty.
Jestes blisko prawdy,ale nie calkiem.W czasach Napoleona istnial dosyc silny podzial na powyzsze profesje tj:lekarza i chirurga.W Wielkiej Armi do 1807 roku wystepuje Naczelny Lekarz (Dr Coste)
i Naczelny Chirurg w tym przypadku Percy.Larey jest Naczelnym Chirurgiem Gwardii.Dzieki wysilkom Perceygo sluzba medyczna armii francuskiej wydzwignella sie z dolka w jaki wpedzila ja rewolucja.
Przypomnijmy sobie przez chwile.Pierwszy serwis medyczny z prawdziwego zdarzenia spotykamy w czasie oblezenia Amiens w roku 1597.Byl stworzony przez serie szpitali (niemobilnych)wysylajacych
"ambulanse" za armiami polowymi.Czyli ewakuacja "na siebie".Jego tworca byl Duke de Sully.System ten probowal kopiowac FryderykII w Prusach.Duze zaslugi dla rozwoju francuskiej militarnej sluzby medycznej polozy Ludwik XVI.Za jego czasow i pod jego wplywem opracowano.Stworzono specjalny system ambulansow ciezkich i lekkich,ustalono jakie pensje beda otrzymywac pracownicy .
Rewolucja zrobila znaczny krok wstecz.Zamiast wojskowej sluzby zdrowia pojawili sie najemni cywile.Slabo oplacani,uwazani przez "prawdziwych wojskowych' jako pewnego rodzaju pasozyty.Dlatego do serwisu chirurgicznego armi garneli sie ludzie raczej mierni,ktorzy nie potrafili utrzymac praktyk w cywilu.Pogardzany przez wszystkich chirurg nie mial prawa dosiadania konia musial wedrowac piechota za armia.Todzieki wysilkom Percy'ego i Larey'a
ponownie stworzono "lotne ambulanse" w Gwardii i "ruchome ambulanse'
w armii.
Ciekawostka do ciekawostki jest ze pierwsza osoba probujaca wyroznic sluzbe medyczna na polu walki byl Percy.Miala ona byc swego rodzaju neutralna i oznaczona odpowiednimi symbolami.Zwrocil sie on z ta propozycja do Gen.Moreau, ktory byl nia zachwycony.Jednak dowodca strony przeciwnej austriacki general De Kary absolutnienie wyrazil na to zgody.

Napisany przez: OverHaul 28/03/2009, 11:48

Pytanie w temacie jest problematyczne jak zawsze, ale jeśli mam do wyboru tylko te dwie opcje, to - absolutnie nie chcąc zgodzić się na złoczyńcę - wybieram nie do końca pasującego mi bohatera. smile.gif

Napisany przez: Ironside 29/03/2009, 12:40

Każdy polityk który zachodzi tak wysoko musi być łotrem. No a polityk, który zachodzi tak wysoko i jeszcze podpala pół świata w celu zrealizowania swoich przerośniętych ambicji to już jest łotr pierwszej klasy. Nie bez kozery w mojej nowej sygnaturce cytuję Mommsena - zgadzam się z wypowiedzią tego il grande tedesco (jak niekiedy nazywają go Włosi) w całej rozciągłości. Krótko mówiąc, mam do pana N stosunek ambiwalentny z coraz wyraźniejszym przechyłem w stronę niechęci. Ten przechył jest zaś moją reakcją na fakt, że ów zadymiarz cały czas znajduje całe legiony bezkrytycznych wyznawców, czego zrozumieć i pojąć nie mogę.

Napisany przez: tuliusz1971 29/03/2009, 21:27

Generalizujesz.Napoleon to nie tylko polityka i kampanie militarne.Także zasługi na polu społecznym,administracyjnym i naukowym.Przecież symbolem Cesarstwa była pszczoła,a nie orzeł.Doba napoleońska wywarła niezatartre pietno w świadomości Europejczyków,którego nie zdołała usunąć reakcja Świętego Przymierza.A w polityce?Cóż ktoś kiedyś powiedział,iż władza deprawuje,a władza absolutna deprawuje absolutnie.

