|
|
Wojna secesyjna - filmy
|
|
|
|
W "Gettysburgu" jest jedna scena, która zawsze mnie zastanawiała. Otóż, 1 lipca konfederaci maszerują przez Cashtown i obok żołnierzy jedzie gen Lee, który podjeżdża do gościa w czerwonej koszuli i przez chwilę rozmawiają. Ten gościu to chyba AP Hill, choć bardziej przypomina jakiegoś cyrkowca, który beztrosko obserwuje maszerujących żołnierzy.
Cała ta krótka scena była chyba wzorowana na obrazie Dave Gallona - "Serious Work Ahead" - który przedstawia to spotkanie w scenerii czerwonego budyneczku.
Załączona/e miniatura/y
|
|
|
|
|
|
|
|
Dla mnie najlepszym filmem o tej wojnie jest bezsprzecznie "Wzgórze nadzieji" (zwany także "Cold Mountain").
|
|
|
|
|
|
|
|
Inne filmy o Wojnie Secesyjnej:
- Drums in the Deep South (oddział Konfederatów za pomocą jednego działka usytuowanego, gdzieś w górach Georgii, zatrzymuje na pare dni pociągi z zaopatrzeniem dla Shermana pod Atlanta)
- Red Badge of Courage (przygody jankeskiego żołnierza podczas kampanii na półwyspie, film psychologiczny)
- The Undefeated (grupa Konfederatów udaje się po wojnie od Meksyku, by wspierać Maksymiliana, podąża za nimi John Wayne, ex-oficer Unii)
- The Horse Soldiers (John Wayne jako Gierson czy jak mu tam w sławetnym rajdzie przez Mississippi w 1863)
- The Bad The Good and The Ugly (przerywniki z Wojny w Nowym Meksysku)
- South Park - jeden z odcinkow serialu jest poswiecony Wojnie Secesyjnej, goraco polecam, Poludniowcy odbijaja cale Poludnie i na koniec dochodza do Waszyngtonu
---
Co do G&G to gorszej szmiry nie ogladalem. Caly film jest przegadany, pociety w sposob tragiczny. Z bitwy pod pod Manassas w kwietniu 1861 roku skaczemu pod Fredericksburg na grudzien 1862 roku, omijajac niemal caly rok wojny i deklaracje emancypacji niewolnikow. Sposob przedstawianie murzynow, choc nie odbiega od realiow wojny, stwarza wrazenie, ze film jest neo-konfederacki. Dialogi sa tragiczne, czasami wydaje sie, ze nie wiedza co maja powiedziec i wale cos od niechcenia. Sceny batalistyczne nie umywaja sie do Gettysburga. Po prostu placz.... Scena spiewania hymnu konfederackiego 'Boonie Blue Flag' mozna skomentowac jak to zrobil Kania w C.K. Dezerterach - nawet w burdelu tak sie nie spiewa hymnu. Jedyna gwiazda filmu jest Stephan Lang (w Gettysburgu gral generala Picketta) grajacy slawetnego generala "Stonewall" Jacksona. Po prostu majstersztyk. Ja, wielki fan "Gettysburga" dopiero, gdy zobaczylem napisy koncowe zalapalem, ze to ten sam aktor. Nawet przez chwile nie myslalem - hej on gral Picketta .
Postac Lee grana przez Duvalla jest mierniutka, choc w duzej mierze jest to wina scenariusza/dialogow. Ogladajac Gettysburg oglada sie Lee za ktorym by sie poszlo w ogien, tutaj jest jakas babcia Lee, ktora cud, ze ktos wogole slucha. Sheen mial ten blysk w oku, ktorego brakuje niewatpliwie Duvallowi.
Wogole film powinien sie nazywac Stonewall Jackson i jego historia, bo o Lee dowiadujemy sie tam prawie nic.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Wogole film powinien sie nazywac Stonewall Jackson i jego historia, bo o Lee dowiadujemy sie tam prawie nic. No przecież chyba ten film nie miał być biografią generała Lee?
QUOTE Z bitwy pod pod Manassas w kwietniu 1861 roku skaczemu pod Fredericksburg na grudzien 1862 roku, omijajac niemal caly rok wojny i deklaracje emancypacji niewolnikow. To jest film fabularny, nie dokument czy notatka z lekcji historii...