Napisany przez: Ironside 29/03/2009, 21:59

No ale najdziwniejsze jest to, że chwalcy Napoleona zazwyczaj wynoszą go pod niebiosa głównie za politykę rolleyes.gif No i nie da się ukryć, że to pole działalności Korsykanina była najbardziej spektakularne, zajmowało mu najwięcej czasu no i chyba jednak nieco przyćmiewa resztę. Oceniając Napoleona trzeba w pierwszym rzędzie ocenić polityka. A jego niewątpliwe zasługi zarówno na polu politycznym jak i na innych polach "nieco bledną" jak dla mnie w porównaniu z tym, ile narozrabiał. Przykro mi, ale rozrabiaków polubić nie jestem w stanie.

Napisany przez: tuliusz1971 29/03/2009, 22:58

Tak to już jest,iż polityka i jej militarna kontynuacja cieszy się zdecydowanie wiekszą popularnościa niż inne aspekty działalnosci mężów stanu (w szczególnosci tych wielkich).Ironside,pomimo twoich osobistych preferencji przyznać musisz,iż bez tego rozrabiania Cesarz (jak również cały panteon innych postaci) nie doszedłby do tego,do czego doszedł i nie byłby tym kim był.No i poza tym my nie mielibyśmy o czym dyskutować smile.gif.

Napisany przez: kundel1 29/03/2009, 23:11

Pierwsze, co mi się nasuwa na myśl to konstatacja, że w następnych latach po rządach jakobinów każda władza we Francji wydaje się dość rozsądna i raczej umiarkowana.

Napisany przez: gregski 30/03/2009, 5:23

QUOTE
Ten przechył jest zaś moją reakcją na fakt, że ów zadymiarz cały czas znajduje całe legiony bezkrytycznych wyznawców, czego zrozumieć i pojąć nie mogę.

Ironside, w przypadku Polaków to dosyć proste, podarował nam legendę czasu w którym to my biliśmy naszych wrogów a nie oni nas.
QUOTE
A jego niewątpliwe zasługi zarówno na polu politycznym jak i na innych polach "nieco bledną" jak dla mnie w porównaniu z tym, ile narozrabiał.

I znowu, rozrabiał głównie na szkodę naszym zaborcom (oraz Brytanii ale to możemy Mu wybaczyć, nieprawdaż?). Wymazał konwencję austriacko-prusko-rosyjską o wymazaniu nazwy "Polska" po wsze czasy z mapy Europy. Nawet po jego upadku "szacowne" grono na kongresie wiedeńskim musiało coś z Polakami zrobić. Przemilczeć się nie dało.
Dlaczego więc nie miałby mieć miłośników w naszym kraju?

Napisany przez: Ironside 30/03/2009, 10:56

QUOTE(tuliusz1971)
Ironside,pomimo twoich osobistych preferencji przyznać musisz,iż bez tego rozrabiania Cesarz (jak również cały panteon innych postaci) nie doszedłby do tego,do czego doszedł i nie byłby tym kim był.

Ależ oczywiście. I to właśnie miałem na myśli pisząc, że każdy kto robi taką karierę, musi być łotrem. Łotrostwo w polityce jest czymś normalnym, dlatego mnie specjalnie nie dziwi ani nie wzrusza. Jednakże wolę, jeśli ktoś przy okazji robienia kariery zrobi coś dobrego dla swojego kraju, a nie realizując swoje chore ambicje prowadzi go na skraj przepaści, nie licząc się po drodze z nikim i z niczym.
QUOTE(gregski)
Ironside, w przypadku Polaków to dosyć proste, podarował nam legendę czasu w którym to my biliśmy naszych wrogów a nie oni nas.

Przede wszystkim to nic nam nie podarował, bo za wszystko nasi przodkowie zapłacili słoną daninę krwi. Po drugie ta legenda była naszym przekleństwem przez kolejne stokilkadziesiąt lat, bo to w jej imię kolejne pokolenia szły dać się zabić i zmarnować dorobek dziesięcioleci ciężkiej pracy. Coś kiepski był to dla nas deal.
QUOTE
Wymazał konwencję austriacko-prusko-rosyjską o wymazaniu nazwy "Polska" po wsze czasy z mapy Europy. Nawet po jego upadku "szacowne" grono na kongresie wiedeńskim musiało coś z Polakami zrobić. Przemilczeć się nie dało.

Ta konwencja wymazała się sama, bo od początku do końca niemożliwym było, aby się w pełni ziściła. Nie da się ot tak po prostu stwierdzić, że nie ma w środku Europy sporego i mającego długie tradycje państwowe narodu. Prędzej czy później kartą polską ktoś by zagrał. A Francuzi zrobili to mniej więcej w tym samym czasie, co Rosjanie. Krótko mówiąc, żadna w tym ich zasługa. Tym bardziej, że traktowali tą kartę równie cynicznie, jak wszyscy inni. Podkreślam oczywiście, że to stwierdzenie nie jest żadnym zarzutem - w końcu to jest polityka. No ale nie róbmy z Napoleona Świętej Joanny, która się dla Polski poświęca.
QUOTE
(oraz Brytanii ale to możemy Mu wybaczyć, nieprawdaż?)

A także Hiszpanii, Holandii, połowie Niemiec, Tyrolowi... Zadziwiający jest zapał, z którym Polacy szli za tym osobnikiem walczyć za cudzą niewolę. Raptem dwie dekady później jak to samo planował dla nas król Mikołaj, to efektem był idiotyczny bunt.

Napisany przez: Patrygon 24/03/2010, 17:51

hmmm pytanie takie też padło na jednej z lekcji w jakiej miałem przyjemność uczestniczyć;p Otóż według mnie był wielkim bohaterem, nie bede wymieniał wszystkich osiągnięc bo duuuużo tego jest;] Napoleon rzucił światło na różne rzeczy które zostały nawet po jego upadku. Jesli chodzi o mnie to nie mam ogólnego zdania na temat Napoleona;D patrze na niego jak na bohatera i wręcz nie umiem inaczej;]

Napisany przez: Mike2207 26/03/2010, 19:47

Ja bym to określił tak,że obecnie Napcio jest bohaterem a za swoich czasów był łotrem wink.gif

Napisany przez: adam1234 26/03/2010, 19:51

A dlaczego nie miałoby być odwrotnie confused1.gif

Napisany przez: Mike2207 26/03/2010, 19:57

No cóż,obecnie Napoleon jest uważany raczej za postać pozytywną a w Polsce wręcz za bohatera który próbował nam pomóc odzyskać niepodległość wink.gif Natomiast w czasach Napoleona gdy prawie cała Europa była przeciwko niemu raczej nie miał w zmęczonym wojnami kontynencie dobrej prasy tongue.gif

Napisany przez: pseudomiles 26/03/2010, 20:40

Czy jest prawdą, że prawie wszystkie wojny napoleońskie nie były napoleońskie, bowiem to nie Napoleon je rozpoczynał, lecz jego przeciwnicy ?