QUOTE Jedyna gwiazda filmu jest Stephan Lang Dla mnie (jak już wcześniej pisałam) był on gwiazdą w Gettysburgu... Jacksona inaczej sobie wyobrażałam
|
|
|
|
|
|
|
|
Przez te przeskoki film staje sie w pewien sposob wypaczony, a co wazniejsze, akcja nie jest logiczna dla widza. Film powinien byc ulozony w pewien logiczny ciag, bez wzgledu na to czy jest to komedia, czy historia. Tym bardziej jesli jest to historia.
Biografia Lee oczywiscie nie, ale tytul jasno mowi - Bogowie i Generalowie. Ja tutaj nie widze, zadnego generala poza Jacksonem. Reszta to dodatki, role drugoplanowe. Pominiecie niemal calego 1862 roku to skandal po prostu. Emancypacja niewolnikow to tez nie bylo wydarzenie lokalne, ktore w filmie mozna pominac. Wiecej sie czlowiek dowie o wojnie z serialu Polnoc-Poludnie.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE akcja nie jest logiczna dla widza W sumie ciężko jest mi się wypowiadać za innych widzów...
QUOTE Ja tutaj nie widze, zadnego generala poza Jacksonem Inni też są, generał Jackson jest przedatawiony dokładniej pewnie dlatego, że w innych częściach być go nie może?
QUOTE Emancypacja niewolnikow to tez nie bylo wydarzenie lokalne, ktore w filmie mozna pominac. A niewolnicy byli by tu bogami czy generałami? Według mnie to również nie było lokalne wydarzenie, ale i nie miało kluczowego znaczenia dla przebiegu wojny...
|
|
|
|
|
|
|
|
Emancypacja niewolnikow nie miala kluczowego znaczenia ? Pogrzebala jakiekolwiek szanse Konfederacji na pomoc z Wielkiej Brytanii.
|
|
|
|
|
|
|
|
Gods and Generals Poszukuje informacji na temat tego filmu
|
|
|
|
|
|
|
|
Vickburga nigdzie nie ma. W ręke dostał Jackson w bitwie pod Manassas, a dokładniej w palec. W całym filmie jest generał Jackson, czasem się pojawi Lee, bąknie coś Longstreet, po awanturuje się chwile Hancock, Burnside pokaże swoją mordkę i to by było na tyle z ważniejszych postaci . No i oczywiście Stuart, który ma chyba więcej linijek niż Lee .
|
|
|
|
|
|
|
|
Sebastianie! Proszę, edytuj swój ostatni post - roi się w nim od błędów gramatycznych i ortograficznych! Jeśli tego nie uczynisz, będę zmuszony go skasować, ponieważ poprawianie wszystkich Twoich omyłek przeze mnie sprawiłoby, że musiałbym ten post napisać od nowa. W razie nie spełnienia mojego oczekiwania będę zmuszony usunąć także wiążący się z Twoim tekstem post Nico.
|
|
|
|
|
|
|
|
Podobno w najbliższą sobotę w TVP1 poleci "Wzgórze Nadziei" (Cold Mountain). Mi się nawet podobał, scena zmagań w kraterze jest ciekawie zrobiona, no i fajna kreacja Rene Zellweger
|
|
|
|
|
|
|
|
Był jeszcze taki obyczajowo-psychologiczny film z młodą Taylorką (jakieś 40 lat temu...) zatytułowany "W poszukiwaniu deszczowego drzewa". W sumie to wojny było tam z tego co pamiętam niewiele, ale pokazano ciekawostkę: robienie "obrączek Shermana" z szyn kolejowych. Bohater poszedł do wojska (Unionista) i służył pod Shermanem właśnie, zas scenka z niszczeniem kolei była jako ilustracja terści listu do czekającej żony (Taylor).
|
|
|
|
|
|
|
|
Z filmów z wojną secesyjną w tle koniecznie "Major Dundee" Sama Peckinpaha ze znakomitymi Charltonem Hestonem i Richardem Harrisem. Żołnierze Unii wsparci konfederackimi jeńcami, którym dano do wyboru - kula albo przyłaczenie sie na ochotnika ruszaja do walki z Indianami.Początek "Rio Lobo" Howarda Hawksa to tez wojna -z napadem na pociąg dokonanym przy pomocy uli. Bardzo dobrą, kilkuminutową sekwencje wojny wyreżyserował John Ford w gigancie "Jak zdobyto Dziki Zachód". Wojna i stosunek do niej jest też podłożem akcji "Strzałów nad Saber River" a "Jeźdźcy ciena" oparte są na próbach przedarcia sie oddziału konfederacji do Meksyku.