Napisany przez: Vergilius 27/03/2010, 11:32

O wojnach z I i II koalicją rzeczywiście można tak powiedzieć, o tyle sytuacja przed III wojną koalicyjną nie jest jednoznaczna. Albo to Anglicy dokonywali rewizji czy ostrzałów statków francuskich, albo Francuzi zagarniali Hanower. Tutaj wina wydaje się obopólna. Wojna z IV koalicją to wojna z Prusami, które wcześniej się wahały, jednak nominalnie należały do koalicji mocą tajnego traktatu z 3 listopada 1805 r. Napoleon po pokoju preszburskim dąży do pokoju, choć widoki na swoisty pax romana utrudnia dość przedmiotowe traktowanie Prus (m.in. sprawa zwrócenia Hanoweru Anglii wcześniej oddanego Prusom). Walki z V koalicją, to natomiast wojna wypowiedziana przez Habsburgów bezpośrednio Francji. Przygotowania były już prowadzone na ziemiach nadgranicznych od początków 1809 r., czyli wtedy, gdy Napoleon przebywał w Hiszpanii i nie za bardzo zdawał sobie sprawę z austriackiego zagrożenia. Inwazja na Rosję to z kolei odpowiedź Napoleona na łamanie blokady i knowania między resztą opozycyjnych państw, a także za to że Rosja podejmuje pewne działania aby złamać potęge Napoleona (pierwsze plany wojenne powstają już w sierpniu 1810 r.). Następne 2 wojny, z VI koalicją i w obronie Francji, to konsekwencje niepowodzenia w Rosji. VII wojna z koalicją, sławne "100 dni" hmm... tu jest ciekawa sprawa. Teoretycznie Napoleon wraca do Francji jako uzurpator, bo wobec postanowień konferencji wiedeńskiej, gdzie przecież podstawowymi prawami jest restauracja i legitymizacja, postępuje trochę wbrew "prawu międzynarodowemu". Teoretycznie więc jawi się jako agresor próbujący obalić Nowy Stary Ład, więc te państwa które ów Ład ustalały, będą go bronić przed "agresorem" smile.gif.

Napisany przez: Prince 31/05/2014, 17:43

Powiedziałbym, że Napoleon raczej był Złoczyńcą. Mam tu na myśli głównie fakt, że nie można było zaufać mu jako sojusznikowi. Zajął Półwysep Iberyjski, pomimo że kraj ten, wcześniej znajdował z nim w sojuszu. Honorowy wódz nie postępuje w ten sposób. Klęska zadana mu przez Hiszpanów, a także sprzymierzonych Portugalczyków oraz Brytyjczyków, ukazała że jednak nie był takim wielkim przywódcą.

Napisany przez: Lehrabia 1/06/2014, 16:33

QUOTE
Honorowy wódz nie postępuje w ten sposób.

Honorowy wódz ma w życiu trudniej niż szelma. sleep.gif A skoro Napoleon zdecydował się zużyć siły na Hiszpanię, to oznacza (między innymi), że chciał tam większej kontroli niż miał wcześniej.

Napisany przez: Prince 1/06/2014, 19:12

Jednak ta władza się skruszyła.

Napisany przez: DJRemi111 26/06/2014, 18:25

Ja sądzę,że można go widzieć z różnych perspektyw.Był po trochu bohaterem i po trochu złczyńcą.
Bohaterem jest ponieważ:
-dał Francji kodeks Napoleona,dzięki któremu każdy byłó osądzany tak samo,
-dawał szansę Polsce na odrodzenie po rozbiorach.
Złoczyńcą jest ponieważ:
-pozostawił na polach bitew ponad milion poległych żołnierzy,
-tak o nim mówili jego wrogowie(szczególnie Anglicy i Rosjanie).
Według mnie był bohaterem,ponieważ także wzniósł na wyżyny Francję,nie tylko pod względem militarnym,ale i społecznym.Do tego był wiśmienitym strategiem,a nie każdy tyran jest wielkim specjalistą tego typu.[FONT=Arial]

Napisany przez: gorliwy litwin 27/06/2014, 7:23

Milion poleglych zolnierzy- to byla wojna, ktorej Francja rewolucyjna nie mogla ukniknąc niezaleznie od Napoleona. Na jego miejscu mogl byc ktos inny, ale wojna trwala od 1792 r i musiala trwac dalej.

Napisany przez: freddy 27/06/2014, 9:28

Dla mnie jedną z jego pierwszych zasług było wyprowadzenie Francji z chaosu po dyktaturze jakobinów i nieudolnych rządów dyrektoriatu. Natomiast jego upadku w 1815 nie upatrywałbym w jego małych umiejętnościach administracyjnych, ale w tym, że jego państwo było otoczone ze wszystkich stron przez wrogów.

Napisany przez: Grodzicki z Kudaku 27/06/2014, 15:38

Szymon Askenazy pisał o nim "Nienawidzili go ( monarchowie Rosji,Austri,Prus,Angli) żywiołowo za duchową jego wyższość,za to że się z nimi zrównał, ponad nich wyniósł,nie zwyrodniałym,zbękarciałym ich prawem dziedzicznym,lecz przyrodzonym prawem swego geniuszu,że ich bijał i co najgorsza ułaskawiał że samą istnością swoją doprowadzał do absurdu kruchy,fałszywy,fikcyjny ich majestat"

No i wojska francuskie rozprzestrzeniały po Europie Idee które nie zbyt pasowały tym monarchom np bez stanowe społeczeństwo.

Napisany przez: Stilicho 28/06/2014, 18:07

QUOTE
Aleksander skwapliwie podchwycił propozycje Caulaincourta, łudził go obietnica ręki Anny dla Napoleona, a jednocześnie tak szybko poprowadził rokowania o polską konwencję, że już 4 stycznia 1810 r. była ona podpisana, ratyfikowana przez Aleksandra i posiana do ratyfikacji Napoleona.
W konwencji były słowa: "Królestwo Polskie nie będzie nigdy odbudowane". Napoleon był gotów dać Rosji zapewnienie, że sam nie będzie nic czynił dla odbudowania dawnej Polski

http://napoleon.org.pl/ksiazki/sztandaryal.php
QUOTE
Napoleon obiecywał w liście do cara, w styczniu 1810 roku, że Królestwo Polskie nigdy nie będzie wskrzeszone i że nazwa Królestwa Polskiego przestała istnieć na zawsze

http://www.google.co.uk/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=2&ved=0CCYQFjAB&url=http%3A%2F%2Fwww.pogonowski.com%2Ftexts%2FDwulicowy_Napoleon_i_Pierwszy_Pulk_Szwolezerow.doc&ei=N7auU_fnOMmK7Ab3gIEI&usg=AFQjCNHVDZVXxij24JaRyR8MtNO-qaTb0g&sig2=jsIe9oFnQ0qR-zARAI7Z4w&bvm=bv.69837884,d.ZGU

Jeżeli to prawda, a myślę, że tak, to z pewnością zasługuje na to, żeby opiewać go w Polskim Hymnie, to coś jak pałac kultury w Warszawie sad.gif taki symbol poniżenie Polaków.


Napisany przez: Pietrow 28/06/2014, 19:38

W latach 1810 - 1812 Aleksander I ustosunkowywał się co najmniej trzykrotnie do sprawy polskiej (tzw. polskie projekty A. I: Czartoryskiego i Ogińskiego); wszystkie bez wyjątku okazały się tylko czczą zagrywką polityczną. Podczas wojny 1812 Napoleon działał podobnie jak w 1806 - 1807: nie padły wiążące deklaracje, ale realnie powstawały władze WKLit. i jego armia. Zawiązano konfederację. W razie zwycięstwa mogłoby się zakończyć tak jak w 1807: realnym powstaniem państwa - tym razem rozległego. Przy tym obie strony realnie i dokładnie złupiły Litwę - Rosjanie systemowo jeszcze przed wojną (zwiększone podatki [wyłącznie w brzęczącej monecie!], ewakuacja żywności i furażu itp.).