|
|
|
|
|
|
|
Gen.Armistead
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 42 |
|
Nr użytkownika: 22.898 |
|
|
|
Zawód: cz³owiek renesansu |
|
|
|
|
Na wstępie witam serdecznie szanowne towarzystwo i jednocześnie cieszę się niezmiernie, że mój pierwszy post na tym forum pojawi się właśnie w miejscu upamiętniającym amerykańską wojnę domową. Jest to temat który magicznie ciągnie mnie do siebie od dawna, a jednocześnie taki, któremu wśród zainteresowań historycznych poświęcałem do tej pory bardzo mało rzetelnej uwagi. Poszukując informacji w tym temacie natrafiłem po raz pierwszy na to forum i naprawdę gratuluje szanownym kolegom rozbudowanej wiedzy w temacie, czytam i chłonę z największym podziwem i zainteresowaniem.
W tematach poważnych póki co się nie zamierzam udzielać gdyż tak wąska tematycznie wiedza (tym bardziej jeśli nie jest zbyt wielka) ma dużą tendencję do ulatywania z głowy. Natomiast w wątku filmowym mogę sobie nieco poużywać
Moim skromnym zdaniem najlepszym filmem o wojnie secesyjnej, który broni się nie tylko tematyką ale też wartościami filmowymi jest film "Chwała" opowiadający o pierwszym murzyńskim pułku w tej wojnie, który został posłany w bój (54. Massachusetts). Wspaniały wątek posłużył doskonale zrealizowanej i zagranej, porywającej epickiej opowieści, nie tylko o samej wojnie, ale też o tym z jakim trudem kształtowało się amerykańskie społeczeństwo, a wiemy że mimo zwycięstwa Unii i formalnej emancypacji, realna sytuacja Murzynów w USA, szczególnie na południu nie zmieniła się przez dalszych sto lat. Jestem zaskoczony, że tyle tu tekstu na temat "G&G". W odróżnieniu od tytułu opisanego wyżej ten film broni się niestety tylko tematyką. Można by rzec, że w formie to nie film tylko książka żywcem przeniesiona na ekran, ten film jest wybitnie afilmowy bardziej jak kilka odcinków serialu złączone w jeden, rozwlekły, bez głównego wątku, tutaj losy i działania bohaterów nie popychają akcji do przodu, akcję leniwie popycha do przodu jedynie uciekający czas dwóch lat wojny. Nie mówiąc już o tym, że mieli być generałowie, a faktycznie wyszedł osamotniony "Stonewall" Jackson. Czytałem wyżej, że "Gettysburg" film o jednej bitwie zbiera baty, że nosi tytuł "Gettysburg" i opowiada o jednej bitwie, zaprawdę przedziwne opinię Całość pewnego zagadnienia ukazana przez jego całość zanudzi odbiorcę na śmierć, natomiast całość ukazana przez wycinek i losy charakterystycznych bohaterów wprost przeciwnie. To tak jak z nudnym wykładem i dobrą anegdotą, słuchacze zapamiętają anegdotę, a przez to i sens wykładu. Zresztą "Gettysburg" to w sumię szablon amerykańskiego kina wojennego w starym stylu, tyle że szablon doprowadzony już do perfekcji. Film przedstawia losy bitwy, poprzez losy kilku jej charakterystycznych uczestników, na pierwszym planie dostajemy więc Gen. Longstreet'a (a kogo moglibyśmy dostać innego?), ciut obok kroczy Gen. Lee i broń boże by było odwrotnie. Swym torem film kroczy do jakże dramatycznej i fascynującej decyzji, kluczowej dla losów bitwy, a może i wojny: atak w centrum czy opcja prawego skrzydła - do konfrontacji z tą decyzją film zmierza jeśli nie od początku, to od połowy kiedy nabiera dramatyzmu, aż do momentu kiedy Longstreet wskazując na Cemetery Hill roztacza przed Harissonem skutki rozkazu który zaraz wyda - ha! co za genialna scena. A jednak irracjonalnie widz do końca, do samego końca wierzy, że może jednak Longstreetowi uda się zmienić decyzję Lee i być może zmienić bieg wydarzeń, a jednak złudne nadzieje....A potem z kolei wierzy, że jednak wzgórze zostanie zdobyte, że jednak...niee, mgła prochowa opada, nie ma już 2. Dywizji z Wirginii... Kolejny wątek to losy 10. Pułku z Maine, (dla kontrastu prostych żołnierzy nie jakichś tam niebieskich generałów bez fantazji:P) pułku który w heroicznej walce uratował całą flankę wojsk unii drugiego lipca. I znowu jak świetnie poprowadzono ten wątek, jak solidnie zarysowano charaktery, choćby ten świetny dialog kiedy wykształocny idealistyczny pułkownik snuje swe wizje o równości przed prostym irlandzkim sierżantem, a ten mu odpowiada: "Pułkowniku poczicwy z ciebie człowiek,... jest wielu ludzi którzy są nic niewarciu, mniej nawet od zdechłego psa...". Wogóle dialogi są mocną stroną tego filmu, tak jak i kreślone sceny, a znakomitych jest wiele, baa nawet ujęcia często są robione na podobieństwo prawdziwych namalowanych obrazów, sceny batalistyczne w całości żywe, robią świetne wrażenie nawet dziś, nawet czołówka jest zrobiona z gustem, a i muzyka trzyma solidny poziom. Szereg postaci i charakterów jesli nawet pojawia się na krótko, to zapada w pamięć, choćby generałowie z dywizji Picketta, Trimble czy Stuart w rozmowie z Lee (i znowu kapitalne sceny tak jak ich historyczny przekaz). Ogólnie obraz solidnie przemyślany i wykonany z pietyzmem, nikt nigdy nie pokusi się już o całościowe pokazanie Gettysburga bo trudno by było mu prześcignąć umiejętne wyważnenie i syntezę poszczególnych elementów w tym filmie które po prostu zgrało się doskonale. Niemniej film w odróżnieniu od Chwały stricte i skrupulatnie historyczny, choć genialny nigdy nie zdobył więc rozgłosu poza USA.
|
|
|
|
|
|
|
|
Na amazon.com znalazłem ciekawy komentarz, a pro po filmu - Glory. Wynika z niego, że film historię traktuje momentami bardzo luźno.
"Had the filmmakers stuck more rigourously to the actual history of the 54th Massachusetts, it would have been far more dramatic than what the film suggests. The 54th did not spend Christmas 1862 in camp; in point of fact, that regiment hadn't even been raised by that point. Robert Gould Shaw was still very much with the 2nd Massachusetts at that point, the regiment that he belonged to at the time that he was offered command of the 54th, by his father, in proxy for Governor Andrew, who came to visit him in winter camp in Virginia. Shaw at first refused, because he'd fought and bled beside his brethren of the 2nd and felt a strong bond with these men after what they had been through - Antietam, Cedar Mountain, Winchester. Shaw had been twice wounded in these engagements, though not badly. He did not wish to leave this regiment and command a coloured troop. He also fought his own personal prejudices over the idea of the Union raising black troops. After some deep thought for a few days, he changed his mind, however, and decided to take this enormous risk of his military career.
The 54th was not made up of escaped slaves as was portrayed in the film. The character of Corporal Thomas Searles (Andre Braugher) is closer to the kind of man who would have fought in the 54th - educated, free, literate. Men in this regiment came from as far away as Canada to enlist in the 54th. In fact, the town that sent the single largest number of men to the 54th was not one in Massachusetts, but then considered radical Oberlin, Ohio. John Mercer Langston, whose famous descendent would be the black poet Langston Hughes, recruited for the 54th Massachusetts in Ohio and was responsible for Oberlin sending so many free black men to fight in that regiment. It might have been interesting to show the variety of free black men who volunteered to fight in this regiment and the kinds of professions that they left behind, from farmer to cabinet maker to sailor to teamster and beyond. However, I suppose having characters who were escaped slaves such as Jupiter Sharts (Jihmi Kennedy), Trip (Denzel Washington) and John Rawlins (Morgan Freeman) and contrasting them with Searles made for an interesting story."
http://www.amazon.com/gp/product/customer-...eviews.start=11
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|