Napisany przez: Grodzicki z Kudaku 28/06/2014, 19:39

A dlaczego nie została skopiowana dalsza treść tego artykułu ? wink.gif :

W konwencji były słowa: "Królestwo Polskie nie będzie nigdy odbudowane". Napoleon był gotów dać Rosji zapewnienie, że sam nie będzie nic czynił dla odbudowania dawnej Polski, ale nie, że będzie to zwalczał. To by go zgubiło w oczach wszystkich Polaków i na to nie pozwalał mu honor i interes Francji

Napisany przez: Pietrow 28/06/2014, 19:59

W sprawach polskich Napoleona da się summa summarum jednak wybronić (skądinąd nie jest to kryterium jego oceny jako rządcy Francji). Gorzej wygląda sprawa jego stosunku do niewolnictwa. Można jakoś zrozumieć motywowane ekonomicznie i politycznie próby przywrócenia regularnej produkcji cukru na Karaibach, m.in. za pomocą zawieszenia lub planów rewizji ustaw rewolucyjnych na ten temat (żadne państwo niewolnictwa nie zakazało a interesy Francji rywalizującej z innymi cierpiały). Czym innym jednak było celowe doprowadzenie do likwidacji szkół kształcących czarnych lub kolorowych Francuzów, spychanie nawet zasłużonych lub wykształconych na margines (gen. Dumas) i plany deportowania kolorowych z Francji. Pisze o tym m.in. T. Reiss w biografii gen. Dumasa "Czarny hrabia" (sporo ciekawych informacji nt. francuskich Karaibów za ancien regime`u, rewolucji i Napoleona).

Napisany przez: Stilicho 28/06/2014, 23:04

QUOTE(Grodzicki z Kudaku @ 28/06/2014, 18:39)
A dlaczego nie została skopiowana dalsza treść tego artykułu ? wink.gif


A po co ?
Przecież dotrzymał słowa
QUOTE
Królestwo Polskie nigdy nie będzie wskrzeszone i że nazwa Królestwa Polskiego przestała istnieć na zawsze

Dostaliśmy ochłapy w postaci Księstwa Warszawskiego, które udało się trochę powiększyć, a na koniec pozostała tylko sama nazwa.

Napisany przez: Grodzicki z Kudaku 29/06/2014, 9:45

QUOTE
Królestwo Polskie nigdy nie będzie wskrzeszone i że nazwa Królestwa Polskiego przestała istnieć na zawsze



Obiecywać w listach można różne rzeczy.Po za tym to tylko nazwa.Stworzenie Polski w przedrozbiorowych granicach oznaczało by wojnę z Rosją a Francja po latach wojen potrzebowała trochę wytchnienia.



Co do kwestii czarnoskórych to Napoleon mógł być rasistą.Jednak gen Dumas chyba został odsunięty za krytykę działań Napoleona.

Napisany przez: Pietrow 29/06/2014, 10:32

Oczywiście, że głównie za krytykę i to dość otwartą. Jednak w tym przypadku nałożyły się obie przyczyny. W tym kontekście ciekawe były też losy późniejszego pomnika Dumasa w Paryżu.

Napisany przez: Duroc 29/06/2014, 22:21

W przypadku Napoleona, podobnie jak każdego moim zdaniem polityka, oceny należy formułować na podstawie czynów, a nie słów.

QUOTE
Przecież dotrzymał słowa
Królestwo Polskie zostało wskrzeszone formalnie. Czym innym była Konfederacja Generalna KP? W przypadku zwycięstwa nad Rosją najprawdopodobniejszym scenariuszem było obsadzenie tronu przez nominata Napoleona.

QUOTE
Dostaliśmy ochłapy w postaci Księstwa Warszawskiego, które udało się trochę powiększyć, a na koniec pozostała tylko sama nazwa.
Sprytnie prześlizgujesz się nad chronologicznym anachronizmem: Księstwo powstało w 1807 r., a punktem wyjścia w pierwszej wypowiedzi był rok 1810.
Negatywny stosunek do Księstwa Warszawskiego jest od początku dla mnie niezrozumiały. Oczywiście jest on pochodną wrogości do samego Napoleona i to ostatecznie mogę zrozumieć, wszak Napoleon był cudzoziemcem, a tych można lubić lub nie.
Natomiast niechęć do Księstwa to kalanie własnego gniazda: było to państwo polskie odrodzone po rozbiorach, z polską armią, szkolnictwem, administracją, władzami. Alternatywą od niego był dalszy niebyt polskiej państwowości według wzoru utrwalonego w latach 1795-1797.

QUOTE
Pisze o tym m.in. T. Reiss w biografii gen. Dumasa "Czarny hrabia" (sporo ciekawych informacji nt. francuskich Karaibów za ancien regime`u, rewolucji i Napoleona).
Książka Reissa jest bardzo ciekawą lekturą, jednak nie mogłem uwolnić się od wrażenia, że powstałą z punktu widzenia amerykańskiej polit-poprawności. Główny bohater zdaje się być obsadzony w roli absolutnego dobra głównie z tytułu koloru skóry, a wielokrotnie podnoszona sprawa "czarnych" w ówczesnej Francji wydaje się jednym z kryteriów oceny rzeczywistości dokonywanej przez autora.
Summa summraum: pozycja ciekawa, ale w koniecznością wzięcia poprawki na pewne założenia autorskie, leżące w warstwie ideologicznej.
Napoleon nie był rasistą: taki był stosunek do Murzynów części elit niektórych państw europejskich i amerykańskich.

Napisany przez: Pietrow 30/06/2014, 7:59

Uwagi Kolegi Duroca nt. Reissa są trafne - tak się teraz tu i ówdzie pisze. Jednak tam, gdzie mowa o faktach, Reiss raczej nie błądzi. Przy ocenie Napoleona w kwestii nie-białych faktycznie nie używałbym określenia "rasizm", bo jest raczej anachroniczne dla pocz. XIX w. Nie da się jednak ukryć, że działania Napoleona jako konsula - z powodów praktycznych (polityka, gospodarka) a nie rasistowskich - zmierzały do powstrzymania lub rewizji ustawodawstwa abolicjonistycznego we Francji.

Napisany przez: osoba z zainteresowaniami 4/01/2017, 16:01

Moim zdaniem Napoleon podbojami chciał zabezpieczyć Francję, zresztą wiecie ile było koalicji antyfrancuskich.
Dla mnie więc zdecydowanie bohater, ja mu tam nic nie zarzucam, o nic go w sumie nie oskarżam. No szkoda tej bitwy pod Waterloo, widocznie miał sporego pecha...

Napisany przez: Zawisza Szary 6/07/2017, 13:52

Napoleon był jedynym zachodnim przywódcą, który obiecał Polakom wskrzzesić wolną ojczyznę i słowa dotrzymał. Poza tym miał wiele zasług poza areną militarną - był wielkim prawodwacą - jego Kodeks przetrwał twórcę i aż do II wojny światowej stanowił podstawę wielu systemów prawnych państw Europy kontynentalnej. Swoją polityką urzeczywistnił ideę uniwersalizmu, coś, co przedtem było obce w naszym społeczeństwie - równość wobec prawa. Jakim więc był złoczyńcą. Dzięki niemu formalnie zakończyła się rewolucja francuska, nastał nowy porządek, w którym przywrócono ład prawny, poszanowanie dla religii i wolność jednostki, było to nie w smak starej, reakcyjnej Europie, dlatego powstało przeciw niemu tyle koalicji. Po prostu te opresyjne reżimy bały się, że pewnego dnia ludzie obudzą się i obalą ich władzę. Zwykli ludzie szanowali Cesarza i długo po jego śmierci o nim pamiętali, o tym co uosabiał. Może to dziś wydaje nam się dziwne, ale równość wobec prawa kiedyś nie miała bytu.


© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)